28 stycznia 2017

JR&Ren~cz.4[Ren]



- Minki!- przystanąłem odrywając wzrok od książki - Hej, Minki...
- Cześć.- wymusiłem uśmiech spoglądając na Minhyuna - Co tam?
- Co tam?!- syknął głęboko oddychając - I co? Spotkałeś się z tym facetem?
- Z Jungsoo?... No tak, dwa razy.
- Z Jungsoo mówisz... jesteście na "ty"?
- Mhm.- skinąłem głową zerkając do książki. Chłopak wyrwał mi ją wpatrując się we mnie wielkimi oczyma.
- Masz ze mną w końcu porozmawiać.
- Nie ma o czym...- westchnąłem wyciągając rękę po zabraną mi rzecz.
- Minki... pieprzyłeś się za kasę z obcym facetem i uważasz, że jest to temat, który mamy pominąć?
- Może nie mam ochoty o tym rozmawiać? Nie pomyślałeś o tym?
- Bardzo cię skrzywdził?- westchnąłem unosząc wzrok na przyjaciela, który wpatrywał się we mnie niemal ze łzami w oczach.
- Nie... wręcz przeciwnie.
- Co...
- Dzięki niemu chyba zrozumiałem kim jestem.
- Co masz na myśli?
- To, że wolę mężczyzn.- Minhyun otworzył szerzej oczy przełykając z trudem ślinę.
- Tylko... tylko mi nie mów, że ty i on...
- Nie jesteśmy razem... spotykamy się wyłącznie na seks.
- Że co?!- oczy studentów zgromadzonych na korytarzu zostały skierowane na nas.
- Ciszej... nie chcę wywoływać wokół siebie niezdrowej sensacji. 
- Minki, co się z tobą dzieje?
- Nic... zupełnie nic...- wyjąłem książkę z rąk kolegi czując jak gromadzą mi się łzy w oczach.
- Minki...
- Daj mi już spokój.- minąłem go udając się w stronę wyjścia. Czułem, że potrzebuję odrobiny świeżego powietrza, by totalnie nie odejść od zmysłów.
- Poczekaj!- czułem, że przyjaciel biegnie za mną. Z jednej strony cholernie chciałem mu się wygadać, ale z drugiej strony co mu powiem? Że mój sponsor ma 45 lat i że naprawdę podoba mi się to jak mnie traktuje? Że lubię się z nim zabawiać? Że ma syna w naszym wieku, który usilnie stara się mnie poznać, a ja nie mam wystarczająco siły, by ciągle go okłamywać? - Minki!- wybiegłem na dwór łapczywie łapiąc potwornie zimne powietrze - Zwariowałeś? Zaraz będziesz chory.
- To nic...- spojrzałem na Minhyuna głęboko oddychając - Przepraszam... 
- Nie przepraszaj mnie tylko powiedz mi w końcu całą prawdę... martwię się o ciebie.
- Ja...- westchnąłem zerkając w stronę parkingu i wtedy właśnie wbiło mnie w ziemię - O cholera...
- Co jest?
- Poczekaj.- zbiegłem po schodach kierując się w stronę uśmiechniętego, opartego o maskę samochodu Jonghyuna.
- Cześć.- przywitał się narzucając na mnie swój płaszcz - Gdzie twoja kurtka? Zaraz się rozchorujesz.
- Ja... została na uczelni...- przełknąłem ślinę starając się pospiesznie pozbierać myśi - Co tu robisz?
- Byłem w pracy ojca, ale powiedział, że musiałeś jechać na uczelnię żeby coś załatwić... chciałem... chciałem po prostu cię zobaczyć.- policzki chłopaka pokryły się lekkim rumieńcem. Uśmiechnąłem się czując jak robi mi się niezwykle przyjemnie.
- Wiesz... w zasadzie został mi ostatni wykład... mało istotny, może... może pojedziemy coś zjeść?
- Jasne.- Jonghyun uśmiechnął się szeroko głaszcząc mnie po głowie. Narzuciłem na niego płaszcz odwzajemniając uśmiech.
- Dasz mi 5 minut? Skoczę tylko po rzeczy.- gdy skinął głową pobiegłem w stronę głównego wejścia zastając zdezorientowanego Minhyuna - Minhyun...
- To jest ten koleś? Wow... przystojny i wcale nie taki stary.
- To jego syn.- sprostowałem sprawę udając się do szatni.
- Co takiego? 
- Mój sponsor ma 45 lat... jest rozwodnikiem z synem na karku.
- Ile...
- Minhyun, błagam cię... 
- Czekaj.- przyjaciel złapał mnie za rękę - Rozumiem, że ten chłopak o was nie wie? A raczej o tym, że jego ojciec jest zboczeńcem...
- Zboczeńcem? Nazywasz go w taki sposób bo odkrył po rozwodzie, że jest gejem?
- Nie.... mówię tak bo dobiera się do chłopaków w wieku jego własnego syna... Myślisz, że jego nie pieprzy?
- Zwariowałeś.- wyrwałem się pospiesznie się ubierając.
- Minki...
- Przegiąłeś w tym momencie... naprawdę przegiąłeś.
- Bronisz go?
- Tak, bo jest porządnym człowiekiem... nie znasz go więc z łaski swojej nie wydawaj na niego osądu.
- To nie tak.- ruszyłem do wyjścia gdyż nie chciałem, by Jonhyun musiał czekać na mnie zbyt długo - Minki, daj mi wytłumaczyć!
- Zdzwonimy się wieczorem.- rzuciłem wybiegając na dwór. Jonghyun nadal stał oparty o samochód paląc w międzyczasie papierosa. Cholera jasna jaki on jest przystojny i widzę, że nie tylko ja to zauważyłem. Oczy większości dziewczyn znajdujących się na parkingu skierowane były na chłopaka. Żałosne... wybaczcie drogie panie, ale Jonghyun jest mój. Podbiegłem do chłopaka szeroko się uśmiechając - Jestem. 
- Gdzie twoja czapka?
- Nie lubię chodzić w czapkach.
- A lubisz później chorować?
- Tato.... skończ.- zaśmiałem się biorąc od niego papierosa, którego rzuciłem na ziemię przydeptując go - Lubisz hodować raka w płucach?
- Nie pyskuj.- zaśmiał się otwierając mi drzwi do samochodu. Gdy usiedliśmy chłopak włączył cicho muzykę biorąc głęboki oddech.
- Ale studentki pożerały cię wzrokiem.
- Poważnie?- kolega wzruszył ramionami ruszając - Jakoś niespecjalnie interesują mnie te laski.
- A ty gdzie studiujesz?
- Korea University.- wow... mogę się przy nim jedynie schować.
- Wow... tam dopiero musisz mieć dziewczyny. 
- Ta... większość z nich wygląda jak Velma ze Scoobiego Doo.- zaśmiałem się uderzając go w ramię - Mówię ci... nic tylko rwać.- po kilku minutach żartów zatrzymaliśmy się na czerwonym świetle spoglądając na siebie - Powiedz mi lepiej co byś zjadł.
- Może barbecue?
- Jedliśmy wczoraj.
- No właśnie... i było przepyszneeee.- Jonghyun uśmiechnął się czochrając mi włosy.
- To co? Kierunek apartament panów Kim? Dziś na obiad barbecue serwowane przez Kim juniora.- cały czas jestem przy nim uśmiechnięty... to chyba dobry znak. Po podjęciu decyzji ponownie znalazłem się w mieszkaniu Jungsoo.
- Pomogę ci.- zdjąłem marynarkę wieszając ją na krześle, po czym podwinąłem rękawy białej koszuli.
- Jesteś moim gościem... ja zajmę się obiadem.
- Ale...
- Ale... siadaj lepiej i poopowiadaj mi coś o sobie.- pokazałem mu język zajmując grzecznie miejsce. Brunet chichocząc wręczył mi wodę aloesową, po czym zajął się przygotowywaniem mięsa.
- Nie umiem o sobie opowiadać.
- Mmm... wiem o tobie tyle, że nazywasz się Ren i studiujesz prawo podatkowe na trzecim roku... mało.- uśmiechnąłem się czując jak te wszystkie kłamstwa rozszarpują mnie od środka. Mam ochotę powiedzieć mu całą prawdę... nazywam się Minki... jestem studentem pierwszego roku pedagogiki... Poznałem twojego ojca na portalu, na którym wystawiłem swoje prawictwo, a twój ojciec to kupił - Czym się interesujesz?
- Kultura Japonii... dodatkowo uwielbiam pisać i oglądać masę filmów.... wiesz... nic specjalnego.
- Czemu nic specjalnego? Co konkretnie piszesz?
- Prowadzę bloga z różnymi opowiadaniami.
- Poważnie?
- Mhm.... naprawdę nic specjalnego.
- Daj mi link, chętnie poczytam.- zaraz zaraz... wszystkie opowiadania na moim blogu zainspirowane są wydarzeniami z mojego życia... jeśli Jonghyun dowie się o tym, że umawiam się na seks z jego ojcem...
- Wiesz... to jest kompletna fantazja.. historie wyssane z palca. Szkoda twojego czasu.
- Reeeeen.
- No już już.- sięgnąłem po kartkę leżącą na stoliku, po czym zapisałem na niej adres bloga.
- Super, a powiedz mi.... czego słuchasz?
- Nie słucham muzyki.
- Naprawdę? Dlaczego?- zapytał dmuchając kawałek mięsa, który po chwili władował do moich ust lekko się uśmiechając.
- Źle się czuję słuchając muzyki... wolę raczej ciszę.
- Może nie trafiłeś na dobrych wykonawców?
- Może...- wzruszyłem ramionami wzdychając - A ty?
- Ja?
- Mhm... jest coś co cię interesuje albo fascynuje?
- Myślę, że jest coś takiego... może nawet ktoś.
- Ooo... kto taki?- Jonghyun uśmiechnął się siadając obok mnie.
- Ty.- poczułem jak serce rozsadza mi klatkę piersiową. W tym samym momencie drzwi do mieszkania otworzyły się przez co chłopak poderwał się gwałtownie wracając do gotowania.
- Ooo Ren... jak miło cię widzieć.
- Dzień dobry.- skinąłem głową zerkając nieśmiało na Jonghyuna.
- Już wróciłeś?- zapytał wpatrując się w swojego ojca.
- Nieee, wpadłem tylko na obiad i zaraz znowu wracam do firmy... Co dobrego robisz?
- Barbecue... Ren sobie zażyczył.- odpowiedział uśmiechając się.
- Super... Ren, mogę cię na chwilę prosić? Dam ci materiały, które przygotujesz na jutro.
- Oczywiście.- szepnąłem niemalże wstając od stołu.
- Daj nam 20 minut synu... muszę mu wytłumaczyć co i jak.
- Jasne, nie ma sprawy.- ruszyłem za Jungsoo czując jak podniecenie ogarnia całe moje ciało. Gdy weszliśmy do sypialni mężczyzny ten zamknął cicho drzwi na zamek, po czym podszedł do mnie uważnie mi się przyglądając.
- Ale zrobiłeś mi niespodziankę.- mruknął całując mnie po uchu i twarzy. Zamknąłem oczy czując przyspieszony oddech zarówno swój jak i mężczyzny.
- Mamy tylko 20 minut.- szepnąłem - Jakieś specjalne życzenie?
- Dobrze, że o tym mówisz.- Jungsoo wbił się w moje wargi wkładając do kieszeni moich spodni pieniądze - Uklęknij i weź się do roboty.- skinąłem głową sadzając go na łóżku, po czym klęknąłem między jego nogami rozpinając pospiesznie spodnie sponsora.
- Na pewno zamknąłeś drzwi Hyung?
- Tak, nie bój się.- przytaknąłem osuwając jego spodnie wraz z bielizną, po czym wziąłem do ust jego członka poruszając dynamicznie głową. Jungsoo jęknął łapiąc mnie za włosy, po czym nadał mojej głowie odpowiadający mu rytm - Zaciśnij mocniej usta.- jak kazał, tak też zrobiłem. Było to dla mnie cholernie przyjemne czując jak Jungsoo wije się pod wpływem mojego dotyku - Przys... przyspiesz Ren.- musiał być bliski dojścia. Łykałem niemalże jego członka czując jak się duszę, jednak z drugiej strony sprawiało mi to cholerną przyjemność. W pewnym momencie ciało mężczyzny zadrżało, a moje usta wypełnił lepki, całkiem smaczny płyn. Zebrałem go unosząc wzrok na podnieconego do granic możliwości 45-latka - Połknij to.- usiadłem na nim okrakiem głaszcząc go po twarzy, po czym połknąłem jego spermę oblizując wargi - Nigdy nie widziałem tak niezaspokojonego chłopaka jak ty.
- Musisz to zmienić Hyung.
- Bardzo chętnie, ale pod jednym warunkiem.
- Jakim?
- Musisz być bardzo... bardzo cicho.
- Obiecuję.- szepnąłem zdejmując z siebie spodnie wraz z bielizną, po czym ponownie usiadłem na mężczyźnie. Ten od razu napluł na palce rozprowadzając ślinę na moim wejściu - Hyung...- jęknąłem wtulając się w niego.
- Słucham cię.
- Jestem potwornie napalony.- poczułem jedynie jak ten się uśmiecha. Po chwili jego członek ponownie wypełnił moje wejście. Wgryzłem się w szyję sponsora czując ogarniającą mnie błogość.
- Śmiało... wyszalej się.- skierowałem jego dłonie na swoje pośladki poruszając ostrożnie biodrami. Po chwili jednak zatrzymałem się biorąc głęboki oddech - Co się dzieje?
- Nie mogę...
- Nadal cię boli?
- Nie, to nie to...
- Ren...
- Przepraszam.- zszedłem z mężczyzny ubierając niepewnie spodnie.
- Powiedz mi co się stało.- co się stało? Nie potrafię robić tego Jonghyunowi... Myśl, że kocham się z jego ojcem sprawia, że czuję się fatalnie. Poza tym chłopak dał mi wyraźnie do zrozumienia, że jest mną zainteresowany... tym bardziej nie mogę tego robić.
- Wybacz mi Hyung.- Jungsoo wstał, po czym podszedł do mnie głaszcząc mnie po twarzy.
- Nie naciskam na ciebie... widzę, że znowu masz jakieś hamulce.- westchnąłem wyjmując z kieszeni spodni pieniądze wręczając je mężczyźnie - Zatrzymaj je... należą ci się.
- Ale...
- Proszę cię, weź je.- zagryzłem wargę czując jak znów się rozklejam - Ren...- wtuliłem się w mężczyznę zalewając się łzami - Ciiii, nie płacz. Co się stało?
- Nic, ja... po prostu... dzisiaj nie dam rady.
- Rozumiem, tylko proszę cię, nie płacz już.- skinąłem głową wycierając mokre policzki - Może odpoczniesz ode mnie kilka dni, hm?
- Co? Dlaczego?
- Tak będzie lepiej dla twojej psychiki... zaufaj mi. 
- Ale...
- OBIAD!- zadrżałem doprowadzając się pospiesznie do ładu.
- Chodź... zjesz i cię odwiozę.
- Nie, ja... ja dziękuję, nie będę jadł.
- Proszę cię, przestań.
- Naprawdę dziękuję.- ukłoniłem się wychodząc pospiesznie z pokoju mężczyzny.
- Ooo jesteś... siadaj.- czemu jego uśmiechnięta twarz doprowadza mnie do takiego stanu?
- Przepraszam, muszę już iść.
- Co? Dlaczego?
- Ja... mam dużo pracy.
- Pogadam z ojcem żeby dał ci tego mniej... zjedz z nami.- dość... nie potrafię go okłamywać.
- Do zobaczenia.- ukłoniłem się wybiegając z apartamentu. Dopiero gdy zbiegłem na dół przypomniałem sobie o marynarce, którą u nich zostawiłem - Aishh... kij z nią.

/w tym samym czasie/
- Musiałeś dać mu tyle papierów?
- Nie rozumiem.- Jungsoo zasiadł do stołu sięgając po grillujące się mięso.
- Powiedział, że z nami nie zje, bo ma masę pracy... odpuść mu trochę.
- Jonghyun... nie lubię kiedy wtrącasz się w sprawy, które cię nie dotyczą.
- Pytam jedynie dlaczego tyle od niego wymagasz?
- Podaj mi sos.
- Tato!- mężczyzna westchnął unosząc wzrok na syna.
- Właściwie czemu tak się nim przejmujesz? To tylko mój praktykant.
- Bo... bo naprawdę go polubiłem... nie chcę żeby czuł się z nami źle...
- Jonghyun...
- Zjedz sam... nie jestem głodny.- burknął znikając za drzwiami swojego pokoju.
- Synu, porozmawiajmy!
- Nie dzisiaj! Dzisiaj nie mam ochoty na rozmowę!
- Co się dzisiaj z nimi dzieje do cholery...

~c.d.n.
------------------------------------------------------------------------------------------------------------------

26 stycznia 2017

JR&Ren~cz.3[Ren]



                    Wreszcie koniec zajęć. Jedyne o czym marzyłem to jak najszybszy powrót do domu, obiad i łóżko. Tymczasem idąc przez osiedle usłyszałem dźwięk telefonu. Przystanąłem sprawdzając kto śmie zawracać mi tyłek.
"Rozejrzyj się Ren."
Zamarłem.... uniosłem pospiesznie głowę rozglądając się nerwowo dookoła. Na jednym z parkingowych miejsc dostrzegłem samochód Jungsoo... no nie wierzę. Gdy 45-latek zauważył, że patrzę się w jego kierunku wysiadł z auta uśmiechając się do mnie. Mimo lekkiego zdezorientowania i strachu podszedłem do niego patrząc mu głęboko w oczy.
- Co ty tu robisz Hyung?- ten nachylił się do mnie namiętnie mnie całując - Przestań...- syknąłem rozglądając się - Ktoś przecież może nas zobaczyć.
- Przejmujesz się opinią obcych ludzi?
- Przecież to moi sąsiedzi... a z resztą.- machnąłem ręką wzdychając - Co tu robisz?
- Jesteś już po zajęciach?
- Tak.
- No to zabieram cię na przejażdżkę... mamy coś do nadrobienia. 
- Ale teraz?
- Ponoć spieszy ci się ze spłatą długu.- wywinąłem oczami wsiadając bez ponownej zachęty do samochodu. Gdy mężczyzna usiadł za kierownicą ruszyliśmy w ciszy przed siebie - Czemu jesteś dzisiaj taki zdenerwowany?
- Czemu nie powiedziałeś mi, że masz syna?
- Reeeen, daj spokój... nie rozumiem czemu miałem mówić ci coś takiego.
- Wiesz... ja na przykład nie chciałbym by mój ojciec...
- A więc o to ci chodzi... Jonghyun to duży chłopak, jesteście w tym samym wieku...
- Przestań... czuję się z tym dziwnie...
- Nie wie, że jestem gejem i proszę cię, niech tak zostanie.- zamilkłem odwracając głowę w kierunku okna - Dobrze?
- Mhm.
Jechaliśmy naprawdę długo. Przejechaliśmy cały Seoul, by dotrzeć w końcu do lasu otaczającego stolicę Korei.
- Co my tu robimy?
- Nie podoba ci się tu?- otworzyłem szerzej oczy patrząc na mężczyznę.
- Chyba nie chcesz mnie zabić i gdzieś tu zakopać, co?- ten zaśmiał się głaszcząc mnie po głowie.
- W życiu nie zrobiłbym czegoś takiego... nie tobie.- Jungsoo zaparkował między drzewami zamykając auto od środka - Nikt nam tu nie przeszkodzi.
- Chcesz... chcesz się kochać w samochodzie?
- Nawet nie wiesz jakie to przyjemne.- mruknął głaszcząc mnie po udzie. W sumie jakby nie patrzeć jesteśmy tu sami, auto ma przyciemniane szyby, zabawimy się i dostanę w końcu pieniądze. W sumie... podoba mi się to wszystko. Boję się trochę bólu związanego z pierwszym razem, ale to w jaki sposób Jungsoo mnie dotyka, mówi do mnie, całuje mnie... naprawdę to lubię. Wziąłem głęboki oddech zdejmując szalik, kurtkę oraz buty, po czym rzuciłem je na ziemię. Następnie rozpiąłem spodnie niezgrabnie je zdejmując - Co robisz cukierku?- posłałem mężczyźnie cwaniacki uśmiech całując go w kącik ust.
- Zaraz sam zobaczysz.- mruknąłem rozpinając jego płaszcz, który ułożyłem na swoich rzeczach. Nie sądziłem, że tak szybko pokonam nieśmiałość. Może to też osobowość Jungsoo sprawia, że mam do niego takie podejście? Naprawdę mu ufam mimo iż znam go dopiero dwa dni. W dość niezgrabny sposób usiadłem okrakiem na Hyungu opierając się dłońmi o kierownicę.
- Nie poznaję cię.- mruknął unosząc mój sweter, po czym pocałował mnie delikatnie w nagie plecy. Odetchnąłem pocierając pośladkami o męskość sponsora. Nie sądziłem, że może być to tak cholernie podniecające i przyjemne.
- Zdejmij go ze mnie.- wysapałem czując jak jestem pozbawiany puchatego materiału. Oparłem się niepewnie o ciało mężczyzny odwracając głowę w jego kierunku - Pocałuj mnie Hyung.- muszę odpowiednio odegrać rolę posłusznego, uległego chłopca. Jungsoo złączył nasze wargi wodząc dłońmi po mojej nagiej klatce piersiowej i brzuchu. W pewnym momencie chwyciłem go za jedną z dłoni nakierowując ją na swojego pobudzonego już członka. 45-latek uśmiechając się wsunął rękę w moje bokserki pieszcząc opuszkami moją męskość. Jęknąłem układając w rozkroku nogi na kokpicie samochodu. Drżącymi z emocji dłońmi chwyciłem za materiał bokserek zsuwając je powoli do swoich kostek. Wtedy też jego dłoń nakierowała moją na mojego członka - Co mam zrobić Hyung?
- Spokojnie, pomogę ci.- mruknął zaciskając swoją dużą większą dłoń na mojej - Powoli.- szepnął poruszając naszymi rękoma całując mnie w międzyczasie po szyi.
- Hy... Hyung...- rozchyliłem usta głęboko oddychając.
- Nigdy sobie nie dogadzałeś, prawda?- skinąłem głową czując jak ulewa się ze mnie jakiś płyn.
- Jungsoo...
- Nie denerwuj się.- zachichotał zbierając przezroczysty płyn na palce wolnej ręki - Otwórz usta.
- Ale...
- Spodoba ci się.- uchyliłem usta zasysając się po chwili na jego palcach z glutowatym, słonym płynem. Mimo ohydnego smaku miał rację... ssanie lekko wilgotnych palców jest naprawdę przyjemne. Nasze dłonie zaciśnięte na moim członku zaczęły poruszać się coraz szybciej. Wyjąłem pospiesznie dłoń mężczyzny z ust wyginając się w dość dziwny sposób. Wtedy też poczułem przyjemny ucisk w dolnej części brzucha, po którym doszedłem brudząc nasze ręce. Oddychając głęboko spojrzałem na Jungsoo, który uśmiechając się głaskał mnie po policzku - Uwielbiam cię.- mruknął obdarowując mnie krótkim pocałunkiem. Uśmiechnąłem się układając drżące nogi na ziemi, po czym zsunąłem się na uda mężczyzny majstrując przy jego spodniach.
- Zrobisz... zrobisz to tak Hyung żeby mnie nie bolało? 
- Oczywiście aniołku, nie martw się.- zarumieniłem się opuszczając w miarę możliwości jego spodnie wraz z bielizną.
- Odsuń fotel.
- Mam inny pomysł.- sponsor przekręcił moje ciało tak, bym siedział przodem do niego, po czym jedną dłonią chwycił nasze członki uśmiechając się - Rozumiesz co masz robić?
- Myślę, że tak.- wziąłem w dłoń oba członki wykonując dokładne ruchy. Ten w tym czasie wyjął ze schowka lubrykant polewając nim nasze męskości. Syknąłem wbijając wzrok w duże, czarne oczy mężczyzny - Przyjemne.- szepnąłem zawstydzony rozpinając wolną dłonią jego koszulę. Gdy mi się to udało zassałem się na jego szyi czując jak przez ciało kochanka przebiega dreszcz.
- Ale z ciebie mała cholera.- zaśmiałem się widząc jak ten polewa jeden z palców lubrykantem - Zrób przerwę.- skinąłem głową zatrzymując dłoń - Złap tylko za mojego członka.- gdy to zrobiłem pocałował mnie uśmiechając się - Unieś trochę biodra żebym miał do ciebie lepszy dostęp.
- Boję się.
- Obiecałem, że nie poczujesz bólu.- skinąłem głową ponownie dogadzając mężczyźnie, po czym uniosłem biodra głęboko oddychając. Jungsoo wodził wilgotnym palcem między moimi pośladkami doprowadzając mnie tym do obłędu - Jak się czujesz?
- Póki co rewelacyjnie.- wydyszałem całując go po szyi. Mężczyzna zadrżał łapiąc mnie wolną dłonią za pośladek. Jęknąłem więc podgryzając skórę na jego szyi i wtedy też poczułem wchodzący we mnie palec Jungsoo - Ahhh....- odchyliłem głowę zaciskając dłoń na jego piersi.
- Boli?- mruknął delikatnie nim poruszając.
- N... nie, ale... aishh... bardzo... bardzo dziwne uczucie.- spojrzałem na jego lekko zaczerwienioną, idealną, cholernie pociągającą twarz.
- Ren...
- Tak?
- Obiecaj mi, że to nie jest nasze ostatnie spotkanie.- szczerze? Nie chciałbym żeby to spotkanie było naszym ostatnim... czuję się przy nim naprawdę świetnie.
- Obiecuję Hyung.- jęknąłem wbijając się w jego wargi. Nie jest to osoba, z którą chcę być przez całe życie, ale bardzo chętnie będę się z nim spotykał w celach "rekraacyjnych". W pewnym momencie całą atmosferę zepsuł dźwięk telefonu mężczyzny. Wystraszony wtuliłem się w niego czując jak ten dokłada drugi palec.
- Ciiii.... zachowaj spokój.- szepnął odbierając - Słucham synu.- zagryzłem wargi czując jak palce poruszają się we mnie niezwykle powoli i ostrożnie.
- O której dzisiaj będziesz?- widzę, że jest to kolejna osoba, która używa telefonu na najgłośniejszym trybie.
- A... powiedz mi, która jest godzina.
- Pare minut po 18-stej.
- Postaram się być na 20-stą.
- Dobrze... co byś zjadł na kolację?
- Cokolwiek, naprawdę... jesteś już po zajęciach?- w tym samym czasie jego palce przyspieszyły. Zadrżałem całując go nieśmiało po uchu.
- No tak, właśnie wszedłem do domu.
- To dobrze... muszę skończyć pare projektów i będę się zwijał do domu.
- A... jest z tobą Ren?- oniemiałem. Oderwałem się od ucha mężczyzny spoglądając na niego - Halo.- oblizałem wargi delikatnie go całując, po czym skinąłem głową lekko się uśmiechając.
- Tak... pomaga mi z pracą. 
- Może... em... może zaprosisz go na kolację?- otworzyłem szeroko oczy kręcąc przecząco głową.
- Jasne... na pewno się ucieszy. 
- Super.... trzymaj się tato.- mężczyzna rozłączył się całując mnie.
- Zwariowałeś Hyung?!- syknąłem uderzając go w klatkę piersiową - Ja... ja nie będę potrafił się przy nim zachować!
- Dopłacę ci za tą kolację.... zjedz z nami.- westchnąłem wywijając oczami - Reeeen.
- Dobrze no.... niech ci będzie. 
- A powiedz mi... jak się z tym czujesz?- mruknął poruszając palcami. Przygryzłem wargę zbliżając do siebie nasze czoła, po czym złapałem go za twarz głęboko oddychając.
- Nie wiem dlaczego tak ci zaufałem... znamy się przecież tylko dwa dni.
- Co masz na myśli?
- Nikt nigdy nie podniecał mnie tak bardzo jak ty Hyung... chcę już to z tobą zrobić.
- Przemyśl to jeszcze... to twój pierwszy raz.
- Jungsoo...- spojrzałem na 45-latka pieszcząc opuszkami jego wargi - Ufam ci... kochajmy się.- mężczyzna pocałował mnie głaszcząc mnie po talii.
- Chcesz iść na tylne siedzenia?
- Nie... tak jest idealnie.
- Wtul się we mnie... możesz poczuć się teraz dość dziwnie.- skinąłem głową czując jak wchodzi we mnie główka jego członka. Wziąłem głęboki oddech, by po chwili wrzasnąć wręcz na obecność jego penisa w moim ciele - Ciii.... daj sobie jeszcze chwilę.- objąłem go za szyję płacząc jak dziecko. Ból był nie do zniesienia, jednak mimo to nie chciałem tego przerywać - Błagam cię, nie płacz.- uniosłem głowę spoglądając na kochanka.
- Nie... nie martw się...- mężczyzna wytarł łzy z moich policzków całując mnie w czoło.
- Nie chcę cię krzywdzić.
- Co?... Hyung, już jest dobrze...
- Dam ci te pieniądze, ale nie takim kosztem... za bardzo się męczysz.- zatkało mnie. Otworzyłem szeroko oczy nie mogąc wydobyć z siebie nawet najmniejszego dźwięku - Ren... 
- Doszliśmy tak daleko... nie chcę się wycofywać.
- Nie chciałem doprowadzać cię do takiego stanu.
- To było chwilowe... w końcu to mój pierwszy raz.
- Tak, ale...
- Proszę, kochaj się ze mną Hyung.- 45-latek wziął głęboki oddech spoglądając mi w oczy - Proszę.
- Zapewnij mnie, że czujesz się teraz komfortowo.
- Daj mi chwilę.- uniosłem lekko biodra starając się nie pokazywać bólu na swojej twarzy, po czym oparłem się na jego klatce piersiowej poruszając lekko biodrami - To... to jest bardzo przyjemne.- mimo bólu i dyskomfortu czułem się naprawdę nieziemsko.
- Ren.- mężczyzna złapał mnie za biodra całując mnie - Dam ci pieniądze na dług...
- Taka była umowa... w zamian za seks, a my...
- Spotkamy się jeszcze...- zszedłem powoli z jego członka uważnie mu się przyglądając.
- Zmieniłeś zdanie w stosunku do mnie?
- Nie... chcę uprawiać z tobą seks, ale wszystko małymi krokami... jesteś... czuję, że jesteś wyjątkowy, nie chcę wyrządzić ci krzywdy, a to powinien być jeden z ważniejszych momentów w twoim życiu.- westchnąłem przytakując.
- Nie wezmę dzisiaj od ciebie pieniędzy... spotkamy się jutro, dobrze?
- Chcesz się spotkać już jutro?- jedynie przytaknąłem - Chodź tu.- Jungsoo połączył nasze wargi namiętnym pocałunkiem. Odwzajemniałem tą pieszczotę głaszcząc go po klatce piersiowej. Ten natomiast dotykał delikatnie mojej talii i pośladków - Wybacz mi.

*

- Hyung, to zły pomysł.- westchnąłem buntując się przed wyjściem z samochodu.
- Jonghyun świetnie gotuje, uwierz mi... zrekompensuje ci dzisiejszy wieczór.
- Aishh, przestań... mówiłem, że mi się podobało, tylko ty...
- Wysiadaj.
- Wysiadaj.- parsknąłem śmiechem wysiadając z auta, po czym ruszyliśmy do mieszkania Jungsoo - Wstydzę się.
- Nie masz czego... Jonghyun to naprawdę fajny chłopak, powinniście się dogadać. Pamiętaj tylko, że robisz u mnie praktyki od rana do wieczora.
- No dobrze, pamiętam.- weszliśmy do mieszkania, po którym roznosił się niesamowity zapach grillowanego mięsa.
- Jesteśmy!
- Chodźcie do kuchni!
- Hyung...
- Przestań.- syknął kierując się w stronę swojego syna. Rozebrałem się pospiesznie biegnąc za nim.
- Oo, jednak udało się ojcu zaciągnąć cię do nas na kolacje.- matko jedyna, jaki on jest przystojny. Ukłoniłem się czując jak moja twarz płonie ze wstydu.
- Tak... pan Kim zaproponował mi wspólne zjedzenie kolacji więc...
- Fajnie, że się zgodziłeś... jestem Jonghyun.- ścisnąłem jego dłoń lekko się uśmiechając.
- Mi... em.. Ren... nazywam się Ren.- brunet uśmiechnął się prezentując rząd idealnie białych zębów, po czym zaprosił mnie do stołu, na którym czekała na nas masa mięsa, warzyw i innych pyszności. 
- Jak w pracy tato?
- Ahhh masa roboty, ciągłe siedzenie w papierach... prawda Ren?- przytaknąłem jedynie przeżuwając soczysty kawałek wołowiny.
- Co studiujesz?- myśl, myśl, myśl.... cholera jasna, nawet nie wiem czym zajmuje się firma, w której pracuje Jungsoo.
- Prawo podatkowe...
- Oh... i mój ojciec wziął cię do siebie na praktyki?
- Tak się składa, że potrzebowaliśmy kogoś takiego jak Ren.- odpowiedział za mnie Hyung uśmiechając się.
- Aaa no to spoko. Sprawdza się?- chłopak spojrzał na mnie chichocząc.
- I to jak.... myślę, że w przyszłości bylibyście świetnymi przedsiębiorcami.- Jonghyun upił trochę wody sięgając po kawałek mięsa.
- Współczuję ci Ren takiego szefa.
- O ty.- mężczyzna zaśmiał się uderzając chłopaka w ramię.
- Dlaczego?
- Bezduszny tyran zarzuca cię pewnie masą roboty.
- Ahh...- uśmiechnąłem się zerkając nieśmiało na mężczyznę - Pan Kim bardzo o mnie dba i jest bardzo wyrozumiały i cierpliwy, za co jestem mu niezwykle wdzięczny. 
- Jak miło słuchać takich rzeczy o swoim ojcu. 
Kolacja minęło mi naprawdę bardzo przyjemnie i niestety też dość szybko. Jonghyun jest świetnym chłopakiem... dużo ze sobą rozmawialiśmy, żartowaliśmy, pytał mnie o bardzo dużo rzeczy. 
- Bardzo dziękuję za kolację, ale myślę, że już czas na mnie.
- Odwiozę cię.- rzucił pospiesznie chłopak wstając od stołu.
- Nie... naprawdę nie trzeba, jest już późno.
- No właśnie... nie będziesz o tej porze jechał autobusem.
- Ale...
- Daj mi dwie minuty, przebiorę się.- powiedział idąc w stronę pokoju. Spojrzałem na Jungsoo oblizując wargi. Ten podszedł do mnie namiętnie mnie całując... co za ryzyko. 
- Przestań.- szepnąłem cmokając go w kącik ust.
- Napiszę do ciebie w sprawie jutra, okej?- skinąłem głową idąc do przedpokoju. Kilka minut później jechaliśmy już autem Jonghyuna. Czułem się trochę skrępowany w jego obecności... nie umiem tylko wytłumaczyć czym jest to spowodowane. 
- Jak długo będziesz miał praktyki?
- Jeszcze przez miesiąc.
- Ooo to sporo... mam nadzieję, że będziesz miał na tyle cierpliwości.
- Jasne... nie zawiodę twojego taty.- brunet uśmiechnął się skręcając na moje osiedle.
- Na której uczelni studiujesz?
- Na Yonsei.
- Ooo no to super... ojciec musiał wiedzieć kogo zatrudnia.- uśmiechnąłem się łapiąc za klamkę.
- Dziękuję za kolację i podwózkę.
- Nie ma za co, naprawdę... może jutro też zechcesz wpaść?
- Nie mogę się tak do was wpraszać.
- To nie jest wpraszanie się... ja cię do nas zapraszam Ren.- uśmiechnąłem się przygryzając nerwowo wargę - To co? Rozumiem, że zaproszenie przyjęte?- skinąłem jedynie głową wysiadając.
- Dziękuję Jonghyun.

~c.d.n.
-------------------------------------------------------------------------------------------------------------------

25 stycznia 2017

JR&Ren~cz.2[Ren]



                     
                           Dochodziła 19-sta. Siedziałem na swoim łóżku wpatrując się ślepo w jeden punkt znajdujący się przede mną- w tym wypadku było to biurko. Umówiłem się na 19-stą z Jungsoo, który gdy tylko zajedzie pod blok ma dać mi znać żebym zszedł. Zaprosił mnie na kolację, po której mamy udać się do niego. Boże, co za beznadzieja... chłopiec do towarzystwa, męska dziwka... nie wiem jakim mianem mogę się określić.
"Podjeżdżam właśnie pod Twój blok. Zejdź na dół, nie chcę po Ciebie iść, by nie naruszać Twojej prywatności."
- Ja pierdziele...- wysapałem zdenerwowany pisząc drżącymi dłońmi do Minhyuna.
<- Jeśli nie otrzymasz ode mnie żadnej wiadomości do jutra do godziny 10:00, to proszę idź na policję.
W tym samym momencie otrzymałem telefon właśnie od niego. Nie miałem ochoty z nim rozmawiać, ale w sumie lepiej będzie jeśli powiadomię go o sytuacji w jakiej się właśnie znajduję.
- Słuch...
- Co ty właśnie do mnie napisałeś?!
- Minhyun...
- Co to ma znaczyć?! Co się dzieje, do cholery!?- cały Minhyun... od początku roku, odkąd tylko się poznaliśmy skacze koło mnie jak głupi i martwi się o mnie najbardziej na świecie.
- Uspokój się... idę na spotkanie z tym facetem...
- Że co?! Minki, zabroniłem ci! 
- Muszę to zrobić.
- Nie, błagam cię, nie rób tego! Przecież to na pewno jakiś zboczeniec! 
- Dlatego mówię ci co masz zrobić jak się do ciebie nie odezwę.- wydusiłem ze ściśniętym gardłem ubierając buty i kurtkę.
- Minki...- zaraz... czy on płacze?
- Ej no co ty... jakoś to będzie, nie płacz.
- Jesteś moim przyjacielem, martwię się do cholery.
- Proszę cię, uspokój się... będę ci się meldował co jakiś czas.
- Koniecznie... jak będziesz długo milczał od razu pójdę na policje.
- Dobra, niech tak będzie.- wziąłem głęboki oddech schodząc po schodach - Trzymaj kciuki bo boję się jak cholera...
- No to nie rób tego... wycofaj się, przecież jeszcze możesz.
- A co z długiem?- chłopak zamilkł - Sam widzisz... będę się odzywał, trzymaj się.- rozłączyłem się wychodząc z klatki, po czym ruszyłem w stronę osiedlowego parkingu. Gdy wyszedłem zza bloku ujrzałem podjeżdżającego pod blok forda mustanga. Do tej pory nie widziałem, by któryś z mieszkańców jeździł czymś takim... to musiał być Jungsoo. Mimo to stanąłem w bezpiecznej odległości zerkając od czasu do czasu w stronę samochodu. Nagle usłyszałem dźwięk wiadomości z portalu, na którym się ogłaszałem.
"To Ty, mam rację?"
Zadrżałem rozglądając się dookoła, jednak na parkingu nie było nikogo poza nami.
"Myślę, że tak..."
Wtedy też drzwi kierowcy otworzyły się. Z samochodu wyszedł wysoki, niesamowicie przystojny i dostojny mężczyzna. Aishh, ile on ma w sobie klasy! Widać, że jest biznesmenem, któremu musi się bardzo dobrze powodzić. Byłem tak sparaliżowany strachem i jednocześnie oczarowany, że nie byłem w stanie ruszyć się z miejsca. Mężczyzna podszedł do mnie serdecznie się uśmiechając.
- Dobry wieczór.- skinąłem głową nie mogąc oderwać od niego oczu.
- Dobry wieczór...
- Jak się czujesz?- oddychaj idioto, pamiętaj, że musisz zarobić na dług! Odbijesz sobie ten uraz psychiczny masą kasy, która ci zostanie!
- Dobrze... dziękuję bardzo...
- Chodź, bo zmarzniesz.- Jungsoo objął mnie prowadząc mnie do auta. Z jednej strony miałem ochotę wyrwać mu się i uciec do domu, ale z drugiej strony ten człowiek potwornie mnie intryguje... nie wygląda w sumie na takiego złego. Gdy usiadłem w samochodzie mężczyzna spojrzał na mnie uśmiechając się - Mogę poznać twoje imię?
- Mi... Ren... po prostu Ren...
- Oryginalnie.
- Dziękuję.- gdy ruszyliśmy Jungsoo włączył cicho muzykę zerkając na mnie co chwilę.
- Jesteś strasznie delikatny jak na chłopaka.- skinąłem głową wpatrując się w dłonie, którymi nerwowo się bawiłem - Mam nadzieję, że jak zjesz i trochę lepiej się poznamy to stres z ciebie zejdzie.
- Też bym tego chciał...- wyszeptałem niemalże wbijając wzrok w okno.
- Z natury jesteś taki nieśmiały?
- Mhm... wszystkim się stresuję i przejmuję.
- Ma to na pewno swoje uroki, ale z drugiej strony musisz się koszmarnie z tym czuć.
- To prawda...
- Ale rozumiem cię... pierwszy raz dla młodej osoby to ogromne przeżycie.- poczułem jak momentalnie moje serce przyspiesza, a żołądek podchodzi mi do gardła - No dobrze, nie będę póki co poruszał tego tematu... Co byś zjadł dzisiaj na kolację?
- Dostosuję się do pana...
- Mów mi Jungsoo, okej?- skinąłem głową zerkając niepewnie na mężczyznę. Zarysowana szczęka, lekki, cholernie pociągający zarost, kołnierzyk koszuli wystający lekko spod płaszcza... wygląda naprawdę niesamowicie. Wtedy też 45-latek spojrzał na mnie lekko się uśmiechając - Ależ ty jesteś śliczny.- zaczerwieniłem się ponownie odwracając głowę.
- Dziękuję.
- No dobrze... powiedz mi... jesz mięso? Może masz jakąś specjalną dietę?
- Nie mam żadnej diety... jem wszystko...
- Super... to mi bardzo ułatwia sprawę.- zajechaliśmy pod jedną z lepszych, Seoulskich restauracji, o której nawet nie śmiałem marzyć.
- Tu... tu będziemy jeść?
- Mhm... a co, nie lubisz tego miejsca?
- Tu musi być bardzo drogo...- Jungsoo zaśmiał się zachęcając mnie do wyjścia.
- Nie przejmuj się tym Ren.- wysiadłem z auta idąc posłusznie za mężczyzną. Gdy usiedliśmy przy stoliku i dostaliśmy karty, ukryłem się za swoją czując się potwornie zażenowany zaistniałą sytuacją. Jungsoo jest naprawdę bardzo miły, ale to, do czego dojdzie między nami za jakieś dwie godziny sprawia, że mój żołądek wariuje. Po zamówieniu dań wbiłem wzrok w świeczkę stojącą na stole, po czym starałem się ze spokojem upijać zamówione przez mężczyznę wino - To jak? Porozmawiasz ze mną?
- Oczywiście.- odstawiłem pospiesznie kieliszek zerkając na mojego "sponsora".
- Co studiujesz? 
- Ahh... nic takiego...
- Śmiało... na pewno bardzo ciekawy kierunek.
- Studiuję pedagogikę.- zaczerwieniłem się biorąc głęboki oddech.
- Świetnie... i jak, podobają ci się studia?
- Bardzo... tylko problem w tym, że nie potrafię sobie nawet poradzić z tak prostym kierunkiem...
- Co masz na myśli? 
- Łapię dwóję za dwóją i potem muszę biegać na poprawki.- westchnąłem sięgając ponownie po wino.
- Jesteś na pierwszym roku, tak?- skinąłem jedynie głową - Nie masz się czym przejmować. Na pierwszym roku bardzo dużo osób ma problemy z nauką.
- Tak mówisz Hyung?- mężczyzna uśmiechnął się upijając łyk wina. Powoli zapominałem, że jestem w towarzystwie mężczyzny, z którym lada moment będę się kochał za pieniądze.
- Oczywiście.... jestem trochę starszy od ciebie więc wiem jak to wygląda.- gdy zaczęliśmy jeść kolację i pić coraz więcej wina rozluźniłem się nieco rozmawiając z Jungsoo coraz chętniej - A powiedz mi... co to za dług, który musisz spłacić?
- Kurs językowy... wziąłem umowę na czas nieokreślony, zrezygnowałem z kursu nikomu o tym nie mówiąc, a oni naliczali mi coraz większy dług.- westchnąłem kończąc jeść.
- Rozumiem.- mężczyzna spojrzał na pusty talerz uśmiechając się - Może masz jeszcze na coś ochotę?
- Nie, bardzo dziękuję.- sięgnąłem po kieliszek pijąc wino i przyglądając się jednocześnie Jungsoo. Jest cholernie przystojny i w sumie coraz bardziej jest mi obojętne to czy będę się kochał z jakąś laską czy z nim - Mogę o coś zapytać?
- Jasne.
- Kochałeś się już z facetem?- Jungsoo zaśmiał się wycierając delikatnie usta.
- Tak, a czemu pytasz?
- Jak to jest?
- Wiesz... ciężko mi powiedzieć, bo zawsze to ja dominuję, ale mój były partner nigdy nie narzekał. 
- Rozumiem...
- Wiem, że się boisz i doskonale to rozumiem, ale obiecuję, że wszystko będzie dobrze.


*

                          Po zjedzonej kolacji i dwóch butelkach wina ruszyliśmy do mieszkania Jungsoo. 
- Wiesz co?- spojrzałem na mężczyznę gdy jechaliśmy windą do jego domu.
- Co takiego?
- Prowadziłeś po pijaku Hyung.
- Oho... dobrze, że nas nikt nie złapał.- uśmiechnęliśmy się wychodząc z windy na ostatnie- 15 piętro. Gdy mężczyzna otworzył drzwi poczułem ponownie pewną blokadę sprawiającą, że miałem ochotę uciec - Zapraszam.- skinąłem głową wchodząc niepewnie do środka. Gdy tylko przekroczyłem próg światła w mieszkaniu rozbłysły się ukazując jego ogrom i niesamowite piękno. 
- Wow...
- Nic takiego.- zaśmiał się rozbierając się. Poszedłem pospiesznie w jego ślady zdejmując kurtkę i buty, po czym ruszyłem za nim w głąb mieszkania - Może chcesz jeszcze wina?
- Nie, dziękuję.- mężczyzna podszedł do mnie łapiąc mnie za rękę. Zaczerwieniłem się czując jak przez moje ciało przebiega zimny dreszcz. Ten jednak nachylił się do mnie delikatnie mnie całując. Zadrżałem robiąc krok w tył, jednak ten objął mnie w talii kontynuując pocałunek. 
- Śmielej.- mruknął dołączając do tego język. Z racji tego, że byłem trochę podpity zaczęło mi się to podobać. Hamowała mnie jedynie myśl, że nigdy się nie całowałem i nie umiem tego robić. Mimo to wsunąłem w usta Jungsoo język czując jak uginają się pode mną nogi. Całując mnie mężczyzna prowadził mnie powoli w stronę jakiegoś pokoju... zakładam, że sypialni. Po wejściu do niej przerwał pocałunek całując mnie w czoło - Jesteś całkowicie nietknięty.
- Zgadza się.- wysapałem czując jak robi mi się gorąco.
- Chyba będę musiał podwoić stawkę.- mruknął ponownie mnie całując, po czym ruszył w stronę łóżka siadając na nim. Nie odrywając się od jego ust klęknąłem między jego nogami opierając dłonie na jego udach. Nie wiem co mną kierowało, jednak moje ręce w bardzo subtelny sposób zaczęły pieścić jego uda wywołując ciche mruknięcia z ust Jungsoo. Mężczyzna złapał mnie za ręce nakierowując je powoli na swojego członka. Jęknąłem chcąc je wyrwać jednak ten przytrzymał je spoglądając na mnie - Wstydzisz się?- skinąłem jedynie głową głęboko oddychając - Dorzucę coś za to... później ci się odwdzięczę, nie bój się.- przełknąłem z trudem ślinę rozpinając niezdarnie spodnie mężczyzny. Gdy mi się to udało Jugnsoo zdjął je rzucając je na ziemię, po czym usiadł ponownie wbijając we mnie wzrok - Mam ci powiedzieć jak to się robi?
- N... nie... poradzę sobie.- wziąłem głęboki oddech zbliżając niepewnie twarz do męskości sponsora. Jego członek był ogromny... na samą myśl, że za chwilę się we mnie znajdzie przez moje ciało przebiegały dreszcze.
- Śmiało Ren... to jest bardzo przyjemne dla obu stron.- powiedział głaszcząc mnie po głowie. Uchyliłem wargi zaciskając je na członku mężczyzny. Poczułem dziwny ucisk w brzuchu, a moje serce jakby nagle przyspieszyło. Jungsoo wziął głęboki oddech zaciskając dłoń na moich włosach. 
- Chcę to mieć za sobą...- szepnąłem zdejmując z niego bokserki. Gdy ujrzałem jego penisa moja twarz zrobiła się niemal purpurowa ze wstydu.
- Wyglądasz teraz bardzo uroczo.- uniosłem wzrok na mężczyznę nie wiedząc jak mam się zachować.
- Ja... ja nie dam rady... jest za duży.- ten nachylił się do mnie całując mnie w ucho.
- Weź do buzi tyle ile dasz radę.- poczułem napływające do oczu łzy. Mimo to wiedziałem, że nie mam już odwrotu i muszę uporać się z długiem wywołanym własną głupotą. Przełknąłem ślinę, po czym wziąłem w rękę członka mężczyzny wkładając go do ust. Wiem jak to wygląda w teorii, jednak gdy przychodzi do praktyki jest znacznie trudniej. Moja głowa wykonywała powolne ruchy pochłaniając coraz to większą część penisa. Spływające po policzkach łzy mieszały się ze śliną, która nadmiernie spływała po członku Jungsoo. Mężczyzna pojękiwał głaszcząc mnie po głowie. Nie mam pojęcia jak się czułem. Z jednej strony jak zwyrodnialec i najgorszy, nie mający za grosz do siebie szacunku śmieć... z drugiej jednak było to dla mnie wyjątkowo podniecające doznanie nakręcające mnie na dalszą część tego wieczoru. Chciałem zobaczyć jak wygląda seks w rzeczywistości... czy jest taki jak na filmach czy mija się zupełnie z tym co pokazują. Byłem ciekawy jak wygląda stosunek dwóch mężczyzn. Nigdy bym się po sobie nie spodziewał, że robienie loda obcemu facetowi może tak rozbudzić moje zmysły - Chyba ci się to podoba, co?- jęknął lekko się spinając. Uniosłem głowę wbijając się w jego wargi dogadzając mu w tym czasie dłonią - Wstań.- szepnął między pocałunkami. Wykonałem jego polecenie stając na uginających się nogach. Kontynuowałem pocałunek zaczepiąjąc ręce na twarzy 45-latka. Ten w tym czasie rozpinał moje spodnie głęboko oddychając. Co się ze mną dzieje? Czemu to wszystko działa na mnie taki sposób? Dlaczego mu na to ot tak pozwalam? Przecież jeszcze 20 minut temu byłem zupełnie przeciwny temu wszystkiemu. Gdy spodnie zsunęły się z moich bioder mężczyzna oderwał się ode mnie wpatrując się w moje bokserki... a raczej ich zawartość. 
- Nie patrz tak.- wysapałem starając się złapać oddech.
- Daj mi spojrzeć.- szepnął pieszcząc palcami moje nagie uda. Skinąłem jedynie głową czując jak Jungsoo pozbawia mnie materiału. Syknąłem zakrywając twarz dłońmi... co za wstyd - Nie wstydź się.- wytarłem łzy spoglądając na mężczyznę. Ten złapał mnie za biodra przyciągając mnie do siebie. Po chwili mogłem czuć jego ciepły oddech na swoim penisie. Jęknąłem opierając się na jego barkach.
- N... nie... błagam, nie.
- Spodoba ci się, zaufaj mi.- jego wargi w delikatny sposób dotknęły mojej męskości wywołując niekontrolowany krzyk z moich ust - Mówiłem.- zaśmiał się wkładając moją męskość do ust. Moje nogi ugięły się, a ręce owinęły wokół szyi mężczyzny.
- Nie... przestań.- nie byłem w stanie unormować oddechu. Cała ta sytuacja potwornie mnie przerażała i podniecała jednocześnie.
- Chodź tu.- mruknął rzucając mną o łóżko.
- Nie tak brutalnie.
- Wybacz mi.- 45-latek nachylił się nade mną całując mnie, w międzyczasie rozpinając moją koszulę.
- Nie powinienem chyba tego robić.- jęknąłem czując jak w moich oczach ponownie gromadzą się łzy.
- Wiem, że się boisz, ale pomyśl ile pieniędzy na ciebie czeka.- ma rację... jutro już wrócę na swoją stancję, spłacę dług i będzie po wszystkim... spokojnie Minki, weź się w garść. Jungsoo rozpiął moją koszulę całując delikatnie moją klatkę piersiową oraz brzuch. Gdy zszedł ponownie do mojej męskości zacisnąłem dłonie na jego włosach wyginając się w łuk. Jego ciepłe wargi zaciskały się na moim członku sprawiając, że zaczynałem tracić powoli zmysły.
- Hyung...- wysapałem zaciskając uda na jego głowie.
- TATO!- hm? Chyba się przesłyszałem. Mężczyzna poderwał się pospiesznie wycierając usta.
- Ubieraj się.
- C... co?
- Szybko.
- TATOOOO!
- Idę synu!
- Masz syna?!- syknąłem zrywając się w pół przytomny z łóżka.
- Jakby co robisz praktyki w mojej firmie.
- Co?
- Masz tak powiedzieć.
- Ale...
- Ren do cholery... dam ci za to więcej kasy.- ubraliśmy się pospiesznie. Mężczyzna ruszył w stronę drzwi, ja natomiast łykałem łapczywie powietrze starając się doprowadzić do normalnego stanu - Jestem.... co się dzieje?
- Boże, ile można cię wołać?
- Wybacz, byłem zajęty pracą.- wziąłem głęboki oddech idąc w stronę drzwi, za którymi mój sponsor rozmawiał ze swoim synem. Gdy wyszedłem z pokoju ujrzałem przed sobą wysokiego, niesamowicie przystojnego bruneta o idealnie zarysowanej szczęce i wystających kościach policzkowych.
- Dobry wieczór.- ukłoniłem się zalewając się rumieńcem. Chłopak zmierzył mnie wzrokiem, po czym zdezorientowany spojrzał na swojego ojca.
- Kto to jest?
- Ren... robi praktyki w mojej firmie.- chłopak spojrzał na mnie robiąc krok w moim kierunku.
- Nie jesteś za młody na robienie praktyk?- pokręciłem przecząco głową zerkając na Jungsoo.
- Jestem już na trzecim roku... ja... mam po prostu taką urodę.
- Mhm... rozumiem, że przeszkodziłem wam w pracy.
- Nie Jonghyun... Ren już wychodził.- spojrzałem na niego z wyrzutem i lekkim zdezorientowaniem - Prześlę ci te materiały na maila i odezwę się w sprawie stawki za praktyki.- a więc tak kombinuje...
- Oczywiście.- ukłoniłem się zerkając na Jonghyuna - Bardzo panu dziękuję za wszelkie rady... Do widzenia.- po tych słowach ruszyłem w stronę drzwi. Co to miało być do cholery jasnej?! Nie chcę się znowu z nim spotykać! Czemu ten jego pieprzony syn musiał wrócić do domu akurat teraz?! I dlaczego Jungsoo zataił przede mną fakt, że ma dziecko?! Nie podoba mi się to. W co ja się wplątałem?! Widzę, że jest to dopiero początek moich wszelkich problemów...

~c.d.n.
-----------------------------------------------------------------------------------------------------------------

22 stycznia 2017

JR&Ren~cz.1[Ren]




- Minki! Hej, poczekaj!- wybiegłem z uczelni z trudem łapiąc powietrze. Cholera jasna, kolejne, niezaliczone kolokwium. Mimo iż zarywam noce, by nauczyć się tego cholerstwa to i tak za nic w świecie nie mogę tego zdać przy pierwszym podejściu - Minki, stój!- wziąłem głęboki oddech spoglądając w stronę Minhyuna- mojego najlepszego, uczelnianego kolegi.
- Zaczekaj.- jęknąłem wyciągając z torby dzwoniący telefon - Oho... ojciec do mnie dzwoni... wieczorem do ciebie zadzwonię.- wymusiłem uśmiech idąc w stronę przystanku - Słucham.
- Jak kolokwium...- zapytał oschle sprawiając, że przez całe moje ciało przebiegły dreszcze.
- Zdałem... wprawdzie na trzy, ale zdałem.- skłamałem, ale nie miałem innego wyjścia. Boję się swojego ojca i za wszelką cenę chcę mu pokazać, że jednak się do czegoś w życiu nadaję.
- No to dobrze, ale dzwonię do ciebie w innej sprawie.
- Coś się stało?
- Powiedz mi jak twój kurs angielskiego.- no tak... na początku studiów zapisałem się na dodatkowy kurs, który rzuciłem po dwóch miesiącach. Ojciec dawał mi na niego pieniądze, jednak ja wolałem spożytkować je na ubrania czy kosmetyki.
- Dobrze, a czemu pytasz?
- Będziesz miał na nim jakiś test na koniec semestru?
- Tak... powoli się już przygotowuję.
- Mhm... a powiedz mi... dlaczego tak bezczelnie mnie okłamujesz?- zamurowało mnie. Skąd się dowiedział, że już nie chodzę na ten kurs?!
- Nie rozumiem...
- Nie rozumiesz, tak? Dostałem dzisiaj maila, że jesteś im winien 800000 wonów.... ty wiesz ile to jest pieniędzy?!
- A... ale tato...
- Dlaczego mi nie powiedziałeś, że zrezygnowałeś?!
- Nie krzycz na mnie.
- Jak mam nie krzyczeć do cholery?! Skąd mam nagle wytrzasnąć 800000 wonów żeby zapłacić za twoją bezmyślność?! 
- Napiszę do nich, nie denerwuj się...
- Gówno da twoje pisanie do nich.... nie wiem jak to zrobisz, ale dali nam miesiąc na spłatę tego zasranego długu.
- Coś wymyślę... nie denerwuj się, proszę cię.
- Owszem... pamiętaj, że masz mało czasu, ja ci nie dorzucę nawet 100 wonów. 
- Co?... ale... ale skąd ja mam wytrzasnąć w miesiąc tyle pieniędzy?
- Pójdź do pracy.
- Tato, za dwa tygodnie zaczynam sesję!
- Nie interesuje mnie to, trzeba było myśleć.- powiedział rozłączając się. Zacisnąłem telefon w dłoni czując jak po policzkach spływają mi łzy. Cholera jasna, co ja mam teraz zrobić?! Czemu zawsze wszystkie problemy muszą skumulować się w jednym momencie?! Nie dość, że muszę uczyć się do poprawek żeby być w ogóle dopuszczonym do tej pieprzonej sesji, to jeszcze muszę znaleźć na już robotę żeby zarobić na dług.
Gdy wróciłem na stancję rzuciłem się na łóżko zanosząc się płaczem. Na szczęście mój współlokator był w pracy, dzięki czemu nie musiałem kryć się z emocjami. Czuję totalną niemoc... Chyba nigdy moje życie nie doszło do tak krytycznego punktu. W pewnym momencie usłyszałem dźwięk messengera. Westchnąłem zerkając na telefon, w którym czekała na mnie wiadomość od Minhyuna, jednak zignorowałem ją wyłączając wifi. Przekręciłem się na plecy patrząc zamglonym wzrokiem w sufit. Co robić do cholery? Wtedy też po pokoju rozległ się dźwięk telefonu.
- Słucham...
- Czemu mi nie odpisujesz?- westchnąłem biorąc na głośny, po czym rzuciłem telefonem o łóżko - Czekaj... ty płaczesz? Chodzi o tego kolosa?
- Nie, ja...
- Spokojnie, dam ci swoje notataki, pomogę ci z nauką.
- Minhyun, nie chodzi o to...
- Coś się stało?
- Mam dług, który muszę spłacić w ciągu 30 dni.
- Czekaj, co takiego? Jaki dług? Nic mi wcześniej o tym nie mówiłeś.
- Sam się niedawno dowiedziałem...- chłopak westchnął.
- Ile masz tego długu?
- 800000 wonów...
- Że co?! Gdzieś ty się na tyle zadłużył?
- Zrezygnowałem z kursu językowego... nie doczytałem umowy... pewnie było coś zapisane, że nawet gdy nie chodzę muszę płacić...
- Fuck... niby dlaczego?
- Bo wziąłem umowę na czas nieokreślony...
- Cholera jasna Minki... co teraz?
- Nie mam pojęcia... nigdzie nie zarobię takich pieniędzy w miesiąc.
- To prawda... dałbym ci tą kasę, ale wiesz, że mam samochód w naprawie...
- Wiem, spokojnie... nie przejmuj się tym.- pociągnąłem nosem sięgając po chusteczki.
- Minki...
- Kończę... zobaczymy się jutro na uczelni.- rozłączyłem się sięgając po laptopa. Mam nadzieję, że zaczepię się w jakiejś knajpie albo na ulotkach. Zaraz... co ja mówię? Ulotki? Jeśli w miesiąc zarobiłbym połowę tego długu to byłby cud, a knajpa? Musiałbym w niej ryrać całymi dniami codziennie żeby zarobić zbliżoną sumę, a to odpada gdyż mam uczelnię i masę nauki. Zaraz... ostatnimi czasy hormony buzują we mnie zbyt mocno i dość intensywnie myślę o utracie prawictwa. Może by tak wystawić swoje ciało? Kilka godzin spędzonych z jakąś desperatką i będę miał spłacony dług. Nie... nie, nie, nie, to głupie. Hm... głupie, ale z drugiej strony moje jedyne wyjście. Drżącymi dłońmi wklepałem nazwę strony z podobnymi ogłoszeniami - Boże, co ja wyprawiam...- szepnąłem zakładając konto. Jakim idiotą trzeba być, by zrobić coś takiego?
"Student I-go roku pilnie poszukuje "dorywczej pracy". Jedyne co mogę zaoferować to brak doświadczenia i swoje prawictwo. Zainteresowanych proszę o wiadomości."
Jestem beznadziejny... wydaje mi się jednak, że nic więcej nie mogłem zrobić. Czy się boję? Boję się jak cholera, ale jeśli chcę spłacić dług w jak najszybszym czasie, by mieć jeszcze czas na naukę do nadchodzącej sesji, to muszę spotkać się z kimś i odbębnić swoje.

*

- Minki!- muszę się w końcu przełamać i włączyć w telefonie wifi... może ktoś odpowiedział na moje ogłoszenie - Hej, zaczekaj.- poczułem szarpnięcie za ramię. Przystanąłem spoglądając w stronę Minhyuna.
- O... hej.
- Wołałem cię kilka razy.
- Wybacz... zamyśliłem się.
- Jak się czujesz?
- Dobrze.- wymusiłem uśmiech wyjmując z kieszeni telefon.
- Wyglądasz jak wrak człowieka... spałeś dzisiaj?
- Nie bardzo.- włączyłem wifi czując przebiegający przez mój telefon dziesiątki wibracji - O cholera...
- Co się stało? 
"Witam... mam na imię Jungsoo i jestem 45-letnim biznesmenem. Jestem rozwodnikiem i dopiero rozwód uświadomił mi, że preferuję mężczyzn. Powiedz mi jaka kwota Cię interesuje. Jestem w stanie zapłacić dużo pieniędzy za bliskie spotkanie z Tobą. Pozdrawiam"
- Nie wierzę...
- Minki, do cholery, co jest?
- Muszę lecieć do domu.
- Zaraz zaczynamy zajęcia.
- Zobaczymy się jutro.- rzuciłem idąc w stronę schodów.
- Minki!- gdy zbiegłem do szatni usiadłem na ławce głęboko oddychając. Seks za pieniądze z facetem? Tego się cholera nie spodziewałem. Szczerze mówiąc jest mi wszystko jedno, potrzebuję jedynie pieniędzy, ale... aishh jak to będzie cholernie boleć.
"Witam. Mam do spłacenia dług w wysokości 800000 wonów. Potrzebuję tych pieniędzy na już..."
Odebrałem kurtkę, po czym ubrałem się pospiesznie udając się do wyjścia.
"Cieszę się, że odpisałeś. 800000 wonów? Tyle warte jest patrzenie na takiego chłopca jak Ty. Proponuję 90 00000 wonów... Proszę, przemyśl to."
- Ile?!- otworzyłem szeroko oczy unosząc wzrok na przepełniony ludźmi korytarz - Przepraszam...- szepnąłem wychodząc z budynku. Tyle warte jest "dziewictwo" w dzisiejszych czasach? Nie sądziłem, że zachowanie czystości ceni się aż tak bardzo. Co robić do cholery? Nie sądziłem, że będę musiał zarabiać własnym tyłkiem. Na samą myśl jest mi niedobrze i wszystko zaczyna mnie boleć, ale z drugiej strony... maksymalnie dwie godziny męki i dług z głowy, plus prowizja dla mnie... kuszące. 
"Nie muszę się długo zastanawiać... nie mam innego wyjścia, przyjmuję Pańską propozycję."
Wziąłem głęboki oddech czując jak poczucie winy i wstręt do samego siebie rozdzierają mnie od środka. Miałem ochotę krzyczeć i rzucać wszystkim co wpadnie mi w ręce. Co za paskudne uczucie... W napadzie paniki wybrałem numer do Minhyuna siadając na ośnieżonym przystanku. 
- No gdzie ty jesteś? Profesor już przyszedł.
- Minhyun...- nie byłem w stanie złapać tchu. 
- Kurwa mać Minki.... co się dzieje?
- Ja... zrobiłem chyba coś złego...
- Co... poczekaj, o co chodzi?
- Ten dług... 
- Błagam cię nie płacz... uspokój się i powiedz mi co zrobiłeś.
- Dam dupy w zamian za kasę na dług!- Minhyun zamilkł... wsiadłem do autobusu zanosząc się łzami.
- Minki...
- Nie miałem innego wyjścia!
- Ty chyba nie mówisz poważnie?
- Jakiś facet zaproponował mi 90 00000 wonów...
- Facet?! Nie, nie zgadzam się na to! 
- Muszę to zrobić... Minhyun, boję się...
- Nie pozwolę ci na to do cholery.... zapomnij o tym.
- To powiedz mi co mam w takim razie zrobić, co?
- Zrobimy jakąś zbiórkę, nie wiem cholera, ale na pewno coś wymyślimy. 
- Błagam, wybacz mi to.- rozłączyłem się opierając głowę o zimną szybę autobusu. Chciałem zniknąć... czuję się jak najgorsza szmata. Pytanie, jak podle będę się czuł po wszystkim?

*

                 Obudziłem się dużo później jak zadzwonił mi budzik. Stwierdziłem, że nie mam ochoty iść na uczelnię, wysłuchiwać mądrości Minhyuna i tych durnowatych, do niczego mi nie potrzebnych wykładów. Przekręciłem się na drugi bok sięgając po telefon.
"Napisz mi proszę, kiedy będziesz gotowy, by się ze mną spotkać.... Mam nadzieję, że się nie wycofasz."
Przetarłem pospiesznie twarz siadając. O cholera, miałem nadzieję, że to jedynie zły sen. Że tak naprawdę nie muszę sprzedawać swojego ciała jakiemuś oblechowi... a jednak.
"Dziś piątek więc rozumiem, że jutro ma Pan wolne. Może spotkamy się dziś wieczorem? Bardzo się denerwuję i chcę mieć to szczerze mówiąc już za sobą."
Zwlokłem się z łóżka podchodząc do okna, by odsunąć rolety i zasłony. Ledwo złapałem za sznurek, a mój telefon powiadomił mnie, że właśnie otrzymałem odpowiedź.
"Rozumiem twoje zdenerwowanie, ale postaraj się o tym nadmiernie nie myśleć. Zrobię wszystko byś czuł się jak najlepiej. Jeśli chodzi o termin- jasne, dzisiaj jak najbardziej mi odpowiada. Podaj mi swój adres, przyjadę po Ciebie."
Po moich bladych ze strachu policzkach znów popłynęły łzy. Po podaniu adresu położyłem telefon na biurku łapiąc się za głowę. Czy ja właśnie podałem obcemu facetowi swój adres i to tylko po to, by pozbawił mnie mojego prawictwa? Jestem obleśny... Z drugiej strony po wymianie tych kilku zdań z nim wydaje mi się, że jest porządnym mężczyzną i liczę na to, że będzie miał w stosunku do mnie dużo empatii i cierpliwości. Jest między nami 26 lat różnicy... nigdy na to nie patrzyłem, ale jakby Minhyun się dowiedział... bardzo straciłbym w jego oczach. Poza tym nie powinienem się tym przejmować. Spotkam się z nim raz... on zaspokoi swoją potrzebę i chore zboczenie... ja dostanę za to kupę kasy... Każdy z nas na tym skorzysta, a potem jak gdyby nigdy nic podziękujemy sobie i będziemy udawać, że nigdy w życiu na siebie nie wpadliśmy...

~c.d.n.
---------------------------------------------------------------------------------------------------------------

21 stycznia 2017

Seungjun&Heejun~cz.9[Służący-Koniec]



- Jeszcze nie przyszedł?- chłopak westchnął stawiając obok kanapy jakiś jogurt.
- Śpij... jak przyjdzie od razu cię obudzę.
- Nie zasnę.- usiadłem owijając się kocem, po czym sięgnąłem po jogurt - Boję się Hyung...
- Uwierz mi, że ja też... byłem pewien, że on cię lubi.
- Ja też, ale jak widać myliłem się... Lubił mnie dopóki usługiwałem jego synowi... Gdy poszliśmy krok za daleko zmienił o mnie zdanie.- Inseong westchnął kucając przede mną, po czym ostrożnie uniósł materiał mojej bluzy i koszulki.
- Paskudnie to wygląda...
- To tylko siniaki, nie przejmuj się. 
- Siniaki? To krwiaki... podłe bydle...
- Nie mów tak, widocznie zasłużyłem.
- Czyś ty zwariował?... Nie miał prawa tak cię potraktować.- wzruszyłem ramionami sięgając po telefon z nadzieją, że znajdę w nim jakąś wiadomość od chłopaka... oczywiście się pomyliłem - Nic?
- Nic...- pociągnąłem nosem spoglądając na kolegę - Już za nim tęsknię...
- Heejun...
- Tak wiem, że to głupie...
- Nie... chcę ci tylko powiedzieć, że ostrzegałem cię.
- Wiem, ale teraz jest już za późno... kocham go, a on mnie, jedyną przeszkodą jest jego ojciec...
- Jesteś pewien, że Seungjun cię kocha?- zmarszczyłem brwi nie mogąc zrozumieć co Inseong ma na myśli - Wiesz... życzę ci tego żeby miał wobec ciebie szczere intencje, ale mówię... dla mnie to jakiś podejrzany typ.
- Ranisz mnie gdy tak mówisz.
- Przepraszam...- ułożyłem się ponownie na kanapie zamykając oczy. Czułem się paskudnie... szczerze mówiąc najchętniej bym zniknął. Jeśli nie będzie przy mnie Seungjuna to przysięgam, że się zabiję. Odkąd pamiętam to on był sensem mojego życia i motorkiem, który je napędzał... bez niego to nie to samo - Oh... chyba ktoś przyszedł...- rzeczywiście słychać było wyraźnie dźwięk otwieranych drzwi - Zaraz do ciebie wrócę.- skinąłem głową biorąc głęboki oddech. Ile ja bym dał żeby leżeć teraz w objęciach Seungjuna... dotykać jego ciała i czuć bijące od niego ciepło i poczucie bezpieczeństwa - Nieee, nic mu nie jest, nie martw się.
- Heejun...- poderwałem się z kanapy widząc wchodzącego do pokoju Seungjuna - Nic ci nie jest?- rzuciłem się na niego histerycznie płacząc - Heejun, uspokój się.- pokręciłem przecząco głową zaciskając dłonie na jego kurtce - Heejunnie, popatrz na mnie.- pociągnąłem nosem unosząc niepewnie wzrok na swojego partnera - Jak się czujesz?
- Dobrze... nie martw się.- pocałowałem go łapiąc go delikatnie za twarz - Nie pobił cię?
- Nie, spokojnie...- chłopak westchnął wycierając łzy spływające po moich policzkach - Nie płacz skarbie.
- Przepraszam, ale... Hyung, tak bardzo się boję.
- Załatwiłem to.- szepnął całując mnie w czoło. Uniosłem wzrok wbijając go w Seungjuna.
- Co... ale jak? Hyung, jeśli twój ojciec mnie nie chce...
- Ufasz mi?- skinąłem pospiesznie głową głaszcząc go po policzku.
- Oczywiście, że tak.
- To wróć ze mną do domu i porozmawiaj z moim ojcem.
- Co? Nie... nie Hyung, to zły pomysł, ja...
- Zaufaj mi.
- Dlaczego nagle miałby zmienić zdanie?
- Siła argumentów jego kochanego synka.- uśmiechnąłem się ponownie go całując.
- Jest mi wstyd Hyung... on mnie widział nago...
- To nie powinien być teraz twój największy problem Heejun.- zaśmiał się Inseong podchodząc do nas - Na pewno załatwiłeś sprawę z ojcem?- zapytał wbijając wzrok w Seungjuna.
- Oczywiście... nie wierzysz mi?
- Jest to jednak trochę podejrzane.
- O co ci do cholery chodzi?
- O to, że przez ciebie Heejun mógł stracić dosłownie wszystko...
- Nie kłóćcie się.- wtrąciłem się głęboko oddychając.
- To nie kłótnia skarbie.- uspokoił mnie partner obejmując mnie - Kocham go, ale nie mam zamiaru ci tego udowadniać, ponieważ jesteś ostatnią osobą, na której opinii mi zależy.... Opiekuję się nim i nigdy w życiu nie pozwoliłbym żeby coś mu się stało. Nawet jeśli mój ojciec nie zmieniłby zdania wziąłbym swoją część majątku i wyniósł się od niego, byleby tylko być z Heejunem... masz jeszcze jakieś uwagi?
- Nie chcę żeby jutro Heejun wrócił tu roztrzęsiony i zapłakany jak dzisiaj.
- O to się nie martw...- Seungjun sięgnął po kurtkę ubierając mnie - No cóż... dzięki, że się nim zająłeś.
- To mój przyjaciel... nie musisz mi dziękować za takie rzeczy. 
- Wolę wyjść stąd z czystym sumieniem.- chłopak złapał mnie za rękę wyprowadzając mnie z zaplecza.
- Dziękuję Hyung!- krzyknąłem tuż przed wyjściem ze sklepu - Seungjun...- ten zatrzymał się gwałtownie wbijając się w moje wargi. Jęknąłem nieco zdziwiony, jednak po chwili odwzajemniałem jego pieszczotę... przez te kilka godzin cholernie mi tego brakowało.
- Tak za tobą tęskniłem.- szepnął całując mnie po twarzy.
- Hyung.- zastygliśmy głęboko oddychając. Chłopak pocałował mnie w czoło głaszcząc mnie po policzku.
- Nie bój się, przysięgam, że nikt już cię nie skrzywdzi...
- Ale...
- Wybacz mojemu ojcu jego zachowanie... ma świadomość tego, że zrobił źle i teraz tego żałuje.
- Wiesz, że się na niego nie gniewam... za to co dla mnie zrobił, nie potrafiłbym.- chłopak przyłożył dłoń do mojego brzucha.
- Bardzo cię boli?
- Teraz nie.- uśmiechnąłem się lekko całując go - Wróćmy do twojego domu... chyba chcę mieć tą rozmowę już za sobą.
- To jest też twój dom Heejun... zapamiętaj to. 

*

- Tato, jesteśmy!
- Jestem w salonie!- nigdy nie odczuwałem takiego strachu przekraczając próg tego domu. Czułem jak żołądek odmawia mi posłuszeństwa i samoistnie wędruje po całym moim brzuchu.
- Źle się czuję...- szepnąłem odwieszając kurtkę.
- Co się dzieje?
- Denerwuję się.
- Skarbie będzie dobrze.
- Może zdążył zmienić zdanie?
- Proszę cię, zaufaj mi.- po tych słowach pocałował mnie w policzek, po czym zaciągnął mnie do salonu. Gdy do niego weszliśmy ukłoniłem się głęboko zastygając w tej pozycji.
- Chciałbym bardzo Pana przeprosić... Ja... kocham Seungjuna więc proszę wybaczyć mi moje zachowanie... naprawdę nie chcę dla niego źle. 
- Usiądź koło mnie.- wyprostowałem się biorąc głęboki oddech, po czym podszedłem do mężczyzny siadając obok niego na kanapie - To ja źle zrobiłem, nie powinieneś mnie przepraszać.- spojrzałem na niego pytająco - Po prostu mnie zaskoczyliście... nigdy nie powiedziałbym, że ty i mój syn... aishh...- mężczyzna westchnął sięgając po papierosa.
- Wiem, że bardzo dużo brakuje mi do Seungjuna, ale staram się jak mogę, by dorównać mu klasą i inteligencją...
- A nie nie, spokojnie, ja nie mówię o tym...- ojciec chłopaka zaciągnął się dymem - Chodzi mi o to, że w życiu nie spodziewałby się, że moje dziecko będzie w związku z chłopakiem... najgorsze jest to, że jestem przywiązany do ciebie równie mocno jak do Seungjuna i... traktuję cię jak swoje własne dziecko.
- Rozumiem pana i bardzo dziękuję, ale...
- Zaakceptuję was.- zamilkłem nie odrywając od niego wzroku - Seungjun jest moim jedynym dzieckiem i chcę by był szczęśliwy... poza tym jest dorosły więc nie powinienem się wtrącać.- zerwałem się z kanapy wtulając się w Seungjuna - Jest jeden warunek panowie.- spojrzeliśmy na niego pytająco - Żadnych buziaków i innych podobnych rzeczy na moich oczach, jasne?
- Tak jest!- odpowiedzieliśmy szczerząc się.
- Ah Heejun.
- Tak?
- Podnieś proszę bluzę i koszulkę.
- Ale...
- No już.- westchnąłem unosząc niechętnie materiał - Seungjun opatrz to.- mężczyzna wstał wzdychając - Przepraszam Heejun, poniosło mnie.
- Nic się nie stało, naprawdę.... niech się pan tym nie przejmuje. 
                        Jak się skończyło nasze dość dziwne i nietypowe love story? Jak wiecie ojciec Seungjuna nas zaakceptował i pozwolił mi nadal z nimi mieszkać. Mój pokój został przerobiony na garderobę, a ja wprowadziłem się do pokoju mojego chłopaka z czego potwornie się cieszę. Z przyzwyczajenia wstaję codziennie najwcześniej i szykuję śniadanie dla mojego chłopaka i jego ojca, o ile ten jest w domu co jest rzadkością. Nadal staram się usługiwać tak dobrze jak do tej pory, jednak za każdym razem dostaję przez to porządnie po tyłku od Seungjuna, który jest przeciwny temu bym koło nich skakał. Stwierdził, że teraz role się zamienią i to on zrobi coś dobrego dla mnie. Póki co sprawdza się w tej roli idealnie. Gotuje mi obiady, szykuje kąpiele, zapełnia wolny czas swoją osobą i... uwaga... zapewnił mi domowe nauczanie, dzięki czemu za kilka lat będę mógł się udać na wymarzone studia. Nie kochamy się już tak często jak kiedyś, ale w ogóle nam to nie przeszkadza. Czasami wolimy się po prostu poprzytulać, popatrzeć sobie w oczy, powiedzieć coś miłego... Wreszcie mogę powiedzieć, że naprawdę jestem cholernie szczęśliwy i wdzięczny losowi za to, że naprowadził mnie na drogę pana Parka. Nie chcę nawet zastanawiać się jakby wyglądało moje życie gdybym pozostał z rodzicami lub został kupiony przez kogoś innego. Mimo bolesnej przeszłości doszedłem na szczyt szczęścia i cieszę się każdą sekundą swojego życia. Znajdźcie w swoim życiu coś... bądź kogoś, kto Was uszczęśliwia i trzymajcie się tego za wszelkę cenę, choćby nie wiem co się działo. Po prostu się nie poddawajcie i nigdy nie rezygnujcie z tego co przynosi Wam radość i chęć do życia.

~Koniec.
--------------------------------------------------------------------------------------------------------------------



Do kolejnego ficzka potrzebuję jakiejś uroczej sirotki :) Czekam na Wasze propozycje ;*

20 stycznia 2017

Seungjun&Heejun~cz.8[Służący]




- Nie wypinaj się tak, bo cholernie mnie kusisz.- uśmiechnąłem się odwracając się w stronę dobiegającego głosu.
- Dzień dobry.- chłopak podszedł do mnie łapiąc mnie za biodra, po czym wbił się w moje wargi dociskając mnie do kuchennego blatu - Twój ojciec nas przyłapie.
- Jeszcze śpi.- owinąłem ręce wokół jego szyi oddając namiętne pocałunki.
- Powtórzymy to dzisiaj Hyung?- mruknąłem zasysając się na jego wardze.
- Oczywiście... jeśli tylko będziesz grzeczny.
- Postaram się.- Seungjun usadził mnie na ladzie rozpinając kilka guzików w jego koszuli, którą dał mi dziś rano, po czym zaczął pieścić wargami mój obojczyk - Nie... nie ryzykujmy tak.
- Nie bój się... wiem co robię.
- Wiesz, że na tym się nie skończy.- uniosłem twarz partnera ponownie łącząc nasze wargi pocałunkiem. Seungjun dotykał moich ud ocierając członkiem o mojego - Błagam, nie...- pisnąłem rozglądając się nerwowo.
- Uspokój się do cholery.- szepnął przenosząc wargi na moje ucho. Jęknąłem dobierając się do jego bokserek. Po włożeniu ręki w ich materiał poczułem cudowne ciepło bijące od jego męskości.
- Chcę się z tobą kochać.- wtuliłem twarz w jego klatkę piersiową głęboko oddychając.
- Rozumiem, że dzisiaj na śniadanie mam zjeść ciebie.
- Myślę, że nie mogłeś dostać niczego lepszego.- chłopak zaśmiał się spoglądając mi w oczy.
- Idź do mojej sypialni, za chwilę do ciebie przyjdę.
- Ale...
- Ojciec idzie... zmykaj.- zeskoczyłem pospiesznie z blatu zapinając nerwowo koszulę. Po chwili do kuchni wszedł zaspany ojciec chłopaka patrząc na nas ze zdziwieniem.
- Dzień dobry... wy już na nogach?
- Dzień dobry.- ukłoniłem się czując jak się czerwienię - Nie mogliśmy spać...
- Spaliście razem?- poczułem jak zalewa mnie zimny pot.
- Mhm... nie mogłem spać i poprosiłem Heejuna żeby do mnie przyszedł.
- Ahhh no tak tak... zrób mi synu kawy.
- Jasne.- Seungjun posłał mi znaczące spojrzenie. Skinąłem głową udając się po cichu do jego pokoju. Czułem jak wewnętrznie cały się trzęsę. Tak mało brakowało by nas przyłapał, a Seungjun i tak potrafił odpowiednio wybrnąć, co za ulga. Po wejściu do jego sypialni stanąłem przed ogromnym lustrem znajdującym się przy jego garderobie. Westchnąłem uważnie przyglądając się swojemu odbiciu.
- Co on we mnie widzi?- szepnąłem rozpinając powoli koszulę.
- Powiedzieć ci co?- zadrżałem spoglądając w stronę drzwi, w których stał uśmiechnięty Seungjun.
- Podałeś ojcu kawę?
- Mhmmm.... ale mówi, że nie równa się twojej.- chłopak wszedł do pomieszczenia zamykając za sobą drzwi, po czym podszedł do mnie stając za moją osobą - Jesteś piękny.- zaczerwieniłem się lekko się uśmiechając.
- Nie prawda.
- Nie kłóć się ze mną.- mruknął całując mnie po uchu. Jego ręce w tym czasie rozpinały powoli koszulę znajdującą się na moim ciele. Po chwili materiał zsunął się z moich ramion na puchaty dywan.
- Musimy to robić przed lustrem?
- Będziemy się kochać w łóżku... chcę ci jedynie coś pokazać.- po tych słowach pocałował mnie w szyję wsuwając dłoń w moje bokserki. Syknąłem spinając się.
- Nie... nie rób tego na stojąco.
- Podniecenie nie pozwoli ci stać?
- Przecież mnie znasz.- chłopak uśmiechnął się zdejmując ze mnie bieliznę.
- Popatrz na siebie.- westchnąłem spoglądając na swoje nagie odbicie.
- Nie lubię tego widoku.
- Zaraz go pokochasz, zaufaj mi.- Seungjun chwycił w rękę moją męskość ostrożnie mi dogadzając. Jęknąłem zarzucając rękę na jego kark.
- N... nie... Hyung...
- Patrz na swoje odbicie.- przeniosłem wzrok na lustro. Seungjun zamknął powieki całując mnie po szyi i uchu. Jego palce w bardzo ostrożny i subtelny sposób pieściły mojego członka.
- Wy... wyglądam okropnie... nie powinienem się podniecać.- zaśmiałem się nerwowo spinając się zaraz po tym gdy poczułem kciuk partnera na swojej cewce.
- Kocham twój wyraz twarzy gdy jesteś podniecony... uwielbiam gdy spina się każdy mięsień w twoim ciele gdy cię dotykam... kocham ten widok Heejun.- nabrałem powietrza do płuc odwracając się w stronę partnera. Ten spojrzał mi w oczy szeroko się uśmiechając - Co maluchu?
- Dziwnie się czuję...- wydusiłem ze łzami w oczach.
- Co się dzieje?- ułożyłem dłonie na jego twarzy łapiąc łapczywie powietrze.
- Czuję się przy tobie bardzo szczęśliwy, ale z drugiej strony to uczucie cholernie mnie przytłacza...
- Nie rozumiem...
- Seungjun...- spojrzałem na niego pieszcząc palcami jego wargi - Nie uważasz, że nasza relacja jest dość dziwna?
- Proszę cię, przejdź do sedna... o co chodzi?
- Ciągle uprawiamy seks... chciałbym wyjść z tobą do kina, na kolację... poprzytulać się...
- Poczekaj, spokojnie...- chłopak zaprowadził mnie na łóżko, po czym usadził mnie na nim zakrywając moje nagie ciało kołdrą - Heejun, przecież oboje cholernie siebie pragniemy...
- Tak.... tak, to prawda, ale czasem chciałbym czegoś więcej. 
- Powiedz mi czego chcesz... wyjść gdzieś ze mną? Wiesz, że się na to zgodzę, tylko ze mną o tym porozmawiaj...
- Nie będziesz się wstydził?
- Zwariowałeś... dlaczego mam się wstydzić najważniejszej osoby w moim życiu?- otworzyłem szerzej oczy unosząc je na chłopaka.
- Uważasz mnie za najważniejszą osobę w swoim życiu?
- Oczywiście, że tak.- partner ułożył mnie na łóżku, po czym zawisł nade mną całując mnie w czoło - Staram się dla ciebie zmienić... być kimś lepszym... Chcę mieć cię przy sobie do końca świata i jeden dzień dłużej.- uśmiechnąłem się lekko czując jak po policzku spływa mi łza - Nie płacz, proszę cię. 
- Hyung...
- Przy tobie zmieniam się na lepsze...- uśmiechnąłem się delikatnie go całując. Seungjun odwzajemniał pocałunki wodząc palcami po moim brzuchu. Mimo że przed chwilą powiedziałem mu, że nasze relacje opierają się wyłącznie na łóżku, to nadal mam ochotę skakać po nim i czuć przeszywający moje ciało potworny ból pomieszany z ogromną przyjemnością.
- Pamiętasz co ci przed chwilą powiedziałem?
- Oczywiście.
- Zapomnij o tym.- mruknąłem dobierając się do jego koszulki.
- Wiedziałem.... do cholery jasnej wiedziałem!- zatkało mnie. Seungjun zszedł ze mnie pospiesznie spoglądając z przerażeniem w swojego wściekłego ojca, który ni stąd ni zowąd znalazł się przy jego łóżku.
- Uspokój się, wytłumaczę to.- mężczyzna złapał mnie za włosy rzucając mną o ziemię - Przestań!
- Wynoś się z mojego domu, ale już!
- Uspokój się do cholery!- jego ojciec skopał mnie rzucając w moim kierunku wyzwiskami - TATO PRZESTAŃ!
- Dałem ci dom! Kochającą cię rodzinę, a ty tak mi się odwdzięczasz!?
- On nic nie zrobił, to wszystko moja wina!- mężczyzna odwrócił się w stonę chłopaka uderzając go w twarz. Przerażony nałożyłem bokserki podnosząc się chwiejnym krokiem.
- Nie... niech pan go nie bije...
- Wypad stąd!- spojrzałem pospiesznie na Seungjuna udając się do swojego pokoju. Nie wierzę... ukrywaliśmy to przez tyle lat... jak mogliśmy dać się tak złapać?!
- Jak śmiałeś podnieść na niego rękę?! Jak mogłeś go tak pobić?!
- Przestań mi pyskować, bo zaraz też stąd wylecisz!- zamknąłem się w pokoju pospiesznie się ubierając.... boję się. Nie mam dokąd pójść, nie wiem co teraz ze mną będzie, po prostu nie wiem - Nie tak cię wychowałem gnoju! Jest mi za ciebie wstyd!- z moich oczu toczyły się łzy. Mam nadzieję, że gdy się stąd wyniosę jego ojciec mu odpuści... nie mogą przecież toczyć wojny z mojego powodu.
- Heejun, gdzie jesteś?!- nałożyłem na siebie bluzę udając się do drzwi.
- Hyung...- chłopak podbiegł do mnie całując mnie w czoło.
- Nie bój się, załatwię to.
- Co ja mam zrobić?- pisnąłem zalewając się łzami.
- Inseong... idź do Inseonga, przyjdę do ciebie.
- Jeszcze tu jesteś?!- mężczyzna złapał mnie ponownie za włosy ciągnąc mnie w stronę drzwi.
- Puść go do cholery!
- Jak mogłeś zrobić coś takiego mojemu dziecku?!- warknął rzucając mną na idealnie poukładane buty - Ubieraj się i wypad stąd!
- Błagam... niech pan się na niego nie złości.
- Nie mów mi co mam robić! 
- Proszę nam wybaczyć.- ukłoniłem się spoglądając na przestraszonego Seungjuna - My naprawdę nie chcieliśmy źle...
- Wypad stąd... no już!- mężczyzna otworzył drzwi rzucając mną na oblodzony chodnik, po czym zamknął za sobą drzwi. Nie byłem w stanie się ruszyć... byłem w takim szoku, że odebrało mi czucie w nogach. Nigdy nie czułem takiego strachu i niepewności - Wynocha!- zerwałem się na równe nogi biegnąc w stronę wyjścia. Potrzebuję teraz Seungjuna... nie chcę jego pieniędzy, willi, łaźni, najlepszych ubrań, nie.... chcę jedynie mieć przy sobie jego osobę. Nigdy się z tym nie pogodzę jeśli go teraz stracę.
                 Wpół przytomny wbiegłem do sklepu, w którym pracuje Inseong. Na szczęście było dość wcześnie więc sklep był całkowicie pusty.
- Hyung!
- Idę, idę!- z zaplecza wyszedł uśmiechnięty brunet, jednak gdy mnie zobaczył uśmiech z jego twarzy automatycznie zniknął - Heejun... co się stało?- podszedłem do chłopaka wtulając się w niego. Zawsze czułem się bezpieczniej w czyichś ramionach.
- Seungjun... nie mam gdzie mieszkać, co ja mam zrobić?... Jeśli go stracę to się zabiję.
- Jezu, poczekaj.... uspokój się i powiedz mi o co chodzi.
- Ja... ja i Seungjun jesteśmy razem... dzisiaj... dzisiaj rano się kochaliśmy i przyłapał nas jego ojciec.- chłopak złapał się za usta otwierając szerzej oczy - Wyrzucił mnie z domu... Seungjun powiedział, że mam czekać na niego tutaj.... błagam pomóż mi. 
- Chodź.- Inseong zaprowadził mnie na zaplecze sadzając mnie na kanapie - Chcesz wody? Może coś na uspokojenie?
- Powiedz mi co ja mam zrobić.- pisnąłem formując ciało w kulkę.
- Mówiłem ci żebyś się z nim nie wiązał...
- Przestań, błagam cię.- chłopak westchnął głaszcząc mnie po głowie.
- Seungjun ma tu przyjść?
- Tak.
- Jesteś pewien, że to zrobi?
- Oczywiście, że tak... nie zostawiłby mnie...
- Skoro tak mówisz...
- Hyung znam go...
- Dobrze, przepraszam... nie denerwuj się.- Inseong sięgnął po koc wzdychając - Połóż się i odpocznij... jak przyjdzie Seungjun to go tu przyprowadzę.
- A ty...
- Muszę lecieć do pracy, ale będę do ciebie przychodził.- skinąłem głową kładąc się na kanapie. Brunet przykrył mnie kocem całując mnie w głowę - Uspokój się, wszystko będzie dobrze, zobaczysz.

~c.d.n.
----------------------------------------------------------------------------------------------------------------------