18 grudnia 2015

Kihyun & Minhyuk ~cz.8 [Świąteczny prezent]




                 Wieczór 25 grudnia. Siedziałem w salonie wpatrując się w tańczące w kominku płomienie. Czekałem na Minhyuka, który poszedł do piwnicy po wino. Przed nami kolejny romantyczny wieczór i namiętna noc... na samą myśl na mojej twarzy malował się uśmiech. Z drugiej jednak strony ciągle myślałem o słowach Changkyuna. Co ten dzieciak kombinuje?
- Kihyun...- podniosłem się z kanapy słysząc głos chłopaka.
- Co jest?
- Ktoś obserwuje dom...
- Co?- pospiesznie podszedłem do okna... rzeczywiście. Wśród drzew, na szczęście za ogrodzeniem stała jakaś zakapturzona postać. 
- Boję się.
- Spokojnie.- wtuliłem w siebie chłopaka, który drżał ze strachu jak osika - Nic ci tu nie grozi.
- Czego on może chcieć?
- Nie mam pojęcia...- wtedy też rozległo się donośne pukanie do drzwi, na dźwięk którego Minhyuk aż podskoczył.
- Nie otwieraj, błagam cię.
- Minhyuk...- postawiłem przed sobą przerażonego blondyna głaszcząc go po twarzy - Nie panikuj.- znów pukanie. Czyli Changkyun rozpoczął swoją grę... - Otworzę, a ty się stąd nie ruszaj, rozumiesz?- ten jedynie skinął głową. Poszedłem więc do przedpokoju i stanąłem bardzo blisko drzwi - Kto tam?- cisza. Otworzyłem więc gwałtownie drzwi... nikogo jednak przed nimi nie było. Wyszedłem na zewnątrz i rozejrzałem się dookoła.
- Kihyun, chodź już...- spojrzałem w stronę niewielkiego lasu znajdującego się wokół willi chłopaka. Znów ktoś tam stał. 
- Zamknij drzwi.
- Co?
- Zamknij drzwi i nie wychodź z domu...- miałem dość. Jeśli to Changkyun dobrze by było jakbyśmy wyjaśnili sobie sprawę i zakończyli ją raz na zawsze. Pewnym siebie krokiem wyszedłem z podwórka. Postać ta jednak nawet nie zadrżała. Zatrrzymałem się w odległości kilku metrów od niej - Kim jesteś?- cisza... czułem jak się we mnie gotuje - Czego od nas chcesz?!- ten jedynie wzruszył ramionami i odszedł... spokojnym, miarowym krokiem w głąb ciemnego lasu. Warknąłem, po czym wróciłem do domu. Od razu w moich ramionach wylądował przestraszony Minhyuk.
- Nic ci nie jest...- szepnął wtulając się we mnie.
- Już dobrze... wszystko okej?
- Tak.- przytuliłem go głaszcząc go po głowie. 
- Minhyuk... masz może z kimś jakiś konflikt? 
- Nie... chyba nie...
- Chyba?
- Nie zadaję się z ludźmi więc skąd miałbym mieć wrogów?- westchnąłem i zaprowadziłem go do sypialni.
- Spróbujmy o tym zapomnieć.
- Nie zapomnę o tym... za bardzo mnie to przeraziło. 
- Może ktoś robił sobie jaja.
- W taki sposób?
- A ja wiem... ludzie mają różne pomysły.- usiadłem na łóżku. Po chwili usiadł za mną Minhyuk, który głaszcząc mnie po brzuchu pieścił wargami mój kark. Mruknąłem, po czym odwróciłem głowę w jego stronę. Ten od razu połączył nasze usta. Naszła mnie ogromna ochota na seks z nim. Zdjąłem więc z siebie koszulkę i rzuciłem ją na dywan. Następnie położyłem na łóżku chłopaka i usiadłem między jego nogami. Całując się z nim pieściłem ręką jego męskość. Blondyn jęczał głaszcząc mnie po twarzy. W końcu mogłem zrobić to, na co zbierałem się przez tak długi czas. Rozpiąłem mu spodnie i opuściłem je na wysokość kolan. Zębami zacząłem ściągać z niego bieliznę. Widziałem jak jego delikatny, płaski brzuch zapada się czując dotyk moich warg. Przytrzymałem jego biodra i niepewnie zacząłem całować jego brzuch i podbrzusze. Słyszałem głośny, ciężki oddech mojego partnera. Gdy zjechałem do jego męskości, chwyciłem za nią podnosząc na niego wzrok. Wpatrywałem się w jego przyćpane z podniecenia oczy, pieszcząc jednocześnie językiem główkę jego członka. 
- Boże Kihyun...- widziałem, że biedaczek nie wie co ma ze sobą zrobić. Wił się na wszelkie możliwe strony łapiąc wszystko, co miał pod ręką. Zaśmiałem się i włożyłem jego członka do ust. Z początku miałem dość dziwne i niesmaczne odczucia, jednak z czasem zaczęło mi się to podobać i sprawiać przyjemność - Wejdź we mnie...- szepnął chłopak opadając na łóżko. W normalnych okolicznościach w życiu bym się nie zgodził na coś takiego, ale byłem tak podniecony, że tym razem nie widziałem żadnych przeszkód. Jednym ruchem zdjąłem z siebie dół garderoby i nachyliłem się nad blondynem. Ten wyciągnął spod poduszki lubrykant i nalał sobie na rękę, po czym pospiesznie rozsmarował go po mojej męskości - Ile mam czekać?- ale prowokuje. Uśmiechnąłem się cwaniacko i wszedłem w niego jednym, porządnym ruchem. Czułem jak rozpływam się pod wpływem ogromnej przyjemności. Minhyuk zawisł na mojej szyi jęcząc tak cudownie. Po chwili jednak usadził mnie i zaczął po mnie skakać. Miałem wrażenie, że dojdę po minucie, a za cholerę bym tego nie chciał.[włączamy] Z całego przyjmnego transu wytrąciło nas ponowne pukanie do drzwi. Zamarliśmy. Blondyn zszedł ze mnie mocno się we mnie wtulając. Po chwili jednak z jego oczu popłynęły łzy - Czego oni chcą?- ponownie zbolały u skraju wytrzymałości nałożyłem koszulkę i bokserki i wyjrzałem przez okno. 
- Mam już dość tych gierek...
- Co?- sięgnąłem po telefon i nie odrywając wzroku od stojących pod drzwiami ludzi zadzwoniłem do Hyunwoo.
- Co tam?
- Możesz powiedzieć Changkyunowi żeby się od nas odpieprzył?! To co robi zaczyna mnie powoli irytować!
- Ale... nie wiem o czym mówisz...
- Nie rób z siebie idioty... na pewno działasz razem z nim...
- Kihyun... co się dzieje?.... Nie wiem co się stało, ale Changkyun siedzi teraz obok mnie i oglądamy film.- otworzyłem szeroko oczy. 
- A... ale jak to...
- Kihyun co się dzieje?- teraz to do moich oczu ze strachu zaczęły napływać łzy.
- N... nic... błagam cię nie wychodź dzisiaj z domu.
- Co?- rozłączyłem się. Nie miałem odwagi spojrzeć na Minhyuka.
- Skarbie...
-Co tu się do cholery dzieje?- zasunąłem zasłony, po czym osunąłem się na ziemię.
- Kihyun...- blondyn zszedł z łóżka wtulając się we mnie - Boję się.
- Minhyuk...- trzęsącymi się rękoma chwyciłem jego twarz wpatrując się w jego przeszklone oczy - Nie wiem o co tu chodzi, ale nie pozwolę żeby coś ci się stało...
- Kihyunnie...
- Damy radę, słyszysz?- po jego twarzy zaczęły spływać łzy - Ska...- znów pukanie... tego już za wiele - Posłuchaj mnie uważnie... ubierz się szybko... razem z butami... musimy być przygotowani na ucieczkę stąd...
- Co? Kihyun do cholery to nie film!- widziałem, że od razu zaczął żałować tego, że podnióśł na mnie głos - Przepraszam, nie chciałem...- wtuliłem go w siebie - Po prostu się boję...
- Wiem skarbie... Nie wiem o co w tym chodzi, ale obiecuję ci, że wyjaśnimy to i wszystko będzie dobrze.- usłyszeliśmy jak ktoś szarpie za klamkę od drzwi wejściowych - Ubieraj się.- wyrwałem w stronę drzwi, po czym zamknąłem je na klucz. Oboje zaczęliśmy się ubierać w ogromnym pośpiechu. 
- Kihyun...- zamarliśmy - Oni tu są...- rzeczywiście... ewidentnie ktoś plątał się po dole domu - Boję się Kihyun, błagam cię zrób coś.
- Uspokój się.
- Zabiją nas, ja nie chcę umierać, słyszysz?- rzuciłem się na chłopaka uciszając go pocałunkiem.
- Uspokój się.- szepnąłem głaszcząc go kciukami po twarzy - To tylko głupi żart... rozumiesz?- ten skinął jedynie głową. Pocałowałem go i złapałem za nadgarstek ciągnąc go do szafy. Ukryliśmy się w stercie ubrań i czekaliśmy... cały czas jednak trzymaliśmy się za ręce.
- Kihyunnie...
- Ciii... już tu są.- wtuliłem w siebie chłopaka, by nie patrzył na to, co za chwilę będzie się działo w jego pokoju. Drzwi otworzyły się... dzięki szparom w drzwiach garderoby mogłem się wszystkiemu przyglądać. Do środka weszły trzy postacie w kapturach i bandamkach na twarzy. Za każdym razem jak blondyn podnosił głowę chowałem ją pospiesznie w swoich ramionach. Cały czas jednak nie odrywałem wzroku od nieznajomych mi ludzi. Wszyscy byli płci męskiej. 
- Nie ma ich tu.- za cholerę nie mogę skojarzyć tego głosu. 
- Sprawdź pod łóżkiem.- Minhyuk podniósł głowę przyglądając się mężczyznom. 
- Pusto.
- Wychodzimy.- gdy drzwi do pokoju zamknęły się chłopak nachylił się do mojego ucha.
- Znam.... znam te głosy...- skinąłem jedynie głową wtulając go w siebie. Chciałem odczekać i mieć pewność, że opuścili dom. Siedzieliśmy tak przez około godzinę... z mocno bijącymi sercami, płytkimi oddechami i spoconymi z nerwów twarzami.
- Skarbie...
- Tak?
- Jak się czujesz?- Minhyuk spojrzał na mnie zmęczonym wzrokiem.
- Wiem, kto to jest...
- Kto to?
- Wśród nich jest chłopak, z którym zdradził mnie Changkyun... reszta... nie wiem ilu ich jest, ale na pewno jest on... i... i brat Chana...
- Co...- o co tu do cholery jasnej chodzi? 
- Jestem zmęczony...- rzeczywiście... oczy chłopaka zamykały się.
- Minhyukkie, co się dzieje?
- Spać...- ułożyłem go na sobie głaszcząc go po głowie.
- Prześpij się.- sięgnąłem po telefon. 
<- Twój chłopak nasłał na nas swoich znajomych... włamali się do domu Minhyuka i szukali nas. Co jeszcze musi się stać żebyś się z nim rozstał?
-> Wybacz, ale Hyunwoo nie może teraz pisać. Jak widzisz moja gra się zaczęła. Wesołych Świąt chłopcy:)

~c.d.n.
------------------------------------------------------------------------------------------------------------


5 komentarzy:

  1. To miało być opowiadanie Bożonarodzeniowe a wychodzi z tego jakiś horror jak na Halloween xD

    OdpowiedzUsuń
  2. O kurde... to się nieźle rozkręca... podczas tej akcji ukrywania się w szafie miałam normalnie ciarki... kurde chce kolejna część XD

    OdpowiedzUsuń
  3. Czemu ja płacze? Jeeeezu co ty dziewczyno robisz ze mną i moimi feelsami.. :o pierwszy i ostatni raz zastosowałam się do " włączamy" serio... Daalej :3

    OdpowiedzUsuń
  4. Tego się nie spodziewałam... Zaskoczyłaś mnie.
    Ale się porobiło. Z niewinnego opka wyszedł jakiś horror... Mam tylko nadzieję, że trupów nie będzie.
    Czekam na kolejną część.

    OdpowiedzUsuń
  5. Czytając to miałam wrażenie, jakbym była w jakimś horrorze (uwielbiam je tak nawiasem mówiąc). :D
    Ale i tak wyszło bosko.
    I nieźle się porobiło...
    Czy Changkyuna mogę utożsamić sb z I.M czy to tylko zbieżność imion.?
    Czekam na dalszą część, i niech się ona sybko pojawi, bo ciekawość mnie zżera. :)
    Powodzenia. ;*

    OdpowiedzUsuń