20 listopada 2014

Hansol & B-joo~cz.3 [Uzależniony od miłości- Koniec]


            Jak już mówiłem, ByungJoo wziął się za siebie i zaczął chodzić na terapię. Z początku widziałem,że rzeczywiście chce coś zmienić...ale jak usłyszał rady i metody psychologa od razu powrócił stary B-joo...
"Proszę odciąć mu całkowity dostęp do internetu. Wynieść z domu komputer i ruter i zabrać mu telefon". Nazwałbym to bardziej terapią szokową i rzeczywiście dla osoby chorej musiałoby to być bardzo ciężkie. Gdy usłyszał te słowa od razu wyszedł z gabinetu. Pobiegłem za nim i starałem się wytłumaczyć,że to jedyna metoda, by zaczął normalnie funkcjonować,ale do niego nic nie docierało....żadne prośby i argumenty. Po tej wizycie postanowiłem podejść do całej sprawy trochę inaczej. Umówiłem go na terapię grupową, by mógł się wygadać i poznać sytuacje innych ludzi, którzy żyją z podobnym uzależnieniem. Niechętnie,ale pod naciskiem i moim nadzorem zgodził się na nią pójść. Zapoznał się tam z dwójką chłopców w jego wieku...B-joo i kontakt z ludźmi w realnym świecie...to już naprawdę duży postęp. Okazało się,że ich rodzice wysłali ich najpierw do psychologa, a później do psychiatry, który zażądał zamknięcia ich w szpitalu psychiatrycznym. Tam obaj nie wytrzymywali braku dostępu do internetu i próbowali popełnić samobójstwo. Po tym incydencie znów wylądowali u psychologa i teraz leczą się za pomocą terapii grupowej. Widziałem z jaką uwagą mój chłopak słuchał tego,co mówią jego nowo poznani koledzy. Nawet łudziłem się,że coś w końcu do niego dotarło...ale się myliłem. Podczas jednego z tych spotkań, psycholog poprosił wszystkich by wyciągnęli telefony i włożyli je do pudełka, z którym teraz przejdzie się po sali. Wszyscy wykonali jego prośbę, z nadzieją,że po skończonym spotkaniu otrzymają je z powrotem. Psycholog jednak był sprytniejszy i oznajmił,że telefony odda pod koniec tygodnia. Gdy B-joo to usłyszał dostał ataku paniki i płakał w moich ramionach jak skrzywdzone dziecko. Psycholog zażądał wtedy bym dla dobra swojego i ByungJoo wyszedł z sali...niestety tak też zrobiłem. Słyszałem zza drzwi histerię i panikę osób uczestniczących w terapii....powiem szczerze,że było to coś okropnego, zwłaszcza,że miałem tę świadomość,że mój chłopak również tam był. Bałem się co będzie po powrocie do domu. Komputer odłączony,a ruter dawno leżał na śmietniku. Pamiętam,że był to poniedziałek....czyli całe pięć dni B-joo pozbawiony będzie dostępu do internetu....cholera jasna, czułem,że to może się źle skończyć.
Po powrocie do domu położyłem chłopaka do łóżka,a na szafce obok leki uspokajające, tak, jak zalecił to psychiatra. Mówił,że ten tydzień będzie dla nas bardzo trudny i zadecyduje o naszym dalszym, wspólnym życiu i dalszej terapii ByungJoo. Ponoć wielu partnerów osób uzależnionych nie wytrzymywało tej sytuacji i pozostawiało swoje drugie połówki samym sobie....ja nigdy nie mógłbym tak zrobić. Za bardzo kocham B-joo i obiecałem sobie i jemu,że będę przy nim i będę go wspierać choćby nie wiem co się działo.
Położyłem się obok chłopaka i mocno go przytuliłem. Czułem jego mocno bijące serce i drżące ciało...nie miałem pojęcia jakimi słowami mam go uspokajać i czy w ogóle wchodzić z nim w jakąkolwiek dyskusję. Postanowiłem to przemilczeć i jedynie głaskałem go po głowie i cicho nuciłem jego ulubioną piosenkę. B-joo zdumiewająco szybko się uspokoił i zasnął. Gorzej było po przebudzeniu się...gdy wstał, pierwszą czynnością jaką wykonał było przeszukanie kieszeni spodni w celu znalezienia telefonu. Później dopiero przypomniał sobie,że telefon został mu odebrany i otrzyma go dopiero w piątek. Zdenerwowany sięgnął po mój,ale całe szczęście w porę się zorientowałem i zabrałem mu go. ByungJoo wziął zamach by mnie uderzyć, ale gdy zobaczył mój strach w oczach i automatyczny odruch skulenia się wziął głęboki oddech i usiadł koło biurka, by się uspokoić. Oczywiście przepraszał mnie i błagał bym dał mu choć na chwilę swój telefon....wtedy niewiele myśląc rzuciłem nim o ścianę i powiedziałem,że będziemy leczyć się z internetu razem. Pamiętam minę B-joo do dziś...otworzył szeroko oczy i usta i delikatnie poruszał wargami by coś powiedzieć, ale był tak zdziwiony moim postępowaniem,że nic nie mógł z siebie wydusić. Wtedy delikatnie go pocałowałem i obiecałem,że pomogę mu wyjść z nałogu.
Te pięć dni bez internetu zleciało nam dość szybko. Załatwiłem sobie na uczelni zwolnienie i usprawiedliwiłem tak długą nieobecność ByungJoo. W ciągu tego tygodnia zabierałem mojego skarba na długie spacery, zakupy, chodziliśmy na kręgle czy do kina...robiłem wszystko, byleby tylko nie myślał o internecie. I wtedy też zauważyłem,że B-joo strasznie źle czuje się wśród ludzi. Ciągle się zakrywał, chował się za mną i marudził,że chce już wracać do domu, bo wszyscy się na niego dziwnie patrzą. Zrozumiałem wtedy,że internet był dla chłopaka formą ucieczki od świata realnego i dlatego był tak przerażony, gdy nagle mu się to odbierało. Mimo,że było mi go okropnie szkoda byłem nieugięty i mimo płaczu i napadów agresji nie pozwalałem mu obcować z internetem.
Podczas piątkowej terapii psycholog zapytał, jak przez ten tydzień żyło się nam, jako parze, bez internetu. Słowa B-joo brzmiały następująco: "Było mi cholernie ciężko, ale dopiero teraz doceniłem jakiego mam cudownego chłopaka i jak wiele jest w stanie dla mnie zrobić....mimo,że na niego krzyczałem i go biłem,on dalej przy mnie jest...". Po jego bladej buźce zaczęły spływać łzy, a ręce, które zarzucił mi na szyję delikatnie się zacisnęły. Po kolejnym pytaniu psychologa, dotyczącym powrotu do nałogu B-joo stwierdził,że nie potrzebuję komputera i telefonu, tylko mnie, mojej cierpliwości i czasu, by mógł otworzyć się na prawdziwy świat i ludzi. Powiem szczerze,że to był najpiękniejszy dzień w moim życiu...tydzień bez dostępu do internetu i mimo bólu, wyrzeczeń i wewnętrznej walki samego ze sobą ByungJoo definitywnie postanowił to skończyć. Później dodał,że woli się skupić na mnie i naszym związku niż na bzdetnych portalach społecznościowych,z których i tak nic nie wynosi. I tym oto sposobem B-joo był jedyną osobą, której udało się skończyć terapię pomyślnie...

*

Jesteśmy już dobry rok po tym wydarzeniu. B-joo wchodzi do internetu jedynie po to by znaleźć materiał na wykłady, czy udzielić rad osobom, które są w podobnej sytuacji jak on sam rok temu. Właśnie....ByungJoo założył bloga dotyczącego uzależnienia od świata wirtualnego i odpowiada na pytania, pisze notki czy opowiada o swoim życiu i o tym, jak uzależnienie przebiegało w jego wypadku. 
A teraz coś ode mnie....zdjęcie było robione jakiś miesiąc temu,ale jest jednym z moich ulubionych. Para idealna, prawda ?




~Koniec.
-------------------------------------------------------------------------------------------------------





19 komentarzy:

  1. Bosze bosze *O* poryczałam się pod koniec <3 takie piękne C:

    OdpowiedzUsuń
  2. boskie czekam na kolejne najlepiej żeby to był smut

    OdpowiedzUsuń
  3. Jej, jakie to urocze ^^ Piszesz świetnie, przeczytałam całego bloga w zaledwie 2 dni :D Nie wiem jak to robisz, że codziennie coś dodajesz ale bardzo mnie to cieszy i z niecierpliwością czekam na następne opowiadanie :*.

    OdpowiedzUsuń
  4. Następny razem proszę o coś z GD <3

    OdpowiedzUsuń
  5. Piękne zakończenie *0*

    OdpowiedzUsuń
  6. Śliczne zakończenie, o takie mi chodziło ^^

    OdpowiedzUsuń
  7. Cud, miód i orzeszki <3 no co ja poradzę na to że jak to czytam to mój mózg ma orgazm?

    OdpowiedzUsuń
  8. Też chce GTOP'a c:

    OdpowiedzUsuń
  9. Napiszesz jakąś historyjkę z Zelosiem? :(

    OdpowiedzUsuń
  10. Odpowiedzi
    1. O jestem za c: Mam nadzieje że to nie będzie smut c:

      Usuń
  11. kocham kocham kocham kocham<3 piękne zakończenie

    OdpowiedzUsuń
  12. Jest już ponad 10 kom gdzie jest op? :C

    OdpowiedzUsuń