- Słucham...- otworzyłem szerzej oczy wpatrując się w beznamiętną twarz Pana.
- Wiesz, że nie lubię się powtarzać.
- Pan... Pan to powiedział żebym się z nim nie zadawał, prawda?- nie pamiętam kiedy ostatnio czułem się tak skołowany.
- Chciałeś żebym powiedział ci o swoich uczuciach... gdy o nich mówię ty mi nie chcesz uwierzyć...
- Bo... zdawało mi się, że Pan...
- Że wyładowuję się jedynie na tobie?- chłopak westchnął całując mnie w czoło - Wybacz mi Heejun, ale inaczej nie potrafię.- uniosłem wzrok na Seungjuna głęboko oddychając - Bycie dominatorem mam we krwi.- uśmiechnął się głaszcząc mnie po policzku.
- Nie wiem co powinienem powiedzieć...- wydusiłem ze ściśniętym gardłem starając się nie rozkleić.
- Może powinieneś mi powiedzieć to, co lubisz mi tak bardzo powtarzać?
- Lubię... ale nie wiem czy Pan to lubi i czy powinienem to mówić.
- Powiedz to.- wziąłem głęboki oddech ujmując w dłoń jego delikatną, idealną twarz.
- Kocham Pana... jest Pan najważniejszą osobą w moim życiu.- speszyłem się uciekając wzrokiem - Chciałbym dzielić z Panem wszystkie smutki i wszystkie radosne chwile... chciałbym codziennie zasypiać w Pana ramionach i budzić się z Pańską twarzą przed oczami.- chłopak złapał mnie za twarz zmuszając mnie do spojrzenia w jego oczy - Chciałbym mówić do Pana inaczej... chociażby Hyung... nie śmiem prosić o mówienie do Pana po imieniu...- objąłem chłopaka za szyję wtulając twarz w jego szyję - Tak bardzo pragnę być z Panem blisko cały czas... nie potrafię wyjaśnić tego co czuję, prosze mi wybaczyć.
- Heejun...- poczułem jak dłoń Seungjuna przesuwa się po moich plecach - Jesteś najsłodszą istotą jaką znam... Tak bardzo chciałbym się dla ciebie zmienić, ale nie potrafię...
- Nie musi się Pan zmieniać.- spojrzałem na chłopaka głęboko oddychając - Jest Pan idealny... proszę takim pozostać.- trwaliśmy w ciszy przez dłuższą chwilę. W końcu wspiąłem się na palce pieszcząc palcami wargi chłopaka - Mógłbym Pana pocałować?
- Przestań już tak do mnie mówić.- mruknął muskając moje wargi. Zassałem się na nich łapczywie pieszcząc dłonią kark partnera. Nasze języki wirowały wokół siebie przepychając się i tocząc ze sobą walkę o dominację.
- Niech Pan pozwoli mi nad sobą dominować.
- Mówiłem, że masz tak do mnie nie mówić.- po tych słowach poczułem uderzenie w pośladek. Jęknąłem przygryzając wargę chłopaka.
- Proszę mi wybaczyć... muszę do tego przywyknąć.- chłopak dotykał mojego ciała całując mnie po twarzy i szyi - Co na to pański ojciec?
- Heejun.- Seungjun warknął ponownie mnie uderzając. Oblizałem wargi robiąc krok w tył.
- Co na to twój ojciec Hyung?- poczułem jak robi mi się niedobrze z nerwów. W życiu nie przyszłoby mi do głowy, by tak do niego powiedzieć - Przepraszam...
- Wyluzuj trochę... Nie wiem co na to mój ojciec... najlepiej by było jakby się o niczym nie dowiedział.
- Ale...
- Możesz wtedy stracić pracę i dach nad głową więc uważaj.
- Proszę tak nie mówić...
- Nie chcę cię stracić, ile mam to powtarzać?- co się z nim znowu dzieje? Wziąłem głęboki oddech przytakując.
- Rozumiem, będę uważał przy pań... przy twoim ojcu Hyung.- wziąłem głęboki oddech kłaniając się - Co dziś...
- Muszę załatwić jedną sprawę w urzędzie, ale mam nadzieję, że zrobię to dość szybko.
- Rozumiem...- chłopak rozebrał się z domowych ubrań, po czym zaczął nakładać na siebie typowo wyjściowe ubrania - Co na kolację?
- Chcę dziś coś delikatnego... hmmm coś słodkiego... coś, co rozbudzi moje wszystkie zmysły.- mówiąc to podszedł do mnie delikatnie muskając moje usta - Proszę, czekaj na mnie w łóżku.
- Mogę mieć do Pan... proszę mi wybaczyć.- wypuściłem z siebie powietrze spoglądając w jego oczy - Mogę mieć do Pana prośbę?... Nie potrafię inaczej do Pana mówić.- chłopak westchnął głaszcząc mnie po głowie.
- Popracujemy nad tym... co to za prośba?
- Chciałbym raz w życiu kochać się z Panem całą noc... długo, czule i namiętnie... chcę żeby mnie Pan całował po całym ciele i dopieszczał każdy jego skrawek... jest to jedna z wielu rzeczy, o których marzę i które związane są z Panem.... W sumie nie mam innych marzeń. Wszystkie moje marzenia kręcą się wokół Pana.- chłopak uśmiechnął się całując mnie w czoło.
- Dziś będzie tak jak mi zagrasz Heejun.- po tych słowach jak gdyby nigdy nic opuścił pokój.
*
Nadszedł wieczór. Po kąpieli i przygotowaniu pokoju Pana do spania usiadłem przy kuchennym blacie zajadając się pomarańczami i czekając na powrót Seungjuna. Nadal nie może do mnie dojść, że osoba, którą znam dobre 14 lat wyznała mi w końcu miłość. Nie sądziłem, że kiedykolwiek do tego dojdzie... że ktoś kiedyś powie mi, że mnie kocha...
- Gdzie on jest?- jęknąłem idąc w stronę przedpokoju. Stwierdziłem, że przed "spaniem" zajrzę jeszcze do psów Pana... tak na wszelki wypadek. Po wyjściu na dwór spojrzałem w niebo wzdychając. Jest już bardzo ciemno, a tego głupka jeszcze nie ma... mam tylko nadzieję, że nic się nie stało.
- Heejun!- hm? Spojrzałem w stronę głosu szeroko się uśmiechając. Po oblodzonym chodniku w moim kierunku zmierzał Seungjun.
- Proszę uważać, jest ślisko!- cholera, jak mogłem zapomnieć o posypaniu chodnika. Ruszyłem w stronę chłopaka jednak wtedy stało się coś, czego za cholerę się nie spodziewałem. Seungjun przewrócił się na lodzie uderzając z impetem głową o beton - O mój Boże...- podbiegłem do chłopaka kucając przy nim - Panie.... proszę na mnie spojrzeć.- czułem jak po policzkach spływają mi łzy - Seungjun!- potrząsłem nim jednak widok jaki zastałem zmroził mi krew w żyłach. Chodnik w miejscu, w którym spoczywała głowa Pana pokryty był krwią - Nie, nie, nie! Hyung!- chłopak się nie ruszał. Co ja mam teraz zrobić? Heejun, do cholery uspokój się. Wdech i wydech i tak kilka razy. Muszę się uspokoić żeby zacząć działać. Boże, jesteśmy sami w willi... ogrodnik, kierowca... wszyscy już rozjechali się do swoich domów. Z trudem narzuciłem ciało Pana na barki niosąc go pospiesznie do domu. Pamiętam jak kiedyś pokazywał mi jak się zakłada szwy gdyż miał z tego egzamin praktyczny. Słuchałem go bardzo uważnie gdyż chciałem być taki jak on... mam nadzieję, że będę potrafił zachować teraz zimną krew i zrobić to czego się dzięki niemu nauczyłem. Nie... a może powinienem zawieźć go do szpitala? Co jeśli uderzenie jest znacznie poważniejsze?
Po wejściu do domu zaniosłem go do pracowni, w której chłopak uczy się praktyki. No tak... który student może pozwolić sobie na coś takiego? Mniejsza z tym. Ułożyłem ciało Seungjuna na stole trzęsąc się z emocji - Seungjun...- poklepałem go po twarzy, jednak ten nadal był nieprzytomny - Gdzie on to wszystko trzyma?- nie byłem w stanie się skupić ani niczego znaleźć. Stan zdrowia najważniejszej osoby w moim życiu zależał tylko i wyłącznie ode mnie, nie mogłem dać ciała. Po znalezieniu wszystkich najważniejszych rzeczy zabrałem się za zszywanie rany na głowie chłopaka. Po obmyciu jej okazało się jednak, że jest niegroźna. Seungjun musiał doznać wstrząsu, z którego mam nadzieję wybudzi się jak najszybciej. Po założeniu zaledwie czterech szwów owinąłem głowę Pana bandażem, po czym z trudem zaniosłem go do jego sypialni kładąc go ostrożnie do łóżka. Nie chciałem zostawić go nawet na sekundę. Usiadłem więc obok łóżka łapiąc go niepewnie za rękę... bałem się... czułem jak drży każdy mięsień w moim ciele. Co jeśli zrobiłem coś nie tak? Może źle odkaziłem ranę? Może w ogóle źle zrobiłem nie zawożąc go od razu do szpitala?
Trzymając go za rękę położyłem głowę na pościeli zamykając oczy... dosłownie na chwilę... obudziłem się jednak kilka godzin później.
- Śpisz?- hm? Poderwałem się wbijając nieprzytomny wzrok w leżącego w dalszym ciągu w łóżku Pana.... wybudził się, co za ulga.
- Panie...- usiadłem na łóżku głaszcząc go po policzku - Jak Pan się czuje? Zadzwonić po lekarza?
- Wody.
- Oczywiście.- zerwałem się na równe nogi biegnąc pospiesznie do kuchni, z której zabrałem butelkę wody i szklankę. Gdy wróciłem do pokoju chłopak siedził oparty o ramę łóżka i masował się po zapewne obolałej głowie - Proszę nie dotykać... ma Pan kilka szwów.- powiedziałem pojąc go wodą.
- Co się w ogóle stało?
- Wczoraj poślizgnął się Pan na lodzie i uderzył Pan głową o chodnik... Proszę mi wybaczyć, zapomniałem go posypać...
- Ahh... to ty jesteś moją gosposią.- otworzyłem szerzej oczy siadając z wrażenia na łóżku... miałem szczerą nadzieję, że się przesłyszałem.
- Słucham?
- Ty dla mnie pracujesz, tak?- po moim policzku spłynęła łza.
- Nie poznaje mnie Pan?- ten pokręcił jedynie przecząco głową... nie wierzę. Czy on do cholery stracił pamięć? - Proszę na mnie spojrzeć...- usiadłem na nim okrakiem delikatnie go całując - To ja Heejun...
- Co ty wyprawiasz gnojku?- chłopak zrzucił mnie z siebie wycierając usta.
- Jak to co?- z trudem hamowałem łzy - Kocham Pana, a Pan mnie.... nie pamięta Pan tego?
- A czy wyglądam ci na kogoś, kto zajmuje się takimi głupotami?
- To... Pan uważa, że... że sprawy między nami to głupoty?- zacisnąłem dłonie w pięści czując jak z trudem łapię powietrze.
- Masz mi usługiwać i włazić w dupę, ale w zupełnie innym tego słowa znaczeniu.
- Powinienem pojechać z Panem do szpitala... proszę się na to zgodzić.
- Nie ma takiej potrzeby.... wszystko jest ze mną w porządku.
~c.d.n.
-----------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Następny rozdział pojawi się prawdopodobnie dopiero we czwartek gdyż do tego dnia mam masę pracy związanej z uczelnią i nie będę miała niestety kiedy pisać ;; Wtorek i środę spędzam od rana do nocy na uczelni. Jeśli ktoś z Was zechce wybrać się na studia... odradzam;)
Buziaki~
Po wejściu do domu zaniosłem go do pracowni, w której chłopak uczy się praktyki. No tak... który student może pozwolić sobie na coś takiego? Mniejsza z tym. Ułożyłem ciało Seungjuna na stole trzęsąc się z emocji - Seungjun...- poklepałem go po twarzy, jednak ten nadal był nieprzytomny - Gdzie on to wszystko trzyma?- nie byłem w stanie się skupić ani niczego znaleźć. Stan zdrowia najważniejszej osoby w moim życiu zależał tylko i wyłącznie ode mnie, nie mogłem dać ciała. Po znalezieniu wszystkich najważniejszych rzeczy zabrałem się za zszywanie rany na głowie chłopaka. Po obmyciu jej okazało się jednak, że jest niegroźna. Seungjun musiał doznać wstrząsu, z którego mam nadzieję wybudzi się jak najszybciej. Po założeniu zaledwie czterech szwów owinąłem głowę Pana bandażem, po czym z trudem zaniosłem go do jego sypialni kładąc go ostrożnie do łóżka. Nie chciałem zostawić go nawet na sekundę. Usiadłem więc obok łóżka łapiąc go niepewnie za rękę... bałem się... czułem jak drży każdy mięsień w moim ciele. Co jeśli zrobiłem coś nie tak? Może źle odkaziłem ranę? Może w ogóle źle zrobiłem nie zawożąc go od razu do szpitala?
Trzymając go za rękę położyłem głowę na pościeli zamykając oczy... dosłownie na chwilę... obudziłem się jednak kilka godzin później.
- Śpisz?- hm? Poderwałem się wbijając nieprzytomny wzrok w leżącego w dalszym ciągu w łóżku Pana.... wybudził się, co za ulga.
- Panie...- usiadłem na łóżku głaszcząc go po policzku - Jak Pan się czuje? Zadzwonić po lekarza?
- Wody.
- Oczywiście.- zerwałem się na równe nogi biegnąc pospiesznie do kuchni, z której zabrałem butelkę wody i szklankę. Gdy wróciłem do pokoju chłopak siedził oparty o ramę łóżka i masował się po zapewne obolałej głowie - Proszę nie dotykać... ma Pan kilka szwów.- powiedziałem pojąc go wodą.
- Co się w ogóle stało?
- Wczoraj poślizgnął się Pan na lodzie i uderzył Pan głową o chodnik... Proszę mi wybaczyć, zapomniałem go posypać...
- Ahh... to ty jesteś moją gosposią.- otworzyłem szerzej oczy siadając z wrażenia na łóżku... miałem szczerą nadzieję, że się przesłyszałem.
- Słucham?
- Ty dla mnie pracujesz, tak?- po moim policzku spłynęła łza.
- Nie poznaje mnie Pan?- ten pokręcił jedynie przecząco głową... nie wierzę. Czy on do cholery stracił pamięć? - Proszę na mnie spojrzeć...- usiadłem na nim okrakiem delikatnie go całując - To ja Heejun...
- Co ty wyprawiasz gnojku?- chłopak zrzucił mnie z siebie wycierając usta.
- Jak to co?- z trudem hamowałem łzy - Kocham Pana, a Pan mnie.... nie pamięta Pan tego?
- A czy wyglądam ci na kogoś, kto zajmuje się takimi głupotami?
- To... Pan uważa, że... że sprawy między nami to głupoty?- zacisnąłem dłonie w pięści czując jak z trudem łapię powietrze.
- Masz mi usługiwać i włazić w dupę, ale w zupełnie innym tego słowa znaczeniu.
- Powinienem pojechać z Panem do szpitala... proszę się na to zgodzić.
- Nie ma takiej potrzeby.... wszystko jest ze mną w porządku.
~c.d.n.
-----------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Następny rozdział pojawi się prawdopodobnie dopiero we czwartek gdyż do tego dnia mam masę pracy związanej z uczelnią i nie będę miała niestety kiedy pisać ;; Wtorek i środę spędzam od rana do nocy na uczelni. Jeśli ktoś z Was zechce wybrać się na studia... odradzam;)
Buziaki~
Jaki zawrot akcji ;-; Już sie nie moge doczekać do dalej
OdpowiedzUsuńNIE NO A BYŁO TAK ZAJEBIŚCIE
OdpowiedzUsuńNie sądziłam, że cokolwiek może tak idealnie podsumować to ,co si€ tutaj dzieje XD
Usuń