15 września 2018

Kakaotalk~cz.4 [Jisung&Minho]




- Pewnie nie tak sobie mnie wyobrażałeś, hm? - Jisung kucnął przede mną, szeroko się uśmiechając. Autentycznie mnie zatkało... z nerwów.. przez to, jaki jest idealny.. nie wiedziałem, co mam powiedzieć.
- Ja..
- Bardzo się stresuję... to chciałeś powiedzieć?
- Aż tak to widać?
- Mhmm.. wyluzuj, proszę cię. 
- Przepraszam... już taki jestem.
- Dość specyficzny, miałeś rację. - Jisung uśmiechnął się, nie odrywając ode mnie wzroku. Jest niesamowicie otwarty, co bardzo mnie stresuje. Też chciałbym mieć takie podejście do nowo poznanych osób, ale nie potrafię. Kiedyś taki nie byłem, ale kompleksy, których nabawiłem się pięć lat temu, robią swoje.. - Na kakao jesteś większą gadułą. - wziąłem głęboki oddech, odwracając przy tym wzrok.
- Dzisiaj może być dość drętwo.. przepraszam. 
- Mmm Minho-ah. - blondyn zaśmiał się, podszczypując mój policzek - Uśmiechnij się i lecimy coś zjeść.. umieram z głodu. - wymusiłem uśmiech, czując jak serce rozsadza mi klatkę piersiową. Nie miałem wobec niego żadnych oczekiwań.. chciałem jedynie spędzić miło czas. Spodobał mi się jego charakter i to, jaką jest wobec mnie osobą. Dzisiaj jednak, jak go zobaczyłem coś we mnie pękło. Jest tak przystojny, że aż onieśmiela.. Mam nadzieję, że to spotkanie szybko dobiegnie końca, bo naprawdę jestem niesamowicie zdenerwowany.
Gdy dotarliśmy do jednej z knajp, Jisung ustawił mój wózek przy stoliku, po czym usiadł obok mnie. Czułem bijące od niego ciepło, co jedynie utrudniało mi to spotkanie.
- Na co masz ochotę? - zapytał, podsuwając mi kartę. Wbiłem w nią wzrok, starając się przetłumaczyć sobie, że to przecież nic takiego.. Wmawiałem sobie, że siedzę tu z Hyunjinem, którego znam jak własną kieszeń, ale absolutnie nic nie skutkowało. Z rozmyśleń wyrwał mnie dźwięk telefonu. Bez chwili namysłu wyjąłem go z kieszeni spodni, wczytując się w wiadomość.
<- Ziemia do Minho! Pytałem, na co masz ochotę.
- Bardzo śmieszne. - zaśmiałem się, unosząc wzrok na chłopaka.
- Możemy pisać na kakao, jeśli tak bardzo się denerwujesz.
- No coś ty.. to byłoby głupie..
- Sam widzisz.. pogadaj ze mną w końcu. - wziąłem głęboki oddech, przytakując.
- W porządku.. zjadłbym tteokguk.
- Tak skromnie? - chłopak spojrzał na moje nogi, co bardzo mnie skrępowało - Jesteś chudziutki.. zjedz coś porządnego. 
- Nie jem za dużo.
- Okej.. zjesz tteokguk i do tego zamówię ci galbi. Może tak być?
- Galbi jest drogie..
- No i co? Chcę żeby mój kumpel dzisiaj porządnie zjadł. - mówiąc to posłał mi ciepły uśmiech, po czym ruszył w kierunku baru. Jest bardzo miłą i ciepłą osobą i stara się stworzyć fajną atmosferę, jednak ja nie potrafię tego kupić. Wiedziałem, że będę zestresowany, ale nie sądziłem, że mój stres osiągnie najwyższy level. Mam tylko nadzieję, że będziemy mieli o czym rozmawiać. W zasadzie na kakaotalk'u wymieniliśmy się chyba wszystkimi, możliwymi informacjami i boję się tego, że zabraknie nam tematów do rozmów. Taka cisza byłaby chyba najgorszą, możliwą opcją. Nie bije też od niego niechęć do mojej osoby, w związku z tym, że poruszam się na wózku. Może mu to nie przeszkadza? Albo chce być miły i urwie ze mną kontakt dopiero po obiedzie? - Proszę bardzo. - po chwili do stolika wrócił Jisung, wręczając mi colę.
- Dzięki.
- To opowiadaj.. jak ci minął dzień? 
- A.. całkiem dobrze. A tobie?
- Nie mogłem wysiedzieć na wykładach, bo cały czas zastanawiałem się jak wyglądasz i.. w ogóle byłem ciekawy rozmowy z tobą. 
- I co? Zawiodłeś się? - odwróciłem wzrok, przesuwając nerwowo dłonią po zimnej szklance.
- I to jak. - mało mi serce nie stanęło. Mimo to nie byłem w stanie spojrzeć na chłopaka - Myślałem, że masz skrzydła i że jesteś wróżką, czy innym mitycznym stworzeniem, a tak naprawdę nie widzę w tobie niczego "innego".
- Jak to nie? Siedzę na wózku..
- Poważnie? - blondyn otworzył szerzej oczy, uważnie mi się przyglądając. Miałem ochotę się uśmiechnąć, bo wygląda na bardzo zaangażowanego i chce, by to spotkanie przebiegło pomyślnie - Ja tam niczego nie widzę. - zaśmiałem się, upijając przy tym trochę coli - To co? Czujesz się już trochę lepiej?
- Trochę. 
- Uff... jest już jakiś postęp. - obiad mijał nam całkiem miło. Z minuty na minutę czułem się coraz swobodniej. Jisung wprowadził naprawdę miłą atmosferę i dbał o to, bym czuł się przy nim dobrze - Mogę o coś zapytać? 
- Jasne.
- Wspomniałeś kiedyś, że konie są dla ciebie specjalnymi zwierzakami..
- Bo tak jest.
- Dlaczego? - wziąłem głęboki oddech, odkładając przy tym pałeczki, którymi jadłem.
- Kiedyś bardzo dużo jeździłem konno. - spojrzałem na Jisunga, wymuszając uśmiech - Koń też uratował mi życie, więc.. sam rozumiesz..
- Ja.. nie chcę być wścibski, ale mógłbyś powiedzieć mi coś więcej?
- Jeździłem konno do 14 roku życia, dopóki nie miałem wypadku, do którego z resztą doszło z mojej głupoty.. - westchnąłem, popijając spokojnie colę - Uparłem się, że pojadę w teren sam, mimo że trenerka mi tego odmawiała. Byłem jednak tak pewny siebie, że absolutnie nikt nie był w stanie mnie powstrzymać i.. wyjechałem za stadninę. Wszystko było okej, dopóki nie pojechałem w miejsce, w którym pasły się konie.. Coś je spłoszyło, spadłem ze swojego konia, a one.. wiesz.. po prostu mnie staranowały. - uśmiechnąłem się lekko, czując napływające do oczu łzy - Koń, na którym jeździłem przez kilka lat, uratował mi życie.. Rżał tak głośno, że w końcu ktoś się mną zainteresował i mi pomógł.. tyle. 
- Przepraszam. - szepnął Jisung, łapiąc mnie za rękę, co bardzo mnie zaskoczyło - Nie miałem pojęcia, przepraszam.. nie powinienem o to pytać. 
- Nie, w porządku.. trochę mi nawet ulżyło. 
- Tylko nie płacz, proszę cię. - kolega sięgnął po serwetkę, przykładając ją do moich policzków - Nie płacz.
- Mało męskie. - zaśmiałem się, wycierając twarz.
- Nie żartuj.. Też często płaczę. - Jisung westchnął, nie odrywając ode mnie wzroku - Teraz wszystko rozumiem.. 
- Mogłem ci powiedzieć od razu, ale to nie jest takie proste.
- Wiem, nie musisz mi się tłumaczyć. Mimo to cieszę się, że mi o tym powiedziałeś. 



*

                      Przesiadywałem w kuchni, podskubując winogrona. Odkąd wróciłem ze spotkania z Jisungiem, moje myśli zajmuje tylko i wyłącznie on. Tak, jak mówiłem.. jakiś etap mojego życia jest za mną, ale wszedłem teraz w coś nowego. Przynajmniej taką mam nadzieję. 
- Suń się. - z rozmyśleń wyrwało mnie burknięcie brata. Spojrzałem na niego, odsuwając się przy tym od szafek.
- Masz ochotę na winogrona?
- A wyglądam, jakbym miał? - warknął, wyjmując płatki czekoladowe. 
- Zjedz dla odmiany coś zdrowego.
- Nie lubię owoców.
- No tak.. 
- Widziałem cię dzisiaj z jakimś chłopakiem. - palnął nagle, opierając się o blat. 
- I jak wrażenia? - włożyłem winogrono do ust, wbijając wzrok w Minwoo.
- To twój facet? 
- Nie?.. Co ci znowu odbiło? 
- Trzymał cię za rękę..
- Śledzisz mnie? 
- Mam lepsze rzeczy do roboty. Po prostu tamtędy przechodziłem i cię widziałem. 
- Nie mam zamiaru ci się tłumaczyć. 
- Czyli to twój facet..
- Nie Minwoo.. dla twojej informacji, to był mój kolega. Nie mam nikogo i nie planuję mieć. - 15-latek parsknął śmiechem, wskakując na blat.
- W sumie racja... kto by cię chciał. 
- Nie rozumiem czemu to ma znowu służyć. 
- Temu, żeby ci dopiec. Wiesz, że cię nie lubię. - westchnąłem jedynie, po czym postawiłem na nogach miskę z owocami, ruszając do swojego pokoju - A... rodzicom i tak powiem, że masz chłopaka.
- Rób, co chcesz. Nie mam już siły na to wszystko..
- Poddajesz się?
- A czy kiedykolwiek zacząłem w ogóle z tobą jakąś walkę? - Minwoo odchrząknął, odwracając przy tym wzrok - Walczysz z samym sobą i nienawiścią do mnie.. to wszystko. - dodałem, jadąc do swojego pokoju.


*

- Opowiedz mi coś więcej. - siedziałem wraz z Hyunjinem w uczelnianej kawiarni. Od samego rana opowiadam mu o wczorajszym spotkaniu z Jisungiem i tym, jaki fajny z niego chłopak. Mojemu przyjacielowi jest jednak wciąż mało i mało i co chwilę dopytuje mnie o nowe szczegóły. 
- Powiedziałem ci już wszystko. - zaśmiałem się, wgryzając się w ciastko. 
- No ale, co było po spotkaniu? Odprowadził cię do domu?
- Zwariowałeś? Co my byliśmy na randce czy na zwyczajnym, przyjacielskim obiedzie?
- No nie wiem.. ty mi powiedz.
- Wal się. - uderzyłem go w ramię, słysząc jak ten chichocze - Bardzo śmieszne, mówię ci. 
- Przecież żartuję, wiem, że to tylko kolega.
- No właśnie.. to proszę cię, nie denerwuj mnie.
- Ale powiedz mi.. przystojny jest? - uniosłem jedynie brew, wbijając widelec w ciasto - Oj wiesz.. w takim sensie, że przystojny z niego chłopak, czy nic specjalnego? Nie mówię, że od razu miał ci się spodobać, tylko wiesz.. 
- Jest przystojny.. nawet bardzo. Pytanie tylko, co z tego?
- Hm.. poznasz mnie z nim kiedyś?
- A co? Jesteś zainteresowany?
- Ha ha ha.. chcę zobaczyć, z kim teraz zacznie się prowadzać mój najlepszy kumpel.
- Nie masz się o co martwić.
- Jak to?
- Od wczoraj się do mnie nie odezwał. - wymusiłem uśmiech, kończąc swoje ciastko - W sumie to było do przewidzenia.
- Co? Zaczekaj.. co było do przewidzenia?
- Że jak zobaczy kalekę, to zwieje..
- Przecież mówiłeś mi, że opowiedziałeś mu o swoim wypadku, że to zrozumiał, że wózek to żadna wada..
- Bo tak mówił... ale najwidoczniej kłamał. 
- Minho, wstrzymaj się z takimi stwierdzeniami.. Jestem pewien, że dzisiaj się odezwie. Wczoraj się pewnie trochę nagadaliście. 
- Ta.. - westchnąłem, słysząc za sobą bardzo dobrze znany mi głos..
- Minho-ah! - otworzyłem szerzej oczy, po czym odwróciłem się, widząc wchodzącego do kawiarni Jisunga. Zatkało mnie.. W życiu nie pomyślałbym, że przywita się ze mną właśnie w taki sposób.
- To on? - szepnął Hyunjin, podszczypując mnie. Skinąłem jedynie głową, machając w kierunku blondyna. 
- Zaraz do was podejdę. - chłopak poruszył baaardzo wyraźnie ustami, nie chcąc robić szumu na całą kawiarnię, po czym podszedł do lady składając zamówienie. 
- Wow.. faktycznie przystojny. I chyba bardzo otwarty.
- Momentami za bardzo. - uśmiechnąłem się, dotykając swoich policzków. 
- Uuuu ktoś tu się zaczerwienił.
- Serio? Bardzo to widać?
- Od razu poprawił ci się humorek. 
- Przestań. 
- Mówiłeś, że o tobie zapomniał.. a tu proszę.
- Tylko się ze mną przywitał.. to nic takiego. 
- Mhm.. niesie do stolika trzy kawy.. popatrz. - odwróciłem się, widząc jak w naszym kierunku zmierza uśmiechnięty Jisung.
- Cześć. - przywitał się, stawiając kubki na stole.
- Hej. - odpowiedziałem dość nieśmiało, sięgając po portfel.
- Zostaw to, ja stawiam. - blondyn uśmiechnął się, zerkając na mojego przyjaciela - Jisung, miło mi.
- Hyunjin. To ty wczoraj porwałeś mi kumpla.
- Zgadza się. Musisz mi wybaczyć. - chłopcy zaśmiali się, wprawiając mnie w osłupienie. Co jest ze mną nie tak, że nie potrafię od razu tak swobodnie czuć się przy drugiej osobie? - Mogę się dosiąść?
- No jasne, siadaj. - odpowiedział od razu Hyunjin, robiąc obok siebie miejsce - Co tam?
- Aaa spoko, dzięki, że pytasz. - Jisung sięgnął po kawę, zerkając na mnie - A co u was?
- A właśnie Minho opowiadał mi o waszym spotkaniu. - o matko.. przysięgam, że go zatłukę - Naprawdę znalazłeś go na kakao przez przypadek?
- Naprawdę.. i widzę, że Minho całkiem sporo ci o mnie mówi. 
- W końcu to mój przyjaciel. - brunet sięgnął po jedną z kaw, spoglądając na Jisunga - Mogę?
- No pewnie, jest twoja. 
- Dzięki.
- Minho.. - uniosłem głowę, spotykając się ze spojrzeniem Jisunga - Napij się. 
- A tak.. dziękuję. - wziąłem niepewnie parujący kubek, głęboko przy tym wzdychając.
- Jak tam się czujesz po wczoraj? Bo ja ci powiem, że tak się najadłem, że myślałem, że do domu nie wrócę. - zerknąłem jedynie na Hyunjina, widząc lekki uśmiech na jego buzi.
- A... tak, ja też. - odchrząknąłem, upijając kawę.
- Minho jest bardzo nieśmiałą osobą, ale przy bliższym poznaniu da sto procent siebie, zobaczysz. - posłałem przyjacielowi znaczące spojrzenie, łapiąc się za głowę.
- Tak mówisz? 
- Znam go jak własną kieszeń.
- Dajcie spokój. - westchnąłem, bawiąc się widelczykiem od ciastka.
- Masz ochotę na ciacho? - zapytał mój internetowy znajomy.
- A.. nie, nie... dzięki. 
- Może jednak? 
- Jutro możemy skoczyć na coś dobrego.. Na dzisiaj wystarczy mi kalorii. - uśmiechnąłem się, widząc jak z twarzy mojego przyjaciela nie schodzi szeroki, niemalże filmowy uśmiech.
- Oo super. Hyunjin, idziesz z nami? 
- Jutro. Hmm... - doskonale wiem, że nie ma żadnych planów na jutro.. co on kombinuje? - Niestety jutro nie dam rady. Ale koniecznie zabierz gdzieś Minho.. zbyt często chłopak siedzi w domu. 
- No pewnie, coś zorganizuję. - Jisung dopił kawę, wstając od stolika - Zwijam się panowie, bo zaraz zaczynam ćwiczenia. 
- Miło było cię poznać. - zaszczebiotał Hyunjin, przybijając sobie z nią piątkę.
- Mi ciebie też.. koniecznie musimy gdzieś wyskoczyć we trójkę. - blondyn poczochrał moje włosy, chichocząc - Do jutra Minho. 
- Na razie. - pomachałem mu, posyłając mu przy tym ciepły uśmiech. Gdy chłopak wyszedł z kawiarni, spojrzałem na mojego przyjaciela, unosząc przy tym brew - Czyś ty zwariował?
- Ejjj... świetny z niego chłopak.
- Pytam, czy zwariowałeś..
- No ale co ja zrobiłem?
- Zyskuję przy bliższym poznaniu? Koniecznie musi mnie gdzieś zabrać? I właściwie dlaczego nie możesz się jutro z nami spotkać? 
- Nie będę wam przeszkadzać.. Poza tym, co ty nagle zrobiłeś się taki rozmowny? Przed chwilą nie mogłeś słowa z siebie wydusić. 
- Zawstydza mnie..
- Minho.. to widać i to bardzo. Musisz coś z tym zrobić. 
- Poważnie?
- To taki wyluzowany chłopak, a ty tak się przy nim spinasz.. Jesteś zupełnie inną osobą. Otwórz się przed nim.
- A co tobie tak na tym zależy, Hyunjin? 
- Zależy.. bo widzę, jak na niego patrzysz i jak on patrzy na ciebie..
- Czekaj, czekaj, czekaj... chyba cię fantazja za bardzo ponosi. 
- Minho, nie kupię tej bajki, że to tylko twój kolega.
- Czy ty siebie słyszysz? Teraz będziesz mi cały czas wmawiać, że każdy facet jakiego minę, mi się podoba? 
- Nie... absolutnie nie, do cholery. Sam mi powiedziałeś, że się nim zauroczyłeś.
- Tak i co z tego? On jest hetero.. 
- Nie wydaje mi się. - odstawiłem kubek na stolik, głęboko przy tym wzdychając.
- Nie mam ochoty o tym gadać. 
- Dobra, przepraszam..
- Hyunjin, to dla mnie dość wrażliwy temat, a ty sobie ze mnie żartujesz. 
- Co? Minho, ja nie to miałem na myśli.. 
- Daj spokój.. - chwyciłem za koła, kierując się powoli w stronę drzwi.
- Ale.. Minho, przepraszam! - źle poczułem się z tym, co powiedział. Mam dystans do siebie i potrafię się z siebie śmiać, ale nie w tej kwestii. Nie podoba mi się to, że mój najlepszy przyjaciel wmawia mi, że się oglądam za facetami. Za kogo on mnie ma? 


*

                           Po skończonych zajęciach, tuż po 17-stej, ruszyłem leniwie dziedzińcem uczelni, w kierunku głównej ulicy. Cały czas myślałem o Hyunjinie i naszej drobnej sprzeczce. Wiem, że pewnie jeszcze dzisiaj się pogodzimy, ale póki co strasznie mnie to męczy. 
- Minho? - zatrzymałem się, widząc wyłaniających się zza drzew czterech osiłków. Wszyscy ubrani byli na czarno, a ich twarze zasłonięte były maskami. Patrząc na nich, włos mi się jeżył na głowie. 
- T..tak, a o co chodzi? 
- Ktoś nam doniósł, że jesteś ciotą i że trzeba cię naprostować.
- Słucham? - otworzyłem szerzej oczy, niezdarnie cofając się do tyłu, co jedynie rozśmieszyło tych matołów - Zostawcie mnie, proszę. - wtedy też poczułem, jak najeżdżam na podstawioną mi nogę, przez co wylądowałem na zimnym betonie. Jęknąłem jedynie, spoglądając z przerażeniem na napastników. 
- Brać go, bo się ludzie zlecą. - warknął jeden z nich, kopiąc mnie. Z moich ust wydobył się głośny krzyk, jednak nie widziałem nikogo, kto by się mną zainteresował. Byłem kopany i okładany pięściami do tego stopnia, że z sekundy na sekundę traciłem jakiekolwiek nadzieje na to, że wyjdę z tego cały. 
- Nie będziemy tolerować pedalstwa w tym kraju. - wysapał jeden z nich tuż przy moim uchu, uderzając moją głową o chodnik. W jednej chwili zrobiło mi się czarno przed oczami... poczułem, jakbym odlatywał w zupełnie inne miejsce.
- Tam kogoś biją! 
- Minho! Biją Minho! 
- Niech ktoś coś zrobi! - zamknąłem oczy, czując niesamowity ból całego ciała. 
- Zostawcie go!! - Hyunjin.. Boże, jaka ulga.. - Puśćcie go do cholery!!
- Dzwonię na policję, zostawcie go! - Jisung... chyba Jisung.. wiem tylko tyle, że za moment nie wytrzymam.
- Zwijamy się.
- No już, jazda, spadamy! 
- Znajdą was, odpowiecie za to!! - przyjaciel rzucił się na chodnik, klepiąc mnie po poobijanej twarzy - Minho.. Minho, słyszysz mnie? Dzwoń po karetkę! 
- Już.. już dzwonię.
- Minho, błagam cię. - pisnął Hyunjin, pociągając przy tym nosem - Proszę, powiedz coś.. Minho! - jego głos brzmiał, jakby nadawany był przez zepsuty odbiornik. Słyszałem jedynie szumy, na które choć chciałem.. nie potrafiłem odpowiedzieć.
- Minho, hej.. - dłonie Jisunga trzęsły się jak diabli. Dotykał ostrożnie mojej twarzy, głęboko przy tym oddychając.
- Dzwoniłeś po karetkę?
- Tak, już jadą.. Minho, do cholery.
- Skurwiele.. przysięgam, że ich zabiję. 
- Hyunjin, nie teraz... nie teraz, okej? - Jisung zdjął bluzę, podkładając ją pod moją głowę - Wykrwawi się.
- Nie chrzań durnot. - brunet zdjął pospiesznie dżinsową kurtkę, przykładając ją do mojej głowy. 
- Ochłoń.. panika w niczym nie pomoże. 
- To mój przyjaciel! 
- Wiem... dla mnie też jest ważny, ale zachowaj spokój. Postaraj się. - Hyunjin skinął jedynie głową, szlochając - Uciskaj mocno tą kurtkę. 
- Próbuję.
- Mocniej.. zobacz, jak się z niego leje.
- Przestań mówić takie rzeczy! 
- Daj.. daj tą kurtkę, ja to zrobię. 
- Karetka jedzie! Tutaj! - usłyszałem jedynie krzyk jakiejś dziewczyny, po którym straciłem jakąkolwiek orientację.. 


*

                             Wylądowałem w szpitalu. Ze względu na liczne obrażenia, jakich się nabawiłem, lekarze wprowadzili mnie w stan śpiączki. Mój przyjaciel wraz z Jisungiem siedzieli na korytarzu pod moją salą. Nie mogli niestety do niej wejść, gdyż czuwali przy mnie rodzice, a lekarze nie zgadzali się na więcej osób w sali, jak dwie. 
- Wyjdzie z tego, prawda? - Hyunjin nie mógł usiedzieć w miejscu. Chodził nerwowo po korytarzu, zerkając co chwilę na drzwi mojej sali.
- Oczywiście, że tak. 
- Dlaczego ktoś go pobił? Przecież on nigdy nie szuka zaczepki.. jest bezkonfliktowy.. - chłopak pociągnął nosem, przecierając przy tym twarz - Jak można pobić osobę na wózku..
- Hyunjin, za dużo myślisz.. usiądź.
- Może tobie to zwisa Jisung, ale mi nie.. Minho jest dla mnie cholernie ważny..
- Nie zwisa mi to, nie mów tak. Po prostu wiem, że jest pod dobrą opieką.. my nic już nie zrobimy. Musimy jedynie jechać na policję, złożyć zeznania.
- Właśnie... później pojedziemy, okej?
- No jasne. - blondyn podszedł do mojego przyjaciela, wręczając mu chusteczkę - Nie płacz.. teraz wszystko będzie dobrze. Już dobrze..
- Minho! - chłopcy odwrócili się, widząc wbiegającego na korytarz Minwoo. Gdy 15-latek ich zobaczył, podbiegł do nich, potwornie przy tym dysząc - Gdzie on jest?
- Tutaj w sali..
- Co z nim? Wszystko w porządku?
- Przejmujesz się nagle swoim bratem?
- Powiedz mi, co z nim! 
- Hyunjin, daj spokój.. - Jisung westchnął, spoglądając na mojego brata - Jest w śpiączce.. został bardzo mocno pobity..
- Co? Pobity? - chłopak osunął się na ziemię, płacząc tak mocno, jak nigdy dotąd. Jego reakcja ewidentnie zaskoczyła mojego przyjaciela, który kucnął przy nim, głaszcząc go niepewnie po głowie - Boże, to nie tak miało być!
- Że co?
- O czym ty mówisz?
- Minwoo... co nie tak miało być?
- Mieli go tylko nastraszyć..
- Czekaj..
- Ty ich nasłałeś? - warknął brunet, szarpiąc go za bluzę - No mów!
- Tak! Ale mieli go tylko nastraszyć! Nie było mowy o pobiciu go do nieprzytomności! 
- Nie wierzę.. 
- Jak Minho z tego nie wyjdzie, to cię zabiję, rozumiesz? Po prostu ci łeb ukręcę gówniarzu!
- Hej, panowie.. co tu się dzieje? - zapytał jeden z lekarzy, przechadzający się korytarzem - To szpital, ma być cisza.
- Niech pan dzwoni na policję.
- Nie, błagam Hyung! Proszę, nie!
- To on zlecił pobicie Lee Minho.. przez niego jest teraz w śpiączce.
- Słucham?
- Proszę powiadomić policję!
- Trzymaj go. - lekarz wyjął telefon, wybierając odpowiedni numer.
- Hyung, błagam.. ja nie chciałem, przysięgam.
- Odpowiesz w końcu za to, jak podle traktujesz Minho. Szkoda, że nie jesteś pełnoletni, bo chciałbym żebyś zgnił w pierdlu..






~c.d.n.
--------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------

3 komentarze:

  1. omg co za rozdział ;o brak mi słów
    nie mg się doczekać cz. 5!

    OdpowiedzUsuń
  2. Omg braciszek chyba trochę zmądrzeje, chodź myślałam, że łagodniej go potraktują. Czekam na kolejny rozdział.

    OdpowiedzUsuń
  3. Z każdym rozdziałem kocham twoje opowiadania co raz bardziej, I mean srsly

    OdpowiedzUsuń