24 września 2015

Junghan & Jisoo ~cz.2 [Nowa płeć]



                        Długo zastanawiałem się czy opowiadać Wam szczegółowo każdy dzień, ale stwierdziłem, że będzie to nudne, powtarzające się i w końcu stracicie ochotę na czytanie moich wypocin. Postanowiłem, że w tej części opowiem Wam o moim przymusowym powrocie do szkoły i "niespodziance", która tam na mnie czekała. To co? Zaczynam.
                        Do szkoły wróciłem kilka dni po kłótni z mamą, którą zapewne pamiętacie. Czułem, że ciągłe siedzenie w domu i zastanawianie się nad sobą tylko pogarsza mój stan psychiczny. Dokładnie we czwartek wstałem wcześnie rano i poszedłem do szkoły. Ku mojemu zdziwieniu zostałem przywitany bardzo ciepło zarówno przez rówieśników jak i nauczycieli. Ławka, w której usiadłem pierwszego dnia stała pusta... wyglądała zupełnie tak jakby czekała specjalnie na mnie. Podczas lekcji angielskiego do sali wszedł nasz wychowawca. Oznajmił, że mamy możliwość pojechania na wycieczkę klasową na wyspę Jeju. Będziemy tam mieszkać u przypadkowych, starszych ludzi, którym w zamian za gościnę będziemy pomagać w domu, gotować czy robić zakupy. Oczywiście wszyscy byli zachwyceni tym pomysłem z wyjątkiem mnie. Po lekcjach poszedłem do profesora i zapytałem czy wyjazd jest konieczny. Ten jednak z uśmiechem na twarzy oznajmił, że jest to idealny czas by zintegrować się z klasą i na wycieczkę ma pojechać każdy. W tamtym momencie zwątpiłem. Wtedy jeszcze brałem masę leków... każde opakowanie było podpisane bym się nie pogubił. Nie mogłem pozwolić sobie na taki wyjazd i tak ogromne ryzyko. Skoro mieliśmy mieszkać po kilka osób w jednym domu, możliwość zobaczenia tych leków czy mojego nagiego ciała była ogromna. Po powrocie do domu starałem się symulować ogromny ból... fakt jest taki, że ciało rzeczywiście mnie bolało, ale to ponoć normalne... nie bolało mnie do tego stopnia, że musiałem sobie odmawiać wyjazdu. Rodzice oczywiście byli wniebowzięci gdy dowiedzieli się o pomyśle wychowawcy. Ponoć już nawet do nich dzwonił i mówił, że koniecznie mam jechać... że taka odskocznia dobrze mi zrobi. Strasznie mnie to denerwowało... Każdy wiedział co jest dla mnie najlepsze, a prawda jest taka, że nikt... absolutnie nikt nie wiedział co siedzi w mojej głowie i co czuję, a mimo to starali się na siłę mnie uszczęśliwiać. No cóż... z dorosłymi się nie wygra.
Po kilku dniach błagań o to bym został w domu, rodzice w końcu stracili cierpliwość... tym razem ojciec. Rozmowę z nim, jaką odbyliśmy tamtego dnia pamiętam bardzo dokładnie.
- Junghan.... to tylko tydzień... naprawdę nic ci się nie stanie jeśli tam pojedziesz.
- Zrozum, że nie mam na to ochoty...
- Ja również nie mam ochoty na wiele rzeczy, a jednak muszę to robić.
- To zupełnie co innego...- mamrotałem i pakowałem torbę... niemalże ze łzami w oczach.
- Takie jest dorosłe życie... robisz rzeczy, na które nie masz ochoty, a mimo to po pewnym czasie dociera do ciebie, że to co zrobiłeś jest dobre i podziałało tylko i wyłącznie na twoją korzyść... tak jest na przykład z pracą...
- Tato... to o czym mówisz to zupełnie inna sprawa... Zobacz.- wstałem i podszedłem do szafki, z której wyciągnąłem pełne pudło leków. Wysypałem je przed nogami ojca i spojrzałem mu w oczy - To wszystko musi jechać ze mną... ktoś na pewno to odkopie i rozpowie wszystkim, że... - tu po policzku popłynęła mi pierwsza tamtego dnia łza.
- Junghan do cholery.... powiedz mi, czy to ja czy matka zmuszaliśmy cię do zmiany płci? Nie... więc dlaczego zachowujesz się tak, jakby to była nasza wina?! Sam się o to prosiłeś! Chyba nie jesteś głupi i wiesz jakie to niosło za sobą konsekwencje!- nieźle,co? Nie sądziłem, że po tym wszystkim moi rodzice stracą do mnie cierpliwość i będą mnie traktować w ten sposób. Skończyło się oczywiście na tym, że się popłakałem. Jak widać pozostały jeszcze we mnie kobiece odruchy i ogromna wrażliwość. Ojca jednak złapały wyrzuty sumienia i wieczorem zaczął mnie za wszystko przepraszać. Sam wtedy nie wiedziałem, czy wolę zostać z rodzicami i ich kłótniami w domu, czy jechać na Jeju i udawać, że się dobrze bawię. Jak się zapewne domyślacie bądź też nie, pojechałem. Całą drogę na wyspę przesiedziałem sam ze słuchawkami w uszach. Na miejscu gdy dokonywaliśmy podziału grup, w jakich mamy mieszkać nie rwałem się jakoś specjalnie do przodu. Stałem ze spuszczoną głową i w duszy modliłem się, by nikt mnie nie wybrał. Na moje jednak nieszczęście wybrała mnie grupka Jisoo i jego przyjaciół: Hoshi, Wonwoo, Seunggwan, Hansol i Doyoon. Każda grupa dostawała wielki pokój gościnny, w którym w rzędzie spaliśmy w śpiworach. Pamiętam, że już pierwszego dnia zaczęły się problemy. Starsza kobieta, u której mieszkałem, pani Choi, poprosiła nas o pójście na zakupy. Zmyśliłem bajeczkę, że źle się czuję i chcę zostać. Chłopaki przytaknęli i poszli do sklepu... przynajmniej tak myślałem. Wykorzystując ich nieobecność zacząłem nerwowo brać leki. Wtedy też do pokoju wszedł zdyszany Jisoo.
- Zapomniałem zabrać por.... jesteś chory?- gorzej być wtedy nie mogło. Byłem spanikowany do tego stopnia, że nie wiedziałem jaką historię mam mu sprzedać, by mi uwierzył. Chłopak podszedł do mnie i zaglądnął mi przez ramię. Nerwowo zasunąłem torbę i niepewnie spojrzałem na kolegę.
- Tak... 
- Na co?
- To nic takiego.... nie musisz się martwić.- pamiętam to, jak bardzo trzęsły mi się wtedy ręce. Nie byłem w stanie niczego zrobić. W sumie od zawsze stresowałem się mnóstwem rzeczy jednak po operacji stałem się na wszystko wyczulony jeszcze bardziej.
- Junghan.... kiedy w końcu powiesz mi o co chodzi? Przecież ja od początku czuję, że jest coś nie tak...
- Nigdy nie powiem ci o co chodzi i daj mi w końcu spokój...- po tych słowach wyszedłem...a raczej uciekłem na plaże, która była nieopodal domu. Bałem się... bardzo bałem się przyznać Jisoo do tego kim tak naprawdę jestem i co wydarzyło się w moim życiu. Z drugiej jednak strony chciałem by wiedział... głupie,hm? Pragnąłem wręcz mieć w kimś oparcie... wygadać się... opowiedzieć o tym co mnie martwi i boli, ale nie mogłem... nie mogłem się przełamać i przyznać się komukolwiek do tego, że jestem po operacji zmiany płci. Pomyślcie jakbyście się zachowali gdyby Wam ktoś powiedział coś takiego. Pewnie teraz myślicie: "spoko, przecież to nic takiego", "jestem tolerancyjny i zaakceptowałbym coś takiego"...mhm... Gdybyście rzeczywiście spotkali się z czymś takim Wasza reakcja byłaby zupełnie inna. Z początku pewnie wmurowałoby Was w ziemię, a później... w zależności oczywiście od tego kim byłaby osoba mówiąca... z trudem zaakceptowalibyście to lub druga, gorsza i bardziej realna opcja... zwyczajnie odrzucilibyście tą osobę i ucięli z nią całkowicie kontakt, mam racje?
Siedząc wtedy na plaży zastanawiałem się, którą z tych opcji wybrałby w ostateczności Jisoo. Coś mi jednak cały czas wmawiało, że chłopak jest moim wrogiem i w życiu nie dochowa tajemnicy jeśli bym mu się do tego przyznał... poza tym... czułem, że siedząc wtedy w domu z pewnością przekopywał mi torbę i pudło z lekami. No cóż... nie ma co snuć donosów... lecimy dalej.
Pamiętam, że jakoś koło godziny 19-20-stej wróciłem do domu, bo na plaży zrobiło się potwornie zimno. W naszej sypialni poza chłopakami siedziała 5-osobowa grupka dziewczyn. Gdy mnie zobaczyły zaczerwieniły się i chowając twarze w rękach szeptały coś między sobą. Ja jednak starając się to zignorować wyciągnąłem ostrożnie z torby piżamę i ruszyłem w stronę łazienki. Wtedy też zostałem zaproszony do "kółeczka", w celu pogadania, pośmiania się i lepszego poznania. Czy miałem coś do powiedzenia? Oczywiście nie. Usiadłem obok Hansola i spuściłem głowę w dół. Wtedy też obok mnie usiadła jedna z dziewczyn o imieniu Jikyo. Przez większość wieczoru zagadywała mnie, zaczepiała... byłoby to do zaakceptowania, jednak ona posunęła się za daleko. Położyła mi rękę na udzie i bardzo szybko zjechała nią do... nazwijmy to mojej "męskości". Syknąłem z bólu i spojrzałem na nią bardzo zdziwiony. Nie byłem w stanie nic powiedzieć... Ona jednak przybliżyła się do mnie i szepnęła byśmy poszli do domu, w którym mieszka ze swoją grupą, bo teraz nikogo tam nie ma.
- Od...odwal się...- czułem, że lada moment wszystko wyjdzie na jaw. Jikyo spojrzała na mnie oburzona, po czym wstała i z całej siły kopnęła mnie w plecy... Była szkolną pięknością i nie potrafiła pogodzić się z faktem, że ktoś dał jej kosza. Wtedy też do akcji wkroczył Wonwoo wraz z Doyoonem. Pierwszy z nich odepchnął ode mnie dziewczynę, a drugi pytał czy wszystko ze mną w porządku.
- Mówię wam, to gej! Musi być pedałem skoro dał mi kosza!- nie wytrzymałem. Mimo bólu zerwałem się na równe nogi i wybiegłem z domu,hm... i teraz nie odchodźcie od komputerów, bo zacznie się, jak myślę najciekawsza dla Was część. Siedząc przed domem i wyjąc jak małe, bezbronne i zostawione samemu sobie dziecko, zastanawiałem się ile jeszcze mam wycierpieć, by w końcu przez moment chociaż poczuć się szczęśliwym człowiekiem... poczuć, że zmiana płci, której tak bardzo pragnąłem była rzeczywiście dobrą decyzją, która faktycznie odmieniła na lepsze moje życie.
- Junghan...- gdy się odwróciłem, ujrzałem za sobą przerażonego wręcz Jisoo, który momentalnie usiadł obok mnie - To... to co ona powiedziała... hm... nie wiem czy to prawda, ale... jeśli rzeczywiście jesteś gejem... to...to nie jest chłopie problem... bynajmniej ja to akceptuję.- po tym zdaniu dostałem impulsu, by o wszystkim mu opowiedzieć. Te wyznania wychodziły ze mnie jedno po drugim i za żadną cenę nie mogły się zatrzymać.
- Jisoo, muszę ci o czymś powiedzieć.... to mnie już tak cholernie męczy, że nie jestem w stanie normalnie funkcjonować! - chłopak kazał mi się uspokoić i zaprowadził mnie na kamienistą ścieżkę biegnącą wzdłuż Morza Żółtego. Gdy znaleźliśmy ławkę stojącą na tyle daleko, by nikt nas nie usłyszał zacząłem swój wywód. Przyznałem się chłopakowi do operacji.... gwałtu... depresji... moich wszystkich lęków i obaw. Pamiętam każdy jego gest czy ruch. Gdy skończyłem mówić odwróciłem głowę w przeciwną stronę... czułem ulgę. W duszy poczułem jakby zrobiło mi się troszkę lżej, jednak nie potrafiłem tego pokazać. Wbiłem wzrok w latarnię znajdującą się na brzegu i czekałem na jego reakcję. Byłem pewien, że zostanę wyśmiany, a sprawa rozejdzie się po szkole bardzo szybko. Wtedy jednak Jisoo złapał mnie delikatnie za rękę i przysunął się bliżej mnie. Spojrzałem na niego bardzo niepewnie i zobaczyłem coś co zbiło mnie z nóg. Oczy chłopaka wypełnione były łzami, które po chwili spłynęły po jego policzkach.
- Wyjdziesz z tego...- powiedział cicho, po czym zacisnął mocniej rękę - Razem z tego wyjdziemy... pomogę ci.- i co? Nie sądziłem, że na świecie są jeszcze tacy ludzie jak Jisoo.
Żeby rozwiać wszelkie Wasze wątpliwości. Nie... nie zaczęliśmy się wtedy całować i nie było happy endu. Pamiętam, że mimo mojego zawstydzenia wycieczka minęła całkiem przyjemnie. Jisoo nie odstępował mnie na krok... zachowywał się tak, jakby czuł się w pełni za mnie odpowiedzialny. Po powrocie do Ulsan znów jednak zamknąłem się w czterech ścianach swojego pokoju i za żadne skarby świata nie chciałem z niego wychodzić. Nie wpuszczałem do niego nawet rodziców... wychodziłem z niego jedynie w środku nocy gdy rodzice spali, by się wykąpać. Nawet nie odczuwałem głodu... mimo że siedziałem w takim zamknięciu, hm... coś około tygodnia. Po tym okresie czasu przyszedł do mnie Jisoo. Przyszedł w godzinach porannych, kiedy to moi rodzice szykowali się do wyjścia. Po zapewnieniu ich, że o wszystkim wie i stoi jak najbardziej po mojej stronie został zaprowadzony pod drzwi mojego pokoju... ten moment i rozmowę również przytoczę Wam w całości.
- Junghannie... jak się czujesz?- leżałem pod kołdrą i kocem i nie uśmiechało mi się wstawanie, by otworzyć drzwi - Otworzysz?.... Chcę pogadać.
- Nie...
- Nie wygłupiaj się... otwórz.- chcąc nie chcąc spełniłem jego prośbę i po otwarciu drzwi z powrotem położyłem się do łóżka - Czemu nie chodzisz do szkoły?... Coś się stało?- chłopak usiadł na ziemi i oparł podbródek na łóżku tuż obok mojej twarzy - Strasznie zmizerniałeś... kiedy ostatnio coś jadłeś?
- Nie wiem...
- Hm... to nie ma na co czekać.- Jisoo podszedł do szafy i zaczął wybierać mi ubrania.
- Co ty robisz?
- Wykąpiesz się, ubierzesz i pójdziemy coś zjeść... nie możesz ciągle siedzieć w pokoju.
- Jisoo...- usiadłem i przeczesując włosy spojrzałem na kolegę - Powiedziałem ci o tym wszystkim pod wpływem impulsu.... nie musisz się nade mną litować i tak się o mnie troszczyć...- wyszedłem na dupka... tak wiem. Chłopak spojrzał na mnie zdziwiony i jednocześnie nieco smutny.
- Przykro mi, że tak na to patrzysz... myślałem... myślałem, że masz do mnie zaufanie, skoro mówisz mi o takich rzeczach... A ja...ja jestem taki, że nie zostawię cię z tym samego choćby nie wiem co.- po tych słowach położył obok mnie wybrane przez siebie ubrania - Jeśli nie chcesz bym ci się narzucał to powiedz.- hm... długo go po tym przepraszałem i tłumaczyłem skąd u mnie takie zachowanie. Jisoo jednak jest takim człowiekiem, który wszystko rozumie i z ogromną cierpliwością daje mi czas.
Jakoś w porze obiadowej wyszliśmy z mieszkania i ruszyliśmy "na miasto" żeby coś zjeść. Chłopak zaproponował swoją ulubioną knajpkę, do której poszliśmy bez mojego najmniejszego sprzeciwu. Znajdowała się ona w ogrodzie, który jesienną porą wyglądał niesamowicie. Całość oczywiście chroniona była przez szklane zabudowanie dzięki czemu mimo panującego na dworze chłodu nie zmarzliśmy, a i tak nadal mogliśmy cieszyć się widokiem złotej jesieni. Pozwoliłem nawet wybrać mu dla mnie danie... tego dnia nie miałem ochoty kompletnie na nic. Ani na spacer, ani na obecność Jisoo, ani na jedzenie... totalne zero. Gdy dostałem pięknie przygotowane japchae wyciągnąłem z kieszeni płaszcza leki i spojrzałem na chłopaka. Ten jedynie uśmiechnął się i zachęcił mnie do wzięcia ich. Po wyciśnięciu na stół około 10 tabletek, połknąłem je za jednym razem i zacząłem grzebać w talerzu. Wtedy do akcji wkroczył Jisoo. Wziął ode mnie pałeczki i usiadł bliżej mnie.
- Otwieraj buzię.
- Zwariowałeś...
- No już.- to było strasznie miłe z jego strony. Karmił mnie jak swojego młodszego braciszka w międzyczasie opowiadając mi śmieszne historie. Tym oto sposobem na moim talerzu nie zostało kompletnie nic. Miałem ogromne wyrzuty sumienia, że przeze mnie Jisoo musi jeść zimne danie, jednak ten uparcie twierdził, że w niczym mu to nie przeszkadza. Po obiedzie ruszyliśmy hm... ah tak... jak mógłbym zapomnieć. Poszliśmy na spacer do bambusowego parku. Chodziliśmy w kompletnej ciszy, która niesamowicie mnie krępowała. W końcu Jisoo złapał mnie delikatnie za rękę.
- Uśmiechnij się... jak się czujesz?
- Lepiej...
- Udowodnij.- spojrzałem na kolegę i posłałem mu delikatny uśmiech. Ten zatrzymał się i postawił mnie na przeciwko siebie - Powinieneś się częściej uśmiechać, wiesz?
- Dlaczego?
- Bo masz śliczny uśmiech... i pamiętaj... każdy z uśmiechem wygląda o niebo lepiej. 
- Mhm... póki co mój uśmiech zatrzymam tylko dla ciebie. 
- Super... na początek dobre i to.- jak się okazało najlepsze miało dopiero nadejść. Może inaczej... najlepsze, ale jak dla mnie wtedy najgorsze i niewyobrażalnie bolesne - Junghan? Mogę coś zrobić?
- Hm... zależy co.
- Zamknij oczy.
- Wolę nie...
- Nie bój się...- no cóż... zamknąłem oczy i po chwili poczułem na ustach delikatne i ciepłe wargi. Otworzyłem szeroko oczy i odsunąłem się od chłopaka - P...przepraszam...- nie byłem w stanie nic powiedzieć... momentalnie przypomniał mi się gwałt i kilka par ust przywierających do mojej twarzy - Junghannie...
- Jesteś taki sam jak reszta!- rzuciłem, jednak twardo stałem w miejscu. Wydaje mi się, że spowodowane to było strachem i ogromnym zaskoczeniem. Podświadomie jednak nie chciałem jeszcze rozstawać się z Jisoo.
- Nie... Junghan, to nie tak... Jeśli to dla ciebie za szybko, to przepraszam...
- O czym ty mówisz...- spuściłem trochę z tonu... nie chciałem robić sobie wroga u kolejnej osoby.
- Ja... nie chcę cię do niczego zmuszać... jeśli będziesz gotowy by mi zaufać to...
- Nie żartuj sobie ze mnie...
- Nie rozumiem...
- Wierzyć mi się nie chce, że normalny chłopak chce być z... czymś takim jak ja... 
- Junghan...
- Narazie...- po raz kolejny wyszedłem na dupka... jednak... no proszę Was, spróbujcie mnie zrozumieć. Pamiętam, że po powrocie do domu długo myślałem o tym, co zrobił i powiedział Jisoo.
             Chcecie wiedzieć co będzie dalej? Śledźcie tę historię na bieżąco... wszystko Wam opowiem w swoim czasie.


~c.d.n.
--------------------------------------------------------------------------------------------------------




22 września 2015

Junghan & Jisoo ~cz.1 [Nowa płeć]



                   Po wejściu do nowej szkoły udałem się prosto do sekretariatu. Tam miałem dostać plan zajęć i kluczyk do szafki... tak też się stało. Pamiętam, że gdy szedłem korytarzami większość ludzi witała mnie bardzo życzliwie z uśmiechami na twarzach. Wtedy jednak byłem bardzo zamknięty w sobie i wystraszony więc każdy taki gest odbierałem jako pewnego rodzaju podstęp. Nadal tak jest, ale już nie w tak zaawansowanym stopniu jak dwa lata temu. 
Po odnalezieniu sali wszedłem do niej i usiadłem w pustej ławce, która akurat jako pierwsza wpadła mi w oko. Kilka z nich było już zajętych głównie przez dziewczyny, które pożerały mnie dosłownie wzrokiem. Moja pierwsza myśl? Na pewno czują, że jest ze mną coś nie tak... że jestem inny. Pamiętam, że tzw. płeć piękna ma taki zmysł. Jeśli coś im nie podpasuje od razu potrafią wyczuć co to takiego. Gdy usłyszałem szepty na swój temat odwróciłem się w ich stronę, jednak te zaczerwieniły się i zasłaniając twarze odwróciły się w przeciwnym kierunku. Powiem szczerze, że wtedy ta sytuacja również mnie skrępowała... Owszem, ciałem byłem już chłopakiem, jednak w mojej głowie zostało jeszcze kilka dziewczęcych nawyków. Od zawsze należałem do grona nieśmiałych, zakompleksionych osób i wtedy gdy usłyszałem szepty i wzdychania dziewczyn byłem bardzo zawstydzony. 
Równo o godzinie 08:00 zadzwonił dzwonek oznajmiający lekcje...a konkretnie godzinę wychowawczą. Pamiętam to tak dokładnie, jakby to było wczoraj. Nauczyciel, Pan Kang, stanął na środku klasy i z szerokim uśmiechem poprosił mnie o wystąpienie na środek. Czułem jak serce podchodzi mi do gardła, a ciało zalewa fala zimnego z nerwów potu. Nie miałem jednak wyjścia... chcąc nie chcąc wyszedłem na środek i lekko się ukłoniłem uciekając wzrokiem po kątach sali. Do moich uszu docierały szepty dziewczyn, mówiące, że jestem niesamowicie przystojny... zamurowało mnie. Czułem jak cały się czerwienie. 
- To co Junghan? Może opowiesz klasie kilka słów o sobie?- przełknąłem głośno ślinę i zacząłem "opowieść".
- Na.... nazywam się Junghan... przeprowadziłem się tu z Gumi...- pamiętam, że w tamtym momencie totalnie mnie zamroczyło. Poczułem dreszcze rozchodzące się po całym moim ciele. Oczy widziały jedynie ciemność.
- Panie Profesorze, chyba mu słabo.- usłyszałem bardzo delikatny, męski głos dobiegający z końca sali. Pan Kang posadził mnie z powrotem w ławce i po upewnieniu się, że nic mi nie jest wrócił do prowadzenia zajęć. Było mi wtedy okropnie głupio. Całą tamtą lekcję przesiedziałem z głową w oknie... robiłem wszystko by unikać kontaktu wzrokowego z resztą klasy. Podczas przerwy podszedł do mnie wysoki szatyn o bardzo szczupłej i smukłej sylwetce. Usiadł na parapecie i lekko się uśmiechnął.
- Jak się czujesz?- podniosłem na niego niepewnie oczy i się ukłoniłem.
- Lepiej... dziękuję.- chłopak podał mi butelkę wody i znów posłał w moim kierunku ciepły uśmiech. Po wypiciu kilku łyków spojrzałem na miejsce, w którym siedział z nadzieją, że już sobie poszedł, jednak ten twardo siedział w miejscu. 
- Wiem jak to jest być nowym, ale spokojnie... ta klasa jest naprawdę spoko.- przytaknąłem jedynie na jego słowa i zacząłem wyciągać z plecaka książki i zeszyty na następny przedmiot - Ah, nie przedstawiłem się... Jestem Jisoo.
- Miło mi.
- Rok temu przyjechałem do Korei. Wcześniej mieszkałem w Los Angeles, no ale cóż... życie nam płata nieraz takie niespodzianki, że ciężko się w nich połapać.
- Żebyś wiedział...- chłopak uśmiechnął się i zeskoczył z parapetu.
- Nie będę Ci już przeszkadzał. - po tych słowach podszedł do grupki chłopców, którzy zadając pytania ciągle patrzyli się w moją stronę. Tak w sumie minęła reszta tamtego dnia. Cały dzień w jednej ławce, z nosem w oknie, błądząc myślami zupełnie gdzie indziej. Przełomowy moment tamtego dnia nastąpił dopiero gdy się przebierałem chcąc iść do domu. Poczułem czyjąś rękę na ramieniu. Wtedy też wróciły do mnie najgorsze wspomnienia. Odruchowo kucnąłem zwijając się w kulkę. Niekontrolowanie też z moich oczu popłynęły łzy. 
- Jung... Junghan, coś się stało?- był to wspomniany wcześniej przeze mnie Jisoo. Podniosłem się niepewnie i nie patrząc na chłopaka kontynuowałem ubieranie się. Ręce trzęsły mi się tak bardzo, że nie byłem w stanie pocelować suwakiem w zamek - Junghan...
- Tak?
- Co się stało?
- Nic.- spojrzałem na chłopaka i lekko się uśmiechnąłem. Następnie pospiesznie narzuciłem na ramię plecak i zrobiłem krok w stronę wyjścia, jednak zostałem przytrzymany przez kolegę - Cz... czego chcesz?- hm... może to śmieszne, ale wtedy naprawdę się bałem. Po Dongseoku również nie spodziewałem się, że potrafi zrobić człowiekowi coś tak okropnego, a jednak... pozory czasem potrafią nas bardzo zmylić. 
- Em... w zasadzie to... chciałem się tylko zapytać co dzisiaj robisz.
- Mam już na dzisiaj plany.- rzuciłem oschle i wyrywając rękę z dłoni chłopaka wybiegłem ze szkoły. Teraz jak o tym pomyślę, robi mi się okropnie głupio, ale zastanówcie się... czy Wy bylibyście w stanie normalnie funkcjonować po czymś takim? Nie użalam się nad sobą... nic z tych rzeczy. Wyobraźcie sobie jednak sytuację podobną do mojej... to jak? Wyłączamy się i przerzucamy się myślami w Waszym przypadku w zupełnie inny świat. Jesteś dziewczyną czy chłopakiem i cholernie źle czujesz się we własnej skórze... gdy po długich latach w końcu spełnia się twoje marzenie i zostajesz kimś, kim od zawsze pragnąłeś być na twojej drodze stają twoi koledzy. Gdy po długim dniu cieszysz się, że w końcu idziesz do domu odpocząć, zaczepiają Cię i wyzywają od najgorszych. Gdy myślisz, że to koniec i w końcu Ci odpuszczą, zostajesz zaciągnięty w najciemniejszy kąt szatni i tam w brutalny sposób się do Ciebie dobierają. Jak? Rozbierając Cię obnażają twoje roztrzęsione, poranione i w tym momencie zakrwawione już ciało. Następnie mocno Cię trzymając i kneblując usta mszczą się na tobie za to, że chcesz być prawdziwym sobą... Czujesz jedynie okropny ból zarówno fizyczny jak i psychiczny, strach, upokorzenie i wstyd. Po wszystkim wmawiasz sobie, że sam się o to prosiłeś... że ta zmiana ich sprowokowała... że to tylko i wyłącznie twoja wina... Widzisz? Coś takiego pozostaje w psychice do końca życia...
Po powrocie do domu zamknąłem się w czterech ścianach swojego pokoju i otworzyłem na oścież okno. Mimo chłodu i wiatru przelatującego przez cały mój pokój stanąłem na nim i ze łzami w oczach wpatrywałem się w dół. Mhm... zgadliście. Wtedy pierwszy raz chciałem ze sobą skończyć. To wszystko mnie zwyczajnie przerosło. Miałem tylko 18 lat i nie umiałem udźwignąć tak wielkiego ciężaru. Całe szczęście... tak... teraz mówię, że dzięki Bogu moja mama weszła wtedy do pokoju i siłą ściągnęła mnie z tego okna. Tamtego dnia nie potrafiłem tego docenić i byłem na nią wściekły, ale to właśnie dzięki niej dalej żyję i jestem....ha.... to w swoim czasie. 
Po tym zajściu rodzice zaprowadzili mnie do psychologa, a następnie do psychiatry, który chciał zamknąć mnie w ośrodku. Ojciec jednak stwierdził, że to mi jedynie jeszcze bardziej zaszkodzi. Powiedział, że najlepszym lekarstwem będzie dla mnie kontakt z rówieśnikami, którzy stopniowo przywrócą mnie do normalnego funkcjonowania. Czy się z tym zgadzam? Wtedy go wręcz nienawidziłem za to co powiedział. Chciał, bym za wszelką cenę opcował z ludźmi... rozmawiał z nimi, wychodził gdzieś. Ja jednak nie byłem w stanie tego robić. Każde wyjście z domu było dla mnie ogromną walką samego ze sobą i swoimi fobiami. Znów zacząłem opuszczać zajęcia. Nie było jednak tak, że bez przerwy siedziałem w swoim pokoju. Codziennie wychodziłem z domu, mówiąc rodzicom, że idę do szkoły. Za każdym razem jednak przez około miesiąc czasu chodziłem na plażę i tam siedząc na zimnym piasku myślałem nad tym co dalej... co będzie ze mną i z moim życiem. W sumie bardziej zastanawiałem się nad tym, czy warto nadal tak wegetować i oszukiwać rodziców i samego siebie. Wtedy nie bardzo zaprzątałem sobie głowę tym, czy zdam w końcu tą maturę, pójdę na studia, dostanę jakąś pracę, wyprowadzę się z rodzinnego domu... nie.. to były dla mnie sprawy drugiego rzędu. Bardziej zastanawiało mnie to kim teraz tak naprawdę jestem? Kim się czuję? Czy w końcu komuś zaufam i kogoś do siebie dopuszczę? I przede wszystkim... czy bardziej pociągają mnie chłopcy czy dziewczyny. Naprawdę sam już nie wiedziałem kim jestem... czułem się... nikim. Wegetującą roślinką czekającą na swój koniec. 
Dokładnie 24 października 2013 roku siedząc na plaży dostałem sms'a od nieznanego mi numeru. Jego treść? "Hej Junghan, co się z tobą dzieje? Martwimy się.". Po długim namyśle w stronę obcego numeru poszedł sms z podstawowym pytaniem: czyj to numer? Od razu otrzymałem odpowiedź: "Jisoo... wziąłem twój numer od wychowawcy.". Byłem wściekły, że chłopak tak się do mnie przyczepił. Chciałem spokoju i samotności... czy naprawdę wymagałem od życia tak wiele? Nie odpisywałem... warknąłem jedynie i już chciałem schować telefon, gdy znów usłyszałem jego dźwięk: "Jesteś może w domu?". Pamiętam, że przeklinałem go w myślach w najgorszy możliwy sposób. Odpisałem mu, że nie, bo rodzice myślą, że jestem w szkole. Jisoo długo mnie męczył... gdy zapytał o to, gdzie obecnie przebywam serce podeszło mi do gardła. Dla świętego spokoju jednak podałem mu dokładną lokalizacje i z wściekłością przenikającą ze strachem czekałem na jego przyjście. Hm... nie przytoczę Wam dokładnie naszych dialogów, ale postaram się zrobić to jak najlepiej.
Po przyjściu chłopak w ciszy usiadł obok mnie i lekko się uśmiechnął.
- Co się z tobą dzieje?- takim pytaniem rozpoczął rozmowę ze mną. Jego głos był cichy i bardzo spokojny.
- Nic się nie dzieje...
- Junghan...- Jisoo chciał położyć mi rękę na nodze, jednak ja skutecznie ją odrzuciłem.
- Nie dotykaj mnie, dobra?
- Wiem... a raczej czuję, że coś się stało... chciałbym wiedzieć co żeby ewentualnie ci jakoś pomóc.- bardzo mnie tym zaskoczył... oczywiście pozytywnie. Jednak wtedy nie byłem w stanie tego docenić.
- A kim ty niby jesteś, że mam ci opowiadać o swoich problemach?
- Chciałbym być twoim... przyjacielem, hm?
- Ja nie potrzebuję przyjaciół...- wstałem z piachu i ruszyłem w stronę chodnika. Słyszałem za sobą jedynie słowa chłopaka, że nie mogę uciekać całe życie i że samotność prędzej czy później mnie wykończy. W pewnym sensie miał rację, ale za cholerę nie chciałem mu jej wtedy przyznać. 
Po powrocie do domu chciałem jedynie zamknąć się w swoim pokoju i położyć się do łóżka. Od kilku dni czułem jak wszystko w okolicach dolnych części ciała mnie boli, jednak nie mówiłem o niczym rodzicom, by ich nie martwić. Gdy zamknąłem za sobą drzwi wejściowe usłyszałem głos mamy wzywający mnie do kuchni. 
- Jak było w szkole?
- Dobrze...
- Mhm... dostałeś jakąś ocenę?
- Tak... ale to nic specjalnego...
- Junghan.... dzwonił do mnie twój wychowawca i powiedział, że od miesiąca znów opuszczasz zajęcia.... dlaczego nas okłamujesz? Ja rozumiem, że jest ci ciężko, ale nie możesz ciągle uciekać... tak nie rozwiążesz swoich problemów.- wtedy miałem jedynie ochotę wykrzyczeć jej w twarz, że jej nienawidzę za to co powiedziała i uciec. 
- Wy niczego nie rozumiecie!
- Junghan... minęło już od tego zdarzenia dobre pół roku.... skarbie... ile chcesz to jeszcze rozpamiętywać?
- Nie wierzę, że mówisz coś takiego! Jak możesz?! 
Targało mną mnóstwo negatywnych emocji. Złość... żal... nienawiść... rozczarowanie... Nie jestem w stanie określić jak źle się wtedy czułem. Pamiętam, że gdy zamknąłem się w pokoju nabrałem ochoty na rozmowę z Jisoo... tak po prostu. Czułem się tak, jakby rodzice stanęli po stronie oprawcy. Ten dzień na pewno pozostanie długo w mojej pamięci. Ogólnie ostatnie dwa lata pamiętam bardzo dokładnie. Jestem w stanie opowiedzieć praktycznie każdy dzień z precyzyjnymi szczegółami... dlaczego? Sam nie wiem. Może dlatego, że były one wyjątkowe pod każdym względem. W sumie całe moje życie nadawało się na fabułę jakiegoś filmu, ale wydarzenia sprzed ostatnich 24 miesięcy diametralnie zmieniły mój pogląd na świat i ludzkie życie. 


~c.d.n
-----------------------------------------------------------------------------------------------------

21 września 2015

Junghan & Jisoo~prolog [Nowa płeć]



                   Cześć wszystkim. Nazywam się Yoon Junghan i chcę Wam wszystkim opowiedzieć swoją historię, która jak myślę Was zaciekawi gdyż jest dość nietypowa. To co? Zaczynamy?
                   Jak już mówiłem nazywam się Junghan i mam 20 lat. Pochodzę z Gumi, liczącego na chwilę obecną około 375 tysięcy mieszkańców. Uwielbiam to miasto i jestem do niego bardzo przywiązany, jednak łączą się z nim niestety bardzo nieprzyjemne dla mnie wspomnienia. Odkąd sięgam pamięcią, moje życie nigdy nie należało do tych spokojnych i monotonnych. Hm... najlepiej będzie jeśli najważniejszą i bardzo istotną w tej historii kwestię przedstawię na samym początku. Otóż urodziłem się jako dziewczyna.... tak, dobrze przeczytaliście. Dokładnie do 18 roku życia musiałem męczyć się w dziewczęcej skórze. Od zawsze źle się z tym czułem i za wszelką cenę pragnąłem to zmienić. Dopiero gdy skończyłem 18 lat udało mi się namówić rodziców na operację zmiany płci. Wyjdę tu może na dupka, ale moi rodzice mają masę pieniędzy i prawdę mówiąc taka operacja to dla nich żaden wydatek, jednak ich tłumaczenie było takie iż wolą poczekać aż dojrzeję i świadomie podejmę tą decyzję. Skończyłem 18 lat, powiedziałem im po raz tysięczny, że pragnę tej operacji, że nienawidzę siebie jako kobiety i co... udało się. Na drugi dzień pojechaliśmy do Busan spełnić moje odwieczne marzenie. Cholernie cierpiałem... Nie sądziłem, że taki z pozoru błahy zabieg może kosztować mnie tyle łez i cierpienia. Wiedziałem jednak, że to przejściowe i po fali bólu wszystko zmieni się na lepsze.  Przynajmniej taką miałem nadzieję...
Po miesięcznej przerwie wróciłem do szkoły. Klasa maturalna... wiadomo jak to jest. Masa nauki, korepetycje, zakuwanie do późnych godzin wieczornych. Po około 30 dniach przerwy miałem ogromne zaległości, których nie byłem w stanie ogarnąć. Nikt z moich znajomych nie wiedział dlaczego tak nagle zniknąłem. Nikomu nie zwierzałem się jakoś szczególnie ze swoich zmartwień i problemów. Z nikim ze szkoły nie wchodziłem raczej w głębsze relacje. Byliśmy dobrymi znajomymi, którzy pomagali sobie w szkole, wychodzili wspólnie na imprezy podczas weekendów, chodzili w piątki po zajęciach na kawę... nic specjalnego. Nie można raczej nazwać tego przyjaźnią. Gdy przekroczyłem próg sali, w której moja klasa miała akurat lekcje, można się domyślić jaka była reakcja... Pewnie myślicie "fala śmiechu, wyzywanie itp."... szczerze mówiąc wolałbym to. Gdy usiadłem w ławce zaczęło się "dyskretne" wytykanie palcami, szeptanie na mój temat. Ja jednak starałem się grać twardego i dzielnie przesiedziałem w szkole do końca dnia. Psycholog, do którego chodziłem po operacji mówił, że może być mi ciężko w otoczeniu, w którym do tej pory się obracałem. W sumie byłem przygotowany na coś takiego. Po ostatniej lekcji zszedłem do szatni i zacząłem zmieniać buty. Wtedy też usłyszałem jak ktoś za mną staje. Wziąłem głębszy oddech i odwróciłem się w stronę tej osoby... a raczej grupki osób, konkretnie samych klasowych osiłków. Po obdarowaniu ich lekkim uśmiechem wróciłem do swojego zajęcia i wtedy też wszystko się zaczęło...
- Junghan...
- Tak?- zostałem mocno przybity plecami do szkolnych szafek. Jęknąłem z bólu i spojrzałem na Dongseoka... niegdyś mojego dobrego kolegi.
- Jak to jest być transem?- po tym pytaniu po szkolnej szatni rozeszła się echem fala śmiechu. Czułem co się kroi i cholernie bałem się w tamtym momencie, ale co mogłem zrobić? Świeżo po operacji i obolały przeciwko pięciu zdrowym jak konie chłopakom.
- Daj spokój...
- Odpowiedz mi.- syknął przez zęby chłopak i ponownie pchnął mnie na szafki. Miałem ochotę się rozpłakać, ale nie chciałem wychodzić na tchórza i mięczaka. Ta cała sytuacja dobijała mnie nie tylko psychicznie, ale też fizycznie... każdy ich dotyk i pchnięcie rozchodziły się ogromną falą bólu po całym moim ciele.
- Dongseok... proszę cię...- Jiwon... odwieczny piesek Seoka, szarpnął za mój mundurek i rzucił mną o ziemię. Nie wytrzymałem... mimowolnie z moich oczu popłynęły łzy. Czułem jak szwy zagłębione w moim ciele powoli się rozchodzą.
- Totalnie ci odbiło Junghan... jesteś laską, rozumiesz? I nic tego nie zmieni. 
- J... już... już nie jestem... Jestem taki sam.... taki jak wy.- chciałem się podnieść, ale nie mogłem. Ból kazał mi leżeć na ziemi i czekać na najgorsze. Wtedy też Dongseok kucnął obok mnie i lekko się uśmiechnął.
- Strasznie ładniutki z ciebie "chłopiec"...- tu parsknął śmiechem i poluzował swój krawat od mundurka - Mam ci udowodnić, że nadal jesteś dziewczyną?
- Nie... Dongseok, proszę cię... daj mi spokój...
Chłopak nachylił się do mnie i lekko złapał mnie za włosy podnosząc tym samym moją głowę do góry.
- Hm... tak się zastanawiam... każdej normalnej dziewczynie podobają się chłopcy... został w tobie ten instynkt, czy przerzuciłeś się już na laski?- milczałem... w sumie jakby nie patrzeć... stojący wśród grupki Jinwook od zawsze mi się podobał i... nadal tak jest. Nie... nie mogłem im się do tego przyznać, bo dopiero by mi się oberwało. W sumie wtedy minął dopiero miesiąc od operacji i trudno było mi powiedzieć czy podobają mi się chłopcy czy dziewczyny i jakiej orientacji teraz będę.
- Nie wiem...
- Mam ci pomóc się określić?
- Dawaj Dongseok!- doping Jiwona był konieczny... Dokładnie pamiętam co czułem w tamtym momencie gdy Dongseok za wszelką cenę starał się mi "pomóc" w określeniu swojej orientacji. Strach.... przeszywający mnie od stóp do głów ból... pękające szwy... wstyd... to jedne z bardzo wielu emocji towarzyszących mi w tamtej chwili. Chciałem zniknąć... zapaść się pod ziemię... najlepiej nie istnieć. Nigdy w życiu nie czułem się tak upokorzony. Pamiętam, że po tym wydarzeniu przez około trzy miesiące nie pokazywałem się w szkole. Siedziałem zamknięty w pokoju i do nikogo się nie odzywałem. Rodzice bardzo się o mnie martwili, w szczególności mama. Dzień w dzień starała się ze mną porozmawiać, ale byłem w takim szoku, że nie potrafiłem dopuścić do siebie nawet jej. Pamiętam, że przyznałem się jej do wszystkiego w dniu rozpoczęcia matur. Było mi głupio gdy jej o tym mówiłem. Miałem wrażenie, że sam się o to prosiłem... że to ja jestem temu winny. Pamiętam każdą, spływającą po jej policzkach łzę... każde słowo pocieszenia, którego długo nie mogła z siebie wydusić... każdy jej dotyk, którego starałem się unikać jak ognia... pamiętam dokładnie wszystko zupełnie jakby to było wczoraj. Tej nocy rodzice bardzo długo rozmawiali na ten temat i starali się wybrać dla mnie jak najlepsze rozwiązanie... chcieli mnie za wszelką cene chronić. Całe szczęście mają taką pracę, która nie trzyma ich w jednym miejscu. Tamtej nocy zapadła decyzja o przeprowadzce. Z początku nie podobał mi się ten pomysł. To dla mnie zbyt wiele... zmiana płci... gwałt... przeprowadzka...zmiana szkoły... nie. Niestety nie miałem wtedy nic do powiedzenia. Równie szybko jak podjęta została decyzja, tak szybko również przetoczyła się przez nasze życie przeprowadzka, za którą teraz jestem rodzicom bardzo wdzięczny, ale to w swoim czasie...
            Przeprowadziliśmy się do Ulsan gdzie zamieszkaliśmy w centrum miasta. Widok z okna mojego pokoju idealnie pokazywał to, czego wtedy potrzebowałem. Morze Japońskie... morze od zawsze kojarzyło mi się z ciszą, spokojem, chwilą, w której mogę pobyć sam z własnymi myślami. Podczas wakacji miałem właśnie na to czas... całymi dniami przesiadywałem w oknie bądź też chodziłem nad morze i tam w ciszy zastanawiałem się co dalej zrobię ze sobą i swoim życiem. Po dwóch miesiącach odpoczynku musiałem znaleźć odpowiadające mi liceum i powtórzyć klasę maturalną. Wybrałem pierwszą lepszą szkołę znajdującą się za rogiem ulicy.
- Pamiętaj skarbie... co by się nie działo, zawsze możesz na nas liczyć.- po tych słowach wybrałem się na pierwszy dzień szkoły, rozpoczynający moje nowe... mam nadzieję, lepsze życie.


~c.d.n.


18 września 2015

Jeongmin & Minwoo~cz.10 [Chłopak z kawiarni- Koniec]



                 Bałem się. Wiedziałem o co chodzi Jeongminowi i mimo że miałem na to ochotę, strach kazał mi się wycofać i stanowczo powiedzieć "nie". Ręka chłopaka sunęła niepewnie po moim torsie, zjeżdzając po chwili na zapadnięty brzuch. Gdy poczułem lodowatą dłoń na swojej wrażliwej części ciała oderwałem się od chłopaka i zawstydzony spojrzałem mu w oczy. Ten popatrzył na mnie pytająco i po chwili pogłaskał mnie po policzku.
- Co się dzieje?
- Hyung...- wbiłem wzrok w krocze Jeongmina jednak po chwili pożałowałem tej decyzji widząc jego nabrzmiałe przyrodzenie. Zawstydzony odwróciłem spojrzenie, zawieszając go tym razem na widoku znajdującym się za oknem. 
- Hm?
- Jeśli odmówię... zostawisz mnie?
- Co takiego?
- Ja... po prostu się wstydzę... 
- Minwoo...- Jeongmin skierował moją twarz w swoją stronę - Ja na ciebie nie naciskam... dokładnie się tylko zastanów czego tak naprawdę się wstydzisz.- dobre spostrzeżenie. Nie wiem... nie wiem co doprowadza mnie do takiego stanu. 
- Sam nie wiem...
- No właśnie. Pomyśl... chodzi o nagość?...bliskość?...może boisz się rzekomego bólu,hm?
- Ja...
- Skarbie.... ty nawet boisz się szczerze ze mną porozmawiać... Może za bardzo się z tym wszystkim pospieszyliśmy...nie wiem... może nie do końca to przemyśleliśmy...
- Nie, Jeongmin... kocham cię....naprawdę szczerze cię kocham...- pierwszy raz z moich ust padły takie słowa w stosunku do mojego chłopaka. Jakoś do tej pory nie mówiliśmy sobie, że się kochamy... słowa zastępowały jedynie delikatne gesty - Chcę być z tobą tylko... tylko jestem osobą nieufną i chcę żeby wszystko szło powoli...- widziałem, że hyung jest bardzo zaskoczony moją wypowiedzią... nie rozumiem do końca dlaczego. Może tak go zatkały słowa "kocham cię"? Siedział z lekko rozchylonymi ustami i wpatrywał się we mnie ze łzami w oczach - Hyung... powiedziałem coś nie tak?- chłopak zbliżył się do mnie i przytrzymując mój kark składał na moich ustach delikatne pocałunki. Między nimi szeptał jak bardzo mnie kocha i że jest teraz niesamowicie szczęśliwy. Nie potrafię wyjaśnić tego jak cudownie czułem się w tamtym momencie. Moje dłonie powędrowały na nieskazitelną twarz Jeongmina. Głaskałem jego buzię kciukami i odwzajemniałem pocałunki. Ta chwila była tak magiczna...jak z filmu. Domek za miastem, wieczór, padający za oknem deszcz, cudowne ciepło i zapach drewna dochodzące z kominka i dwójka zakochanych w sobie bezgranicznie osób. Ta scena była o tyle piękniejsza, że uczestniczyła w niej dwójka chłopców. Nie wiem dlaczego, ale miłość homoseksualna wydaje mi się być piękniejsza... szczera i prawdziwa. Widok dwóch osób tej samej płci rozczulał mnie od zawsze, a teraz? Teraz sam mam niesamowitego chłopaka, którego nigdy w życiu nie zamieniłbym na nikogo innego i nie oddał go za żadne skarby świata. On jest moim największym skarbem...i tylko jego pragnę najmocniej na świecie. 
- Minwoo...- szepnął chłopak między pocałunkami, po czym przywierając ustami do moich warg otworzył lekko oczy spoglądając na mnie - Zaufaj mi, proszę cię...- moja głowa mimowolnie skinęła na "tak". W tamtej chwili nie myślałem o tym co robię i jakie mogą być konsekwencje tej decyzji. Jeongmin ułożył mnie delikatnie na puchatym dywanie, po czym zawisł nade mną i znów połączył nasze usta w namiętnym, ale niesamowicie czułym i delikatnym pocałunku. Nie wiedziałem co mam robić, w końcu miał być to mój pierwszy raz. Moje spocone i trzęsące się do granic możliwości dłonie błądziły po klatce piersiowej chłopaka. Ten jednak widząc moje zdenerwowanie ujął je delikatnie, po czym pocałował je i ułożył nad moją głową lekko je przytrzymując. Jego druga dłoń rozpięła reszte guzików w mojej koszuli po czym zaczęła zabierać się za spodnie. Przerwałem pocałunek i spojrzałem na Jeongmina z wyrzutem. Chłopak chichocząc ściągnął z siebie koszulkę pokazując niesamowicie wyrzeźbiony tors i brzuch, czym wprowadził mnie w kolejne kompleksy. Pokręciłem zrezygnowany głową czym ponownie rozśmieszyłem Jeongmina.
- Przestań się śmiać durniu...- chłopak uśmiechnął się na te słowa, po czym znów zaczął mnie całować. Pod wpływem emocji zacząłem z niewiadomych przyczyn podnosić na zmianę jedną i drugą nogę, czym widocznie podnieciłem hyunga, gdyż zgrubienie w jego spodniach widocznie dawało się we znaki. Jeongmin by sobie ulżyć rozpiął je i zaczął dobierać się do moich. Zacisnąłem kurczowo oczy i dłonie, które do tej pory błądziły po włochatym dywanie. Mój oddech pod wpływem delikatnego dotyku chłopaka stawał się coraz cięższy i bardziej słyszalny. Po kilku sekundach moja druga połówka zaczęła całować mnie po brzuchu... nie wytrzymałem. Wygiąłem się lekko, a z moich ust wydobył się dość pokaźny jęk. Jeongmin uśmiechnął się cwaniacko, po czym jednym sprawnym ruchem pozbawił mnie bielizny i w tym właśnie momencie zaczęły się schody. Otworzyłem szeroko oczy i skierowałem je w stronę chłopaka. Nogi starały się uciec do środka, chcąc zakryć tą część ciała, której wstydziłem się najbardziej. Chciałem coś powiedzieć... zakończyć to wszystko, ale nie mogłem. Z moich ust wydobywały się jedynie niezrozumiałe bełkoty. Jeongmin ponownie się do mnie nachylił i czule mnie pocałował. Czułem jak robi mi się słabo. W życiu nie byłem tak zestresowany, przestraszony i zawstydzony jednocześnie.
- Minwoo...- wziąłem głębszy oddech i spojrzałem niepewnie na chłopaka, który wpatrywał się we mnie z ogromną troską - Nie ufasz mi?
- Uf....ufam...- nie jestem w stanie określić jak źle czułem się w tamtym momencie. Chciałem jednak przysłowiowo "pójść z Jeongminem do łóżka" żeby go nie zawieść i nie stracić.
- To czemu tak reagujesz, hm?- dłoń hyunga ostrożnie głaskała mnie po mokrej od potu twarzy. Chciałem mieć to za sobą.... tak... z początku pod wpływem chwili pragnąłem się z nim kochać jednak teraz chcę by to było już za mną.
- N..nie wiem... hyung...- przełknąłem z trudem ślinę i gwałtownie podniosłem wzrok na chłopaka - Zróbmy to... już.
- Co takiego?- widziałem, że Jeongmin jest bardzo zdziwiony.
- Chcę się z tobą kochać... w tym momencie. 
- Ale Minwoo...
- Hyung, proszę cię.- dziwny obrót sprawy,hm? Jak mówiłem, chciałem mieć to już za sobą. Oszołomiony lekko Jeongmin rozebrał się prezentując przyrodzenie bardzo pokaźnych rozmiarów, na widok którego dosłownie zadrżałem. Wiadomo... po tym zaczął mnie przygotowywać. Czułem się strasznie niekomfortowo czując w sobie jego palce. Mimo mojego pośpiechu, Jeongmin starał się by ta chwila była jedyna w swoim rodzaju. Wszystko robił powoli i ostrożnie, zupełnie jakby obchodził się z porcelanową lalką. Bez przerwy mnie całował i mówił, że się cieszy że mnie poznał... że jestem dla niego najważniejszy... że mnie kocha. Zagadał mnie do tego stopnia, że nawet nie poczułem kiedy we mnie wszedł. Gdy się spostrzegłem Jeongmin uśmiechnął się lekko i delikatnie się na mnie położył, po czym przytulił mnie do swojej klatki piersiowej i dał czas bym się przyzwyczaił do jego obecności. Z początku czułem jak przez całe moje ciało przechodzą rwące bóle... ogólnie uczucie posiadania w sobie czegoś tak dużego wymaga trochę czasu by przywyknąć. Jeongmin zaczął się we mnie poruszać po około, na oko licząc dziesięciu minutach. Robił to bardzo powoli, miarowo i z wielkim wyczuciem. Widziałem, że nie chce mnie skrzywdzić i chce bym czuł się jak najlepiej i zapamiętał tę chwilę na zawsze. Po kilku głębszych ruchach nachylił się do mnie i musnął moje usta. Jego ręka, na której się akurat nie podpierał głaskała mnie po policzku.
- Skarbie...- podniosłem na chłopaka lekko zamglone oczy i spojrzałem na niego pytająco - Chcę tylko żebyś wiedział, że jesteś dla mnie wszystkim i tylko dla ciebie żyję... 
- Wiem to hyung.- podniosłem rękę i zacząłem nią głaskać twarz chłopaka. Ten delikatnie ją pocałował, po czym wtulił w nią buzię.
- Strasznie cię kocham i chcę żebyś w końcu to zrozumiał.- po tych słowach wyszedł ze mnie. Chciałem się podnieść i mocno go przytulić jednak przeszywający mnie od góry do dołu ból mi na to nie pozwalał. Jeongmin okrył mnie swoją bluzą, po czym pomógł mi usiąść - Bardzo cię boli?
- Hyung...- spuściłem głowę, by chłopak nie widział jak bardzo się krzywię - Obiecaj mi, że nigdy mnie nie zostawisz... wiem... wiem, że dzisiaj wszystko popsułem, ale daj mi jeszcze jed...- Jeongmin podniósł moją twarz, po czym zamknął mi usta pocałunkiem. Gdy już się uciszyłem pokręcił głową i wtulił mnie w swoje rozpalone ciało.
- Minwoo... ty mój mały, głupiutki aniołku. To czy będzie nam się układać w sprawach łóżkowych jest naprawdę nieistotne.. jeśli tego nie chcesz, nigdy więcej cię do tego nie zmuszę. Najważniejsze jest to czy sobie ufamy, czy dobrze czujemy się w swoim towarzystwie i czy się kochamy...- hyung skierował moją twarz w jego kierunku - Spełniam te trzy kryteria?- skinąłem jedynie twierdząco głową - I to jest sprawa kluczowa.- po tych słowach pocałował mnie w czoło, usadził na sobie jak malutkie dziecko, po czym owiniętego bluzą wtulił mocno w swoją klatkę piersiową. Znów scena z filmu... kominek, cisza i miłość łącząca dwójkę kochających się bezgranicznie osób. Cieszę się, że spotkałem Jeongmina.... Jak widać takie z pozoru drastyczne zmiany w naszym życiu mogą być zwiastunem czegoś niezwykłego, na co nieświadomie czekało się przez wiele lat.


~Koniec.
-----------------------------------------------------------------------------------------------------



15 września 2015

Jeongmin & Minwoo ~cz.9 [Chłopak z kawiarni]



                      Po wszystkim się do ciebie odezwę?... co to ma do cholery znaczyć? Co jeśli chłopcy zrobią coś Jeongminowi? Nie mam zamiaru siedzieć bezczynnie i zastanawiać się, co się teraz z nim dzieje. Jeśli stanie mu się jakaś krzywda będę czuł się w pełni winny. Z drugiej jednak strony Jeongmin wyraźnie powiedział, że mam się nie ruszać z domu. Hm... jeśli się go nie posłucham w tej kwestii mogę zaszkodzić i sobie i jemu. W sumie to o siebie się nie martwię, ale Jeongmin... jego zdrowie i życie są dla mnie sprawą priorytetową. 
Moją pierwszą myślą był telefon do Minah, ale nie mogę wplątać jej w tą brudną sprawę. Nie zniósłbym myśli, że coś może jej się przeze mnie stać. Jednak ona potrafi w pełni mnie zrozumieć i zawsze odpowiednio i niezawodnie doradzić. Nie... to zbyt ryzykowne. Już wystarczy, że jedna, bardzo ważna w moim życiu osoba jest prawdopodobnie w ogromnym niebezpieczeństwie... nie mogę dodatkowo ryzykować życia mojej kochanej siostry i być może w późniejszym czasie rodziny. 
- Co robić, co robić...?- zdenerwowany zacząłem kręcić się wokół pokoju. W niczym mi to jednak nie pomogło. Odczuwałem jedynie większy strach i niepokój. Pragnąłem jedynie zatopić się w ramionach całego i zdrowego chłopaka, do którego moja miłość zaczęła narastać z sekundy na sekundę coraz bardziej. Zastanawia mnie jedynie to, co tak idealna paczka przyjaciół ma sobie tak nagle coś do wyjaśnienia. Czym Jeongmin zaszedł im za skórę? A może to chodzi o mnie? Wydaje mi się, że te wszystkie nieprzyjemności które dotknęły Jeongmina to tylko i wyłącznie moja wina. Może Donghyunowi i reszcie nie podoba się to, że Jeongmin zawala pracę na rzecz spotkań ze mną? Jeśli to rzeczywiście moja wina to się wycofam. Kocham Jeongmina i nie chcę by stracił przeze mnie przyjaciół, którzy w dzisiejszych czasach są na wagę złota. 

*w tym samym czasie*

- W końcu przyszedłeś...- głos jako pierwszy zabrał Donghyun, wpatrujący się w Jeongmina z ogromną nienawiścią. 
- Mhm... załatwmy to szybko. 
- Minwoo poczeka...hm... chociaż jeśli mnie zdenerwujesz to w ogóle możesz do niego nie wrócić.
- O co ci do cholery chodzi?- zdezorientowany chłopak mierzył wzrokiem pozostałych członków paczki.
- Jeongmin... odkąd Minwoo się tutaj wprowadził zaniedbujesz nas i interesy...
- Nie rozumiem co w tym dziwnego... Chciałem zauważyć, że ty na początku związku z moim bratem również nas zlewałeś i cały swój czas poświęcałeś jemu.
- Nie przerywaj mi...- Jeongmin jedynie przytaknął - Albo wracasz do gry... zostawiając tym samym Minwoo... albo będziemy musieli się ze sobą pożegnać.
- Nie możesz stawiać mnie w takiej sytuacji... ja nie kazałem wybierać ci między moim bratem a mną. 
- Czasy i reguły trochę się pozmieniały.
- Hyung... was traktuję jako moich najbliższych przyjaciół... jak rodzinę, a Minwoo... Minwoo postrzegam już jako partnera na całe życie...
- Przestań chrzanić!- na dźwięk donośnego głosu Donghyuna wszyscy chłopcy potulnie spuścili głowy. Jedynie Jeongmin twardo starał się grać w grę swojego hyunga. 
- Nie wierzysz mi?- Donhyun podszedł do swojego kolegi i jednym sprawnym ruchem przycisnął go do drzewa. 
- Nic o nim nie wiesz... on... wszystko jedynie pieprzy, nie widzisz tego? Dopóki go nie było nasze interesy działały na najwyższych obrotach, a teraz? Muszę doprowadzać do takich sytuacji żeby zmusić cię do pójścia do roboty... wcześniej jakoś nie miałeś oporów przed wskoczeniem dorosłej rozwódce do łóżka...
- Skończ...
- A widzisz.... odkąd pojawił się Minwoo te tematy cię irytują... nie poznaję cię.
- Tylko tyle miałeś mi do powiedzenia? A wy?- Jeongmin spojrzał na pozostałych chłopców jednak ci twardo milczeli.
- Wszyscy są tego samego zdania co ja.
- Skąd ta pewność? Boją się ciebie, dlatego milczą... nie wiesz, co tak naprawdę myślą.- te słowa widocznie zdenerwowały chłopaka gdyż w kierunku Jeongmina został wymierzony porządny cios w twarz. Po chwilowym oszołomieniu i wytarciu cieknącej krwi z wargi, chłopak spojrzał na hyunga i lekko się uśmiechnął. 
- Nie sądziłem, że będziesz w stanie mnie uderzyć... mam nadzieję, że czujesz się teraz lepiej.- Jeongmin splunął krwią na białą koszulkę Donghyuna - Wracając do tematu Minwoo... nie zrezygnuję z niego. Jeśli wam się to nie podoba to trudno... dopiero teraz się na was poznałem panowie.
- A... ale Jeongmin...-  do rozmowy wkroczył Youngmin, jednak wystarczyło jedno spojrzenie Donghyuna, by się ostatecznie wycofał.
- Youngmin... jeśli będziesz chciał dalej utrzymywać ze mną kontakt, ja nie będę miał nic przeciwko... w końcu trochę razem przeszliśmy, a ty Donghyun...- chłopak westchnął i skrzywił się pod mocnym uściskiem hyunga - Brak mi słów... powiem ci tylko tyle, że masz zakaz zbliżania się do mojego brata.
- Nie będę się ciebie słuchał w tej kwestii...
- No właśnie... dlaczego więc sądzisz, że posłucham się ciebie w sprawie rozstania się z Minwoo?
- Jestem twoim hyungiem... starszym bratem...
- To nie znaczy, że mam być ci podporządkowany...- Donghyun nie wytrzymał. Pchnął Jeongmina na ziemię i z całej siły kopnął go w brzuch.
- Hyung przestań!- głos zabrał przerażony do granić możliwości Youngmin, jednak skutecznie został uciszony przez swojego bliźniaka. W tym samym czasie toczyła się walka Donghyuna z nieprzytomnym Jeongminem. Było to raczej coś w rodzaju wewnętrznej walki starszego chłopaka z jego własnymi, zranionymi uczuciami. Za żadną cenę nie mógł pogodzić się z tym, że jego oddany przyjaciel wybrał miłość na rzecz przyjaźni i pracy - Donghyun zabijesz go! Przestań!- zaślepiony nienawiścią chłopak nie słyszał nawoływań Youngmina. Kopał Jeongmina na oślep... sam nie wiedząc dlaczego - Hyung błagam cię!
- Śmieć...- wysapał Donghyun zostając tym samym odciąganym przez Hyunseonga - A wy...- tu spojrzał na przerażonych i sparaliżowanych strachem bliźniaków - Zostajecie z nim.... czy wolicie żyć dalej w luksusie ze mną i Hyunseongiem?- chłopcy nie musieli nic mówić. Donghyun doskonale wiedział, że wybiorą Jeongmina - Skończycie jak totalne zera... zobaczycie.- chłopak splunął na ciało Jeongmina i wraz z Hyunseongiem odeszli z miejsca tego nieprzyjemnego zdarzenia. Bliźniacy niewiele myśląc rzucili się na pomoc przyjacielowi. Kwangmin wyciągnął telefon by zadzwonić na pogotowie.
- Minwoo...
- Co... co Minwoo?- szepnął niemalże zapłakany chłopak przytulając się do klatki piersiowej swojego hyunga.
- Dzwonił do mnie 16 razy...
- Zadzwoń po niego... ja...ja zadzwonię po karetkę.- [włączamy] zrozpaczony Youngmin powiadomił pogotowie, które obiecało, że przyjedzie najszybciej jak jest to możliwe. W tym samym czasie drugi z bliźniaków starał się uspokoić Minwoo, który w akcie paniki i rozpaczy nie wiedział co ma ze sobą zrobić. Dzięki radom Kwangmina udało mu się jednak dotrzeć na miejsce po około dwudziestu minutach. Jeongmin leżąc na noszach był badany przez dwójkę młodych lekarzy. Gdy wrażliwy i zakochany do granic możliwości chłopak zobaczył tak nieprzyjemną scenę upadł na kolana i zaczął płakać jak dziecko, któremu ktoś właśnie odebrał jego najcenniejszą rzecz.
- Minwoo!- w stronę chłopaka rzucił się jeszcze trzeźwo myślący Kwangmin, z pomocą którego udało się nastolatkowi dostać do swojego partnera.
- Co z nim?!- Minwoo nie potrafił opanować emocji. Głaszcząc trzęsącą się ręką twarz Jeongmina patrzył wielkimi oczyma na lekarzy, którzy nie wiedzieli jak mają rozmawiać z przerażonym chłopcem.
- Proszę nie krzyczeć... chłopak jest już przytomny, jednak musimy zabrać go do szpitala na badania... wszystko powinno być dobrze. 
- Minwoo...- uwagę chłopaka przykuł cichy szept dochodzący z noszy. Na jego zapłakaną twarz patrzyła para półprzytomnych, przekrwionych oczu. Minwoo nachylił się do Jeongmina i delikatnie pocałował go w czoło, na co ten uniósł powoli dłoń i przyłożył ją do mokrej od łez twarzy chłopaka - Nie płacz.
- Jeongmin...
- Proszę się odsunąć... musimy już jechać.- jeden z lekarzy odepchnął lekko Minwoo, po czy jednym, sprawnym ruchem wsunął nosze do karetki - Proszę być dobrej myśli.- po tych słowach mężczyźni odjechali.

*

       Bardzo przeżyłem pobicie Jeongmina, jednak całe szczęście to zdarzenie skończyło się pomyślnie. Mój chłopak spędził w szpitalu dwa tygodnie. Przez ten czas nie odstępowałem jego łóżka na krok. Całymi dniami i nocami czuwałem przy jego boku. Rzadko kiedy spałem, praktycznie nie jadłem, nie kąpałem się... liczyło się dla mnie jedynie zdrowie Jeongmina. Po dwóch tygodniach jednak to on znów sprawuje opiekę nade mną. Wyjechaliśmy na kilka dni do domku letniskowego jego rodziców, znajdującego się około 70km od Seoulu by trochę odpocząć od ostatnich, nieprzyjemnych wydarzeń. Jeongmin codziennie przygotowuje dla mnie posiłki i karmi mnie nimi, zupełnie jakbym był jego młodszym o dobre kilkanaście lat bratem. Jest mi głupio, bo to ja powinienem zajmować się nim... należy mu się porządny odpoczynek, a on i tak całą swoją siłę i energię poświęca mi. 
- Hyung... już nie mogę.- jęknąłem wmuszając w siebie kolejną łyżkę bibimbap.
- Jedz skarbie... nie jadłeś przez dwa tygodnie.
- Mhm... za to od jakiegoś tygodnia nadrabiam na kolejny miesiąc.- Jeongmin zachichotał na te słowa i delikatnie pocałował mnie w kark. Kocham jego uśmiech. U tak męskiego faceta jest rzeczą absolutnie uroczą i rozczulającą. 
- I bardzo dobrze... masz wyrosnąć na zdrowego, silnego mężczyznę.
- Sugerujesz, że jestem chucherkiem?- chłopak zrobił zamyśloną minę, jednak po chwili zamieniła się ona w szeroki uśmiech.
- Mhmmmm.... za to moim... i nikomu cię już nie oddam.
- Hyuuuuung!- Jeongmin odstawił miskę z jedzeniem, po czym chwycił mnie za rękę i zaciągnął przed kominek. Dochodził wieczór...a my tradycyjnie, od póki co siedmiu dni zasiadamy przed kominkiem, przytulamy się i rozmawiamy. Uwielbiam te chwile. Prawdę mówiąc za każdym razem gdy Jeongmin mnie przytula, mówi mi coś do ucha, czy tuli mnie podczas snu czuję strach.... sam nie wiem przed czym. Chyba tak naprawdę boję się siebie... nie potrafię inaczej wytłumaczyć tej fobii i lęku przed drugim człowiekiem. 
Jeongmin usiadł za mną i objął mnie w pasie. Podciągając flanelową, za dużą koszulę głaskał mnie opuszkami po brzuchu. Oparłem głowę o jego klatkę piersiową i zamykając oczy cicho westchnąłem. Chłopak uśmiechnął się i delikatnie pocałował mnie w ucho.
- Minwoo...
- Hm?- Jeongmin przechylił moją głowę w swoją stronę i zatopił się w moich ustach. Jego po raz pierwszy trzęsące się dłonie w tym samym czasie niepewnie rozpinały guziki w mojej koszuli...


~c.d.n.
----------------------------------------------------------------------------------------------------------




10 września 2015

Jeongmin & Minwoo ~cz.8 [Chłopak z kawiarni]



                 Nie spałem całą noc. Cały czas żyłem emocjami związanymi z życiem Jeongmina i tym co działo się między nami poprzedniego wieczoru. Nie wiem co mam o tym wszystkim myśleć. Czy teraz ja i Jeongmin jesteśmy razem? W sumie taka zabawa między dwojgiem ludzi o niczym jeszcze nie świadczy. A ta jego praca? Co to do cholery ma znaczyć? Jest tyle ciekawszych i bezpieczniejszych zawodów dla ludzi w jego wieku, a on wybrał... bycie chłopcem do towarzystwa? Nie chcę zadawać się z kimś takim. Szczerze mówiąc nie wiedziałem jak mam się teraz zachować. Chciałem wyjść z domu mojego sąsiada i jak najszybciej uciec do siebie, jednak moja próba podniesienia się z łóżka zakończyła się niepowodzeniem.
- Mmm.... a ty dokąd?- westchnąłem i spojrzałem na zaspanego chłopaka. 
- Pójdę już do domu...- Jeongmin usiadł i pocałował mnie w czoło. Następnie okrył mnie kołdrą i wtulił w swoją klatkę piersiową. 
- Dlaczego chcesz już ode mnie uciec?
- Hyung...- czułem, że to co powiem może się źle dla mnie skończyć - Jeśli mam być szczery... źle... źle się przy tobie czuję, po tym czego się ostatnio dowiedziałem...- chłopak spojrzał na mnie po czym westchnął i pogłaskał mnie po głowie.
- Co masz na myśli?
- Dlaczego wybrałeś taką pracę?
- Minwoo...- widziałem, że Jeongmin niechętnie podchodzi do tego tematu, ale jeśli mamy być razem ta rozmowa nas niestety nie ominie - Powiem ci tylko tyle, że to nie jest to o czym myślisz. Nie chodzę z tymi kobietami do łóżka. Jedynie spotykam się z nimi, rozmawiam... doradzam w różnych sprawach... nic więcej.
- Ale dlaczego...
- Sam nie wiem... hm... może dlatego, że za godzinę spotkania dostaję tyle pieniędzy co za przepracowany miesiąc w tej kawiarni na rogu.- złapałem chłopaka za rękę i spojrzałem mu głęboko w oczy.
- Naprawdę nie robisz z nimi nic innego?...musisz mi to przyrzec...
- Minwoo... przyrzekam ci to.- postanowiłem mu zaufać. Wtuliłem się w jego rozgrzaną klatkę piersiową i wsłuchałem się w miarowe bicie serca.
- Musisz to robić..?- chłopak westchnął i mocno mnie przytulił.
- Mhm... to moja praca.
- Będę o ciebie zazdrosny...- burknąłem, na co Jeongmin odpowiedział cichym chichotem.
- Wiesz.... zawsze możesz spróbować takiej pracy...- zmarszczyłem brwi i spojrzałem na chłopaka.
- Zwariowałeś?
- Nie... mówię całkiem poważnie.
- Nie ma takiej opcji... zapomnij hyung.
- Dlaczego?
- Z moją nieśmiałością?...w ogóle... nie no, nie ma mowy.
- Mmm... więc największym problemem jest tutaj nieśmiałość.- Jeongmin mruknął, po czym złapał mnie w talii i delikatnie pocałował.
- Hyung...
- Tak czy nie?- chłopak mnie cmokał, po czym położył mnie na łóżku i wbił się w moje wargi. Przez chwilę odwzajemniałem tą pieszczotę, jednak po pewnym czasie dotarło do mnie, że muszę wyjaśnić z moim chłopakiem kilka spraw.
- Jeongmiiiiiin...
- Co tak naprawdę cię krępuje?- chłopak rozpiął mi rozporek, po czym przejechał delikatnie palcem po mojej męskości, patrząc mi tym samym głęboko w oczy.
- Hyung!!- Jeongmin roześmiał się na widok mojej czerwonej twarzy - Ty w ogóle słuchasz co do ciebie mówię?
- Mhmm....ale zamiast zbędnie gadać, wolałbym coś z tobą porobić.
- Zwariowałeś.- rzuciłem krótko, po czym usiadłem na łóżku i zacząłem się ubierać. Jeongmin złapał mnie w talii i z powrotem powalił na łóżko.
- Żartuję głupku.- po chwili ręce chłopaka zaczęły błądzić po całym moim ciele, łaskocząc mnie w najpodlejszy sposób. Moje krzyki i błagania o to, by przestał były totalnie zbędne, gdyż uparty Jeongmin i tak robił ze mną co chciał. Śmiałem się tak bardzo, że po moich policzkach zaczęły płynąć łzy.
- Hyuuuuung, przestań!- Jeongmin przerwał, po czym przyciągnął mnie do siebie i mocno przytulił.
- Cieszę się, że cię poznałem.
- Hm?- otworzyłem szeroko oczy i spojrzałem na hyunga. Ten lekko się uśmiechając pogłaskał mnie po twarzy, po czym złożył na moich ustach długi, namiętny pocałunek, przez który mało się nie rozpłynąłem. Dlaczego on musi tak dobrze całować? Aish... jego dłoń znów zawędrowała pod moją bluzkę, głaszcząc mnie tym samym po rozgrzanych plecach.
-Ekhem...- Jeongmin przerwał pieszczotę i spojrzał w stronę dobiegającego głosu. W drzwiach stał Donghyun, na widok którego chłopak pocałował mnie w czoło i wstał.
- Hej, co jest?
- Nie mówiłeś, że jesteście razem...
- W zasadzie to nie było kiedy... można powiedzieć, że jestem z Minwoo od... teraz.- Jeongmin obdarował swojego hyunga ciepłym uśmiechem.
- Mhm.... to niech Minwoo stąd teraz wyjdzie, bo musimy pogadać. 
- Mów przy nim... nie mam nic do ukrycia. 
- Jesteś pewny...?- na te słowa Jeongmin westchnął i spojrzał na mnie znacząco.
- Wpadnę do ciebie wieczorem, okej?
- Ale...
- No idź stąd... mamy sprawy do załatwienia.- w rozmowę wciął się Donghyun, co widocznie rozzłościło mojego chłopaka.
- Donghyun, do cholery, nie jedź do niego chamotą... 
- Uspokójcie się...- wstałem pospiesznie z łóżka i jak poparzony uciekłem z pokoju. Nie chciałem być dla nich ciężarem, a tym bardziej nie miałem ochoty na towarzystwo Donghyuna. Zastanawiało mnie jedynie to, o czym chcą ze sobą porozmawiać skoro musiałem wyjść. Liczyłem jednak na to, że podczas wizyty Jeongmina wszystkiego się dowiem.

           *
*w tym samym czasie*

- Obawiam się, że nie wpadniesz wieczorem do Minwoo.... zapomniałeś już, że masz pracę?
- Jak nie pójdę na jedno spotkanie to nic się nie stanie...
- Nie zapominaj, że masz dzisiaj jedną z bogatszych klientek... poza tym masz jej dostarczyć prochy, za które dostaliśmy kupę kasy.
- Znowu ja?
- To twoja klientka.
- Donghyun, mam już tego dosyć.... to miały być zwyczajne rozmowy, a co mamy teraz? Pieprzymy się z nimi, wciągamy, handlujemy prochami... mam już dosyć takiego życia, rozumiesz?
- Z tego co wiem najbardziej zależy ci na pieniądzach... masz je, prawda? ....Więc przestań narzekać, zepnij dupę i spadaj do roboty. Za dużo nas to wszystko kosztowało żeby teraz z tego rezygnować.
- A ty?... nie masz wyrzutów sumienia kiedy po kilkugodzinnym seksie z jakąś desperatką przychodzisz tutaj i jak gdyby nigdy nic przytulasz mojego brata i zapewniasz go, że kochasz go najbardziej na świecie? 
- Jeongmin... to tylko kwestia czasu.
- To znaczy?
- Jeongjoon prędzej czy później zostanie w to wciągnięty.
- Zapomnij... nie zgadzam się na to, rozumiesz?
- Pozwól, że zadecyduję o tym ja i on.
- Nie ma nawet takiej opcji, to jeszcze dziecko do cholery. 
- Wyluzuj....zrobisz jak zechcesz... powiedz mi lepiej co z Minwoo...
- W jakim sensie?
- Dobrze wiesz w jakim... wciągniesz go w to?
- Nie wiem.... on by się do tego nie nadał...
- Przyznaj, że jesteś z nim tylko dlatego żeby zaciągnąć go do tego interesu.
- Nie... kocham go...
- Uuu... no nie wierzę. 
- Przestań mnie denerwować.... daj mi te prochy i idź stąd.
- Proszę... o 21 widzisz się z tą panną w tym hotelu co zwykle... pokój numer 664, miłej zabawy. 

*

Mam nadzieję, że Donghyun nie powiedział o niczym Jeongminowi. W zasadzie to on chciał zaciągnąć mnie do łóżka, ale mój chłopak może to odebrać zupełnie inaczej. Zrezygnowany rozebrałem się do naga, po czym narzuciłem na siebie za dużą o kilka rozmiarów koszulkę, w której chodząc po domu czułem się najlepiej. Wtedy też usłyszałem pukanie do drzwi. Niewiele myśląc rzuciłem się w ich stronę. W progu stał Jeongmin, który na mój widok uśmiechnął się szeroko i wszedł do środka.
- Mówiłeś, że będziesz wieczorem hyung.
- Wieczorem mam niestety pracę. - gdy chłopak zobaczył moją smutną minę pogłaskał mnie po policzku i lekko się uśmiechnął - Wynagrodzę ci to teraz. 
- Jak?- hyung zbadał wzrokiem każdy milimetr mojego ciała, po czym postawił mnie pod ścianą i przejechał ręką po mojej nodze.
- Masz coś pod tą koszulką?- chciałbym zagrać w jego grę, ale nie potrafię. Nienawidzę tego, że jestem tak bardzo nieśmiały i zamknięty w sobie. Sam fakt, że się całowałem z osobą, którą kocham i to jeszcze bez żadnych używek uważam za wielki sukces. Kiedy pójdziemy ze sobą do łóżka, będę na tyle odważny i pewny siebie, że będę czuł iż mogę podbić cały świat. 
- N...nie...- Jeongmin uśmiechnął się i zaczął składać delikatne pocałunki na mojej szyi. Jego ręce wsuwały się powoli pod moją koszulkę. Czułem jak serce rozsadza mi klatkę piersiową. Fakt... żyjemy w takich czasach, że pójście ze sobą do łóżka po kilku dniach znajomości nie powinno być czymś nadzwyczajnym, a jednak... ja mimo ogromnego pożądania i chęci pokonania swoich słabości wolę z tym poczekać. Wstydzę się po prostu nagości i swojego ciała. Nie wyobrażam sobie stanąć przed Jeongminem tak jak mnie Pan Bóg stworzył, choć wiem, że bardzo by tego chciał. Gdy ręka chłopaka zjechała na moje podbrzusze jęknąłem dość głośno, a moje biodra automatycznie cofnęły się w tył uderzając tym samym o ścianę. 
- Uważaj mychu.- hyung położył dłoń na moich pośladkach i zaczął je masować - Boli?
- Nie...- spuściłem głowę i wbiłem wzrok w ziemię. Wstydziłem się. Nie lubię takich sytuacji i w tej chwili, mimo że czuję jak wszystko we mnie buzuje, chciałem się wycofać. Bałem się jedynie reakcji chłopaka i tego, że jak odmówię mu po raz kolejny to mnie zostawi. 
- Popatrz na mnie.- chłopak zaczął całować mnie po twarzy, czym zmusił mnie do spojrzenia na jego osobę. W moich oczach powoli zaczęły pojawiać się łzy. Byłem tak skrępowany, że nie panowałem nad swoimi emocjami - Minwoo, co się dzieje?
- Nic...- wymusiłem lekki uśmiech, po czym ułożyłem drżącą dłoń na policzku chłopaka. Gdy Jeongmin poczuł moją trzęsącą się rękę złapał mnie za nią i spojrzał mi w oczy.
- Zrobiłem coś nie tak?
- Nie... wszystko jest... dobrze hyung...
- Minwoo...- chłopak złapał mnie za dłonie i pocałował w czoło - Jeśli nie podoba ci się to co robię to mi powiedz. Przecież zrozumiem jeśli nie jesteś na to gotowy.
- N... nie... to nie tak. 
- A jak?... Minwoo nie oszukasz mnie. Widzę jak się trzęsiesz na mój widok, tylko nie rozumiem dlaczego... skrzywdziłem cię czymś?- westchnąłem, po czym złapałem hyunga za rękę i zaprowadziłem go do pokoju. Gdy usiedliśmy na łóżku, odwróciłem głowę w przeciwnym kierunku i wziąłem głęboki oddech.
- Wstydzę się...
- Co takiego?... powiedz głośniej.- fakt... powiedziałem to bardzo cicho, ale to było zamierzone. 
- Hyung... ufam ci i.... czuję do ciebie coś więcej... ale się wstydzę. Nie potrafię pójść z tobą przy pierwszej lepszej okazji do łóżka... przepraszam.- strasznie się bałem. Bałem się, że po tych słowach Jeongmin wyśmieje mnie i wyjdzie. W sumie on może mieć każdego. Jest niesamowicie przystojny, kochany, czuły, pociągający, inteligentny... ideał. Mimo obaw i narastającego strachu, chłopak usiadł za mną, po czym mocno mnie przytulił i złapał mnie za ręce. Głową natomiast wtulił się w moje niemalże mokre ze stresu plecy.
- Dlaczego nie powiedziałeś mi tego od razu?... nie naciskałbym tak na ciebie...
- Bałem się, że mnie zostawisz...- chłopak westchnął i pocałował mnie w łopatkę.
- Nie jestem taki...
- Przepraszam...- odwróciłem głowę i pocałowałem hyunga w czoło na co ten zareagował lekkim uśmiechem. 
- Minwoo... jeśli chcemy być razem musimy rozmawiać ze sobą o wszystkim, rozumiesz? Niezależnie od tego czy drugiej osobie to się spodoba czy nie, mamy mówić sobie wszystko, żeby później nie było takich niejasnych i nieprzyjemnych sytuacji...- Jeongmin podniósł głowę i pocałował mnie najdelikatniej jak tylko umiał w nos - Dobrze?- przytaknąłem jedynie i ze łzami w oczach odwróciłem się w stronę chłopaka, tylko po to, by po chwili zatopić się w jego ramionach. 
- Hyung...
- Tak?
- Skoro już tak szczerze rozmawiamy...- czułem jak serce chłopaka przyspiesza. Bałem się tej rozmowy, ale chciałem mieć ją już za sobą - Powiesz mi czym tak naprawdę się zajmujesz?
- Minwoo...
- Hyung...- spojrzałem na chłopaka z miną zbitego psa. Czułem, że Jeongmin zmięknie i o wszystkim mi powie.
- Widzisz.... to działa w obie strony... teraz to ja się boję...- pocałowałem chłopaka w szyję i złapałem go kurczowo za rękę. 
- Proszę, powiedz mi...
- Na początku spotykaliśmy się z tymi kobietami tylko i wyłącznie po to żeby z nimi porozmawiać, doradzać im w różnych sprawach...później... później to wymknęło się spod kontroli... Kwangmin został zaciągnięty do łóżka, pochwalił się grubą kasą... stwierdziliśmy, że też zaczniemy to robić...- czułem, że Jeongmin puszcza się z tymi starymi babami. Automatycznie z moich oczu popłynęły łzy, których w ogóle nie mogłem powstrzymać - Minwoo przepraszam...- gdy poczułem na sobie łzy Jeongmina nie wytrzymałem. Chwyciłem go za koszulkę i ukryłem w niej twarz. Nie potrafiłem być na niego zły. Było mi go strasznie szkoda... widać, że pogubił się w życiu i wplątał się w niezłe bagno - Wybacz mi, błagam cię...
- Hyung...- wytarłem oczy i niepewnie spojrzałem na chłopaka - Jak mam ci pomóc?- widziałem, że mój partner jest bardzo zaskoczony tym pytaniem. 
- Najlepiej by było jakbyś trzymał się zdala ode mnie... ale i tak wiem, że tego nie zrobisz...- ręka chłopaka głaskała mnie delikatnie po policzku. Zamknąłem oczy i wtuliłem się w nią chcąc zapomnieć o naszej dzisiejszej rozmowie. Czułem jednak, że te wyznania będą za mną chodzić do końca życia - Jeśli chcesz to postaram się z tym skończyć...
- Obiecaj mi to...- hyung przyłożył usta do mojego czoła.
- Postaram się Minwoo.
- A co z resztą chłopaków?
- Nie mam pojęcia.... zrobią co zechcą.... w końcu są dorośli.- westchnąłem i wtuliłem się kurczowo w chłopaka. Wtedy też do Jeongmina zadzwonił telefon - Mogę odebrać?... to Donghyun...
- Pewnie...- z rozmowy zrozumiałem jedynie tyle, że chłopcy mają ze sobą do pogadania i że wszyscy mają się spotkać nad Hanem koło jakiejś całodobowej budki z goframi. 
- Muszę iść...- westchnął hyung, po czym bez problemu posadził mnie obok siebie i wstał. 
- Chcę iść z tobą. 
- Nie ma mowy....
- D...dlaczego?
- Nie chcę żeby coś ci się stało.
- Ale hyung...- chłopak pociągnął mnie za rękę przyciągając mnie do siebie, po czym gdy byliśmy wystarczająco blisko zatopił się w moich ustach, składając na nich niezwykle namiętny pocałunek... zupełnie taki, jakby miał być naszym ostatnim...
- Nie ruszaj się z domu.... po wszystkim się do ciebie odezwę...


~c.d.n.
-------------------------------------------------------------------------------------------------------



8 września 2015

Jeongmin & Minwoo ~cz.7 [Chłopak z kawiarni]



                  Środek nocy. Po długim rozmyślaniu w końcu udało mi się zasnąć. W pewnym momencie jednak obudził mnie dźwięk telefonu, którego tym razem nie wyciszyłem kładąc się spać. Wpół przytomny chwyciłem za komórkę i z niewiadomego powodu gwałtownie podniosłem się z łóżka. 
- Mmm...
- Mmm? Obudziłam cię?- ah tak... Minah. Kochana siostrzyczka zawsze znajdzie dla mnie czas... nawet w środku nocy.
- Nie... o co chodzi?- ziewnąłem i osunąłem się po ścianie, chowając głowę w nogach. 
- Oppa... przecież to ty do mnie napisałeś. Co się stało?
- Ah tak...- potrząsnąłem kilkakrotnie głową na pobudzenie - Donghyun... był dzisiaj u mnie..i te nasze realcje... tak jakby dzisiaj się popsuły.
- Jak to? Myślałam, że się dobrze dogadujecie.
- Mhm... aż za dobrze.
- Czekaj... chyba nie chcesz mi powiedzieć, że ty i on...
- Nie Minah... spokojnie. Po prostu Hyung chciał... chyba chciał się ze mną przespać... sam nie wiem, ale tak to wyglądało... Przecież teraz moje relacje z nim i z resztą chłopaków będą wisiały na włosku.
- O kuźwa... nie no... oni niekoniecznie muszą się o tym dowiedzieć... Niech to będzie sprawa tylko i wyłącznie między tobą a Donghyunem. Wątpię żeby Oppa się wygadał przed chłopakami...- siostra westchnęła, po czym upiła łyk jakiegoś napoju - A jak z Jeongminem?
- Hm... raczej nic z tego nie będzie.
- Nie rozumiem...
- Przyszedł do mnie... przeprosił za tą malinkę i powiedział, że mam dokładnie to przemyśleć czy chcę być z facetem... ponoć łatwo nam nie będzie... 
- Wiem... związki homoseksualne z pewnością nie należą do najłatwiejszych... ale z drugiej strony chodzi tylko i wyłącznie o wasze szczęście. To co powiedzą o was ludzie powinno wam latać koło tyłka.
- Minah...- wziąłem głęboki oddech i podniosłem się z ziemi tylko i wyłącznie po to, by po chwili położyć się znów do łóżka - A jak myślisz... co powiedzieliby na to rodzice? - po drugiej stronie zapanowała głucha cisza. Tego się właśnie obawiałem. W sumie powinienem mieć tego pełną świadomość, że zaakceptowanie "odmienności" u własnego dziecka musi być dla rodzica czymś trudnym. 
- Wiesz Minwoo... oni cię bardzo kochają, ale sama nie wiem czy byliby w stanie to zaakceptować...
- No właśnie... tak też myślałem...
- Ale z drugiej strony jako rodzice powinni chcieć twojego szczęścia... sama nie wiem... najlepiej by było jakbyś wiesz... przemyślał to czy aby na pewno chcesz być z Jeongminem i wtedy na spokojnie porozmawiał z rodzicami.
- Minah...- czułem jak do oczu napływają mi łzy. Nienawidzę tego, że jako mężczyzna jestem tak wrażliwy i słaby - To wszystko zaczyna mnie przerastać... przeprowadzka... nowi znajomi, miłość do faceta, brak zainteresowania tym tematem ze strony rodziców... naprawdę już nie wiem co mam robić...
- Oppa.... masz mnie.. nie zostawię cię z tym przecież...
- Wiem...- spojrzałem na zegarek i delikatnie pociągnąłem nosem - Leć już spać, bo dochodzi trzecia... śpij dobrze.- rozłączyłem się i położyłem telefon obok łóżka. Czułem się fatalnie. Nie wiem co mam teraz zrobić ze sobą, z Jeongminem i jak rozwiązać tą sprawę z Donghyunem. Z jednej strony nie chcę o niczym mówić Jeongminowi, bo przyczynię się do rozpadu związku Donghyuna i Jeongjoona i tym samym idealnej wręcz paczki chłopaków...z drugiej jednak nie mogę przecież tak tego zostawić i udawać, że wszystko jest między nami w porządku. Hm... w zasadzie Jeongjoon powinien wiedzieć na czym stoi, ale czy aby na pewno mogę sobie pozwolić na zepsucie tego co jest między nimi? Donghyun zarzekał się, że kocha tego dzieciaka ponad wszystko. Dlaczego więc tak nagle przerzucił się na mnie? Skoro kochałby go szczerze, nie szukałby raczej pocieszenia u innych.
           Na drugi dzień wstałem dość późnym popołudniem. Po zjedzeniu tostów postanowiłem wyjść z domu i przejść się po okolicy, by ją lepiej poznać. Spacerując po wąskich, ale jakże urokliwych, seoulskich uliczkach cały czas rozmyślałem o Jeongminie i Donghyunie. Bardziej jednak moja uwaga skierowana była w kierunku sąsiada. Chciałem by to on wykonał jakiś ruch w moją stronę. Ostatnio dość intensywnie myślę o tym co mi powiedział i czuję, że mimo wszystko jestem gotowy na związek z chłopakiem. Minah ma rację... najważniejsze jest to, że będziemy ze sobą szczęśliwi, a to co powiedzą o nas przypadkowi ludzie, rodzina czy znajomi nie powinno nas w ogóle obchodzić. W zasadzie rodzice Jeongmina nie mają nic przeciwko temu, że dwójka ich synów jest homoseksualna.. jego najbliżsi przyjaciele również to akceptują... tylko pozazdrościć. Jedynym problemem będzie przekonanie do tego moich rodziców, ale skoro rzeczywiście mnie kochają i chcą mojego szczęścia to powinni to zaakceptować. Nie wiedząc nawet kiedy zawędrowałem pod kawiarnie, w której pracuje Jeongmin. Stwierdziłem, że chyba nie zrobię niczego złego jeśli wejdę do środka i coś zamówię, tylko i wyłącznie po to, by móc przez chwilę popatrzeć na chłopaka. Po wejściu do środka ujrzałem za ladą młodę dziewczynę, która już od samego początku emanowała do mnie ogromnym optymizmem.
- Dzień dobry, co panu podać?
- Em...- rozejrzałem się po pomieszczeniu - Gdzie Jeongmin?
- Jeongmin?... już tutaj nie pracuje.
- Zrezygnował?
- Nieee... szef go wyrzucił po tym jak dowiedział się o jego drugim życiu... a kim pan w zasadzie jest, że się tak o niego wypytuje?
- Ja?... je...jestem jego bratem... Siedziałem teraz długo w Stanach i przyjechałem się z nim zobaczyć. O jakim drugim życiu mówisz?
- To pan o niczym nie wie? Jeongmin Oppa spotyka się z dorosłymi kobietami... no wie pan... rozmawia z nimi, one zabierają go na wakacje, wyjazdy za miasto... ponoć czasami jeśli przyjdzie do nich jakaś desperatka, potrafią nawet pójść z nią do łóżka. 
- O czym ty mówisz?- totalnie mnie zamurowało. Chyba ta dziewczyna nie chce mi powiedzieć, że Jeongmin to męska dziwka? Nieee... nawet nie potrafię sobie tego wyobrazić.
- Jeongmin Oppa i jego kumple założyli hm... coś w rodzaju organizacji, która ma na celu polepszanie życia dojrzałych kobiet... tak przynajmniej sami o sobie mówią. Nazywają się "Boyfriend", czy jakoś tak. Może pan poczytać o nich w internecie. Słyszałam,że laski pchają się drzwiami i oknami.- nie wiedziałem co mam odpowiedzieć. Z szeroko otwartymi oczyma i bez słowa pożegnania wyszedłem na dwór. Niczego już nie rozumiem... Chłopcy mówili, że są gejami... teraz dowiaduję się, że spotykają się z kobietami i to pewnie za niemałe pieniądze... o co tu do cholery chodzi?! Niewiele myśląc ruszyłem do domu Jeongmina. Miałem nadzieję, że go zastanę... w jednej chwili moja zazdrość nabrała ogromnego wymiaru. Zazdrość, wielka złość i pewnego rodzaju rozczarowanie. To jak dla mnie stanowczo za dużo. Po kilku minutach zawędrowałem pod dom sąsiada. Bez większego namysłu, ze łzami w oczach zacząłem walić pięścią w drzwi. W progu stanął drobniutki Jeongjoon i spojrzał na mnie wielkimi oczyma.
- A tobie co?
- Zastałem Jeongmina?
- Nie... pewnie jest w pracy... ale jak chcesz to wejdź i na niego poczekaj.- bez podziękowania wparowałem do środka i ruszyłem do pokoju chłopaka. Czyli jego brat też o niczym nie wie... hm... w sumie to ciekawe o jakiej pracy mówił. Ale szczerze mówiąc wątpię, by ktokolwiek w tym domu wiedział czym zajmuje się ten dupek - Minwoo, coś się stało?- nie miałem ochoty z nim rozmawiać. Wszedłem do pokoju i trzasnąłem drzwiami, po czym położyłem się na łóżku. Pachniało cudownie... cały Jeongmin. Do tego bijące od niego ciepło i miękkość. Czułem się tak, jakbym przytulał się do samego chłopaka. Myśląc o tym dłużej i intensywniej poczułem jak z oczu wypływają mi łzy. Miałem ochotę wrzasnąć i wykrzyczeć światu jak bardzo czuję się rozczarowany i samotny, ale tak naprawdę czy to by coś dało? Odczuwalny ból byłby dokładnie taki sam jak teraz. Byłem już zmęczony tym wszystkim. Do tego jeszcze te łzy, których za cholerę nie mogłem powstrzymać. To wszystko doprowadziło do tego, że po pewnym czasie usnąłem.

*

- Mhm.... tylko cicho bądź, bo go obudzisz.- usłyszałem koło siebie szept, jednak nie byłem gotowy na to, by sprawdzić kto się koło mnie kręci - Ile chcesz?
- 10 tysięcy wonów powinno wystarczyć.- ah tak... czyli wokół mnie kręcili się bracia.
- Z dnia na dzień chcesz coraz więcej gnojku.... trzymaj i zmykaj stąd.
- Dzięki Hyung.- usłyszałem chichot młodszego chłopaka i zamykające się za nim drzwi. W tym samym czasie Jeongmin usiadł na łóżku i delikatnie pogłaskał mnie po głowie. Wstrzymałem oddech i już chciałem usiąść, jednak pragnąłem zobaczyć jak dalej potoczy się ta sprawa. Po chwili palce chłopaka przejechały opuszkami po moim policzku. 
- Sporo płakałeś klusku...- Jeongmin westchnął i przykrył mnie kołdrą. Nie wiem dlaczego tego nie przerwałem. Po chwili sąsiad wślizgnął się do łóżka i wtulił mnie w swoją klatkę piersiową. Czułem bijące od niego ciepło i miarowe uderzenia serca. Ręka chłopaka głaskała mnie po głowie i w tym właśnie momencie poczułem, że pora to przerwać i w końcu porozmawiać. Udając, że właśnie się przebudziłem jęknąłem cicho i otworzyłem lekko oczy - Śpij Minwoo.
- Hm?- popatrzyłem na promienną twarz chłopaka. Czemu on musi być tak nieziemsko przystojny i uroczy jednocześnie? Przeciągnąłem się i usiadłem. Po chwili Jeongmin zrobił to samo i znów mnie przytulił - Jeongmin...
- Tak?- wyrwałem się z objęć chłopaka i spojrzałem w jego wielkie oczy.
- Dlaczego nie powiedziałeś mi od razu?- poczułem jak nerwy zaciskają mi gardło, a do oczu znów napływają łzy. 
- Co masz na myśli...?
- Spotykasz się z jakimiś desperatkami za pieniądze...tak?
- Aishhh Minwoo...- chłopak położył dłoń na mojej szyi delikatnie ją głaszcząc.
- Tak czy nie?
- Minwoo, jutro o tym porozmawiamy.- Jeongmin mruczał i z każdym słowem przybliżał się bardziej w moją stronę. Na słowo "porozmawiamy" jego wargi delikatnie musnęły moje. Zamknąłem oczy i cicho westchnąłem. Musiałem o tym porozmawiać teraz... dlaczego właśnie w tej chwili Jeongmin musi odwalać jakiś cyrk? 
- Wolałbym teraz.... dlaczego to robisz?- po moim policzku spłynęła łza. Hyung wytarł ją delikatnym pocałunkiem, po czym znów przeniósł usta w okolice moich. 
- Minwoo... jutro.
- Ale...- nie zdążyłem nic powiedzieć, bo po chwili usta chłopaka przyssały się do moich. Właśnie w tym momencie mimo ogromnego bólu przeżywałem najcudowniejszą chwilę w swoim dotychczasowym życiu. Jeongmin położył mnie delikatnie na łóżku, po czym kładąc się obok mnie całował mnie powoli po twarzy i szyi. Jego dłoń wsunęła się pod moją bluzkę i niepewnie głaskała mnie po klatce piersiowej i wrażliwym brzuchu. Ja natomiast nie byłem w stanie nic zrobić. Nie planowałem tego... strach i nieśmiałość totalnie mnie sparaliżowały. Fakt... czułem się niesamowicie, ale nie byłem w stanie odwzajemnić tego Jeongminowi. Po delikatnym podgryzieniu mojej szyi, chłopak znów wbił się w moje usta. Całowałem się pierwszy raz i czułem się tym faktem niezwykle zażenowany, jednak starałem się o tym zbytnio nie myśleć, tylko dać się porwać emocjom towarzyszącym tej chwili. Ułożyłem dłoń na karku chłopaka i pogłębiłem pocałunek. Kto by pomyślał, że będę w stanie zrobić coś takiego. Po dłuższej chwili Jeongmin położył się na mnie i całując mnie po uchu głaskał mnie po wewnętrznej stronie uda. Wiłem się pod nim jak głupi, co jeszcze bardziej zachęcało go do działania. Moje myśli zostały całkowicie wyłączone. Słyszałem jedynie nasze ciężkie, przenikające się ze sobą oddechy. Gdy Jeongmin poczuł moje mocno bijące serce spuścił z tonu. Znów podciągnął mi koszulkę i zaczął dopieszczać mój płaski brzuch. 
- J...Jeongmin...- czułem, że zaraz eksploduję... dosłownie i w przenośni. 
- Tak?- chłopak spojrzał na mnie przymrużonymi oczyma i zadziornie się uśmiechnął. 
- Wys... - wziąłem głęboki oddech i cicho jęknąłem - Wystarczy...- hyung wiedział o co chodzi. Wciąż na mnie leżąc poruszył kilkakrotnie miednicą, co doprowadziło mnie do pożądanego przez chłopaka stanu. Chwyciłem za koszulkę Jeongmina i chowając w niej twarz głośno jęknąłem. Ten jedynie delikatnie pocałował mnie w głowę i wtulił w swoje umięśnione ciało. Czułem jak cały drżę, a tak naprawdę nie zdążyliśmy zrobić zbyt wiele. Cieszę się jednak, że Jeongmin nie naciskał i wszystko będzie toczyć się swoim wolnym tempem. Po pewnym czasie chłopak nie wypuszczając mnie z objęć okrył nas kołdrą i mruknął żebym się uspokoił i spróbował zasnąć. Ja jednak nie byłem w stanie się uspokoić, nie mówiąc już o zaśnięciu. Po tym całym przyjemnym zdarzeniu czułem jednak, że między nami wydarzy się coś złego...


~c.d.n.
--------------------------------------------------------------------------------------------------------