28 grudnia 2017

Ukryta sieć~cz.5 [Minhyun&Seonho]




                     Ferie zimowe. Siedziałem w mieszkaniu potwornie się nudząc. Guanlin pojechał do domu dwa dni temu, a ja od tego czasu siedzę w domu, wpatrując się w ścianę. Minhyun pracuje i kończy bardzo późno, dlatego też każę mu wracać od razu do domu, a nie jeździć jeszcze do mnie. Cóż... jesteśmy razem. W końcu, oficjalnie mogę to powiedzieć. Wydaje mi się, że tworzymy bardzo fajną i zgraną parę. Mimo różnicy wieku, jak na nasz młody wiek - dość sporej różnicy - mamy masę wspólnych tematów, na które codziennie rozmawiamy i które póki co się nie kończą. Minhyun w pełni akceptuje mnie takiego, jakim jestem. Nawet jak palnę jakąś totalną głupotę, nie wyśmiewa mnie, tylko spokojnie wszystko tłumaczy.
                    Leżałem na kanapie, wpatrując się beznamiętnie w telewizor. Czułem jak przysypiam i w sumie byłoby to dobrą opcją, by zabić czas. Przyciszyłem telewizor, oddając się totalnemu relaksowi. Śnił mi się Minhyun... uśmiechnięty, szczęśliwy Minhyun. Takiego lubię go najbardziej. Siedziałem w kawiarni, w której pracuje, przyglądając się przez cały dzień temu, co robi. Chłopak obsługiwał klientów pełen energii i szczerej radości. Parzył im kawę, kroił ciasta, robił soki... a ja siedząc przy stoliku, nie odrywałem od niego wzroku nawet na sekundę. Jest to naprawdę maximum, którego potrzebuję.
- Seonho. - usłyszałem cichy szept i głaskanie po klatce piersiowej.
- Mmm.
- Wstawaj. - gdy poczułem na czole pocałunek, poderwałem się z kanapy, czując jak kręci mi się w głowie - Jeju, spokojnie.
- Hyung... - rozejrzałem się po mieszkaniu, siadając pospiesznie na kanapie.
- Kręci ci się w głowie? - przytaknąłem jedynie zerkając na kucającego przede mną bruneta - Musisz w końcu nauczyć się zamykać drzwi. - mruknął przytulając mnie - Jak się czujesz?
- Jest okej. - uniosłem głowę łącząc nasze usta pocałunkiem - Tęskniłem. - przytuliłem chłopaka słysząc, jak ten chichocze - Nie śmiej się ze mnie.
- Nie śmieję... uwielbiam w tobie tą słodycz, wiesz? - uśmiechnąłem się ponownie go całując.
- Bardzo?
- Najbardziej na świecie. - Minhyun pocałował mnie w czoło, dość leniwie wstając - Przyniosłem ci najlepsze ciasto, jakie mieliśmy w kawiarni. 
- Naprawdę? 
- Mhm... masz ochotę?
- Jasne, ale najpierw zrobię ci jakąś dobrą kolację. - wstałem z kanapy, po czym ruszyłem w stronę kuchni.
- Poczekaj Seonho. - Minhyun złapał mnie za nadgarstek, przyciągając mnie do siebie. Przygryzłem wargę uśmiechając się - Mam jutro wolne. 
- Oho... i co w związku z tym? - zarzuciłem ręce na jego szyję, pieszcząc delikatnie jego kark - Chciałbyś może zostać na noc? 
- Mmm może. 
- Chciałbyś zjeść ze mną dobrą kolację, obejrzeć jakiś film iiii... rano zrobić mi śniadanko? 
- A może ty mi zrobisz rano śniadanko? Jestem stary i niedołężny.
- W sumie racja. - westchnąłem całując go w policzek - Mój dziadziunio będzie gnił jutro do południa w łóżku i odsypiał pracę. Będę dobrym chłopakiem i zrobię ci śniadanie. 
- Jesteś najlepszy, wiesz?
- Oczywiście, że wiem. - zaśmiałem się wtulając się w jego klatkę piersiową - Kocham cię.
- Hm?
- Kocham cię Hyung! - krzyknąłem zerkając na bruneta - Na słuch też ci siada?
- Mmm tylko troszkę. - uśmiechnął się, całują mnie w czoło - Też cię kocham gruba klusko.
- Bezczelny. - prychnąłem idąc w końcu do kuchni. Gdy Minhyun wszedł za mną, usiadł przy stole, uważnie mnie obserwując.
- Jesteś idealny.
- Y y, jestem gruby. Dzisiaj chyba zjesz sam. 
- Nie chcę jeść sam.
- Chciałem zrobić nam steki... skoro chcesz jeść w moim towarzystwie, to przygotuję sałatkę i wodę. 
- Na pewno będą pyszne. - Minhyun uśmiechnął się zachodząc mnie od tyłu, po czym mocno mnie przytulił.
- Puszczaj Hyung.
- Daj mi chwilę. - szepnął całując mnie po uchu. Uśmiechnąłem się pod nosem, zamykając oczy.
- Hyung.
- Hyung, Hyung... kocham to twoje "Hyung". - zachichotałem łapiąc Minhyuna za ręce. Wtedy jednak całą tę sielankę przerwał dźwięk jego telefonu - Mmm a to kto?
- Nie odbieraj.
- Poczekaj chwilkę. - brunet pocałował mnie w szyję, po czym zrobił krok w tył, wyjmując ze spodni telefon - To Daniel.
- No dobrze, odbierz. - Minhyun wyszedł z kuchni, rozmawiając z przyjacielem, podczas gdy ja zająłem się przygotowywaniem kolacji. Starałem się jak mogłem... chciałem, by ten wieczór był dla nas niezapomniany.
- Seonho... - odwróciłem się w kierunku drzwi z szerokim uśmiechem, jednak gdy zobaczyłem wyraz twarzy chłopaka, mina mi zrzedła.
- Coś się stało?
- Muszę wyskoczyć na jakieś dwie godziny. 
- Co? Dlaczego?
- Wiesz... Daniel zadzwonił, że potrzebuje mojej pomocy.
- Zjedz i pojadę z tobą. 
- Nie... zjem jak wrócę, dobrze?
- Chcę pojechać z tobą. 
- Seonho, nie możesz.
- Co? Niby dlaczego?
- Prosił żebym przyjechał sam... musi ze mną porozmawiać.
- Akurat teraz? Nie widziałem cię ponad dwa dni...
- Seonho...
- Tęskniłem... on ma cię na co dzień. - brunet podszedł do mnie, łapiąc mnie za ramiona.
- Wrócę za dwie godziny, przysięgam. 
- Wróć... chcę być dzisiaj z tobą. 
- Obiecuję. - Minhyun nachylił się do mnie, delikatnie mnie całując - Kocham cię.
- Mhm... - westchnąłem widząc, jak ten idzie do drzwi. Cholera jasna... liczyłem dzisiaj na idealny wieczór w towarzystwie mojego faceta, ale jak widać, wymagam od życia za dużo.
Po zjedzeniu kolacji wziąłem prysznic, zmieniłem pościel... nie wiem po co, nie pytajcie, ukroiłem sobie kawałek ciasta przyniesionego przy Minhyuna i usiadłem w swoim pokoju na łóżku, zajadając się słodyczami. Każda próba pisania do Minhyuna kończyła się niepowodzeniem. Nie odpisał mi ani razu. Zacząłem się o niego potwornie martwić, ale nie mogłem zrobić nic, poza cierpliwym czekaniem - Minhyuuuuun. - jęknąłem sunąc znudzony do kuchni po kolejny kawałek ciasta. Wtedy też usłyszałem ciche pukanie do drzwi. Rzuciłem na blat trzymany w rękach talerz, po czym wyrwałem w stronę przedpokoju.
- Dobry wieczór.
- Hyung. - wtuliłem się w chłopaka, oddychając z ulgą - Dobrze, że już jesteś. - chłopak objął mnie, zamykając za sobą drzwi.
- Bardzo tęskniłeś?
- Bardzo. I martwiłem się o ciebie jak cholera... dlaczego mi nie odpisujesz na wiadomości? 
- Pisałeś do mnie? - Minhyun wyjął z kurtki telefon, wzdychając - Boże, przepraszam... mam wyciszony telefon. 
- No nic... rozbieraj się, a ja ci podgrzeję kolację. - pospiesznie go pocałowałem idąc do kuchni. Tak się cieszyłem, że wrócił - A jak tam Daniel?! - brunet wszedł do kuchni, siadając przy stole - Hyung.
- Hm?
- Pytałem jak tam Daniel.
- Daniel?
- No... byłeś u niego.
- A tak... w porządku. Już jest okej. - zmarszczyłem brwi, wrzucając stek na patelnię.
- Bądź ze mną szczery. 
- Jestem. - zmierzyłem chłopaka wzrokiem widząc jak wyraźnie czymś się denerwuje.
- A może mnie zdradzasz? 
- Co?
- Z Danielem... nie jest tak?
- Czyś ty zwariował? - postawiłem przed chłopakiem talerz z jedzeniem, po czym usiadłem obok niego, nie odrywając od niego wzroku - Mmm... wygląda pysznie.
- Oby też ci smakowało...
- Seonho. - Minhyun westchnął zerkając na mnie - Nie zdradzam cię. 
- Udowodnij.
- Dobrze... powiedz mi tylko jak.
- Mogę sprawdzić twój telefon?
- Nie przesadzasz? - uniosłem jedynie brew, nie odrywając od niego wzroku - Dobrze, sprawdź. - "dobrze, sprawdź" jest jednoznaczne z "nie mam nic do ukrycia, nie zdradzam cię". No nic... jak już mam taką możliwość, to go sprawdzę. Przejrzałem telefon na wszystkie możliwe strony... sms'y, połączenia, line i messenger... wszystko gra - I jak?
- Przepraszam. 
- Zaufaj mi odrobinę.
- Ufam... przepraszam Hyung. - wstałem od stołu nastawiając wodę na herbatę, po czym wyjąłem z lodówki ciasto, krojąc chłopakowi kawałek - A co się stał Danielowi?
- Nie ma o czym mówić. Nie będę ci zawracał tym głowy. 
- To twój przyjaciel... po części mnie to też dotyczy. - podałem chłopakowi ciasto i usiadłem obok niego w towarzystwie dwóch kubków z herbatą.
- Jak zechce, to sam ci powie. 
- Na pewno zechce... 
- Powiedz mi lepiej, co robiłeś. 
- Nudziłem się... zawsze się bez ciebie nudzę. 
- Może to zaraz nadrobimy, co?
- A co proponujesz? - Minhyun zerknął na telefon, intensywnie o czymś myśląc.
- Już po 22. Kąpałeś się?
- Mhm.
- No to lulu.
- No nie żartuj. 
- No dobrze... w takim razie czekam na twoje propozycje. 
- Wiesz na co mam ochotę?
- Słucham.
- Chciałbym z tobą poleżeć i się poprzytulać.
- Super. Wezmę prysznic i cię wytulę za wszystkie czasy. - uśmiechnąłem się, łapiąc chłopaka za rękę.
- Nie jest to dla ciebie za mało?
- Nie rozumiem.
- Nie chciałbyś... wiesz... czegoś więcej?
- Więcej? Buziaka? 
- Hyung...
- Dwa buziaki? - westchnąłem głaszcząc go po dłoni - Seonho, nic na siłę, naprawdę. 
- A chciałbyś się ze mną kochać? - Minhyun odsunął talerz, uważnie mi się przyglądając.
- Bardzo bezpośredni z ciebie nastolatek. 
- Wiem.
- Oczywiście, że bym chciał, ale nie teraz.
- A kiedy? Jak skończę magiczny wiek 19 lat? 
- Dokładnie.
- Żartujesz.
- Y y. - chłopak pocałował mnie w czoło, wstając od stołu - Było pyszne, dziękuję. 
- Hyung...
- Idę się wykąpać, okej?
- Okej, okej. - podczas jego kąpieli, pomyłem naczynia i położyłem się na łóżku, czekając na przyjście mojego chłopaka. Może rzeczywiście niepotrzebnie wypaliłem z tym seksem... w końcu jesteśmy ze sobą tylko trzy miesiące. Mimo to, by stworzyć sprzyjający czemukolwiek nastrój, włączyłem na laptopie nasze ulubione ballady z dram i zamknąłem oczy, błądząc myślami wokół Minhyuna. Wtedy też poczułem na ustach delikatny pocałunek, po którym na mojej twarzy pojawił się szeroki uśmiech - Aishhh kapie ci z włosów.
- Nie zdążyłem ich wytrzeć. - chłopak wyprostował się, wycierając dokładnie włosy. Nie mogłem oderwać od niego wzroku... jest tak idealny i cały mój... przynajmniej taką mam nadzieję - Ooo co ja słyszę. 
- Stwarzam nam odpowiedni nastrój. - zaśmiałem się widząc, jak ten wskakuje na łóżko.
- Tak? Nastrój na co? - zaśmiał się łaskocząc mnie.
- Hyuuuung! - chichocząc usiadłem na nim okrakiem, wbijając się w jego wargi - Pocałuj mnie. - brunet objął mnie, oddając moje pocałunki. Jego dłonie wsunęły się pod moją koszulkę, drapiąc mnie po plecach. Mruknąłem w usta swojego chłopaka czując, jak przechodzi mnie dreszcz. Wykonywaliśmy tak niepozorną, delikatną czynność, a działała ona na mnie jak najlepszy seks... którego w zasadzie nigdy w życiu nie miałem, ale domyślam się, jak to jest. Gdy poczułem jego chłodne palce na swojej talii, z moich ust wydobył się stłumiony jęk, a biodra przesunęły się niechcący po członku Minhyuna - Przepraszam. - szepnąłem czując jak się czerwienię. Chłopak uśmiechnął się, całując mnie po szyi. Ułożyłem dłonie na jego ramionach, odchylając się lekko w tył. Mój oddech stawał się coraz płytszy. Byłem niesamowicie podniecony całą tą sytuacją. Nie sądziłem, że marzenie o byciu z Minhyunem było cały czas na wyciągnięcie ręki.
- Oddychaj. - mruknął cmokając mnie w ucho, po czym wtulił mnie w siebie, głaszcząc mnie po głowie.
- Nie przestawaj Hyung. - spojrzałem na niego, starając się unormować oddech.
- Ciii... za chwilę. - Minhyun wpatrywał się we mnie, głaszcząc mnie delikatnie po rozgrzanym policzku - Dajesz się zbyt łatwo ponieść emocjom. - moja twarz ponownie zalała się rumieńcem.
- Przepraszam... - szepnąłem czując się jak skończony kretyn.
- Nie przepraszaj... To strasznie urocze. - ułożyłem dłoń na zimnym jak lód policzku chłopaka, po czym przywarłem ustami do jego żuchwy, schodząc ku dołowi. Musiałem zagryźć zęby i pokazać, że jestem dla niego wystarczająco dojrzałym partnerem, który potrafi się zachować w każdej sytuacji - Seonho...
- Kocham cię Hyung. - mruknąłem starając się zdjąć z niego koszulkę. Gdy Minhyun w końcu spostrzegł, że totalnie mi to nie idzie, zdjął ją, rzucając ją na łóżko - Dziękuję. - zachichotałem obdarowując pocałunkami jego klatkę piersiową. Czułem jedynie jego mocno bijące serce i ciężki oddech. Jego palce wplotły się w moje włosy, co chwilę je przeczesując. Zszedłem z nóg chłopaka, klękając między nimi. Moje wargi schodziły coraz niżej, aż w końcu wylądowały na brzuchu, który tak cholernie pragnąłem pieścić. Minhyun syknął, łapiąc mnie nieco mocniej za włosy.
- Przepraszam.
- Nie przepraszaj. - cmoknąłem go pospiesznie, wracając do wykonywanej wcześniej czynności. Osunąłem lekko jego bokserki, całując jego delikatne podbrzusze. Chyba nie muszę mówić, jaką odczuwałem przy tym przyjemność. Uniosłem niepewnie wzrok, by zobaczyć w jakim stanie jest mój chłopak. Gdy zauważyłem, że siedzi z zamkniętymi oczami, przywarłem wargami do jego męskości, ukrywającej się pod materiałem bokserek.
- Seonho! - chłopak pociągnął mnie za włosy, stawiając mnie do pionu.
- Ała. - jęknąłem wbijając w niego wzrok.
- Co ty wyprawiasz? - przekręciłem lekko głowę, nie wiedząc chyba do końca, o co mu w zasadzie chodzi.
- Ja... chciałem... chciałem żebyś się dobrze poczuł. - burknąłem pod nosem, uciekając wzrokiem.
- Seonho... masz 16 lat.
- No i co z tego?! - nadymałem policzki, nie mogąc pojąć jego zachowania - Przestań się tak zachowywać, proszę cię. 
- Po prostu się o ciebie martwię.
- Nie robię nic złego Hyung. Chcę tylko być z tobą blisko. 
- Jesteśmy blisko.
- Może się mnie brzydzisz? - brunet zmarszczył brwi chcąc złapać mnie za rękę, jednak pospiesznie ją zabrałem - Obrzydzam cię?
- Boże, co ty wygadujesz?
- No nie wiem... wydaje mi się, że mówię tylko prawdę. - w oczach stanęły mi łzy. Poczułem się naprawdę okropnie, a Minhyun chyba nie widzi, że swoją niedostępnością tylko mnie rani.
- Seonho... kocham cię najbardziej na świecie i chcę dla ciebie dobrze...
- Ciągłym odpychaniem mnie?
- Nie rozumiesz... nie chcę żebyś popełniał moje błędy i zaczął uprawiać seks tak wcześnie. 
- Ale ja cię kocham, ufam ci... Minhyun no...
- Poczekamy.
- Świetnie. - prychnąłem kładąc się plecami do chłopaka. Wtedy też poczułem jak ten kładzie się za mną, nakrywa nas kołdrą i mocno mnie przytula - Zostaw...
- Nie bądź na mnie zły. 
- Nie jestem... Po prostu mnie ranisz... - pociągnąłem nosem, czując jak Minhyun odwraca mnie w swoją stronę.
- Nie płacz. - szepnął ściągając pocałunkiem łzy z moich policzków - Przepraszam. Nie sądziłem, że seks jest dla ciebie taki ważny. 
- Nie seks... ty jesteś dla mnie ważny i wszystko, co wiążę się z tobą. Chcę być z tobą blisko, bo cię kocham... kocham cię najbardziej na świecie Hyung. - chłopak westchnął wtulając mnie w klatkę piersiową.
- Seonho... nie potrafię się z tobą kochać po tym, co robiłem... Potrzebuję czasu. - zacisnąłem dłonie na jego koszulce, ponownie czując się jak samolubny idiota - Nigdy się nie zakochałem, wiesz? Jesteś pierwszą osobą, którą szczerze kocham i... boję się, że mógłbym zrobić coś nieodpowiedniego i cię skrzywdzić. 
- Przepraszam. - spojrzałem na Minhyuna, ostrożnie go całując - Pomyślałem tylko o sobie... Nie sądziłem, że to, co kiedyś robiłeś, dalej się za tobą ciągnie. 
- Boję się, że mogłoby mnie za bardzo ponieść. - oblizałem niepewnie wargę, wpatrując się w przeszklone oczy Minhyuna.
- A... może byśmy chociaż spróbowali? 
- Klusko...
- Tylko spróbujmy... nie będę naciskał. - chłopak skinął głową nachylając się do mojego ucha.
- Wiesz, co to petting? - zaczerwieniłem się przytakując. Minhyun westchnął, po czym zaczął mnie namiętnie całować. Zarzuciłem ręce na jego szyję, oddając się w pełni jego pieszczotom. Minhyun głaskał moje podbrzusze, doprowadzając mnie do szaleństwa. Mimo że byłem bardzo podniecony, zaczął się mnie czepiać stres, którego za nic nie mogłem się pozbyć. Gdy poczułem wsuwającą się w bokserki dłoń Minhyuna, jęknąłem wyginając się w łuk - Mam kontynuować?
- Tak... tak Hyung. - wysapałem znów go całując. Minhyun pieścił zimną dłonią mojego coraz to twardszego członka, podczas gdy ja całkowicie odchodziłem od zdrowych zmysłów. Gdy chłopak chwycił mojego członka i zaczął kręcić coś na wzór kółek na moim żołądziu, krzyknąłem przyciągając go bliżej siebie - Jak dobrze. - jęknąłem czując jak moje biodra zaczynają drżeć.
- Oddychaj skarbie. - szepnął wykonując coraz to szybsze ruchy dłonią.
- Hyun... Hyung! - ukryłem twarz w zagłębieniu jego szyi starając się złapać oddech. Z mojego członka zaczęła wydobywać się sperma, spływająca po moich pośladkach. Minhyun pocałował mnie w czoło, wykonując delikatne ruchy palcem wokół mojego wejścia. Po kilku powolnych kółkach wsunął we mnie palec, uważnie obserwując moją twarz. Skrzywiłem się jedynie, zaciskając dłoń na jego koszulce.
- Boli?
- Troszkę. - wypuściłem z siebie powietrze, zamykając oczy - Proszę, nie patrz na mnie.
- Muszę. - szepnął wykonując powolne ruchy palcem. Jęczałem wijąc się pod wpływem jego dotyku. Mimo lekkiego dyskomfortu, czułem się naprawdę cudownie. Takie pieszczoty trwały kilka dobrych minut. Po tym czasie brunet przywarł wargami do mojej szyi, a w moim wejściu znalazł się drugi palec.
- Stop, stop, stop! - moje ciało sparaliżował potwornie nieprzyjemny ból - Boli. 
- Rozluźnij się. - skinąłem głową, głęboko oddychając. Minhyun wyjął ze mnie palce, ostrożnie mnie całując - Bardzo cię boli?
- Nie... po prostu się przestraszyłem. - wtuliłem się w chłopaka czując, jak moje ciało drży.
- A jak się czujesz? - zerknąłem na niego totalnie nieprzytomnym wzrokiem, lekko się uśmiechając.
- Cudownie. - szepnąłem, łącząc nasze wargi pocałunkiem. Buziaków w naszym wydaniu, nigdy za wiele.

*

                            Minęło dziewięć dni ferii i niestety Guanlin wrócił już do Seoulu, przez co najczęściej spotykam się z Minhyunem w jego mieszkaniu. Dochodziła 19-sta. Siedziałem w autobusie jadąc do mojego chłopaka. Byłem tak nabuzowany emocjami i pozytywną energią, że czułem, że absolutnie nic nie jest w stanie popsuć mi humoru. Kupiłem po drodze ulubione jedzenie chłopaka i z szerokim uśmiechem na twarzy ruszyłem do jego mieszkania. W prawdzie poprosił mnie żebym przyjechał dopiero w okolicach 21:00, ale już tak się za nim stęskniłem, że nie mogłem usiedzieć w domu. Gdy wszedłem na klatkę i dotarłem w końcu na czwarte piętro, zapukałem do drzwi czując, jak roznosi mnie energia. 
- O... Seonho?
- Hej. - ukłoniłem się przed Danielem, zerkając za jego plecy - Minhyun już wrócił do domu?
- Nie... nie, on... on długo dzisiaj pracuje.
- Poczekam na niego. - uśmiechnąłem się wchodząc do środka. Gdy się rozebrałem, chwyciłem za pudełka z jedzeniem idąc do kuchni - Jesteście głodni?
- Nie... - Donghyun oparł się o blat uważnie mnie obserwując - Może... em... pójdziesz ze mną do sklepu?
- Co? - zaśmiałem się nalewając sobie wody.
- Właśnie... Donghyun zapomniał kupić kilka rzeczy, a sam tego nie przysienie.
- No dobrze. Zostawię tylko rzeczy. - ruszyłem w stronę pokoju Minhyuna, jednak zostałem dość brutalnie zatrzymany przez Daniela. Chłopak złapał mnie za nadgarstek, lekko mi go wykręcając - Aishh... co ty wyprawiasz? 
- Nie możesz tam iść. - otworzyłem szerzej oczy czując, jak przyspiesza mi serce. 
- Dlaczego?
- Bo...
- Co wy kombinujecie? - wyrwałem rękę z uścisku chłopaka, wchodząc do pokoju Minhyuna. Trzymany w mojej ręce plecak, upadł na ziemię. 
- Wypad stąd! - Minhyun spojrzał na mnie z przerażeniem, zakrywając się kołdrą - Seonho... - zamurowało mnie. W pokoju mojego chłopaka rozstawione były trzy kamery, a ten leżał na jakiejś nagiej panience. 
- Chodź. - Daniel chwycił mnie w pasie, zamykając drzwi do pokoju Minhyuna - Seonho... - odepchnąłem go, idąc pospiesznie w stronę drzwi wyjściowych. Czułem jak moje serce pęka na tysiące kawałków - Poczekaj, daj sobie wytłumaczyć. - zaprzeczyłem jedynie skinieniem głowy, zalewając się łzami - On ma dług do spłacenia... 
- Seonho, stój. - gdy zobaczyłem biegnącego w moim kierunku Minhyuna, ruszyłem w jego stronę, uderzając go z całej siły w twarz. Brunet złapał się za policzek, zagryzając nerwowo wargę - Porozmawiajmy...
- Nienawidzę cię. - wyszeptałem niemalże czując, jak robi mi się słabo. 
- Proszę cię, daj sobie wytłumaczyć. - pokręciłem przecząco głową, robiąc krok w tył. 
- Jak mogłeś... - wpatrywałem się w jego twarz czując, jak po policzkach płynął mi ciurkiem łzy - Nikt... nikt nigdy mnie tak nie skrzywdził. - pociągnąłem nosem idąc do drzwi.
- Seonho... - Daniel złapał mnie za rękę, jednak wyrwałem ją, opuszczając w pośpiechu mieszkanie. Dług? Dług względem kogo? Tak go właśnie spłaca? Boże, jaki ja byłem naiwny. Patrzył mi w oczy zapewniając mnie, że mnie kocha, że się o mnie martwi i że jestem najważniejszą osobą w jego życiu. Każdy mój zarzut dotyczący zdrady obalał, mówiąc że to mnie tylko kocha i nie byłby w stanie mnie skrzywdzić. Kiedy ja spędzałem sam wieczory, on w najlepsze zabawiał się z jakimiś pindami. Co za kłamliwy, pozbawiony serca i uczuć dupek. Tak samo, jak szybko zaczęła się ta sielanka, tak samo szybko dobiegła ona końca... 


~c.d.n.
------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz