10 listopada 2014

N & Leo~cz.1 [Ja też zasługuję na miłość]


                 Dochodziła ósma. Szybko dopiłem ostatni łyk kawy i pobiegłem do sypialni.
- Skarbie, ja wychodzę...będę koło 16.- Ken jedynie lekko się podniósł i przesłał mi buziaka, po czym znów wrócił do spania. Zazdrościłem mu...pracował w domu, więc mógł spać ile dusza zapragnie. Ja niestety dzień w dzień, łącznie z sobotą musiałem pracować z grupą niepełnosprawnych studentów. W sumie lubiłem tę robotę, mimo że nie należała do najłatwiejszych. Najgorsza rzecz wydarzyła się niecałe trzy tygodnie temu, kiedy to jeden ze studentów- HakYeon, wyznał, że się we mnie zakochał. Chłopak jeździł na wózku, a do tego nosił aparat słuchowy na lewym uchu. Strasznie go lubiłem,ale nie wyobrażam sobie życia z kimś takim...poza tym od trzech lat jestem w związku z Jaehwanem.
Gdy wszedłem do placówki zauważyłem jadącego w moim kierunku chłopaka. Westchnąłem i zatrzymałem się.
- Dzień dobry.- przywitał się z uśmiechem na twarzy i złapał mnie za rękę.
- Hej...jak się dzisiaj czujesz ?
- Źle...ale jak pana zobaczyłem, od razu mi się poprawiło. 
Poczułem ścisk w sercu. Kucnąłem przed Yeonem i pogłaskałem go po głowie.
- A co się dzieje ?
- Coraz gorzej u mnie ze słuchem.
- Byłeś wczoraj na tych badaniach ?
- Tak i lekarz powiedział,że niedługo będzie mi potrzebny aparat na prawe ucho....ale to nic.- chłopak znów się uśmiechnął i mnie przytulił. Za każdym razem jak to robił, czułem dziwne ciepło w środku. W sumie nie dziwie się,że to robi....po jego wyznaniu jedynie się uśmiechnąłem i do tego odwiozłem go do domu...idiota ze mnie. Mogłem od razu mu powiedzieć,że nic z tego nie będzie...
- Chodź już na zajęcia.- wstałem, złapałem za wózek i pomogłem chłopakowi dotrzeć do sali. W trakcie lekcji nie myślałem o niczym innym, tylko o HakYeonie. Chłopak wpatrywał się we mnie przez cały czas i co chwilę obdarzał mnie swoim słodkim uśmiechem. Cholerny gnojek...przecież ja mam chłopaka. Nie mogłem mu na to pozwalać. Byłem szczęśliwy z Jaehwanem...fakt...ostatnio coraz częściej się kłóciliśmy,ale wciąż go bardzo kochałem. Z drugiej jednak strony gdy patrzyłem na tego chłopaka moje serce biło szybciej, ręce pociły się, a język plątał się tak,że nie mogłem powiedzieć nic sensownego.
- Kurwa mać...- uderzyłem ręką w tablicę,co przestraszyło uczniów wychodzących na przerwę - Przepraszam...idźcie już.
W klasie został tradycyjnie Yeon, który już po chwili był u mojego boku i trzymał mnie kurczowo za rękę.
- Co się stało ?
- Dlaczego to robisz ?
Chłopak spojrzał na mnie zdziwiony i położył mi rękę na udzie.
- O czym pan mówi ?
- O niczym....przepraszam...jestem po prostu zmęczony.
- Niech pan się zwolni i pojedzie do domu.
- A ciebie kto odwiezie,hm ?- zapracowani rodzice Yeona na początku roku poprosili mnie żebym odwoził go do domu. W sumie nie było z tym żadnego problemu, gdyż mieszkaliśmy niedaleko siebie.
- Dam sobie radę sam. Niech pan się o mnie nie martwi. - znów ten uśmiech...nie no zaraz oszaleję.
- Wiesz co...masz rację, dzisiaj się zwolnię...ale ty pojedziesz od razu ze mną.
- Dlaczego ?...naprawdę sobie poradzę. 
- Wiem Yeon...ale mimo wszystko wolę cię osobiście odwieźć. - spojrzałem na twarz chłopaka. Lekko się zarumienił i spuścił głowę - Co ja widzę....co to za buraczek,hm ?- zachichotałem,a twarz HakYeona zrobiła się jeszcze bardziej czerwona.
- Em...tylko się panu wydaje...
- Oj Yeon Yeon...co ja się z tobą mam. 
- Aishhh...niech pan już przestanie.- chłopak nadymał policzki i podjechał do swojej ławki by zabrać rzeczy. Chwilę po tym byliśmy już w samochodzie. Nie wiem dlaczego, ale w pewnym momencie moja dłoń spoczęła na chudziutkim udzie mojego studenta. Yeon niewiele myśląc położył na niej swoją rękę i pogłaskał moją dłoń kciukiem. Spojrzeliśmy na siebie lekko się uśmiechając.
- Niech pan patrzy na drogę.
- Hm ?
- Oczka na drogę.- Yeon podniósł moją dłoń i delikatnie ją pocałował. Po moim ciele rozeszły się ciarki, a serce znów zaczęło szybciej bić.
- Yeon...
- Tak ?
- Co powiesz na małą wycieczkę ?
- Oooo,a gdzie ?
- Hmm..masz jakieś miejsce, w które chciałbyś pojechać ?
- Plaża. 
- Nie jest za zimno ?
- Jest...ale od czasu wypadku na niej nie byłem...już nawet nie pamiętam jak wygląda. - rzeczywiście mógł się stęsknić za tym miejscem. Z tego co wiem, miał wypadek na motorze ponad cztery lata temu.
- Dobrze...w takim razie kierunek plaża.- HakYeon uśmiechnął się i przyłożył moją dłoń do swojego szybko bijącego serca. Widać po nim,że strasznie się z tego cieszył. W sumie wewnętrznie również się cieszyłem,że mogłem go choć na chwilę uszczęśliwić.
Zajechaliśmy na plażę. Wyciągnąłem wózek, ubrałem ciepło Yeona i go na nim posadziłem.
- Hm...jest mały problem.
- Jaki ?- zapytał chłopak nie odrywając oczu od piasku i tafli wody.
- Wózek nie da rady jechać po piasku.
Yeon westchnął i wyraźnie się zasmucił. Jednak po chwili spojrzał na mnie i lekko się uśmiechnął.
- To nic...popatrzę stąd.- nie wytrzymałem. Złapałem chłopaka w talii i postawiłem go tyłem do siebie. Jego stopy stały na moich butach. Mocno go trzymając ruszyłem w stronę wody. Staliśmy tak przez dłuższą chwilę, jednak całą sielankę przerwały łzy Yeona spływające po moich dłoniach.
- Co się dzieje ?
HakYeon zawisł na mojej szyi starając się do mnie odwrócić. Gdy mu pomogłem, usta chłopaka znalazły się przy moim uchu delikatnie je muskając.
- Dziękuję.
- Nie masz za co dziękować. -szepnąłem i pogłaskałem go delikatnie po plecach.
- Mam...jest pan dla mnie jak najlepszy przyjaciel, a do tego tak cholernie pana kocham...to dzięki panu jeszcze żyję i mam chęć do czegokolwiek. 
Tego właśnie się obawiałem. Poczułem kłucie w sercu, a moje dłonie mocniej zacisnęły się na ciałku studenta. Po chwili poczułem delikatne i ciepłe usta na swojej szyi. Zamknąłem oczy i powoli głaskałem jego talię. Yeon dotknął swoimi wargami moich i szepnął.
- Zrobię wszystko żeby z panem być...wiem,że bycie z kimś takim musi być trudne,ale chodzę na rehabilitację...niedługo będę już samodzielny, tylko proszę, niech da mi pan szansę...
- Yeon, twoja niepełnosprawność mi nie przeszkadza....chodzi o to...- nie dokończyłem gdyż chłopak połączył nasze usta w delikatnym i niezwykle czułym pocałunku. Nie wiem dlaczego, ale odwzajemniałem jego nieśmiałe pocałunki z coraz większą zachłannością. Pragnąłem więcej. Miałem ochotę poznać każdy milimetr jego zgrabnego i delikatnego ciała. Nie myślałem w tym momencie o czekającym na mnie w domu Kenie...liczył się tylko i wyłącznie HakYeon. Zaniosłem go do samochodu i rozłożyłem tylne siedzenia, by powiększyć bagażnik. Następnie położył w nim chłopaka i kontynuowałem pocałunek. Jego delikatnie dłonie nieśmiało ściągały ze mnie marynarkę i koszulę. Gdy mu się to udało usiadł i zaczął całować moją klatkę piersiową i brzuch. Oddychał przy tym głęboko, a jego delikatne ciałko strasznie drżało z emocji. Robiło mi się niezwykle dobrze na sam widok HakYeona.
- Niech pan ściągnie spodnie.- posłusznie to zrobiłem i już po chwili moja męskość znalazła się w ustach chłopaka. Ken dogadzał mi już tak setki razy, ale dopiero teraz poczułem się nieziemsko. Yeon robił to niezwykle delikatnie. Co chwilę robił przerwy, by złapać oddech.
- Yeon poczekaj.- jęknąłem i położyłem chłopaka. Powoli go rozebrałem i nachyliłem się do niego, całując go po całej twarzy. Jego ręka zacisnęła się na moim członku i znów poczułem przyjemne dreszcze rozchodzące się po moim rozgrzanym ciele. Nachyliłem się do chłopaka opierając się rękoma koło jego głowy. Jego dłonie delikatnie pieściły moje napięte mięśnie, a na twarzy malował się delikatny uśmiech.
- Yeon, jesteś pewien,że chcesz to zrobić ?- zapytałem, cmokając go w czoło.
- Niczego nie byłem bardziej pewien. 
Mocno go przytuliłem i delikatnie w niego wszedłem. Czułem,że to jego pierwszy raz.
- Nic cię nie boli ?
HakYeon jedynie lekko się uśmiechnął i pokręcił przecząco głową.
- Jestem sparaliżowany od pasa w dół...spokojnie.- racja....ale ze mnie idiota. Muszę przyznać, że stosunek z Yeonem różnił się od tego z Jaehwanem. Pierwszy raz robiłem to tak delikatnie i z miłością. Miłością ?....chyba rzeczywiście zaczęło mi zależeć na tym dzieciaku.
Nie wiem nawet kiedy na dworze zaczęło się już ściemniać. Gdy skończyliśmy położyłem się obok chłopaka i go w siebie wtuliłem. Spojrzałem na telefon...dochodziła dwudziesta.
- Cholera...- syknąłem i po chwili jak na zawołanie zadzwonił do mnie telefon.
- Kto to ?- zaciekawił się Yeon i cmoknął mnie w policzek.
Ken...i co ja mam mu powiedzieć ?
- Nikt ważny...odpocznij sobie.- cmoknąłem chłopaka w czoło, a ten z uśmiechem zamknął oczy.

<- Musiałem zostać dłużej w pracy...niedługo będę.
-> Mogłeś napisać, martwiłem się o ciebie głupku
<- przepraszam, już jadę

Westchnąłem i odłożyłem telefon.
- Zwijamy się.
- Czemu ?
- Dochodzi 20, już późno. Jutro znowu się zobaczymy.
Ubrałem nas, posadziłem Yeona z przodu i ruszyłem. Dopiero do mnie dotarło co zrobiłem. W domu czekał na mnie zmartwiony Ken,a ja zabawiałem się ze swoim studentem. Yeon ciągle głaskał mnie po udzie i mówił jak bardzo mnie kocha. Kurwa mać...przez swoją głupotę mogę stracić i Jaehwana i HakYeona...
Zajechałem pod blok chłopaka, pod którym czekał jego zmartwiony ojciec.
- HakYeon dzwoniłem do ciebie setki razy, gdzieś ty był ?
- Przepraszam to moja wina...Yeon miał ze mną zajęcia pozalekcyjne.- podprowadziłem chłopaka do jego ojca i posmyrałem palcem po karku. Na ten gest Yeon uśmiechnął się pod nosem i na mnie spojrzał.
- To do jutra. 
- Do jutra...dobranoc proszę pana.- wsiadłem do samochodu i z ogromnymi wyrzutami sumienia wróciłem do mieszkania.

*

Na drugi dzień wstałem tradycyjnie o szóstej i zacząłem zbierać się do pracy.
- Dzisiaj ja cię odwiozę. -zaproponował Ken i cmoknął mnie w policzek.
- Co...dlaczego ?
- Nie cieszysz się ?
- Cieszę...
- Mam do załatwienia parę spraw, to przy okazji odwiozę mojego skarba.
Cholera jasna...czyżby się czegoś domyślał ? A może chce naprawić nasze coraz to gorsze stosunki ?
Miałem w głowie tysiące myśli na raz. Najbardziej jednak bałem się tego, by Ken nie dowiedział się o mojej zdradzie. Wtedy byłby to definitywny koniec,a nie zniósłbym tego za nic w świecie...
- Myszko...
- Hm ?
- Zbieraj się, wychodzimy. 
- Jestem już gotowy.- Ken z uśmiechem na twarzy wsadził mi do teczki pudełko z drugim śniadaniem i poklepał mnie po pośladku.
- No to lecimy. 
Całą drogę w samochodzie modliłem się, by przed szkołą nie wpaść na HakYeona. Jaehwan widział moje zdenerwowanie i co chwilę głaskał mnie po głowie.
- Ciężki dzień ci się zapowiada ?
- Yhym...
- Myszko, dasz sobie radę...spokojnie. 
- Tak wiem...
Zajechaliśmy pod szkołę. Szybko pocałowałem Kena i wysiadłem z samochodu.
- Do wieczora.
- Zaczekaj. -chłopak wysiadł i mocno mnie przytulił. Zobaczyłem jak zza szkoły wyjeżdża na wózku Yeon...jeszcze tego mi brakowało. 
- Muszę już lecieć...
- Y yyy.- Jaehwan przyciągnął mnie do siebie i zaczął namiętnie całować. 
- Skarbie, muszę już iść.- cmoknąłem go i szybkim krokiem ruszyłem w stronę budynku. Zerknąłem w stronę HakYeona...jego twarz zalana była łzami. Nie wiem dlaczego wpadłem do szkoły, zamiast zatrzymać się przy nim i wszystko na spokojnie wytłumaczyć. 
Przez cały dzień Yeon nie pojawił się na moich zajęciach. Prowadząc lekcje myślałem tylko i wyłącznie o nim i o tym jak bardzo go skrzywdziłem. Wychodząc ze szkoły natknąłem się na niego. Siedział dokładnie w tym samym miejscu co rano. Podszedłem do niego niepewnie i położyłem mu rękę na głowie.
- Yeon...
- Masz chłopaka....jak mogłeś mnie tak oszukać ?!
- HakYeon posłuchaj mnie...
- Chciałeś mnie tylko przelecieć ?!...zobaczyć jak to jest z kaleką ?!....ja naprawdę cię kocham, wiesz jak mnie to cholernie boli ?!
- Nie...błagam cię posłuchaj...- kucnąłem i mocno go przytuliłem. Yeon ucichł...czułem jedynie jego łzy spływające po mojej szyi. 
- Ja ci to wybaczę, tylko zostaw go dla mnie,błagam...
- Nie mogę...przepraszam...
- Potrzebuję cię zrozum...
- Yeon jestem z nim ponad trzy lata...
Chłopak spojrzał na mnie i podniósł rękę, by mnie uderzyć. Jednak tuż przed moją twarzą zatrzymał ją i delikatnie przyłożył do mojego policzka.
- I tak będę na ciebie czekał...
- Yeon...
- Jesteś dupkiem,który na nikogo nie zasługuje...a mimo to kocham cię najmocniej na świecie...
- Pos....
- Narazie...- chłopak powoli odjechał zanikając za budynkiem szkoły.
Nie poszedłem za nim...nie wiem dlaczego pozwoliłem mu tak po prostu odejść...Może dlatego, że nie wiedziałem jak mam się przed nim tłumaczyć...jakich słów użyć...jak mogłem go tak bardzo skrzywdzić ? Osobę, która potrafiłaby mi wybaczyć każdy błąd, byleby tylko być blisko mnie...Wydaję mi się, że będę musiał dokładnie przemyśleć swój związek z Jaehwanem i zastanowić się,co rzeczywiście czuję do HakYeona...


~Koniec.
----------------------------------------------------------------------------------------------------------







7 komentarzy:

  1. Ciąg dalszy!!!!
    Ciąg dalszy!!!!
    Ciąg dalszy!!!!
    Ciąg dalszy!!!!
    Ciąg dalszy!!!!
    Ciąg dalszy!!!!
    Ciąg dalszy!!!!
    Ciąg dalszy!!!!
    Ciąg dalszy!!!!
    Ciąg dalszy!!!!
    AAAAAA ciąg dalszy musi tu być, nie ma innego wyjścia!!
    Boskie, urocze, świetne, przepyszne(?), słodkie, doskonałe.

    OdpowiedzUsuń
  2. To nie może się tak skończyć. To mi nie wystarcza :P wzruszyłam się. Dobrze, że chociaż nikt nie umarł ;) bo tego bym nie przeżyła

    OdpowiedzUsuń
  3. Leoś <3 kocham i chcę ciąg dalszy!!!!!!! :D

    OdpowiedzUsuń
  4. Zgadzam się !! Plakalam! To było piękne :*

    OdpowiedzUsuń
  5. Ja też chcę ciąg dalszy, to nie jest zakończenie! ;_;

    OdpowiedzUsuń
  6. Jejku... Nawet nie myślałam że będę płakać podaczas czytania tego ani nic... Na szczęście sie nie popłakałam ale było blisko. Nawet nie wiesz jak sie cieszę że jest druga część...

    OdpowiedzUsuń