12 stycznia 2017

Seungjun&Heejun~cz.4[Służący]




                        Hm... Pan będzie dopiero o 18-stej, a ja już wykonałem wszystkie zadania jakie miałem przypisane na dzisiejszy dzień. Dochodzi dopiero 15-sta... co ja mam ze sobą zrobić? Może upiekę dla Pana jego ulubione ciasto? Albo... nie, w sumie to głupie. Pan nie przepada za słodyczami. Usiadłem przy kuchennym stole głęboko wzdychając. Wtedy jednak z rozmyśleń wyrwał mnie dźwięk telefonu. Poderwałem się sięgając po komórkę, w której czekał na mnie sms.
<- Siwon ma wolne.... przyjedź po mnie na uczelnię o 17:30.- Siwon ma wolne? Ah tak... rzeczywiście ostatnio wspominał, że idzie w końcu na upragnione wolne. Uśmiechnąłem się pod nosem ciesząc się, że będę miał zaszczyt odebrania Pana z uniwersytetu.
-> Oczywiście Panie... do zobaczenia. 
                       Po wzięciu prysznica, przebraniu się i zapakowaniu lunchu dla Pana do pudełka ruszyłem po niego na uczelnię. Nie wiem czemu fakt odebrania go ze szkoły tak bardzo mnie cieszył. Dodatkowo spędzone razem pół godziny przepełniało mnie ogromną radością, której sam nie potrafiłem do końca zrozumieć. Gdy usiadłem za kółkiem poczułem ogromną trudność w prowadzeniu auta. Przeszkadzała mi w tym dłoń, która gdy tylko coś dotknąłem dawała dość wyraźnie o sobie znać. Mimo to zacisnąłem zęby jadąc pod najbardziej doceniany, Seoulski uniwersytet. Przybyłem punktualnie na czas. Stojąc na parkingu rozglądałem się za Panem masując obolałą rękę. Czas jednak mijał, a jego wciąż nie było. Seungjun nie ma w zwyczaju spóźniania się. Zawsze jest punktualny... brzydzi się niepunktualnością o czym dawał wyraźnie znać przychodzącym do niego znajomym.
- Gdzie on jest?- westchnąłem wychodząc z auta. Na dworze panował okropny mróz... było potwornie ślisko i mroźnie... spokojnie było kilka stopni na minusie. Bałem się, że Pan mógł się poślizgnąć i coś sobie zrobić. Zamknąłem auto idąc powolnym krokiem w stronę głównego wejścia. W międzyczasie wyciągnąłem telefon wybierając numer do Pana, jednak jego komórka milczała - Dziwne...- szepnąłem rozglądając się po dziedzińcu uczelni, który naprawdę robił niesamowite wrażenie. Poczułem w sercu pewnego rodzaju zazdrość... zazdroszczę tym wszystkim osobom, które są tak naprawdę w moim wieku, że studiują i to jeszcze na tak cudownym uniwersytecie. Momentami chciałbym uciec od tego wszystkiego i spróbować czegoś zupełnie nowego, jednak wiem, że jest to absolutnie niemożliwe. Składałem przysięgę... muszę być wierny Panu i być na każde jego zawołanie... studia by jedynie mi w tym przeszkadzały i ze wszystkim kolidowały - Mmm Seungjun...- jęknąłem wypuszczając z ust masę pary.
- Dupek... myślisz, że jak twój stary ma kasę to możesz mieszać całą resztę z błotem?- zmarszczyłem brwi skradając się niepewnie w stronę groźnego dość głosu jakiegoś chłopaka.
- Nie masz prawa się tak do nas odnosić śmieciu!- oho... czyżby szkolna bójka? Hm... to chyba normalne w tym wieku i to jeszcze między facetami. Wyjrzałem zza rogu budynku chcąc zobaczyć całą tą scenę, jednak to co ujrzałem rozerwało mnie na setki kawałków. Mój Pan leżał na śniegu przydeptany przez jakiegoś dupka. Poczułem jak ze strachu i bezsilności uginają się pode mną nogi. Z drugiej strony wiedziałem, że muszę coś zrobić i chyba właśnie kierująca mną złość doprowadziła do tego, że stanąłem w obronie Pana.
- Co wy wyprawiacie?!- wybiegłem zza budynku sprawiając, że jeden z oprawców stojących na Seungjunie zeskoczył z niego wpatrując się we mnie wielkimi oczyma.
- Nie mieszaj się gnojku!
- Gnojku? Kim ty jesteś, że tak do mnie mówisz?
- Z tego co widzę nie jesteś studentem naszej uczelni... nie zadajemy się z niższą klasą.- chłopcy wybuchli śmiechem.
- Zabawne, doprawdy... Widzę, że żarty stoją u was na bardzo wysokim poziomie.- starałem się zachować spokój, jednak leżący na ziemi Pan nie dawał mi spokoju. Widziałem kątem oka, że podnosi się, jednak idzie mu to bardzo topornie.
- Odpieprzcie się w końcu... a ty Heejun nie mieszaj się.- hm? Odwróciłem się w stronę Pana zakrywając usta, by nie wybuchnąć płaczem. Z jego wargi leciała krew, a twarz pokryta była siniakami.
- Panie...- szepnąłem podbiegając do niego.
- Przestań... to nic takiego.- uspokoił mnie biorąc głęboki oddech.
- Panie? O kurwa co to ma być?
- To twój chłopak Seungjun? Nie dość, że robisz się na siłę na pieprzonego inteligenta to jeszcze jesteś pedałem?- dość... warknąłem odwracając się dość gwałtownie w stronę chłopców.
- Nie macie prawa tak o nim mówić...
- Bo co? Z tego co wiem żyjemy jeszcze w wolnym kraju i mogę mówić o tym śmieciu co chcę.- zacisnąłem sprawną dłoń w pięść czując jak się we mnie gotuje.
- Widzę, że Seun...- wziąłem głęboki oddech zerkając na chłopaka... nie jestem w stanie powiedzieć mu po imieniu w jego obecności - Widzę, że mój Pan najechał ci bardzo na ambicje skoro tak bardzo boli cię jego zdanie. Skoro tak się stało to znaczy, że masz świadomość tego, że miał rację i za cholerę nie możesz się z tym pogodzić...- chłopak warknął robiąc krok w moim kierunku - Wystarczy się jedynie trochę douczyć tułmanie...- czarnowłosy chłopak rzucił się na mnie szarpiąc mnie za kurtkę. Słyszałem jak Pan bije się obok z drugim chłopakiem. Byłem wściekły... jak ktoś mógł tak podle potraktować najważniejszą osobę w moim życiu? Nigdy nikomu nie podaruję wszelkich obelg w kierunku Seungjuna. W pewnym momencie uniosłem obolałą dłoń i w przypływie emocji zacisnąłem nią w pięść, uderzając tym samym przeciwnika prosto w nos... łamiąc go. Chłopak jęknął puszczając mnie, po czym złapał się za krwawiący nos odciągając od Pana swojego kolegę.
- Ty dupku... przysięgam, że znajdę cię i zabiję.- ledwo go widziałem.... płynące z oczu łzy całkowicie zamazywały mi obraz - Słyszysz, co do ciebie mówię?!- czułem jak ląduję w ramionach Pana. Oprawcy po rzuceniu w naszym kierunku kilku nieprzyjemnych słów oddalili się. Mimo zawrotów głowy i potwornego bólu musiałem skupić się na Seungjunie... to nie ja gram najważniejszą rolę w tej relacji.
- Panie...- jęknąłem ciągnąc nosem. Przyłożyłem sprawną dłoń do jego policzka delikatnie go po nim głaszcząc - Jak Pan się czuje?
- Powiedz mi po jaką cholerę się w to mieszałeś...- syknął oglądając ostrożnie moją rękę. Jęknąłem przygryzając wargę... nie mogłem pokazywać przed nim, że coś jest nie tak.
- Przestraszyłem się... mówiłem, że będę chronił Pana za wszelką cenę... jeśli... jeśli zrobiłem coś nie tak proszę mi wybaczyć.- chłopak jedynie westchnął całując mnie w sflaczały nadgarstek.
- Dziękuję... ale proszę cię, na drugi raz zostaw to mnie.- pociągnąłem nosem przejeżdżając kciukiem po jego krwawiącej wardze.
- Musi Pana zobaczyć lekarz.
- I kto to mówi?
- Nie... mi nic nie jest, proszę się nie martwić.
- Zawiozę cię do szpitala...- powiedział prowadząc mnie w stronę parkingu.
- Ale... proszę zrozumieć, że nic mi się nie stało... Bardziej martwię się o Pana.
- Mi nic nie jest.- zatrzymałem się gwałtownie wyrywając się z uścisku chłopaka. Ten spojrzał na mnie wielkimi oczyma, w których rodziła się coraz większa złość - Heejun... co ty właśnie zrobiłeś?- pociągnąłem nosem czując jak po policzkach spływają mi łzy.
- Kiedy Pan w końcu zrozumie, że moje zdrowie i to jak się czuję nie jest najważniejsze?... Pan ma rozciętą wargę i masę siniaków...
- A ty złamany nadgarstek idioto.- zamilkłem biorąc głęboki oddech.
- Idioto?
- Po jaką cholerę się wcinałeś? Gdybyś się nie wtrącał nie płakałbyś teraz z bólu.
- Jak...- zacisnąłem powieki głęboko wzdychając - Jak Pan może mówić coś takiego?! Stanąłem w Pana obronie! 
- Po co do cholery?! Poradziłbym sobie!
- Nie chciałem by ktoś krzywdził osobę, na której mi zależy!- cisnąłem w Pana kluczykami do auta oddalając się od niego.
- Wróć tu!.... Heejun!- pierwszy raz się go nie posłuchałem. Pierwszy raz w życiu zignorowałem jego polecenie. Nie mam zamiaru jednak słuchać jego zarzutów w stosunku do mnie. Poradziłby sobie? Tak samo jak radził sobie z nimi dopóki nie przyszedłem. Wiem, że powinienem zostać z nim mimo wszystko i bezpiecznie odwieźć go do domu, ale dzisiejszego dnia było to zupełnie ponad moje siły.

*

                      Wróciłem do willi na noc. Z powodu braku pieniędzy musiałem wracać do domu piechotą. Po drodze jednak uznałem, że Pan miał rację i wizyta w szpitalu jest jak najbardziej wskazana. Moja dłoń została ponownie złamana, a następnie złożona i wsadzona w gips... Byłem bliski zejścia i w głębi duszy pragnąłem by był przy mnie Pan... żeby mnie przytulał i uspokajał. Wiedziałem jednak, że po powrocie czeka mnie okrutna kara, której skutki będę nosił na swoim ciele przez bardzo długi czas. Bałem się, ale wiedziałem, że tak musi być... taka jest kolej rzeczy i sposób działania Seungjuna. 
Wszedłem po cichu do domu nie zapalając nawet światła. Byłem święcie przekonany, że Pan o mnie zapomniał i teraz już śpi. Byłem przygotowany na karę, ale dopiero następnego dnia...
- Gdzieś ty był?- zrobiłem krok w tył łapiąc się za klatkę piersiową.
- Wystraszył mnie Pan...- chłopak podszedł do mnie łapiąc mnie za włosy, po czym wbił się w moje wargi namiętnie mnie całując. 
- Gdzie byłeś tak długo?- zapytał przywierając czołem do mojego.
- W szpitalu.- szepnąłem całując go. Seungjun jednak przerwał pocałunek zerkając na moją rękę.
- Gips?
- Proszę się nie złościć... zrobię wszystko, by kości pozrastały się jak najszybciej...- chłopak objął moją twarz swoimi dłońmi głęboko oddychając.
- I tak czeka cię kara za to, że uciekłeś.
- Panie... to nie była ucieczka. Nigdy bym Pana nie zostawił.- w tym samym momencie rzuciliśmy się na siebie namiętnie się całując - Mógłbym otrzymać swoją karę teraz?- wysapałem oddając się jego pieszczotom.
- Jesteś aż tak niecierpliwy?
- Sądziłem, że Pan już to doskonale wie.- chłopak jedynie uśmiechnął się zadziornie przejeżdżając językiem po moich wargach.
- Nie wiesz na co się piszesz Heejun.
- Mogę się jedynie domyślać Panie.- Seungjun zrobił krok w tył mierząc mnie wzrokiem.
- Jesteś tego pewien?
- Byłem bliski ucieczki... powinienem ponieść karę.- Pan złapał mnie za włosy prowadząc mnie w stronę piwnicy. Tak jak myślałem... od dzisiejszej nocy przez bardzo długi czas nie będę w stanie usiąść czy się położyć. Po zejściu do najniższej kondygnacji, w której Seungjun ma swoje pomieszczenie do torturowania mnie, chłopak rozebrał mnie do naga uważnie mnie obserwując - Krępuje mnie Pan.
- Wiesz, że uwielbiam na ciebie patrzeć. 
- Owszem... ale jest to bardzo krępujące.- ten parsknął śmiechem wyciągając kilka sznurów.
- Poznajesz?- poczułem jak moje serce przyspiesza. Skinąłem głową czując jak chłopak przywiązuje moje dłonie do umieszczonych pod sufitem haków. Jęknąłem z powodu bolącej dłoni, jednak Pan nie zwrócił nawet na to uwagi - Stań w rozkroku.- wykonałem jego polecenie czując jak ten przywiązuje moje kostki do prętów umieszczonych w podłodze - Wyglądasz pięknie.
- Proszę więc zrobić ze mną to, co Pan uważa za słuszne.
- Nie wiesz co mówisz.- zaśmiał się pod nosem udając się za drzwi, za którymi znajdował się piec ogrzewający całą willę. Po chwili przyniósł kilka rozgrzanych drewienek uważnie mi się przyglądając. Przełknąłem z trudem ślinę zamykając oczy. Pan nałożył na dłoń grubą rękawicę, po czym chwycił za jedno z drewienek przykładając je do mojego ciała. Syknąłem czując po chwili lekki swąd spalenizny - Boli?
- Nie... proszę się nie martwić.
- Otwórz oczy... chcę żebyś na to patrzył.- skinąłem głową otwierając powieki. Seungjun posłał mi uśmiech jeżdżąc dokładnie drewnem po moim ciele. Zagryzłem wargi czując jak do oczu napływają mi łzy. Ból był przeogromny... do tego wszystkiego dochodziła jeszcze połamana dłoń wisząca bezwładnie w górze - Mam dla ciebie coś specjalnego.- szepnął mi do ucha delikatnie mnie w nie całując. Przytaknąłem czując jak po mojej skroni spływa strużka potu. Chłopak wyjął z wiadra węgielek niewielkich rozmiarów, po czym klęknął przede mną przywierając wargami do mojego podbrzusza. Jęknąłem chcąc błagać go o więcej, jednak wiedziałem, że nie mogę kierować w stronę Pana takich próśb. Chłopak liżąc mnie po brzuchu włożył w moje wejście żarzący się węgielek. Krzyknąłem szarpiąc rękoma, przez co sprawiłem sobie jeszcze więcej bólu. Po moich policzkach popłynęło kilka łez. Pan jedynie trzymał mnie za miednicę całując mnie zachłannie po brzuchu. Żar skumulowany na węgielku powoli słabł, a ja mogłem cieszyć się rozkoszą dawaną mi przez Pana. Nagle usta Seungjuna znalazły się na moim członku. Jęknąłem wyginając się w tył przez co ponownie zrobiłem sam sobie krzywdę - Podoba ci się to?- zapytał całując mnie po nim.
- Ba... bardzo...- wydyszałem czując jak pod wpływem pocałunków mój członek twardnieje.
- Aż za bardzo.- zaśmiał się biorąc go do ust. Krzyknąłem czując jak ogarnia mnie błoga rozkosz. Mimowolnie pod wpływem emocji włączyłem do zabawy swoją miednicę wykonując nią powolne, dokładne ruchy, przez co czułem jak mój penis ląduje coraz głębiej w ustach Pana - Nie za dobrze ci?- zapytał zaraz po tym jak wyjął go z ust, po czym podtrzymując go ręką zaczął go lizać. Zacisnąłem jedynie powieki czując jak język Pana wędruje po moim ciele coraz wyżej. Gdy stanęliśmy twarzą w twarz Pan popatrzył na mnie z uśmiechem wodząc palcami po mojej talii - Rozgrzałeś się?- skinąłem głową czując jak po nogach spływają mi drobne strużki krwi. Seungjun pocałował mnie udając się do chłodni, w której trzymamy masę produktów, napoi i co za tym idzie... dużo lodu. Po chwili chłopak wrócił z kolejnym wiaderkiem, w którym trzymał lód. Na sam jego widok po moim ciele przeszły ciarki. Pan postawił wiadro przede mną wyjmując z niego dwie, niewielkie kostki, które przyłożył do moich sutków. Syknąłem czując jak uginają się pode mną nogi - Podoba ci się?
- Tak Panie...
- Hm... pewnie masz nadzieję, że ta kostka znajdzie się teraz w najbardziej obolałej części twojego ciała, co?
- Bardzo... bardzo bym o to prosił.
- Masz szczęście, że mam dziś dobry dzień...- Pan stanął za mną wyjmując z pomiędzy moich pośladków węgielek - Uuuu... chyba trochę przegiąłem.
- To nic Panie.
- Zaraz to naprawię.- mruknął całując mnie po plecach, po czym włożył we mnie kostkę lodu. Wypuściłem powoli powietrze czując jak uchodzi ze mnie cały ból - Czujesz się lepiej?
- Tak... znacznie lepiej.
- Świetnie... mam nadzieję, że taka kara ci wystarczy.
- To już zostawiam Panu.- chłopak uśmiechnął się całując mnie delikatnie w kark.
- Zostawię cię tu na noc... zobaczymy się rano.- skinąłem głową widząc jak Seungjun zbiera się do wyjścia.
- Dobrej nocy Panie...

~c.d.n.
-------------------------------------------------------------------------------------------------------------------


1 komentarz: