Czułem się dziwnie... sam nie wiedziałem dlaczego. Czy było to spowodowane obecnością Hansola czy tym, że zostały mi zaledwie cztery lata życia. Analizując całą tą sprawę doszedłem do wniosku, że nie ma sensu już chodzić do szkoły, starać się o dostanie na najlepszą uczelnię w Korei, w sumie nie musiałem się już niczym przejmować... wiedziałem jaka będzie moja przyszłość i co się ze mną stanie. Czy się bałem?... okropnie...ale przeznaczenia nie da się zmienić. Każdy ma zapisany scenariusz, według którego musi żyć... a raczej wegetować. To takie bezsensowne i przykre.
Mimo zakazu mamy postanowiłem wyjść z domu i zająć czymś myśli. Siedząc w pokoju chyba bym oszalał z nerwów i strachu. Tradycyjnie poszedłem nad rzekę. Siedząc na kamienistej plaży rozmyślałem o sytuacji sprzed dwóch dni. To było tak nierealne i przerażające. Starałem się o tym nie myśleć, ale paląca rana na mojej klatce piersiowej nie pozwalała mi zapomnieć nawet na chwilę. Cały czas gdy starałem się porzucić złe myśli, ta piekła mnie przypominając mi o swojej obecności. W ciągu moich ostatnich czterech lat życia chciałbym tyle zobaczyć... tyle zwiedzić... przeżyć cudownie romantyczny związek... chciałbym po prostu żyć normalnie, tak jakby zło krążące wokół mnie miało nigdy nie nadejść. Rzucając kamieniami do wody przeklinałem w duszy Hansola i swoje beznadziejne życie. Ten niby to demon w ułamku sekundy zniszczył wszystkie moje marzenia i pragnienia. W sumie to nie miałem już po co żyć. Strach przed śmiercią był silniejszy niż dotychczasowa chęć życia. Chciałem płakać... czułem jak łzy same cisnęły mi się do oczu. Mimo to wiedziałem, że użalanie się nad sobą w niczym tutaj nie pomoże. Musiałem wziąć się w garść... gdyby to tylko było takie proste. Mam zapisane na sobie całe swoje życie wraz z datą śmierci... wydaje mi się, że żaden normalny człowiek nie potrafiłby żyć lekko i radośnie znając datę swojego końca.
- Jak się czujesz?
Westchnąłem i zamknąłem oczy. Czułem, że stoi za mną Hansol, ale jakoś nie miałem ochoty na niego patrzeć.
- Świetnie...
- Hm...zdaje mi się, że wyczułem sarkazm.
- Bystrzak z ciebie...- parsknąłem śmiechem i usiadłem na lodowatej i mokrej ziemi. Schowałem głowę w kolanach i zacząłem płakać. Cały czas miałem wrażenie, że to tylko zły sen... sen, z którego dawno pragnąłem się obudzić. Odkąd dowiedziałem się o swoim przeznaczeniu stałem się wrakiem człowieka. Nie mam ochoty na nic... zostało mi jedynie siedzenie w miejscu i czekanie na moment, w którym Hansol zabierze moją duszę.
- Boisz się?- podniosłem głowę i ujrzałem siedzącego koło siebie chłopaka. Nie miałem ochoty z nim rozmawiać. W tym momencie szczerze go nienawidziłem - Widziałem niejedną śmierć Byungjoo... Wy ludzie okropnie się tego boicie, a przecież to jest pisane każdemu... nie uciekniesz od tego. Śmierć to coś pięknego, na co mógłbym patrzeć codziennie.
- Jesteś chory...
- Powiedziałbym raczej, że mam dość specyficzną pracę i nietuzinkowe hobby, nie sądzisz?
- Nie...
- Rozchmurz się Byungjoo... żyj tak jak dawniej i nie myśl o tym co będzie.
- Chciałbym... ale to nie jest takie proste...
Hansol uśmiechnął się demonicznie i w ciągu kilku sekund znalazł się za moimi plecami, po czym mocno mnie przytulił.
- Wiem o czym myślisz i czego pragniesz... mogę ci to dać jeśli zechcesz.- mimo panującego na dworze ciepła czułem ogromny chłód bijący od Hansola. Wystarczył jego dotyk by momentalnie wyparowały ze mnie wszelkie siły i ciepło żyjącego człowieka. Oparłem o niego głowę i zamknąłem oczy... czułem się tak, jakbym nie przespał ostatnich dziesięciu nocy.
- Pu...puść mnie...
- Wiesz czemu twój organizm tak na mnie reaguje?
- Y y..
- Bo się mnie boisz... pomyśl o mnie jak o swoim dotychczasowym aniele stróżu.
- Chy...chyba zwariowałeś...
- Jeszcze wielu rzeczy nie wiesz Byungjoo. Gdy zdecydujesz się traktować mnie jak swojego przyjaciela, twoje życie będzie wyglądało zupełnie inaczej... musisz mi tylko zaufać.
- Jesteś potworem... jak mam ci ufać?
Hansol zachichotał i delikatnie pocałował mnie w kark. Czułem jak przez moje ciało przechodzi lodowaty dreszcz. Fakt... bałem się go, ale nie potrafiłem mometlanie przestać myśleć o nim jak o zwyrodnialcu i mordercy. Czułem, że przekonam się do niego dopiero w dniu mojej śmierci.
- Jak wy to mówicie?... dla chcącego nic trudnego? Hm.. musisz po prostu chcieć odnaleźć we mnie przyjaciela.
Momentalnie zrobiło mi się okropnie niedobrze. Hansol musiał to wyczuć, ale mimo to twardo za mną siedział i mnie przytulał.
- Walcz z tym Byungjoo.- z moich oczu znów popłynęły łzy. Wydawało mi się, że Hansol chce wykończyć mnie wcześniej... przynajmniej takie sprawiał wrażenie. Widział, że wyglądam jak zwłoki, a mimo to wciąż katował mnie swoją obecnością. Mówiłem, że jest potworem - Hmm... chyba dzisiaj nic z tego nie będzie.- mówiąc to położył mnie delikatnie na kamieniach i się ode mnie odsunął. Otworzyłem szeroko oczy i zachłysnąłem się powietrzem. Moje ciało paraliżował ogromny ból. Zacząłem wrzeszczeć.... miałem dość cierpienia i strachu.
- Pomóż mi do cholery, to boli!!
- Staraj się uspokoić...
Wziąłem kilka głębszych wdechów i powoli podniosłem przekrwione oczy na Hansola. Ten stał przestraszony i jakby zmartwiony tym, co się ze mną dzieje.
- Proszę, pomóż mi...
Chłopak skinął głową i kucnął nade mną. Następnie wziął moją głowę w ręce i przyłożył usta do mojego czoła. Czułem jak ogarnia mnie błogi spokój. Hansol szepcząc coś wykonywał nade mną dziwne gesty, dzięki którym ból i strach mijały. Czułem, że jeszcze wielu rzeczy muszę się o nim dowiedzieć. Musiałem poznać prawdziwe zasady na jakich działa nasz pakt. Po kilku minutach chłopak delikatnie mnie pocałował i nie odrywając ode mnie ust, szepnął:
- Jak się teraz czujesz?
- Lepiej...
Moja ręka powoli zawędrowała na głowę demona, po czym delikatnie chwyciła go za włosy. Hansol uśmiechnął się i ponownie zatopił się w moich ustach. Całował niesamowicie delikatnie i czule. Sam nie wiem dlaczego odwzajemniałem jego pocałunki. Kilka minut temu się nim brzydziłem, a teraz gdzieś głęboko w duszy go pragnę. Co on mi do cholery zrobił? Chciałem z tym walczyć, ale chęć całowania go była silniejsza ode mnie. Może po prostu w tych ostatnich latach życia pragnąłem czułości i bliskości, a to czy był to kontakt z człowiekiem czy demonem nie robiło mi żadnej różnicy? Mimo ogromnego pragnienia oderwałem się od chłopaka i spojrzałem w jego czerwone oczy.
- Czemu to robisz?
Hansol pocałował mnie w czoło i lekko się uśmiechnął.
- Bo chcę, by twoje życie było wyjątkowe i mimo wszystko szczęśliwe.
~c.d.n.
------------------------------------------------------------------------------------------------
Ładnie to tak całować się z przyjacielem, HanSol? XD.
OdpowiedzUsuńNie no, to jest genialne. Szczerze zazdroszczę ci kreatywności.
Buzi buzi ( ͡° ͜ʖ ͡°)
OdpowiedzUsuńPiękne... Pisz dalej. Hwaiting
OdpowiedzUsuńZajebiaszcze :3 czekam na dalszą część :3
OdpowiedzUsuńPomysłowe, nie powiem.
OdpowiedzUsuńKurde mam nadzieje ze dodasz coś do czasu moich urodzin we wtorek <3
Hwaiting <3