10 grudnia 2017

Samotność~ cz.9 [Jinyoung&Daehwi- Koniec]




- Denerwujesz się? - wymieniłem spojrzenie z Daehwim gasząc papierosa o stojący obok mnie budynek.
- Cholernie, ale wydaje mi się, że znam finał tego zdarzenia. - staliśmy pod blokiem, w którym mieszka Kwangjo organizujący dzisiejszą imprezę. Tego wieczoru miałem tylko jeden cel - odnowić swoją przyjaźń z Jaewonem. Daehwi zabrał mnie na imprezę bez najmniejszego zastanowienia. Wierzył we wszystko, co mu powiedziałem i widziałem, że czuje przede mną ogromny respekt.
- Jeśli trzeba będzie ci w czymś pomóc...
- Wytłumaczysz mi jedną rzecz?
- Postaram się. - wziąłem głęboki oddech lokując wzrok w ogromnych oczach chłopaka.
- Dlaczego udajesz, że mnie lubisz i że chcesz mi pomóc? 
- Co?
- Jaki masz w tym cel?
- Chyba nie rozumiem...
- Nie rozumiesz... Kiedy odwiedziłeś mnie w szpitalu, nienawidziłeś mnie jak psa...
- Jinyoung zaczekaj. Teraz ty mi wytłumacz jedną sprawę.
- Nie odpowiedziałeś na moje pytanie.
- Odpowiem zaraz po tobie. - westchnąłem oblizując nerwowo wargi - W swojej wizji też tak ciągle narzekałeś i mnie odtrącałeś? Też broniłeś się przed pomocą?
- Może...
- Mm... czyli wszystko jasne. Od razu możesz sobie odpowiedzieć na swoje pytania. - blondyn westchnął idąc w stronę klatki schodowej - Numer 52. Jak się zdecydujesz, to zapraszam. - gdy chłopak zniknął za drzwiami bloku, oparłem się o budynek wbijając wzrok w ciemne już niebo. Bolą mnie nasze relacje. Muszę uczyć się go od nowa, znów się przed nim otwierać, znów budować to wszystko małymi kroczkami. Zanim posmakuję jego warg i poczuję zapach jego ciała, zdążę zwariować i umrzeć wewnętrznie z tęsknoty za tym wszystkim. Do tego Jaewon... boję się spotkania z nim. Co jeśli ktoś miał na to wszystko inny plan i nic nie będzie z naszej przyjaźni? Dobra... weź się w garść Jinyoung. Nie dowiesz się tego wszystkiego, jeśli nie pójdziesz na górę.
Gdy wszedłem do mieszkania, jako pierwszy w oczy rzucił mi się Kwangjo w towarzystwie Daehwiego. Wyglądał identycznie jak w moich wyobrażeniach - naprawdę niesamowite, lekko przerażające uczucie. Rozejrzałem się po mieszkaniu, w celu znalezienia Jaewona - Jinyoung! - podbiegł do mnie Daehwi, zerkający nerwowo w kierunku drzwi - Przyszedł. - odetchnąłem łapiąc go odruchowo za nadgarstek - Co jest?
- Nic... nic, przepraszam.
- Stresujesz się.
- A dziwisz się? - poszedłem niepewnym krokiem w kierunku przedpokoju, w którym zastałem nieziemsko przystojnego, wysokiego Jaewona... nawet ubrany był w to samo, w czym widziałem go podczas śpiączki - Jaewon... 
- Hm? - gdy chłopak odwrócił się w moim kierunku, otworzył szeroko oczy oraz usta - Jinyoung?
- Chyba nie dam rady...
- Jinyoung, poznałeś mnie. Wow... ale się zmieniłeś. 
- Em... tak...
- Jeju, nie wiem co powiedzieć. - chłopak podszedł do mnie, ostrożnie mnie przytulając - Przepraszam, ale musiałem. - objąłem go gipsem, nie czując nawet jak mocno wbijam go w jego plecy.
- Nie puszczaj. - szepnąłem zamykając oczy. Ależ mocno bije mi serce. Czułem się wspaniale. Nie wiem jedynie, czy jest to kolejny wytwór mojej wyobraźni, czy przyjemna rzeczywistość.
- Wyjdziemy żeby porozmawiać?
- Dopiero przyszedłeś... może pobądź trochę ze znajomymi?
- Zwariowałeś? Nie widziałem cię ponad dwa lata. - Jaewon ubrał się ponownie, szukając mojej kurtki.
- To ta. - uśmiechnąłem się, niezdarnie się ubierając. Po wyjściu na dwór, stanęliśmy twarzą w twarz wpatrując się w siebie z ogromną uwagą.
- Ja... jeju... jak się czujesz? 
- Dobrze. - uśmiechnąłem się, czując jak się czerwienię.
- Daehwi powiedział mi o wszystkim i... aishh... wiem, że nie rozmawialiśmy ze sobą ponad dwa lata, ale daj sobie pomóc, proszę...
- Zaczekaj. - złapałem przyjaciela za rękę, szczerząc się jak głupi - Ja... przede wszystkim bardzo cię przepraszam za to, jak wtedy na to wszystko zareagowałem. Wiesz... byłem głupi, strasznie się tego przestraszyłem...
- Wiem... nie musisz się tłumaczyć.
- Nie... jestem ci winien wytłumaczenie i przeprosiny. Gdybym stracił cię na dobre...
- Ale nie straciłeś i nie stracisz. - chłopak objął mnie, całując mnie w czoło - Wiesz... mam gdzieś tą imprezę. Pogadamy?
- Pewnie. - spacerowaliśmy po osiedlu, rozmawiając absolutnie o wszystkim. Opowiedziałem mu swoją wizję, którą miałem podczas pobytu z śpiączce. Jaewon, podobnie jak Daehwi, był w absolutnym szoku, jednak również we wszystko mi uwierzył. Może to wszystko było jednym, wielkim snem? Może ta śpiączka to też jakaś moja chora wizja? Jakby nie było, cieszę się, że dogadałem się z Jaewonem. Teraz została przede mną sprawa z Daehwim i coś czuję, że tutaj będę musiał się bardziej natrudzić.

*

                     Ferie zimowe. Przebywałem z Jaewonem w moim mieszkaniu, szukając jakiegoś fajnego filmu. Ferie rozpoczęły się trzy dni temu i już zdążyłem stęsknić się za Daehwim, co oczywiście jest na ciągłej uwadze Jaewona.
- Może ten? - zapytał pokazując mi jakieś romansidło.
- Wszystko jedno.
- Widzę, że ciebie bardziej jak film, interesuje Daehwi.
- Co? - parsknąłem śmiechem, sięgając po soju - Zwariowałeś.
- Ja? Czy ty z tęsknoty za nim? - zaśmiał się uderzając mnie poduszką.
- A spadaj. 
- Nie no, ja się bardzo cieszę, że się zakochałeś...
- Powiedziałem "spadaj". - wyrwałem przyjacielowi poduszkę, dość mocno go nią uderzając - Głąbie ty. 
- Ałaa... to bolało.
- Ojoj... daj pocałuję, to nie będzie bolało.
- Wal się. - zaśmialiśmy się, słysząc pukanie do drzwi.
- Kto to?
- Nie wiem... spodziewasz się kogoś?
- No właśnie nie. - wstałem leniwie z kanapy, idąc w kierunku drzwi. Gdy je otworzyłem, ujrzałem uśmiechniętego Kwangjo w towarzystwie Daehwiego.
- Cześć! - chłopak podał mi rękę uśmiechając się - Jesteś Jinyoung, prawda?
- Em... tak?
- Kwangjo, miło mi. - spojrzałem na Daehwiego, unosząc brew.
- A tak... Jaewon nas zaprosił... 
- Jaewon was zaprosił... - spojrzałem na stającego obok mnie przyjaciela - Jak miło...
- Niespodzianka Jinyounggie. - Jaewon uśmiechnął się, całując mnie w głowę - Chodźcie, pewnie zmarzliście.
- Jak cholera. Kupiliśmy jedzenie i alkohol. 
- Super! Chodź ze mną do kuchni, ogarniemy to. - gdy mój przyjaciel i Kwangjo zniknęli w kuchni, spojrzałem pytająco na Daehwiego. 
- No co? Mówiłem, że nas zaprosił.
- Nic przecież nie mówię.
- Ale dziwnie patrzysz. Jeśli nie chcesz żebym tu był...
- Chcę. - stanąłem bliżej blondyna, łapiąc go niepewnie za rękę - Dobrze cię widzieć... - na jego twarzy wystąpił lekki rumieniec, dodający mu jeszcze więcej uroku. 
- A... jak się czujesz?
- Dobrze. 
- Ja... wiesz... dużo o tobie myślałem...
- Jak to?
- To wszystko, co mi powiedziałeś... Wiesz... cholernie obwiniałem się po tym, jak trafiłeś do szpitala. Czułem bez ciebie dziwną pustkę... zupełnie tak, jakbyś był dla mnie najważniejszą osobą. Jak się obudziłeś i powiedziałeś mi rzeczy, o których wiem tylko ja... Coś musi być na rzeczy Jinyoung.
- Co masz na myśli?
- To, że... może wiesz... - nachyliłem się do chłopaka, chcąc pocałować go w policzek, ale byłoby to zbyt proste i poszłoby nam wyjątkowo szybko.
- Chodźcie panowie na film. - odskoczyłem od Daehwiego biorąc głęboki oddech - O masz... przepraszam. - spojrzałem na Kwangjo, czując jak się we mnie gotuje. Nie ważne czy jest to śpiączka, czy rzeczywistość... dupek i tak jest dupkiem. 
- Za chwilę przyjdziemy. - odpowiedział Daehwi uśmiechając się. 
- Okej, przyjąłem. - gdy chłopak zniknął za drzwiami salonu, zerknąłem w stronę Daehwiego, chcąc go przeprosić za to, co chciałem zrobić, jednak wtedy poczułem na ustach delikatne wargi blondyna.
- Co ty... - chłopak pogłębił pocałunek głaszcząc mnie po ręce. Oparłem się gipsem obok jego głowy czując jak się rozpływam. Nie mogę uwierzyć, że poszło nam tak gładko - Nic z tego nie rozumiem. - szepnąłem uśmiechając się.
- Szczerze mówiąc ja też. - Daehwi cmoknął mnie, lekko się rumieniąc - Chodź do chłopaków. - dodał udając się do salonu. Czułem jak płoną mi policzki, a serce odbija się od klatki piersiowej. Najciekawsze w tym wszystkim jest to, że podczas śpiączki to ja byłem tą cofniętą, zawstydzoną niesamowicie osobą. Teraz mam w sobie coś, co pcha mnie w jego stronę i pragnie nad nim dominować. Poza tym postawa Daehwiego... poszło to wszystko nadzwyczajnie szybko, aż ciężko w to uwierzyć.
                   Przez cały czas trwania filmu, nie mogłem oderwać wzroku od Daehwiego, siedzącego na kanapie obok Kwangjo. Jaewon non stop zerkał na mnie uśmiechając się pod nosem.
- Fajny był. - Kwangjo przeciągnął się, sięgając po piwo.
- Mhm... też mi się podobał. - Daehwi odstawił na stolik pustą butelkę po soju zerkając na mnie. Wystarczyło jedno jego spojrzenie, bym znów się zaczerwienił i nieco speszył - Jinyoung?
- Tak?
- Mógłbym zostać u ciebie na noc? - zatkało mnie. Jaewon zachichotał sięgając po pepero.
- W sumie straszny był ten film... też na twoim miejscu nie chciałbym wracać po nocy.
- Em... tak, właśnie. - przełknąłem z trudem ślinę, drapiąc się nerwowo po włosach.
- Pewnie, zostań. Żaden problem. 
- Tooo... my Kwangjo już będziemy spadać.
- Tak! - chłopak poderwał się na równe nogi, dopijając pospiesznie swoje piwo - Chodź.
- Co z wami? - zaśmiałem się, wpatrując się w Jaewona - Zostańcie, zamówimy coś do jedzenia.
- Nie no wiesz... jest już późno, a my rano idziemy do pracy. 
- Mhmmm.
- Wpadnę do ciebie jutro po robocie.
- Okej. - gdy chłopcy wyszli z mieszkania poczułem dziwne spięcie pomieszane z ogromną ekscytacją. Daehwi krzątał się po salonie, sprzątając butelki i papiery po wspólnym wieczorze - Zostaw, posprzątam to. 
- Z tą ręką?
- Daehwi... - zaśmiałem się pomagając mu sprzątać - To tylko gips, spokojnie. - między nami zapanowała cisza. Chciałem zadać mu tyle pytań, ale nie miałem pojęcia jak zacząć.
- Niezręcznie, co?
- Nie no... potrzebujemy czasu. - zanieśliśmy śmieci do przedpokoju, ruszając do mojego pokoju - Wytłumaczysz mi jedną rzecz?
- Spróbuję. - rzuciłem się na łóżko wbijając wzrok w sufit. Przyznam szczerze, że trochę dzisiaj wypiłem i jako że nie jestem przyzwyczajony do spożywania alkoholu, od razu zakręciło mi się w głowie.
- Dlaczego chciałeś u mnie zostać? - blondyn usiadł obok mnie bawiąc się pościelą.
- Chcę cię lepiej poznać. - spojrzałem na niego, łapiąc go niepewnie za nadgarstek, badając uważnie każdy jego milimetr - Poza tym ciągle myślę o tym, co powiedziałeś mi w szpitalu... nikt nigdy nie myślał o mnie w takich kategoriach jak ty... strasznie mnie to urzekło. 
- Nie boisz się być z chłopakiem?
- Nigdy o tym nie myślałem, ale... jeśli rzeczywiście jestem dla ciebie tak ważny jak mi to mówiłeś to... chyba nic innego nie ma dla mnie żadnego znaczenia. - chłopak westchnął, kładąc się obok mnie na boku. Jego dłoń spoczęła delikatnie na mojej klatce piersiowej, bawiąc się materiałem koszulki - Ale bije ci serce. 
- Nie potrafię być przy tobie spokojny. - uśmiechnąłem się, głaszcząc drżącą z emocji dłonią, jego idealną, nieskazitelną twarz.
- A... mógłbym jeszcze raz od ciebie to usłyszeć? - skinąłem głową, oblizując niepewnie wargi.
- Ja... nie wiem czy wyjdzie z tego coś dobrego, czy... popełniamy właśnie największy błąd w życiu, ale wiem, że chcę cię poznać i być z tobą blisko, bo... zakochałem się. - wziąłem głęboki oddech, lekko się pesząc - Zakochałem się w tobie będąc w śpiączce i wydaje mi się, że to musiał być jakiś znak. Może właśnie dzięki temu nadal żyję. - Daehwi jedynie uśmiechnął się lekko, po czym nachylił się do mnie całując mnie w czoło.
- Fajnie mówisz o takich rzeczach. - chłopak wtulił się we mnie, pieszcząc nosem moją szyję - Nigdy nie powiedziałbym, że tak mnie zmienisz. 
- W jaki sposób cię zmieniłem?
- Bardzo cię polubiłem, a... do tej pory żarliśmy się przecież jak psy. Chyba takim przełomem był moment, kiedy pierwszy raz złapałeś mnie za rękę. - szepnął bawiąc się moimi, wystającymi spod gipsu palcami - Coś wtedy we mnie pękło. - wtuliłem twarz w jego włosy, całując go po głowie. Byłem w tym momencie najszczęśliwszym chłopakiem na świecie.
- Jeśli to też okaże się być snem, to chyba oszaleję.
- Mogę cię uszczypnąć. - Daehwi zgodnie z obietnicą, uszczypnął mnie w klatkę piersiową, wywołując pisk z moich ust.
- Aaaa.... to bolało.
- Przepraszaaaam. - blondyn zaśmiał się, całując mnie w bolące miejsce. Scena jak z bajki, co? Słuchajcie więc dalej...

*

                       Mój tata dostał wyrok. Przed nim cztery lata, które spędzi w więzieniu za poważne pobicie mnie i generalne znęcanie się nade mną. Zdaliśmy z Daehwim egzaminy na koniec liceum i dostaliśmy się na tą samą uczelnię. Mój chłopak poszedł oczywiście w ślady swoich rodziców - wybrał medycynę. Ja natomiast postawiłem na dziennikarstwo. Chcę stworzyć coś, dzięki czemu będę mógł w przyszłości opowiedzieć ludziom swoją historię. 
Póki co Daehwi mieszka u mnie. Mamy mieszkanie tylko dla siebie, dzięki czemu z dnia na dzień możemy dowiadywać się o sobie coraz więcej. Uczymy się siebie codziennie, utwierdzając się w przekonaniu, że jesteśmy dla siebie stworzeni. 
A teraz uwaga... moment, na który wszyscy zapewne czekali. Przełamaliśmy się i poszliśmy ze sobą do łóżka. Dopiero po dziesięciu miesiącach związku doszliśmy zgodnie do wniosku, że jesteśmy na to gotowi. Cóż mogę powiedzieć... warto było tyle czekać. Warto było tak długo się docierać i poznawać. Każdy mój dzień u boku Daehwiego jest nową przygodą i spełnieniem marzeń, ale ten wieczór był dla mnie ogromnym przełomem. Dzięki temu wiem, że jest to osoba, którą kocham najbardziej na świecie i z którą chcę dożyć starości. Aishh... mam tylko 18 lat i wiem jak głupio to brzmi, ale naprawdę jestem go pewien w stu procentach i jestem gotów zrobić dla niego absolutnie wszystko. Nie będę wchodził w szczegóły, bo cholernie mnie to zawstydzi.
Co do Jaewona i Kwangjo. Nasi przyjaciele rozpoczęli studia magisterskie. W międzyczasie pracują i imprezują... Oczywiście wpadają do nas każdego dnia, by sprawdzić jak się mamy. Nazywają się "dumnymi ojcami naszego związku" i twardo trzymają się tego, że zrobią wszystko, byśmy byli razem do końca życia. 
Podsumowując. Jestem szczęśliwy... tak po prostu. Jest to stan, który chciałem osiągnąć przez całe swoje życie. Mam wspaniałego chłopaka, najlepszych na świecie przyjaciół, studiuję... jest to coś, co spełnia mnie w stu procentach. 
Krótka lekcja wypływająca z mojej historii? Trzymajcie przyjaciół blisko siebie, a "wrogów" jeszcze bliżej. Daehwi - z osoby, z którą się kłóciłem, biłem, wyzywałem, dokuczałem... stał się kimś, w kim się zakochałem i za kogo jestem w stanie oddać życie. Nigdy nie zamykajcie się na ludzi. Nieważne, w jak ciężkiej sytuacji życiowej się znajdujecie, warto rozmawiać z innymi osobami i nie bać się czasem poprosić ich o pomoc. Mówcie otwarcie o swoich uczuciach i nie bójcie się reakcji innych ludzi. Kto wie? Może dzięki temu Wasz największy wróg stanie się kimś, kogo pokochacie najbardziej na świecie? Pamiętajcie o tym!


~Koniec.
--------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------



Jeju... skończyłam to z ogromnym bólem serca :( Nie wiem czy jest to dobre opowiadanie, czy złe, ale pisało mi się je niezwykle przyjemnie. 

To co kochani? Znowu Wanna One? ;D Tak mi siedli, że mogę o nich pisać cały czas. 

Zastanawiam się również nad usunięciem fp na fb i założeniem grupy, na której mielibyśmy ze sobą stały kontakt. Gdzie moglibyście pisać swoje uwagi i podsuwać swoje pomysły. Co Wy na to?
[EDIT!!!!!]
Zapraszam na fb na grupę -> Chwila dla yaoi 

Miłego tygodnia!!! Nie dajcie się! :* 

6 komentarzy:

  1. Cudowneee jestes najlepsza! Jedyne ficzki, ktore sie tak milo i plynnie czyta. Nigdy nas nie opuszczaj i nie koncz pisania. Powodzenia mam jedno pytanko :) co z tymi ksiazkami co byly obiecane jakos kilkanascie miesiecy temu?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo dziękuję za tak miły komentarz! <3
      Co do książki... z powodu ogromu pracy na uczelni i 3 prac, w których sobie dorabiam, nie mam póki co czasu na pisanie książki, niestety :( Prawdopodobnie książka ruszy dopiero podczas Świąt, kiedy znajdę chwilę wolnego czasu.

      Usuń
  2. Błagam na kolanach o Minhyun x Seonho albo cokolwiek z Minhyunem ;______;

    OdpowiedzUsuń
  3. Ogólnie to chciałam ci tylko powiedzieć, że uwielbiam twoje opowiadania i zawsze miło mi się je czyta, nieważne jakiej są tematyki. Dzięki nim sama mam ochotę pisać choć idzie mi to marnie, ale jakoś popycha mnie to w tą stronę. Chyba przeczytałam wszystko co piszesz od tych kilku lat. Nie raz się popłakałam lub turlałam po łóżku z powodu emocji. Bardzo cię podziwiam i cieszę się każdym jednym rozdziałem, który tu wstawiasz. Wielkie gratulację za cały ten blog i nw Wesołych Świąt XD

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo dziękuję za takie piękne słowa motywacji!!! <3
      Pisz kochana... małymi kroczkami, ale próbuj. Z czasem na pewno się w to wciągniesz:) Będę trzymać za Ciebie kciuki!!!

      Usuń
  4. Jejku to było cudowne <3 kocham twoje ficzki <3
    P.S. ciągle czekam na Junhyung x Yoseob ^^

    OdpowiedzUsuń