22 lutego 2016

Zelo & Jungkook ~cz.2 [Be my doll]




                         Zasnąłem z lalką w objęciach. Bałem się ją puszczać... bałem się, że wtedy stanie się coś złego... że coś mi zrobi... Po co ryzykować? Mimo to rano położyłem ją na łóżku i poszedłem do łazienki. Stojąc przed lustrem wpatrywałem się w swoje żałosne odbicie. Na co mi to było? Mogłem darować sobie taką pasję i dalej uczyć się o restauracji obrazów i konserwacji mebli... tak byłoby prościej. Teraz przynajmniej żyłbym w spokoju, a nie zastanawiał się czy dożyję następnego dnia.
- Hej...- wrzasnąłem uderzając plecami o szafkę. W drzwiach stał zdziwiony, ale też niezwykle spokojny Jungkook - Nie chciałem cię przestraszyć.- czyli to nie był sen... szkoda. Wziąłem głęboki oddech wbijając wzrok w chłopaka.
- Musimy... musimy porozmawiać...
- Dobrze.- lalka uśmiechnęła się kierując się w stronę salonu. Miałem ochotę uciec z mieszkania i nigdy więcej do niego nie wracać, jednak nie było to niestety możliwe. Usiadłem na kanapie obok Kooka. Wygląda... zupełnie jak człowiek. Nie powiedziałbym, że jego prawdziwym wcieleniem jest drewniane ciało - O czym chcesz ze mną rozmawiać?
- O... wszystkim... Może... jak ty... czemu ty do cholery żyjesz?- pytanie po prostu wybitne, ale jestem w tak ogromnym szoku, że nie potrafię wymyślić lepszego. Jungkook jednak uśmiechnął się łapiąc mnie za rękę.
- Od samego początku musiałeś poczuć do mnie coś więcej niż tylko fascynację... lalki to wyczuwają dzięki czemu mogą przybrać ludzkie ciało.
- Co... przecież to niemożliwe. 
- Wszystko jest możliwe... boisz się po prostu w to uwierzyć. 
- Może...- powolnym ruchem zabrałem dłonie z rąk Kooka. Chłopak musiał zrozumieć, że nie czuję potrzeby jego dotyku więc zawiedziony zaczął się ode mnie odsuwać - Jak ty to sobie wyobrażasz...
- Ale co?
- No nie wiem... twoje życie tutaj...
- Będziemy najlepszymi przyjaciółmi... znaczy...- brunet spojrzał na mnie speszony - Jesteś moim panem... ale... chciałbym się z tobą przyjaźnić.- dziwak. Mimo to uśmiechnąłem się do niego przytakując.
- Dobrze... coś jeszcze?- widziałem jak chłopak znów nabiera pewności siebie.
- Będę sprzątał, gotował, robił zakupy, a ty będziesz mógł spokojnie się uczyć.- hm... to w sumie nie takie głupie.
- Ale... ty nie masz... nie wiem... zamiaru zabicia mnie czy coś...- brunet zaśmiał się chowając twarz w dłoniach.
- Obejrzałeś chyba za dużo horrorów... nic ci nie zrobię. 
- Mhm...- zamyśliłem się wbijając wzrok w stojący przed nami telewizor - Wiesz... cały czas zastanawiam się jak to jest możliwe... mam wrażenie, że Jongup mi czegoś dosypał do kawy i dlatego widzę cię... żywego.- po chwili poczułem zawisające na sobie ciało oraz towarzyszący temu śmiech.
- Jesteś strasznie uroczy... Czasem warto wierzyć w rzeczy nadprzyrodzone. Uwierz mi, że wtedy będzie żyło ci się lepiej. 
- Jakoś nie chce mi się w to wierzyć.
- Poważnie. Jak żyłem w ludzkiej postaci uwielbiałem oglądać horrory, czytać o niewyjaśnionych zjawiskach... lądowałem wtedy w zupełnie innym świecie, takim... jak na mój gust lepszym. 
- Skoro tak mówisz...- westchnąłem spoglądając na uśmiechniętą twarz kukły - No dobrze... to na co masz teraz ochotę?
- Zrobiłbyś mi kakao?
- Pewnie.- ruszyłem do kuchni i zacząłem przygotowywać napój. Po chwili zauważyłem wskakującego na blat kuchenny chłopaka. Normalnie takie skakanie po meblach wytrąciłoby mnie z równowagi, jednak ten dzieciak... lalka... zwał jak zwał, jest tak uroczy, że nie jestem w stanie mu czegokolwiek zabraniać - Opowiesz mi coś o sobie?
- Mhm... a co chciałbyś wiedzieć?
- W sumie... wszystko... 
- Oho... ciekawość to pierwszy stopień do piekła.
- No nie strasz mnie...
- Żartuję.- na twarzy lalki znów zagościł słodki uśmiech - Po kolei... tylko uważaj, bo możesz mi tu zasnąć z nudów.- uśmiechnąłem się wręczając brunetowi kubek z ciepłym kakao - Dziękuję.
- Proszę... no to słucham.
- Całe życie mieszkałem w niewielkiej wsi pod Seoulem. Moja mama zmarła jak miałem trzy lata więc niewiele mogę ci o niej powiedzieć... Po jej śmierci ojciec stał się moim najlepszym przyjacielem i w zasadzie miałem tylko niego. Jak poszedłem do gimnazjum zacząłem interesować się opętaniami, demonologią, żyjącymi zabawkami, no wiesz.... hm... w sumie temat żywych, złych lalek fascynował mnie najbardziej.- tutaj przerwał biorąc łyk kakaa - Ojcu się to nie podobało i za wszelką cenę starał się znaleźć mi inne zainteresowania. Mam mówić dalej?
- Pewnie.- wow... ten chłopak opowiada w taki sposób, że mam ochotę słuchać go godzinami.
- Kilka miesięcy przed moją śmiercią zapisał mnie do szkoły muzycznej, do której musiałem dojeżdżać właśnie do Seoulu. Miałem prawo jazdy, swój samochód... hm... brak wyobraźni również...- Jungkook westchnął patrząc przez kuchenne okno wybiegające na park - Nauczyciel zadzwonił do mnie, że na czwartkowe zajęcia mam przyjechać dopiero na 20... tamtego wieczoru okropnie padało... widoczność na drodze była okropna... Mimo to miałem poczucie obowiązku i chciałem jak najszybciej dojechać do szkoły muzycznej. Pech chciał, że przez moją głupotę samochód wpadł do rowu uderzając w stojące przy nim drzewa... Ze mnie... ze mnie i z samochodu została miazga.- miałem łzy w oczach... naprawdę... nie wiem co mam teraz odpowiedzieć. W końcu Kook spojrzał na mnie uśmiechając się - Wiesz co jest najlepsze?- pokręciłem przecząco głową - Z wypadku nie pamiętam kompletnie nic... Jakieś takie hm... przebłyski świadomości miałem... w zasadzie sam nie wiem kiedy. Było to jednak okropnie bolesne i denerwujące. Pamiętam, że siedziałem na komodzie i mogłem jedynie poruszać oczami. Gdy widziałem ojca chciałem zwrócić na siebie jego uwagę, ale nie potrafiłem... wszystkie moje wołania i krzyki były tłumione we mnie.... teraz wiem dlaczego.
- Jungkook.... tak mi przykro...
- Hm?... Nie, niepotrzebnie.- brunet zmieszał się łapiąc mnie za rękę - Nie chcę żebyś się przeze mnie martwił. Bardzo się cieszę, że dzięki uczuciom jakimi mnie obdarzyłeś znów mogę poczuć się człowiekiem.- uśmiechnąłem się głaszcząc go delikatnie po dłoni.
- Postaram się żebyś znów był szczęśliwy.- po chwili moje ciało runęło z impetem na ziemię. Dlaczego? Kukła rzuciła się na mnie mocno mnie przytulając.
- Dziękuję Zelo!... Mam nadzieję, że to nie będzie dla ciebie kłopot.
- Aishh dzieciaku, to bolało.
- Przepraszam... strasznie cię przepraszam!- hm.. nie rozumiem czemu on się tak wszystkim przejmuje.
- Już dobrze.- westchnąłem głaszcząc go po głowie - Następnym razem jak będziesz chciał się przytulić to musisz mnie wcześniej ostrzec... Masz chłopaku siłę.
- Dobrze... przepraszam.- chłopak jakby nagle złagodniał. Wtulił się we mnie z ogromnym spokojem. Objąłem go ramieniem lekko się uśmiechając.
- Powiesz mi na jakim instrumencie uczyłeś się grać?- Jungkook podniósł głowę. Widziałem na jego twarzy zaskoczenie.
- Na... na fortepianie i organach.
- Pamiętasz coś jeszcze?
- Tak... myślę nawet, że potrafię więcej niż przed śmiercią.
- Chciałbyś mieć tutaj fortepian?
- Ja... ja nie śmiałbym nawet o to prosić...
- Żaden problem, aleee... jest jeden warunek.- lalka wyprostowała się uważnie mi się przyglądając - Masz grać dla mnie codziennie.
- Tak jest.- w sumie może cała ta sytuacja nie będzie taka zła? Uśmiechnąłem się głaszcząc go delikatnie po niesamowicie bladym i zimnym policzku. Brunet ujął niepewnie moją dłoń, składając na niej nieśmiały pocałunek. Czułem jak przez moje ciało przebiegają dreszcze mimo to czułem pewne hamulce przed ostatecznym wycofaniem się.
- Jungkook...- chłopak usiadł bliżej mnie uważnie mi się przyglądając - Co ty robisz?
- Patrzę na ciebie.
- Czemu w taki sposób?
- Bo mi się podobasz... chcę ciągle na ciebie patrzeć.- przełknąłem z trudem ślinę. Nie chcę wypytywać go o to jak wygląda miłość w jego mniemaniu... na to jeszcze przyjdzie pora - A ja?
- Hm?
- Podobam ci się?
- Wiesz... jesteś ładny...
- Tak czy nie?
- Tak... podobasz mi się.- jako lalka... chociaż w ludzkiej postaci jest jeszcze piękniejszy. Czuję... coś w rodzaju fascynacji jego osobą. Mam wrażenie jakby ten dzieciak sterował moimi myślami i uczuciami... sam nie wiem jak mam to wyjaśnić. Jungkook uśmiechnął się schodząc ze mnie. Gdy wstałem przytulił się do mnie chichocząc.
- Co chcesz zjeść na obiad i kolację?
- Ja nam coś przygotuję.
- Nie!- otworzyłem szeroko oczy odsuwając się od bruneta - Przepraszam... po prostu chcę ci się odwdzięczyć... przepraszam Zelo, przepraszam.
- Już dobrze.... to... zrób coś... co chcesz...- chłopak skinął głową zabierając się do pracy. Ja natomiast pędem ruszyłem do swojego pokoju, po czym pospiesznie odpaliłem laptopa. Znów starałem się namierzyć mężczyznę, który wcisnął mi to dziwactwo, jednak wszelkie próby dojścia do niego po dobroci szły na marne - Tak się bawić nie będziemy...- namierzyłem IP komputera, z którego zostało wysłane ogłoszenie. Znałem dokładny adres i numer telefonu. Starałem się skontaktować z mężczyzną, jednak ten odrzucał każde połączenie - Cholera...
- Obiaaaad.- w drzwiach stanął uśmiechnięty Jungkook.
- Co? Już? Jak to możliwe?
- My lalki mamy nadzwyczajne zdolności, pamiętaj Zelo.
- No... dobrze...- westchnąłem, po czym ruszyłem za chłopakiem do kuchni. To co zobaczyłem na stole wyglądało i pachniało tak niesamowicie, że dostałem niemalże ślinotoku.
- Mam nadzieję, że będzie ci smakować.
- Żartujesz? Wow, to jest...
- Daj mi buzi... taka zapłata wystarczy.- w końcu to tylko lalka, która chce odrobiny miłości. Uśmiechnąłem się stając na wprost bruneta, po czym delikatnie pocałowałem go w policzek - Tutaj.- powiedział dotykając palcem ust.
- Nie zapędzasz się?
- Prooooszę, tylko jeden buziak.
- Dobrze już dobrze.- zaśmiałem się unosząc delikatnie jego twarz. Po chwili mogłem smakować jego słodkich, delikatnie zaczerwienionych ust. Gdy Kookiś poczuł moją bliskość włączył niepewnie język, jednak jak dla mnie to było stanowczo za dużo - Mmm... miał być tylko buziak.
- Przepraszam.- kukła uśmiechnęła się odsuwając mi krzesło - Chodź.- gdy usiadłem nałożył mi wszystkiego co tylko było możliwe, po czym usiadł na przeciwko mnie szeroko się uśmiechając - Smacznego.
- A ty ze mną nie zjesz?
- Nie mogę... to pan musi wyrazić na to zgodę.
- Em... no dobrze. W takim razie rozkazuję ci zjeść ze mną.- widziałem, że to go niesamowicie uradowało. Gdy nałożył sobie jeść ponownie na mnie spojrzał.
- Pan musi zacząć.- westchnąłem wkładając do ust odrobinę warzyw.
- Twoja kolej Jungkook.
- Dziękuję.- po tym dziwnym wstępie w końcu mogliśmy się cieszyć tym niezwykle dobrym jedzeniem. Gdy skończyliśmy zaproponowałem wspólne okrzątnięcie kuchni, na które lalka zareagowała ogromnym entuzjazmem.
- To było naprawdę pyszne.- powiedziałem głaszcząc chłopaka po głowie - Mogę się teraz położyć?
- Coś cię boli? Mam iść do apteki? Zadzwonić po lekarza?
- Nie, spokojnie... boli mnie trochę głowa, to wszystko. 
- Pójdę po leki.
- Jungkook... zakazuję ci wychodzenia z domu.
- Ale...
- Powiedziałem coś... nie martw się tak o mnie.- po tych słowach zniknąłem za drzwiami swojego pokoju, po czym wskoczyłem pod kołdrę. Gdy tylko zamknąłem oczy usłyszałem dźwięk otwierających się drzwi. Po chwili nade mną stał Jungkook - Co się dzieje?
- Mogę się położyć obok ciebie?- westchnąłem unosząc kołdrę.
- Wskakuj.- nie zauważyłem jednak na jego twarzy entuzjazmu - Ejj... co się stało?
- Martwię się o ciebie.- powiedział masując mi skronie - Zamknij oczy.- jak kazał, tak też zrobiłem. Po chwili czułem, że odpływam... bałem się, że gdy się obudzę Jungkooka już nie będzie, a to wszystko okaże się być jedynie snem...

~c.d.n.
------------------------------------------------------------------------------------------------------------------


5 komentarzy:

  1. Czekaj bo chyba umarłamod nadmiaru uczuć... xD
    Rozdział Genialny! Nie mogę Zelo noe chce by Kookie go opuszczał jednocześnie się go boi! Jakie to urocze!❤
    Według mnie oni są słodcy! Czekam na next~
    Weny~

    OdpowiedzUsuń
  2. Aż się boję co się stanie dalej :O

    OdpowiedzUsuń
  3. Mam nadzieję, że Zelo wkrótce przestanie się bać Kookie, bo on jest taki słodki.
    Rozdział wyszedł Ci super. Czekam na koleją część.

    OdpowiedzUsuń
  4. Super rozdział, nie mogę się doczekać dalszej akcji Zelo z Kookiem.

    OdpowiedzUsuń
  5. Aż brak mi słów, tak cudowny jest rozdział :) czekam na kolejną część

    OdpowiedzUsuń