17 września 2018

Kakaotalk~cz.5 [Jisung&Minho]




- Hej. - Hyunjin uniósł niechętnie głowę, widząc stojącego nad sobą Jisunga.
- Cześć.
- Jak tam? - zapytał, wręczając mu ciepłą kawę i kanapkę.
- Ooo... strasznie ci dziękuję. - brunet upił łyk kawy, wypuszczając zaraz po tym masę powietrza zalegającego w jego płucach - W porządku.. chyba.
- Chyba?
- Będą go dzisiaj wybudzać. 
- To świetnie! Przecież to dobra wiadomość.
- Bardzo dobra.. po prostu się o niego martwię. - minęły trzy dni odkąd Minho został wprowadzony w stan śpiączki. Cały czas czuwała przy nim mama i Hyunjin. Jisung przychodził do niego od razu po lekcjach, a ojciec starał się w tym czasie złagodzić karę dla swojego młodszego syna - Minwoo.
- Niepotrzebnie.. ma tu świetną opiekę..
- Tak, wiem. Po prostu boję się tego, jak stąd wyjdzie. Boję się, że znowu coś mu się stanie, a nie mogę przy nim być 24 godziny na dobę. 
- Bardzo się o niego troszczysz.
- Staram się, jak mogę.. To bardzo dobry chłopak, a co chwilę dostaje od życia po dupie. 
- Najpierw ten wypadek, teraz to..
- W międzyczasie ciągle kłócił się z Minwoo. Gówniarz się go uczepił i co chwilę mu dogryzał.. 
- Właśnie.. wiesz co z nim teraz będzie?
- Ponoć ich ojciec wyciąga go z tego wszystkiego, ale jak dla mnie, powinien trafić do poprawczaka.
- Może jesteś dla niego zbyt surowy..
- Wiesz.. trochę cię nie rozumiem. - Hwang spojrzał na blondyna, uważnie mu się przyglądając - Bardzo cię lubię, ale.. czy ty do wszystkiego masz takie luźne podejście? 
- Nie, ja..
- Kocham Minho jak brata i cholernie się o niego boję, a słuchając cię, mam ochotę ci przyłożyć.
- Jeśli ci ulży, to mnie uderz.
- Nadal nie rozumiesz..
- Rozumiem.. rozumiem, że Minho jest ci bliski i że się o niego boisz. Też się o niego martwię, ale nie potrafię tego okazać.. znaczy.. wydaje mi się, że mi nie wypada.
- Jak to?
- Znam go lekko ponad miesiąc i do tego przez internet. - na twarzy Jisunga pojawił się nieśmiały uśmiech - Bardzo go polubiłem, ale nie chcę wpakować się z buciorami w jego życie. Chcę dojść do wszystkiego powoli, bo widzę, że Minho potrzebuje dużo czasu żeby się przed kimś otworzyć. Nie chcę mu się narzucać, nie chcę siedzieć mu ciągle na głowie.. Przychodząc tutaj też czuję się dziwnie.
- Uwierz mi, że Minho sprawia to bardzo dużo radości.
- Skąd to wiesz?
- Znam go aż za dobrze. 
- A... mówił ci o mnie coś więcej? - brunet zamyślił się, uśmiechając się lekko pod nosem.
- To zależy, co chciałbyś usłyszeć.
- Same miłe rzeczy.. Nie lubię otaczać się złymi myślami.
- Cóż.. jest parę rzeczy, o których mi mówił, ale nie chcę się w to mieszać. 
- Hyunjin..
- Sam ci o wszystkim powie, jak przyjdzie na to czas. 
- Nie ufasz mi?
- To nie ma nic wspólnego z ufnością Jisungie.. Po prostu nie powinienem się mieszać w nie swoje sprawy. 



*

                         Otworzyłem oczy, czując bijące w nie białe światło. Zamknąłem je pospiesznie, chcąc przełknąć ślinę, jednak poczułem w gardle okropną saharę, która sprawiła, że spanikowałem, łapiąc kurczowo pościeli.
- Hej, spokojnie... spokojnie Minho. - oblizałem popękane wargi, czując niesamowity, przeszywający mnie na wylot, ból głowy - Niech pani zwilży mu usta. - czując na wargach kropelki wody, oblizywałem je niesamowicie zachłannie. 
- Co z nim panie doktorze? Wszystko dobrze?
- Dopiero się wybudził, proszę o cierpliwość. - ktoś poklepał mnie po policzku, co strasznie mi się nie spodobało. Jęknąłem jedynie, odgarniając tą osobę ręką - Minho, spójrz na mnie. 
- Y y..
- Otwórz proszę oczka.. na chwilę. - odchrząknąłem, błądząc palcami po chłodnej pościeli.
- Gło..wa..
- Głowa? Co się dzieje z głową? - skrzywiłem się jedynie, przekręcając wspomnianą wcześniej głowę na bok, sprawiając sobie tym samym, jeszcze więcej bólu - Nie wierć się chłopaku. 
- Bardzo go boli? 
- Za moment to sprawdzimy. - czyjeś silne dłonie chwyciły mnie za twarz, kładąc moją głowę na wprost - Minho, słyszysz mnie?
- Mhm.
- Dobrze.. spróbuj otworzyć oczy. - wziąłem głęboki oddech, spełniając prośbę mężczyzny. Po kilku mrugnięciach, oczy zaczęły powoli przyzwyczajać się do panującej w pokoju jasności - Minho.. jestem twoim lekarzem. Wiesz, co się stało? - zamyśliłem się, przytakując - A powiedz proszę, do którego momentu pamiętasz, co się stało. 
- Mm.. pobi.. li mnie..
- Mhm.. a co dalej? - odchrząknąłem, biorąc przy tym głęboki oddech.
- Hyunjin.. i.. i Jisung..
- Co z nimi? 
- Pomogli.
- Pomogli ci, tak? - skinąłem jedynie głową - Wszystko się zgadza.. stracił przytomność, jak czekał na karetkę. - powiedział lekarz, wpatrując się w moją mamę. 
- Co z jego głową?
- Jak w pełni dojdzie do siebie, zabierzemy go na badania. Póki co, niech odpoczywa. 
- Dobrze.. dziękuję panu. - mama usiadła na stojącym obok łóżka krześle, łapiąc mnie za rękę.
- Zajrzę do was za godzinę. - odpowiedział mężczyzna, wychodząc z sali.
- Skarbie.. popatrz na mnie synku. - przeniosłem wzrok na mamę, wymuszając przy tym niemrawy uśmiech - Jak się czujesz?
- Mamuś..
- Jestem tu kochanie. - kobieta pocałowała mnie w dłoń, uśmiechając się - Tak się cieszę, że się obudziłeś.
- Pić.
- Chcesz wody? - skinąłem głową, delektując się po chwili smakiem wody, którego do tej pory nigdy nie doceniłem - Lepiej?
- Tak.
- Twoi koledzy czekają na korytarzu.. bardzo się o ciebie martwią.
- Koledzy?
- Tak.. Hyunjin i jakiś blondynek. - Jisung? Zmarszczyłem brwi, starając się zgromadzić nieco więcej sił, zanim znów coś powiem.
- A.. tata i Minwoo? - mama nagle posmutniała. Widziałem, że chce to ukryć, ale nie potrafiła tego zrobić - Mamo..
- Niedługo do ciebie przyjadą. Zadzwonię do nich i powiem, że się obudziłeś, dobrze? - mówiąc to, pocałowała mnie w czoło, wstając z krzesła - Chłopcy do ciebie przyjdą. Chcesz? - potwierdziłem jej słowa skinieniem głowy, starając się domyślić, o co jej właściwie chodzi. Co Minwoo znowu przeskrobał? Niespecjalnie też przejąłem się tym, że znów jestem w szpitalu. Liczył się dla mnie tylko mój brat... tradycyjnie. 
- Minho.. - ujrzałem wbiegającego do sali Hyunjina. Dureń miał zapuchniętą, zmęczoną twarz, w której nie byłem w stanie dopatrzeć się jego oczu. Wyglądał na bardzo zmęczonego - Boże, jak ja się o ciebie martwiłem. - brunet usiadł na łóżku, wtulając się w moją klatkę piersiową. Ułożyłem jedynie dłoń na jego głowie, lekko się przy tym uśmiechając - Bałem się, Minho. - szepnął, rozklejając się.
- Nie płacz. - podrapałem go po głowie, lekko się przy tym krzywiąc. Wszystko mnie strasznie boli, choć nie chcę pokazywać tego przy bliskich - Już dobrze. - chłopak uniósł głowę, po czym przyłożył dłoń do mojego policzka.
- Jak się czujesz? 
- Dobrze.
- Tak? Nic cię nie boli? 
- Nie... nie martw się. - szepnąłem, wycierając jego mokre policzki - Nie płacz. 
- Mogę cię przytulić?
- Chodź gamoniu. - Hyunjin wtulił twarz w moją szyję, pociągając przy tym nosem. Objąłem go jedynie, czując jak robi mi się ciepło w sercu. Ciekawe, co z Jisungiem. Może poszedł do domu? W sumie nie jesteśmy jakimiś bliskimi znajomymi... nie ma obowiązku przesiadywania przy mnie. Trochę szkoda, bo jednak chciałbym go teraz zobaczyć.
- Przepraszam Minho.
- Hm?
- Za to, co powiedziałem w kawiarni.. Bałem się, że nie będę miał już okazji, żeby cię przeprosić. 
- Uspokój się. - odruchowo pocałowałem go w głowę, czując w tym samym momencie kujący ból całego ciała, który otrzeźwiał mnie z każdą kolejną sekundą. Wydałem z siebie jedynie stłumiony jęk, czując na sobie zmartwiony wzrok przyjaciela.
- Co się dzieje? 
- Nic.
- Minho.. Mów, co się dzieje.
- Mm.. już jest dobrze. - wziąłem głęboki oddech, zamykając przy tym oczy - A.. gdzie Jisung?
- Mów, co cię boli, kretynie. 
- Nic.. już nic. - brunet westchnął, wstając przy tym z łóżka.
- Jesteś niemożliwy... Jisung, wejdź. - uchyliłem powieki, widząc wchodzącego nieśmiało do sali, chłopaka. Mimo potwornego bólu i lekkiego jeszcze oszołomienia, moje serce zaczęło bić ze zdwojoną siłą.
- Cześć. - szepnąłem, uśmiechając się. Blondyn zagryzł jedynie wargę, siadając obok łóżka. Po dłuższej chwili wpatrywania się we mnie, złapał mnie za rękę, delikatnie mnie po niej głaszcząc. W jego oczach błyszczały łzy, których ewidentnie nie mógł powstrzymać.
- Jak się czujesz? 
- Dobrze. - posłałem mu ciepły uśmiech, pokazując mu, by się do mnie nachylił - Nie płacz. - wytarłem jego policzki, czując jakbym dotykał najbardziej kruchej istotki na świecie.
- Przepraszam.. martwiłem się o ciebie. - Hyunjin uśmiechnął się lekko pod nosem, udając, że sprawdza coś w swoim telefonie - Strasznie to wyglądało. 
- Przejąłeś się mną?
- Żartujesz? Oczywiście, że tak. 
- Zabiorę twoją mamę na kawę i obiad, co? - wtrącił mój przyjaciel, idąc w kierunku drzwi - Mało jadła, bo ciągle czuwała przy twoim łóżku.
- Mógłbyś?
- No jasne Minho.. dla ciebie wszystko. - uśmiechnął się, opuszczając salę. To skarb, mieć takiego przyjaciela, ale wiem, co za tym szło. Chciał bym za wszelką cenę został sam na sam z Jisungiem.
- Miło z jego strony. - blondyn sięgnął po chusteczkę, wycierając nią oczy oraz policzki.
- Bardzo miło. - westchnąłem, nie odrywając wzroku od chłopaka. Jak usłyszałem, że martwi się o mnie, automatycznie poczułem się lepiej. Nie chciałem przysparzać mu zmartwień, ale to nie zależało przecież ode mnie. Jak tylko wyjdę ze szpitala, będę musiał mu to wynagrodzić - Jisung..
- Tak?
- A.. wiesz może, co z moim bratem? 
- Emm.. - co się dzieje do cholery jasnej? - Minwoo  jest pewnie teraz w szkole. 
- Był tutaj?
- Tak.. codziennie cię odwiedzał.
- Naprawdę? - uśmiechnąłem się, czując ponownie ciepłą dłoń chłopaka.
- Naprawdę.. Bardzo się przejął twoim stanem. - Jisung westchnął, muskając moją rękę niesamowicie delikatnie i czule. W tej całej, bolącej otoczce, ten miły gest przynosił mi ulgę - Na pewno wpadnie tu po zajęciach. 
- Wiesz co?
- Co takiego?
- Cieszę się, że tu jesteś. - przełknąłem z trudem ślinę, lekko się przy tym krzywiąc. Czując jednak na policzku jego ciepłą dłoń, ponownie zapominałem o wszystkim.
- Nie mógłbym cię przecież zostawić. - szepnął, wpatrując mi się w oczy. Dzięki trzymającej mnie jeszcze narkozie, gesty ze strony Jisunga przynosiły mi ulgę i masę radości, a nie koszmarne zawstydzenie - Polubiłem cię..
- Ja ciebie też. - kolega uśmiechnął się lekko, jednak po chwili znów spuścił głowę, pociągając nosem.
- Aishh.. znowu chce mi się płakać.
- Mówiłeś prawdę.
- Hm?
- Na obiedzie.. mówiłeś, że często płaczesz. - przyciągnąłem go do siebie, dotykając palcami jego filigranowej twarzy. Jest wręcz idealna.. Jego drobne łzy spływały po moich palcach, lekko je łaskocząc - Nie chcę żebyś płakał. 
- Przepraszam.. po prostu strasznie mi ulżyło. - szepnął, kładąc ostrożnie głowę na mojej klatce piersiowej, zamykając przy tym oczy. Zatkało mnie. Czułem, że uważnie wsłuchuje się w moje mocno bijące serce, którego za nic w świecie nie mogłem uspokoić - Mogę tak poleżeć?
- T.. tak.. jasne.
- Bicie serca mnie strasznie uspokaja. - dodał, łapiąc mnie za rękę. Objąłem go nieśmiało, głaszcząc go po spiętym ramieniu. Rzeczywiście musiał przejąć się moim stanem. Musiało to go bardzo zmęczyć.. biedactwo. Chciałbym, by położył się obok mnie.. chciałbym się do niego przytulić, by poczuć się bezpiecznie. Zupełnie tak, jakby nic nie liczyło się poza nami.. jakby nic innego nie istniało. Na ten moment nie chcę niczego innego..


*

- Hej.. Minho.. - jęknąłem, otulając bardziej leżącego na mnie Jisunga - Minho, obudź się. - wziąłem głęboki oddech, otwierając niechętnie oczy. Długo rozmawiałem z Jisungiem, a potem oboje zasnęliśmy.. bardzo nas to wszystko męczy - Hej.
- Minwoo? - zmarszczyłem brwi, drapiąc blondyna po głowie. Wyraz twarzy 15-latka nabrał lekkiego grymasu, a jego oczy stawały się coraz bardziej wilgotne od łez - Hej.. co z tobą? - mój kolega uniósł głowę, ziewając przy tym jak kot - Oh.. obudziłem cię?
- Hm? - Jisung przetarł twarz, unosząc wzrok na stojącego obok łóżka Minwoo - O.. co ty tu robisz? - mój brat jedynie spuścił wzrok, zanosząc się przy tym łzami.
- Hej, Minwoo..
- Dobra.. zostawię was. - burknął Jisung, po czym wstał leniwie z krzesła - Młody ma ci chyba coś do powiedzenia.. - dodał, zamykając za sobą drzwi. 
- Co się stało? - spojrzałem na brata, wyciągając rękę w jego kierunku - Chodź tu. - 15-latek wtulił się we mnie, nie mogąc się uspokoić. Muszę przyznać, że byłem niesamowicie zaskoczony. Przecież ten gnojek nienawidzi mnie jak psa.. - Cii.. nie płacz. - przytuliłem go, głaszcząc go po plecach. Ten jednak z sekundy na sekundę coraz bardziej drżał, wprawiając mnie w totalne osłupienie - Minwoo, popatrz na mnie. 
- Nie.
- No już. - uniosłem jego podbródek, uważnie mu się przyglądając - Uspokój się, okej? Weź kilka głębokich wdechów. - chłopak skinął głową, wykonując posłusznie moje polecenie - No.. a teraz słucham.
- Przepraszam Minho.
- Hm?
- Przepraszam.. to wszystko moja wina. To przeze mnie tu jesteś. 
- Czekaj, stop. - otworzyłem szerzej oczy, czując jak zalewa mnie zimny pot - O czym ty mówisz?
- Ja ich nasłałem.. nie mogłem pogodzić się z tym, że jesteś ped... przepraszam. Że jesteś gejem.. - Minwoo wytarł oczy trzęsącymi się dłońmi, odwracając przy tym wzrok - Ja.. oni mieli cię tylko nastraszyć, przysięgam. W życiu nie pozwoliłbym żeby ktoś cię pobił.. Przepraszam Minho. - oparłem się na posiniaczonych rękach, podciągając się z trudem do siadu.
- Nie wierzę..
- Minho, przepraszam.. przepraszam, wybacz mi. 
- Minwoo, znam cię.. zrobiłeś to z pełną premedytacją.. - pisnąłem niemalże, czując spływające po policzkach łzy - Jak mogłeś mi to zrobić? 
- Nie, przysięgam..
- Chciałeś mnie zabić? Naprawdę tak bardzo chcesz się mnie pozbyć? Prawie ci się udało..
- Błagam, nie mów tak! - chłopak złapał mnie za rękę, wtulając w nią swoją twarz - Przepraszam, musisz mi uwierzyć!
- Nie krzycz. - zacisnąłem powieki, czując rozsadzający ból głowy - Nie krzycz, Minwoo. 
- Przepraszam.. obiecuję, że się poprawię, przysięgam. 
- Człowiek nie zmienia się z dnia na dzień. - złapałem się za głowę, sycząc z bólu.
- Minho, co się dzieje?
- Pójdź po kogoś..
- Ale..
- Minwoo, błagam cię. - 15-latek poderwał się na równe nogi, wybiegając z sali. Nigdy nic nie bolało mnie tak bardzo, jak teraz ta nieszczęsna głowa. Mam na niej bandaż i jakieś opatrunki, ale nie mam pojęcia dlaczego. Poza tym nie boli mnie żadna rana.. ból rozsadza mi całą czaszkę, co jest nie do zniesienia. 
Po dokładnym badaniu i konsultacji z lekarzem, dowiedziałem się, że miałem szytą głowę oraz, że znajduje się w niej wewnątrz czaszkowy krwiak... rewelacja. Bóle mogą utrzymywać się przez najbliższy miesiąc... kolejny powód do radości. 
- Skarbie, wybacz mu.. - dochodziła 22. Przy moim łóżku czuwała mama, starając się od dłuższego czasu, wybielić przede mną Minwoo.
- Wybaczę.. ale jeszcze nie teraz.
- Minho.. to nie jest zły chłopak. Zrozumiał swój błąd.. naprawdę bardzo się o ciebie bał.
- Mamo, w porządku.. naprawdę, rozumiem to. 
- Chcę tylko..
- To mój brat. Kocham go i wszystko mu wybaczę, ale nie teraz, nie dam rady.. proszę, zrozum to. - kobieta westchnęła, przytakując.
- Rozumiem..
- Jedź już do domu.. Na pewno jesteś zmęczona. - mama pocałowała mnie w czoło, wstając leniwie z krzesła.
- Przyjadę jutro po pracy. 
- W porządku, poradzę sobie. 
- Ten blondynek cały czas czeka na korytarzu. 
- Naprawdę?
- Tak.. jak ma na imię?
- Jisung.
- O właśnie.. Hyunjinie pojechał do domu kiedy miałeś badania. Ponoć macie jutro jakieś kolokwium.. powiedział, że musi się pouczyć. 
- No tak, to zrozumiałe. 
- Powiem Jisungowi żeby jeszcze do ciebie zajrzał. - skinąłem jedynie głową, lekko się uśmiechając - Tylko nie rozmawiajcie zbyt długo, dobrze? Powinieneś odpoczywać.
- Okej.
- Pa skarbie. - mama dała mi buziaka, idąc w stronę drzwi - Do jutra.
- Uważaj na siebie. - nie minęło wiele czasu, jak moja sala przywitała kolejnego gościa. Aishh.. Jisung wygląda na potwornie zmęczonego. Też powinien jechać do domu, a nie siedzieć tu od rana do nocy. Chłopak usiadł bez słowa na łóżku, kładąc znów głowę na mojej klatce piersiowej.
- Jestem strasznie zmęczony. - szepnął, wprawiając moje serce w mocniejsze bicie. Objąłem go jedną ręką, podczas gdy drugą sięgnąłem dość niezdarnie po leżący na moich nogach koc - Mogę?
- Tak, przykryj się. - wpatrywał się w niego z uwagą. Blondyn zawinął się w kokon, przybierając wcześniejszą pozycję. Czuję się niesamowicie przyjemnie, ale też dziwnie. Rozumiem, jakbym robił coś takiego z Hyunjinem, ale z Jisungiem? Przecież ja go dopiero poznaję.. Wiem, że to nic takiego, ale nawet tak niepozorny gest bardzo na mnie działa - Może powinieneś wracać do domu?
- A chcesz zostać sam?
- Nieee, nie... po prostu chcę żebyś odpoczął.
- Odpocznę tutaj. - mruknął, zamykając oczy. Uśmiechnąłem się, drapiąc go delikatnie po głowie - Ooo lubię tak. 
- Lubisz, jak ktoś drapie cię po głowie? - zachichotałem, kontynuując tę czynność. W jednej chwili zapomniałem o tym, co powiedział mi mój brat. Byłem tak cholernie szczęśliwy, że mam przy sobie Jisunga.
- Mmm.. to strasznie rozluźnia. 
- Będę cię drapał dopóki nie zaśniesz.
- A masz na to siłę? Nic cię nie boli?
- Mną się nie przejmuj. Śpij.
- Dobranoc Minho. 
- Dobranoc. - szepnąłem, wpatrując się z uśmiechem w chłopaka. Jego widok bardzo mnie uspokaja. Jest kochanym, opiekuńczym blond aniołkiem, który spadł mi z nieba w najgorszym okresie mojego życia. Mówię o nim tak śmiało, jakby był co najmniej moim chłopakiem. Wiem, że nigdy nie będzie, ale nikt przecież nie zabroni mi do niego wzdychać i o niego dbać... a czuję ogromną potrzebę zaopiekowania się nim. 






~c.d.n.
-----------------------------------------------------------------------------------------------------------------------

3 komentarze:

  1. Potrzebuję więcej...❤️❤️❤️

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie miałam kiedy nadrobić to po nocach czytam :")
    Bardzo ciekawie napisane części a ten ship jest taki omjdsxjsegc

    OdpowiedzUsuń