29 września 2018

Tożsamość~cz.2 [Changbin&Felix]




- Wróciłeś. - spojrzałem na Woojina, który wylegiwał się na moim łóżku - Hongseok cię szukał.
- I co mu powiedziałeś?
- Że nie mam pojęcia gdzie jesteś. 
- To dobrze. - usiadłem obok kolegi, sięgając po zeszyt.
- Znowu się ciebie czepiał?
- Ta..
- A co chciał? 
- A ja wiem.. on non stop czegoś chce. - westchnąłem, szukając w szufladzie szafki nocnej swojego długopisu.
- Będziesz znowu pisać?
- Mhm.
- O luduuu... dajże sobie z tym spokój.
- Lepiej żebym leżał całymi dniami w łóżku i wpatrywał się w sufit, nie? 
- Marnujesz czas... Ktoś to w ogóle czyta?
- Piszę to dla siebie. 
- Tym bardziej bez sensu.
- Dzięki za złote rady i wsparcie. - warknąłem, zrywając się na równe nogi - I wypad z mojego łóżka. Masz swoje..
- Do tej pory ci nie przeszkadzało, że na nim leżę.
- A teraz mi przeszkadza. Spadaj do siebie. 
- Co cię znowu w dupę ugryzło?
- Daj mi spokój, okej? Nie mam humoru. 
- Jak zwykle.. - sięgnąłem pospiesznie po zeszyt i telefon, po czym ruszyłem w kierunku drzwi.
- Zostaw takie uwagi dla siebie, Woojin. - po tych słowach wyszedłem na korytarz, idąc do świetlicy. Musiałem przelać wszystkie swoje myśli na kartki zeszytu. Gdybym tego nie zrobił, chyba rozsadziłoby mi głowę. Chciałem napisać coś o Changbinie. Nie znam go, ale mnie urzekł swoją osobą i chciałbym go lepiej poznać. Trzeba przyznać, że nasze spotkanie do szarych i zwykłych nie należało. Jest oziębły, ale trochę go podkoloruję, wyidealizuję i będzie cacy.

"Otwierając rano oczy, myślałem, że będzie to kolejny szary, nudny dzień, pełen obaw i walki o przetrwanie. Po części tak było, jednak dziś coś drgnęło. Coś ruszyło i zaczęło pomału wprowadzać odrobinę rozmaitości do mojego życia. Zacząłem poznawać pojęcie 'miłości'. Muszę przyznać, że to uczucie niesamowicie mnie intryguje i chciałbym poznać je jeszcze lepiej. Mam 17-naście lat. Nie chcę cały czas zastanawiać się, jak to jest kogoś kochać i być kochanym przez kogoś. Chciałbym zacząć działać, ale nie wiem jak. Pan Park ma rację.. nie spotkałem chyba odpowiedniej osoby, która potrafiłaby mnie tego nauczyć. Jak długo czeka się na miłość? Czy w ogóle powinno się na nią czekać? Mówi się przecież, że miłość zapuka do naszych drzwi w najbardziej niespodziewanym  momencie. Ale jak długo można czekać? Jak długo można o niej marzyć i jej wypatrywać? Jak długo można wyobrażać sobie siebie w czyichś ramionach, czując błogi spokój i bezpieczeństwo? Tak po prostu.. czuć się dla kogoś najważniejszą osobą na świecie. Po dzisiejszej rozmowie i coraz to głębszych przemyśleniach, pragnę jej jeszcze bardziej. Ale dam radę! Będę dzielnie i cierpliwie czekać. Na mnie też kiedyś musi przyjść pora, prawda? 
Przechodząc do tej mniej przyjemnej części dnia... Hongseok znów się mnie czepia. Mam już go dość. Nienawidzę go z całego serca za to, co robi i nigdy nie zrozumiem jego toku myślenia. Nigdy nie zaakceptuję tego, co mi powiedział. Co z tego, że tak bardzo pragnę bliskości? Chcę czekać na odpowiednią osobę, a nie na popieprzonego psychola, który zapewne krzywdziłby mnie na każdym kroku. Co nim kieruje i dlaczego zachowuje się w taki sposób? Marzę o tym, by się od niego uwolnić i nigdy więcej już go nie spotkać. Znów musiałem od niego uciekać.. Fala upokorzeń, która zalewa mnie każdego dnia, burzy powoli moją psychikę i samoocenę, a wszystko za sprawą jednej osoby... Osoby, która niegdyś chciała dla mnie dobrze, a po tym, jak została odrzucona, mści się na mnie za swoje niepowodzenie. Uciekając przed Hongseokiem, spotkałem na swojej drodze osobę, która zainteresowała mnie swoją charyzmą i siłą. Której bijący na kilometr chłód przyciągał. Nie sprawiał nieprzyjemnego dyskomfortu i nie nakłaniał do ucieczki. Wręcz przeciwnie.. Mimo tej bryły lodu, chciałem być bardzo blisko niego, by podziwiać jego czystą perfekcję. Był w stosunku do mnie neutralny.. Nie potrafiłem wyczytać z jego oczu czy mimiki twarzy, żadnych emocji. Nie naskoczył na mnie, gdy wparowałem do jego domu.. nie wyrzucił mnie, a przecież mógł to zrobić. Gdy usiadłem na jego łóżku, zapytał mnie jedynie o imię i o to, czy chcę coś do picia. W międzyczasie montował na laptopie dźwięk.. jestem bardzo ciekawy, co to było. Rozmawiał ze mną, choć nie często podnosił na mnie wzrok. Zachowywał się tak, jakbym był mu całkowicie obojętny, mimo że kilka minut wcześniej wparowałem do jego pokoju, jak jakiś złodziej. Jest dziwny i przez to taki ciekawy.. Okłamałem go na samym początku, ale nie potrafię mówić o sobie szczerze. "Przeprowadziłem się tu niedawno z rodzicami". Jakim zdesperowanym dupkiem trzeba być, żeby palnąć coś takiego? Nie... mówienie o swoim bolesnym życiu nie jest łatwe. Może kiedyś poznam go lepiej.. może za jakiś czas wyznam mu prawdę.. a może już nigdy go nie spotkam, a on całkowicie o mnie zapomni? Dlaczego zainteresował mnie tak bardzo? Changbin... gruboskórny, zimny jak lód Changbin.. Nigdy nie przypuszczałbym, że przyciągnie mnie do siebie taka osoba."

- Co tam bazgrzesz? - z rozmyśleń wyrwał mnie niski głos Hongseoka i gwałtowny szelest kartek mojego zeszytu.
- Oddaj to! - zaprotestowałem, jednak jego koledzy skutecznie mnie przytrzymali, by ich durnowaty 'guru' mógł w spokoju przeczytać mój żałosny wywód - Hyung, błagam cię, oddaj to. 
- Moment... czytam.
- Ale to moje, nie wolno ci. 
- Wolno mi wszystko w tym domu, zapamiętaj to. - przełknąłem dość głośno ślinę, czując, jak jestem z powrotem sadzany na krześle. Mój wzrok śledził każdy, najmniejszy ruch Hongseoka. Z każdym, kolejnym, przeczytanym przez niego zdaniem, jego twarz stawała się coraz bardziej czerwona i spięta. Myślałem, że będę miał spokój na dzisiaj, a znów czeka mnie niezły łomot za to, co o nim napisałem - Mamy do pogadania. - warknął, rzucając mój zeszyt na stół. Sięgnąłem po niego najszybciej jak mogłem, chowając go pod bluzą.
- Uuu szykuje się przedstawienie.
- I łomot!
- Nie.. wy zostajecie tutaj. - Hyung szarpnął mnie za rękę, podrywając mnie do pionu.
- No co ty, Seok..
- Powiedziałem wyraźnie, że mam do pogadania z Felixem... nie potrzebuję widowni. 
- Dobra, luz.
- Nie denerwuj się. - chłopak szarpnął mnie ponownie, prowadząc mnie w kierunku łazienki. Szedłem za nim w kompletnej ciszy, czując jak serce rozsadza moją klatkę piersiową. Uderzyłem w jego czuły punkt.. zwyzywałem go.. Nie wiem, czy ten potwór jest w stanie czymś mnie jeszcze zaskoczyć, czy wykorzystał na mnie wszelkie, możliwe kary, ale za każdym razem, gdy mnie dopada, boję się tak samo mocno, jak za pierwszym razem. Gdy weszliśmy do łazienki, zostałem pchnięty na jedne z drzwi. Hyung oparł się o nie rękoma, uniemożliwiając mi jakikolwiek ruch.
- Daj mi spokój.. - odwróciłem wzrok, głęboko przy tym oddychając.
- Dlatego mnie odrzuciłeś? Przez niego? - uniosłem na niego wzrok, oblizując przy tym wyschnięte wargi.
- Łazisz za mną od pięciu lat, a Changbina poznałem dzisiaj. Nie bądź śmieszny. - chłopak złapał mnie za twarz, uważnie mi się przyglądając.
- Nie życzę sobie, żebyś pisał o mnie i o moich uczuciach, w tym swoim śmiesznym zeszycie, rozumiesz?
- A co? - odtrąciłem jego rękę, wpatrując się w niego z nienawiścią - Boisz się, że twoi koledzy dowiedzą się, że jesteś gejem? 
- Ty..
- Naskakujesz na mnie, wyzywasz od ciot, a sam kim jesteś, co? - przełknąłem narastającą w gardle gulę, czując, jak do oczu napływają mi łzy.. z bezsilności.. ze strachu.. przez wspomnienia, które uderzyły we mnie ze zdwojoną siłą - Jesteś potworem, Hongseok. - chłopak uderzył w drzwi, sprawiając, że odruchowo zacisnąłem powieki, chcąc się obronić przed oprawcą. Po chwili poczułem przy uchu jego ciężki, cuchnący papierosami, oddech - Przestań.
- Nie panuję nad tym..
- Nie interesuje mnie to.. odsuń się. 
- Ja cię nie chcę krzywdzić. Sam mnie do tego prowokujesz..
- Czym? - szepnąłem, czując spływającą po policzku łzę - Tym, że cię odtrąciłem? Nie chcę być z chłopakiem..
- A ten cały Changbin? - warknął, uderzając ponownie o drzwi. Zacisnąłem odruchowo ręce na jego bluzie, czując jak ten mnie obejmuje. Boję się go tak bardzo, że nie jestem nawet w stanie mu się sprzeciwić.
- Nie znam go. - szepnąłem, zanosząc się łzami.
- Nie płacz.
- Ty mnie do tego ciągle zmuszasz. - warknąłem, okładając rękoma jego klatkę piersiową - Jesteś taki zakochany, tak? A ciągle mnie krzywdzisz!
- Nie drzyj się, słyszysz? 
- Tak bardzo się boisz prawdy o sobie? - spojrzałem na niego, czując jak jego ohydna łapa, osusza moje policzki - Nie dotykaj mnie. 
- Felix, zmienię się..
- Nie rozśmieszaj mnie. - parsknąłem śmiechem, łapiąc go za rękę - Lejesz mnie praktycznie codziennie, bo nie możesz przełknąć tego, że cię odtrąciłem.. Odwal się w końcu ode mnie, błagam cię.. 
- Posłuchaj mnie.
- Nie.. Ty mnie teraz posłuchasz. - cisnąłem jego ręką w powietrze, uważnie przyglądając się jego zdziwionej twarzy - Nigdy z tobą nie będę. Nigdy, rozumiesz? Jesteś tak podłą osobą, że to się w głowie nie mieści..
- A ty? Ciągle pieprzysz o tej swojej miłości, wypatrujesz jej na każdym kroku, jak jakiś pies.. A jak przychodzi, to uciekasz. Boisz się gnojku.. 
- Nie boję się miłości.. Boję się ciebie i tego, do czego jesteś zdolny. Nigdy bym ci nie zaufał po tym, co mi robisz. 
- Robię to, bo nie mogę znieść tego, że za rok całkiem się rozstaniemy.. - otworzyłem szerzej oczy, przylegając plecami do drzwi kabiny - Nie mogę pogodzić się z myślą, że będzie cię miał ktoś inny..
- Nie jestem rzeczą, Hongseok.. Ty nawet nie potrafisz o tym mówić.. 
- A Changbin potrafi? - jego nastawienie automatycznie się zmieniło. Chłopak chwycił mnie za bluzę, uderzając mną o drzwi.
- Nie znam go, przecież ci to tłumaczę! - spuściłem głowę, czując spływające po buzi łzy - Daj mi wreszcie spokój.. Zwariuję przez ciebie.. 
- Yongboki..
- Nie nazywaj mnie tak. - złapałem go za nadgarstki, unosząc na niego mokre od łez, oczy - Przestań mnie tak nazywać.. 
- Felix, Hongseok.. - Hyung puścił mnie gwałtownie, odwracając się w kierunku drzwi wejściowych, w których stał nasz wychowawca - Proszę za mną. - ruszyłem w ciszy za mężczyzną, dziękując mu w duszy za to, że przybył z odsieczą w odpowiednim momencie. Seok szedł za mną, bluzgając co chwilę pod nosem na pana Parka - Zapraszam. - weszliśmy do jego pokoju. Mężczyzna zajął miejsce za biurkiem, mierząc nas wzrokiem. Czułem jedynie mocno bijące serce i targającą Hongseokiem nienawiść, która aż biła od niego na kilometr - Zacznę od ciebie Hongseok.. Doprowadziłeś Felixa do łez i go gnębiłeś... znowu.
- Co to znaczy "znowu"?
- Przecież obaj doskonale wiemy, że nie był to pierwszy raz, kiedy się nad nim znęcałeś, prawda?
- Pf.. nie wiem o czym pan mówi.
- Nie wiesz? To ciekawe. - wychowawca przeniósł na mnie wzrok, unosząc przy tym brew - Podwiń proszę rękawy. - przełknąłem głośno ślinę, zerkając niepewnie na mojego dręczyciela.
- Ale..
- No szybciutko. 
- Nie może pan go nakłaniać do takich rzeczy.
- Czyżby? Nie każę mu się tutaj rozbierać. Chcę jedynie, żeby podwinął rękawy bluzy... to wszystko. - Park westchnął, wstając z krzesła - No chyba że Felix ma coś do ukrycia. - spuściłem jedynie wzrok, robiąc niepewnie to, o co zostałem poproszony - Tak, jak myślałem... Te siniaki nabiły się same, prawda Hongseok?
- Nie mam z tym nic wspólnego. 
- To nie on. - wtrąciłem, wiedząc, że jeśli tego nie zrobię, bardzo tego pożałuję. Totalnie zapomniałem o tym, że dzień wcześniej dałem wychowawcy list, w którym skarżyłem się na tego podłego dupka - Szkoła.. wf.. sam pan rozumie.
- Mhm.. Felix.. wiem, że Hongseok się nad tobą pastwi, przestań w końcu udawać. 
- Niech pan się nie miesza. - zakryłem pospiesznie ręce, spoglądając na pana Parka - Proszę zająć się swoimi sprawami. - zraniłem go tym, mam tego świadomość. Ale on nie jest przy mnie 24 godziny na dobę i nie uchroni mnie przed Seokiem. Jedna rozmowa nie załatwi tego wszystkiego - Niech pan nie tworzy wymyślonych historyjek.. Między mną a Hyungiem jest wszystko w porządku. 
- Boisz się go.. 
- Boję się życia.. a on nie jest ostatnią osobą, która to życie doszczętnie spieprzy. - warknąłem, idąc w stronę drzwi.
- Felix, stój. - chwyciłem za klamkę, czując, że za moment wybuchnę. Nie mam już siły udawać pozbawionego uczuć potwora - Proszę cię, poczekaj.. - trzasnąłem drzwiami, kierując się do swojego pokoju. Swojego.. jak to śmiesznie brzmi. Czasem wolałbym umrzeć w najgorszych męczarniach, niż żyć w tym miejscu. Gdy zbiegłem piętro niżej, kierując się do swojego skrzydła, poczułem jak czyjaś drobna rączka łapie mnie za rękaw bluzy.
- Co jest.. - zatrzymałem się, widząc stojącą obok mnie, drobną Jiheon. Słodką, 5-letnią kruszynkę, której swego czasu, poświęcałem bardzo dużo uwagi.
- Płaczesz? - kucnąłem, wymuszając przy tym uśmiech.
- Czemu jeszcze nie śpisz?
- Płaczesz. - westchnęła, wycierając mi niezdarnie policzki - Nie wolno... no no no. 
- Przepraszam.. obiecuję, że już nie będę. - 5-latka wtuliła się we mnie, wydając przy tym dźwięk, jakby odetchnęła z ulgą. Wziąłem ją na ręce, głaszcząc ostrożnie jej drobną główkę - Poczytać ci?
- Tak. 
- Pani Choi nie przeczytała wam bajki? - zapytałem, wchodząc do pokoju pełnego małych, rozbrykanych dziewczynek.
- Pani Choi mówi, że nie ma czasu. - krzyknęła jedna z nich, wskakując do swojego łóżka.
- No dobrze.. to teraz wszystkie do swoich łóżek.. ale już. - zaśmiałem się, widząc jak te posłusznie wykonują moje polecenie. W jednej chwili zapomniałem o Hongseoku i panie Parku. Może tym jest miłość? Odskocznią od codziennych trosk i problemów? Kocham te dzieciaki na swój własny sposób, ale czy to jest to właściwe uczucie? Chcę się tego nauczyć i wiem, że z czasem poznam to uczucie.. trzeba mi jedynie czasu.


*

                       Po skończonych lekcjach, ruszyłem do sklepu, chcąc wydać większość swoich oszczędności na prezent dla Changbina. Jestem mu winien porządne podziękowania za to, że mnie przyjął w swoim domu, choć wcale nie musiał tego robić. Jestem mu bardzo wdzięczny, bo gdyby nie on, zostałbym nieźle sprany tamtego dnia. Kupiłem największe pudło truskawek, do jakiego tylko mogłem się dokopać, po czym z mocno bijącym sercem poszedłem do domu chłopaka. Nie miałem pojęcia, czy dobrze robię. Może nie wypadało mi znowu tam iść? Długo biłem się z myślami, stojąc pod oknem jego pokoju, jednak ostatecznie przełamałem się, pukając ostrożnie w szybę. Po chwili ujrzałem twarz Changbina, na której malował się cwaniacki uśmieszek, pomieszany z lekkim niedowierzaniem.
- Co ty tutaj robisz? - zaśmiał się, otwierając przy tym okno. Zaraz po tym podał mi rękę, pomagając mi wejść do środka.
- Jestem ci coś winien. - wskoczyłem do pokoju, niepewnie na niego zerkając - Przepraszam, że cię nachodzę... 
- Przestań, jakie "nachodzę"? - brunet zamknął okno, mierząc mnie przy tym wzrokiem - Przemokłeś.. gdzie masz parasolkę?
- Nie mam.. - burknąłem, uciekając wzrokiem.
- Aishh dzieciaku.. rozbieraj się.
- Słucham?
- Dam ci suche rzeczy.
- Nie, ja.. ja wpadłem tylko na chwilę.. 
- Felix, tak? - skinąłem jedynie głową - Ściągaj ten mundurek. 
- Nie chcę sprawiać kłopotu..
- Kłopoty to ty będziesz miał, jak wylądujesz w szpitalu z zapaleniem płuc. - Changbin podszedł do drzwi, otwierając je - Skoczę tylko po ręcznik.
- W porządku..
- A.. herbaty ci zrobię.
- Nie, nie, ja.. 
- W której jesteś klasie?
- Trzecia liceum..
- A ja jestem już na studiach.. także słuchaj się swojego hyunga. - gdy chłopak opuścił swoją sypialnię, na mojej twarzy pojawił się lekki uśmiech. Nikt nigdy o mnie tak nie dbał. Przemokłeś? Radź sobie sam.. Jesteś chory? Leż w łóżku, w końcu ci przejdzie.. Bardzo przyjemna odmiana, będąca czymś w rodzaju balsamu, wylanego na moje serce. Jest studentem, tak? Tak, jak Hongseok, z tym że ten jest studentem jedynie w teorii. Idiota zawalał klasy, by być dłużej na utrzymaniu wychowawców, zamiast samemu wziąć się za robotę. Uniosłem wzrok, widząc stojącego w drzwiach bruneta - Łap. 
- Dziękuję. - ukłoniłem się, wycierając twarz oraz włosy.
- Tu masz suche rzeczy... powinny być na ciebie dobre. - mówiąc to, położył na łóżku sweter i jakieś dresowe spodnie - Pójdę do kuchni.. wysusz się na spokojnie. - przytaknąłem jedynie, biorąc się za robotę. Narzucając na siebie jego sweter, poczułem niesamowicie przyjemny, męski zapach. Zapach, który uderzył we mnie tak mocno, że z pewnością będzie on jednym z tych, który zapamiętam na całe życie. Wydaje mi się, że jest on idealnym odzwierciedleniem męskości hyunga - Ooo widzę, że wszystko pasuje. - uśmiechnąłem się na jego widok, biorąc od niego duży kubek z gorącą herbatą.
- Tak.. bardzo ci dziękuję.
- No już przestań. - śledziłem uważnie każdy jego ruch. Chłopak podszedł do stojącego na biurku laptopa, odpisując komuś na wiadomość na kakaotalk'u, po czym zamknął program, w którym znów montował jakiś dźwięk.
- Przeszkadzam ci w pracy..
- Może trochę. - otworzyłem szerzej oczy, czując uderzające we mnie z ogromną siłą, wyrzuty sumienia.
- Ja.. 
- Żartuję.. siadaj. - jest dziwny... dziwny, przez co tak cholernie intrygujący. 
- Mam coś dla ciebie. - postawiłem kubek na szafce nocnej, sięgając do swojego plecaka. 
- Dla mnie? A czym sobie zasłużyłem?
- Pomogłeś mi.. gdyby nie ty, oni by mnie.. - zamilkłem, widząc coraz większe zainteresowanie na jego twarzy - Pewnie coś by mi się stało. - burknąłem, wręczając mu pudło truskawek - Proszę.
- Wow. - przyjął mój prezent.. nie sądziłem, że danie komuś pudełka truskawek, może dać mi tyle radości - Musiały być bardzo drogie. - ta... w końcu wydałem na nie wszystkie zaoszczędzone pieniądze..  Ale to nic! Niesamowicie się cieszę, że sprawiłem mu radość. 
- Byłem ci to winien. - usiadłem na łóżku, upijając przy tym łyk owocowej herbaty. 
- Dzięki... zaraz je zjemy.
- Nie, nie.. są twoje. - brunet zmarszczył brwi, rozsiadając się wygodnie na swoim łóżku. Po chwili na jego twarzy wymalował się ironiczny, lekko drwiący uśmiech. Przyglądał mi się bardzo uważnie.. Zupełnie tak, jakby chciał czytać ze mnie, jak z otwartej księgi. Przeszywał mnie wzrokiem na wylot, co było niesamowicie niekomfortowe. 
- Dziwny z ciebie chłopak.
- Co masz na myśli, hyung? 
- Hyung.. - parsknął śmiechem sprawiając, że w moich oczach stanęły łzy. Odkąd tylko go zobaczyłem, czułem, że ma niesamowicie chłodną osobowość. Nie sądziłem jednak, że będzie kolejną, drwiącą ze mnie na każdym kroku, osobą. 
- Chciałem tylko odnieść się do ciebie z szacunkiem.. - Changbin zaśmiał się, kładąc się wygodnie.
- Fajnie.. nikt jeszcze tak do mnie nie mówił. - skinąłem głową, chowając twarz za solidnym kubkiem - To co, sąsiedzie? Powiesz mi coś o sobie? 
- Nie jestem zbyt interesującą osobą. 
- Każdy z nas jest na swój własny sposób. Uczysz się, tak? - znów skinąłem jedynie głową. Trochę mnie onieśmiela.. cały czas wpatruje się we mnie, przez co mam wrażenie, że wie, że jestem wygnańcem z bidula - W której szkole? Nie poznaję tego mundurka. 
- Hanseong..
- I jak ci idzie?
- Dobrze.. chyba.
- Dobrze? To pewnie jesteś pierwszy w klasie. - zaśmiał się, jednak gdy przytaknąłem, ten automatycznie spoważniał - Serio?
- Mhm.
- Wooo... i czego się najchętniej uczysz?
- Literatury i języków.
- Literatury? Lubisz czytać?
- Pisać. 
- Serio? Napisz coś dla mnie. 
- A... dlaczego miałbym to robić? 
- Bo cię o to proszę. Chciałbym przeczytać coś twojego. - spojrzałem mu w oczy, zaciskając mocniej dłonie na ceramicznym kubku.
- Na jakiś konkretny temat?
- Y y... zdaję się na ciebie.
- Spoko. - rozumiem, że jest to jednoznaczne z tym, że mnie do siebie zaprasza. Choć teraz sam nie wiem, czy nadal chcę go widywać. Jest bryłą lodu, którą ciężko będzie rozkuć. Może mam po prostu zaburzony obraz człowieka? Może za bardzo wszystkich idealizuję i mam zbyt wysokie wymagania w stosunku do ludzi? Może mili i ciepli ludzie nie istnieją? Może cały świat składa się z osób pozbawionych uczuć, skupionych tylko i wyłącznie na sobie? - A ty?
- Ja?
- Wspominałeś, że studiujesz. 
- No tak... na Sejong.
- Jaki kierunek?
- Administracja biznesowa.
- Wow.. brzmi poważnie. 
- Tylko tak brzmi.. studia.. to studia. - zaśmiał się, zabierając się za otwieranie truskawek.
- To znaczy?
- Uczysz się głównie do sesji.. ja praktycznie tylko imprezuję i skupiam się na swoim hobby. 
- Jakie masz hobby? 
- Muzyka... tworzenie jej, sklejanie i tak dalej. 
- Piszesz swoje teksty?
- Rzadko... moi kumple się tym zajmują. Potem nagrywamy i ja to montuję.
- A.. mógłbym czegoś posłuchać? - brunet podsunął mi owoce, sięgając po swój telefon.
- Może to.. wczoraj to sklejałem. "Scene stealers".. zapamiętaj. - uśmiechnął się, włączając piosenkę. Po chwili usłyszałem lekko jazzowe brzmienie, pomieszane z niezwykle silnym rapem Changbina. Słuchając tego, moje serce biło niesamowicie szybko, a usta mimowolnie otwierały się ze zdumienia. Jest niesamowity i piekielnie zdolny - I jak?
- Ja.. wow.. nie wiem co powiedzieć. 
- Prawdę. Co myślisz?
- Jesteście genialni, naprawdę. Chciałbym mieć taki talent.. a twój głos hyung. - poniosło mnie... stanowczo mnie poniosło, ale wierzcie mi.. nigdy nie siedziałem tak blisko, tak niesamowicie zdolnej osoby. Może go zbyt idealizowałem.. sam nie wiem - Powinieneś iść do jakiejś wytwórni, a nie studiować biznes. Jesteś.. - spojrzałem na niego, widząc ogromne zaciekawienie na jego twarzy, przykryte lekkim uśmiechem - Jesteś po prostu zdolny.. - zakończyłem swój wywód, zamykając usta herbatą.
- Hm.. fajny z ciebie dzieciak. 
- Dlaczego? Bo cię komplementuję?
- Fajny i pyskaty. - uśmiechnąłem się, sięgając po jedną z truskawek - Jednak się skusiłeś. 
- To powiesz mi, czemu jestem fajny?
- Nie powiem. Chciałbyś od razu wszystko wiedzieć... bądź cierpliwy, gnojku. 






~c.d.n.
------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------

1 komentarz: