1 maja 2015

Mark & JB~cz.6 [Miłość ze szkolnej ławki- Koniec]

~1 ~2 ~3 ~4 ~5


- Hm... widzę, że wyglądasz na zdziwionego. 
Nie mogłem wydusić z siebie nawet jednego słowa. Szok był zbyt duży. Mark podszedł do mnie i lekko się uśmiechnął. Widziałem w jego oczach ogromną nienawiść, ale nie mogłem zrozumieć czym zawiniłem. 
- Pewnie ciągle zadajesz sobie pytania "czym ja mu zawiniłem?", "czego on ode mnie chce?"...mam rację?
Przełknąłem z trudem ślinę i wbiłem wzrok w ziemię. Nie byłem w stanie patrzeć chłopakowi w oczy i tym bardziej odpowiadać na jego pytania. 
- Mam rację?!
Kiwnąłem twierdząco głową. Mark znów się uśmiechnął i stanął za mną. Po chwili poczułem jego dłonie na swoich biodrach. Chłopak odwrócił mnie do siebie i spojrzał mi w oczy.
- Czemu nic nie mówisz?... Boisz się czy zwyczajnie nie wiesz co powiedzieć?- po tych słowach złożył na moich ustach delikatny pocałunek - Hm... żałośnie teraz wyglądasz. Jesteś taki... przestraszony... zagubiony... bijący się z myślami.- Mark zachichotał i ponownie mnie pocałował - Nie mam pojęcia dlaczego, ale właśnie to twoje kalectwo i niezaradność kręcą mnie najbardziej. 
- Cz....czego...- próba porozumienia się z chłopakiem szła mi bardzo opornie. Mark uśmiechnął się i głaszcząc mnie po policzku dokończył moją myśl.
- Czego od ciebie chce? Hmm... nie wiem, czy powinienem od razu przechodzić do sedna. Może jeszcze trochę cię przetrzymam?
- Mów...
- Oo... zaczynamy rozmawiać. Nie jest z tobą tak źle.
Odsunąłem się od chłopaka. Nie mogłem na niego patrzeć. Poza strachem czułem do niego ogromną niechęć i obrzydzenie. Nie miałem zielonego pojęcia o co mu chodzi, ale miałem ochotę rzucić się na niego i zatłuc go na miejscu.
- Czemu ode mnie uciekasz? ... Hmm... znów milczysz. Szkoda, że nie chcesz ze mną rozmawiać. Mam ci tyle rzeczy do powiedzenia. 
- Gdzie... jest moja mama?- podniosłem oczy i wbiłem je w stojącego przede mną Marka.
- Odkąd pamiętam, zawsze byłeś maminsynkiem.... Spoko... nic jej nie jest. W sumie do niczego jej nie potrzebuję.... chodziło mi tylko i wyłącznie o zemstę. Chciałem zobaczyć twój strach na własne oczy...
- O czym ty mówisz?
- Zastanów się dobrze, czy aby na pewno chcesz poznać prawdę... może sam sobie o wszystkim przypomnisz.
- No mów!- nie wytrzymałem. Ruszyłem na chłopaka z podniesioną ręką, ale została ona automatycznie zatrzymana przez Marka.
- Nie grab sobie, dobrze ci radzę.
- Powiedz mi, o co w tym wszystkim chodzi...
(włączamy) Mark uśmiechnął się, po czym puścił moją rękę i odszedł kilka kroków dalej.
- Pamiętasz co działo się z tobą sześć lat temu?
- S...skąd o tym wiesz?
- Hm... Zacznę ci to teraz wszystko streszczać. Zalogowałeś się na pewnym portalu i szukałeś wręcz na siłę przyjaciół, którzy ci pomogą. Wszyscy mieli cię głęboko w dupie, pamiętasz? Dopiero po napisaniu do mnie otrzymałeś odpowiedź. To ja ci doradzałem jak masz skończyć ze swoim dziwkarskim życiem... to mnie zwierzałeś się z tego, jak to ci źle z tego powodu, że jesteś gejem. Wiedziałem o tobie dosłownie wszystko. Pamiętasz jak obiecaliśmy sobie, że nigdy się nie zostawimy i zawsze będziemy przyjaciółmi?...nie? A widzisz...ja to wszystko doskonale pamiętam... Złamałeś obietnicę JB....Jeśli teraz wrócisz do naszych rozmów, pewnie przypomnisz sobie z czego ci się zwierzałem i jakie sekrety ci powierzałem.- Mark zaszedł mnie od tyłu i dość mocno objął. Czułem jak mocno bije mi serce. Wszystko zaczynało układać mi się w całość. Rzeczywiście kilka lat temu, gdy już nie miałem na nic siły i pragnąłem ze sobą skończyć postanowiłem poszukać zrozumienia i pomocy w internecie. Wtedy na jednym z portali natrafiłem na chłopaka o nicku "MT_94". Napisał do mnie jako pierwszy. Pamiętam, że potrafiliśmy ze sobą pisać całymi dniami... często też było tak, że zarywałem noce, tylko po to by z nim porozmawiać. Mimo tego, że zwierzał mi się ze wszystkich swoich problemów, to nigdy nie poznałem jego prawdziwego imienia oraz nie widziałem jego twarzy. Ja niestety jestem naiwny i uległy i już w pierwszych minutach znajomości podałem chłopakowi swoje pełne imię i nazwisko oraz wysłałem zdjęcie. Cała nasza znajomość trwała do czasów liceum. Wtedy ja jako pierwszy zerwałem kontakt i przestałem do niego pisać... sam nie wiem dlaczego - Czemu teraz nic nie powiesz? Jesteś w takim szoku, że nie możesz wypowiedzieć słowa? - spuściłem głowę. Po moich policzkach zaczęły płynąć łzy. Przyjechał tu z Ameryki tylko po to by poznać mnie osobiście, rozkochać w sobie, a później zemścić się jak najgorsze bydle? Nie wierzę, że pokochałem chłopaka, z którym pisałem niegdyś przez internet. Do głowy by mi nie przyszło, że kiedyś go zobaczę. Nie sądziłem też, że będzie chciał zemsty na mnie tylko z tego powodu, że zerwałem z nim znajomość... to chore! - Powiedzieć ci coś jeszcze?
Mark stanął przede mną i podniósł moją głowę tak, bym mógł spojrzeć mu w oczy.
- Jihoon pracował dla gangu, w którym jestem razem z Jacksonem...
- C...co?
- Właśnie to. Wiedziałem o tobie od samego początku. Dopiero później gdy zobaczyłem jak rozpaczliwie szukasz pomocy postanowiłem się zlitować i dać ci pare wskazówek jak odejść z tego burdelu. 
Zacząłem płakać... zupełnie jak bezbronne, zagubione dziecko. Upadłem na kolana i schowałem twarz w dłoniach. Miałem dość. Nie wierzyłem, że takie rzeczy dzieją się naprawdę. Czułem się jak w filmie.... zagmatwanym, popieprzonym filmie kryminalnym.
- Płaczesz?... niepotrzebnie.... Albo wiesz co?- chłopak klęknął przede mną i złapał mnie za ręce, odciągając je tym samym od mojej twarzy - Chcę widzieć twój pieprzony ból...
- Mark błagam cię.... daj spokój...
- Wyłem tak samo jak ty, po tym jak mnie zostawiłeś.... wiesz jak się wtedy czułem?! Straciłem najważniejszą osobę w moim życiu!....tak, dobrze słyszysz.... byłeś dla mnie cholernie ważny ty egoistyczny dupku! Robiłem wszystko żeby tylko ratować ci dupę!.... Jihoon chciał mieć w zamian za ciebie kogoś kto będzie się puszczał... przyjechałem do Seoulu pięć lat temu, a teraz przyjechała tu reszta mojej rodziny....Cały czas cię obserwowałem i cieszyłem się, że już nie cierpisz. Cieszyłem się, że wziąłem na siebie twój cały ból, a co otrzymałem w zamian? Zostawiłeś mnie bez słowa wyjaśnienia! Jakbyś się czuł jakby osoba, dla której jesteś w stanie zrobić wszystko zostawiła cię i odeszła?! - Mark wziął głęboki oddech i spojrzał na mnie. Nie byłem w stanie nic powiedzieć. Nie mogłem uwierzyć w to, co mówi mi chłopak. Wszystko było tak zagmatwane i nierealne - Po tylu latach jedyne o czym myślałem to zemsta na tobie... nie sądziłem, że po poznaniu cię w realnym świecie zakocham się w tobie na nowo...
Wziąłem głęboki oddech i spuściłem głowę. Bałem się rozmowy z nim, ale wiedziałem, że kiedyś ta sprawa będzie musiała być wyjaśniona.
- Skoro mnie kochasz.... to dlaczego porwałeś moją mamę? 
- To miała być kara.... Jackson miał ją więzić przez dobre kilka miesięcy, a ja miałem cieszyć się twoim bólem, ale nie potrafię tak..... za bardzo cię kocham...
- Gdzie ona jest?
- Nic jej nie jest... Jaebum.... błagam nie zostawiaj mnie po raz drugi. 
- Jesteś chory...
- Nie... po prostu strasznie cię kocham. Czy nie o tym zawsze marzyłeś? O bezgranicznej miłości i bliskości drugiego człowieka?... JB...- Mark wziął moją twarz w dłonie i spojrzał mi w oczy - Mnie nie oszukasz... 
- Oddaj mi mame i daj nam święty spokój...
Chłopak delikatnie wytarł mi łzy i wtulił mnie w swoją klatkę piersiową. Jedna z jego dłoni zatopiła się w moich włosach, a usta spoczęły na moim rozgrzanym z emocji czole. Kocham go... cholernie go kocham i teraz wiem, że on mnie też. Mimo to nie wiem czy byłbym w stanie mu wybaczyć. Z drugiej jednak strony ja też tutaj nie jestem bez winy... ale skąd mogłem wiedzieć, że chłopak z którym pisałem to Mark... skąd miałem wiedzieć, że byłem dla niego tak bardzo ważny i że zakończenie naszej znajomości tak negatywnie na niego wpłynie? Przejechał pół świata tylko po to, by ratować mój tyłek przed Jihoo... ja chyba nie potrafiłbym zrobić czegoś takiego...
- Chcę zobaczyć się z mamą...
- Jaebum proszę...
- Mark.... przyprowadź tu moją mamę...chcę zobaczyć, czy nic jej nie jest...
Wtedy zobaczyłem jak drzwi do fabryki otwierają się. Stanął w nich Jackson z moją mamą. Poderwałem się na równe nogi i ruszyłem w ich stronę, po czym z całej siły ją przytuliłem. Nie sądziłem, że kiedykolwiek będę się tak cieszył na jej widok. Mimo wewnętrznego szczęścia z moich oczu wciąż leciały wielkie łzy, których nie potrafiłem zatrzymać. Gdy poczułem, że mama zaciska swój uścisk zacząłem płakać jeszcze bardziej.
- Ciiii... nic mi nie jest skarbie.
Spojrzałem na mamę i pogłaskałem ją po policzku. Nie wyglądała na zaniedbaną czy ranną.
- Nic cię nie boli?
- Nie kochanie.... nie płacz.
- Gdzie oni cię trzymali?- tutaj przypomniałem sobie, że koło nas wciąż stoi Jackson. Podniosłem na niego wzrok i bez chwili namysłu rzuciłem się na niego, jednak ten powalił mnie na ziemię jednym, porządnym pchnięciem.
- Jest cała? Jest... to się nie rzucaj gnoju.
- Jak mogłeś to zrobić?!
- Pomagałem bratu, jasne? Twoja matka już o wszystkim wie i nie powie nic psom... też masz siedzieć cicho, jasne?
- Nic nikomu nie powie... nie denerwuj się...- mama podniosła mnie z ziemi i znów przytuliła. Chciałem ją stąd zabrać i wymazać te kilka dni z pamięci, ale wtedy drogę zaszedł mi Mark. Nie potrafiłem przejść koło niego obojętnie... za bardzo mi na nim zależało.
- Nie skrzywdziłem jej.... proszę cię, daj mi szansę.. 
Podszedłem do chłopaka i mocno go przytuliłem. Nie rozumiałem tej sytuacji. Kto normalny wybaczyłby komuś porwanie swojej matki? Mimo to nie chciałem się z nim rozstawać. Dopiero przy nim czułem się kochany i potrzebny. W jego obecności zapominałem o wszystkich krzywdach, które mnie dotknęły... zapominałem przy nim o bólu i złych wspomnieniach. Czy nie o to właśnie chodzi w miłości? O bezwarunkowe kochanie i wybaczanie? O to, by czuć się przy tej osobie dobrze i bezpiecznie? By móc o wszystkim jej powiedzieć, zostać wysłuchanym i zrozumianym? Tak właśnie wyglądała moja relacja z Markiem.... chyba szkoda byłoby gdyby nagle przepadła...


~Koniec.
------------------------------------------------------------------------------------------------------------




12 komentarzy:

  1. O chuj, jakie to boskie~<3
    Ty to masz łeb! Ja nie wiem, jak można wymyślać takie skomplikowane wątki?! Kocham Cię! XD Ciągle zerkam na tegp bloga i nigdy się nie zawodzę, gdy coś napiszesz! Nie, nie słodzę Ci a piszę prawdę :x

    OdpowiedzUsuń
  2. Na początku trochę za dużo "hm" ze strony Mark'a, ale tak to fajne. W ogóle się czegoś takiego nie spodziewałam :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Kocham Kocham Kocham <3 Pięknie piszesz *-* masz do tego talent ^_^ nie spodziewałam się takiego zakończenia :-) BOSKIE *-* ^_^ <3

    OdpowiedzUsuń
  4. SHIT jak Idealnie! Bardzo mi sie podobało <3 Na koniec tak nasłodziłaś, że sie rozpływam! Weny życzę <3 / Lee

    OdpowiedzUsuń
  5. Mózg rozjebany.
    Btw. Z jakiego oni są zespołu?

    OdpowiedzUsuń
  6. Czy mogę poprosić o Xiumina & Suho ? <3

    OdpowiedzUsuń
  7. Kocham Cię <3
    Świetnie piszesz ^^

    OdpowiedzUsuń
  8. Czy tylko ja wyłam na koniec ?! xD ;c hahhahh :D piszesz cudownie !!! *.* <3
    / Arkoria *.*

    OdpowiedzUsuń
  9. Ile razy już tego nie przeczytałam to i tak dalej jest cudowne, uwielbiam do tu do ciebie wracać <3

    OdpowiedzUsuń