24 października 2016

Kyungil&Yijeong~cz.8[Miłość na kółkach-Koniec]


                Czym jest życie jeśli już dawno straciłeś sens swojego istnienia? Czym jest ta cholerna egzystencja jak nie pieprzoną wegetacją, na której koniec czekasz z ogromnym zniecierpliwieniem? Chciałbym zacząć odliczać dni do swojej śmierci, ale czy mogę ją przyspieszyć? Czy mogę ją zaplanować, by była dla mnie idealnym zakończeniem tych cholernych męk? Zawsze chciałem umrzeć w sposób naturalny, ze starości... teraz jednak sprawy nieco się pokomplikowały i mimo kochającej mnie osoby u boku chcę stąd zniknąć, by ulżyć sobie w cierpieniu. Chyba nie boję się śmierci... Szczerze mówiąc bardziej przeraża mnie to, co dzieje się na ziemi podczas naszego nędznego życia...
           Od trzech dni nie mam kontaktu z Kyungilem. Można by rzec, że jestem uwięziony w jego ogromnej willi, bez chłopaka u boku i dostępu do internetu. Po całym tym zajściu Kyungil stwierdził, że ma do załatwienia kilka bardzo ważnych spraw. Zaopatrzył lodówkę, zostawiając mnie podstawił mi wózek pod sam nos oraz... tak jak wspomniałem wcześniej odciął internet. Stwierdził, że nie ma potrzeby bym do niego zaglądał i się martwił. Zapewnił mnie, że nagranie bardzo szybko zniknie z sieci, a te bandziory pójdą siedzieć. Ufam mu i wierzę, że uda mu się to zrobić. Pytanie tylko, gdzie on się tak długo podziewa? Wymieniamy się jedynie sms'ami, ale za każdym razem gdy pytam gdzie jest i kiedy do mnie wróci, odpowiada żebym się nie martwił... że wszystko jest dobrze. Boję się, żeby nie zrobił nic głupiego i żeby nic mu się nie stało. Poza tym bardzo za nim tęsknię i strasznie go teraz potrzebuję... Przysięgam, że jeśli nie wróci dziś wieczorem to coś sobie zrobię. Mam już dość tej samotności. Z taką myślą wskoczyłem na wózek kierując się do windy... jak dobrze, że Hyung ma ją w swoim domu. Bez niej bym tu zginął. Po zjechaniu na dół skierowałem się do kuchni, by zrobić sobie herbatę i coś do jedzenia. Nie jadłem przez dwa dni... gdyby Kyungil się o tym dowiedział to by mnie zabił. Po przygotowaniu tostów z awokado i serem pleśniowym skierowałem wózek do stołu. Gdy postawiłem na nim talerz z moją obiado-kolacją wbiłem w niego wzrok rozmyślając o tym, co robi teraz chłopak... czy przypadkiem nie dzieje mu się żadna krzywda. W domu panowała głucha, przerażająca cisza. Bałem się... odkąd nie ma Kyungila śpię przy zapalonym świetle i radiu, gdy przemieszczam się po domu, co chwilę odwracam się za siebie, by sprawdzić czy nikt za mną nie idzie. Nie lubię czegoś takiego... W domu nie słychać nic poza moim oddechem i tykaniem ogromnego zegara stojącego w salonie. Od czasu do czasu drewno, z którego zrobione są schody wydadzą przerażający dźwięk przyprawiający mnie o zawał. Zegar tykał wybijając kolejne sekundy, minuty i godziny... tosty dawno wystygły, a herbata zamieniła się w zimną lurę, której nie mam ochoty nawet tknąć. Mam dość tego czekania, tej samotności i niepewności... Sięgnąłem po telefon wybierając numer do Kyungila... tak jak myślałem, nie odbiera. Z bezsilności z moich oczu zaczęły płynąć łzy. Szlochając napisałem mu więc sms'a.
<- Jeśli nie wrócisz dzisiaj do domu to ze sobą skończę. Mam już tego dość. 
Nie musiałem czekać długo na odpowiedź.
-> Co się dzieje? Co ty znowu wygadujesz?
<- Ile mam na Ciebie czekać do cholery?! Jestem już tym wszystkim zmęczony, błagam Cię, wróć do domu.
-> Postaram się. Błagam, nie rób nic głupiego. Bardzo Cię kocham, uważaj na siebie.
<- Nie Hyung, moja  cierpliwość już się skończyła. Boję się o Ciebie, boję się tego pustego domu, nie chcę być sam, bo powoli wariuję, rozumiesz? Masz godzinę na powrót do domu.
-> Skarbie proszę Cię...
<- Zrobię dla Ciebie wszystko tylko wróć... Chcę się do Ciebie przytulić i posłuchać Twojego głosu... Hyung...
-> Niedługo będę. Uspokój się już, dobrze?
<- Mam nadzieję, że jak wrócisz to wszystko mi wyjaśnisz.
-> Oczywiście... weź sobie teraz ciepłą kąpiel i spróbuj się zrelaksować, niedługo do Ciebie dołączę.
<- Obiecujesz?
-> Tak Misiu... Wsiadam do samochodu, kocham Cię!
<- Też Cię kocham. Uważaj na siebie.
Odłożyłem telefon lekko się uśmiechając. Dziwne uczucie uśmiechać się po tych kilku, nieprzyjemnych dniach. Mam wziąć kąpiel, tak? W sumie wizja wspólnej kąpieli z Kyungilem bardzo mi się podoba. Muszę ją tylko odpowiednio przygotować. Hmm... niech pomyślę, co można uznać za romantyczne? Może świeczki, szampan i truskawki? Czy to nie jest jednak zbyt oklepane? Może powinienem wymyślić coś nowego? Pytanie tylko co. W sumie... czy dla nas nie będzie piękny i romantyczny sam fakt, że jesteśmy razem? Jaki ja jestem płytki... Aishh, nie mam siły jechać na górę. Chyba poczekam na chłopaka w kuchni. Albo nie... nie wiem w zasadzie co mam ze sobą zrobić. Nie potrafię funkcjonować bez Kyungila. Gdybym był osobą trzecią i przyglądał się temu wszystkiemu z boku, powiedziałbym, że jestem skończonym idiotą i naiwniakiem. Wiązać się ze swoim przyjacielem? Przyjacielem, który zaryzykował moje życie dla własnych korzyści? Przyjacielem, który ukradł moje marzenia i plany na przyszłość? Jestem podły... nie powinienem tak myśleć. Kocham go... naprawdę szczerze go kocham. Pierwszy raz moje serce zabiło mocniej podczas wspólnych przygotowań do imprezy. Moi rodzice wyjechali na wakacje zostawiając mi pod opiekę dom. Zorganizowaliśmy z Kyungilem imprezę szykując alkohol, przekąski, robiąc listę gości, playlistę i tak dalej. Gdy szykowaliśmy jedzenie nie potrafiłem pokroić odpowiednio cienko ogórka... nigdy nie miałem w oczach miarki do takich rzeczy. Pamiętam, że wtedy Kyungil stanął za mną łapiąc delikatnie moją dłoń, w której trzymałem nóż. Zaczęliśmy robić to wspólnie w absolutnej ciszy. Usta chłopaka były bardzo blisko mojego ucha... czułem jego ciepły oddech, który przyprawiał mnie o dreszcze i szybsze bicie serca. Nie było dnia, bym nie wracał myślami do tamtej chwili. Chciałbym cofnąć się w czasie do wydarzeń sprzed pięciu, czterech czy trzech lat... Mimo że nie byliśmy parą żyło nam się ze sobą bardzo dobrze. Byłem normalnym, szczęśliwym chłopakiem, który spełniał marzenia i patrzył jasno w przyszłość. Nie byłem wtedy upokarzany na każdym kroku, nikt się ze mnie nie naśmiewał... Co się stało z tamtym czasem? Mimo że wybaczyłem Kyungilowi, to nadal w głębi serca czuję do niego lekki żal za to co mi zrobił. Jedna nieodpowiednia, nieprzemyślana decyzja może przewrócić całe nasze życie do góry nogami. Ale jakby nie patrzeć cieszę się, że to nieszczęście i kalectwo dotknęło mnie, a nie jego...
- Wróciłem! Jesteś w łazience?!- poczułem jak serce rozsadza mi klatkę piersiową. Podekscytowany chwyciłem za kółka kierując wózek w stronę wejścia do domu.
- Hyung!- wszystko działo się tak szybko, że nie zorientowałem się nawet kiedy wylądowałem w jego ramionach - Wiesz jak za tobą tęskniłem?!- nerwy całkowicie mi puściły i znów pokazałem swoją wrażliwą stronę - Jak mogłeś mnie tak zostawić?!- nie byłem w stanie wypuścić go z objęć - Tak się o ciebie bałem, a ty w ogóle nie chciałeś ze mną rozmawiać!
- Ciii... nigdy więcej cię nie zostawię. Przepraszam.- spojrzałem na Kyungila otwierając szeroko oczy. Chłopak miał rozciętą wargę i podbite lewe oko.
- Kto... co się stało? Hyung, coś ty zrobił?!
- Przestań tak krzyczeć.- szepnął delikatnie mnie całując. Jak mi strasznie brakowało czułości z jego strony...
- Hyung...- mimo ogromnej potrzeby bliskości oderwałem się od warg chłopaka uważnie mu się przyglądając - Bądź ze mną szczery.- ten jedynie westchnął głaszcząc mnie po twarzy.
- Wolałem załatwić tą sprawę na własną rękę.
- Pobiłeś ich? Zwariowałeś?... Przecież mogli ci coś zrobić.
- Skarbie, sprawa zakończona... nie wracajmy do tego. 
- Kyungil...
- Nagranie zniknęło z internetu, a jeśli chodzi o uczelnię, będziesz miał indywidualne nauczanie. 
- Co...
- Chodź tu teraz do mnie... muszę się tobą nacieszyć.- byłem w takim szoku, że nie byłem w stanie protestować. Chłopak wziął mnie na ręce mocno mnie w siebie wtulając. Objąłem go chowając twarz w zagłębieniu jego szyi.
- Nic nie rozumiem...
- Wystarczy "dziękuję".- zaśmiał się idąc ze mną na górę.
- Dziękuję...- powtórzyłem lądując na łóżku. Kyungil położył się obok mnie chcąc mnie pocałować jednak chwyciłem go za twarz patrząc mu w oczy - Bardzo cię boli?
- Troszkę... możesz mnie pocałować żeby mi przeszło.
- Hyung... coś przede mną ukrywasz.- chłopak westchnął głaszcząc mnie ciepłą dłonią po brzuchu.
- Yijeong... daj mi się sobą nacieszyć, dobrze? 
- Powiedz mi prawdę, błagam cię...- Kyungil nachylił się do mojego ucha szepcząc.
- Prawda jest taka, że bardzo cię kocham i chcę dla ciebie jak najlepiej. Błagam cię, pocałuj mnie.- czuję, że coś jest nie tak. Wiem, że Kyungil zrobił coś głupiego. Nigdy wcześniej się tak nie zachowywał, co tu się do cholery dzieje? - Żabko...- skinąłem głową delikatnie go całując, by nie uszkodzić jego rozciętej wargi. Ten jednak pogłębił pocałunek, całując mnie niezwykle zachłannie i namiętnie. Po chwili poczułem jak łzy chłopaka spływają na moją twarz.
- Hyung... [włączamy]
- Jeszcze chwilę.- przerwałem pocałunek mocno go obejmując.
- Co się dzieje? Masz mi powiedzieć, bo zaraz oszaleję...- wtuleni w siebie płakaliśmy jak dzieci... ja z niepokoju i strachu, Kyungil... nawet nie znam powodu, gdyż ten wszystko przede mną ukrywa. W pewnym momencie usłyszeliśmy pukanie do drzwi... zamarłem - Kto to?- chłopak westchnął biorąc mnie na ręce - Kyungil, co się dzieje?!- zeszliśmy po schodach w absolutnej ciszy - Kyungil!- wściekły uderzyłem pięściami w jego klatkę piersiową. Ten jednak w spokoju usadził mnie na wózku idąc w stronę drzwi - Hyung, nie otwieraj!
- Przepraszam skarbie...- chłopak chwycił za klamkę otwierając drzwi. Po chwili do środka weszło dwóch policjantów trzymających w ręku jakiś świstek.
- Zgodnie z obietnicą... proszę z nami.
- Proszę dać mi jeszcze chwilę.
- Kyungil...- chłopak kucnął przede mną lekko się uśmiechając.
- Yijeong...
- Co tu się do cholery dzieje?!- spojrzałem na policjantów stojących w przedpokoju - Po co tu przyszliście?!
- Pan Song Kyungil został złapany dwa dni temu podczas bójki z trójką chłopców, którym zadał bardzo poważne obrażenia. 
- Później jednak wyjaśnił nam powód pobicia tych chłopców przez co sąd byłby w stanie spojrzeć na niego przychylnym okiem.
- Kyungil, coś ty zrobił...- szepnąłem zalewając się łzami.
- Zrobiłem coś jeszcze...- Hyung westchnął powoli wstając - Przyznałem się do wypadku sprzed dwóch lat... Wyrzuty sumienia były zbyt silne i już nie dawały mi żyć...
- Co...
- Czy to prawda, że jeździ pan na wózku przez Song Kyungila?
- Nie... nie, to nie prawda! To był wypadek! Wpadłem pod samochód bo byłem pijany, to moja wina!
- Skarbie, dość...
- Ale to nie prawda! Błagam, nie możecie go zabrać!
- Jesteśmy zmuszeni wyjaśnić tą sprawę.
- Ale ja jeżdżę na wózku! Błagam, zostawcie go, ja go potrzebuję!
- Prosze więc mieć nadzieję, że sąd zadecyduje się go wypuścić. Poza tym pan będzie zeznawał... W dużej mierze zależy od pana jaką karę poniesie. 
- On jest niewinny!
- Myszko, wystarczy...- Kyungil kucnął mocno mnie przytulając.
- Nienawidzę cię.... jak mogłeś mi to zrobić?- chwyciłem go za bluzę płacząc jak dziecko.
- Nie miałem już sumienia...
- A teraz masz sumienie zostawiając mnie?- spojrzałem na chłopaka wycierając zapłakane oczy - Hyung, błagam...
- Za późno... chyba muszę odsiedzieć swoje żeby w końcu zmądrzeć i mądrze się tobą opiekować... Przysięgam, że jak wrócę to już nie dam plamy...
- O ile wrócisz... na pewno dobrze to przemyślałeś? Co jak cię wsadzą do więzienia na zawsze?
- Skarbie...
- Co jak dostaniesz dożywocie?!
- Prosze z nami.- jeden z policjantów podszedł do Kyungila podnosząc go do góry.
- Nie! Zostawcie go do cholery!
- Prosze nam tego nie utrudniać.
- Nie dotykajcie go!!!
- Już dobrze.- chłopak nachylił się do mnie całując mnie w czoło - Kocham cię.... zobaczysz, że wszystko będzie dobrze. 
- Nie będzie dobrze! Nienawidzę cię za to co teraz zrobiłeś, rozumiesz?! 
- Proszę cię, nie mów tak... Kocham cię Yijeong, na pewno dasz sobie radę.- po tych słowach jeden z mężczyzn wyprowadził Kyungila przed dom prowadząc go do radiowozu.
- Kyungil... Hyung, przepraszam!- ruszyłem w stronę drzwi jednak zostałem zatrzymany przez drugiego policjanta - Błagam, nie zróbcie mu krzywdy.- mężczyzna posłał mi jedynie ciepły uśmiech lekko się kłaniając, po czym opuścił dom. Co ja mam teraz zrobić? Widok odjeżdżającego radiowozu rozdzierał moje serce na tysiące kawałków. To wszystko nie mieści mi się w głowie. Kyungil pójdzie siedzieć... wszystko przeze mnie. Będzie odpowiadał za pobicie i spowodowanie wypadku. Wszystko kręci się wokół mnie... wszystko to moja wina. Dlaczego sam zgłosił się na policję? Czemu? Dlaczego zrobił to w okresie gdy najbardziej go potrzebuję? Oszaleję bez niego. Nie będę w stanie się sobą zająć. Już potwornie za nim tęsknię, a tak naprawdę nie wiem kiedy znowu go zobaczę... czy w ogóle kiedykolwiek go zobaczę. Podczas rozprawy będę musiał wziąć całą winę na siebie. Kyungil nie może pójść siedzieć... nie przeze mnie. Tak bardzo chce mi się płakać, ale co to da? Czy to przywróci mi Hyunga? Czy to mu w czymś pomoże? Jak mogłem pożegnać go w ten sposób? Boże, jaki ze mnie samolubny dupek. Hyung zrobił to dla mnie... z miłości, a ja? Zrobiłem awanturę o to, że nie będzie się miał kto mną zająć... Nienawidzę siebie jeszcze bardziej. Nie wiem jak potoczy się teraz moja przyszłość. Póki co nie mam planów na najbliższe trzydzieści sekund swojego życia więc co tu mówić o jakiejkolwiek przyszłości. Mam nadzieję, że niebawem dostanę wezwanie do sądu i będę mógł wyciągnąć zza krat mojego kochanego Hyunga. Gdy to się uda będę dbał o niego jak o największy skarb. Jeśli jednak sąd zadecyduje o wsadzeniu go za kraty przysięgam, że tego nie wytrzymam. Będzie to dla mnie zbyt duży cios. Samotność i poczucie winy nie pozwolą mi normalnie funkcjonować. Po tych wszystkich wydarzeniach nie jestem w stanie żyć bez Kyungila. Naprawdę szczerze go pokochałem...
                Nie wiem co mam Wam powiedzieć. Jestem w zbyt dużym szoku, by zakończyć to w miarę logiczny, przyzwoity sposób. Nie wiem jaki przekaz płynie z całej tej historii. Nauczcie się wybaczać... Mimo ogromnego bólu przez jaki przechodziliście spróbujcie wybaczyć Waszemu wrogowi, zwłaszcza jeśli był on kiedyś Waszym dobrym przyjacielem. Jak widzicie takie wypadki i nieprzyjemne, życiowe sytuacje są w stanie nauczyć czegoś dobrego obydwu stron, nawracając je tym samym na dobrą ścieżkę. Poza tym nie rezygnujcie z marzeń, nawet jeśli ktoś powie Wam, że nie macie najmniejszych szans w zrealizowaniu ich. Bądźcie moim przeciwieństwem i walczcie do samego końca o to, co kochacie, czego pragniecie czy też o to, co chcecie robić w życiu. Wiadomo, że łatwo nie będzie, ale mimo to powiedzcie sobie, że dacie radę i do tego dążcie! Wspierajcie i doceniajcie osoby, na których Wam zależy... które stawiacie na pierwszym miejscu w swojej piramidzie wartości. Dopiero gdy tej osoby zabraknie będziecie bić się w pierś żałując, że nie docenialiście jej będąc z nią. Szanujcie każdą chwilę w swoim życiu. Mówię tu o tych przyjemnych jak i smutniejszych momentach. Każda nas czegoś uczy... każda jest wstępem do kolejnego, niesamowitego, być może odwracającego Wasze życie do góry nogami rozdziału. Miejcie to na uwadze, bardzo Was o to proszę. Na koniec kieruję do Was małą prośbę... trzymajcie kciuki za mnie i Kyungila. Nasza historia kończy się w tym momencie. Weźcie życie w garść i rozpocznijcie swoją, niepowtarzalną historię.

~Koniec.
-------------------------------------------------------------------------------------------------------------------

7 komentarzy:

  1. To było woow *-* świetne podoba mi się, życzę ci weny i czekam z niecierpliwością na kolejne ficki.

    OdpowiedzUsuń
  2. Jak mogłaś to zakończyć w takim momencie ;-; to cudowne, Boże popłakałem się ><

    OdpowiedzUsuń
  3. Uhh nie dość, że wzięłaś pod pióro moje OTP (za co jestem ci wdzięczna, dobre FF o nich to cud) to podjęłaś się trudnego tematu. Opowiadanie jest naprawdę ciekawe. Ojejku całość wzruszająca, że hghyhgas, a koniec pobił wszystko! Uwielbiam cię za tego ficzka ~~ życzę weny i takich genialnych pomysłów <3

    OdpowiedzUsuń
  4. To co zrobił Kyungil całkowicie mnie zaskoczyło i nie zadowoliło :(

    OdpowiedzUsuń
  5. Czytam Twojego bloga od dosyć niedawna ale tak mega się wkręciłam że przeczytałam wszystkie opowiadania! I powiem Ci że jesteś genialna! Uwielbiam Twoje opowiadania! Cały czas czekam z niecierpliwością aż dodasz nowy rozdział/opowiadanie! Mam nadzieję że będziesz jeszcze dużo dużo pisać <3

    OdpowiedzUsuń
  6. Jestem pod ogromnym wrażeniem... ale to nie może się tak skończyć. Błagam napisz jeszcze jaki krótki rozdział dodatkowy �� to nie może być koniec naprawdę błagam napisz Karczew taki dodatek może być nawet najkrótszy ale żeby był. BŁAGAM!!!!!

    OdpowiedzUsuń
  7. Ja... Wow.. bo oni... Jesteś królową zakończeń! Spodziewałam się wszystkiego... a jednak płakałam ^0^ Twoje opowiadania już od dawna stały się częścią mojego wieczora :) Oby Twój następny pomysł przyszedł równie szybko!

    OdpowiedzUsuń