14 marca 2017

Taeyong&Ten~cz.10[Trainee-Koniec]




                  Siedzieliśmy w ciszy od dłuższego czasu niepewnie na siebie zerkając. Żaden nie wiedział jak odpowiednio zacząć ten dość dotkliwy temat. Z drugiej strony cisza ta była potwornie irytująca i wprowadzała mnie w niesamowity dyskomfort. Chociaż kto wie... może jest to nasze ostatnie, wspólne siedzenie gdy jesteśmy jeszcze razem... gdy któryś rozpocznie rozmowę, lada moment wszystko może się zakończyć.
- Podjąłeś jakąś decyzję?- uniosłem wzrok na Taeyonga kręcąc przecząco głową. Chłopak westchnął łapiąc mnie za rękę - Mam pewien pomysł, ale nie wiem czy wypali...
- Jaki? Zawsze możemy spróbować.- blondyn pocałował mnie w policzek biorąc głęboki oddech.
- Zawsze można wszystkim wmówić, że się rozstaliśmy. 
- Jak to...
- Skarbie, skup się... Powiemy szefowi, że robienie kariery jest dla nas najważniejsze i że podjęliśmy decyzję o rozstaniu...
- Ale nadal będziemy razem...
- Bystrzak.- zaśmiał się głaszcząc mnie po dłoni, za którą mnie trzymał - Nie chcę rezygnować ani z marzeń moich rodziców ani z ciebie... nie chcę zawieźć żadnej strony.
- Rodzice powinni tu odgrywać ważniejszą rolę...
- Nie... to ich marzenia, które pokornie spełnię... moim marzeniem jest bycie z tobą... nigdy z tego nie zrezygnuję.- aishhh Chittaphon, nie płacz! Uśmiechnąłem się lekko przygryzając wargę, po czym wtuliłem twarz w szyję chłopaka - Nie płacz... jakoś sobie poradzimy.
- Nie będzie łatwo...
- Oczywiście, że nie, ale wierzę, że nam się uda... musi.- spojrzałem na chłopaka zerkając niepewnie na jego wargi - Dawaj buzi.- skinąłem głową całując niepewnie chłopaka. Bałem się, że ktoś nas przyłapie, ale z drugiej strony nie miałem już nic do stracenia - Kocham cię... bądź silny, proszę cię.
- Postaram się...- pociągnąłem nosem wycierając policzki.
- Nie płacz już... albo nie, czekaj... płacz, to będzie bardziej wiarygodne, jak powiem, że podjęliśmy decyzję o rozstaniu.
- Dureń.- burknąłem uderzając Taeyonga w klatkę piersiową - I tak jak powiesz coś takiego, to się rozpłaczę... 
- Chittaphon...
- Miało być wiarygodnie, tak?- wstałem głaszcząc chłopaka po głowie - Chodź.- ten jednak wtulił się w moje nogi wzdychając. Zalałem się rumieńcem bawiąc się jego włosami - Tae, nie teraz. 
- Aishh... nie robię ci loda tylko cię przytulam.
- Przestań zboku.- odsunąłem się od Tae mierząc go wzrokiem - Tylko jedno ci w głowie.
- A powiedz mi jaki mam być mając przy sobie takiego chłopaka?
- Zaraz naprawdę z tobą zerwę.
- Wytrzymałbyś beze mnie?- zamyśliłem się otwierając drzwi.
- Nie... a teraz chodź.- blondyn zaśmiał się idąc za mną do biura szefa. Serce bijące w mojej klatce piersiowej zachowywało się tak, jakby miało zaraz nawiać najprostszą drogą jaką jest moja lewa pierś... ał, okropny widok.
- Proszę.- po wejściu do środka stanęliśmy naprzeciwko mężczyzny czekając na ruch z jego strony - Aa to wy... podjęliście decyzję tak szybko?
- Tak.- widzę, że Taeyong przejął rozmowę... jak dobrze - Rozstaliśmy się... ma pan rację, kariera jest najważniejsza... poza tym nie chcemy żadnych skandali.
- Ten?- uniosłem wzrok na szefa czując jak po policzku spływa mi łza. Nie wiem czemu tak bardzo przejąłem się tą rozmową. Z drugiej strony może to i lepiej... przynajmniej wygląda to wiarygodnie.
- Tak?
- Jesteś tego samego zdania co Tae?
- Tak... doszliśmy do wniosku, że... że jednak się nie kochaliśmy więc... nie było chyba sensu ryzykować kariery dla czegoś takiego...- ał... czemu sobie to robię? Mężczyzna westchnął przytakując.
- Cieszę się, że zmądrzeliście... Będzie wam teraz ciężko, ale proszę, skupcie się na pracy i promocji.
- Tak zamierzamy.- sprostował Tae zerkając na mnie.
- No dobrze... to jedną kwestię mamy wyjaśnioną.- dyrektor usiadł na krześle zerkając w jakieś papiery - A co z waszą chorobą? Jak się czujecie?... Ten, jest już lepiej?
- Póki co nie ma żadnych, niepokojących objawów... cały czas się leczę więc...
- Rozumiem... a ty Tae?
- Narazie czuję się dobrze, dziękuję. 
- Oby tak dalej... musisz o siebie dbać Taeyong. Jesteś najbardziej pożądanym członkiem NCT.-  pf... ja mu dam. Niech tylko jakaś panna się do niego zbliży to przysięgam, że zginie.
- Oh... bardzo się cieszę, ale... może nie powinniśmy rozmawiać o tym teraz... rozumie pan...
- Ah tak, oczywiście. No cóż panowie... wracajcie do dormu i tak jak mówiłem, spróbujcie skupić się na pracy. 
- Tak jest.
- A... dostaliście razem pokój, tak?
- Tak... jest jeszcze z nami Mark.
- Jeśli chcecie możecie się z kimś zamienić.
- Oczywiście, jakoś sobie poradzimy.- ukłoniliśmy się kierując się w stronę drzwi.
- Narazie.
- Dobranoc.- gdy wyszliśmy z gabinetu Taeyong spojrzał na mnie łapiąc mnie za rękę - Ale nawymyślałeś.
- Nic nie mów... myślałem, że mi serce pęknie.- blondyn westchnął patrząc mi w oczy.
- Na pewno się dobrze czujesz?
- Tak... póki co jest okej.
- Wiesz co zrobię gdy wrócimy do dormu?
- Co takiego?
- Jak tylko Mark zaśnie wycałuję cię za wszystkie czasy.- zaśmiałem się, jednak po chwili wbiło mnie w ziemię gdy ujrzałem wychodzącego zza rogu Minho z Shinee.
- Spoko... udam, że nie słyszałem.- powiedział unosząc ręce do góry, po czym z uśmiechem na ustach zniknął za drzwiami szatni.
- Dobra... o matko...- wypuściłem powietrze patrząc z zażenowania w podłogę - Tooo ten... do zobaczenia w dormie kolego.
- Chittaphon, no co ty.
- Wybacz, muszę uważać.- chłopak jedynie zaśmiał się udając się za mną.

*

           Trochę głupio kończyć tę historię w takim miejscu, co? Jednak przez mój napięty grafik, masę zajęć, występów i promowania kawiarni rodziców, nie mam niestety czasu na dłuższe opowieści, mimo że bardzo bym tego chciał. Tak naprawdę każda minuta spędzona w towarzystwie Taeyonga jest warta opisania. No cóż... może po kolei. Tak jak wspomniałem wyżej życie mojej rodziny w końcu się ustabilizowało. Mama otworzyła kawiarnię, w której pomaga jej Hathai, zaraz po tym gdy wróci ze szkoły. Mój ojciec znalazł pracę w jednej z firm zajmujących się marketingiem, także powoli idziemy do przodu. Co do mojego związku z Taeyongiem... Aishh w życiu nie byłem tak szczęśliwy. Układa nam się wręcz idealnie. Mimo wykreowanemu przez wytwórnię wizerunkowi podłego, zbuntowanego chłopaka, Tae jest niezwykle zabawnym, ciepłym, opiekuńczym partnerem, który dba o mnie jak o swój największy skarb. Podczas tego czasu pokłóciliśmy się tylko jeden jedyny raz... o co? Podczas pobytu w Tajlandii będąc w hotelu opowiadaliśmy sobie historie o duchach. Tae po tym wszystkim poszedł na trening... ja jednak wolałem zostać w pokoju, wziąć prysznic i się położyć. Bałem się jednak tak bardzo, że pod prysznic wszedł ze mną Doyoung, który jak na złość musiał wygadać się w busie, że brał prysznic ze mną. Taeyong był tak wściekły, że nie odezwał się do mnie do końca wyjazdu. Po powrocie do Korei sprostowałem sprawę... po pójściu z nim do łóżka i wielokrotnym przepraszaniu w końcu mi uwierzył i wybaczył. Tak jak mówiłem... od tamtego czasu układa nam się jak w bajce i chyba przez całe swoje życie nie czułem się tak szczęśliwy jak teraz. Szef mimo rozmowy z lekarzami, którzy kazali nam przychodzić na kontrolę raz w miesiącu, każe nam biegać do szpitala co tydzień i badać się pod każdym kątem. Dzięki temu przynajmniej wiem, że choroba Taeyonga się zatrzymała i są duże szanse na skuteczniejsze leczenie. Oczywiście gdy pyta mnie o wyniki, mówię mu to samo... "Choroba się cofa". Wiem, że nie powinienem go okłamywać, ale z drugiej strony nie chcę go martwić. 
           Powiem Wam, że w życiu nie spodziewałbym się, że ze zwykłego sprzątacza przeistoczę się w artystę SM. Życie rzeczywiście potrafi nas nieźle zaskoczyć... zarówno pozytywnie jak i negatywnie oczywiście, jednak ja jestem zdania, że w każdej najgorszej nawet sytuacji jest jakiś cel i że po całym tym złym okresie czeka na nas coś dobrego. Dlatego nigdy się nie zniechęcajcie gdy podwinie Wam się noga czy napotka Was coś nieprzyjemnego. Przeskoczcie to i brnijcie dalej po swoje!

~Koniec.
----------------------------------------------------------------------------------------------------------------------


Zbieram zamówienia na paring:) Gdy do jutra coś dostanę, postaram się dodać kolejnego ficzka we czwartek. Później jednak druga część pojawiłaby się dopiero w poniedziałek, ponieważ wyjeżdżam na weekend do przyjaciół. 
I przy okazji chciałabym zaprosić Was na stronę mojej uczelnianej gazety, w której mam zaszczyt być. Z mojej strony znalazł się już na stronie artykuł o koreańskim przemyśle muzycznym i o tym jak go postrzegam--> Coś Nowego . Generalnie z mojej strony pojawiać się będą wpisy dotyczące głównie Korei, Japonii, Chin czy Tajlandii. Jeśli macie chwilę czasu to serdecznie zapraszam. :)

15 komentarzy:

  1. Ughh... uwielbiam każdą twoją prace.
    Vkook!💞💞

    OdpowiedzUsuń
  2. Ughh... uwielbiam każdą twoją prace.
    Vkook!💞💞

    OdpowiedzUsuń
  3. Byle nie BTS ;;; i jakiś mega uroczy fluff byłby super <3

    OdpowiedzUsuń
  4. NBin
    Nie lubie takich zakończeń ehh :(

    OdpowiedzUsuń
  5. Hmmm
    Ja bym z wielką chęcią poczytała oneshota, gdzie BTS grają w tz. "Wymiękasz" co końszy się bardzo ciekawie CD

    Jeśli chodzi o serię to VHope!!

    OdpowiedzUsuń
  6. Jaeseong albo Hwitae z Sf9

    OdpowiedzUsuń
  7. Opowiadanie świetne! Uwielbiam wszystko co napiszesz ♡
    Mam nadzieje ze następny będzie może z VIXXami? Dawno ich u Ciebie nie było :c
    I mam nadzieje ze to nie będzie coś z BTS bo wszędzie ich pełno i mam ich serio dość X3 oczywiście decyzja należy do Ciebie i ktokolwiek będzie w Twoim opowiadaniu i tak przeczytam ;D
    Pozdrawiam ♡

    OdpowiedzUsuń