Jestem wściekły... sam nie wiem dlaczego... co jest tego przyczyną. Czy jestem aż tak zazdrosny o... o lalkę? To chore i nadal jak dla mnie niezrozumiałe. Jak to możliwe, że on żyje? Czemu trafił akurat do mnie... to musiało być coś w rodzaju przeznaczenia, w które zwykle nie wierzę, ale nie potrafię inaczej wyjaśnić naszego dość nietypowego spotkania. Czemu Jungkook się we mnie zakochał sprawiając, że ja równie mocno odwzajemniam jego uczucia? Co jest do cholery ze mną nie tak?
- Zelo?- drzwi lekko uchyliły się. Zza nich po chwili pojawiła się głowa bruneta.
- Hm?
- Nie bądź na mnie zły... Naprawdę z nikim się nie spotykam i nie mam nawet takiego zamiaru.
- Rozumiem.
- Zelooo...- chłopak usiadł obok mnie na łóżku łapiąc mnie niepewnie za rękę. Czułem jak cały gniew ze mnie uchodzi... wszystko za sprawą bliskości chłopaka - Skarbie proszę cię...
- O co mnie prosisz?
- O to żebyś mi wybaczył i się na mnie nie gniewał... przepraszam.
- Nie gniewam się na ciebie.- na mojej twarzy automatycznie pojawił się uśmiech. Kook otworzył szeroko oczy, po czym z całej siły uderzył mnie w ramię.
- Jak możesz mnie tak traktować?! Myślałem, że to już koniec!- westchnąłem wtulając w siebie chłopaka - Jesteś podły.
- Wiem... lalu.- parsknąłem śmiechem patrząc na jego poirytowaną twarz.
- Ej... nie nazywaj mnie tak.
- Czemu?
- Bo to głupie... i... babskie.
- Jesteś lalką Jungkook... moją kochaną lalą.
- Zemszczę się za to.- spojrzeliśmy na siebie szeroko się uśmiechając - Ale zanim to zrobię daj mi buzi.- nie musiał długo czekać. Z wielką przyjemnością połączyłem nasze usta pocałunkiem. Jungkook położył się na łóżku ciągnąc mnie za sobą. Gdy nad nim wisiałem rozpinałem mu flanelową, kraciastą koszulę. Ten w tym czasie pozbawił mnie koszulki... zostałem więc w samej bieliźnie. Gdy tylko udało mi się zdjąć z niego zbędny kawałek materiału zacząłem całować go po klatce piersiowej i obojczykach. Chłopak mruczał zatapiając palce w moich roztrzepanych po nocy włosach - Wczoraj taki nieśmiały, a dzisiaj już tak szalejesz?
- To źle?- zapytałem zrywając z niego bokserki.
- Bardzo dobrze, jednak miałem nadzieję, że to ja zawsze będę górował.
- Y y... teraz pora żebym to ja się wykazał.- szepnąłem dmuchając delikatnie w stronę podbrzusza partnera. Jungkook zadrżał szeroko się uśmiechając. Ten gest zachęcił mnie do dalszego działania. Gdy całowałem jego uda dobiegło nas pukanie do drzwi. Wymieniliśmy się jedynie spojrzeniami, jednak nie chciałem przerywać zaczętej wcześniej czynności.
- Nie przerywaj.- szepnął chłopak głaszcząc mnie po głowie. Skinąłem głową kontynuując. Po chwili jednak pukanie stało się głośniejsze i bardziej agresywne.
- Poczekaj na mnie.- pocałowałem partnera w czoło udając się do przedpokoju.
- Zelo...
- Spokojnie, to pewnie sąsiadka.- po tych słowach odwróciłem się widząc tym samym stojącego w progu Jungkooka, mającego narzuconą na siebie jedynie kraciastą koszulę.
- Boję się...- znów pukanie.
- Nie masz czego.- wziąłem głęboki oddech otwierając zamaszyście drzwi.
- No nareszcie... co ty robiłeś tyle czasu?
- A... a co wy tu robicie?- nie spodziewałem się tak nagłej wizyty rodziców... Zamurowało mnie... jak dobrze, że nie mieli kluczy do mieszkania.
- Nie wpuścisz nas do środka?
- A tak... wejdźcie...- uchyliłem szerzej drzwi umożliwiając rodzicom wejście do mieszkania.
- O... masz gościa? Tak wcześnie?- tylko nie to... mama wyhaczyła speszonego do granic możliwości Jungkooka. Brunet podszedł bliżej nas głęboko się kłaniając.
- Dzień dobry, nazywam się Jungkook i jestem... kolegą państwa syna...
- Kolegą... a... co tu robisz tak wcześnie?
- To samo co wy.- wtrąciłem się z uśmiechem - To co? Kawki?
- Poprosimy synu.- aish... tato zaczął się odzywać... no to będzie ciekawie. Zaprowadziłem rodziców do salonu, po czym razem z Kookiem poszliśmy do kuchni.
- Co oni tu robią?- zapytał przerażony.
- Nie mam pojęcia, ale spokojnie... szybko ich spławimy.
- Chcesz... chcesz im o nas powiedzieć?- westchnąłem wpatrując się w gotującą wodę.
- Chciałbym, ale to nie jest takie proste... dziękuję za to co powiedziałeś.- chłopak uśmiechnął się lekko całując mnie w ramię.
- Chciałbym cię teraz pocałować.
- Wytrzymaj myszko.
- Proszę, nie odmawiaj mi.
- Jungkookie...
- Nie rozumiesz...- widziałem przerażenie w jego oczach.
- O czym ty...
- Synu, długo mamy czekać?!
- Już idziemy!... Kook co ty...
- Jestem tylko zabawką... pokaż, że mnie kochasz, bo zaraz zniknę...
- Co... nie mówiłeś mi o czymś takim...
- Nie było okazji...
- Nie było okazji?- syknąłem - To jest najważniejsza kwestia.
- Junhong!
- Idę!- chwyciłem za jego twarz namiętnie go całując - Przygotuj się na kolejną rozmowę...- sięgnąłem po tacę z kubkami pełnymi kawy - A teraz leć do pokoju po bokserki...- po tych słowach przykleiłem uśmiech idąc do salonu - Przepraszam, że tyle czekaliście.- denerwowałem się tą wizytą. Gdyby się zapowiedzieli...- Co tu robicie?
- Przyjechaliśmy zobaczyć swoje dziecko.
- Mhm...- wtedy też do pokoju wszedł zawstydzony chłopak, po czym zajął obok mnie miejsce.
- No to opowiadajcie... jak studia?
- Dobrze... mam już pomysł na pracę licencjacką.
- O... o czym chcesz pisać?- wymieniliśmy się z Jungkookiem spojrzeniami.
- O nawiedzonych przedmiotach...
- Nie wnikam...- mhm... ojciec już zwątpił... w sumie norma, zawsze z nim jest taka rozmowa - A ty Jungkook? Studiujecie na tym samym kierunku?
- Em... tak... ale nie wiem jeszcze o czym będę pisał...
- Rozumiem.
- A jak się poznaliście?- zapytała mama sięgając po kawę.
- Ja... usiadłem obok Junhonga na pierwszym wykładzie i... trzymamy ze sobą od tamtego czasu...
- Jesteś chyba strasznie nieśmiały, hm?
- Troszkę...- brunet uśmiechnął się lekko pocierając ręką o szyję.
- Ojej, a co ci się stało w szyję?- otworzyłem szeroko oczy spoglądając na wymienione miejsce... Jungkook miał niedopiętą koszulę, spod której widać było masę malinek... ja pierdzielę...
- Ja... to... moja dziewczyna...
- Widzisz Zelo... też powinieneś sobie w końcu znaleźć dziewczynę.
- Nie potrzebuję dziewczyny.
- Każdy potrzebuje miłości.
- Mamo... daruj sobie, proszę.
- No dobrze... hm... to może pokażesz nam jak urządziłeś swój pokój? Bo z tego co pamiętam, ostatnio panował tam ogromny chaos.
- Jasne... chodźcie...- jak ja nie lubię jak oni do mnie przyjeżdżają. Mimo to wstałem leniwie z kanapy prowadząc rodziców do pokoju. Gdy do niego weszliśmy złapałem się jedynie za głowę...
- Co... co to ma być...- po pokoju rozrzucone były ubrania, lubrykant i gumki... W sumie to nie wiedziałem czy mam zacząć się śmiać czy poważnie się martwić i wstydzić - Masz kogoś?- nie rozumiem dlaczego oczy rodziców zostały skierowane na przerażonego Jungkooka - Jungkook... wiesz coś o tym?
- Dajcie mu już spokój...- westchnąłem podchodząc do chłopaka - Jungkook... Jungkook to mój chłopak...- miny rodziców... bezcenne...
- Jak... Boże, Zelo...
- Mamo, jestem dorosły i sam chcę decydować o tym z kim będę... Wiem, że to dla was ciężkie, ale musicie się z tym pogodzić...
- My... my chyba już będziemy iść...
- Mamo...
- Zadzwonimy skarbie... daj nam się z tym oswoić...- wiem, że to musiał być dla nich szok, ale jestem do cholery ich synem... powinni to zaakceptować. Rodzice bez słowa pożegnania opuścili mieszkanie. Jungkook spojrzał na mnie wielkimi oczyma łapiąc mnie delikatnie za rękę.
- Junhonggie...
- Spokojnie... cieszę się, że o nas wiedzą.
- Mam nadzieję, że to zaakceptują i... polubią mnie...
- Ciebie nie da się nie lubić.- powiedziałem całując go w czoło - A teraz słucham...
- Hm?
- O czym to tak "przypadkowo" zapomniałeś mi powiedzieć?
- Jeśli nie okazujesz zainteresowania mną to zmieniam się w lalkę... w człowieka zmienię się wtedy, kiedy znów poczuję, że chcesz dać mi odrobinę siebie i że jestem dla ciebie ważny.
- Czemu nie powiedziałeś mi o tym od razu?
- Nie sądziłem, że jest to tak ważne.
- Boże Jungkook...
- Przepraszam.- chłopak wskoczył na blat przyciągając mnie do siebie. Stanąłem między jego nogami patrząc mu uważnie w oczy.
- Kocham cię głuptasie.
- A dasz buzi?
- Głupio się pytasz.- kocham go... kocham z nim przebywać... kocham jego obecność... jego bliskość... dotyk... to jak na mnie patrzy... jak do mnie mówi... kocham to jak mnie traktuje. Gdybym mógł w ogóle nie odrywałbym się od jego słodkich warg, które tak bardzo uwielbiam. Jungkook stał się dla mnie czymś w rodzaju obsesji. Jest dla mnie jak powietrze... nie umiałbym bez niego żyć...
~c.d.n.
-------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Z racji tego, że jest Was coraz więcej i widzę komentarze wypływające spod rączek nowych mi osób, chcę Was zaprosić do "lajkowania" strony na fb "Yaoi by XiaoLu", na którym pojawiają się nowe części, zapowiedzi paringów, pytania do Was, informacje o mojej książce itp. :)
Ale jaja xD Kocham
OdpowiedzUsuńAle jaja xD Kocham
OdpowiedzUsuńJeju, jak napisałaś o tym pukaniu to się przeraziłam, że zaraz wywiąże się z tego jakiś dramat albo horror, no ale na szczęście to byli tylko rodzice xD. Słodkie jest to opowiadanie i aż wstyd mi o tym pisać, ale podoba mi się sposób w jaki opisujesz sceny seksu. Są takie czułe, romantyczne i urocze :) Aż sama bym się chciała znaleźć na miejscu jednej z postaci :P
OdpowiedzUsuńBoże kocham twoje opowiadania.Jestem tu od niedawna ale zdążyłam przeczytać bardzo dużo.....Mam teź pytanie czy jak nie będziesz miała pomysłu mogłabyś napisać coś o Yugueomie (Got7) i V (Bts)? Byłam bym zachwycona no i oczywiście życze weny Hwaiting!!
OdpowiedzUsuńYugyeomie*
UsuńAle mnie wystraszyłaś. Myślała, że do drzwi zapukał np: były facet Jonhkooka. Na szczęście to byli tylko rodzice Zelo...
OdpowiedzUsuńOpko jak zawsze super. Nie mam się do czego przyczepić. Tylko tak dalej 😊