26 września 2018

Kakaotalk~cz.9 [Jisung&Minho] KONIEC




<- Minho, nie zostawiaj mnie. Poczekaj na mnie, błagam Cię
-> Jak długo mam jeszcze czekać? Czekam już od 3 lat
<- Obiecałeś mi, że będziesz na mnie czekać..
<- Powtarzałeś mi to setki razy
-> Tak i czekałem.. Ale ja już tak dłużej nie mogę, rozumiesz? Tu nie chodzi o złość czy żal do Ciebie. Nie wytrzymam z tej tęsknoty. Potrzebuję czyjejś uwagi i bliskości. Chcę żeby ktoś mnie przytulał, zasypiał przy mnie, wspierał mnie i ze mną rozmawiał o wszystkim. To czekanie mnie wykańcza.
<- Poznałeś kogoś, tak? I chcesz odejść do niego z czystym sumieniem?
-> Nie kretynie, nikogo nie poznałem. Przez te 3 lata na nikogo nawet nie spojrzałem.
<- No to o co chodzi?
-> Cały czas Ci to tłumaczę. Widzę, że nadal u Ciebie źle z koncentracją...
<- Minho, ja Cię kocham. Kocham Cię najbardziej na świecie. Nie rób mi tego do cholery..
-> Myślisz tylko o sobie.. Pomyślałeś choć raz, co ja czuję?
<- Myślę o tym codziennie i wiem, że cierpisz. Zdaję sobie sprawę z tego, że jest Ci z tym wszystkim źle.. mi też nie jest kolorowo. Też czasem chciałbym rzucić to wszystko i wrócić do Ciebie. 
-> Sam widzisz, że to nie ma najmniejszego sensu.
<- A kochasz mnie jeszcze?
-> Tak Jisung, kocham Cię. Kocham Cię z każdym dniem coraz bardziej, tylko co z tego? Potrzebuję czegoś stałego i pewnego, a nie internetowej znajomości.. Jesteśmy już na to za starzy. 
<- Minho, ja wrócę. Wrócę do Ciebie, tylko daj mi jeszcze trochę czasu
-> Ile mam Ci dać tego czasu? Miesiąc? Rok? Może kolejne trzy lata? 
-> Jisung, ja już wariuję przez to wszystko. 
-> Przy Hyunjinie i rodzinie udaję, że jest wszystko okej, ale czuję, że upadam przez to wszystko każdego dnia.. Po prostu cholernie tęsknię.
                            To była moja ostatnia rozmowa z Jisungiem. Nie odpisał już na moją wiadomość i ja też niespecjalnie zabiegałem o jego uwagę. Minęły dwa kolejne tygodnie.. tym razem jednak bez żadnej wiadomości ze strony tego dupka.
- Halo.. słyszysz co do ciebie mówię? - mrugnąłem kilkakrotnie, zerkając na siedzącego na wprost mnie, Hyunjina, z którym wyskoczyłem na kolację.
- Tak.
- Tak? To co powiedziałem?
- Mówiłeś o pracy i tym, że szef się ciebie uczepił..
- Tak.. mówiłem o tym 20 minut temu. Coś się stało, Minho? - upiłem kieliszek schłodzonego soju, głęboko przy tym wzdychając.
- Przepraszam.. zamyśliłem się.
- To już wiem. O co chodzi?
- Szkoda gadać. - włożyłem do ust grillowane mięso, spoglądając na przyjaciela - To jak z tą pracą?
- Potem o tym pogadamy. Znowu myślisz o Jisungu? - udając, że nie słyszę pytania, rozłożyłem na grillu kolejną porcję mięsa, z nadzieją, że Hyunjin zmieni temat - Nadal ci na nim zależy... kurwa mać, Minho..
- Nie chcę o tym gadać, okej? Ten temat już się robi nudny. 
- Leć do niego.. na co czekasz?
- Żartujesz? Zapomniałeś, że siedzę na wózku?
- No tak.. a powiedz mi, jaki to ma ze sobą związek, co?
- Nie poradziłbym sobie.
- Wezmę wolne i polecę z tobą.
- Nie żartuj. - polałem nam alkoholu, jednak wypiłem swoją porcję od razu, nie czekając na przyjaciela - Polecę tam i co mu powiem? Jemu, mediom, wytwórni? Cześć, to ja, twój niepełnosprawny facet... Byłoby po nim.
- Może w końcu ruszyłby dupę i wróciłby do Korei.. 
- Hyunjin, ja nie wiem, czy tego chcę..
- Chcesz, znam cię, Minho. Po prostu się boisz, co jest całkowicie zrozumiałe, ale wiem, że nie chcesz niczego innego, jak powrotu Jisunga. I nie zaprzeczaj, bo i tak ci nie uwierzę. - westchnąłem, sięgając ponownie po soju.
- W takim razie powiedz mi, co mam robić, co? Bo mi już naprawdę brakuje pomysłów.
- Ja na twoim miejscu wsiadłbym w pierwszy lepszy samolot do Chin i tam poleciał. Pracujesz, masz na to kasę.. Jedyne co musisz zrobić, to załatwić sobie kilka dni wolnego.
- Odpada.
- Mhm.. no to opcja numer dwa.. czekanie do usranej śmierci, aż skończy mu się kontrakt i łaskawie wróci do Seoulu.
- Ja.. on chyba już dawno o mnie zapomniał..
- Jak to? - wyjąłem z kieszeni spodni telefon, wręczając go Hyunjinowi. Chłopak przeczytał uważnie naszą ostatnią rozmowę, zamyślając się - Cały czas udawałeś? - oblizałem nerwowo wargi, biorąc od niego telefon.
- Nie było mi łatwo. 
- To dlaczego nic nie mówiłeś, do cholery?
- Bo jestem już na to za stary i czuję się, jak idiota, że wciąż wzdycham do faceta, którego poznałem przez internet. 
- Zakochałeś się..
- Dobra, to jest żałosne.. nie chcę już o tym gadać. - dopiłem do końca alkohol, machając w stronę kelnera - Poprosimy jeszcze jedno soju! 
- Może już nie pij, co?
- Jest piątek, należy mi się.
- Myślisz, że się schlejesz jak świnia i zapomnisz o tym, co czujesz, tak?
- Hyunjin, powiedziałem chyba wyraźnie, że nie chcę już o tym gadać, tak? Zmień płytę. 
- Po prostu się martwię..
- Wiem i to doceniam.. ale nie gadajmy już o tym. - około drugiej w nocy wróciłem do domu. Skończyłem studia, pracuję, ale wciąż mieszkam z rodzicami i bratem. Może to głupie, ale póki co tak jest mi wygodniej..
Byłem dość mocno pijany, dlatego też od razu położyłem się do łóżka. Ostatkiem sił sięgnąłem po telefon, uśmiechając się do widniejącego na mojej tapecie Jisunga.
- Mmm.. moje maleństwo. - zaśmiałem się, dotykając go palcem - Dawno z tobą nie rozmawiałem. - wszedłem na kakaotalka, włączając nagrywanie głosu. Do tej pory nie mam pojęcia, dlaczego to zrobiłem - Mmm Jisungie.. piłem.. dużo dzisiaj wypiłem. - wziąłem głęboki oddech, przekręcając się na plecy - Tak bardzo za tobą tęsknię Jisungie.. Znowu leżę sam w łóżku, a.. chciałbym się do ciebie przytulić i cię pocałować. - uśmiechnąłem się do samego siebie, jednak emocje wzięły górę. Po chwili pociągnąłem nosem, rozklejając się.. jak co noc - Wróć do mnie, błagam cię. Tak bardzo cię kocham. Już sam nie wiem, co czuję i nie wiem już, co mam robić... kocham cię skarbie. Już to chyba mówiłem.. no ale taka prawda.. po prostu cię kocham. - wysłane.. zaraz po tym zasnąłem, czując koszmarny ból głowy, wywołany spożyciem zbyt dużej ilości alkoholu.


*

                              25 październik... dzień moich urodzin, których szczerze nienawidzę od momentu wyjazdu Jisunga. Spędzam je z rodziną, a wieczorami z Hyunjinem. Nudy, nudy i jeszcze raz nudy.. 
- Ubrałeś się ciepło? 
- Tak. - grill, jak co roku. Hyunjin wyprowadził mnie do ogrodu, wręczając mi butelkę piwa.
- Zdrówko staruszku.
- Ja ci dam staruszka. - uszczypnąłem go w brzuch, upijając łyk alkoholu.
- Auuuuć... to bolało.
- Bardzo dobrze.. miało boleć.
- Minhooo... mogę łyczka? - spojrzałem na brata i na rodziców, którzy przygotowywali na tarasie jedzenie, po czym wręczyłem mu schłodzoną butelkę.
- Trzymaj.. tylko jednego łyczka. 
- Mam już 19-naście lat. 
- To co? Ale wciąż jesteś moim młodszym bratem i nie pozwalam ci pić. 
- Z roku na rok jesteś coraz bardziej zdziadziałym grzybem. - Hyunjin zaśmiał się, przybijając sobie z nim piątkę.
- Gdybym miał sprawne nogi, tak bym wam skopał tyłki, że nie usiedlibyście przez tydzień. - Minwoo klęknął przede mną, szeroko się uśmiechając.
- Wal śmiało.. zasłużyłem.
- Durny jesteś. - zachichotałem, odpychając go. 
- Minho.. - upiłem kilka łyków, spoglądając w stronę tarasu - Synku!
- Tak?! - nagle zza domu wyszedł Jisung. Zatkało mnie.. Hyunjin podszedł do mnie, łapiąc mnie za ramię.
- Minho.. w porządku? - skinąłem głową, czując jak z dłoni wypada mi butelka piwa. Ułożyłem ręce na kołach wózka, jadąc niepewnie w jego kierunku. Jak on się zmienił.. niesamowicie wyrósł i zmężniał. Co on tu do cholery robi? 
- Minho.. - blondyn klęknął przede mną, gwałtownie się we mnie wtulając. Nie wytrzymałem. Przytuliłem go najmocniej, jak tylko mogłem, wybuchając płaczem, jak dziecko. 
- Co.. co ty tu robisz? 
- Obiecałem, że wrócę, tak? - Jisung chwycił moją twarz w obie dłonie, uważnie mi się przyglądając - Obiecałem ci to. 
- Nie wiem, co powiedzieć. 
- Idźcie do domu! - krzyknął ojciec - Poczekamy na was! - czułem się lekko skrępowany. Nie wiedziałem od czego mam zacząć. O co zapytać w pierwszej kolejności.. Wysłuchać go, czy opowiedzieć coś o sobie? Gdy Jisung prowadził mnie do mojego pokoju, w mojej głowie kotłowało się tysiące myśli na sekundę. Znam go jak własną kieszeń, a mimo to wciąż czuję się przy nim spięty.
- Nie wiem od czego zacząć. - chłopak uśmiechnął się nerwowo, po czym zamknął za nami drzwi - Wszystkiego najlepszego skarbie. - skinąłem głową, uciekając przy tym wzrokiem. Dostałem dziś najpiękniejszy prezent na świecie, o którym nawet nie śmiałem marzyć - Pewnie nie wiesz, jak się zachować.. - chłopak kucnął przede mną, po czym złapał mnie za dłonie, ostrożnie je całując - Bardzo za tobą tęskniłem, Minho... Masz swój naturalny kolor włosów. - uśmiechnął się, przeczesując je - Wyglądasz ślicznie. 
- Na długo przyjechałeś? - szepnąłem, niepewnie na niego zerkając. 
- Na stałe. - otworzyłem szerzej oczy, czując jak ten dotyka mojego policzka - Przyjechałem jakiś czas temu, ale nie potrafiłem się przełamać i tu przyjść.. 
- Zrobiłeś mi najlepszy prezent na urodziny. - uśmiechnąłem się lekko, czując na twarzy jego ciepłe wargi - Dlaczego wróciłeś?
- Odszedłem z wytwórni.. miałem już dość.
- Że co?
- Nie rozmawiajmy teraz o tym. - Jisung przywarł wargami do moich ust, sprawiając, że w jednej chwili rozpłynąłem się niczym kostka lodu. Odwzajemniałem niepewnie jego pocałunki, czując jakbym robił to po raz pierwszy - Tęskniłem za tym. - skinąłem jedynie głową, powracając do tej przyjemnej czynności. 
- Musimy... mm.. musimy porozmawiać. 
- Teraz? - jego dłonie błądziły po moim ciele, a usta pieściły szyję w tak cudowny sposób, że byłem bliski odpłynięcia.
- Mm tak... teraz. 
- Będziemy mieć na to dużo czasu. - chłopak uniósł mnie bez najmniejszego problemu, kładąc mnie na łóżku. Po chwili mój tułów wił się pod jego ciałem, ciesząc się każdą, najdrobniejszą pieszczotą z jego strony. 
- Proszę cię.. porozmawiajmy. - Jisung pocałował mnie w czoło, głęboko przy tym oddychając.
- Przepraszam.. przepraszam, tak cholernie za tobą tęskniłem.. - gdy nasze emocje opadły, chłopak wtulił się we mnie, opowiadając mi absolutnie o wszystkim. O tym, jak wyglądał każdy jego dzień, o tym, jak wygląda przemysł muzyczny w Chinach, o planach na przyszłość, o Chanie i Changbinie, tęsknocie za mną.. Pokazał mi nawet ogromny zeszyt, w którym zapisywał myśli związane ze mną. Z każdym, kolejnym zdaniem płakałem coraz bardziej. Jisung jedynie mnie przytulał i co chwilę obdarowywał czułymi buziakami. Całe swoje urodziny, spędziłem w pokoju wraz z moim skarbem. Nikt jednak nie robił mi wyrzutów z tego powodu. Nikt po nas nie przyszedł, nie zaczepiał, nie wołał.. mogłem w pełni nacieszyć się jego obecnością. Wieczorem zaczęliśmy się kochać.. mimo, że nie byłem w stanie nic poczuć, czułem się cudownie. Jego obecność i bliskość jest wszystkim, czego potrzebuję. 
- Idę jutro do pracy. - wydyszałem po tym, jak mój chłopak doszedł już któryś raz z rzędu.
- Masz już dość? - zapytał, całując mnie po twarzy.
- Nie kochanie.. nigdy nie będę miał dość. 
- Nie mogę się tobą nacieszyć, Minho. 
- Ja tobą też. - szepnąłem, pieszcząc opuszkami palców jego rozgrzaną twarz - Tak długo na ciebie czekałem.
- Cii.. jestem Minho. - mruknął, całując mnie w czoło - Jestem i zawsze już będę, przysięgam. - nie kłamał.. jest przy mnie cały czas. Nie opuszcza mnie nawet na krok. Codziennie odwozi mnie do pracy, a później z niej odbiera. Codziennie budzi mnie czułymi buziakami, codziennie kładzie się ze mną spać, nie wypuszczając mnie z objęć. Dzień w dzień zapewnia mnie, że jestem dla niego najważniejszy.. chyba rzeczywiście coś musi w tym być, gdyż przeciwstawił się swoim rodzicom, całkowicie się od nich odcinając. Przyznał im się do tego, że od czterech lat ma chłopaka i że jestem dla niego najważniejszy. Nie kłamał, mówiąc, że jego rodzice tego nie zrozumieją i nie zaakceptują. Kazali mu się wyprowadzić z domu i radzić sobie samemu. Z początku mieszkaliśmy u moich rodziców, jednak po pewnym czasie doszliśmy do wniosku, że najwyższa pora iść na swoje. Zarabiam niezłe pieniądze jako projektant ogrodów, Jisung pracuje jako producent muzyczny w jednej z wytwórni.. też nie ma na co narzekać. Wynajęliśmy sporych rozmiarów mieszkanie w Gangnam. Zgodnie z wcześniejszymi ustaleniami.. ja mam wygodę i komfort w poruszaniu się, a Jisung ma miejsce na swoje mini studio muzyczne, gdzie tworzy piosenki dla różnych zespołów. Żyje nam się rewelacyjnie i w końcu wszystko zaczęło się układać. W życiu nie przypuszczałbym, że moje życie nabierze takiego rozpędu. Nie martwię się też o Minwoo. Dureń załapał się na roczną wymianę studencką i od kilku miesięcy siedzi w Stanach, o czym od zawsze marzył. Hyunjin rzucił się w wir pracy. Po tym, jak otrzymał awans, daje z siebie 100%, zapominając o Bożym świecie. Opowiadał mi nawet, że kręci się koło niego koleżanka z pracy, ale ewidentnie widać, że praca stoi dla niego na pierwszym miejscu. Szkoda... taki przystojny facet, a się marnuje. Spędzamy we trójkę każdy weekend. Ja i Hyunjin wydurniamy się w studio Jisunga, a ten nas nagrywa, szantażując nas, że kiedyś obróci te wygłupy przeciwko nam. Jest rewelacyjnie... tak po prostu. Mieszkam z osobą, którą kocham nad życie i mam przy sobie najlepszego przyjaciela pod słońcem. Nie potrzebuję niczego więcej. Czasem warto jest przecierpieć pewien okres czasu, by móc w końcu nazwać się szczęśliwą osobą. Może brzmi to absurdalnie, ale po każdym trudnym okresie, przychodzą upragnione przez nas, szczęśliwe momenty. Trzeba jedynie uzbroić się w cierpliwość i dzielnie na nie czekać. Uwierzcie mi, że na pewno Wam się to opłaci. 








~Koniec.
--------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------




Mam pomysł na paring: Felix & Changbin, ale jeśli macie już dość SKZ, to oczywiście to zrozumiem haha. 

3 komentarze:

  1. Jacie... Już się bałem, że będzie deprecha, bez happy endu, ale jednak nie. To wszystko było takie wzruszające. Super.
    Co do następnego paringu, to jak najbardziej mi odpowiada. Nie mogę się doczekać następnej serii.
    Pozdrowionka❤️❤️❤️

    OdpowiedzUsuń
  2. takk changlixy to to czego potrzebuje

    OdpowiedzUsuń
  3. kocham to!!!! przecudowne, rozkleiłam się na tym chyba 10 razy, a śmiałam jeszcze więcej!! <3 :3

    OdpowiedzUsuń