9 marca 2016

Zelo & Jungkook ~cz.9 [Be my doll]




                        Nie spałem całą noc. Spowodowane było to zapewne nowym miejscem jak i troską o Jungkooka... Tak wiem, miałem wyluzować, ale nie potrafię. Za bardzo go kocham żeby olać jego stan zdrowia. Gdy usłyszałem jak chłopak się przeciąga i mruczy pod nosem, jak to ma w zwyczaju, zerwałem się na równe nogi siadając na łóżku obok niego.
- Hej skarbie... jak się spało?- szepnąłem głaszcząc go po lodowatym policzku.
- Dobrze.- brunet spojrzał na mnie lekko się uśmiechając.
- A jak się czujesz?
- Zelo?- Kook złapał mnie za rękę głęboko wzdychając.
- Słucham...
- Czy ty... czy ty mnie jeszcze kochasz?
- Co takiego?- naprawdę zaskoczył mnie tym pytaniem - Oczywiście, że cię kocham... czemu w ogóle o to pytasz?
- Żeby się upewnić.
- Jungkook...- wiem, że coś jest nie tak.... czuję to do cholery i w tej kwestii na pewno mnie nie oszuka.
- Co zjemy na śniadanko?
- Jungkook co się dzieje?
- Nic... jestem głodny.- miałem ochotę wrzasnąć i zacząć płakać... czy coś robię źle? Przecież darzę go ogromną miłością i dzień w dzień go o tym zapewniam... - O wiem... zjadłbym naleśniki.
- Czyli nie masz zamiaru wytłumaczyć mi co się z tobą dzieje...- kukła westchnęła powoli siadając.
- Nic się skarbie nie dzieje.
- Jesteś zimny jak lód... wczoraj zasłabłeś...
- Zasłabłem z gorąca... a dzisiaj... hm... widocznie w nocy zmarzłem, a wiesz czemu?- nic nie odpowiedziałem - Bo nie było cię przy mnie i nie miał mnie kto tulić.- w sumie to ma sens.
- No dobrze... a to pytanie o to czy nadal cię kocham?
- Wiesz, że uwielbiam słuchać jak mówisz mi, że mnie kochasz.- tu też ma rację... Jungkook uśmiechnął się cmokając mnie w policzek - Jesteś przewrażliwiony.
- Hm... za bardzo cię kocham.
- Chcę żebyś kochał mnie jeszcze bardziej.
- Jeszcze bardziej?- spojrzałem na partnera unosząc brew. Ten skinął twierdząco głową lekko się uśmiechając - Jesteś tego pewien?- Jungkook zaśmiał się wieszając mi się na szyi. Runęliśmy na łóżko... zacząłem całować delikatną szyję chłopaka, podczas gdy ten w najlepsze chichotał - Nie można chyba kochać mocniej.- zawisłem nad nim patrząc w jego czarne, wielkie oczy. Kook głaskał mnie po policzku głęboko oddychając. Po chwili jednak znów się całowaliśmy... nasza poranna rutyna... bez pocałunku dzień nie będzie tak udany.

*

Nie byliśmy w stanie wyjść z łóżka. Zamówiliśmy więc śniadanie do pokoju, po czym zjedliśmy je w łóżku leżąc obok siebie. Jungkook zjadł swoje ulubione naleśniki, a ja croissanty z różnymi dodatkami. Po takim śniadaniu byliśmy gotowi na wyjście do muzeum. Jak to brzmi... młoda parka wybrała się do Stanów... ich pierwszy dzień? Wycieczka do muzeum... oj wiecie o co chodzi. Potrzebuję tego do pracy licencjackiej. 
- Złap mnie za rękę.- szepnął Jungkook gdy schodziliśmy na stację metra. 
- Myślałem, że cię to krępuje.
- Y y... daj rękę.- przystanąłem na schodach spoglądając na mojego zagubionego i zdezorientowanego chłopaka - Czemu tak patrzysz?
- A bo cię kocham.- Nowy Jork... w sumie każdy dba tutaj o swój tyłek, a widok homoseksualnej pary nie wzbudza wśród ludzi niezdrowych sensacji. Jungkook też musiał to wyczuć, bo już po chwili skoczył na mnie z wyższego schodka namiętanie mnie całując - Byś mnie przewrócił ciołku.
- Ale to z miłości.- zaśmiałem się łapiąc bruneta za rękę.
- Nie puszczaj... jakbym cię tu zgubił...
- Zelo... jestem dużym chłopcem. 
- No powiedzmy.- westchnąłem wchodząc z nim do metra. Przed nami jakieś 10 przystanków i przesiadka w autobus - Usiądź sobie.- powiedziałem wskazując mu wolne miejsce. 
- Y y... postoję.- odpowiedział wtulając się we mnie - Wiesz...
- Co takiego?
- Trochę się boję...
- Czego?
- Annabelle i Roberta.- uśmiechnąłem się całując go w czoło.
- Niczego ci nie zrobią.
- One może i nie... ale demony, które w nich siedzą...
- No co ty skarbie... nie gadaj głupot. Poza tym nie pozwolę na to żeby ktokolwiek cię skrzywdził.
- Sam nie wiem...- westchnąłem głaszcząc go po plecach.
- Jeśli nie chcesz...
- Nie... ja chcę to zrobić... chcę ci pomóc.
- Nie chcę cię zmuszać.
- Nie odbieraj tak tego... od dawna przecież to planowaliśmy.
- Tak, ale teraz widzę, że się wahasz.
- Bo jestem boidupą... przecież mnie znasz.- spojrzałem na niego delikatnie się uśmiechając - Aishh... ale mam na ciebie ochotę.
- Teraz?
- Mhmmm.- Jungkook spojrzał na mnie znacząco przygryzając wargi.
- Nie prowokuj mnie... jesteśmy w miejscu publicznym.
- Obiecaj mi, że jak tylko wrócimy do hotelu to będę mógł się tobą zająć.
- Z przyjemnością skarbie.- nachyliłem się do niego delikatnie go całując. Chłopak odwzajemniał pocałunek chichocząc - Z czego się śmiejesz?
- Tamta grupka ludzi dziwnie się na nas patrzy.- spojrzałem we wskazane miejsce... no tak.. wycieczka z Chin.
- Przecież to nasi, to co się dziwisz.- resztę drogi staraliśmy się zachowywać z godnością, by nie narobić sobie problemów. Mimo to cholernie nas do siebie ciągnęło, a każda kolejna minuta bez możliwości zbliżenia sprawiała, że rozsadzało nas od środka.
- Zeloooo... daleko jeszcze?
- Już się zmęczyłeś?
- Y y... tylko pytam.- zamyśliłem się rozglądając się dookoła.
- Wydaje mi się, że to ten stary dom.- mówiąc to wskazałem na ogromny, stary dom, porośnięty bluszczem.
- Wygląda strasznie...
- Może trochę... ale cóż... trzeba brać się do roboty.- brunet złapał mnie za rękę i chowając się za moimi plecami szedł za mną krok w krok. Zapukałem do drzwi... w końcu muzem znajduje się w prywatnym domu i pukanie było koniecznością. Po chwili w progu stanęła starsza kobieta ubrana w bialy golf oraz starą, czarną spódnicę po kostki.
- Witam młodzieńców.... w czym mogę pomóc?- dobra... tutaj musiałem w końcu się przełamać i zacząć prowadzić rozmowę w języku angielskim.
- Witam panią... bardzo chcielibyśmy zwiedzić pani muzeum... czy... czy jest taka możliwość?
- Oh... jesteście bardzo odważni.
- Co ma pani na myśli?- pani Warren uchyliła szerzej drzwi byśmy mogli wejść do środka.
- Trzymam tu przeklęte rzeczy przez co rzadko miewam gości. Ludzie boją się, że po konfrontacji z nimi zostaną opętani czy przeklęci...
- Czyli... czyli jednak istnieje taka opcja...
- Hm... nie wydaje mi się. To zwyczajne ludzkie przesądy i głupie fobie. Nie macie się czego bać.
- Rozumiem...
- Jeśli mogę spytać... co was tchnęło do przyjścia tutaj?
- Piszemy pracę licencjacką o nawiedzonych przedmiotach... Pani muzeum bardzo nam w tym pomoże.
- Cudownie.- staruszka uśmiechnęła się otwierając kłódkę trzymającą przeklęte przedmioty za drzwiami piwnicy - Trzymam je w piwnicy... wydaje mi się to najbezpieczniejsze.
- Zelo, ja się boję.- Kook nie puszczał mojej ręki. Widziałem, że jest przerażony, ale szczerze mówiąc też nie chciałem zgrywać bohatera, gdyż otaczająca nas aura sprawiała, że człowiek nie wiem jakby nad sobą panował, to i tak będzie odczuwał lęk.
- Co kolega powiedział?
- Troszkę się boi... ale myślę raczej, że jest to bardziej ekscytacja niż lęk.
- Oh tak z pewnością.- kobieta posłała nam ciepły uśmiech otwierając szerzej drzwi - Bawcie się dobrze, tylko pamiętajcie o jednym... pod żadnym pozorem niczego nie dotykajcie i absolutnie nie otwierajcie gablotek z lalkami... kto wie, jakie demony jeszcze w nich siedzą.- przełknąłem z trudem ślinę przytakując.
- Rozumiem.... chodź skarbie.- pociągnąłem Jungkooka za sobą. Gdy zeszliśmy kilka schodków w dół usłyszeliśmy dźwięk zamykanych drzwi.
- Zelo...
- Też się boję, ale nie wiem co by się działo obronię cię... obiecuję. 
- Pocałuj mnie jeszcze.
- Myszko...
- Proszę...- westchnąłem całując czule przestraszonego partnera.
- Wszystko będzie dobrze.- Kook skinął głową, po czym ostrożnie zeszliśmy na sam dół. W piwnicy panowała ciemność oraz niesamowity chłód. Do tego wszystkiego dochodził okropny zapach wilgoci. Jedynym źródłem światła w pomieszczeniu były niewielkie lampki umieszczone w ziemi - No... postarali się.
- Nie żartuj, proszę cię.
- Nie żartuję... wydaje mi się, że to wszystko zrobione jest na pokaz.
- Tak myślisz?
- Mhm... ale nie wyjdę stąd dopóki się o tym nie przekonam i nie upewnię tak w stu procentach.- pociągnąłem upartego bruneta za sobą. Po chwili weszliśmy do sali wypełnionej manekinami, maskami, obrazami, świecznikami, kukłami oraz innymi, rzekomo nawiedzonymi przedmiotami - Jest...
- Co takiego?
- Annabelle.- naszym oczom ukazała się gablotka, w której siedziała szmaciana, ruda lalka z klauzulą "Nie otwierać" - Dasz radę?- telepałem się jak dzieciak, ale nie chciałem wyjść na mięczaka... musiałem zapewniać Jungkookowi bezpieczeństwo.
- Dla ciebie wszystko...- kukła podeszła do szklanej gabloty kładąc na niej ostrożnie dłoń. Po kilku głębszych oddechach zamknął oczy szepcząc coś pod nosem. Trwało to dość długo, a ja za cholerę nie mogłem zrozumieć co ten dzieciak wyprawia.
- Jungkook...- brunet otworzył oczy biorąc głęboki oddech. Po chwili jednak zrobił kilka kroków w tył nie odrywając w tym samym czasie oczu od lalki - Co się dzieje?
- To prawda...- szepnął, podczas gdy jego oczy robiły się coraz większe ze zdziwienia.
- Co.... co jest prawdą?
- Ona... ma w sobie demony... mnóstwo demonów... słyszałem dziesiątki głosów...- byłem bliski zawału. Podszedłem do chłopaka mocno go w siebie wtulając.
- Wszystko dobrze?- chłopak milczał - Jungkook...- nagle poczułem jak coś wyrywa kukłę z moich objęć. Jungkook wrzasnął, po czym niewidzialna siła pchnęła go na jeden z regałów - Jungkook!- momentalnie znalazłem się przy partnerze. Upadłem na kolana klepiąc delikatnie jego lodowatą twarz - Jungkook popatrz na mnie... słyszysz?
- Tak...- szepnął łapiąc mnie za rękę.
- Boli cię coś?- byłem bliski ataku paniki. Ten jednak pokręcił przecząco głową otwierając powoli oczy.
- Zabierz mnie na górę... błagam cię...- nie zadawałem zbędnych pytań. Wziąłem chłopaka na ręce, po czym pospiesznie opuściłem piwnicę. Gdy znaleźliśmy się za jej drzwiami odetchnąłem rozglądając się dookoła.
- Pani Warren!
- Już?
- Proszę mi pomóc.- kobieta otworzyła szeroko oczy.
- Zanieś go do salonu... szybko.- jak nakazała tak też zrobiłem. Położyłem wyziębionego bruneta na kanapie. Starsza pani usiadła obok niego uważnie mu się przyglądając - Co tam się stało?
- Jungkook podszedł do Annabelle... później... później coś go pchnęło na ziemię... jest lodowaty...- po moich policzkach zaczęły spływać łzy - Czułem, że to zły pomysł z przyjściem tutaj...
- Ciii, uspokój się... czy twój kolega zaczepiał lalkę? Może z nią rozmawiał?
- Znaczy on...
- Musisz mi powiedzieć.
- Ma dar rozmawiania z... z czymś takim... po tej rozmowie stwierdził, że w Annabelle jest masa demonów i później coś pchnęło go na regał...- z trudem łapałem powietrze... jak mogłem być tak głupi i zmusić do tego wszystkiego bezbronnego Jungkooka?
- Rozumiem, uspokój się.- pani Warren położyła dłonie na twarzy chłopaka - Lalka pochłonęła z niego całą energię, by się z nim porozumieć... niedługo powinien wrócić do siebie.- po chwili jej dłonie zjechały na jego klatkę piersiową. W duszy modliłem się o to, by nie wyczuła braku bijącego serca u mojej lalki. Gdyby się zorientowała czym jest mój chłopak, jestem pewien, że musiałby zostać tutaj jako kolejny eksponat do jej kolekcji. W końcu jej dłonie spoczęły na jej kolanach, a ona sama spojrzała na mnie lekko się uśmiechając - Już jest lepiej... powiem wnukowi żeby was odwiózł.
- Pani Warren...
- Tak?
- Czy... czy te demony... czy one będą nas prześladować?
- Przykro mi, ale nie jestem w stanie odpowiedzieć na to pytanie.
- Jak to? Przecież jest pani demonologiem.
- Owszem... nie wiem jednak o czym Jungkook rozmawiał z Annabelle... do czego między nimi doszło... Może być też tak, że demony, które opętały Annabelle mogą wyczuć dla siebie równie dobre miejsce w pańskim koledze. Cokolwiek by się nie działo, proszę od razu tu przyjechać.
- Słucham...
- Przykro mi chłopcze... - wbiłem wzrok w ziemię z trudem powstrzymując się od płaczu - Pójdę po wnuka.
- Zelo...- Jungkook... natychmiast znalazłem się przy nim.
- Jak się czujesz?
- Ona nie może się dowiedzieć... Nie może, rozumiesz?
- Ciii, wiem... to tylko i wyłącznie nasza tajemnica.- posadziłem lalkę delikatnie całując ją w czoło - Dasz radę wstać?
- Tak... już jest dobrze.- po chwili w salonie znalazł się James- wspomniany wcześniej wnuk pani Warren, który zaproponował nam odwózkę do hotelu. Gdy się w nim znaleźliśmy zszokowani zasiedliśmy na kanapie wbijając oczy w jeden punkt.
- Porozmawiamy?
- Musimy...
- O czym rozmawiałeś z Annabelle?
- Niczego jej nie powiedziałem... po skontaktowaniu się z nią słyszałem jedynie dziesiątki krzyków... pisków... niskich, przerażających głosów... Wszystko wydobywało się z jej wnętrza...
- Boże kochany...- westchnąłem chowając twarz w rękach.
- Wybacz mi jeśli cię zawiodłem...
- Skarbie...- spojrzałem na niego zapłakany - O czym ty mówisz? Nie zdajesz sobie sprawy z tego jak bardzo jest mi teraz wstyd... jak mogłem zmusić cię do czegoś takiego?- zerwałem się z kanapy łapiąc za stojący na stole wazon - Kurwa, jaki ze mnie pieprzony egoista!- rzuciłem przedmiotem o podłogę.
- Nie krzycz, błagam cię...- no tak... zapomniałem, że chłopak się tego panicznie boi.
- Przepraszam... przepraszam, nie chciałem...- Kook podszedł do mnie mocno mnie przytulając.
- Nie nazywaj siebie egoistą... jesteś po prostu strasznie ambitny i chciałeś, by twoja praca wypadła jak najlepiej... przykro mi, że nie udało mi się tego dociągnąć do końca...
- Błagam cię, zapomnijmy o tym...- wtuliłem go w siebie całując go po głowie - Jeśli od tego momentu coś będzie nie tak... będziesz czuł niepokój... lęk... będziesz coś słyszał... błagam cię, od razu mi o tym powiedz...
- Obiecuję...- szepnął zaciskając drobne dłonie na mojej bluzie. Nie nazywać siebie egoistą? Kim ja teraz jestem? Pieprzonym dupkiem, który kosztem swojego chłopaka chciał za wszelką cenę zdobyć jak najlepszy materiał na pracę licencjacką. W życiu sobie tego nie wybaczę. Do tego widok lecącego przez pół piwnicy Jungkooka zostanie w mojej pamięci aż do śmierci. Jeśli coś stanie mu się przez moją pazerność i głupotę, to przyrzekam... znajdę dla siebie najokrutniejszą, możliwą karę...

~c.d.n.
------------------------------------------------------------------------------------------------------------------


Uwaga! Mam tendencję do kończenia takich tasiemców na 10 części, jednak tym razem będzie inaczej. Mam jeszcze masę pomysłów co do tego paringu, dlatego mam nadzieję, że polubiliście ten motyw i tą uroczą parkę, bo spędzimy z nimi jeszcze pare rozdziałów :) 

5 komentarzy:

  1. Mogłabym o nich czytać jak najwięcej <3 weny czekam na następne części

    OdpowiedzUsuń
  2. Ooo taak chce dużo rozdziałów *-*

    OdpowiedzUsuń
  3. Ooo taak chce dużo rozdziałów *-*

    OdpowiedzUsuń
  4. Jak ja kocham te opko. Jakoś w ogóle mi się nie nudzi. Świetnie piszesz przez co opko jest wciągające. No i fabuła jest bardzo fajna i taka niecodzienna oraz niepowtarzalna
    Co do dzisiejszej części spodobał mi się moment gdy Jongkook próbował porozumieć się z Annabel i nagle jakąś niewidzialna siła rzuciła nim o regał. Swoją opiekuńczością Zelo znów pokazał, iż naprawdę kocha Jongkooka.
    Cekam na więcej.

    OdpowiedzUsuń
  5. Zelo spokojnie nasz Kookie będzie wszystko dobrze :D

    OdpowiedzUsuń