- Co zamierzasz?- odetchnąłem głęboko wbijając wzrok w roztrzęsionego Jina.
- Jin...- gdy ten podniósł głowę podszedłem do niego kucając tuż przed nim - Wiesz pewnie wiele więcej niż my.
- Wątpię...
- Powiedz nam o wszystkim do cholery...
- Ale ja naprawdę...
- Mów!- z kąta wagonu dobiegł nas wrzask Sugi - Przez Taehyunga i jego bezmyślność stracę Jungkooka!
- Nie mów tak...- Suga podszedł do nas uderzając ręką o ścianę wagonu.
- Yoongi, uspokój się!- rudzielec spojrzał na mnie biorąc głęboki oddech. To wszystko powoli zaczyna mnie przerastać - Jin...
- Jeśli to bydle znowu go skrzywdzi...- po twarzy mojego najlepszego przyjaciela popłynęły łzy.
- W jakim sensie?- do rozmowy włączył się Jimin.
- W jakim sensie...- parsknął złośliwie śmiechem - Znowu będzie zabawką starych oblechów... będzie latał po Seoulu z prochami ryzykując własnym życiem...- cisza... zagryzłem wargi spoglądając na Sugę, w którym gotowało się coraz bardziej.
- A Jungkook...?- zapytał łapiąc Jina za bluzę, po czym podniósł go do góry - Co z Jungkookiem?
- W prochy nie będą go mieszać... ten sukinsyn chce go tylko i wyłącznie do pieprzenia.
- Gdzie oni są...
- Nie wiem...
- Mów kurwa, bo cię zatłukę!
- Spokój do cholery!- razem z Jiminem odciągnęliśmy Sugę na bok - Idź z nim na dwór... niech ochłonie.- brunet przytaknął wyprowadzając chłopaka z wagonu. Westchnąłem podchodząc bliżej przerażonego stratą ukochanego Jina - Odbijemy go...
- Czemu Suga obwinia mnie?
- Nie myśl o tym... boi się po prostu o Kooka...
- A co on do cholery myśli? Że ja jestem bezdusznym dupkiem, który ma w dupie to, co stanie się z Tae?
- Nie, po prostu...
- Jeśli znów uda nam się mu pomóc będę musiał z nim wyjechać.- chyba źle usłyszałem... spojrzałem na Jina nie wiedząc co mam na to odpowiedzieć - Jeśli zostanie w Seoulu namierzą go bez problemu...
- A... ale.... co z nami? Ze mną?
- Nic... i tak z czasem każdy pójdzie w swoją stronę...
- Co ty mówisz...
- Namjoon do cholery...- w oczach Jina znów pojawiły się łzy - Walczymy z dorosłością... pytanie tylko, po co? Nie uciekniemy od tego... dopadnie nas ona prędzej czy później, a ja nie mam zamiaru ryzykować życiem ukochanej osoby dla...
- Dla nas...?- wbiłem wzrok w ziemię, czując jak po policzkach spływają mi łzy.
- Namjoonnie... to nie tak...
- Radź sobie sam...
- Słucham?
- Mam w dupie Taehyunga i to, co się z nim stanie, rozumiesz?!- nigdy przy nim nie płakałem. Zawsze za wszelką cenę starałem się być twardy i być dla niego wzorem oraz kimś, przy kim może czuć się bezpiecznie i pewnie... Tym razem jednak było to dla mnie stanowczo za dużo - Skoro stawiasz go ponad nas, nie mam zamiaru ratować mu dupy!
- Namjoon...
- Ile go znamy?! Rok?! Mnie znasz od małego i co?! Nasza przyjaźń nic dla ciebie nie znaczy?!
- Posłuchaj mnie...
- Nie Jin!... W końcu to ty posłuchasz w całości tego, co mam ci do powiedzenia!- chłopak wbił we mnie wzrok nie wiedząc ja ma się zachować.
- Ale...
- Kocham cię.... nie mogę znieść widoku ciebie i Tae razem... Staram się cieszyć waszym szczęściem, ale nie potrafię... za bardzo mi na tobie zależy, a ten dzieciak podle mi ciebie zabrał...- Jin otworzył usta, jednak nie wydobyło się z nich ani jedno słowo - Muszę zapalić...- wybiegłem z wagonu kierując się prosto przed siebie.
- Namjoon!
- Jimin, nie teraz!- usiadłem pod jedną z sosen odpalając papierosa. Pięknie Namjoon... musiałeś się wygadać. Jak ja teraz spojrzę Jinowi w oczy? Z resztą... kij z tym. Jako paczka mamy teraz większe zmartwienie. Mimo, że najważniejsza osoba w moim życiu ma mnie w nosie, chcę jej pomóc za wszelką cenę... Jeśli Jin rzeczywiście jest szczęśliwy z Tae... no cóż... muszę się jakoś z tym pogodzić. Zaciągnąłem się dymem myśląc o tym w jaki sposób powinniśmy się zabrać za odbicie naszych przyjaciół z rąk dilerów. Nie wiem czemu to znów ja muszę wszystkim dowodzić. Nie mam już do tego siły... brakuje mi pomysłów... Dzisiejszy dzień to jedno wielkie nieporozumienie. Żeby wiedzieć gdzie dilerzy mają swoją siedzibę musiałbym znów porozmawiać z Jinem, a nie mam na to ochoty.
- Powiedziałeś mu...- zgasiłem papierosa spoglądając leniwie na stojącego nad sobą Jimina.
- Mhm...
- I co?
- Nic... odbijamy Kooka i Tae i kończymy tą zabawę w wiecznych chłopców...
- Że co? Namjoon, ty chyba nie mówisz poważnie...- wstałem z ziemi otrzepując spodnie.
- Miałeś rację Jimin... to koniec...
- Ale...
- Nie ma żadnego ale... pomagamy Sudze i Jinowi odbić ukochane osoby i się rozchodzimy... najwyższa pora...
- Jesteśmy paczką do cholery... co to znaczy, że się rozchodzimy?
- Jimin, nie mam już do tego siły, jasne?
- Do czego do cholery?!- westchnąłem spoglądając w czarne, nocne niebo.
- Jin planuje wyprowadzić się z Taehyungiem do innego miasta... Suga teraz też całkowicie sfiksuje na punkcie Jungkooka... też będzie wolał opiekować się nim, niż spotykać się z nami... Ty pewnie z czasem też zejdziesz się z Hoseokiem... mamy już tyle lat ile mamy i Jin w sumie ma rację... pora dorosnąć i zacząć myśleć o poważnych rzeczach, a nie o ciągłej zabawie...
- Nie wierzę...
- Życie nie należy do najłatwiejszych, nie oszukujmy się...- rzuciłem przyjacielowi przepełnione bólem spojrzenie, po czym ruszyłem w stronę wagonu, pod którym stał Suga z Hoseokiem - Do środka.- ci jedynie przytaknęli wchodząc za mną do pomieszczenia. Gdy tylko natknąłem się na spojrzenie Jina, pospiesznie skierowałem wzrok w przeciwnym kierunku - Jakieś propozycje?
- Powiedzcie tylko gdzie jest ich siedziba...- spojrzałem na Sugę wzdychając.
- Pytaj Jina... w końcu on z nas wszystkich wie najwięcej o Tae...
- Namjoon, nie zachowuj się jak dziecko.- spojrzałem na Jina przełykając z trudem ślinę.
- Powiesz nam gdzie jest ta siedziba czy mamy sobie wygooglować?- chłopak pokręcił zrezygnowany głową.
- Co jakiś czas zmieniają swoje siedziby... nie mają jednej, stałej.
- Gdzie była poprzednia?- zapytał Hoseok głaszcząc Sugę po plecach.
- Ostatnia znajdowała się w Nowon-gu... w... dosłownie jakiejś piwnicy...
- No to w drogę...- wzrok wszystkich został przeniesiony na Jimina - Skoro mamy to zakończyć to chociaż porządnie...
- Ale... nie mamy przecież żadnego planu...
- Nigdy nie mamy.- sprostowałem sprawę wychodząc za brunetem. Nie wiem co sobie wyobrażamy... że jako paczka przyjaciół podbijemy i zbawimy świat? Że zapanujemy nad złem, z czasem całkowicie je likwidując? To śmieszne... Jesteśmy dzieciakami, które poza przyjaźnią nie mają chyba nic więcej... Jakby nie patrzeć chyba najważniejsze wartości są już nasze... czemu więc przez życiowe przeszkody i wkraczanie w dorosłość mamy to zaprzepaścić?
~c.d.n.
--------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Czemu takie krotkie ?? Why ?! Teraz tylko czekac na dalsze czesci az nie moge sie doczekac.
OdpowiedzUsuńTo było boskie, choć czasem mam wrażenie, iż życie Rap Monstera jest puste. Take bez celu na przyszłość. Dla niego cały świat to niestety Jin...
OdpowiedzUsuńCzekam na ciąg dalszy 😊
Jestem bardzo ciekawa jak to się wszystko skończy, bo raczej nie happy endem. No cóż pozostaje mi tylko czekać na dalszy rozwój i na poświęcenie się Rap Monstera.
OdpowiedzUsuńaww! wspaniałe! ale jak nie będzie dobrze, to udusze moim kocykiem!
OdpowiedzUsuń