3 października 2016

Myungsoo&Sungjong~cz.7[Amour Français Coréen]



                         Typowa jesień. Za oknem panuje ciągły chłód, pada, wieje, jest ciągle ciemno... Zaczęła się moja pora roku. Okres, w którym czuję się najlepiej, mimo że uznawany jest przez większość ludzi jako okres depresyjny i melancholijny. Siedziałem przy kuchennym stole wpatrując się w zamglony Han. W zagojonych już dłoniach trzymałem kubek z zieloną herbatą czekając aż ta się zaparzy. W głowie przewijała mi się moja ostatnia rozmowa z mamą i dość poważna kłótnia z ojcem. Trochę czasu już minęło... trochę... w zasadzie od mojego ostatniego opowiadania minął miesiąc. Rodzice są już po rozwodzie... Mama miała w planach powrót do Seoulu, jednak dostała w Paryżu niesamowicie dobrze płatną pracę i postanowiła zostać tam. Ojciec... no cóż. Ojciec za wszelką cenę chciał mnie sprowadzić do Paryża. Ponoć załatwił mi miejsce na uczelni, w mieszkaniu jego nowej rodzinki zwolnił mi pokój... Dzień w dzień toczyłem z nim bój o to, że nie chcę wracać.... że w Seoulu jest mi dobrze i to właśnie w nim chcę zostać. Gdy zobaczył, że nie ma szans i mnie nie przekona, w końcu odpuścił. Poza tym jestem dorosły i to gdzie będę studiował to tylko i wyłącznie moja sprawa. Co do studiów... Myungsoo zaproponował mi przeniesienie się na studia zaoczne. Mam zajęcia w weekendy co drugi tydzień... mogę to spokojnie połączyć z pracami w domu, wizytami u psychologa i spędzaniem czasu z moim chłopakiem. W sumie taki tryb bardzo mi odpowiada. Często dostaję napadów agresji, delirki... nie wyobrażam sobie przechodzenia tego na uczelni podczas zajęć.
Dochodziła 17-sta. Z utęsknieniem wyczekiwałem powrotu Myungsoo. Chłopak chciał rzucić studia i zajmować się mną, ale po wielu kłótniach wybiłem mu to w końcu z głowy. Dziś miał tylko dwa wykłady więc nie widziałem go zaledwie od trzech godzin, ale i tak zdążyłem się za nim stęsknić. Upiłem łyk herbaty sięgając po telefon. Po wybraniu numeru Myungsoo wyczekiwałem aż odbierze.
- Co tam skarbie?- uśmiechnąłem się słysząc w słuchawce jego wesoły głos.
- Kiedy będziesz?
- A co? Stęskniłeś się?
- Nie wiesz nawet jak bardzo.- westchnąłem kładąc głowę na stole.
- Właśnie wyszedłem z uczelni i idę do samochodu... wytrzymasz jeszcze jakieś pół godziny?
- No nie wiem.
- Hmm... to postaram się być zaaa... 15 minut.
- Y y... jedź ostrożnie Hyung.
- Nie mogę pozwolić żebyś tak tęsknił.
- Nie, proszę cię... nie chcę żeby coś ci się stało.
- Dobrze... będę uważał.- westchnąłem słysząc jak Myungsoo zamyka za sobą drzwi.
- Kocham cię.- rozłączyłem się, po czym podniosłem się leniwie z krzesła idąc do łazienki. Chciałem wziąć prysznic gdyż było mi niesamowicie zimno. Myungsoo wróci za pół godziny więc mam jeszcze trochę czasu. Stojąc pod prysznicem zastanawiałem się nad tym, dlaczego będąc tyle ze swoim chłopakiem, nie poszliśmy jeszcze razem do łóżka... Za każdym razem gdy mu to proponuję, ten mi odmawia. Może rzeczywiście zaspokaja go ktoś inny? Albo... albo to we mnie tkwi problem? Może jestem odrażający i Myungsoo się mnie zwyczajnie brzydzi? Może jest prawiczkiem i się boi? Nie... przecież mówił mi, że kochał się już wielokrotnie... Sam już nie wiem. Umyłem się, po czym narzuciłem na siebie szlafrok. Wtedy też usłyszałem jak drzwi do domu otwierają się.
- Sungjonggie!- Hyung... Uśmiechnąłem się szeroko biegnąc w stronę chłopaka. Wskoczyłem na niego mocno się w niego wtulając - Nie było mnie jakieś trzy godziny.- zaśmiał się całując mnie w policzek.
- I tak zdążyłem się stęsknić.- chłopak postawił mnie na ziemi namiętnie mnie całując.
- Z dnia na dzień jesteś coraz chudszy.- podsumował rozbierając się.
- Ale... ale chyba ci to nie przeszkadza, prawda?
- Nie... ale się bardzo o ciebie martwię. Powinieneś więcej jeść.
- Póki co nie mam na to ochoty.- westchnąłem zanosząc mu torbę do pokoju.
- Tam są dwie książki... uważaj, bo cię złamie.
- Przestań mi dokuczać.- złapałem go za rękę patrząc mu w oczy.
- Coś się stało?- zaprzeczyłem ciągnąc go na kanapę. Gdy go na niej posadziłem klęknąłem nad nim okrakiem rozpinając mu koszulę - Co ty robisz?- bez krzty emocji na twarzy zacząłem go całować pieszcząc palcami jego sutki. Myungsoo jęknął głaszcząc mnie niepewnie po nagich udach schowanych pod puchatym szlafrokiem - Myszko...- nie chciałem tego przerywać. Zbyt długo na to czekałem. Moje wargi zjechały na szyję partnera. Odwiązałem pasek szlafroka ukazując chłopakowi swoje nagie, chude ciało.
- Błagam, nie wykręcaj się.- szepnąłem rozpinając mu spodnie. Po chwili czułem pod ręką jego członka. Wyjąłem go z bokserek chłopaka delikatnie go pieszcząc.
- Sungjong, później...
- Słyszę to od kilku miesięcy.- nabiłem się na jego męskość wydając z siebie dość głośny jęk. Wtuliłem się w chłopaka wykonując powolne ruchy biodrami - Obejmij mnie.- szepnąłem całując go po uchu.
- Skarbie...- Myungsoo jęknął szukając czegoś na kanapie - Telefon...
- Boże, błagam cię... skup się przez kilka minut na mnie.- chwyciłem jego czerwoną twarz w obie dłonie, po czym cmoknąłem go niewinnie w nos - Pocałuj mnie. 
- Jesteśmy!
- Oblewamy dzisiaj stypendium naszego Myungsoo!- zatkało mnie. Twarz chłopaka zrobiła się niemalże fioletowa ze wstydu. Przerażony spojrzałem na przedpokój, w którym stało trzech chłopców z grupy Myungsoo... w tym oczywiście Kangjoon - O... oni już chyba świętują.
- Aishh... przepraszam, przyszliśmy nie w porę.- co za upokorzenie. Trzęsącą się ręką podałem partnerowi koc, a sam jak to spłoszone zwierzę zakryłem się szlafrokiem uciekając do swojego pokoju.
- Sungjong...- usłyszałem za sobą jedynie głos Kangjoona stojącego pod drzwiami mojej sypialni - Przepraszamy...- przekręciłem jedynie klucz, po czym zalany łzami zacząłem się pospiesznie ubierać. Ręce trzęsły mi się tak bardzo, że nie byłem w stanie ubrać bielizny czy koszulki. Dlaczego nie powiedział mi, że dostał stypendium? Dlaczego nie wspomniał, że zaprosił do domu swoich znajomych? Czemu chce pić w domu wiedząc, że mam z tym problem? Co się do cholery dzieje z naszym związkiem?
- Idźcie do pokoju, zaraz do was przyjdziemy.- Myungsoo... usłyszałem pukanie do drzwi - Sungjong.- otworzyłem mu, jednak gdy wszedł znów pospiesznie je zamknąłem - Boże, nie płacz...- wtuliłem się w niego wybuchając płaczem. Mimo że mam do niego ogromny żal, w jego ramionach odczuwałem ulgę i chwilę spokoju - Słyszysz? Uspokój się... nic się nie stało.- raz w życiu przytrafiła mi się podobna sytuacja... Spotykałem się wtedy z kilka lat starszym ode mnie Florianem. Któregoś dnia zaproponował mi wspólną noc, na którą się oczywiście zgodziłem. Gdy się kochaliśmy do pokoju wparowało kilku ludzi nagrywając nas i śmiejąc mi się w oczy. Najgorsze jest to, że Florian śmiał się razem z nimi i potraktował mnie przy nich jak zwykłą, puszczalską szmatę. Gdy po tym wydarzeniu uciekłem do domu okazało się, że był to dopiero początek horroru. Filmik przedstawiający nasz stosunek wylądował w internecie z dopiską, że "skośni to puszczalskie szmaty, które przyjeżdżają do ich kraju tylko po to, by się zabawić". Trwało to stosunkowo niedługo... zaledwie tydzień. Po tym czasie internauci znaleźli inną sensację, którą żyli. Dla mnie jednak było to najgorsze siedem dni mojego życia. Wtedy właśnie straciłem pewność siebie, zacząłem pić, mieć kompleksy... bałem się ludzi i wychodzenia z domu. Gdyby nie sprawa z Florianem może inaczej zareagowałbym na tą wpadkę... - Sungjong, popatrz na mnie.- szlochając oderwałem się od chłopaka zerkając mu niepewnie w oczy - To mądrzy ludzie... nikt nie będzie się z nas śmiał.
- Dostałeś stypendium?- usiadłem na łóżku gdyż zaczęło mi się robić słabo.
- Tak... przepraszam, że ci nie powiedziałem... nie było na to czasu.- skinąłem głową głaszcząc go po talii.
- Gratuluję... zasłużyłeś na to Hyung.
- Sungjong...- chłopak kucnął głaszcząc mnie po twarzy - Jesteś strasznie nieobecny.
- Jestem... po prostu jestem w szoku.
- Wiem... było to dość nieprzyjemne, ale...
- Nikt nas nie nagrywał, prawda?
- Co?... O czym ty mówisz?- kiwnąłem jedynie przecząco głową... nie chciałem mu o tym opowiadać i znowu robić z siebie ofiary - Skarbie...
- Kochasz mnie?
- Boże Sungjong, oczywiście, że cię kocham... bardzo cię kocham.
- Przytul mnie.- brunet wtulił mnie w siebie głaszcząc mnie po plecach.
- Spróbuj się uspokoić.- skinąłem głową oddychając z ulgą.
- Hyung...- spojrzałem na chłopaka wycierając mokre policzki - Nie rozumiem... chcecie... chcecie oblewać twoje stypendium tutaj? Ze mną?... Przepraszam, ale nie dam rady na to patrzeć.
- Dlatego nie przynieśli alkoholu... wiem co robię skarbie.- zaskoczony spojrzałem na partnera, na którego twarzy malował się delikatny uśmiech.
- Powinniście gdzieś dzisiaj wyjść... Jest piątek, dostałeś stypendium. Musicie to uczcić.
- A ty?
- Zostanę w domu... pooglądam coś...
- Nie chcę świętować bez ciebie... posiedzimy chwilę z chłopakami, a późnieeej...
- Co chcesz robić później?
- Hmm nie wiem... twój Hyung dostał stypendium... powinieneś mi to jakoś wynagrodzić.
- To ty idź porozmawiać z chłopakami, a ja coś wymyślę.
- Chodź ze mną.
- Nie mam ochoty.
- Sungjonggie...
- Nie Myungsoo... przepraszam, ale nie...
- No dobrze, nic na siłę.- chłopak nachylił się do mnie delikatnie mnie całując - Będę na ciebie czekał.- po tych słowach posłał mi ciepły uśmiech, po czym wyszedł z pokoju. Położyłem się na łóżku oddychając z ulgą. Skoro Myungsoo mówi, że nikt z jego znajomych nam nie zaszkodzi to znaczy, że tak pewnie będzie. Boże, co za wstyd... Jak Myungsoo mógł nie zamknąć drzwi? Czemu jego znajomi weszli do jego mieszkania bez pukania? Tak bardzo pragnąłem spędzić to popołudnie tylko z nim... Nadal coś mi tu nie gra... Myungsoo nie był ani trochę podniecony gdy zacząłem się z nim kochać. Był to nasz pierwszy raz... powinien okazać odrobinę zainteresowania.
- Mogę wejść?- usiadłem na baczność wpatrując się w drzwi.
- T... tak... proszę.- po chwili do pokoju wszedł Kangjoon. Spiąłem się uciekając w kąt łóżka. Chłopak zamknął za sobą drzwi, po czym usiadł na skraju łóżka.
- Myungsoo mówi, że bardzo to przeżywasz... chciałem cię przeprosić.- co takiego? Spojrzałem na chłopaka otwierając szerzej oczy - Musiało być to dla ciebie dość nieprzyjemne... przepraszam.- skinąłem głową zbierając się jednocześnie w sobie, by w końcu o to zapytać.
- Hyung...- przełknąłem z trudem ślinę - Jak dobrze znasz Myungsoo?
- Przeniosłem się stosunkowo niedawno, ale jesteśmy ze sobą dość blisko.- poderwałem się nie odrywając od niego wzroku - Znaczy... nic nas nie łączy jeśli o to ci chodzi... nie to miałem na myśli.
- Czy on mnie zdradza?- chłopak zmarszczył brwi przysuwając się bliżej mnie.
- Chyba nie rozumiem.
- Czy jest na uczelni ktoś z kim Myungsoo jest blisko?
- Sungjong, on nigdy by nie...
- Powiedz mi prawdę.- chłopak westchnął uciekając wzrokiem. Czułem jak serce rozsadza mi klatkę piersiową, a policzki znów zalewają łzy - Kto to jest?
- W sumie powinieneś wiedzieć... On... po tym jak odkrył, że masz problemy z piciem... jak stałeś się agresywny... Myungsoo potrzebował bliskości.- Kangjoon wziął głęboki oddech - Z tego co wiem kochali się tylko raz... Myungsoo bardzo tego żałował i żałuje do dziś...- zacisnąłem dłonie w pięści czując jak robi mi się słabo - Urwali się z wykładu i zrobili to w łazience... Boże, nie powinienem ci tego mówić.
- Kto to jest...- czułem jak robi mi się niedobrze... to chyba mnie przerasta.
- Jooheon... ma... ma bluzkę w paski...
- Jest tutaj?- wyrwałem w stronę drzwi.
- Sungjong, nie!- wszedłem do salonu wpatrując się z nienawiścią w kochanka mojego chłopaka.
- Ooo jesteś... i jak tam?- telepało mną z emocji. Miałem ochotę rzucić się na niego i zabić go gołymi rękoma.
- Jak ci się pieprzyło mojego chłopaka?- w pokoju zapanowała głucha cisza, wśród której słychać było jedynie mój ciężki oddech i szlochanie - Odpowiedz mi! 
- Sungjong...- przerażony Myungsoo wstał chcąc mnie uspokoić, jednak odepchnąłem go rzucając się na Jooheona.
- Ty dupku, jak mogłeś?!... Dlaczego właśnie Myungsoo?!
- Skarbie, uspokój się.- Myungsoo chwycił mnie w pasie odciągając mnie od swojego kochanka. Spojrzałem na niego, jednak jedyne co czułem to smutek i pustka... nie miałem do niego żalu... nie byłem zły na niego... nie potrafię.
- Nie mów tak do mnie...- zerknąłem na Jooheona wycierając mokre policzki - Jesteś podłym draniem, który doprowadził do rozpadu związku...- chciałem wrócić do pokoju, jednak zostałem złapany przez Hyunga.
- Sungjong, zaczekaj...
- Naprawdę cię kocham Myungsoo... jak mogłeś mi to zrobić?- wyrwałem rękę zamykając się w swoim pokoju. Będąc w amoku zacząłem szukać walizek i toreb, po czym pospiesznie zacząłem się pakować. To jakiś obłęd... kiedy ten koszar się skończy? Kiedy w końcu zaznam spokoju? Kiedy nadejdzie taki czas, że spotkam wierną mi osobę, która szczerze będzie mnie kochać? Co jest ze mną nie tak, że wszyscy traktują mnie jak zabawkę i śmiecia?
- Tak... do poniedziałku...
- Powodzenia...- dźwięk zamykanych drzwi... to oznacza jedynie to, że Myungsoo będzie chciał zaraz wszystko ze mną wyjaśnić. Jestem ciekawy jego punktu widzenia i tego jak będzie się z tego tłumaczył, ale z drugiej strony nie mam ochoty na niego patrzeć... to za bardzo boli.
- Sungjong ot...- otworzyłem drzwi spoglądając z żalem na swojego byłego już chłopaka... kto by pomyślał, że to wszystko zakończy się w kilka minut? - Wiem, że nie masz ochoty, ale...
- Wejdź.- burknąłem kontynuując pakowanie się. Myungsoo złapał mnie za rękę chcąc odwieść mnie od tego pomysłu. Wyrwałem się nawet na niego nie spoglądając.
- Proszę cię, najpierw mnie posłuchaj.
- Mów.- wszedłem do garderoby po resztę rzeczy czekając na jakiś gest z jego strony. Kiedyś mówiłem, że będę w stanie wybaczyć mu wszystko... nawet najgorszą zdradę... nadal tak jest. Nie chcę nawet słuchać jego tłumaczeń. Chcę żeby mnie przytulił i zapewnił, że nigdy więcej tak nie zrobi. Fakt... cholernie mnie to boli i długo pewnie nie będę w stanie zachowywać się przy nim normalnie, ale nadal chcę z nim być, bo bardzo go kocham. Chcę jedynie by mi obiecał, że ta zdrada to był pierwszy i ostatni raz.
- Proszę cię, usiądź na chwilę.- wziąłem głęboki oddech siadając na łóżku. Myungsoo usiadł obok mnie bawiąc się nerwowo palcami. Nie mógł wydusić z siebie ani słowa... po jego policzkach spływały łzy, których ten nie miał nawet siły wytrzeć. Szczerze? Było mi go szkoda... Było mi go szkoda, chciałem go przytulić i pocieszyć, ale musiałem grać... nie mogłem poddać się tak szybko.
- Płacz w niczym ci nie pomoże... mów, bo za dwie godziny mam lot do Francji.- gówno prawda... nie wyobrażam sobie wyjazdu stąd.
- Sungjong... Boże, nie wiem od czego mam zacząć.- chłopak złapał się za włosy płacząc jeszcze bardziej. Nie mogę znieść takiego widoku.
- To może ja zacznę...- też było mi ciężko... nie wyobrażacie sobie nawet jak bardzo. Moja miłość do niego jednak jest tak silna, że nie potrafiłem się na niego zbyt długo gniewać - Odpowiedz mi tylko na kilka pytań... kiedy to zrobiliście?
- Jakiś miesiąc temu...
- Wtedy kiedy walczyłem sam ze sobą... kiedy potrzebowałem najbardziej twojej obecności...
- Sungjong...
- Nie, ja rozumiem... dawałem ci wtedy nieźle w dupę...
- Co...
- Wiem, że czułeś się samotny... zamiast bliskości oczekiwałem od ciebie jedynie tego, że pozwolisz mi się napić...- dlaczego wziąłem winę na siebie? Nie mam zielonego pojęcia... Wziąłem głęboki oddech spoglądając w okno gdyż nie miałem odwagi spojrzeć na niego - Jak długo to trwało?
- Sungjong, ja naprawdę...
- Odpowiedz mi.
- Zrobiliśmy to raz... jeden, pieprzony raz... przysięgam.
- Wierzę ci.- mam dość grania. Poczułem okropne kłucie w sercu. Pisnąłem czując jak po policzkach spływają mi łzy - A teraz... teraz powiedz mi dlaczego? Wiesz chyba jak bardzo cię kocham... Dlaczego mnie tak zraniłeś?
- Opiekowałem się tobą najlepiej jak mogłem... ty... ty ciągle na mnie krzyczałeś... podejrzewałeś o zdrady... wmawiałeś mi rzeczy, których nie zrobiłem...- to fakt... przez brak alkoholu zacząłem wyżywać się na nim - Chciałem choć na chwilę oderwać się od tego wszystkiego...
- Czy dzięki temu poczułeś się lepiej?- odwróciłem głowę spoglądając w jego przekrwione oczy.
- Nie... zacząłem tego żałować już w trakcie...
- Czy po tym chciałeś to jeszcze z kimś powtórzyć?
- Nie... przysięgam ci, że nie.
- Obiecaj mi, że będziesz mi wierny...
- Co takiego?- czyżby wyczuł, że mu wybaczam? - Sungjong, czy ty...
- Przysięgnij mi to do cholery.- Myungsoo upadł przede mną na kolana płacząc jak dziecko.
- Boże, Sungjong... przysięgam na wszystko, że będę ci wierny do samego końca... Nie zasłużyłem na to żebyś mi wybaczył.
- Też nie jestem w tym wszystkim bez winy...- sięgnąłem po torby rzucając je do garderoby.
- Sungjonggie...- chłopak złapał mnie za rękę chcąc mnie w siebie wtulić.
- Nie... nie teraz.- ruszyłem do przedpokoju nakładając buty i płaszcz.
- Dokąd idziesz?
- Muszę pomyśleć.
- Weź telefon...
- Przepraszam, ale i tak nie mam zamiaru go odbierać.- wyszedłem z mieszkania chcąc udać się na całonocny spacer. Chciałem pójść do sklepu po alkohol i papierosy... Kiedyś, gdy byłem w liceum i przez jednego z moich partnerów wpadłem w jego złe towarzystwo zacząłem palić. Wprawdzie było to na zasadzie pociągnięcia kilku buchów od mojego chłopaka, ale było to dobrym antydepresantem więc czemu by znowu nie spróbować? Ruszyłem do najbliższego sklepu, po czym kupiłem wspomniane wcześniej rzeczy. Wytrzymałem bez alkoholu 1,5 miesiąca... teraz przez zdradę Myungsoo wszystko zepsuję. Usiadłem na ławce w parku odpalając papierosa. Po zaciągnięciu się dymem poczułem błogi spokój. Wiedziałem, że źle robię, ale jestem tylko człowiekiem i mam prawo do popełniania błędów. Drżącą dłonią odkręciłem butelkę soju, po czym upiłem łyk. Czułem jak mną trzęsie... nie wiem czy to przez cierpki smak alkoholu czy z emocji, że uległem pokusie i znów się napiłem. To jest dla mnie zbyt wiele... skoro Myungsoo zdradza, to ja piję. Wypiłem soju do końca, po czym znów zaciągnąłem się papierosem. Po kilku minutach poczułem jak kręci mi się w głowie... musiałem wypić alkohol zbyt szybko. Wyjąłem z płaszcza telefon wybierając numer do jego najlepszego przyjaciela- Sunggyu.
- Sungjong? Hej, co tam?- czknąłem rzucając peta na ziemię.
- Wiedziałeś?
- Słucham? O czym?
- O tym, że Myungsoo mnie zdradził z jakimś dupkiem z roku.
- Em... Sungjong, jak ty...
- Chcesz się spotkać?
- Nie jesteś teraz z Myungsoo?
- Nie... siedzę w parku obok domu i piję.
- Co? Jak to pijesz?
- Mam dziś dzień dziecka.
- Nie ruszaj się stamtąd, okej? Zaraz będę.
- Weź alkohol.- rozłączyłem się, po czym udałem się do sklepu po kolejną butelkę. Po jej zakupie usiadłem na tej samej ławce i zacząłem pić. Czy czułem się lepiej? W tej chwili na pewno.
- Sungjong!
- Sungjoooong!- oho... czyżby Sunggyu przybył z eskortą?
- Jest!- rzuciłem za siebie soju patrząc nieprzytomnym wzrokiem na to co się dzieje - Hej, Sungjong... słyszysz mnie?- Gyu kucnął klepiąc mnie po twarzy.
- Nie bij mnie... oczywiście, że cię słyszę.
- Myungsoo, tu jest!
- Co... jest tu mój zdradliwy facet?
- Nie mów tak... przecież mu wybaczyłeś.
- Tak... ale to nie zmienia faktu, że cierpię.- czknąłem chcąc wstać z ławki, jednak Sunggyu skutecznie mnie na niej zatrzymał.
- Sungjong...- podniosłem głowę patrząc nieprzytomnym wzrokiem na przerażonego Myungsoo.
- Ile wytrzymał?
- 1,5 miesięca... boże kochany.- chłopak przetarł twarz wzdychając - Sungjong... dlaczego ty...
- Mam gorszy okres, nie uważasz? 
- Skarbie...
- Niedobrze mi jak mówisz do mnie "skarbie.- chłopcy wymienili się spojrzeniami, po czym przenieśli wzrok na mnie - Serio... niedobrze mi.- Sunggyu gwałtownie się podniósł dzięki czemu mogłem zwymiotować idealnie wprost pod moje nogi. Myungsoo kucnął obok mnie wycierając mi usta.
- Chodź do domu.
- Nie mam ochoty... idę na spacer.
- Już jesteś po spacerze... chodź szybko.
- Czekaj... zarzuć mi go na plecy.- Myungsoo podniósł mnie wrzucając mnie na plecy swojego przyjaciela. Nie wiem w sumie co działo się w drodze do domu gdyż trochę mi się przysnęło. Obudziłem się leżąc w swoim łóżku, przy którym siedział nieprzytomny ze zmęczenia Myungsoo.
- Hyung...- szepnąłem siadając.
- Sungjong...- chłopak spojrzał na telefon - Jest 4 rano... śpij jeszcze.
- Boli mnie głowa.- jęknąłem sięgając po stojącą obok łóżka wodę.
- Porozmawiamy o tym rano... śpij.
- A ty? Czemu nie śpisz?
- Czuwam nad tobą... chcę żebyś się wyspał.
- Połóż się.
- Wolę nie.- westchnąłem podsuwając się pod ścianę.
- Chodź... jutro masz wykłady, musisz się wyspać.- brunet wstał idąc w stronę drzwi - Myungsoo...
- Wezmę chociaż swoją kołdrę.- no tak... póki co obcowanie ze sobą będzie dość trudne i niekomfortowe, ale myślę, że z czasem wszystko wróci do normy. Po chwili mój chłopak wrócił i niepewnie położył się obok mnie.
- Bardzo narozrabiałem?- spojrzałem na niego biorąc głęboki oddech.
- Po prostu śpij.- szepnął całując mnie w czoło. Skinąłem głową odwracając się plecami do niego. Po chwili poczułem jak chłopak robi dokładnie to samo.... to boli. Co noc spaliśmy wtuleni w siebie, a teraz? Błagam, niech ten koszmar minie jak najszybciej... niech już wszystko będzie dobrze...

~c.d.n.
------------------------------------------------------------------------------------------------------------------


3 komentarze:

  1. Nie wierzę... Najbardziej szkoda mi jest chyba DŻUHOOOONA. Dostał po mordzie przez to, że nie jest asertywny na seksy z taką dupą jak Myngsoo XD Nie no... żarty ;v Jest mi cholernie źle, ich sytuacja jest tak pogmatwana ;_; Ale to miłość nie.

    OdpowiedzUsuń
  2. No ja bym tak szybko nie wybaczyła. I to Myungsoo (pomimo, iż go ubóstwiam) powinien dostać po mordzie.

    OdpowiedzUsuń