- Minki!- przystanąłem odrywając wzrok od książki - Hej, Minki...
- Cześć.- wymusiłem uśmiech spoglądając na Minhyuna - Co tam?
- Co tam?!- syknął głęboko oddychając - I co? Spotkałeś się z tym facetem?
- Z Jungsoo?... No tak, dwa razy.
- Z Jungsoo mówisz... jesteście na "ty"?
- Mhm.- skinąłem głową zerkając do książki. Chłopak wyrwał mi ją wpatrując się we mnie wielkimi oczyma.
- Masz ze mną w końcu porozmawiać.
- Nie ma o czym...- westchnąłem wyciągając rękę po zabraną mi rzecz.
- Minki... pieprzyłeś się za kasę z obcym facetem i uważasz, że jest to temat, który mamy pominąć?
- Może nie mam ochoty o tym rozmawiać? Nie pomyślałeś o tym?
- Bardzo cię skrzywdził?- westchnąłem unosząc wzrok na przyjaciela, który wpatrywał się we mnie niemal ze łzami w oczach.
- Nie... wręcz przeciwnie.
- Co...
- Dzięki niemu chyba zrozumiałem kim jestem.
- Co masz na myśli?
- To, że wolę mężczyzn.- Minhyun otworzył szerzej oczy przełykając z trudem ślinę.
- Tylko... tylko mi nie mów, że ty i on...
- Nie jesteśmy razem... spotykamy się wyłącznie na seks.
- Że co?!- oczy studentów zgromadzonych na korytarzu zostały skierowane na nas.
- Ciszej... nie chcę wywoływać wokół siebie niezdrowej sensacji.
- Minki, co się z tobą dzieje?
- Nic... zupełnie nic...- wyjąłem książkę z rąk kolegi czując jak gromadzą mi się łzy w oczach.
- Minki...
- Daj mi już spokój.- minąłem go udając się w stronę wyjścia. Czułem, że potrzebuję odrobiny świeżego powietrza, by totalnie nie odejść od zmysłów.
- Poczekaj!- czułem, że przyjaciel biegnie za mną. Z jednej strony cholernie chciałem mu się wygadać, ale z drugiej strony co mu powiem? Że mój sponsor ma 45 lat i że naprawdę podoba mi się to jak mnie traktuje? Że lubię się z nim zabawiać? Że ma syna w naszym wieku, który usilnie stara się mnie poznać, a ja nie mam wystarczająco siły, by ciągle go okłamywać? - Minki!- wybiegłem na dwór łapczywie łapiąc potwornie zimne powietrze - Zwariowałeś? Zaraz będziesz chory.
- To nic...- spojrzałem na Minhyuna głęboko oddychając - Przepraszam...
- Nie przepraszaj mnie tylko powiedz mi w końcu całą prawdę... martwię się o ciebie.
- Ja...- westchnąłem zerkając w stronę parkingu i wtedy właśnie wbiło mnie w ziemię - O cholera...
- Co jest?
- Poczekaj.- zbiegłem po schodach kierując się w stronę uśmiechniętego, opartego o maskę samochodu Jonghyuna.
- Cześć.- przywitał się narzucając na mnie swój płaszcz - Gdzie twoja kurtka? Zaraz się rozchorujesz.
- Ja... została na uczelni...- przełknąłem ślinę starając się pospiesznie pozbierać myśi - Co tu robisz?
- Byłem w pracy ojca, ale powiedział, że musiałeś jechać na uczelnię żeby coś załatwić... chciałem... chciałem po prostu cię zobaczyć.- policzki chłopaka pokryły się lekkim rumieńcem. Uśmiechnąłem się czując jak robi mi się niezwykle przyjemnie.
- Wiesz... w zasadzie został mi ostatni wykład... mało istotny, może... może pojedziemy coś zjeść?
- Jasne.- Jonghyun uśmiechnął się szeroko głaszcząc mnie po głowie. Narzuciłem na niego płaszcz odwzajemniając uśmiech.
- Dasz mi 5 minut? Skoczę tylko po rzeczy.- gdy skinął głową pobiegłem w stronę głównego wejścia zastając zdezorientowanego Minhyuna - Minhyun...
- To jest ten koleś? Wow... przystojny i wcale nie taki stary.
- To jego syn.- sprostowałem sprawę udając się do szatni.
- Co takiego?
- Mój sponsor ma 45 lat... jest rozwodnikiem z synem na karku.
- Ile...
- Minhyun, błagam cię...
- Czekaj.- przyjaciel złapał mnie za rękę - Rozumiem, że ten chłopak o was nie wie? A raczej o tym, że jego ojciec jest zboczeńcem...
- Zboczeńcem? Nazywasz go w taki sposób bo odkrył po rozwodzie, że jest gejem?
- Nie.... mówię tak bo dobiera się do chłopaków w wieku jego własnego syna... Myślisz, że jego nie pieprzy?
- Zwariowałeś.- wyrwałem się pospiesznie się ubierając.
- Minki...
- Przegiąłeś w tym momencie... naprawdę przegiąłeś.
- Bronisz go?
- Tak, bo jest porządnym człowiekiem... nie znasz go więc z łaski swojej nie wydawaj na niego osądu.
- To nie tak.- ruszyłem do wyjścia gdyż nie chciałem, by Jonhyun musiał czekać na mnie zbyt długo - Minki, daj mi wytłumaczyć!
- Zdzwonimy się wieczorem.- rzuciłem wybiegając na dwór. Jonghyun nadal stał oparty o samochód paląc w międzyczasie papierosa. Cholera jasna jaki on jest przystojny i widzę, że nie tylko ja to zauważyłem. Oczy większości dziewczyn znajdujących się na parkingu skierowane były na chłopaka. Żałosne... wybaczcie drogie panie, ale Jonghyun jest mój. Podbiegłem do chłopaka szeroko się uśmiechając - Jestem.
- Gdzie twoja czapka?
- Nie lubię chodzić w czapkach.
- A lubisz później chorować?
- Tato.... skończ.- zaśmiałem się biorąc od niego papierosa, którego rzuciłem na ziemię przydeptując go - Lubisz hodować raka w płucach?
- Nie pyskuj.- zaśmiał się otwierając mi drzwi do samochodu. Gdy usiedliśmy chłopak włączył cicho muzykę biorąc głęboki oddech.
- Ale studentki pożerały cię wzrokiem.
- Poważnie?- kolega wzruszył ramionami ruszając - Jakoś niespecjalnie interesują mnie te laski.
- A ty gdzie studiujesz?
- Korea University.- wow... mogę się przy nim jedynie schować.
- Wow... tam dopiero musisz mieć dziewczyny.
- Ta... większość z nich wygląda jak Velma ze Scoobiego Doo.- zaśmiałem się uderzając go w ramię - Mówię ci... nic tylko rwać.- po kilku minutach żartów zatrzymaliśmy się na czerwonym świetle spoglądając na siebie - Powiedz mi lepiej co byś zjadł.
- Może barbecue?
- Jedliśmy wczoraj.
- No właśnie... i było przepyszneeee.- Jonghyun uśmiechnął się czochrając mi włosy.
- To co? Kierunek apartament panów Kim? Dziś na obiad barbecue serwowane przez Kim juniora.- cały czas jestem przy nim uśmiechnięty... to chyba dobry znak. Po podjęciu decyzji ponownie znalazłem się w mieszkaniu Jungsoo.
- Pomogę ci.- zdjąłem marynarkę wieszając ją na krześle, po czym podwinąłem rękawy białej koszuli.
- Jesteś moim gościem... ja zajmę się obiadem.
- Ale...
- Ale... siadaj lepiej i poopowiadaj mi coś o sobie.- pokazałem mu język zajmując grzecznie miejsce. Brunet chichocząc wręczył mi wodę aloesową, po czym zajął się przygotowywaniem mięsa.
- Nie umiem o sobie opowiadać.
- Mmm... wiem o tobie tyle, że nazywasz się Ren i studiujesz prawo podatkowe na trzecim roku... mało.- uśmiechnąłem się czując jak te wszystkie kłamstwa rozszarpują mnie od środka. Mam ochotę powiedzieć mu całą prawdę... nazywam się Minki... jestem studentem pierwszego roku pedagogiki... Poznałem twojego ojca na portalu, na którym wystawiłem swoje prawictwo, a twój ojciec to kupił - Czym się interesujesz?
- Kultura Japonii... dodatkowo uwielbiam pisać i oglądać masę filmów.... wiesz... nic specjalnego.
- Czemu nic specjalnego? Co konkretnie piszesz?
- Prowadzę bloga z różnymi opowiadaniami.
- Poważnie?
- Mhm.... naprawdę nic specjalnego.
- Daj mi link, chętnie poczytam.- zaraz zaraz... wszystkie opowiadania na moim blogu zainspirowane są wydarzeniami z mojego życia... jeśli Jonghyun dowie się o tym, że umawiam się na seks z jego ojcem...
- Wiesz... to jest kompletna fantazja.. historie wyssane z palca. Szkoda twojego czasu.
- Reeeeen.
- No już już.- sięgnąłem po kartkę leżącą na stoliku, po czym zapisałem na niej adres bloga.
- Super, a powiedz mi.... czego słuchasz?
- Nie słucham muzyki.
- Naprawdę? Dlaczego?- zapytał dmuchając kawałek mięsa, który po chwili władował do moich ust lekko się uśmiechając.
- Źle się czuję słuchając muzyki... wolę raczej ciszę.
- Może nie trafiłeś na dobrych wykonawców?
- Może...- wzruszyłem ramionami wzdychając - A ty?
- Ja?
- Mhm... jest coś co cię interesuje albo fascynuje?
- Myślę, że jest coś takiego... może nawet ktoś.
- Ooo... kto taki?- Jonghyun uśmiechnął się siadając obok mnie.
- Ty.- poczułem jak serce rozsadza mi klatkę piersiową. W tym samym momencie drzwi do mieszkania otworzyły się przez co chłopak poderwał się gwałtownie wracając do gotowania.
- Ooo Ren... jak miło cię widzieć.
- Dzień dobry.- skinąłem głową zerkając nieśmiało na Jonghyuna.
- Już wróciłeś?- zapytał wpatrując się w swojego ojca.
- Nieee, wpadłem tylko na obiad i zaraz znowu wracam do firmy... Co dobrego robisz?
- Barbecue... Ren sobie zażyczył.- odpowiedział uśmiechając się.
- Super... Ren, mogę cię na chwilę prosić? Dam ci materiały, które przygotujesz na jutro.
- Oczywiście.- szepnąłem niemalże wstając od stołu.
- Daj nam 20 minut synu... muszę mu wytłumaczyć co i jak.
- Jasne, nie ma sprawy.- ruszyłem za Jungsoo czując jak podniecenie ogarnia całe moje ciało. Gdy weszliśmy do sypialni mężczyzny ten zamknął cicho drzwi na zamek, po czym podszedł do mnie uważnie mi się przyglądając.
- Ale zrobiłeś mi niespodziankę.- mruknął całując mnie po uchu i twarzy. Zamknąłem oczy czując przyspieszony oddech zarówno swój jak i mężczyzny.
- Mamy tylko 20 minut.- szepnąłem - Jakieś specjalne życzenie?
- Dobrze, że o tym mówisz.- Jungsoo wbił się w moje wargi wkładając do kieszeni moich spodni pieniądze - Uklęknij i weź się do roboty.- skinąłem głową sadzając go na łóżku, po czym klęknąłem między jego nogami rozpinając pospiesznie spodnie sponsora.
- Na pewno zamknąłeś drzwi Hyung?
- Tak, nie bój się.- przytaknąłem osuwając jego spodnie wraz z bielizną, po czym wziąłem do ust jego członka poruszając dynamicznie głową. Jungsoo jęknął łapiąc mnie za włosy, po czym nadał mojej głowie odpowiadający mu rytm - Zaciśnij mocniej usta.- jak kazał, tak też zrobiłem. Było to dla mnie cholernie przyjemne czując jak Jungsoo wije się pod wpływem mojego dotyku - Przys... przyspiesz Ren.- musiał być bliski dojścia. Łykałem niemalże jego członka czując jak się duszę, jednak z drugiej strony sprawiało mi to cholerną przyjemność. W pewnym momencie ciało mężczyzny zadrżało, a moje usta wypełnił lepki, całkiem smaczny płyn. Zebrałem go unosząc wzrok na podnieconego do granic możliwości 45-latka - Połknij to.- usiadłem na nim okrakiem głaszcząc go po twarzy, po czym połknąłem jego spermę oblizując wargi - Nigdy nie widziałem tak niezaspokojonego chłopaka jak ty.
- Musisz to zmienić Hyung.
- Bardzo chętnie, ale pod jednym warunkiem.
- Jakim?
- Musisz być bardzo... bardzo cicho.
- Obiecuję.- szepnąłem zdejmując z siebie spodnie wraz z bielizną, po czym ponownie usiadłem na mężczyźnie. Ten od razu napluł na palce rozprowadzając ślinę na moim wejściu - Hyung...- jęknąłem wtulając się w niego.
- Słucham cię.
- Jestem potwornie napalony.- poczułem jedynie jak ten się uśmiecha. Po chwili jego członek ponownie wypełnił moje wejście. Wgryzłem się w szyję sponsora czując ogarniającą mnie błogość.
- Śmiało... wyszalej się.- skierowałem jego dłonie na swoje pośladki poruszając ostrożnie biodrami. Po chwili jednak zatrzymałem się biorąc głęboki oddech - Co się dzieje?
- Nie mogę...
- Nadal cię boli?
- Nie, to nie to...
- Ren...
- Przepraszam.- zszedłem z mężczyzny ubierając niepewnie spodnie.
- Powiedz mi co się stało.- co się stało? Nie potrafię robić tego Jonghyunowi... Myśl, że kocham się z jego ojcem sprawia, że czuję się fatalnie. Poza tym chłopak dał mi wyraźnie do zrozumienia, że jest mną zainteresowany... tym bardziej nie mogę tego robić.
- Wybacz mi Hyung.- Jungsoo wstał, po czym podszedł do mnie głaszcząc mnie po twarzy.
- Nie naciskam na ciebie... widzę, że znowu masz jakieś hamulce.- westchnąłem wyjmując z kieszeni spodni pieniądze wręczając je mężczyźnie - Zatrzymaj je... należą ci się.
- Ale...
- Proszę cię, weź je.- zagryzłem wargę czując jak znów się rozklejam - Ren...- wtuliłem się w mężczyznę zalewając się łzami - Ciiii, nie płacz. Co się stało?
- Nic, ja... po prostu... dzisiaj nie dam rady.
- Rozumiem, tylko proszę cię, nie płacz już.- skinąłem głową wycierając mokre policzki - Może odpoczniesz ode mnie kilka dni, hm?
- Co? Dlaczego?
- Tak będzie lepiej dla twojej psychiki... zaufaj mi.
- Ale...
- OBIAD!- zadrżałem doprowadzając się pospiesznie do ładu.
- Chodź... zjesz i cię odwiozę.
- Nie, ja... ja dziękuję, nie będę jadł.
- Proszę cię, przestań.
- Naprawdę dziękuję.- ukłoniłem się wychodząc pospiesznie z pokoju mężczyzny.
- Ooo jesteś... siadaj.- czemu jego uśmiechnięta twarz doprowadza mnie do takiego stanu?
- Przepraszam, muszę już iść.
- Co? Dlaczego?
- Ja... mam dużo pracy.
- Pogadam z ojcem żeby dał ci tego mniej... zjedz z nami.- dość... nie potrafię go okłamywać.
- Do zobaczenia.- ukłoniłem się wybiegając z apartamentu. Dopiero gdy zbiegłem na dół przypomniałem sobie o marynarce, którą u nich zostawiłem - Aishh... kij z nią.
/w tym samym czasie/
- Musiałeś dać mu tyle papierów?
- Nie rozumiem.- Jungsoo zasiadł do stołu sięgając po grillujące się mięso.
- Powiedział, że z nami nie zje, bo ma masę pracy... odpuść mu trochę.
- Jonghyun... nie lubię kiedy wtrącasz się w sprawy, które cię nie dotyczą.
- Pytam jedynie dlaczego tyle od niego wymagasz?
- Podaj mi sos.
- Tato!- mężczyzna westchnął unosząc wzrok na syna.
- Właściwie czemu tak się nim przejmujesz? To tylko mój praktykant.
- Bo... bo naprawdę go polubiłem... nie chcę żeby czuł się z nami źle...
- Jonghyun...
- Zjedz sam... nie jestem głodny.- burknął znikając za drzwiami swojego pokoju.
- Synu, porozmawiajmy!
- Nie dzisiaj! Dzisiaj nie mam ochoty na rozmowę!
- Co się dzisiaj z nimi dzieje do cholery...
~c.d.n.
------------------------------------------------------------------------------------------------------------------