Przez ostatnie dni pobytu Jacksona w Seoulu, bardzo wiele się działo. Każdy dzień, godzinę, minutę i sekundę spędzaliśmy razem. Rozstawaliśmy się jedynie na noce i to też niekoniecznie zawsze. Nie wyobrażałem sobie, że ten czas kiedykolwiek się skończy, ale niestety, to co piękne bardzo szybko się kończy. Rozstanie było dla mnie czymś niewyobrażalnie trudnym i ciężkim. Tak bardzo chciałbym cofnąć czas, by móc się z nim jeszcze raz zobaczyć, posłuchać jego wyznań, móc się do niego przytulić i go pocałować. Dlaczego musimy mieszkać od siebie tyle setek kilometrów? Ponoć Jackson planuje studia w Seoulu, ale do tego czasu oszaleję z tęsknoty za nim. Teraz przed nami najtrudniejszy etap... musimy utrzymać jakoś nasz związek. Raczej będzie to trudne, ale myślę, że nasza miłość jakoś sobie poradzi i za rok gdy znów się spotkamy będziemy piękną, idealną parą, święcącą przykładem dla innych... taką mam przynajmniej nadzieję. Póki co całymi dniami przesiaduję w pokoju, oglądam zdjęcia z ostatnich dwóch tygodni, piszę z Jacksonem i płaczę. Mało męskie? Nie sądzę... wydaje mi się, że zarówno laski jak i my faceci przeżywamy miłosne rozsterki tak samo. Youngjae podobnie jak ja rozstał się na rok z Jaebum'em, który razem z Jacksonem ma przyjechać tutaj na studia. On natomiast w przeciwieństwie do mnie wychodzi do ludzi, ciągle się z kimś spotyka, spędza czas na dworze... okno na jego podwórko o wszystkim mnie informuje. Ja jednak tak nie potrafię... tęsknota i rozmyślanie o moim chłopaku mi na to nie pozwalają. Najchętniej spędziłbym z nim całe wakacje, ale z tego co mi wiadomo, za kilka dni ma lecieć do Ameryki, do swojej rodziny. Gdy wróci zacznie się rok szkolny... porażka.
Siedząc na łóżku, bez przerwy rozmyślam o wspólnie spędzonej ostatniej nocy. Tak... kochaliśmy się. Pamiętam jak dziwiłem się JB i Youngjae, jak mogą się kochać już podczas pierwszego spotkania...teraz doskonale ich rozumiem. Impuls chwili i niesamowite pożądanie są silniejsze od zdrowego rozsądku. Poza tym dochodzi świadomość, że zobaczysz się z tą osobą dopiero za rok... równe 365 dni. Chcesz jakoś upieczętować waszą miłość i idziecie do łóżka... no cóż, tak to już w ludzkim świecie bywa. Wcale tego nie żałuję. Jackson mimo wrodzonej dominacji był niesamowicie czuły i troskliwy. Co chwilę pytał jak się czuję i czy aby na pewno chcę to zrobić. Odpowiedź była oczywista. Jak już się zdecydowałem na tak śmiały krok, to nie chcę go przerywać w takim momencie. Na samo wspomnienie tamtej nocy mam dziwny ucisk w podbrzuszu pomieszany z wielkim bólem serca wywołanym tęsknotą.
Założyłem specjalny kalendarz, w którym odliczam dni do naszego kolejnego spotkania. Zostało ich jeszcze 362. Nie mam pojęcia co zrobię ze sobą przez ten czas. Może zamknę się w pokoju i będę niedostępny dla ludzi? Jedyną osobą z jaką będę rozmawiał, będzie mój chłopak. W sumie ta opcja podoba mi się najbardziej. Jak postanowiłem, tak też zrobiłem. Po wakacjach, dokładnie po 1,5 miesięcznej przerwie od wychodzenia z domu musiałem w końcu wyjść do szkoły. Klasa maturalna, to wiadomo jak to jest. Mimo chodzenia do niej siedziałem może na 2-3 lekcjach i uciekałem do domu. Źle czułem się w towarzystwie ludzi. Do tego dochodził straszny gwar i szkolny hałas, który po 46 dniach totalnego wyciszenia był dla mnie niemalże przerażający. Dopiero po zamknięciu drzwi do swojego pokoju odczuwałem ulgę i spokój. Od razu siadałem do komputera i pisałem z Jacksonem. I tak nasza sielanka trwała około 10 miesięcy.
*
Kilka dni do matury. Zamiast siedzieć w książkach wolałem przesiadywać przed komputerem i pisać z Wangiem. Czułem jak z każdym dniem kocham go coraz mocniej. Chciałem zrobić dla niego wszystko, by było mu jak najlepiej. Jackson o coś prosił i od razu to otrzymywał. Często fantazjowałem o tym, jak będzie wyglądać jego przeprowadzka do Seoulu. Nie mogłem doczekać się wspólnego zamieszkania, budzenia się koło siebie w tym samym łóżku, wspólnych posiłków, wyjść, imprez, wykładków na uczelni... i pomyśleć, że od tego wszystkiego dzielił nas zaledwie miesiąc matur. Później czerwiec, wakacje i nasze spotkanie. Na samą myśl szczerzyłem się sam do siebie jak głupi.
Właśnie dochodził wieczór. Stała pora naszych rozmów. Usiadłem na czacie i czekałem na Jacksona. Gdy się pojawił od razu do niego napisałem.
<- Hej misiek, co tam?
-> To co zwyle... a u Ciebie?
<- Wszystko okej. Ciągle myślę o naszym wspólnym zamieszkaniu. Jestem tak podjarany tym faktem, że nawet sobie tego nie wyobrażasz <3
-> Skup się teraz na maturze...
<- Matura to pikuś... napiszę ją jak najlpiej, bo wiadomo jaka czeka mnie za to nagroda
-> No
<- Mogę cię o coś zapytać?
-> Dawaj
<- Kochasz jeszcze swojego skarbka?
(włączamy) Cisza. Znam Jacksona i wiem, że czasami zdarza mu się długo nie odpisywać więc nie miałem się czym denerwować. Poza tym jego zachowanie i brak chęci do rozmowy są pewnie związane ze stresem powiązanym z maturą i przeprowadzką.
-> Nie chciałem załatwiać tego w ten sposób, ale nie mam wyjścia..
<- To znaczy?
-> Nie kocham Cię Mark... moim zdaniem zasługujesz na kogoś lepszego, a ja po roku przerwy doszedłem do wniosku, że wolę laski...
Nie mogłem uwierzyć w to co czytam. Co on pieprzy?! Jak to woli laski? Dlaczego? W czym ja jestem od nich gorszy?... Zamknąłem laptopa i roztrzęsiony położyłem się na łóżku. Moje oczy od razu napełniły się łzami, które po chwili mimowolnie wypłynęły na twarz. Czyli to koniec. Cała moja bajka, w której żyłem od prawie dwóch lat zamieniła się w koszmar... koszmar nie do opisania. Nie wiem co czułem w tej chwili... pustkę, żal, smutek, chęć odebrania sobie życia, nienawiść do całego świata... i narastającą miłość do Jacksona. Dlaczego?! Dlaczego ze mną zerwał?! Czym do cholery zawiniłem?... Starałem się być dla niego jak najlepszy. Robiłem wszystko co chciał. Ledwo pomyślał, a już to miał... gdzie popełniłem błąd? Co zrobiłem nie tak? Dlaczego musiał ze mną zerwać? Przecież się kochamy... Mieliśmy tyle wspólnych planów na przyszłość.. i to niedaleką przyszłość. Od spełnienia marzeń dzielił nas zaledwie jeden pieprzony miesiąc. Przetrwaliśmy 10 miesięcy, dlaczego nie daliśmy rady z tym ostatnim?!
Zacisnąłem dłonie na pościeli i wybuchnąłem płaczem. Nie potrafiłem kryć emocji. Tym razem były one silniejsze ode mnie. Silniejsze...zbyt bolesne... nie do przeżycia. Co ja mam teraz ze sobą zrobić? Mój sens życia zniknął. Dla kogo ja mam żyć... a raczej wegetować? Dla siebie?... Od zawsze nienawidziłem swojego życia. Dopiero dzięki Jacksonowi zrozumiałem, że warto żyć, jeśli ma się przy sobie osobę, która cię kocha i zawsze wysłucha... a teraz już jej nie ma.
Opadłem na podłogę i spojrzałem na rany po cięciach sprzed kilku miesięcy. Miałem ochotę znów je pogłębić. Wiedziałem, że ten ból nie będzie się równał z bólem jakim odczuwam teraz w sercu. W pewnym momencie usłyszałem dźwięk sms'a. Sięgnąłem po komórkę i odczytałem wiadomość:
<- Mark, przepraszam. Nie chciałem żeby to tak się skończyło. Mam nadzieję, że pozostaniemy w dobrych relacjach...
Co za dupek. Rzuciłem telefonem i skuliłem się płacząc jeszcze bardziej. Teraz kocham go i nienawidzę jednocześnie. Zawdzięczam mu tak wiele, ale też jednocześnie obwiniam o spieprzenie mojego życia. Dlaczego zawsze jak moje życie zaczynało się układać coś musiało je burzyć? Żyję w takim błędnym kole od prawie 19 lat... ileż można?!
*
Rok później
Mimo pozostania w dobrych relacjach nie raz próbowałem targnąć się na swoje życie. Jak nie podcinaniem żył, to zażyciem nadmiernej ilości leków przypisanych od psychiatry. Nie sądziłem, że złamane serce może doprowadzić człowieka do takiego stanu. Mimo zdanej matury, rozpoczęcia studiów, a raczej teraz kończenia pierwszego roku, zawarcia nowych znajomości i imprez, nie było dnia bym nie myślał o Jacksonie. Miesiąc temu całkowicie zakończył naszą znajomość. Czy było mi z tym ciężko? Przepłakałem swoje i wróciłem do swoich obowiązków. Może po roku od rozstania nauczyłem się bez niego żyć i całkowite zakończenie naszej relacji nie było aż takim ciosem? Co ja mówię... Chciałbym okłamać sam siebie, ale nie umiem. Każdego dnia siedząc przy komputerze czekam aż do mnie napisze. Codzinnie wieczorem gdy kładę się spać, długo o nim myślę i wspominam dawne czasy, które już nigdy nie wrócą. Tak bardzo chciałbym cofnąć się w czasie i przeżyć to wszystko jeszcze raz.... dlaczego tak proste pragnienia są tak ciężkie do zrealizowania?
~Koniec.
---------------------------------------------------------------------------------------------------------
Wow pierwszy raz podobało mi się twoje zakończenie XD Znaczy piszesz bardzo dobrze, ale jakoś nie lubię tych zakończeń, ale teraz wyszło zajebiście, cud, miód i orzeszki c:
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i bardzo czekam na Hunhana, jak masz ochotę i trochę weny, to możesz napisać, ale rób jak tam chcesz, bo jak pamiętam, to nikt nie chciał D:
Jeszcze raz gratki za zakończ zakończenie <3
Anem Shin.
Ej nie... No nie, ja się nie zgadzam... Czemu to musiało się tak skończyć, no? Przecież oni się kochali, dlaczego... eh, nawet nie wiem jak wyrazić swój smutek. Biedny Mark ;---; tak mi go szkod, czemu nie mógł znaleźć kogoś lepszego? Shit, ale mi teraz źle ._.
OdpowiedzUsuńAle to dobrze... Szkoda, że to koniec, przyjemnie mi się to czytało ♥
Dlaczego musiałaś go tak zranić? Dlaczego? Opko fajne. Życzę weny na coś z happy endem. Hwaiting
OdpowiedzUsuńKURWAAA MAĆ!!! NIEE, NO JA NIE WIERZE! JAK TAK MOŻNA?! BUUU, NIENIENIENIENIENIE, TO NIE JEST PRAWDA!!! CO NIE? NIE? UF, JAK DOBRZE.
OdpowiedzUsuńNO NIE, ZŁAMAŁAŚ MI SERCE :'((((
BUBUBUBUBUBUUBUBUBUBUBU, IDE SIE POCIONĆ NO! A MIAŁO BYĆ NAK BJUTIFUL!
Przepraszam za mój wybuch, ale no :(((
Nie licząc końcówki(!!!) to opowiadanie świetne! Kocham kocham kocham jak piszesz, ale no, końcówki nie strawię :V
buebueuebuebuebeuebuebeub
To było bardzo życiowe opowiadanie...
OdpowiedzUsuńHistoria z mojego życia. Lekko zmieniona, by było ciekawiej, ale połowa rzeczy znajdujących się w tym opowiadaniu zawiera moje osobiste przeżycia sprzed kilku lat
UsuńJak mogłaś to tak skoczyć!!!!!!! ~
OdpowiedzUsuńOmona, tego się chyba nikt nie spodziewał >.< Co za dupek z tego Jacksona... W sumie, ogólnie za nim nie przepadam (w prawdziwym życiu), a teraz jeszcze w tym opowiadaniu xD
OdpowiedzUsuńtak fajnie sie czytalo a tu takie zakonczenie...no nie fajnie :(
OdpowiedzUsuńCzemu żadko piszesz happy endy??
OdpowiedzUsuńHahaha a teraz to czego autorka zapomniała dopisać
OdpowiedzUsuńNagle Mark obudził się cały zaplakany ale Jackson szybko wziął go w ramiona i pocalowal.
-skarbie jestem tu. Ciiii
-Jackson obiecaj że nigdy mnie nie opuscisz
-Kochanie ... wyjdziesz za mnie?
DZIĘKUJĘ DOBRANOC
te laska a kiedy będzie MARKBAM ??? hee ? ja tu z taką nadzieją i wogule a nie ma !!! także więc.... jak będzie MARKBAM to będziesz moim bogiem! nigdzie nie ma właśnie tej pary :'( to takie smutne. a co do reszty opowiadania o got7 masz cuuudowne *.*
OdpowiedzUsuńFuck... no i co ja mam teraz napisać? Po 5 rozdziale miałam w głowie ułożony komentarz na temat tego MarkSona a to dowalasz mi takim zakończeniem i z wielkiego banana ba gębie robią się łzy w oczach oraz smutek nie do opisania...
OdpowiedzUsuńNa prawdę, piszesz genialnie. Zakochałam się po uszy w tym ff już na samym jego początku a z każdym kolejnym słowem to uczucie pogłębiało się i rodziło na nowo. MarkSon lepszy niż większość moich wyobrażeń i jestem Ci za to wdzięczna. Nawet nie zdajesz sobie sprawy jak wielkie poruszenie wywołał on w moim sercu oraz radość, która aż byka widoczna na mojej twarzy
Jednak to zakończenie.... No jak mogłaś?! T.T Teraz siedzę ze łzami w oczach i myśli nie umiem posłać w jedna całość. Zniszczyłaś mnie tym.
A było tak pięknie! Mark spotkał się z Jacksonem i mimo wielu przeżyć oraz emocji z tym związanych wyszło wszystko na prostą. Wang, do jasnej cholery! Jak mogłeś okazać się takim chujem i zerwać z biednym Tuanem? T.T Prawdziwy kutas z Ciebie...
Ugh... przepraszam za przekleństwa ale nie potrafię zapanować nad złością. Cała ta syt mnie dobiła, a fakt że sama przez to przechodziłaś jeszcze bardziej mnie zasmuca... ;c strasznie mi przykro z tego powodu i mam nadzieję, że już lepiej się czujesz.
Genialny fick!
Weny i do następnego ~
Kiri
Fick genialny c:
OdpowiedzUsuńŻyciowy bardzo, lubię takie
Choć szczerze miałam nadzieje, że po tej wiadomości Jackson napisze cos w stylu "Żartowałem!"
Cholera no, czuje się tak oszukana :v
Myslalam, ze będzie happy end, a ty go tak zranilas ;; I jeszcze jestem po przeczytaniu Ficka o RapMonie i Jinie.. Lubisz ranić bohaterow, nie? XD
Ale doceniam bardzo takie autorki, szczególnie gdy tak dobrze pisza ^^
Przykro mi tylko z powodu, ze dopiero dzis, gdy jest chora i blodze, trafilam na twojego bloga ;; Dopuscilam się przestępstwa i proszę o uniewinnienie, by moc czytać więcej .-.
+Przykro mi z powodu, ze musialas to przechodzic jednak wiem, ze współczucie nic nie daje ani nie pomaga. Po takiej sytuacji najlepiej jest po prostu iść dalej nie patrząc za siebie. Człowiek się przy tym zmienia diametralnie, ale skutki gwarantowane ^^
Choć opowiadanie nie najnowsze (XD) Weny życzę ;*
XOXO