6 stycznia 2017

Seungjun&Heejun~cz.2[Służący]



                       Środek nocy. Ze snu wyrwał mnie dźwięk telefonu dzwoniącego obok mojej głowy. Nie patrząc kto zakłóca mój sen odebrałem telefon siadając.
- Słucham...
- Heejun... 
- Oh... coś się stało Panie?
- Mógłbyś do mnie przyjść? Nie mogę spać.
- Oczywiście, już idę.- rozłączyłem się wstając chwiejnie z łóżka. "Mógłbyś"? Musi być naprawdę zmęczony. Po narzuceniu na siebie szlafroka ruszyłem do sypialni Seungjuna znajdującej się naprzeciwko mojego pokoju. Gdy wszedłem do środka zastałem ciemny pokój z grającą w tle ulubioną muzyką klasyczną Pana - Potrzebuje Pan ciszy.- mruknąłem wyłączając wieżę.
- Próbowałem już wszystkiego i nic nie działa...- westchnąłem zdejmując szlafrok, po czym rzuciłem go na ziemię - Połóż się koło mnie.- powiedział unosząc kołdrę. Gdy pod nią wskoczyłem wyciągnąłem ręce w stronę chłopaka.
- Proszę się przytulić.- gdy Pan to zrobił objąłem go jedną ręką wtulając go tym samym w swoją klatkę piersiową. Drugą natomiast głaskałem go po głowie nucąc jakąś spokojną piosenkę.
- Śpij dzisiaj ze mną.
- Oczywiście...- westchnąłem zatapiając palce w jego włosach. Co jakiś czas całowałem Pana w czoło gdyż wiem, że działa to na niego kojąco. Trwaliśmy tak bardzo długo. Patrząc na zegarek widziałem jak upływa 20 minut... później kolejne 20 minut... w końcu godzina - Panie...- szepnąłem głaszcząc go po ramieniu. Ten nawet nie drgnął... musiał już spać. Zniżyłem się więc tak, by być na równi z jego twarzą. Nawet gdy śpi, wygląda nieziemsko... jest po prostu idealny. Moja dłoń pieściła delikatnie jego twarz oraz usta. W pewnym momencie nie wytrzymałem i przywarłem go jego warg cicho wzdychając... są tak słodkie... mógłbym całować je bez przerwy. Nagle poczułem jak chłopak pogłębia pocałunek, co potwornie mnie zdziwiło gdyż byłem przekonany, że śpi. Mimo to nie odsunąłem się od niego, tylko w pełni oddałem się tej pieszczocie. Pan dotykał mnie po talii badając uważnie wnętrze moich ust - Panie...- wysapałem rozpinając guziki w jego nocnej koszuli.
- Mmm...- chłopak spojrzał na mnie odrywając się od moich ust - Śpijmy Heejun... jutro mam bardzo ciężki dzień.- przełknąłem ślinę przytakując.
- Oczywiście... przepraszam, zapędziłem się.- Seungjun uśmiechnął się ponownie się we mnie wtulając. Głaszcząc go po głowie czuwałem nad tym by zasnął i wyspał się przed jutrzejszym dniem. Z tego co pamiętam Pan ma w tym dniu dwa, bardzo ważne kolokwia... musi się wyspać, by je dobrze napisać.
            Czuwając czekałem na nadejście świtu. Byłem potwornie zmęczony, ale też niezwykle szczęśliwy, że mogłem leżeć obok swojego Pana i przytulać go przez całą noc. Gdy zegar wybił godzinę siódmą wstałem z łóżka przygotowując Panu jego mundurek, który po wyprasowaniu zawiesiłem na manekinie. Następnie podszedłem do łóżka kucając przy nim.
- Panie... jest już 07:20, proszę wstać.
- Mhmmm...- mruknął zakrywając się kołdrą.
- O 9-tej zaczyna Pan zajęcia, a jeszcze musi Pan zjeść i dojechać na uczelnię. 
- Wiem, wiem...- chłopak usiadł na łóżku wyciągając się.
- Wyspał się Pan?
- Mhmm... nawet tak.- uśmiechnąłem się zdejmując z niego koszulę.
- Bardzo się cieszę... niech Pan idzie pod prysznic, a ja za ten czas przygotuję śniadanie.- ukłoniłem się wychodząc z sypialni. Nie spałem dziś całą noc, a mimo to jestem cholernie szczęśliwy i naładowany pozytywną energią. Po zrobieniu gofrów i zaparzeniu świeżo mielonej kawy, ustawiłem wszystko na stole czekając na przyjście Pana. Powoli dochodziła ósma i szczerze mówiąc bałem się, że nie zdąży na zajęcia. Po chwili jednak zszedł po schodach prezentując się w swoim uniwersyteckim mundurku - Bardzo dobrze Pan wygląda.- zaczerwieniłem się ponownie się kłaniając.
- Podoba ci się?
- Mhm... chociaż jak mam być szczery wolę oglądać Pana w zwykłym dresie lub nago.- uśmiechnąłem się zdejmując delikatnie włos znajdujący się na rękawie marynarki - Proszę zjeść, bo stygnie.- Seungjun posłał mi niezwykle ciepły uśmiech siadając przy stole.
- Zjedz ze mną. 
- Bardzo chętnie.- usiadłem naprzeciwko niego sięgając po gofra, którego zacząłem jeść bez żadnych dodatków.
- Nie chcesz kremu albo owoców?
- Są Pana... niech Pan zje dużo owoców, bo teraz bardzo łatwo o przeziębienie.
- To samo tyczy się ciebie. Weź je i nie marudź.- mówiąc to podsunął mi miseczki z mango i granatem. Uśmiechnąłem się jedynie zajadając się owocami. Ostatnio jadłem z Panem śniadanie jak oboje byliśmy dziećmi... fajnie choć na chwilę wrócić do tamtych czasów.
- Na którą mam dzisiaj szykować obiad?
- Będę po 17-stej... ah... będę miał dzisiaj gościa więc przyszykuj coś wykwintnego.
- Oczywiście. 
- Zadbaj o dobre wino i nastrój.
- Dobrze, a... mogę wiedzieć co to za gość?
- Dowiesz się wszystkiego w swoim czasie.- mówiąc to dopił kawę wstając od stołu. Podniosłem się razem z nim odprowadzając go do wyjścia.
- Niech Pan uważa na drodze.- mówiąc to narzuciłem na jego ramiona płaszcz - Na dworze jest dziś bardzo zimno i ślisko. 
- Jasne.- chłopak westchnął łapiąc mnie w talii, po czym przyciągnął mnie do siebie patrząc mi w oczy.
- Czy jest coś co mogę jeszcze dla Pana zrobić?
- Pożegnaj godnie swojego Pana.- uśmiechnąłem się pieszcząc opuszkami jego twarz. Po chwili jednak przywarłem do jego warg namiętnie go całując. Czekam na taki dzień, w którym oficjalnie będziemy razem i kiedy będę mógł codziennie przed wyjściem mówić mu, że go kocham. Póki co... robimy co robimy, ale nie jesteśmy parą... nie mówimy sobie o swoich uczuciach... dziwna relacja, przyznaję. Seungjun usadził mnie na komodzie, w której trzymamy domowe kapcie, po czym pieszcząc dłońmi moje ciało całował mnie po szyi. Zamknąłem oczy masując jego męskość. W pewnym momencie Pan złapał mnie za rękę zbliżając usta do mojego ucha - Nie zdążymy tego zrobić ty mały, napalony gnojku.- jęknąłem zawieszajac dłonie na jego karku, po czym spojrzałem mu w oczy.
- Mówiłem wyraźnie, że nie życzę sobie, by Pan mnie tak nazywał.
- A ja mówiłem wyraźnie, że jesteś moją własnością i uwielbiam cię nazywać w tak bluźnierczy sposób.
- Czemu tak bardzo to Pana kręci?
- Czuję wtedy, że jesteś w pełni mój... z drugiej strony jakby ktoś obcy nazwał cię w taki sposób osobiście bym go zabił.- otworzyłem szerzej oczy czując jak przyspiesza mi serce - Muszę iść, bo się spóźnię... do 17-stej.- uśmiechnął się wychodząc z domu. Siedziałem na komodzie dobrych pare minut po tym jak chłopak wyszedł z willi. Jego ostatnie słowa trafiły we mnie tak bardzo, że nie byłem w stanie się otrząsnąć z szoku. Z rozmyśleń wyrwał mnie dopiero dźwięk dzwonka do drzwi. Zapiąłem pospiesznie koszulę otwierając.
- Tak?... O dzień dobry.
- Witam... mam trochę papierków dla Pana Seungjuna.
- Ahh znowu.- zaśmiałem się wpuszczając listonosza do środka - Herbaty? Kawy?... Jest dzisiaj potwornie zimno.
- A dziękuję bardzo, ale mam jeszcze masę pracy.
- Rozumiem.- mężczyzna wręczył mi kilka listów kłaniając się.
- Do zobaczenia.- uśmiechnąłem się machając mu. Gdy listonosz wyszedł z domu ułożyłem pocztę w specjalnym koszyczku, po czym ubrałem się udając się do psów Pana, by je nakarmić i wypuścić z boksów. Następnie ponownie posprzątałem w pomieszczeniach, w których przebywałem wraz z Panem i zabrałem się za przygotowywanie kolacji. Trzy dania do wyboru, przystawka, deser i dobre wino powinny zadowolić zarówno mojego Pana jak i jego gościa. Gdy wszystko było gotowe poszedłem na górę, by się przebrać, po czym znów jak ten pies stanąłem przy drzwiach czekając na powrót chłopaka. Gdy usłyszałem podjeżdżający pod dom samochód uśmiechnąłem się sam do siebie poprawiając koszulę i włosy, po czym wziąłem głęboki oddech czekając na wejście Pana. Jakże wielkie było moje rozczarowanie gdy do środka wszedł Seungjun w towarzystwie pięknej, długonogiej dziewczyny.
- Cześć Heejun.- spojrzałem na Pana kłaniając się.
- Witam... jak minął dzień?- zapytałem nie odrywając wzroku od tajemniczej dziewczyny.
- Bardzo dobrze... mógłbyś wziąć od nas płaszcze?
- Oczywiście.- podszedłem do kobiety kłaniając się - Witam... mogę wziąć pani płaszcz?
- Uuuu ładnie go wytresowałeś.- poczułem jak coś kłuje mnie w serce. Mimo to spuściłem jedynie wzrok biorąc od tej zołzy płaszcz. Miałem ochotę podetrzeć nim tyłek i oddać jej go z powrotem, ale wiedziałem, że muszę się powstrzymać od takich rzeczy.
- To nie tresura, a lata praktyki i długiej, ciężkiej pracy, prawda Heejun?
- Oczywiście Panie... ma Pan rację.- wziąłem od niego płaszcz biorąc głęboki oddech - Proszę udać się do kuchni... kolacja czeka.- gdy zauważyłem jak ta pinda łapie Seungjuna pod ramię miałem ochotę rzucić się na nią i zabić na miejscu. Kto to w ogóle jest i po jaką cholerę Seungjun przyprowadził ją do tego domu?!
- Ymm... sługusie!- warknąłem udając się do kuchni, w której to zadowolona dziewczyna trzymała rękę w górzę pstrykając palcami.
- Mam na imię Heejun... proszę zapamiętać.
- Ta... nalej mi wina.- chwyciłem za butelkę nalewając odrobinę alkoholu do jej kieliszka - No lej... żałujesz mi?
- Absolutnie... niech Pani spróbuje czy to wino Pani odpowiada.- zerknąłem na Seungjuna, na którego twarzy ujrzałem lekki uśmiech.
- Jest dobre... lej.- po nalaniu jej wina spojrzałem na mojego Pana.
- Ja też poproszę.
- Oczywiście.- uśmiechnąłem się nalewając alkohol, po czym oddaliłem się zastanawiając się nadal kim jest gość mojego Pana. Laska jest tak pusta i wredna, że mam ochotę ją porządnie skrzywdzić. Co z tego, że jest niesamowicie piękna skoro nie ma nic w głowie? Stałem w przejściu przyglądając się "parze" od dobrych 40-stu minut. Nużyło mnie to i jednocześnie potwornie denerwowało, że ta dziewczyna musi towarzyszyć nam tak długo.
- Ej ty!- spojrzałem na kobietę zabijając ją wzrokiem.
- Ma na imię Heejun.- pouczył ją Seungjun zerkając na mnie.
- Mniejsza z tym... polej mi wina.
- Z przyjemnością.- warknąłem sięgając po butelkę, której zawartość wylałem na białą sukienkę tego pustaka.
- Coś ty narobił?!- dziewczyna wstała gwałtownie starając się wytrzeć sukienkę leżącymi na stole serwetkami.
- Mój błąd.
- Błędem było to, że cię tu przygarnęli psie!- dziewczyna podeszła do mnie uderzając mnie w twarz. Wziąłem głęboki oddech spoglądając na mojego Pana, który wpatrywał się w nas wielkimi oczyma - Dupek... wiesz ile kosztowała ta sukienka?!
- Heejun...- hamując łzy wyszedłem z kuchni idąc do przedpokoju, w którym nałożyłem pospiesznie buty i kurtkę i wyszedłem z domu. Co za podła baba... kim ona jest, że miała czelność podnieść na mnie rękę? A Seungjun? Dlaczego w ogóle nie zareagował? Tradycyjnie w chwilach złości i ogromnego bólu i rozczarowania poszedłem do stajni, w której wśród koni mogłem się uspokoić i chwilę pomyśleć. Podszedłem do boksu z moim czarnym ulubieńcem- JinJinem.
- Cześć staruszku.- wydusiłem przez łzy wtulając się w jego łeb. Zwierzę zamknęło jedynie oczy cicho rżąc. Pocałowałem go w chrapy lekko się uśmiechając - Co ja bym bez ciebie zrobił, co?
- Dobrze, że go masz, co Heejun?- wystraszyłem się odskakując lekko do tyłu - Coś się stało, mam rację?
- Pan Park?- uśmiechnąłem się podbiegając do mężczyzny - Jak dobrze, że pan wrócił.- wtuliłem się w niego oddychając z ulgą.
- Też się cieszę, że cię widzę.- uśmiechnął się głaszcząc mnie po plecach - Ale jutro znów wyjeżdżam... tym razem do Pekinu.- jęknąłem unosząc wzrok na mężczyznę.
- Na jak długo?
- Dwa tygodnie... mam bardzo ważny projekt do umówienia.
- Rozumiem...
- Coś się stało, prawda?
- Nie... niech się pan nie martwi. 
- Heejun, znam cię bardzo dobrze... co się stało?- westchnąłem wbijając wzrok w ziemię.
- Do Pana przyszła jakaś dziewczyna, która uderzyła mnie w twarz i... czuję się trochę upokorzony. 
- Do kogo?
- Do pańskiego syna...
- Mów na niego Seungjun.
- Pan sobie tego nie życzy.- mężczyzna westchnął głaszcząc mnie po głowie.
- Mów mu po imieniu... a co do tej panny... chyba wiem o kogo chodzi.- ojciec mojego Pana złapał mnie za rękę ciągnąc mnie do domu - Chodź, bo zmarzniesz.
- Nie mam ochoty tam wracać...
- Jesteś ze mną, nie musisz się bać.- skinąłem głową wzdychając - A między tobą a Seungjunem wszystko dobrze?
- Tak... między nami jest wszystko w porządku.
- To dobrze.- po wejściu do domu przywitał nas histeryczny pisk tej podłej pipy.
- To ty psie?! Jak śmiesz się tu pokazywać?!- dziewczyna wbiegła do przedpokoju zalewając się rumieńcem - Bardzo przepraszam... ja... ja nie wiedziałam...
- Kyungri... kogo nazywasz psem?
- On... ten wasz służący oblał mnie specjalnie winem. 
- Znam cię od małego... musiałaś na to zasłużyć.
- Tato...- obok Kyungri stanął Seungjun szeroko się uśmiechając. Po chwili jednak podbiegł do niego wtulając się w jego ciało.
- Zaraz porozmawiamy synu, a ty Kyungri...
- Mój kierowca już na mnie czeka... pójdę już.- po tych słowach nałożyła płaszcz całując delikatnie mojego Pana, czym wywołała ponowne kłucie w moim sercu - Do zobaczenia.- westchnąłem spoglądając na ojca Seungjuna.
- Co zrobić panu na kolację?
- Nie przejmuj się mną Heejun... idź odpocząć.
- Jest pan pewien?
- Oczywiście.- ukłoniłem się kierując się do swojego pokoju. Nie wymieniłem z moim Panem nawet jednego spojrzenia. Jestem na niego wściekły. Wiem, że nic nas nie łączy, ale dlaczego nie zareagował? Znamy się od małego, mógł powiedzieć chociaż głupie "nie podnoś na niego ręki", ale po co? Lepiej było obserwować całą tą szopkę z boku. Po wejściu do pokoju rzuciłem się na łóżko głęboko wzdychając. Cieszyłem się jedynie z tego, że pan Park wrócił do domu i dzisiaj spędzi trochę czasu z moim Panem. Obserwuję Seungjuna i widzę, że naprawdę potrzebuje jego obecności, mimo że mówi zupełnie coś innego.
                    Leżałem w łóżku zastanawiając się nad sobą, swoim życiem, relacjami z Panem i o rodzicach... Myślę o nich każdego dnia, ale jeśli miałbym teraz do wyboru zostać tutaj albo wrócić do nich, zdecydowanie wolę nadal być gosposią w tym domu. Nigdy nie wybaczę rodzicom tego, że sprzedali mnie za kilka banknotów...
- Heejun...- westchnąłem spoglądając w stronę drzwi, w których stał mój Pan.
- Tak?- wstałem przecierając zmęczoną twarz - Przygotować Panu kąpiel? W sumie jest już późno.
- Nieee, nic z tych rzeczy.- Seungjun wszedł do pokoju zamykając za sobą drzwi.
- Jak kolacja z ojcem? Udana?
- Mhm... jak najbardziej. 
- Cieszę się...- chłopak usiadł na moim łóżku uważnie mnie obserwując.
- Nie usiądziesz koło mnie?
- Pan wybaczy, ale nie mam na to ochoty.
- Chodzi o Kyungri, prawda?
- Kim ona jest?- odwróciłem się w stronę chłopaka patrząc mu głęboko w oczy.
- Czyżbyś był zazdrosny?
- Zadałem Panu pytanie i nie uzyskałem na nie odpowiedzi.
- Ojejuuu... to moja koleżanka z dzieciństwa. Nasi rodzice prowadzą razem interesy.
- Rozumiem.
- Heejun no... przepraszam za nią.- otworzyłem szerzej oczy nie mogąc uwierzyć w to co usłyszałem.
- Pan mnie przeprasza? 
- No... czasami mi się zdarza.
- Dziękuję... doceniam to.- Seungjun złapał mnie za rękę ciągnąc mnie w swoją stronę tak, że usiadłem na jego kolanach.
- Jutro mój ojciec wyjeżdża.
- Słyszałem... co Pan zamierza?
- A jak myślisz?- zapytał jeżdżąc dłonią po moich udach.
- Chce Pan wykorzystać ten czas na dotykanie mnie? 
- Dawno się tobą nie zabawiałem.
- Preferuję raczej inne określenie tego co Pan ze mną wyprawia.
- Jakie?- mruknął całując mnie po szyi. Usiadłem na nim okrakiem pocierając członkiem o jego męskość.
- Nie możemy tego nazwać po prostu seksem albo kochaniem się?
- To takie proste Heejun.
- Pan wybaczy, ale jestem prostym chłopakiem z ubogiej rodziny, któremu obce są inne, bardziej skomplikowane pojęcia. 
- Najwyższa pora to zmienić.- Pan wbił się w moje wargi wsuwając dłoń w między moje pośladki. Po chwili jego trzy palce znalazły się w moim wejściu.
- Nie możemy zwyczaje się kochać?- jęknąłem gryząc go po uchu.
- Musisz na to zasłużyć.- skakałem po jego palcach jak maszynka. Chciałem dojść jak najszybciej, by znów móc zobaczyć zadowolenie na twarzy swojego ukochanego Pana.
- Mógłby... mógłby Pan dołożyć jeszcze jeden palec?
- Jesteś tak rozciągnięty, że zmieści się w tobie cała moja ręka.- mówiąc to włożył we mnie wszystkie palce sprawiając, że wygiąłem się w łuk dochodząc - Czy moja ulubiona zabawka już doszła?- spojrzałem na chłopaka głęboko oddychając, po czym włożyłem rękę w bokserki wyciągając ją po chwili oblepioną spermą.
- Czy taka odpowiedź Panu wystarczy? 
- Wiesz co z tym zrobić.
- Oczywiście.- uśmiechnąłem się oblizując każdy z palców... zostawiłem jedynie palec wskazujący spoglądając w oczy Seungjuna - Mógłby Pan coś dla mnie zrobić?
- Nie wiem... spróbuj mnie zapytać, może się zgodzę.
- Mógłby Pan zająć się moim ostatnim palcem? Bardzo proszę.- chłopak uśmiechnął się wkładając delikatnie mój palec do ust. Jęknąłem czując jak jego język pieści go w niezwykle dokładny sposób.
- Podoba ci się taka forma zabawy?
- Bardzo... mam nadzieję, że jeszcze kiedyś to z Panem powtórzę.- Pan zrzucił mnie na łóżko wstając.
- Gdy tylko ojciec wyjedzie to ty będziesz zajmował swoją buzię różnymi rzeczami. 
- Jakie rzeczy ma Pan na myśli?- Seungjun złapał mnie za rękę nakierowując ją na swojego członka.
- Mój penis płonie na samą myśl o tobie.
- Jeśli Pan chce, chętnie zajmę się nim dzisiaj. 
- Nie jestem głupi... nie będę ryzykować gdy ojciec jest w domu.- chłopak odepchnął moją rękę uśmiechając się - Śpij dobrze Heejun... zobaczymy się rano. 
- Słodkich snów Panie. Jeśli nie będzie mógł Pan zasnąć, proszę po mnie zadzwonić...

~c.d.n.
-------------------------------------------------------------------------------------------------------------------


2 komentarze: