17 października 2016

Kyungil&Yijeong~cz.5[Miłość na kółkach]


               
                  Sobotni poranek nie należał do najprzyjemniejszych. Gdy się obudziłem zobaczyłem, że jestem w łóżku sam... bez Kyungila. Wołanie go również w niczym nie skutkowało... znów byłem w mieszkaniu sam. Gdy wskoczyłem na wózek, zrobiłem rundkę wokół domu. Zastałem idealnie posprzątany salon, w którym dzień wcześniej przesiadywaliśmy, a na stole znalazłem szklankę wody, tabletki od bólu głowy i karteczkę z napisem "Mam nadzieję, że ból głowy nie będzie Ci dokuczał. Miłego dnia! :)". Hm... chyba nieźle zabalowałem skoro Hyung zostawił mi zestaw ratunkowy. Przez całą sobotę nie mogłem się z nim skontaktować. W niedziele jego telefon również milczał stawiając mnie w dość niezręcznej sytuacji. Czy do czegoś między nami doszło poza tym pocałunkiem? Przecież nie byłem aż tak pijany i raczej wszystko pamiętam. Czemu więc Kyungil nie znalazł w ciągu tych dwóch dni nawet pięciu minut żeby ze mną porozmawiać?
                 Gdy nastał poniedziałek ubrałem się niesamowicie ciepło, by się bardziej nie przeziębić, po czym ruszyłem na uczelnię z nadzieją, że będę mógł porozmawiać tam z chłopakiem. Po sprawdzeniu planu podjechałem pod salę, w której miał mieć teraz wykład. Jego grupa nie mogła oderwać ode mnie wzroku... jakie to podłe. Nie wiem czy te spojrzenia spowodowane są tym, że jeżdżę na wózku czy tym, że jestem przyjacielem ich bóstwa. Jakby nie było bardzo mnie to krępuje...
- Yijeong!- Hyung... odwróciłem głowę w stronę dobiegającego głosu i z marszu zostałem przywitany pocałunkiem - Jak tam?
- Zwariowałeś?- syknąłem spoglądając na studentów - Zaraz będą gadać.
- Niech gadają... nie powinieneś się tym przejmować.
- Łatwo ci mówić...- westchnąłem odciągając chłopaka na bok - Dlaczego się do mnie nie odzywałeś przez cały weekend?- chłopak kucnął głaszcząc mnie po dłoniach.
- Trener przedłużył mi treningi... teraz podczas weekendów będę ćwiczył od rana do wieczora.
- Przecież tak nie można... zamęczy cię.- Kyungil posłał mi ciepły uśmiech całując mnie w rękę.
- Nic mi nie będzie, spokojnie.- westchnąłem spoglądając Hyungowi głęboko w oczy.
- Ale na pewno trenowałeś, tak?
- O co ci chodzi?
- O nic... tylko pytam.
- Yijeong...
- Nie masz nikogo, prawda?
- Mam ciebie.
- Oj... wiesz o co mi chodzi.
- Junior, co ty pleciesz?- chłopak zaśmiał się, po czym przybił piątkę przechodzącemu obok nas koledze - Kogo niby miałbym mieć?
- Zapomnij... przepraszam.- spojrzałem na zegarek wzdychając - Spadam na zajęcia.
- Odprowadzę cię.- pokręciłem przecząco głową, po czym pocałowałem go pospiesznie w policzek i odjechałem w swoją stronę. Może przesadzam? Ale... co jeśli Kyungil robi to wszystko tylko po to, by uspokoić swoje wyrzuty sumienia? Może ta cała opieka nade mną jest jedynie na pokaz, a tak naprawdę ma mnie gdzieś? Co jeśli przez weekend nie trenował, a przebywał ze swoim prawdziwym chłopakiem? Nie, do cholery to niemożliwe! Poza tym od kiedy jestem tak o niego zazdrosny? Co się ze mną dzieje? Przecież ten pocałunek do niczego tak naprawdę nas nie zobowiązywał... nie jesteśmy razem...
- Pan Jang Yijeong...- może po zajęciach zaproponuję mu oglądanie filmu? Chociaż nie... jak wtedy porozmawiamy? - Proszę pana...
- Hej, Yijeong.- poczułem szturchnięcie w ramię. Mrugnąłem kilkakrotnie spoglądając na wpatrzoną we mnie grupę i wykładowcę.
- Tak?
- Pytałem jak dzielimy systemy polityczne... musiało się panu przysnąć na moim wykładzie.
- Nie... przepraszam.- wziąłem głęboki oddech spoglądając na profesora - Wydaje mi się, że... że systemy polityczne dzielimy ze względu na reżim polityczny.
- Mhmm... a coś więcej?
- Są to państwa demokratyczne, autorytarne i totalitarne.
- Dobrze... proszę już nie spać.- ukłoniłem się ponownie się zamyślając. Dobrze, że udało mi się z tego wybrnąć. Hm... idąc dalej tym tropem... Skoro Kyungil ma chłopaka to na pewno nie jest to nikt z naszej uczelni. Hyung bez skrępowania pocałował mnie przy swojej grupie. Na pewno ma świadomość tego, że wieść rozejdzie się po uniwersytecie niezwykle szybko. Wątpię żeby tak ryzykował gdyby był z kimś stąd. Może to ktoś z drużyny? Może trener? Kyungil powiedział, że trener trzyma go teraz na boisku od rana do wieczora... to dobry moment, by się do siebie zbliżyć. Sięgnąłem po plecak, po czym zacząłem pakować do niego książkę i zeszyt - A pan Jang dokąd się wybiera?
- Muszę wyjść. 
- Źle się pan czuje?
- Nie... przepraszam za zamieszanie.- ukłoniłem się udając się w stronę drzwi. Po chwili wykładowca otworzył mi je lekko się uśmiechając - Dziękuję.
- Na pewno wszystko okej?
- Tak... dziękuję.- opuściłem salę zastanawiając się nad wyrwaniem Kyungila z zajęć. Czułem, że jeśli z nim nie porozmawiam to oszaleję. Z drugiej strony miał ostatnio sporo problemów przez naszą nagraną rozmowę, dużo ćwiczy... musi też czasem stawić się na uczelni i pilnie uczestniczyć w wykładach. Byłbym złym przyjacielem gdybym przerwał mu teraz naukę. Stwierdziłem więc, że wrócę do domu, sprawdzę plan chłopaka i po jego skończonych zajęciach napiszę do niego, by do mnie przyjechał. Jak postanowiłem, tak też zrobiłem. Po powrocie do domu posprzątałem, zjadłem obiad i położyłem się do łóżka z nadzieją, że uda mi się choć na chwilę zdrzemnąć. Jestem ostatnio potwornie zmęczony, a przecież dopiero co rozpocząłem studia... pytanie, co będzie w późniejszym czasie? Gdy tylko zamknąłem oczy usłyszałem dźwięk telefonu. Nie patrząc kto to, sięgnąłem po telefon odbierając - Mmm... słucham.
- Jesteś w domu?
- Hyung.- przekręciłem się na plecy przecierając twarz - Tak, a czemu pytasz?
- Co się stało, że urwałeś się z zajęć?
- Czy ty mnie śledzisz?
- Yijeong, odpowiedz mi.- westchnąłem przełykając z trudem ślinę.
- Wpadniesz do mnie po zajęciach? Chcę z tobą porozmawiać.
- Będę za 20 minut... teraz są korki to może się przedłużyć.
- Hyung, powiedziałem po zajęciach.
- Mam taryfy ulgowe.
- Kyungil!... halo...- rozłączył się. Syknąłem będąc ponownie wściekłym na samego siebie. Znów przeszkodziłem mu w nauce. Czemu jak tylko nie ma mnie na uczelni ten drań rzuca wszystko i jedzie do mnie? Nie rozumiem tego.
                Pukanie do drzwi. Z trudem wskoczyłem na wózek kierując się w ich stronę. Po otwarciu ich ujrzałem zaniepokojonego Kyungila, który po wejściu do środka pospiesznie zamknął drzwi uważnie mnie oglądając.
- Wszystko w porządku?- zapytał głaszcząc mnie po twarzy.
- Tak... przestań się tak o mnie martwić.
- Jak mam się o ciebie nie martwić do cholery?- Hyung zdjął buty i kurtkę, po czym zaprowadził wózek do pokoju.
- Jestem kaleką, ale nie martw się tak. Nie możesz rzucać wszystkiego jak tylko zobaczysz, że nie wiem... nie ma mnie na uczelni chociażby. Masz skupić się głównie na nauce, a nie na mnie.- Kyungil westchnął łapiąc mnie za ręce.
- O tym właśnie chciałeś ze mną rozmawiać?
- Między innymi. 
- No to słucham tej drugiej sprawy.- spuściłem wzrok wzdychając.
- Ja... Hyung... kim dla ciebie jestem?
- Pamiętasz co stało się w piątek jak piliśmy?- skinąłem głową lekko się czerwieniąc - No właśnie... od tamtego momentu poza byciem moim najlepszym przyjacielem stałeś się też moim chłopakiem... tak mi się przynajmniej wydaje.- czułem jak moja twarz płonie.
- I... mówisz o tym tak otwarcie?
- A czy jest coś czego powinienem się wstydzić?- skinąłem głową czując się jak totalne zero - Czego?
- Mnie.- szepnąłem spoglądając niepewnie na chłopaka.
- Yijeong...
- Przepraszam, ale naprawdę tego nie rozumiem... Jesteś... jesteś wręcz idealny... większość osób chce być z kimś takim jak ty. Możesz przebierać w tych ludziach jak chcesz, a ty... ty wybrałeś mnie. Dlaczego?
- Posłuchaj...
- Boję się po prostu, że to zbliżenie się do mnie jest po to, by uspokoić twoje wyrzuty sumienia.- po tych słowach ugryzłem się w język, ale co miałem z siebie wyrzucić to wyrzuciłem. Przynajmniej mam czyste sumienie. Kyungil wziął głęboki oddech wstając... musiałem go tym zdenerwować.
- Nie sądziłem, że patrzysz na to w taki sposób.
- Przepraszam...
- Nie... dobrze, że o tym powiedziałeś.- hm? Podniosłem wzrok na przyjaciela, który ponownie zajął miejsce naprzeciwko mnie - Jeśli chodzi o to co zrobiłem... tak, mam ogromne wyrzuty sumienia w ramach których chciałem opłacić ci rehabilitację. Nigdy jednak nie wykorzystałbym twoich uczuć dla własnych korzyści i uspokojenia swojego sumienia. Szkoda, że tak pomyślałeś.- chłopak parsknął śmiechem głaszcząc mnie po nogach - Z drugiej jednak strony doskonale cię rozumiem więc nie powinieneś czuć się źle z tym, że mi to powiedziałeś.
- Przepraszam Hyung... zrozum, że ja na tym wózku...
- Wciąż jesteś najwspanialszym chłopakiem na świecie.- otworzyłem szerzej oczy spoglądając na Kyungila, który z uśmiechem zbliżał się coraz bliżej mojej twarzy. Chwyciłem go za kark łącząc nasze usta pocałunkiem, który bez pomocy alkoholu smakował jeszcze lepiej. Hyung wziął mnie bez problemu na ręce uśmiechając się - Jaka kruszynka.
- Nie zawstydzaj mnie.- zaśmiałem się kontynuując pocałunek. Chłopak zaniósł mnie do pokoju kładąc mnie ostrożnie na łóżku... zamarłem. Mimo to posłusznie robiłem to do czego mnie nakłaniał - Co robisz?- szepnąłem patrząc mu w oczy. Ten jednak nie odpowiedział całując mnie po szyi. Jęknąłem zagryzając wargi i tym samym wzmacniając uścisk na jego karku. Krępowało mnie to. Chciałem tego, ale wstyd był tak silny, że bez przerwy telepałem się jak osika. Widziałem Kyungila nago setki razy... on mnie z resztą też. Nie wiem czemu teraz mam takie hamulce. W pewnym momencie dłoń chłopaka zaczęła wędrować pod moją koszulkę. Jego długie palce zaczęły pieścić mojego sutka przyprawiając mnie o kolejny, głośniejszy tym razem jęk - Hyung...
- Tak?
- Co my robimy?
- Chcę się zbliżyć do ciebie jeszcze bardziej.
- A...ale... 
- Hm?
- Wstydzę się.
- Widziałem cię nago dziesiątki razy.- powiedział całując mnie w czoło.
- Tak, ale wtedy wyglądałem jak człowiek, a nie jak embrion.- Kyungil westchnął głaszcząc mnie po brzuchu.
- Nie rozumiem czego się tak tego wstydzisz... skoro się kogoś kocha to się go akceptuje w pełni takim, jaki jest.
- Czekaj.- spojrzałem na niego z ponownym rumieńcem - Co ty właśnie powiedziałeś?
- Że cię kocham.- odpowiedział z uśmiechem całując mnie w kącik ust. Nie wierzę... ktoś pokochał kogoś takiego jak ja. To... jest to tak przyjemne i niesamowite uczucie, że nie jestem w stanie go opisać - Nic nie powiesz?- zaśmiał się głaszcząc mnie po twarzy.
- Nie wiem zbytnio co mam powiedzieć.- moje gardło było coraz bardziej ściśnięte ze wzruszenia.
- Prawdę Junior.
- Prawdę...- powtórzyłem uciekając wzrokiem - Kocham cię i... mam nadzieję, że będzie tak między nami do końca życia. 
- Obiecuję ci to.- szepnął całując mnie. Dopiero w jego ramionach, pod wpływem jego dotyku i jego słów poczułem, że znów żyję. Że powoli wychodzę ze skorupy, którą odziałem dwa lata temu. Czułem jak powoli płaty powłoki odpadają wypuszczając mnie ponownie w stronę ludzi. Kyungil ma rację... skoro jestem najwspanialszą osobą dla kogoś, kto mnie kocha, nic innego nie powinno się dla mnie liczyć. Żadne zdanie innych ludzi, żadna opinia... Muszę nauczyć się żyć dla tej jednej, konkretnej osoby, a nie podporządkowywać się dla innych, kto i tak nie bedzie w stanie tego docenić.

~c.d.n.
-----------------------------------------------------------------------------------------------------------------------

2 komentarze: