7 maja 2016

Rapmonster & Jin~cz.2 [W imię przyjaźni]




                           Staliśmy w milczeniu dobrych kilkanaście minut. Wcale mi to jednak nie przeszkadzało... bezpieczne ramiona Jina i jego szybko bijące serce sprawiały, że czułem się niezwykle bezpieczny i spokojny.
- Chmurzy się.- szepnął chłopak unosząc moją głowę.
- Leć do wagonu.- odchrząknąłem robiąc krok w tył. Przyjaciel podniósł z ziemi zakupy ciężko wzdychając.
- A ty?
- Zapalę i przyjdę.
- Przestań tyle jarać... błagam cię o to od dobrych dwóch lat...
- Na coś muszę umrzeć.- uśmiechnąłem się odpalając fajkę - Spadaj... nie chcę cię truć.- Jin warknął wytrącając z mojej dłoni papierosa.
- Siebie też nie będziesz truł.- po tych słowach złapał mnie za rękę prowadząc mnie w stronę wagonu. Mieliśmy przed sobą jakieś pięć minut drogi... musiałem to wykorzystać.
- Jak tam z Tae?
- Dobrze... nie rozumiem tylko dlaczego mój najlepszy przyjaciel nie może nas zaakceptować i wmawia mi, że odkąd jestem w związku, zmieniłem się.
- I tak nie zrozumiesz...- westchnąłem spoglądając w czarne niebo. Jin zatrzymał się gwałtownie, jednak nie odwrócił się w moją stronę.
- Namjoon.... masz minutę na wytłumaczenie.
- Nie... nie będę tutaj o tym rozmawiał...
- Czas leci...
- Nie rób tego... wiesz, że nienawidzę jak tak robisz.
- 40 sekund...
- Kurwa Jin...
- Chłopaki chodźcie!- Hoseok... moje wybawienie - Zaraz was nieźle zmoczy!
- Słyszałeś go...- burknąłem idąc w stronę przyjaciół. Jin stał jeszcze chwilę, jednak gdy z nieba zaczęły spadać pierwsze strużki deszczu postanowił szybko do nas dołączyć.
- Hyuuuuung! Gdzie byłeś tak długo?- Taehyung do cholery, nie rób mi tego... Niechętnie zerknąłem na znienawidzoną przeze mnie parę... sam nie wiem po co. Jin kucnął przy swoim chłopaku delikatnie go całując, po czym wręczył mu jego ulubione, imbirowe piwo.
- Rozmawiałem z Namjoonem... tęskniłeś?- ten jedynie szeroko się uśmiechnął wtulając się w niego. Wziąłem głęboki oddech spotykając się ze spojrzeniem Jimina... nic nie powiedział... jedynie patrzył. Prychnąłem uchylając lekko okno, w którym po chwili stanąłem by zapalić. Co za gówniany widok... dzień... okres w moim życiu. Ogólnie jakby nie patrzeć życie to jedno wielkie pasmo bólu, rozczarowań i ciągłych przeszkód. Szczęśliwe chwile zdarzają się niestety bardzo rzadko i są niezwykle ulotne...
- Mieliśmy robić ognisko... jestem głodny.- jęknął Suga wtulając w siebie zawstydzonego Jungkooka.
- Ale nie zrobimy...- burknąłem zaciągając się dymem.
- Zrobimy...- Jimin pokręcił zrezygnowany głową czochrając włosy Sugi - Poczekamy tylko aż przestanie padać.- nie miałem ochoty uczestniczyć w tym pseudo przyjacielskim spotkaniu. Wolałem wpatrywać się w ciemny las i cieszyć się jego niezwykle orzeźwiającym po deszczu zapachem. W pewnym momencie jednak spostrzegłem dwie pary samochodowych świateł zmierzających w naszym kierunku... dziwne... nigdy nikt się tutaj nie kręcił.
- Jimin...
- Co jest?
- Chodź tu.- brunet podszedł do mnie otwierając szeroko oczy.
- Kto to do cholery?- samochody zatrzymały się kilka metrów od wagonu, jednak przez panujący na dworze mrok i szalejącą burzę nie byliśmy w stanie poznać nachodzących nas osób.
- Zamknijcie drzwi na wszelkie możliwe zamki.- zarządziłem spoglądając na zdezorientowanych przyjaciół - No już!- gdy Jungkook zerwał się na równe nogi, by spełnić mój rozkaz, coś pchnęło go na środek wagonu. Chłopak wylądował na plecach głęboko oddychając.
- Kookie!- Suga wtulił go w siebie odciągajac go w kąt pomieszczenia. Cisza... staliśmy jak wryci czekając na dalszy ciąg wydarzeń.
- Boję się...- szepnął Taehyung spoglądając na Sugę - Co z nim?
- Jest lekko poobijany.- odpowiedział przerażony chłopak cmokając młodszego w czubek głowy.
- Hm... jak miło znów słyszeć twój głos Tae.- zamurowało nas. Wyraz twarzy wspomnianego chłopaka wystarczająco nam powiedział. Po wypowiedzianym zdaniu buzia przyjaciela nabrała grymasu, a w oczach pojawiły się łzy. Po chwili do środka weszło trzech mężczyzn w garniturach... za nimi stało kilku, na oko totalnie bezmózgich osiłków - Kopę lat Taehyunggie.- Jin zerwał się na równe nogi wtulając w siebie chłopaka.
- Czego chcecie?!- Tae był tak przerażony, że nie był w stanie nawet drgnąć, natomiast Jin... on musi coś wiedzieć. W sumie również domyślam się o co chodzi, ale nie chcę wyprzedzać myśli.
- Czego chcemy?... W zasadzie przyjechaliśmy tu po Taehyunga.- mężczyzna kucnął obok Jungkooka głaszcząc go po twarzy - Nie chcieliśmy cię skrzywdzić.
- Zabieraj te łapy.- syknął Suga odtrącając dłoń mężczyzny.
- Hm... lubię takich zadziornych gnojków.
- Gówno mnie to obchodzi...
- Suga, zamknij się już...- warknąłem robiąc kilka kroków w przód - Czego chcecie od Tae?
- Jesteście przyjaciółmi, tak?- skinąłem jedynie głową - To nic nie wiecie o jego przeszłości?
- Wiemy, ale jest to temat zamknięty...
- Nie do końca.- facet w garniturze pstryknął palcami, na co dwóch osiłków wyrwało przerażonego Taehyunga z rąk Jina.
- Zostawcie go!
- Sangjoon...- ochroniarz skinął głową wymierzając Jinowi porządny cios w twarz, na co ten upadł na ziemię... to było stanowczo za dużo.
- Co wy kurwa robicie?! Mam zadzwonić na policję?!
- Synku... co ty będziesz straszył mnie policją? Wiesz kim ja jestem?
- Szczerze mówiąc gówno mnie to obchodzi... Oddawaj Taehyunga i spieprzaj stąd...- mężczyzna uśmiechnął się podchodząc do Tae.
- Skarbku.... pokażesz przyjaciołom co potrafisz?
- Nie... nie nazywaj... mnie tak...- po jego bladej twarzy zaczęły spływać łzy.
- Nie bój się.- gdy ten zaczął dobierać się do Taehyunga nie wytrzymałem. Podszedłem do niego odtrącając go z całej siły.
- Mów czego chcesz!
- Przyjechałem po moją zabawkę i najlepszego dilera, jakiego kiedykolwiek miałem.
- Spłaciliśmy jego wszystkie długi... chłopak jest czysty.
- Owszem, ale zapamiętaj sobie jedną zasadę... mafia nigdy nie trzyma się ustalonych reguł i obietnic... panowie zabierzcie go! [włączamy]
- Błagam, nie róbcie tego!- Jungkook... ty głupi dzieciaku, po cholerę się odzywasz?!
- Jego też chcę.- dwóch osiłków wparowało do środka wyrywając w brutalny sposób Kooka z rąk Sugi.
- Nie! Jungkook!- chłopak rzucił się na mężczyzn, jednak po chwili został rzucony o ścianę wagonu tracąc przytomność. Od razu znalazł się przy nim Hoseok... ja natomiast z coraz większym przerażeniem patrzyłem na uśmiechniętego mężczyznę.
- Chcesz jedynie zabawek do pieprzenia?
- Nie tylko... trzeba jeszcze poroznosić kilka działek po Seoulu.
- Ja to zrobię... oddaj ich...- nie mam nic do stracenia... i tak jestem tutaj zbędny. Mężczyzna uśmiechnął się łapiąc mnie za włosy.
- Hmm... w sumie nadałbyś się.
- Widzę tu Jungkooka i Tae i mogę jechać z wami...
- Namjoon, co ty pieprzysz?!- Jimin stanął obok nas wpatrując się w tą scenę z przerażeniem.
- Nie wtrącaj się chłopcze. Czekaj czekaj.... ten cały Jungkook jest z tą łajzą leżącą pod ścianą, a Tae z tym całym Jinem... a ty?
- Z nikim...
- Eee... to nikomu nie sprawię bólu zabierając cię ze sobą.- zabolało... niestety ten dupek ma rację - Ale masz żałosne życie.- parsknął śmiechem opuszczając wagon. Pisk opon... odjechali. Cisza... Odwróciłem się powoli za siebie. Widziałem jedynie budzącego się Sugę, opiekującego się nim Hoseoka, zapłakanego Jina i wpatrującego się we mnie Jimina.
- To koniec...- szepnął brunet kładąc mi rękę na ramieniu.
- Nie Jimin... to dopiero początek...

~c.d.n.
-------------------------------------------------------------------------------------------------------------------


3 komentarze:

  1. Och! Ja to mam farta :D Ledwo weszłam na google+ a tu widzę nowy rozdział :D
    Ooo... I zaczyna się robić bardzo ciekawe! Żałuje, że ten rozdział jest taki krótki, ale cieszę się, że jest. Zastanawiam się jak z tym wszystkim sobie poradzi sobie Rapmonster i co od niego będzie chciała mafia... Czekam na kolejny rozdział!
    Życzę dużo weny i pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  2. ohh! powinnam być zła, że tak zrobiłaś, bo jednak nie lubię aż takich dramatycznych wątków, ale wybaczam~~ <3 czekam na kolejny rozdział~~! <3

    OdpowiedzUsuń
  3. Biedny Tae. Biedny Kook. Co tu się wyprawia? Ciekawe jak Rap Monster, Suga, J-Hope, Jimin i Jin zamierzają to rozwiązać i czy sobie poradzą.
    Czekam na ciąg dalszy.

    OdpowiedzUsuń