10 maja 2016

Rapmonster & Jin~cz.4 [W imię przyjaźni]



                        Ruszyliśmy do wspomnianej przez Jina dzielnicy, w której ostatnimi czasy znajdowała się siedziba dilerów, dla których pracował niegdyś Taehyung. Bałem się tej akcji, ale skoro nasza przyjaźń ma się od tak zakończyć, to niech zakończy się przynajmniej w wielkim stylu. Spojrzałem na zamyślonego Jimina, który szedł ze mną ramię w ramię. Musi być bardzo zawiedziony... w końcu jakby nie patrzeć ma jedynie nas... jego rodzice zmarli pięć lat temu i chłopak został pod opieką starszego brata, z którym niezbyt się dogaduje. Gdy jeszcze my go zostawimy całkowicie się załamie.
- Wiemy chociaż jak zacząć?... Nie wejdziemy tam przecież od tak.- przerwał ciszę Suga.
- Nie wiemy... mamy jakieś pół godziny na obmyślenie planu.- westchnąłem wychodząc na główną ulicę prowadzącą do Seoulu - Myślcie do cholery... nie mogę znowu zaplanować całej akcji.
- Nie unoś się Namjoon... musimy działać wspólnie, a nie uda nam się to jeśli będziemy się kłócić.- jak zwykle dobra dusza w postaci Hoseoka musiała zabrać głos.
- Spoko.... to co? Jakieś pomysły?- cisza... czemu mnie to nie dziwi - W zasadzie to wszystko wina Taehyunga... Jin, myśl jak odbić swojego faceta.- usłyszałem jak kroczący za mną przyjaciele przystają. Zdezorientowany odwróciłem się spoglądając na ich zdziwione twarze - Co jest?
- Co jest?.... Kurwa Namjoon, o co ci chodzi?! Co ja ci zrobiłem?!- pierwszy raz w życiu widzę wściekłego Jina.
- Nie winię ciebie, tylko Tae...
- Ale Taehyung to mój chłopak i nie życzę sobie żebyś go obrażał!- otworzyłem usta, by mu odpowiedzieć, jednak przyjaciel mnie wyprzedził - Jeśli tak bardzo boli cię fakt, że jestem z nim, a nie z tobą, zostaw mnie już teraz... jakoś sobie poradzę...- zacisnąłem pięści czując jak do oczu napływają mi łzy - Namjoon, ja...
- Pójdę już...- rzuciłem mijając granicę autostrady z ogromnym znakiem "Seoul". Co ja mam do cholery zrobić? Wrócić do nich tak po prostu, udawać, że nic się nie stało i ratować z nimi Kooka i Tae? Czy może lepiej od razu się poddać i wrócić do domu?
- Namjoon, ja naprawdę...
- Spoko...- poczułem jak delikatna dłoń Jina łapie mnie za nadgarstek. Westchnąłem zatrzymując się - Puść mnie.
- Nie chciałem tego powiedzieć.
- Ale powiedziałeś.
- Popatrz na mnie.
- Daruj sobie... jak chcecie im pomóc to lepiej się pospieszcie.
- Namjoon...- poczułem mocne szarpnięcie, po którym wylądowałem w objęciach przyjaciela. Wziąłem głęboki oddech mimowolnie się w niego wtulając. Kątem oka spostrzegłem Jimina, który łypał oczyma na wszystkie strony starając się dać mi do zrozumienia, że powinienem od razu zadziałać, jednak nie potrafiłem...
- Podle wykorzystujesz to, że przyznałem ci się do swoich uczuć...
- Niczego nie wykorzystuję... nie chcę po prostu kłócić się z moim najlepszym przyjacielem. Przepraszam...- westchnąłem robiąc krok w tył.
- Załatwmy to jak należy...
- Namjoon...
- W drogę.- nie zamieniliśmy ani słowa do pierwszego przystanku, z którego wsiedliśmy w autobus jadący do Nowon-gu. Atmosfera międy naszą paczką gęstniała... było coraz bardziej nieprzyjemnie. Wszyscy byliśmy zmęczeni i przestraszeni całą tą sytuacją... do tego dochodziły jeszcze sytuacje rodzinne, które równie mocno dawały nam po tyłkach. Może powiem Wam pokrótce jak wyglądają nasze rodziny... domy... przechowalnie rzeczy.... zwał jak zwał. Jak już wiecie mieszkam z samą matką. Od rozwodu z ojcem całkowicie przestała sobie radzić. Pije na umór, przez co została wyrzucona z pracy, w której była dość ważną, wysoko postawioną osobą. No cóż... jest dorosła i nie mam zamiaru ingerować po raz setny w jej życie. Starałem się, rozmawiałem z nią, tłumaczyłem, wysyłałem do ośrodków... wszystko na nic. Nie mam już do tego siły... dostajemy pieniądze od ojca... czasami w weekendy dorwę się do jakiejś roboty. Oby starczyło na rachunki i drobne zakupy... więcej nam nie trzeba. Obiekt moich westchnień- Jin... jakby to powiedzieć... W sumie chłopak nie miał złego życia. Gorzej ma teraz. Jest najstarszy z naszej paczki i gdy tylko ukończył liceum, ojciec wynajął mu mieszkanie i załatwił pracę, dzięki której ma to mieszkanie utrzymać. Do tego Jin studiuje zaocznie dziennikarstwo, a co drugą sobotę ma zajęcia z gotowania gdyż cholernie to uwielbia. Mówiąc o nim nawiążę do TaeTae. Jak wiecie chłopak trochę pobłądził w życiu przez co trafił do mafii zajmującej się przemysłem narkotykowym. Dlaczego? Jego ojciec to tyran... gdy pobił bardzo poważnie jego matkę, ta uciekła z domu zostawiając Taehyunga pod opieką swojego męża. Tae dzień w dzień był bity za najmniejsze przewinienia... w końcu nie wytrzymał i uciekł z domu trafiając w ręce dilerów. Pracował dla nich dobre trzy lata. Gdy napatoczył się na naszą paczkę rzucił to z naszą pomocą i związał się z Jinem, dzięki czemu ma teraz gdzie mieszkać... a raczej miał... Hmm... Yoongi... mówimy na niego Suga. Chłopak z bidula. Mimo iż jesteśmy przyjaciółmi, nigdy nie chciał wyjawić nam prawdy i przyznać się do tego dlaczego zamieszkuje dom dziecka. Jin nie raz proponował mu, by u niego zamieszkał, jednak ten za każdym razem odmawiał twierdząc, że jest mu dobrze tam gdzie jest. Wiem tyle, że kocha fotografować i gdy wyprowadzi się z domu dziecka chce rozpocząć studia właśnie w tym kierunku... mam nadzieję, że mu się powiedzie. Hoseok... ochrzciliśmy go mianem "J-hope", jednak częściej zwracamy się do niego po imieniu. Jak już mówiłem jest naszym aniołem gdyż zawsze zjawia się tam, gdzie jest jakiś problem czy konflikt. Pełny optymizmu i wiecznie uśmiechnięty chłopak. Jego rodzice pracują w Stanach, przez co widuje się z nimi jedynie w święta. Mieszka ze swoją starszą siostrą i jej narzeczonym, ale z tego co wiem bardzo dobrze się ze sobą dogadują. Chłopak jego siostry często zabiera Hoseoka na kręgle, mecze czy wychodzą od tak na miasto coś zjeść. Mimo, że J-hope jest starą kluchą, traktowany jest przez nich jak dziecko, którym trzeba się ciągle opiekować... w sumie z jednej strony jest to bardzo fajne. Jimin... jak już mówiłem jego rodzice zginęli w wypadku samochodowym. Podobnie jak Hoseok, mieszka on ze swoim rodzeństwem, a konkretnie z 26-letnim bratem. Niezbyt za nim przepadam... Jimin zresztą też. Chłopak jest potwornie zarozumiały i opryskliwy. Dostał dobrą posadę w biurowcu i uderzyła mu sodówa do głowy. Jimin jest bardzo dobrym przyjacielem, jednak miewa często chwile załamania... często popada w nostalgię... ma też stany depresyjne. Rozumiem go. Miał szczęśliwą rodzinę, a od pięciu lat czuje się tak jakby został na świecie z niczym. Na koniec zostawiłem naszą uroczą przytulankę- Jungkooka. Ma dwójkę, niesamowicie bogatych rodziców. Zamieszkuje apartamentowiec w Gangnam-gu i dostaje pieniądze na wszystko, co tylko chce. Mimo to czuje się nieszczęśliwy... dlaczego? Kookie to jeszcze dziecko, które pragnie uwagi rodziców, a oni niestety od rana do późnych godzin wieczornych ciężko pracują. Gdy wracają, Kook najczęściej już śpi. Pamiętam jak hm... to było chyba z rok temu... Jungkook spędził kilka dni w naszym wagonie, gdyż chciał sprawdzić czy rodzice zorientują się, że nie ma go w domu. Wrócił po tygodniu, a oni jak gdyby nigdy nic zapytali go jak minął mu dzień w szkole... Od tamtego czasu chłopak przestał się starać i cały swój wolny czas chce spędzać w naszym towarzystwie, gdyż jak twierdzi, to my jesteśmy jego prawdziwą rodziną i tylko my naprawdę go kochamy... coś w tym jest. Bardzo się cieszę, że jest z Sugą... obojgu ten związek wyjdzie na dobre.
- To tu.- mrugnąłem kilka razy patrząc na Jina.
- Wysiadamy.- gdy tylko autobus się zatrzymał wyskoczyliśmy na przystanek głęboko oddychając w absolutnej ciszy. Przyznam szczerze, że jest to dość nieprzyjemna okolica, którą normalnie omijałbym szerokim łukiem.
- Prowadź.- widzę, że Suga ma najmniejsze opory przez wtargnięciem do siedziby dilerów.
- Suga, zastanówmy się na spokojnie...
- Nie ma nad czym... chcę dzisiaj widzieć całego, nietkniętego Jungkooka... 
- Nie oddadzą nam go tak łatwo...
- Namjoon do cholery, co się z tobą dzieje?- Yoongi stanął przede mną patrząc mi głęboko w oczy - Chcesz się wycofać? Gdzie twój duch walki? Czy to nie ty zawsze powtarzałeś, że trzeba iść na żywioł? Że jeśli chodzi o miłość i przyjaźń musimy stawiać wszystko na jedną kartę i bronić tych wartości choćby nie wiem co? Przecież to twoje słowa... co się nagle stało, że zacząłeś mieć obawy? 
- Sam nie wiem...
- Sam nie wiem.- parsknął śmiechem przygryzając wargę - Zepnij dupę i doprowadźmy tą sprawę do końca, tak jak należy.... tak jak sam nas uczyłeś.- nie powiem... te słowa dały do myślenia. Spojrzałem na chłopaka kiwając twierdząco głową.
- Musimy walczyć o naszych przyjaciół... nawet jeśli któryś z nas miałby przypłacić to życiem.... czy to jest jasne?- na twarzach chłopaków pojawiły się znaczące uśmiechy.
- I to mi się podoba.- odpowiedział Jimin klepiąc mnie po ramieniu - Do roboty panowie. 

~c.d.n.
------------------------------------------------------------------------------------------------------------------


Miśki...
jeśli chodzi o wyniki konkursu to niestety musicie jeszcze poczekać. Dowiedziałam się, że pracuję z recenzentem, który stwierdził, że z chęcią podejmie się recenzji i ogólnej opinii mojej książki. Chcę, aby była ona dopieszczona pod każdym względem i żeby Wam się podobała więc proszę, uzbrojcie się w cierpliwość i dajmy działać temu miłemu Panu;)

2 komentarze:

  1. Dobrze będę czekać cierpliwie. Co do tekstu to miałam nadzieję, że akcja będzie rozwijać się szybciej. Mam czasami wrażeni, że Rap Monster jest strasznie rozdarty i jednocześnie chce i nie chce uwolnić V. Jestem ciekawa co będzie dalej.
    Pozdrawiam i życzę weny.

    OdpowiedzUsuń
  2. No to się porobiło. Rap Monster już sam zaczyna się w tym wszystkim gubić. W sumie to mu się nie dziwię. Brak ojca oraz w pewnym sensie mamy to nic dobrego. Zapewne męczy go takie życie. No i jeszcze nieodwzajemnione uczucia Jina...
    Ogólnie nie przeszkadza mi tempo rozwijania się akcji. Dorze, że opisujesz myśli i przemyślenia głównego bohatera. No i świetnie budujesz napięcie. Czekam z niecierpliwością na kolejne opko.

    OdpowiedzUsuń