Obudziłem się z potwornym bólem głowy... znowu przesadziłem. Zrezygnowany spojrzałem na zegarek, na którym dochodziła 16-sta. Przespałem praktycznie cały dzień... o dziwo sam. Co robiłem wczorajszej nocy, że nie jestem nawet w stanie przypomnieć sobie jak wróciłem do domu? Czyżbym był aż tak zrozpaczony dostaniem kosza od Kihyuna, że upiłem się do nieprzytomności kierując się samotnie prosto do domu? Zmęczony i wpół przytomny sięgnąłem po telefon, na którym widniało kilka nieodebranych połączeń od Jooheona.
- W końcu oddzwaniasz.- mruknąłem przekręcając się na brzuch.
- Co chciałeś?
- Chciałem się zapytać jak się czujesz.
- Hm?
- Upiłeś się wczoraj jak świnia... gadałeś coś o jakimś Kihyunie...- chłopak parsknął śmiechem - Kto to w ogóle jest?
- Poznałem go wczoraj w klubie.
- I jak było?
- Jako pierwszy mi odmówił...
- Ahhh.... to już znam powód twojego załamania i picia czego popadnie.
- Wal się...
- Wyluzuj... takich jak on jest całe mnóstwo.- westchnąłem rozłączając się. Jakoś niespecjalnie mam ochotę na gadki z Jooheonem. Zwlokłem się z łóżka, po czym w pierwszej kolejności udałem się pod prysznic, by trochę się rozbudzić. Stojąc pod ciepłymi strużkami wody zamknąłem oczy, by w pełni się rozluźnić i oddać się tej chwili. Obrazy przewijające się w mojej głowie kręciły się tylko i wyłącznie wokół idealnej twarzy Kihyuna, jego postawy, głosu i uroczego zachowania. W życiu nie miałem takiego sentymentu w stosunku do nowo poznanej osoby. Westchnąłem uderzając dłonią o ścianę kabiny. Wiedziałem, że aby o nim zapomnieć, muszę się najpierw z nim przespać... inaczej będę o nim myślał non stop, a na to nie mogę sobie pozwolić. Po wzięciu prysznica narzuciłem na siebie szlafrok i udałem się do kuchni, by zrobić sobie swoją ulubioną kawę. Racząc się gorącym napojem usiadłem przy blacie odpalając telewizor. W zasadzie powinienem zająć się nauką, ale jakoś nie mam dzisiaj do tego głowy. Wszystko wina tego pieprzonego rudzielca... Jeśli spotkamy się w następny piątek i nie uda mi się zaciągnąć go do łóżka to będę skończony. Nie będę w stanie myśleć o niczym innym, tylko o nim... Warknąłem włączając muzyczny kanał, z którego po chwili dało się słyszeć dudniącą na całe mieszkanie muzykę. Może chociaż ona pozwoli mi wypędzić z głowy tego chłopaka. Podszedłem do drzwi balkonowych otwierając je, po czym odpaliłem papierosa krzątając się jednocześnie po mieszkaniu. Po chwili poczułem wibrujący w kieszeni szlafroka telefon. Nie patrząc kto dzwoni odebrałem przykładając go do ucha.
- Tak?
- Hej... mógłbyś mi otworzyć?
- Minhyuk?- podbiegłem od telewizora pospiesznie go wyłączając.
- Mhm... byliśmy na dzisiaj umówieni.- aishh.. całkowicie o tym zapomniałem. Rozłączyłem się podbiegając do drzwi. W progu stał uśmiechnięty chłopak, który jak tylko mnie zobaczył zawiesił mi się na szyi delikatnie mnie całując - Zapomniałeś o mnie?- objąłem go lekko się uśmiechając. Może gdy będę się z nim kochał to choć na chwilę wypędzę z głowy myśli związane z Kihyunem.
- W życiu... o tobie nie da się zapomnieć.- mruknąłem namiętnie go całując. Odwzajemniając pocałunek chłopak pchnął drzwi zamykając je.
- Chcesz się kochać w przedpokoju?- zaśmiał się spoglądając na mnie. Nie lubię z nim przebywać i nienawidzę wręcz gdy patrzy na mnie w ten sposób. Wiem ile dla niego znaczę, a najgorsze jest to, że nie potrafię się w nim zakochać i z nim być... wolę traktować go jak zabawkę.
- Mmm kuszące, ale chyba wolę łóżko.- blondyn zaśmiał się, po czym pospiesznie zdjął buty i płaszcz łapiąc mnie za rękę. Widzę, że czuje się jak u siebie. W sumie nie ma się co dziwić gdyż od jakiegoś roku bywa u mnie co weekend.
- No choooodź.... mam już dość czekania Wonho.- zaśmiałem się idąc za nim do pokoju - Widzę, że dopiero wstałeś.- dodał rzucając się na łóżko.
- Wiedziałem, że przyjdziesz więc po co miałem ścielić łóżko?- zapytałem siadając na nim okrakiem. Blondyn uśmiechnął się rozwiązując pasek od szlafroka, po czym przygryzł wargę uważnie mi się przyglądając.
- Uwielbiam twoje ciało.- nachyliłem się do jego ucha przejeżdżając po nim językiem.
- W takim razie dobrze się nim zajmij.- szepnąłem zdejmując z niego sweter wraz z bokserką znajdującą się pod nim. Blondyn przygryzł wargę, po czym pchnął mnie na łóżko tak, że wylądowałem na plecach. Następnie nachylił się nade mną całując mnie po klatce piersiowej i brzuchu. Uśmiechnąłem się głaszcząc go po głowie i szarpiąc go od czasu do czasu za włosy.
- Wonho...- mruknął gryząc mnie po udach.
- Hmm?- chłopak podniósł głowę uważnie mi się przyglądając.
- Przytulisz mnie?- zamurowało mnie. Otworzyłem szerzej oczy, po czym usiadłem przyglądając się Minhyukowi.
- O czym ty mówisz?- w życiu nie sililiśmy się na jakieś czułe gesty...
- Chciałbym żebyś raz w życiu był czuły w stosunku do mnie.
- Minhyuk... nie jesteśmy razem... przecież spotykamy się tylko...
- Tak wiem...- blondyn zdjął z siebie spodnie wraz z bokserkami, po czym usiadł na mnie okrakiem całując mnie po twarzy. Jego pośladki w bardzo delikatny sposób ocierały się o mojego członka przyprawiając mnie o dreszcze - Wonho...- objąłem go głaszcząc go po plecach, czekając tym samym na jakiś śmielszy ruch z jego strony.
- No co tam?
- Czy jeśli ci coś powiem to zmienisz zdanie w stosunku do mnie?
- Nie mogę ci niczego obiecać... a już na pewno nie w ciemno.
- No tak...- chłopak westchnął nabijając się ostrożnie na moją męskość, po czym objął mnie za szyję wtulając się we mnie - Wonho...- czułem na skórze jego ciężki, ciepły oddech - Zakochałem się w tobie.- właśnie tych słów bałem się najbardziej. Wziąłem głęboki oddech dobierając w głowie odpowiednie słowa, by nie zranić kochanka.
- Minhyukkie, o czym ty mówisz?- położyłem chłopaka na łóżku wykonując delikatne ruchy biodrami. Blondyn przyciągnął mnie do siebie głaszcząc mnie po twarzy.
- Jestem w stanie zrobić dla ciebie wszystko, a... mam wrażenie, że traktujesz mnie jak zabawkę... Tylko i wyłącznie jak zabawkę.
- To nie tak.- odpowiedziałem całując go w czoło.
- A jak? Chodzę z tobą co tydzień do łóżka od ponad roku... powiedz mi w końcu na czym stoję.- położyłem się na chłopaku delikatnie przyspieszając.
- Nie jestem gotowy na związek... to nie w tobie tkwi problem tylko we mnie.- Minhyuk jęknął obejmując mnie za szyję.
- A jeśli będziesz gotowy... będziesz w stanie się we mnie zakochać?- chciałem się jedynie dobrze zabawić... dlaczego on musi pytać mnie teraz o takie rzeczy?
- Minhyuk... daj mi po prostu trochę czasu, zgoda?- chyba udało mi się wybrnąć. Blondyn skinął głową, po czym pocałował mnie przekręcając się na brzuch. Nie wychodząc z niego kontynuowałem nasz stosunek. Chwyciłem go za włosy wchodząc w niego coraz szybciej i brutalniej. Mimo anielskiej buźki i niepozornego wyglądu ten dzieciak uwielbia ostrą zabawę, a ja jestem najlepszy w spełnianiu jego erotycznych fantazji i zachcianek. W pewnym momencie moje myśli znów zostały skierowane na zupełnie inny tor... tor, który nosi nazwę Kihyun. Automatycznie przed oczami pokazała mi się jego twarz, a jedna z wielu części mojego mózgu kazała mi wyobrazić sobie, że kocham się właśnie z nim. Nabuzowany do granic możliwości nachyliłem się do ciała chłopaka całując go po plecach, zostawiając na nich od czasu do czasu krwawe ślady. Gdy doszedłem... a nastąpiło to dużo szybciej niż zwykle... wyszedłem z chłopaka przekręcając go na plecy. Moje wargi pieściły każdy centymetr jego ciała. Zacząłem od szyi, przechodząc przez ręce, klatkę piersiową, brzuch, jego męskość i nogi.
- Mmm Wonho...- usiadłem okrakiem na kochanku, po czym nachyliłem się do jego ucha namiętnie je całując. Nie byłem w stanie się kontrolować. Chęć bliższego poznania Kihyuna była dużo silniejsza niż zdrowy rozsądek. Słysząc jęki i stłumione krzyki zacząłem pocierać pośladkami o twardą męskość chłopaka - Zaraz dojdę.
- Śmiało Kihyunnie.- szepnąłem wbijając się w wargi chłopaka, jednak po chwili poczułem na sobie dłonie chłopaka, które odepchnęły mnie w bardzo mocny sposób.
- Kihyunnie?
- Co...- blondyn usiadł zalewając się łzami. Jego dłonie w nieporadny sposób szukały bielizny i koszulki.
- To w nim jesteś zakochany, tak?
- Boże, Minhyuk...
- Kto to jest?- chłopak wstał nakładając pospiesznie bokserki oraz spodnie. Nie sądziłem, że widok zapłakanego kochanka może tak cholernie boleć.
- Minhyuk, wybacz mi... przepraszam.
- Dowiem się kto to jest i go zniszczę, rozumiesz?
- Co ty wygadujesz...- narzuciłem na siebie szlafrok podchodząc do blondyna.
- Możesz być pewien, że na pewno już z tobą nie będzie.
- Minhyuk, do cholery, popełniłem błąd, wiem... przepraszam.
- To przez niego mnie ciągle odrzucasz, tak?... Kto to jest?!
- Do cholery jasnej...- chwyciłem chłopaka za ręce uważnie mu się przyglądając - Błagam cię, nie rób scen... spotykamy się przecież tylko i wyłącznie dla seksu.
- Tak, ale doskonale wiesz co do ciebie czuję! Jak mogłeś się tak zachować?!
- Przepraszam...
- Dość tego.- chłopak wyrwał się, po czym pospiesznie nałożył na siebie resztę ubrań - Powiem mu o tobie wszystko... wszystko, rozumiesz?
- Minhyuk...
- Uwierz mi, że tylko ja jestem w stanie tolerować coś takiego... żaden pierdolony Kihyun już ci tego nie wybaczy.- po tych słowach ruszył pędem do przedpokoju, po czym opuścił moje mieszkanie trzaskając drzwiami. Dziwne... dlaczego czuję tak potworne wyrzuty sumienia i strach? Do niczego się nie zobowiązywaliśmy, a mimo to jest mi go cholernie szkoda. Z drugiej strony naprawdę boję się, że gdy Minhyuk wpadnie na Kihyuna to powie mu o mnie całą prawdę. Skrzyknięcie moich wszystkich kochanków, którzy mnie teraz szczerze nienawidzą nie będzie raczej trudne...
*
- Wonho!- westchnąłem odrywając niechętnie wzrok od telefonu. Po chwili u mojego boku stał Jooheon wraz z Shownu - Hej, co się z tobą dzieje?
- Nic.
- Dzwoniłem do ciebie cały weekend.
- Znaleźliśmy nowy klub w centrum... nawet nie wiesz co tam się działo.
- Jakoś niespecjalnie mnie to interesuje.- podsumowałem wbijając ponownie wzrok w telefon.
- Wonho... coś się stało?- westchnąłem spoglądając na idącego do sali wykładowcę.
- Profesor już przyszedł...
- Wonho do cholery...
- Pogadamy później.- rzuciłem idąc w stronę sali. Słyszałem jedynie za plecami jak przyjaciele żegnają się ze sobą, po czym Jooheon w pośpiechu biegnie za mną do sali. By uniknąć ponownej konfrontacji z nim usiadłem z samego przodu, choć wiem, że Jooheon wręcz tego nienawidzi i zawsze ucieka na koniec.
- Wonho...- podniosłem jedynie wzrok wbijając go w kolegę - Chodź na koniec.
- Nie mam ochoty.- chłopak machnął rękę, po czym pospiesznie poszedł na koniec sali. Wyciągnąłem potrzebne rzeczy czekając w ciszy na niesamowicie długi i nudny wykład.
- Proszę państwa, mam dla was krótkie ogłoszenie.- w sali zapadła cisza, po której wszyscy wbili wzrok w profesora - Od dnia dzisiejszego do państwa grupy będzie chodził pan Yoo Kihyun, także proszę żebyście wprowadzili go w temat zajęć i pokazali uczelnię. Mogę na państwa liczyć?
- Tak!- Kihyun? Serio? Widzę, że teraz to imię będzie mnie prześladować...
- No i właśnie taka postawa mi się podoba.- profesor uśmiechnął się otwierając drzwi do sali - Zapraszam pana.- poderwałem się na równe nogi widząc wchodzącego do sali rudzielca, przez którego nie byłem w stanie ostatnio normalnie funkcjonować. Chłopak posłał wszystkim ciepły uśmiech, po czym ukłonił się szukając wolnego miejsca - Ma pan wolne miejsce koło pana Shin.- usiadłem widząc jak uśmiechnięty chłopak zmierza w moim kierunku.
- Hej... kto by pomyślał, że na ciebie wpadnę.- powiedział siadając obok mnie.
- Też się tego nie spodziewałem.
- Ale fajnie... przynajmniej już kogoś znam.
- Nie kogoś tylko mnie... a to wieeeelki plus.- uśmiechnąłem się widząc jak Kihyun zalewa się rumieńcem. Lepiej być nie mogło. Nie muszę teraz z utęsknieniem wyczekiwać piątku... to czego pragnę samo do mnie przyszło. Muszę teraz wziąć się w garść i grać ułożonego, grzecznego chłopaka, by nie wystraszyć Kihyuna. Ten chłopak musi być mój...
~c.d.n.
--------------------------------------------------------------------------------------------------------------------