Musiałem zapalić. Cieszę się, że sprawę rozstania mamy już za sobą, ale nie sądziłem, że rozegra się to w taki sposób. Żeby Sohee miała romans z moim szefem? W głowie mi się to nie mieści. Tylko opuściłem Koreę, a ta od razu znalazła sobie pocieszenie... podła małpa.
- Hyung...- zgasiłem papierosa odwracając się w stronę chłopaka - Mogę?
- Pewnie.- uśmiechnąłem się łapiąc go za rękę. Jak dobrze, że go mam... jest moim lekarstwem na całe zło.
- Jak się czujesz?
- Dobrze... naprawdę. Musiałem tylko ochłonąć.
- Wiesz... mam dziwne wrażenie, że to wszystko to moja wina.
- Zwariowałeś... Sohee zdradziła mnie jako pierwsza. Nie jesteśmy niczemu winni.- przyciągnąłem do siebie chłopaka delikatnie go całując - Kocham cię... bardzo, bardzo, baaaardzo mocno cię kocham. Proszę cię, nie obwiniaj się, hm?- Hyuk skinął głową wtulając się we mnie. Mimo, że jest kawałem zdrowego, wyrośniętego chłopa, czułem jakbym trzymał w ramionach najmniejszą, najdelikatniejszą kruszynkę tego świata.
- O której masz to wyjście pracownicze?
- Nie mam pojęcia, ale idziesz na nie ze mną... ile masz jutro wykładów?
- Co? Hyung, ja...
- Ile?
- Jeden wykład, ale...
- Pójdziesz ze mną... proszę.- Hyuk uśmiechnął się całując mnie.
- Nie wiem czy mi wolno.
- Oczywiście, że tak.- wyjąłem z kieszeni spodni telefon wybierając numer do dupka, który gździ się po godzinach z moją byłą już dziewczyną - Witam szefie.... mm... nie, wszystko jest w porządku. Mam pytanie... mogę zabrać na imprezę znajomego? Nie widzieliśmy się sto lat i chciałbym spędzić z nim trochę czasu... mhm... jasne, niedługo będziemy. Dziękuję.- rozłączyłem się uśmiechając się - Zbieraj się skarbie.
- Aishhh... jaki strój obowiązuje?
- Luźny.- zaśmiałem się bawiąc się jego włosami - Masz czuć się dobrze.
- Ale nie chcę przynieść ci wstydu.
- Mysza o czym ty mówisz? Ubierz się jak chcesz... masz tam iść po to żeby dobrze się bawić, a nie przejmować się wyglądem i opinią innych ludzi, jasne?
- Tak jest Hyung.- Hyuk wbiegł do mieszkania przekopując szafki z ubraniami. Kochany dzieciak... najchętniej zabrałbym go do hotelowego pokoju i już stamtąd nie wypuszczał. Boję się jedynie tego, by podczas spotkania integracyjnego nie przesadził z alkoholem i nie wygadał się, że jesteśmy razem... mogę mieć wtedy spore nieprzyjemności. Wiem, że Hyuk ma dość słabą głowę do picia, co jest cholernie urocze, ale do czasu oczywiście - Mogę tak iść?- postrzępione, dżinsowe spodnie, zwykły, biały t-shirt i czarna, skórzana kurtka... idealnie. Wszedłem do mieszkania chowając zimne dłonie pod koszulką partnera. Ten jedynie syknął lekko się uśmiechając - Zimne.- szepnął cofając się.
- Bardzo?- mruknąłem smakując wargami jego szyi.
- Bardzo.- jęknął głęboko oddychając. Aishh, jak on na mnie działa - Hyung.- chłopak złapał moją twarz w obie ręce patrząc na mnie nieprzytomnym już spojrzeniem - Zróbmy to przed wyjściem.
- Zwariowałeś.- uśmiechnąłem się całując go po twarzy.
- Hongbin...- Hyuk zdjął z siebie kurtkę, po czym drżącymi dłońmi zaczął ściągać z siebie spodnie.
- Nie wytrzymam z tobą.- pozbawiłem się szybko spodni i bokserek, po czym wbiłem się obrzydliwie namiętnie w usta partnera. Hyuk nie odrywając się od moich warg położył się na łóżku ciągnąc mnie za sobą. W życiu nie kochałem się tak spontanicznie, ale muszę przyznać, że cholernie mi się to podoba. Niewiele myśląc położyłem się między nogami chłopaka wchodząc w niego dość sprawnie, zapominając całkowicie o tym, że nie kochaliśmy się ponad miesiąc i może być to dla niego nieprzyjemne. Hyuk krzyknął zaciskając dłonie na mojej koszulce. Spojrzałem na jego spoconą twarz delikatnie całując go w czoło - Przepraszam...- dawno nie czułem się tak dobrze... jak mogłem być w tym wypadku takim cholernym egoistą? Chłopak uśmiechnął się lekko głaszcząc mnie po policzku.
- Nie przerywaj.- wysapał niemalże zamykając oczy.
- Nie boli cię?
- Nie... daj spokój Hyung.- wtuliłem się w jego ciało całując jego szyję i wystające spod koszulki obojczyki. Moje biodra poruszały się bardzo rytmicznie czując jak z każdym kolejnym ruchem wejście chłopaka zaciskało się coraz mocniej na moim członku - Hongbin...- uniosłem głowę wbijając wzrok w zaczerwienioną, uśmiechniętą twarz Hyuka - Nie przerywajmy tego.- zaśmiałem się łącząc nasze usta pocałunkiem. Czułem, że równie szybko jak zaczęliśmy... tak samo szybko skończymy. Pragnęliśmy siebie tak bardzo... po ponad 30- dniowej przerwie na pewno nie damy rady pociągnąć tego dłużej - Za chwilę dojdę.- uśmiechnąłem się cwaniacko wychodząc pospiesznie z Hyuka - Ahhh Hyung!- jego twarz wykrzywiła się w cudowny, zbolały grymas.
- Nie tak szybko.- mruknąłem pieszcząc opuszkami palców jego drżące uda. Dłonie Hyuka zacisnęły się na pościeli szarpiąc ją na wszystkie możliwe strony. Jego członek wyglądał tak, jakby miał za moment eksplodować, ale nie chciałem dać mu dojść tak szybko... w końcu co to za zabawa? Po chwili przysunąłem się do chłopaka wkładając w niego główkę penisa. Hyuk jęknął wyginając się w łuk. Mogę robić tak cały czas... ten widok jest tak przyjemny, chociaż wiem, że mój skarb bardzo teraz cierpi. Wyszedłem z niego ponownie nachylając się do jego członka. Po włożeniu w niego trzech palców pochłonąłem jego penisa wargami zasysając się na nim z całej siły. Po kilku sekundach mogłem usłyszeć gardłowy jęk partnera i czuć w buzi jego słodką spermę. Niewiele myśląc połknąłem ją spoglądając na bezwładne ciało mojego skarba - Hyukkie.
- Mmm...- usiadłem na nim okrakiem delikatnie całując go po twarzy.
- Kociu mój...- chłopak otworzył oczy wyglądając przy tym jakby przedawkował mocno jakieś prochy - Bardzo przegiąłem?- ten pokręcił przecząco głową biorąc kilka głębokich wdechów.
- Jeszcze.
- Jeszcze?- zaśmiałem się, po czym zszedłem z niego ostrożnie go sadzając - Chyba na dzisiaj wystarczy.
- Aishh Hyung...- Hyuk wtulił się we mnie głaszcząc mnie delikatnie po karku - Ja wiem, że jesteś stary... niedołężny... ale wierzę, że jakbyś się postarał, to dałbyś sobie radę.- po tych słowach zerknął na mnie słodko się uśmiechając.
- Przysięgam, że któregoś pięknego dnia cię zabiję.
- Mmmm, nie miałbyś serca... patrz jaki jestem słodki.
- Nie odzywam się do ciebie.- zszedłem z łóżka ubierając się. Ten mały gnojek uwielbia mi non stop dogryzać. Nie wkurza mnie to ani trochę... wręcz przeciwnie, jest to bardzo słodkie, ale niech się trochę pomartwi myśląc, że powiedział coś nieodpowiedniego do swojego Hyunga.
- Hongbiiiiin...
- Y y.... nie mów do mnie.
- Mój najlepszy Hyungu na świecie...- chłopak ubrał pospiesznie bokserki podchodząc do mnie.
- A to przepraszam bardzo, masz jakiś innych Hyungów?
- Aishhh źle się wysłowiłem... Jesteś jedyny i najlepszy.
- Mhm...
- HONGBIIIIIN!- odwróciłem się cicho chichocząc. Lubię gdy się denerwuje... zachowuje się wtedy jak rozkapryszona nastolatka.
- Hukkie...- spojrzałem na partnera łapiąc go za nadgarstki - Poznaj proszę... to jest BinBin... a tooo... Hongbin junior. Od dzisiaj oni będą cię zadowalać, bo twój stary i niedołężny Hyung nie ma niestety już na to siły.- Hyuk zaśmiał się całując mnie w policzek.
- A czy będę mógł cię z nimi zdradzić na twoich oczach?- zaśmiałem się obejmując go.
- Uwierz mi, że bardzo chętnie to zobaczę.
- W takim razie dzisiaj po imprezie zrobię ci mały pokaz... co ty na to?
- Przemyślę tą niemoralną propozycję.
*
- Stresuję się.- burknął Hyuk gdy stanęliśmy przed drzwiami do hotelowej sali, w której miała odbyć się impreza mojej firmy.
- Czym?
- Że zrobię coś, co ci się nie spodoba... albo powiem coś głupiego... albo że twoi znajomi mnie nie polubią.
- Ciebie nie da się nie lubić skarbie... a co do gadania głupot... po prostu pij z umiarem.- zaśmiałem się otwierając drzwi do sali, by nie przedłużać marudzenia tego głupka. Gdy Hyuk zapoznał się z moim zespołem i emocje nieco już z niego zeszły, zajęliśmy miejsce na końcu stołu pijąc soju i zagryzając je pysznym, grillowanym mięskiem. Muszę przyznać, że bawiliśmy się naprawdę fajnie... Hyuk dużo rozmawiał z moimi znajomymi, widać, że od razu złapali dobry kontakt, co bardzo mnie cieszyło, a z każdą kolejną wypitą szklanką soju, był duszą towarzystwa zagadującą ludzi o absolutnie najmniejszą nawet pierdołę.
- Hyung.... Hongbin...- uniosłem głowę spoglądając nieprzytomnym wzrokiem na partnera. Miałem go pilnować, by nie przegiął z alkoholem, a widzę, że to mnie złapało jako pierwszego.
- Co jest?
- Chyba się trochę upiłeś, co?- uśmiechnął się nakładając mi na talerz kolejną porcję mięsa - Jedz, to cię szybciej puści.
- Mmmm jestem pełny.
- Tylko kawałek... poczujesz się lepiej.
- Skarbie, ja się czuję bardzo... bardzo dobrze.- wstałem od stołu starając się złapać równowagę.
- Dokąd idziesz?
- Do łazienki... zsikam się zaraz, nie?
- Boże, Hyung...- chłopak wstał łapiąc mnie w talii - Zaprowadzę cię.
- Ejjj poradzę sobie.
- Cicho... narobisz sobie problemów w pracy.
- A to ja jestem w pracy?
- Hongbin, skup się... bądź cicho, wiem co mówię.
- Noo... dobrze.- Hyuk westchnął prowadząc mnie w stronę łazienki. Czułem przyjemne oszołomienie i dziwne mrowienie w kolanach - Mogę się zlać tutaj?
- Na środku sali? Wątpię żeby to był dobry pomysł.
- A daj spokój... zaszalejmy.
- Pewnie... zaszalejmy i wylećmy z pracy.
- A nie nie... muszę mieć za co utrzymać mojego kochanego chłopaka.- mruknąłem całując Hyuka w głowę.
- Przestań... są tu twoi znajomi z pracy. Możesz mieć nieprzyjemności.
- Aishhh... nie przejmuj się tymi idiotami. Nienawidzę ich!
- Hongbin, do cholery...
- Hongbin, coś się stało?- nagle stanął przed nami mój szef. Wyprostowałem się lekko się uśmiechając.
- Kolega przesadził trochę z alkoholem, ale spokojnie, zajmę się nim.
- Może trzeba ci pomóc?
- Nie nie, poradzę sobie.
- Nie, Hyuk... poczekaj... ty.- uniosłem dłoń w kierunku mężczyzny czując, że ledwo trzymam się na nogach - Jak tam Sohee? Jak wam się układa?
- Słucham?
- Hongbin... przepraszam za niego, lepiej zabiorę go już do pokoju.
- O wszystkim wiem... Jak pan mógł mi coś takiego zrobić, co? Gdzie męska solidarność?
- Hongbin.... myślę, że to nie jest najlepszy moment na rozmowę.
- Dlaczego? Aishh w głowie mi się to nie mieści... Poszedłem do wojska, a pan to tak podle wykorzystał...
- Hyung, chodź już do pokoju.- Hyuk wzmocnił uścisk przypominając mi, że w ogóle koło mnie stoi.
- Ooo Hyukkie... o właśnie, szefie... dobra... dobra tam, ma pan Sohee, a ja mam...
- Yyy my już pójdziemy... jeszcze raz, bardzo za niego przepraszam.- Hyuk ukłonił się wyprowadzając mnie pospiesznie z sali - Ty idioto... jak wytrzeźwiejesz to zrobię ci kazanie, bo teraz to nie ma sensu.
- Ale co ja zrobiłem?
- I tak nie zrozumiesz... gdzie masz klucz do pokoju?
- Mmm szukaj.
- Hyung no...
- Oj no nie wiem... pewnie gdzieś w spodniach.- chłopak westchnął przeszukując moje spodnie. Miałem jedynie ochotę oprzeć się na nim i zasnąć... ja i alkohol chyba jednak się nie polubimy.
- Dobra mam... pokój 547.- po kilku minutach byliśmy już w pokoju. Chłopak zaprowadził mnie do łóżka, po czym zaczął mnie rozbierać.
- Ojjj... chcesz wykorzystać swojego Hyunga?
- Nie gadaj głupot... zachowujesz się jak idiota.
- Ej... wypiłem dużo to wiesz... miesza mi się.
- Aż za bardzo.- burknął zdejmując ze mnie buty, spodnie oraz koszulę - Śpij... rano pogadamy.
- Zostań ze mną.
- Zostanę... wezmę tylko prysznic.
- Mmm... nie zasnę dopóki mnie nie przytulisz.
- Skarbie...
- Tuuuuul.- Hyuk położył się obok mnie, po czym wtulił mnie w siebie całując mnie w czoło.
- Dobranoc.
- Dobranoc kochanie ty moje.- uśmiechnąłem się czując jak automatycznie urywa mi się film. Czuję, że jutro baaardzo mocno pożałuję tego, co dzisiaj wyprawiałem.
~c.d.n.
--------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Ale krótki rozdział :( Aż mam niedosyt
OdpowiedzUsuń