3 grudnia 2015

Kihyun & Minhyuk~cz.1 [Świąteczny prezent]




                             Okres świąteczny dla większości ludzi jest czymś niezwykle przyjemnym i klimatycznym, ale nie dla mnie. Czas ten kojarzy mi się z rozstaniem z dziewczyną, nad którym nadal ubolewam i dzień w dzień wspominam. Kochałem ją ponad wszystko, a ona tak podle mnie oszukała i uciekła do innego chłopaka... hm.. żeby to chłopaka. Koleś ma ponad 30 lat i dobrze prosperującą firmę na karku... reszty chyba nie muszę tłumaczyć. Wredna baba poleciała tylko i wyłącznie na jego pieniądze, a ja jak ten głupek nadal za nią płaczę i wierzę, że do mnie wróci... jestem żałosny.
Właśnie przechadzałem się po świątecznych stoiskach stojących w centrum Seoulu. Znajdowały się one wokół lodowiska, które co roku budowane było na potrzeby mieszkańców miasta. Zatrzymałem się koło niego spoglądając na gładką, nie zniszczoną jeszcze taflę lodu... i pomyśleć, że rok temu w tym właśnie miejscu powiedziała mi, że już mnie nie kocha. Westchnąłem, po czym zamyślony oparłem się o drewnianą barierkę. Co ja w niej widziałem? Niby tam ładna, inteligenta, zabawna... ale tak naiwna i patrząca tylko na pieniądze...to podłe. Najbardziej boli mnie to, że spędziliśmy ze sobą cztery lata... mieliśmy dość poważne plany na przyszłość, a ona to ot tak zniszczyła.
W pewnym momencie zauważyłem siadającego na ławce, obok której stałem chłopaka. Zapinał łyżwy, po czym trzymając się barierki dzielnie ruszył na lód. Odwróciłem się więc w jego stronę, by zająć czymś myśli. Od samego początku starałem się dokładnie analizować każdy jego ruch... lepsze to niż ciągłe wspominanie Soojin. Jak tylko znalazł się na lodzie jego ruchy były niepewne... nie dało się tego nie zauważyć. Po kilku minutach jednak zrobił rundkę wokół lodowiska, po czym się rozpędził... czułem, że źle się to skończy. W pewnym momencie usłyszałem jedynie głośny jęk spowodowany mocnym uderzeniem w barierkę. Przerażony podbiegłem do leżącego na lodzie blondyna klepiąc go po twarzy.
- Hej... słyszysz mnie? Popatrz na mnie.
- Mhm.- chłopak otworzył powieki, spod których wyłoniła się para czarnych, wesołych oczu - Spokojnie, nic mi nie jest. 
- Nie byłbym tego taki pewien... wyglądało to dość groźnie.
- Nie przesadzaj.- blondyn usiadł masując się po brzuchu, którym odbił się od barierki - Mimo to dziękuję.- spojrzałem uważnie na jego głowę.
- A głowa? Nie boli cię?
- Trochę... ale bardziej oberwałem jednak w brzuch.- chłopak uśmiechnął się, po czym podał mi rękę -  Jestem Minhyuk. 
- Kihyun.- podałem mu rękę, po czym powoli pomogłem mu wstać.
- Często cię tutaj widuję... musisz bardzo lubić ten świąteczny klimat.
- Coś ty... wręcz go nienawidzę.- uśmiechnąłem się lekko prowadząc go w stronę ławki.
- Czemu?... Codziennie widzę jak stajesz przy lodowisku i mierzysz wszystko wzrokiem... wygląda to tak jakbyś dzień w dzień na kogoś czekał. 
- Hm... raczej już nie mam na kogo.- Minhyuk popatrzył na mnie zdziwionym wzrokiem - Pracujesz tu, że tak ciągle mnie widujesz?
- Tak... sprzedaję kakao naprzeciwko lodowiska.- chłopak uśmiechnął się szeroko, po czym usiadł na ławce i zaczął zamieniać łyżwy na buty - Masz może ochotę?
- Na kakao?... w sumie czemu nie.- usiadłem obok niego przyglądając się temu co robi. Z jego anielskiej twarzy nie znikał uśmiech... jak można być tak pozytywną osobą?
- Możemy już iść.- przytaknąłem, po czym ruszyliśmy w stronę stoiska - Mamy już zamknięte, ale chyba nic się nie stanie jeśli na chwilę skorzystamy z kuchni.
- Hm... może lepiej nie ryzykujmy?
- Mój szef jest teraz na urlopie, a pracuję tu jedynie ja i on więc nikt nam nie złoży wizyty.- weszliśmy do środka. W środku było niesamowicie przytulnie i ciepło. Od razu rozpiąłem kurtkę i usiadłem na jednym z krzeseł.
- Pomóc ci?
- Nieee... poradzę sobie.- chłopak rozebrał się, po czym od razu stanął przy maszynach. Znów zacząłem mu się uważnie przyglądać. Wygląda jak świąteczny aniołek... mleczna twarz, blond włosy, drobne ciało... co chwilę jednak na jego nieskazitelnej buzi pojawiał się lekki grymas.
- Coś jest nie tak?
- Boli mnie trochę ten brzuch.- chłopak podszedł do mnie podnosząc do góry sweter - Mam tam coś?- na jego wyrzeźbionym brzuchu znajdował się krwiak dość pokaźnych rozmiarów.
- O jezus... ale masz siniaka.- złapałem go za biodra uważnie mu się przyglądając - Jak będziesz wracał do domu, kup jakąś maść żeby ci to zeszło.- Minhyuk westchnął, po czym opuścił sweter i podszedł do maszyny dającej znak, że kakao jest już gotowe. Po chwili trzymałem w rękach wielki kubek z niesamowicie słodkim napojem - Mmm... pyszne.- ten jedynie uśmiechnął się zatapiając usta w swoim.
- Zdradzisz mi po co tu ciągle przychodzisz?
- A daj spokój... to głupia historia.
- Może i głupia, ale cię męczy... dawaj.- nie sądziłem, że kiedykolwiek będę się zwierzał nowo poznanemu chłopakowi. Spojrzałem więc na jego zaciekawioną twarz, po czym głęboko westchnąłem.
- Rok temu przy tym lodowisku rozstałem się z dziewczyną.
- Co... znaczy...- Minhyuk odstawił kubek - Ona cię zostawiła?- skinąłem jedynie zażenowany głową - Nie mów mi, że rok rozpaczasz za laską.
- No... tak wyszło.
- Hm... wiesz ile fajnych rzeczy musiało cię ominąć przez ten rok... ile fajnych lasek musiało przewinąć się obok ciebie...
- Ale...
- Ale ty ich nie zauważyłeś, bo rozpaczałeś za byłą... Kihyun... nie oszukujmy się, ale takich jak ona jest na pęczki. Nie ma co tracić czasu na płakanie za tą jedną pipą.- może i ma rację? Spojrzałem na niego lekko się uśmiechając - Jak chcesz to znajdziemy ci kolejną... chociaż.- chłopak urwał upijając łyk kakaa - Zrób sobie jeszcze przerwę i zostanów się czy aby na pewno chcesz dziewczynę.
- Ale że co?... Sugerujesz mi, że mam się uganiać za facetami?- zaśmiałem się odstawiając pusty kubek.
- Mooooże.- widziałem, że Minhyuk automatycznie posmutniał, jednak nadal utrzymywał wesoły ton - Nie no żartuję oczywiście... Jeśli chcesz to powiedz mi kiedy będziesz gotowy, to poszukamy ci nowej dziewczyny.- wbiłem w niego wzrok uważnie mu się przyglądając.
- Hm... szkoda, że nie poznałem cię wcześniej.- jego biała wręcz twarz zalała się rumieńcem.
- Czemu?
- Jesteś dobrym materiałem na kumpla. 
- Ahh... dziękuję.- chłopak uśmiechnął się głęboko się kłaniając - Co robisz jutro?- otworzyłem szeroko oczy - Znaczy... przepraszam... po prostu mam jutro wolne... ale jeśli nie chcesz...
- Spoko... możemy umówić się obok lodowiska, hm... koło 16-stej?
- Pewnie.


*

           Bardzo długo analizowałem słowa nowego kolegi. Może faktycznie ma rację i nie powinienem dalej zadręczać się Soojin? Może rzeczywiście muszę rozejrzeć się za kimś nowym? Hm.. chociaż z drugiej strony posiadanie dziewczyny to nie obowiązek... laski mogą jeszcze poczekać. W zasadzie przez ten rok gdy byłem sam, nie było aż tak źle. Mogłem robić co chcę i kiedy chcę bez jakichkolwiek wyrzutów i pretensji. Zdecydowanie życie singla jak najbardziej mi odpowiada.
            Na drugi dzień wstałem z samego rana... było może koło siódmej. Chciałem tradycyjnie zjeść tosty popijając je kawą, jednak tego poranka nabrałem nagłej ochoty na kakao... nie wiem dlaczego. Z uśmiechem na twarzy przygotowałem napój, po czym usiadłem w salonie ciesząc się jego smakiem. Cieszyłem się, że poznałem Minhyuka. Nie mam kolegów więc Hyuk napatoczył się wręcz w idealnym momencie. Może właśnie zamiast dziewczyny potrzebowałem przyjaciela? W zasadzie można zakładać taką opcję.
Cały dzień przesiedziałem na kanapie z pilotem w ręce. Dopiero koło 14-stej zwlokłem się z niej i poszedłem pod prysznic. Stojąc pod stróżkami ciepłej wody myślałem o Minhyuku... nie rozumiem czemu ten chłopak zajmuje moje myśli. Przecież to tylko kolega, a myślę o nim... przez cały czas odkąd go tylko zobaczyłem... porażka.
- Wyłaź już młody!- Hyunwoo... mój starszy o rok brat.
- Ciśnie cię na kibel?!- w pewnym momencie chłopak szarpnął za zasłonkę prysznicową. Nie wiedziałem, że wszedł do środka. Krzyknąłem odbijając się od ściany - Zwariowałeś?! 
- Wstydzisz się mnie?
- Y...em... jestem nago do cholery!
- Wow... wyłaź... chcę wziąć prysznic.- syknąłem łapiąc za zasłonkę - Wybierasz się gdzieś?
- Może.
- Poznałeś jakąś laskę?
- Nie... umówiłem się z kolegą.- brat spojrzał na mnie podejrzliwie po czym zasłonił wannę.
- Znam go?
- Nie... sam poznałem go wczoraj... ale jest strasznie..hm... sympatyczny.
- Sympatyczny?- wyczułem ten drwiący ton - Jak koleś może być sympatyczny?
- Oj wal się.- wyszedłem z wanny łapiąc za ręcznik.
- Nooo braciszku... laski nie wiedzą co tracą.
- Patrzysz mi się na..?... Ty stary zboczeńcu.- popchnąłem na ścianę uśmiechniętego brata, po czym zawstydzony pobiegłem do pokoju. Tam pospiesznie się ubrałem i ruszyłem do wyjścia. W pewnym momencie zostałem wciągnięty do łazienki - Hyunwoo!
- Kihyun...- jego ton brzmiał tak poważnie jak jeszcze nigdy.
- C... co?
- Ty... nie jesteś gejem, nie?
- Starość już całkiem rzuciła ci się na ten pusty łebek. 
- No wiesz... po rozstaniu z laską uderzasz do chłopaków...
- To kolega matole... Czy ja ci robię wyrzuty i zadaję durne pytania jak wychodzisz gdzieś z kolegami?
- No nie.
- No właśnie... więc daruj sobie i puść mnie bo się spóźnię.
- Hm... a jak on się nazywa?
- Minhyuk...
- No tak... to nie pozwól Minhyukowi czekać... jeszcze się twój skarb obrazi.
- Jesteś dupkiem.- wyrwałem się z jego uścisku po czym ruszyłem na dół. Wiem, że te ciąłe docinki są dla żartów, ale dzisiaj ewidentnie przegiął. Ja gejem?... Błagam. Jestem chodzącym testosteronem, który z chęcią wykorzystam na jakąś laskę, a nie... fu. Nakładając buty i kurtkę znów usłyszałem jego durnowaty głos.
- Mamoooo! Kihyun znalazł sobie chłopaka i idzie się teraz z nim spotkać!- westchnąłem, po czym złapałem za klamkę.
- Kihyunnie...
- Mamo.... to kolega.- rzuciłem i wyszedłem pospiesznie z domu. Jak Hyunwoo mnie denerwuje... jestem pewien, że jak tylko wrócę do domu znów będzie tym starym, kochającym braciszkiem, który wskoczy mi do łóżka i zacznie dopytywać jak radzę sobie w życiu i czy jestem szczęśliwą osobą... cały on. Nie rozumiem tylko czemu czasami ma takie odpały i robi wszystko by mi dopiec. Widocznie taka jest rola rodzeństwa.
W drodze na lodowisko zastanawiałem się co właściwie będziemy robić. W zasadzie pizza czy spacer byłyby najlepszą opcją, by się lepiej poznać, ale czy ja wiem... nie będzie to podlatywać tradycyjną, pierwszą... randką?- Jezuuuu... jakie to wkurzające.- syknąłem kopiąc w górkę śniegu. Przy skręcie na świąteczne stragany wziąłem głęboki oddech rozglądając się za chłopakiem. Tego jednak nie było.
- Kogo pan szuka?- wrzasnąłem odwracając się gwałtownie do tyłu.
- Minhyuk... ty....aishhh!- przede mną stał uśmiechnięty od ucha do ucha blondyn. Ubrany był w czarny płaszczyk, duży, wełniany szalik i czapkę, spod której wystawały jasne kosmyki włosów.
- Musisz mieć coś na sumieniu.
- Zaraz będę miał ciebie.- spojrzeliśmy sobie w oczy, po chwili wybuchając śmiechem. Dobry początek - Gdzie idziemy?
- Myślałem o kawie iiii... spacerze... będzie okazja żeby pogadać.
- Okej... proponuję kawiarnię You are here.
- Hm.... twój angielski jest taki śmieszny.
- Spadaj.- Minhyuk zaśmiał się, po czym złapał mnie za nadgarstek.
- Chodź... bo mi zimno.
- I dobrze... zmarznie ci dupsko to może się uspokoisz z tymi żartami.- w Seoulu robiło się już ciemno. Ulice oświetlone były milionem kolorowych lampek, co dodawało niesamowitego uroku... dopiero teraz mogłem to zauważyć.
- Ładnie, co?
- Mmm... znośnie.- weszliśmy do środka, po czym oboje zamówiliśmy latte pierniczkowe. Podczas rozmowy wypiliśmy po trzy takie gdyż oboje bardzo je lubimy. Jak się okazało łączy nas masa pasji. Interesujemy się podobnymi rzeczami, słuchamy tej samej muzyki, jemy praktycznie to samo... można by rzec, że trafił mi się przyjaciel idealny. Podczas spaceru byliśmy tak nabuzowani kawą, że bez przerwy się śmialiśmy i przewracaliśmy się w śnieg. Minhyuk przyznał mi, że po dużej ilości kofeiny strasznie wariuje... ja z resztą też - Muszę zapamiętać żeby nigdy więcej nie iść z tobą na kawę.- zaśmiałem się szturchając chłopaka w ramię.
- Ejjj... ty wcale nie jesteś lepszy... szalejesz jakbyś miał ADHD.
- Ale tylko po kawie... ty masz tak cały czas.- Minhyuk zachichotał rzucając we mnie śnieżką.
- Będziesz miał ze mną przerąbane.
- Hmm... mogę się jeszcze wycofać?
- Nawet nie próbuj.- blondyn wskoczył mi na plecy. Śmiejąc się zakręciłem nim, rzucając go w śnieg - Zemszczę się!- tak wesoło minęła nam cała droga do domu. Muszę przyznać, że potrzebowałem czegoś takiego by zapomnieć o Soojin.
- Hm... to jesteśmy pod moim domem. W zasadzie to ja powinienem odprowadzić ciebie. 
- Czemu?
- Nie wiem... tak mi coś... podpowiada w głowie.
- Ale gadasz głupoty.- Minhyuk znów posłał mi ciepły uśmiech - Z przystanku za rogiem mam bezpośredni autobus do domu... nic mi nie będzie. 
- Jak dotrzesz od razu napisz.
- Jasne.- czułem jak chłopak coraz bardziej się do mnie zbliża. Serce podchodziło mi do gardła.
- To... to leć... jest dość zimno.- nasze twarze były dosłownie w odległości może centymetra. Minhyuk przygryzł speszony wargi, po czym lekko się uśmiechnął.
- Dzięki za dzisiaj.- widziałem, że stracił humor. Po posłaniu mi lekkiego uśmiechu ruszył w stronę przystanku.
- Minhyuk...
- Tak?
- Przyjdź po mnie jutro.
- Dobrze... daj znać o której mogę przyjść.- uśmiechnąłem się i pospiesznie wbiegłem do domu. Po rozebraniu się ruszyłem schodami do pokoju.
- Hyunwoo! 
- Idę!- na niego zawsze można liczyć... Co to miało do cholery być?! Teraz czeka mnie naprawdę poważna rozmowa z moim braciszkiem... Mam tylko nadzieję, że powie mi coś sensownego co mnie uspokoi.

~c.d.n.
-----------------------------------------------------------------------------------------------------------------

      

3 komentarze:

  1. To jest genialne. To będzie fluff? ^^

    OdpowiedzUsuń
  2. O rany jak słodko *o* Czekam na następny rozdział~ ♡

    OdpowiedzUsuń
  3. Jakie to słodkie i romantyczne <3 Oby tak dalej <3

    OdpowiedzUsuń