23 lutego 2017

Taeyong&Ten~cz.3[Trainee]




- Hej!- podskoczyłem łapiąc się za klatkę piersiową.
- Jisung...
- Nie chciałem cię wystraszyć.- zaśmiał się wręczając mi wielką czekoladę - To dla ciebie... nie wiem w zasadzie jak powinienem ci podziękować za to, co dla mnie zrobiłeś.
- No co ty... nie musiałeś...- czułem jak robię się czerwony. Takie gesty bardzo mnie wzruszają i krępują.
- Musiał.- usłyszałem za sobą głos jego starszego brata - Młody, spadaj do szatni.- Jisung uśmiechnął się kierując się w kierunku wskazanego pomieszczenia - On ci dziękował, a ja powinienem cię przeprosić.
- Daj spokój... przecież już wszystko sobie wyjaśniliśmy.
- Nadal dręczą mnie wyrzuty sumienia.
- Ciebie? Twardziela o kamiennym sercu z twardymi jak skała zasadami?
- Nie przeginaj.- zaśmialiśmy się zerkając na siebie nieśmiało, co było cholernie dziwne - To co? Pomogę ci i skoczymy na kawę. 
- Naprawdę nie powinieneś...
- Zapamiętaj sobie w końcu, że ze mną nie wchodzi się w dyskusję. Zawsze ma być tak jak powiem.
- Nie wiem zbytnio jak mam to odebrać. 
- Po prostu pójdź ze mną na kawę, to wszystko.
- Niech tak będzie.


*

               Praca z pomocą Tae idzie mi znacznie szybciej. Dziś skończyliśmy koło 24, po czym po wyjściu z wytwórni Taeyong zabrał mnie do swojej ulubionej, całodobowej kawiarni. 
- Możesz tak bezkarnie szlajać się po Seoulu?- zapytałem gdy wsiedliśmy do metra.
- Jasne... czemu niby mam tego nie robić?
- Hm... może dlatego, że jesteś trainee?
- No tak, ale nikt o tym nie wie... nasze zdjęcia nie zostały póki co nigdzie wypuszczone. 
- Rozumiem... cieszysz się więc ostatnimi dniami wolności?
- Pewnie tak.- westchnął lekko się uśmiechając- Może w takim razie powinniśmy pójść do jakiegoś klubu?
- Coś ty... ja i klub nie chodzimy ze sobą w parze. 
- Najwyższa pora to zmienić.
- Nie, Taeyong, ja naprawdę...
- Pamiętasz co ci mówiłem? Ze mną nie ma żadnej dyskusji.- po przejechaniu kilku stacji metra znaleźliśmy się w samym centrum, tętniącym w tym momencie życiem. Nigdy nie przepadałem za tłumem i imprezami więc już mogę zaliczyć tą noc do całkowicie nieudanych - Oo... tutaj jest najlepszy klub.
- Taeyong...
- Zrób to dla mnie, hm? Chcę się wyszaleć przed debiutem.
- Ale...
- Stawiam alkohol... tyle ile zechcesz. Uwierz mi... jest to bardzo kusząca oferta.- zaśmiałem się przytakując.
- Niech ci będzie.- wchodząc do klubu słyszałem dudniącą muzykę, piski dziewczyn i ciężkie od dymu papierosowego powietrze. Schodząc coraz niżej widziałem coraz większą ciemność przecinaną jedynie kolorowymi światłami. Całkowicie nie moje klimaty, ale jeśli Tae chce się zabawić, to mogę zrobić wyjątek i się na to zgodzić. Gdy zeszliśmy na sam dół chłopak złapał mnie za rękę prowadząc mnie w stronę baru.
- Na co masz ochotę?!
- Zdaję się na ciebie!- po chwili otrzymaliśmy dwa kieliszki i największą butelkę soju. Pijąc kieliszek za kieliszkiem czułem się coraz bardziej wyluzowany i muszę przyznać, że cały klimat klubu i imprezy zaczął mi się nawet podobać.
- I jak się bawisz?!
- Super! Chyba tego właśnie potrzebowałem!- wypiłem kolejny kieliszek wstając gwałtownie z krzesła.
- Co ty wyprawiasz?!
- Idę potańczyć!- po chwili zniknąłem z pola widzenia kolegi i udałem się na parkiet, na którym bawiła się masa ludzi w moim wieku. Wsłuchując się w rozbrzmiewającą na na cały klub piosenkę zacząłem tańczyć. Jak teraz się nad tym zastanawiam musiało to wyglądać przekomicznie... zważając zwłaszcza na ilość alkoholu jaką wypiłem. Po dłuższej chwili poczułem jak ktoś dotyka mojej talii. Odwróciłem się szeroko się uśmiechając i wtedy ujrzałem stojącego obok mnie Taeyonga.
- Lepiej trzymajmy się razem!- uśmiechnął się dołączając do mnie. Przytaknąłem wpatrując się w to jak świetnie tańczy... jego ruchy były niezwykle dokładne i płynne... nie to co ja, kompletne drewno - Co jest?!
- A nic... świetnie tańczysz!- blondyn zbliżył się do mnie uśmiechając się.
- Też ci dobrze idzie!
- Daleko mi do ciebie!- zaśmiałem się czując jak alkohol pożera resztki mojego zdrowego rozumu.
- Nie prawda! Mówiłem ci żebyś zgłosił się na casting! Nadajesz się do tego!- nie wiem czemu, ale byłem z Taeyongiem niezwykle blisko, co trochę mnie krępowało, ale też cholernie mi się to podobało. Czułem jakbym zapomniał o całym świecie i otaczających nas ludziach. Dotykaliśmy się czołami wirując w rytmie nadawanym nam przez muzykę. Godziny mijały nam niezwykle szybko, a alkohol lał się niemalże strumieniami.
Wyszliśmy z klubu około 4 nad ranem. Byłem nieprzytomny... całkowicie straciłem kontrolę nad sobą i nad tym co robię. Taeyong trzymał mnie w talii prowadząc mnie na przystanek.
- Jak się czujesz?- zaśmiał się sadzając mnie na ławce.
- Super...- burknąłem czując jak robi mi się niedobrze.
- Odwiozę cię do domu i... niedobrze ci?- skinąłem głową zasłaniając usta ręką.
- Chodź.- chłopak chwycił mnie za kurtkę, po czym zaprowadził mnie za przystanek gdzie w końcu mogłem sobie ulżyć.
- Ohyda.
- A tam... każdemu się zdarza.- westchnął wycierając mi usta - Poza tym jest to znak, że dobrze się bawiłeś.- spojrzałem na niego nieprzytomnym wzrokiem przytakując.
- No tak... musimy to powtórzyć.
- Byle nie szybko... uwierz mi, że teraz przez najbliższy tydzień będziesz miał uraz do alkoholu.
- Aishhh nic mi nawet nie mów... czuję, że po tej nocy zostanę całkowitym abstynentem. 
- Każdy tak mówi.- zaśmiał się wprowadzając mnie do autobusu. Gdy usiadłem oparłem na nim głowę zamykając oczy - Nie zasypiaj... ile mamy przejechać przystanków?
- Mmm... chyba osiem... na ósmym musimy wysiąść.
- Okej.- Tae zdjął kurtkę przykrywając mnie, po czym westchnął głaszcząc mnie po głowie. Jaki wstyd... żeby tak spić się przy nowo poznanej osobie. Co on teraz musi o mnie myśleć? Musiałem przysnąć... poczułem jak chłopak szturcha mnie zaraz przed tym jak mieliśmy wysiadać - Obudź się... zaraz wysiadamy.
- Mmm... niedobrze mi.
- Zaraz wysiądziemy to zwymiotujesz.- jaki wstyd! Ale z drugiej strony to facet... na pewno mnie rozumie, pewnie sam nie raz przez to przechodził - Chodź... tylko nie zerwij się gwałtownie.- skinąłem głową powoli wstając, po czym z wielkim trudem, ale na szczęście też z pomocą kolegi wytoczyłem się z autobusu.
- Taeyong...
- Jasne.- blondyn postawił mnie za ogromnym drzewem znajdującym się obok przystanku, przez co znów mogłem zwrócić część tego co wlałem w siebie dzisiejszej nocy - Lepiej?
- Mhm.- skinąłem głową zerkając na niego - Przepraszam... tak mi wstyd...
- Przestań, przecież to jest normalne... Gdybyś zobaczył moje początki na imprezach to byś umarł ze śmiechu.
- Czemu?
- Piłem jak głupi, wymiotowałem gdzie popadnie i zawsze budziłem się w innym domu nie wiedząc oczywiście jak do niego trafiłem.- zaraz... w sensie, że po każdej imprezie lądował z łóżku z kimś innym?
- Ale w domu znajomych?
- Niekoniecznie.- uśmiechnął się lekko wycierając mi usta - No dobra... dokąd mamy teraz iść?
- Uliczka w prawo... mieszkam w pierwszym bloku.- Tae złapał mnie w talii prowadząc mnie powoli w kierunku domu. Powinienem chyba zaproponować mu nocleg... z drugiej strony, nie będzie miał problemów jeśli nie wrócił do dormu na czas? - Tae, a... co z dormem? Nie będziesz miał problemów?
- Co chwilę sprawiam jakieś problemy... to, że nie wróciłem na noc to akurat najmniejszy problem. 
- Jakie problemy masz na myśli?
- Ojj wolisz nie wiedzieć.- uśmiechnął się, po czym weszliśmy do klatki jadąc na czwarte piętro.
- Boże, moja głowa.
- Już cię kacyk męczy?- zaśmiał się głaszcząc mnie po ramieniu - Napij się aspiryny... powinno szybciej przejść.- skinąłem głową wysiadając z windy.
- Zostań u mnie na noc... właściwie nie na noc, a na te kilka godzin snu.
- Nie chcę sprawiać ci problemów.
- Przestań... jest 5 rano, zanim wrócisz do dormu, zanim coś zrobisz to już bedziesz musiał jechać na trening.
- Mam dzisiaj dopiero na 13-stą.
- To nic... zapraszam cię do siebie.- włożyłem klucz w zamek biorąc głęboki oddech - A... mam młodszą siostrę więc uważaj.- po wejściu do środka rozebraliśmy się kierując się do mojego pokoju.
- Chittaphon?- w drzwiach kuchni stanęła moja uśmiechnięta siostra - Ooo masz gościa.
- Mm tak... poznaj Taeyonga.- gdy ci się ze sobą przywitali, dziewczyna spojrzała na mnie wzdychając.
- Rozumiem, że mam przynieść ci wody.
- Słucham?
- Jesteś nawalony jak świnia... uwierz mi, widać to. 
- Daj spokój.
- Dobra, nieważne... muszę się zbierać, bo się spóźnię do szkoły.- blondyn zerknął na moją siostrę marszcząc brwi.
- Zbierasz się od 5 rano?
- Tak... muszę zrobić makijaż, a to trochę zajmuje.
- Po co ci makijaż? Teraz wyglądasz bardzo ładnie.- spojrzałem na Taeyonga mordując go wzrokiem. Muszę jednak przyznać, że gdy to powiedział poczułem dziwne kłucie w sercu.
- Naprawdę?
- My już pójdziemy spać.- wtrąciłem się ciągnąc kolegę do swojego pokoju.
- Widzę, że dobrze pełnisz rolę starszego brata.
- To moja siostra... jak możesz ją podrywać?
- Nie podrywałem jej.- zaśmiał się zamykając za nami drzwi - Nie rozumiem po prostu czemu młode dziewczyny tak się szpachlują dzień w dzień.- westchnąłem wręczając chłopakowi swoje rzeczy.
- Trzymaj... idę umyć zęby bo wali ode mnie na kilometr.
- Napij się przy okazji aspiryny.- skinąłem głową, po czym wyszedłem z pokoju udając się do łazienki, w której za zasłoną kąpała się moja siostra.
- To tylko ja.- burknąłem zabierając się za mycie zębów.
- Fajny ten twój kolega.
- Wiem... ale to mój kolega więc uważaj. 
- Boisz się, że go poderwę?
- Hathai... nie denerwuj mnie, dobrze ci radzę.
- Ty... a może on ci się podoba?- zaśmiała się zerkając na mnie zza zasłony.
- Aishh, jesteś taka głupia... czasami naprawdę zastanawiam się nad tym, czy aby na pewno jesteś moją siostrą.
- W takim razie dlaczego tak bardzo nie chcesz żebym go poderwała?
- Bo jesteś moją młodszą, głupszą siostrą... jesteś za młoda na chłopaków.- wypłukałem zęby, po czym przemyłem twarz lodowatą wodą.
- Czasami bardzo mnie denerwujesz.
- Tak to jest jak ma się starszego braciszka.- uśmiechnąłem się kierując się w stronę drzwi - Miłego dnia.- po zażyciu aspiryny wróciłem do pokoju zastając w nim leżącego na ziemi kolegę - Co ty wyprawiasz?
- Czekam na ciebie.
- Na ziemi?
- No tak.
- Wskakuj na łóżko.
- Ziemia mi wystarczy.- rzuciłem się na łóżko, po czym wychyliłem zza niego głowę zerkając na blondyna.
- Ze mną również nie ma dyskusji... na łóżko.
- Uparty jesteś.
- I kto to mówi?- uśmiechnąłem się widząc jak ten kładzie się obok mnie. Położyłem głowę na jego klatce piersiowej czując jak powoli odpływam - Aishh.... czuję się fatalnie. 
- Śpij... pamiętaj, że na 20-stą masz pracę.
- Umrę... praca z kacem powinna być zabroniona.
- Wtedy wszyscy piliby na umór byleby nie pracować.- spojrzałem na Taeyonga uśmiechając się. Ten głaszcząc mnie po policzku zbliżył się do mnie całując mnie w kącik ust. Zadrżałem łapiąc go za twarz, po czym nieśmiało oddałem pocałunek czując jak serce rozsadza moją klatkę piersiową. Co ja do cholery jasnej wyprawiam?! Chyba alkohol spoczywający w moim ciele nadal na mnie działa.
- Nie powinniśmy tego robić.- szepnąłem starając się złapać oddech.
- Nie poddawaj się stereotypom.- wysapał całując mnie ostrożnie po twarzy. Nigdy w życiu nie czułem się tak dobrze... czemu akurat tak piękną chwilę muszę przeżywać z facetem?!
- Taeyong...
- Robimy dziś wyjątki w każdej kwestii, pamiętasz? 
- Tylko dzisiaj?- chłopak skinął głową ponownie mnie całując. Cóż... skoro jest to nasz pierwszy i ostatni raz to czemu nie... przynajmniej nauczę się całować.

*

- Skarbie wstawaj... spóźnisz się do pracy.
- Mmm...
- Szybciutko.
- Taeee...- otworzyłem oczy zrywając się z łóżka - Mama?!
- Tae wyszedł kilka godzin temu... swoją drogą kto to jest?
- Co... em... Tae to mój kolega z pracy... też sprząta.- wziąłem głęboki oddech sięgając po butelkę wody.
- Chyba wczoraj nieźle zabalowaliście.
- Hathai już się wygadała?
- Też... ale wystarczy na ciebie spojrzeć.- zaśmiała się wstając - Weź prysznic i chodź na obiad.- skinąłęm głową przeczesując włosy - Czemu Taeyong tutaj spał?
- Był zmęczony po imprezie, a mieszka na drugim końcu Seoulu... zaproponowałem mu żeby przespał się tutaj.
- Rozumiem.- kobieta uśmiechnęła się opuszczając mój pokój. Po wzięciu prysznica i zjedzeniu obiadu ruszyłem do pracy czując się jak zwłoki... potwornie skacowane zwłoki. Poza tym jak ja się dziś pokażę w pracy? Po tym co się stało? Zaraz... czy to, że całowałem się dzisiaj rano z Taeyongiem to była prawda czy mi się to śniło? A z resztą... zawsze mogę zgonić to na alkohol. Nie... co ja wygaduję? Jak ja mu teraz spojrzę w oczy?! Aaaa, dawno nie czułem się tak zażenowany! Jak mogłem całować się z chłopakiem?! To takie... nienaturalne. Nigdy nie ciągnęło mnie w stronę facetów więc co mi tak nagle odbiło? Chyba rzeczywiście to wina spożytego alkoholu. 
Po wejściu do pracy przebrałem się, po czym przygotowałem sobie wszystko stając pod jedną z sal, na której trwał trening. Dobiegająca z każdej strony muzyka gwałciła podle moje uszy doprowadzając mnie do szału. Nie mogłem się doczekać gdy wszyscy opuszczą wytwórnię i w spokoju będę mógł zrobić to, co do mnie należy. Bawiąc się telefonem usłyszałem o równej 20-stej absolutną ciszę. Odetchnąłem czekając aż sala pod którą stoję opustoszeje. Chciałem jak najszybciej wpaść w wir pracy, by nie myśleć o Taeyongu. W pewnym momencie drzwi otworzyły się, a z pomieszczenia zaczęli wychodzić chłopcy w mniej więcej moim wieku... czyżby to była grupa Tae? Wstrzymałem oddech czekając aż ten wyjdzie z sali. Jest... idzie jako ostatni. Powinienem się przywitać? Nie... nie, nie mogę. Nikt nie może wiedzieć, że się znamy. Nie wykonam żadnego ruchu dopóki ten się do mnie nie odezwie. Blondyn zerknął jedynie na mnie lekko się uśmiechając, po czym zniknął w szatni wraz ze swoimi kolegami. Uśmiech? Tylko tyle? Jakie to podłe! Zacisnąłem dłonie w pięści wpatrując się w drzwi szatni. Zeszłej nocy razem imprezowaliśmy, umierałem na jego rękach, spaliśmy w jednym łóżku i się całowaliśmy, a on się jedynie do mnie uśmiecha?! Nie daruję mu tego... Nawet nie poczułem kiedy po moim policzku spłynęła łza.
- Ooo hej, jak się masz?... Chittaphon...- wziąłem głęboki oddech zerkając na stojącego obok siebie Jisunga.
- Hej...
- Płaczesz? Co się stało?
- Nic, nie przejmuj się.- wymusiłem uśmiech sięgając po sprzęt pomagający mi w sprzątaniu - Jak dzisiejszy trening?
- Dobrze, ale co z tobą?
- Nie boisz się ze mną rozmawiać?
- Nie rozumiem... czemu miałbym się bać?
- Twój brat się boi.- wszedłem na salę zamykając za sobą drzwi, po czym włożyłem do uszu słuchawki biorąc się do roboty. Wiem... bardzo chamsko potraktowałem Jisunga... w końcu 13-latek nie jest niczemu winien, ale jest mi tak źle i czuję się tak podle, że nie potrafiłem się pohamować. Gdy odkurzałem światło w sali nagle zgasło przyprawiając mnie o zawał. Poderwałem się ściągając pospiesznie słuchawki jednak wtedy poczułem jak ktoś obejmuje mnie od tyłu - Co jest?!
- Ciii.... to ja.- wziąłem kilka głębokich wdechów niepewnie się odwracając. W światłach latarni bijących z ulicy ujrzałem Taeyonga.
- Co... co ty wyprawiasz? 
- Przyszedłem się z tobą zobaczyć.
- Czyżbyś się wstydził rozmawiać ze mną przy zapalonym świetle?
- Wiesz, że powinienem bardziej uważać.- westchnąłem czując jak ten podchodzi do mnie łapiąc mnie za twarz - Jak się czujesz?
- Lepiej... 
- Martwiłem się o ciebie... byłem pewien, że cię dzisiaj nie zobaczę.
- Daj spokój.
- Chittaphon.... chodzi o to, co stało się dzisiaj w nocy?- oblizałem wargi biorąc głęboki oddech.
- Nie wiem jak mam się teraz zachowywać w stosunku do ciebie... nie wiem, co to miało oznaczać i na co mogę sobie teraz pozwolić...
- A co chciałbyś teraz zrobić?- uniosłem wzrok spoglądając mu w oczy.
- Uderzyć cię porządnie w twarz... a później znowu cię pocałować.
- Przejdźmy od razu do tej drugiej rzeczy.- szepnął łącząc nasze wargi pocałunkiem. To chore... naprawdę nie mam pojęcia co do cholery wyprawiam. 
- Taeyong, to chore.
- A czy to cię uszczęśliwia?
- Nie wiesz jak bardzo.
- W takim razie postaraj się spojrzeć na to nieco inaczej.- mruknął stawiając mnie pod ścianą wodząc dłońmi po moich drżących rękach. Gdyby ktoś nas teraz przyłapał byłoby po Taeyongu... Mimo to starałem się o tym nie myśleć, by w pełni oddać się tej chwili. Wiedziałem, że to nie potrwa długo. Gdy tylko Tae zadebiutuje, całkowicie się mnie wyprze i o mnie zapomni...

~c.d.n.
------------------------------------------------------------------------------------------------------------------


5 komentarzy:

  1. Alkohol to kurde zło i wgl masakra, ale rozdział fajny i czekam na więcej <3

    OdpowiedzUsuń
  2. Alkohol to kurde zło i wgl masakra, ale rozdział fajny i czekam na więcej <3

    OdpowiedzUsuń
  3. Rozdział akurat w rocznicę moje związku więc jestem meeeeega szczęśliwa. I kocham ten rozdział ❤❤❤❤

    OdpowiedzUsuń
  4. Taaaaaaaaaaaaaak! Więcej takich scen!!! Szaleję, tyle się tu dzieje. Ciekawi mnie przeszłość Tae, ale pewnie dowiemy się niedługo ;) Oby był dla Tena dobry ;-;

    OdpowiedzUsuń
  5. Świetny rozdział I mam nadzieję że następne też będą takie genialne :D

    OdpowiedzUsuń