Myśleliście kiedyś o tym, jak wygląda życie z osobą uzależnioną ? Nie mówię tutaj o narkotykach czy alkoholu, tylko o uzależnieniu od internetu...myślałem,że ByungJoo zmądrzeje jak wejdzie w związek ze mną, ale myliłem się....komputer i internet zawsze stały u niego na pierwszym miejscu. Najgorsze jest to,że on nie widział w tym żadnego problemu. Chcecie wiedzieć jak wygląda wspólne życie z maniakiem komputerowym....?
Wszystko zaczęło się w liceum. B-joo od razu wpadł mi w oko. Jak zobaczyłem gdy wchodzi do klasy i zarzuca blond włosami ręce automatycznie mi się spociły, a serce zaczęło bić dziesięć razy szybciej. Oczywiście trzymał w rękach telefon przez co co chwilę obijał się o stojące w sali ławki. Gdy zapytał,czy może ze mną usiąść od razu się zgodziłem i w duszy cieszyłem się jak małe dziecko. Pamiętam,że tego dnia siedział na facebook'u i pisał z jakimś kolegą i co chwilę sprawdzał instagrama, mimo że nic się na nim nie działo. Praktycznie przez cały dzień próbowałem zagadać do chłopaka,ale ten odpowiadał mi albo z wielkim opóźnieniem, gdyż odpisanie znajomemu było ważniejsze albo całkowicie mnie ignorował. Nie powiem,że troszkę mnie to bolało,ale z drugiej strony był on w nowej szkole wśród nowych ludzi więc wydawało mi się to zrozumiałe,że woli porozmawiać z kimś kogo już od dawna zna niż ze mną. Tak minął nam pierwszy dzień....w sumie kolejne dni niczym się nie różniły...chociaż...zaczęliśmy pisać na facebook'u. To była chyba jedyna forma kontaktu z nim. Powiem szczerze,że miałem już kilka momentów kiedy chciałem się od niego odciąć i poszukać nowych znajomych,ale nie potrafiłem....z dnia na dzień zależało mi na nim coraz bardziej i nie mogłem patrzeć jak bez przerwy siedzi w tym swoim małym, wirtualnym świecie. Chciałem mu pomóc za wszelką cenę. Na każdej lekcji siedział w telefonie i wpadał w furię gdy na korytarzu czy sali gimnastycznej nie mógł złapać wifi. Ręce mu się trzęsły gdy jakaś strona na facebook'u nie chciała mu się załadować albo nie daj Boże nie działała. Dostawał wtedy ataku paniki i furii w takim stopniu,że o mało nie pobił dziewczyny, która zwróciła mu uwagę. Tak było przez pierwszy semestr....podczas ferii zimowych wychowawca zorganizował nam wyjazd w góry...oczywiście obecność obowiązkowa. Widziałem,że ByungJoo jedzie tam z wielką niechęcią...pewnie wolałby zostać w domu i pisać w tym czasie na portalach społecznościowych, a tu jakiś stary dziad każe mu jechać z grupą ludzi w góry. Właśnie...B-joo strasznie nie lubił naszej klasy....ogólnie zauważyłem,że woli trzymać się na uboczu z dala od jakichkolwiek ludzi. Czasami miałem wrażenie,że narzucam mu się swoją obecnością. Tym,że w ogóle stoję obok niego czy siedzę w jednej ławce podczas lekcji.
Któregoś dnia w trakcie trwania wyjazdu klasowego B-joo usiadł na moim łóżku i wpatrywał się we mnie znudzonym i pozbawionym życia spojrzeniem. Po pytaniu, co się stało odpowiedział jedynie,że wifi mu nie łapie i się do mnie przytulił....okej....osoba uzależniona od internetu...nie łapie mu wifi...a on mówił o tym w tak spokojny sposób. Pamiętam,że mocno go wtedy przytuliłem i zacząłem wypytywać o całą tą sytuację. Wyjaśnił mi,że wszyscy jego znajomi poszli spać więc i tak nie ma z kim pisać. Jako że dzieliliśmy pokój tylko we dwójkę miałem idealną okazję, by powiedzieć B-joo co do niego czuję. Zacząłem głaskać go po głowie i szeptem wyznałem mu,że go kocham...pamiętam,że chłopak jedynie się uśmiechnął i zaczął mnie namiętnie całować,co okropnie mnie zdziwiło,ale jak już miałem okazję na takie zbliżenie z moim maniakiem to nie protestowałem. Tej nocy również pierwszy raz się kochaliśmy i chyba na drugi dzień śmiało mogliśmy nazywać się parą. Powiem szczerze,że nasz związek był najdziwniejszym związkiem o jakim kiedykolwiek słyszałem....niby się kochaliśmy, całowaliśmy...czasem nawet się spotykaliśmy...ale co z tego, jak na każdym spotkaniu B-joo siedział z telefonem w ręku i w ogóle nie zwracał na mnie uwagi. Nawet ludzie siedzący w kawiarni czy parku patrzyli czasem na mnie z politowaniem....czułem się wtedy jak idiota. Mimo że okropnie mi przeszkadzało jego uzależnienie nigdy nie poruszałem z ByungJoo tego tematu. Nie wiem dlaczego, ale chyba się bałem...bałem się,że wpadnie w furię i mnie zostawi,a tego bym nie zniósł. Dlatego mimo bólu i poczucia odtrącenia wolałem dusić to wszystko w sobie niż szczerze z nim porozmawiać. W takiej właśnie relacji trwaliśmy przez cały okres liceum...myślałem,że wszystko się zmieni gdy pójdziemy na studia i zamieszkamy razem. Oczywiście się myliłem...
- Skarbie chodź jeść.- zawołałem i postawiłem na stole ulubione danie mojego skarba. Oczywiście odpowiedziała mi cisza... - ByungJoo, słyszysz ?
- Yhym...
- To jak "yhym" to chodź.
Chłopak leniwie wszedł do kuchni...oczywiście trzymając telefon w ręku.
- Przed chwilą siedziałeś przy komputerze....teraz telefon ?
- No...
Westchnąłem i nałożyłem chłopakowi jeść. Oczywiście zamiast zająć się jedzeniem,on klepał w telefon...
- Jedz....mam cię nakarmić ?
Znów nic...cholera jasna...jak bardzo muszę go kochać żeby jeszcze tkwić w czymś takim ?
- B-joo...
- No co ?
- Odłóż ten telefon i jedz...internet poczeka...
- Jezus weź daj mi spokój.
Nie wytrzymałem...podszedłem do chłopaka i wyrwałem mu telefon.
- Co jest dla ciebie ważniejsze ?...ja czy ten pieprzony internet ?
- Oddaj mi telefon...
- Odpowiedz mi do cholery...
- DAJ MI TEN TELEFON ! -strasznie się go wtedy przestraszyłem...otworzyłem szeroko oczy i rzuciłem telefonem na stół, po czym pośpiesznie wybiegłem z kuchni. Nie wiem co w tym czasie robił B-joo i szczerze mówiąc wtedy mnie to nie interesowało. Wybiegłem z mieszkania i szedłem przed siebie...nie wiedziałem dokąd...oby iść i być jak najdalej ByungJoo. Wtedy też zrozumiałem,że to nie ja jestem dla niego najważniejszy, tylko cholerny internet i bzdetne portale społecznościowe, które tak naprawdę nic nie wnosiły do jego życia....nic poza agresją i nadmierną nadpobudliwością. Dlaczego wszyscy to widzieli, tylko nie B-joo ? Miał 20 lat,a mimo to nie myślał jak dorosły....chociaż nie...źle to ująłem. W sumie to co robił można nazwać chorobą psychiczną...a więc żyłem z chorym chłopakiem. Nie wiem jak bardzo by mnie denerwował i krzywdził nigdy bym nie umiał go zostawić. Za bardzo go kochałem...
~c.d.n
--------------------------------------------------------------------------------------------------------
Widzę, że wkradł się nowy pomysł ;) cieszę się, że w tym opowiadaniu uciekłaś od obklepanych już pomysłów i napisałaś coś innego. No i oczywiście KOFFAM 《3
OdpowiedzUsuńTwoje opowiadania są takie... inne od wszystkich pozostałych. Chodzi mi o fabułę. Poruszasz bardzo życiowe i czasem kłopotliwe tematy, uzależnienie, molestowanie, seks za pieniądze jako jedyna droga ratunku... To bardzo mi się podoba w twoich opowiadaniach. Nie są oklepane, jak np. uzależnienie od narkotyków, bezsensowne zdrady itp. Super :D
OdpowiedzUsuńOmo słodkie i troche mi ich żal. Czekam na kontynuację ;) Weny życzę
OdpowiedzUsuńSuper <3
OdpowiedzUsuńBosze<3 Nie mogę się doczekać następnej części.
OdpowiedzUsuńCudne.
OdpowiedzUsuńMam taki pomysł. 10 komentarzy= nowe opowiadanie?
OdpowiedzUsuńjestem za:)
UsuńCzuję że teraz twoi czytelnicy się zmotywują i będziesz miała z 100 komentarzy pod każdy op C:
OdpowiedzUsuńNO JA MYŚLE ŻE CDN
OdpowiedzUsuńAle my cie ostatnio o kontynuacje wymuszamy :/
Ale to dlatego, że te shoty są tak BOSKIE, że na jednym sie to skończyć po prostu nie może! Im dłuższe tym lepsze *.*
Ej ja sie nie zgadzam na pomysł 10 komentarzy! xD
UsuńCudowne <3 Hanjoo to moje ukochane otp a ten pomysł jest super orginalny. W op poruszasz bardzo ciekawe tematy. Dziękuję że jesteś <3
OdpowiedzUsuńJestem pod wrażeniem. Bardzo fajny artykuł.
OdpowiedzUsuń