27 lutego 2016

Zelo & Jungkook ~cz.4 [Be my doll]




                     Dni spędzone w towarzystwie Jungkooka płynął mi naprawdę beztrosko i... wprost cudownie. Ubóstwiam go i niezwykle mnie fascynuje, ale przecież w życiu się do tego nie przyznam. Dwa dni temu kurier... a raczej trzech kurierów przyniosło do domu zamówiony przeze mnie fortepian. Mina kukły na otrzymany prezent była bezcenna. Biedak tak się wzruszył, że płakał mi w ramionach prze dobrą godzinę. Później jednak, gdy się uspokoił, zagrał tak niesamowity koncert, podczas którego to ja nie mogłem powstrzymać się od łez. 
- Jungkook!- do kuchni wparował roztrzepany brunet.
- Tak?
- Ktoś dzisiaj do mnie przychodzi. Mógłbyś... mógłbyś pozostać lalką?
- A... kto do ciebie przychodzi?
- Koleżanka... znaczy wiesz... liczę na coś więcej, ale zobaczymy.
- Co...- mina Jungkooka tłumaczyła wszystko - Ale Zelo...
- Jungkook...- westchnąłem podchodząc powolnym krokiem w stronę lalki - Jak ty to sobie wyobrażasz, hm?
- Chłopcy też się ze sobą wiążą, wiesz?- w jego wielkich oczach mogłem zauważyć pojawiające się łzy. 
- Wiem, ale ja... ja chyba nie umiałbym...
- Ubzdurałeś to sobie! Wszyscy żyją w takim przekonaniu, że prawidłowy związek to kobieta i mężczyzna!
- Kookiś...
- Gówno prawda! W miłości nie ma znaczenia jakiej jest się płci!- zaczął płakać... nienawidzę tego, jednak mieliśmy już tyle rozmów na ten temat... Jungkook wie, że nie potrafiłbym związać się z chłopakiem. 
- Proszę cię, nie krzycz...
- Co robię źle?
- Wszystko robisz tak jak należy...
- Więc o co chodzi?
- Rozmawialiśmy już o tym...- brunet zmierzył mnie wzrokiem, po czym w milczeniu wyszedł z kuchni kierując się w stronę naszego pokoju. Wiem, że go ranię. Mam tego pełną świadomość, ale nie potrafiłbym być z nim na siłę. Może... fakt może mi na nim zależy, ale nie do tego stopnia, by się z nim wiązać... to w końcu tylko lalka...
W milczeniu ruszyłem na uczelnię. Na szczęście miałem dziś tylko jeden wykład, na którym mało nie zasnąłem. 
- Zelo?
- Hm?- podniosłem głowę spoglądając na stojącą nade mną Hyorin. Westchnąłem wstając - O co chodzi?
- Pamiętasz, że mamy dzisiaj randkę?
- Co mamy?- dziewczyna nieco się zmieszała rumieniąc się - To miała być jedynie nauka... troszkę źle to zrozumiałaś.
- A...ale...
- Poza tym mam na dzisiaj inne plany... sorki.- po tych słowach narzuciłem na ramię torbę, po czym wyszedłem z sali wykładowej. Nie mogłem przestać myśleć o Jungkooku. Co jest ze mną nie tak? Może on ma rację? Może nad miłością nie da się zapanować i człowiek nie może wybrać czy pokocha osobę tej samej czy też przeciwnej płci? Z tą zagadką wyszedłem na dziedziniec. Wśród tłumu studentów ujrzałem stojącego przy drzewie Jungkooka... zagubionego i niezwykle przestraszonego tym, co dzieje się wokół niego. Zdezorientowany i okropnie przerażony podbiegłem do niego wtulając go w siebie - Zwariowałeś? Co ty tutaj robisz?- brunet zrobił krok w tył uważnie mi się przyglądając.
- Stęskniłem się za tobą... i... przepraszam cię za tą poranną kłótnię...- uśmiechnąłem się opierając chłopaka o drzewo. Zatapiając dłonie w jego czarnych włosach połączyłem nasze usta pocałunkiem. Miałem gdzieś, że moja grupa czy też inni studenci i wykładowcy mogą to zobaczyć. Najważniejszy był dla mnie w tym momencie Jungkook. Lalka odwzajemniała niezwykle delikatnie i nieśmiało. W domu jest inny... odważny... widać, że miejsce publiczne nieco go krępuje. 
- Chodźmy do domu.- szepnąłem łapiąc go za rękę. Chłopak skinął głową delikatnie się uśmiechając.
- Zelo!- oho... nadchodzą kłopoty. Odwróciłem się spoglądając na idącą w naszym kierunku Hyorin. Chyba nie ma na świecie nic gorszego niż zazdrosna, mściwa laska.
- Czego chcesz?- Jungkook nie puszczając mojej dłoni schował się za mną uważnie przyglądając się dziewczynie.
- Kto to jest?- Hyorin była wściekła. Patrzyła na kukłę z ogromną nienawiścią i chęcią zemsty.
- To nie jest twoja sprawa Hyorin... myślę, że wszystko już raczej sobie wyjaśniliśmy.
- Wystawiłeś mnie dla.... dla faceta?! Jesteś pedałem?!- czułem na sobie wzrok innych studentów. Czułem się zawstydzony, ale wiedziałem, że takie sytuacje będą się zdarzać i że muszę tłumić je już w zarodku. Gdy ujrzałem idącego w naszym kierunku mojego ulubionego wykładowcę uśmiechnąłem się całując Jungkooka w głowę.
- Jestem gejem, a to mój chłopak... twoja reakcja świadczy o tym, że jesteś okropnie dziecinna i niedojrzała. Wiesz... nawet jakbym był hetero nie chciałbym mieć tak żałosnej i pustej panny.- zamurowało ją... o to mi właśnie chodziło.
- Wszystko w porządku? Może chcesz porozmawiać?
- Nie Panie Profesorze... wszystko jest już okej, dziękuję.- ukłoniłem się, po czym w końcu w spokoju mogliśmy opuścić teren uczelni. Gdy zeszliśmy z widoku Jungkook zatrzymał się wpatrując się w chodnik - Co się dzieje?
- Przepraszam...
- Co takiego?
- Nie chciałem żebyś miał przeze mnie kłopoty.
- Aishh dzieciaku... o czym ty mówisz?- złapałem go za rękę - Chodź do domu, bo zmarzniesz.
- Ja... nie chciałem żebyś miał z tego tytułu nieprzyjemności...
- Jungkook...- podszedłem do bruneta wpatrując mu się w oczy - W dzisiejszych czasach to normalne... homoseksualizm zawsze był, jest i będzie tępiony... trzeba się z tym pogodzić.
- Ale rano jeszcze mówiłeś...
- Nie mogę przestać o tobie myśleć.... nie jem, nie śpię... czuję się jak zakochana gimnazjalistka... wszystko przez ciebie Jungkook.- chłopak spojrzał na mnie lekko się uśmiechając. Następnie wspiął się na palce delikatnie mnie całując - Chodź cukierku.- Kook zachichotał łapiąc mnie kurczowo za rękę. Cieszę się, że w końcu wszystko sobie wyjaśniliśmy. Po wejściu do domu Jungkook postawił mnie pod ścianą, po czym po podstawieniu sobie pufy, wszedł na nią uważnie mi się przyglądając - Co jest?
- Tutaj się nie będę wstydził.- zaśmiałem się głaszcząc go po głowie.
- Daj mi się najpierw rozebrać.
- Oj za chwilkę.
- Okej... dawaj buzi.- brunet zatopił się w moich ustach rozpinając mi powoli płaszcz. Jego drobne dłonie jeździły po dżinsowej koszuli drażniąc tym samym moją klatkę piersiową. Złapałem go za talię przyciągając go bliżej siebie - Miało być tylko buzi.- szepnąłem całując go po uchu. Jungkook uśmiechnął się cicho mrucząc.
- Jesteśmy oficjalnie razem?
- Myślę, że tak. 
- W takim razie trzeba to czymś przypieczętować.- spojrzeliśmy na siebie.
- Co konkretnie masz na myśli?
- Chodź do pokoju.
- Chyba zwariowałeś.
- Czemu? 
- Dla mnie to zbyt szybko.
- Nie ufasz mi?- westchnąłem cmokając go w policzek.
- Oczywiście, że ufam, ale zrozum proszę, że nie jestem na to gotowy.- brunet zszedł z pufy. Widziałem, że jest zawiedziony - Skarbie, przepraszam.
- Nie musisz... rozumiem. Nie chciałem na ciebie naciskać.
- Kookiś...- kukła ruszyła do salonu kładąc się na kanapie. Wściekły na siebie skierowałem się do kuchni odgrzewając przygotowany przez bruneta obiad - Zjesz ze mną? 
- Nie jestem głodny.
- A napijesz się kawy?
- Nie chcę.- warknąłem siadając przy stole... widzę, że gorzej z nim niż z babą. Jedząc dak galbi przeglądałem w tablecie oferty wakacji do Stanów. Ta wycieczka pomogłaby mi w napisaniu pracy licencjackiej. Gdyby tylko Jungkook był w stanie porozumieć się w jakiś sposób z lalkami znajdującymi się w muzeum Warrenów... to byłoby coś.
- Jungkook?
- Hm?
- Chodź na chwilę.
- Po co?
- Chcę ci coś pokazać.- po chwili u mojego boku znalazł się brunet - Co powiesz na wakacje w Stanach?
- Jak to?
- No wiesz... tylko ty i ja.- jego skorupa powoli pękała - Hm?Podoba ci się ten pomysł?
- Głupio się pytasz.- odpowiedział wieszając mi się na szyi. 
- Przeszedł foszek?
- Nie zaczynaj, bo oberwiesz.
- Grozisz swojemu panu?
- A weź...- zachichotałem ciągnąc go na kolana. Gdy już na nich siedział objąłem go w talii cmokając go w ramię.
- Misiuuu...
- No co?
- Kocham cię.- widziałem malujący się na jego twarzy delikatny uśmiech, który za wszelką cenę starał się ukryć - No już nie graj takiego twardziela.- ten jedynie zaśmiał się wtulając się we mnie. 
- Przepraszam... po prostu tak bardzo cię kocham, a... nie wiem jak mam ci okazywać miłość... wydaje mi się, że to co robię i ci proponuję jest dobre...
- Jest myszko... niczym już się nie obwiniaj i nie martw, dobrze?- Jungkook skinął głową wtulając się we mnie jeszcze bardziej. Objąłem go zatapiając usta w jego zagłębieniu szyi. Mogłem siedzieć z nim tak godzinami... czuć jego bliskość i słodki zapach. Cieszę się, że w końcu przyznałem się do uczuć jakimi darzę tą słodką istotkę. 

~c.d.n.
--------------------------------------------------------------------------------------------------------------


24 lutego 2016

Zelo & Jungkook ~cz.3 [Be my doll]



                 
                 [włączamy]  Obudziłem się w środku nocy. W pokoju panowała głucha cisza, której towarzyszyła przerażająca ciemność. Wziąłem głęboki oddech rozglądając się dookoła. Byłem sam... nie było obok mnie troskliwego Jungkooka. Zdezorientowany sięgnąłem po telefon... dochodziła 3 w nocy.
- Jungkook...- zwlokłem się z łóżka podchodząc do komody, na której wyznaczyłem lalce miejsce, jednak tam również go nie było. A co jeśli rzeczywiście był to tylko sen? Tego przecież chciałem, ale... cała ta sytuacja była zbyt prawdziwa, by mogła okazać się snem. Coś mi tu nie gra - Jungkook, gdzie jesteś?- w korytarzu zauważyłem dochodzące z salonu światło telewizora. Pewniejszy siebie ruszyłem w wyznaczone miejsce - Jungkook...- tam również go nie było. Gdzie ten dzieciak sie do cholery podziewa? Co jeśli wyszedł z mieszkania i teraz nie ma pojęcia jak wrócić do domu? A może uciekł?... Może byłem dla niego tak okrutny, że postanowił odejść. Nie... to niemożliwe... twierdził, że nie chce przecież zmieniać właściciela. Wyłączyłem telewizor stojąc w absolutnej ciemności. Nie mam pojęcia co mam zrobić. 
- Czemu nie śpisz?- ponownie mój wrzask zatrząsł całym blokiem. Odwróciłem się patrząc na przemokniętego bruneta.
- Zwariowałeś?! 
- A... ale o co chodzi?- zapytał cicho kładąc na kanapie jakąś reklamówkę. 
- Gdzie ty byłeś?! Czemu jesteś taki mokry?! Powiedziałem przecież wyraźnie, że masz zakaz wychodzenia!- Jungkook otworzył szeroko oczy... widziałem... widziałem jak się kurczy - Jungkook...- złapałem go gdy jego wysokość osiągała metra - Hej... co ty wyprawiasz?- w jego ciemnych, lśniących oczach pojawiło coś na wzór łez - Jungkook...
- Chciałem tylko kupić ci leki... miałeś w nocy gorączke, a nie mogłem znaleźć nic w domu.... przepraszam.
- Boże Jungkook.- wtuliłem w siebie lalkę czując przy tym okropne wyrzuty sumienia. Gdybym tylko wiedział... z drugiej strony czemu wściekłem się na niego tak bardzo? Kwestia troski... strachu... czy może czegoś więcej?
- Nie bądź na mnie zły.
- Nie jestem... jestem teraz zły na siebie.
- Na siebie? Czemu?- jego drobne ciałko ponownie, jednak bardzo powoli znów zaczęło przybierać ludzkich kształtów.
- Bo na ciebie nakrzyczałem, a nie powinienem był tego robić... przepraszam.- po chwili przede mną siedział zmartwiony Jungkook. Nie mogę... po prostu nie mogę patrzeć w jego oczy. Są tak piękne, jednak mam wrażenie jakby widział wszystkie emocje, które mną targają. Sam mówił, że lalki mają nadzwyczajne zdolności... kto wie co teraz się dzieje w jego głowie - Czemu tak na mnie patrzysz?- jego twarz nie zmieniała wyrazu... przyznam szczerze, że potwornie mnie to przeraża. Po upływie kilku sekund kukła zbliżyła się do mnie patrząc na moje wargi. Jego delikatne dłonie starały się jak najsubtelniej dotykać mojej twarzy. Nie podoba mi się to co on wyprawia. Wiem... sam przyznał mi się, że mu się podobam, ale nie godzę się na coś takiego. Nie jestem gejem, a to co teraz robimy właśnie czymś takim zalatuje - Hej...- brunet usiadł na mnie okrakiem łącząc nasze usta pocałunkiem. Mimo moich zasad i tego co powiedziałem wcześniej, nie jestem w stanie mu odmówić. Nie potrafię pojąć tej chorej więzi między nami... nie wiem nawet czy chcę ją zrozumieć. Gdy Kook przeniósł wargi na moją szyję oprzytomniałem, jednak nie chciałem znów wybuchać, by nie doprowadzać do podobnej sytuacji - Kookiś...
- Hm?
- Wiesz... znów mi słabo...- śmiać mi się chcę... mogłem powiedzieć "nie dziś, boli mnie głowa". Swoją drogą głupszej wymówki nie mogłem znaleźć, jednak jak pomyślę sobie, że miałbym wylądować z nim w łóżku, to aż mnie skręca. 
- Co?- brunet spojrzał na mnie pospiesznie ze mnie wstając - Dasz radę dojść do łóżka?
- Tak... myślę, że tak.- wstałem idąc powolnym krokiem w stronę pokoju. Najdziwniejsze było to, że rzeczywiście czułem się coraz gorzej. Zupełnie tak, jakby została wyssana ze mnie cała energia. Do tego potwornie bolała mnie głowa, a czoło było coraz cieplejsze. Może rzeczywiście miałem w nocy napad gorączki. Gdy położyłem się do łóżka okryłem się kołdrą robiąc tym samym miejsce dla Jungkooka... dlaczego? Sam nie wiem. Ten jednak po chwili usiadł obok mnie wręczając mi kupione przez siebie leki.
- Weź je i idź spać.- usiadłem więc faszerując się garścią kapsułek.
- Położysz się ze mną?
- W tym czasie napiszę za ciebie referat na poniedziałek.
- Co?... Jungkook...
- Temat "Czy opętane złą klątwą przedmioty to tylko mit czy jednak rzeczywistość" to mój konik... obiecuję ci, że dostaniesz 5. 
- Ale...
- Ty masz wypocząć. Przed tobą jeszcze niedziela i masz przeleżeć cały jutrzejszy dzień w łóżku. 
- Nie chcę sam...- aishhh... czy ten dupek mną kieruje? Nie wierzę w to co mówię.
- Cały czas będę obok ciebie.- skinąłem głową ponownie zasypiając. Nic już nie rozumiem.

*

        Obudziło mnie światło wpadające przez okna pokoju. Mimo nocnej ulewy dzisiejszego dnia na dworze panowała piękna, słoneczna pogoda, która obudziła mnie w tak bestialski sposób. Gdy się przeciągałem poczułem zapach czegoś niezwykle słodkiego. Zaciekawiony ruszyłem po cichu do kuchni, w której królował nie kto inny jak Jungkook. Oglądając w telewizji zagraniczny program kulinarny, dzielnie przygotowywał naleśniki. Oparłem się o futrynę drzwi przyglądając się jego staraniom. Robił dosłownie dziesięć rzeczy na raz. Smażył naleśniki, robił bitą śmietanę, kroił owoce, parzył kawę... widać, że ma nadludzkie zdolności. 
- Jungkook.- brunet spojrzał na mnie szeroko się uśmiechając.
- Jak się czujesz?
- Znacznie lepiej.- odwzajemniłem jego uśmiech podchodząc do lady - Spałeś dzisiaj?
- Y y... ja nie potrzebuję snu.- odpowiedział wręczając mi pysznie wyglądające śniadanie. 
- Mm, ale fajnie wygląda... sobie też masz nałożyć.- brunet przytaknął robiąc również porcję dla siebie. Gdy usiedliśmy przy stole zaczęliśmy od razu jeść - Pycha.
- Cieszę się, że ci smakują. 
- Co chciałbyś dzisiaj robić? 
- A właśnie.- Jungkook pobiegł do salonu, po czym wręczył mi kilkunastu stronicowy referat - Mam nadzieję, że tyle wystarczy.- otworzyłem szeroko oczy nie mogąc uwierzyć w to, co właśnie widzę.
- Ile nad tym siedziałeś?
- Zaledwie trzy godziny. 
- Wow... nie wiem jak mam ci za to dziękować. Ogólnie... za wszystko co dla mnie robisz...
- Pooglądajmy dzisiaj razem filmy.
- Co?
- Chcę spędzić z tobą cały dzień. To będzie dla mnie najlepsze wynagrodzenie. 
- Dobrze... co chciałbyś obejrzeć? 
- Długo o tym myślałem i tak...- chłopak sięgnął po mój tablet pokazując mi listę filmów - Zaczniemy od największego smaczku jakim jest Chucky, później przejdziemy przez Lalki, Annabelle i Martwą Ciszę. Ostatnio też udało mi się znaleźć film Heidi, hm... chyba tyle.- no tak... wszystkie te filmy opowiadają o nawiedzonych, demonicznych lalkach. Zaśmiałem się czochrając kukle włosy.
- Ty psycholu. Mogłem się tego spodziewać.
- A więc się zgadzasz?
- Oczywiście, że tak.- chłopak podskoczył szeroko się uśmiechając.
- Strasznie się cieszę.- gdy zjedliśmy włożyłem naczynia do zmywarki, podczas gdy Kook szykował dla nas "kino". Po wejściu do salonu ujrzałem leżący na podłodze materac okryty stosem kocy i poduszek. Wokół niego walały się przekąski i napoje - Wszystko już jest gotowe.- powiedział stawiając na materacu miskę z popcornem.
- Zadziwiasz mnie.
- Hm... ty się za to nie przygotowałeś.
- Nie rozumiem.- brunet wręczył mi bluzę i puchate skarpety.
- Nie zapominaj, że jesteś chory.- po tych słowach pobiegł pędem po leki, które po chwili wylądowały w moim żołądku - Teraz możesz oglądać.- cmoknąłem go w czoło, po czym rozsiedliśmy się na materacu robiąc sobie maraton horrorów. Po kilku minutach Chuckiego, Jungkook wtulił się w moją klatkę piersiową głaszcząc mnie jednocześnie bardzo delikatnie po talii. Uśmiechnąłem się pod nosem wtapiając dłoń w jego gęste włosy, po czym zacząłem głaskać go po głowie. Czułem jak się uśmiecha... muszę przyznać, że jest on niesamowicie uroczy i w pełni świadomy przyznaję, że był to mój najlepszy, życiowy zakup... jakkolwiek to nie brzmi - Nie boisz się?- szepnął cmokając mnie w ramię. [włączamy]
- Może trochę.
- Obronię cię.- spojrzeliśmy na siebie uśmiechając się.
- Jungkook...
- Tak?
- Myślisz, że takie lalki jak Chucky czy... hm... może inaczej... Znasz na pewno prawdziwe historie o Annabelle czy Robercie.
- Pewnie, że znam... a o co chodzi?
- Myślisz... myślisz, że jeśli naprawdę były one w jakiś sposób żywe... umiałbyś się z nimi porozumieć?- durne pytanie.. bałem się, że wyjdę na idiotę, jednak po zadaniu go zauważyłem na twarzy mojej lalki niesamowite zaciekawienie.
- Nigdy o tym nie myślałem, ale skoro jesteśmy teraz tacy sami... myślę, że tak...- odkąd mieszka ze mną Jungkook temat lalek ciekawi mnie jeszcze bardziej i chcę zgłębić wszystkie tajniki związane z tym tematem.
- Póki co to mi wystarczy.- wiem, że te lalki znajdują się teraz w Stanach w muzeum Warrenów. W sumie wakacje w takim miejscu dobrze... chyba dobrze by nam zrobiły. 
- Czemu o to pytasz?
- Z czystej ciekawości.- odpowiedziałem całując go w nos - Oglądaj.
- Muszę siku.
- Leć.- gdy brunet zniknął za drzwiami łazienki sięgnąłem po tablet wchodząc w stronę, na której upatrzyłem wcześniej fortepian dla Jungkooka. Zamówiłem go... w końcu mu to obiecałem. Chcę żeby miał ze mną jak najlepiej.
- Jestem.- uśmiechnąłem się odkładając przedmiot, po czym wyciągnąłem w stronę chłopaka ręce.
- Chodź.- ten podekscytowany wtulił się we mnie.
- Zeloooo...
- Coooo?- chłopak zaśmiał się spoglądając na mnie.
- Mogę cię pocałować?- myśli mówiły "nie", usta jednak "tak". Jungkook pieścił opuszkami palców moją twarz, podczas gdy jego usta nieśmiało smakowały moich. Trwało to naprawdę długo. Głaskałem go po plecach, co zachęcało chłopaka do dalszego działania, jednak widziałem, że mimo ogromnej chęci stara się hamować. W pewnym momencie zbliżył się do mojego ucha delikatnie je całując - Kocham cię Zelo.- szepnął wtulając się we mnie. Czułem jak serce rozsadza mi klatkę piersiową. Znów miałem ochotę odpowiedzieć "ja ciebie też". Nie, spokojnie... to tylko lalka... to normalne, że zabawka przywiązuje się do swojego właściciela. Skoro więc odpowiem mu, że go kocham nic się chyba nie stanie.
- Też cię kocham mały.- chłopak uśmiechnął się zamykając oczy.
- Nie puszczaj mnie.- skinąłem głową cmokając go w głowę i okrywając go kocem... zasnął... zasnął twierdząc, że lalki nie potrzebują snu. Widzę, że mam kolejną zagadkę do rozwiązania. Nasza relacja jest coraz dziwniejsza i coraz mniej ją rozumiem, jednak to, co mi się przytrafiło jest niesamowicie ciekawe i cieszę się, że mimo początkowego strachu dotknęło to właśnie mnie. 

~c.d.n.
-----------------------------------------------------------------------------------------------------------


22 lutego 2016

Zelo & Jungkook ~cz.2 [Be my doll]




                         Zasnąłem z lalką w objęciach. Bałem się ją puszczać... bałem się, że wtedy stanie się coś złego... że coś mi zrobi... Po co ryzykować? Mimo to rano położyłem ją na łóżku i poszedłem do łazienki. Stojąc przed lustrem wpatrywałem się w swoje żałosne odbicie. Na co mi to było? Mogłem darować sobie taką pasję i dalej uczyć się o restauracji obrazów i konserwacji mebli... tak byłoby prościej. Teraz przynajmniej żyłbym w spokoju, a nie zastanawiał się czy dożyję następnego dnia.
- Hej...- wrzasnąłem uderzając plecami o szafkę. W drzwiach stał zdziwiony, ale też niezwykle spokojny Jungkook - Nie chciałem cię przestraszyć.- czyli to nie był sen... szkoda. Wziąłem głęboki oddech wbijając wzrok w chłopaka.
- Musimy... musimy porozmawiać...
- Dobrze.- lalka uśmiechnęła się kierując się w stronę salonu. Miałem ochotę uciec z mieszkania i nigdy więcej do niego nie wracać, jednak nie było to niestety możliwe. Usiadłem na kanapie obok Kooka. Wygląda... zupełnie jak człowiek. Nie powiedziałbym, że jego prawdziwym wcieleniem jest drewniane ciało - O czym chcesz ze mną rozmawiać?
- O... wszystkim... Może... jak ty... czemu ty do cholery żyjesz?- pytanie po prostu wybitne, ale jestem w tak ogromnym szoku, że nie potrafię wymyślić lepszego. Jungkook jednak uśmiechnął się łapiąc mnie za rękę.
- Od samego początku musiałeś poczuć do mnie coś więcej niż tylko fascynację... lalki to wyczuwają dzięki czemu mogą przybrać ludzkie ciało.
- Co... przecież to niemożliwe. 
- Wszystko jest możliwe... boisz się po prostu w to uwierzyć. 
- Może...- powolnym ruchem zabrałem dłonie z rąk Kooka. Chłopak musiał zrozumieć, że nie czuję potrzeby jego dotyku więc zawiedziony zaczął się ode mnie odsuwać - Jak ty to sobie wyobrażasz...
- Ale co?
- No nie wiem... twoje życie tutaj...
- Będziemy najlepszymi przyjaciółmi... znaczy...- brunet spojrzał na mnie speszony - Jesteś moim panem... ale... chciałbym się z tobą przyjaźnić.- dziwak. Mimo to uśmiechnąłem się do niego przytakując.
- Dobrze... coś jeszcze?- widziałem jak chłopak znów nabiera pewności siebie.
- Będę sprzątał, gotował, robił zakupy, a ty będziesz mógł spokojnie się uczyć.- hm... to w sumie nie takie głupie.
- Ale... ty nie masz... nie wiem... zamiaru zabicia mnie czy coś...- brunet zaśmiał się chowając twarz w dłoniach.
- Obejrzałeś chyba za dużo horrorów... nic ci nie zrobię. 
- Mhm...- zamyśliłem się wbijając wzrok w stojący przed nami telewizor - Wiesz... cały czas zastanawiam się jak to jest możliwe... mam wrażenie, że Jongup mi czegoś dosypał do kawy i dlatego widzę cię... żywego.- po chwili poczułem zawisające na sobie ciało oraz towarzyszący temu śmiech.
- Jesteś strasznie uroczy... Czasem warto wierzyć w rzeczy nadprzyrodzone. Uwierz mi, że wtedy będzie żyło ci się lepiej. 
- Jakoś nie chce mi się w to wierzyć.
- Poważnie. Jak żyłem w ludzkiej postaci uwielbiałem oglądać horrory, czytać o niewyjaśnionych zjawiskach... lądowałem wtedy w zupełnie innym świecie, takim... jak na mój gust lepszym. 
- Skoro tak mówisz...- westchnąłem spoglądając na uśmiechniętą twarz kukły - No dobrze... to na co masz teraz ochotę?
- Zrobiłbyś mi kakao?
- Pewnie.- ruszyłem do kuchni i zacząłem przygotowywać napój. Po chwili zauważyłem wskakującego na blat kuchenny chłopaka. Normalnie takie skakanie po meblach wytrąciłoby mnie z równowagi, jednak ten dzieciak... lalka... zwał jak zwał, jest tak uroczy, że nie jestem w stanie mu czegokolwiek zabraniać - Opowiesz mi coś o sobie?
- Mhm... a co chciałbyś wiedzieć?
- W sumie... wszystko... 
- Oho... ciekawość to pierwszy stopień do piekła.
- No nie strasz mnie...
- Żartuję.- na twarzy lalki znów zagościł słodki uśmiech - Po kolei... tylko uważaj, bo możesz mi tu zasnąć z nudów.- uśmiechnąłem się wręczając brunetowi kubek z ciepłym kakao - Dziękuję.
- Proszę... no to słucham.
- Całe życie mieszkałem w niewielkiej wsi pod Seoulem. Moja mama zmarła jak miałem trzy lata więc niewiele mogę ci o niej powiedzieć... Po jej śmierci ojciec stał się moim najlepszym przyjacielem i w zasadzie miałem tylko niego. Jak poszedłem do gimnazjum zacząłem interesować się opętaniami, demonologią, żyjącymi zabawkami, no wiesz.... hm... w sumie temat żywych, złych lalek fascynował mnie najbardziej.- tutaj przerwał biorąc łyk kakaa - Ojcu się to nie podobało i za wszelką cenę starał się znaleźć mi inne zainteresowania. Mam mówić dalej?
- Pewnie.- wow... ten chłopak opowiada w taki sposób, że mam ochotę słuchać go godzinami.
- Kilka miesięcy przed moją śmiercią zapisał mnie do szkoły muzycznej, do której musiałem dojeżdżać właśnie do Seoulu. Miałem prawo jazdy, swój samochód... hm... brak wyobraźni również...- Jungkook westchnął patrząc przez kuchenne okno wybiegające na park - Nauczyciel zadzwonił do mnie, że na czwartkowe zajęcia mam przyjechać dopiero na 20... tamtego wieczoru okropnie padało... widoczność na drodze była okropna... Mimo to miałem poczucie obowiązku i chciałem jak najszybciej dojechać do szkoły muzycznej. Pech chciał, że przez moją głupotę samochód wpadł do rowu uderzając w stojące przy nim drzewa... Ze mnie... ze mnie i z samochodu została miazga.- miałem łzy w oczach... naprawdę... nie wiem co mam teraz odpowiedzieć. W końcu Kook spojrzał na mnie uśmiechając się - Wiesz co jest najlepsze?- pokręciłem przecząco głową - Z wypadku nie pamiętam kompletnie nic... Jakieś takie hm... przebłyski świadomości miałem... w zasadzie sam nie wiem kiedy. Było to jednak okropnie bolesne i denerwujące. Pamiętam, że siedziałem na komodzie i mogłem jedynie poruszać oczami. Gdy widziałem ojca chciałem zwrócić na siebie jego uwagę, ale nie potrafiłem... wszystkie moje wołania i krzyki były tłumione we mnie.... teraz wiem dlaczego.
- Jungkook.... tak mi przykro...
- Hm?... Nie, niepotrzebnie.- brunet zmieszał się łapiąc mnie za rękę - Nie chcę żebyś się przeze mnie martwił. Bardzo się cieszę, że dzięki uczuciom jakimi mnie obdarzyłeś znów mogę poczuć się człowiekiem.- uśmiechnąłem się głaszcząc go delikatnie po dłoni.
- Postaram się żebyś znów był szczęśliwy.- po chwili moje ciało runęło z impetem na ziemię. Dlaczego? Kukła rzuciła się na mnie mocno mnie przytulając.
- Dziękuję Zelo!... Mam nadzieję, że to nie będzie dla ciebie kłopot.
- Aishh dzieciaku, to bolało.
- Przepraszam... strasznie cię przepraszam!- hm.. nie rozumiem czemu on się tak wszystkim przejmuje.
- Już dobrze.- westchnąłem głaszcząc go po głowie - Następnym razem jak będziesz chciał się przytulić to musisz mnie wcześniej ostrzec... Masz chłopaku siłę.
- Dobrze... przepraszam.- chłopak jakby nagle złagodniał. Wtulił się we mnie z ogromnym spokojem. Objąłem go ramieniem lekko się uśmiechając.
- Powiesz mi na jakim instrumencie uczyłeś się grać?- Jungkook podniósł głowę. Widziałem na jego twarzy zaskoczenie.
- Na... na fortepianie i organach.
- Pamiętasz coś jeszcze?
- Tak... myślę nawet, że potrafię więcej niż przed śmiercią.
- Chciałbyś mieć tutaj fortepian?
- Ja... ja nie śmiałbym nawet o to prosić...
- Żaden problem, aleee... jest jeden warunek.- lalka wyprostowała się uważnie mi się przyglądając - Masz grać dla mnie codziennie.
- Tak jest.- w sumie może cała ta sytuacja nie będzie taka zła? Uśmiechnąłem się głaszcząc go delikatnie po niesamowicie bladym i zimnym policzku. Brunet ujął niepewnie moją dłoń, składając na niej nieśmiały pocałunek. Czułem jak przez moje ciało przebiegają dreszcze mimo to czułem pewne hamulce przed ostatecznym wycofaniem się.
- Jungkook...- chłopak usiadł bliżej mnie uważnie mi się przyglądając - Co ty robisz?
- Patrzę na ciebie.
- Czemu w taki sposób?
- Bo mi się podobasz... chcę ciągle na ciebie patrzeć.- przełknąłem z trudem ślinę. Nie chcę wypytywać go o to jak wygląda miłość w jego mniemaniu... na to jeszcze przyjdzie pora - A ja?
- Hm?
- Podobam ci się?
- Wiesz... jesteś ładny...
- Tak czy nie?
- Tak... podobasz mi się.- jako lalka... chociaż w ludzkiej postaci jest jeszcze piękniejszy. Czuję... coś w rodzaju fascynacji jego osobą. Mam wrażenie jakby ten dzieciak sterował moimi myślami i uczuciami... sam nie wiem jak mam to wyjaśnić. Jungkook uśmiechnął się schodząc ze mnie. Gdy wstałem przytulił się do mnie chichocząc.
- Co chcesz zjeść na obiad i kolację?
- Ja nam coś przygotuję.
- Nie!- otworzyłem szeroko oczy odsuwając się od bruneta - Przepraszam... po prostu chcę ci się odwdzięczyć... przepraszam Zelo, przepraszam.
- Już dobrze.... to... zrób coś... co chcesz...- chłopak skinął głową zabierając się do pracy. Ja natomiast pędem ruszyłem do swojego pokoju, po czym pospiesznie odpaliłem laptopa. Znów starałem się namierzyć mężczyznę, który wcisnął mi to dziwactwo, jednak wszelkie próby dojścia do niego po dobroci szły na marne - Tak się bawić nie będziemy...- namierzyłem IP komputera, z którego zostało wysłane ogłoszenie. Znałem dokładny adres i numer telefonu. Starałem się skontaktować z mężczyzną, jednak ten odrzucał każde połączenie - Cholera...
- Obiaaaad.- w drzwiach stanął uśmiechnięty Jungkook.
- Co? Już? Jak to możliwe?
- My lalki mamy nadzwyczajne zdolności, pamiętaj Zelo.
- No... dobrze...- westchnąłem, po czym ruszyłem za chłopakiem do kuchni. To co zobaczyłem na stole wyglądało i pachniało tak niesamowicie, że dostałem niemalże ślinotoku.
- Mam nadzieję, że będzie ci smakować.
- Żartujesz? Wow, to jest...
- Daj mi buzi... taka zapłata wystarczy.- w końcu to tylko lalka, która chce odrobiny miłości. Uśmiechnąłem się stając na wprost bruneta, po czym delikatnie pocałowałem go w policzek - Tutaj.- powiedział dotykając palcem ust.
- Nie zapędzasz się?
- Prooooszę, tylko jeden buziak.
- Dobrze już dobrze.- zaśmiałem się unosząc delikatnie jego twarz. Po chwili mogłem smakować jego słodkich, delikatnie zaczerwienionych ust. Gdy Kookiś poczuł moją bliskość włączył niepewnie język, jednak jak dla mnie to było stanowczo za dużo - Mmm... miał być tylko buziak.
- Przepraszam.- kukła uśmiechnęła się odsuwając mi krzesło - Chodź.- gdy usiadłem nałożył mi wszystkiego co tylko było możliwe, po czym usiadł na przeciwko mnie szeroko się uśmiechając - Smacznego.
- A ty ze mną nie zjesz?
- Nie mogę... to pan musi wyrazić na to zgodę.
- Em... no dobrze. W takim razie rozkazuję ci zjeść ze mną.- widziałem, że to go niesamowicie uradowało. Gdy nałożył sobie jeść ponownie na mnie spojrzał.
- Pan musi zacząć.- westchnąłem wkładając do ust odrobinę warzyw.
- Twoja kolej Jungkook.
- Dziękuję.- po tym dziwnym wstępie w końcu mogliśmy się cieszyć tym niezwykle dobrym jedzeniem. Gdy skończyliśmy zaproponowałem wspólne okrzątnięcie kuchni, na które lalka zareagowała ogromnym entuzjazmem.
- To było naprawdę pyszne.- powiedziałem głaszcząc chłopaka po głowie - Mogę się teraz położyć?
- Coś cię boli? Mam iść do apteki? Zadzwonić po lekarza?
- Nie, spokojnie... boli mnie trochę głowa, to wszystko. 
- Pójdę po leki.
- Jungkook... zakazuję ci wychodzenia z domu.
- Ale...
- Powiedziałem coś... nie martw się tak o mnie.- po tych słowach zniknąłem za drzwiami swojego pokoju, po czym wskoczyłem pod kołdrę. Gdy tylko zamknąłem oczy usłyszałem dźwięk otwierających się drzwi. Po chwili nade mną stał Jungkook - Co się dzieje?
- Mogę się położyć obok ciebie?- westchnąłem unosząc kołdrę.
- Wskakuj.- nie zauważyłem jednak na jego twarzy entuzjazmu - Ejj... co się stało?
- Martwię się o ciebie.- powiedział masując mi skronie - Zamknij oczy.- jak kazał, tak też zrobiłem. Po chwili czułem, że odpływam... bałem się, że gdy się obudzę Jungkooka już nie będzie, a to wszystko okaże się być jedynie snem...

~c.d.n.
------------------------------------------------------------------------------------------------------------------


17 lutego 2016

Zelo & Jungkook ~cz.1 [Be my doll]




                          Tej nocy długo nie mogłem zasnąć. Byłem niesamowicie podekscytowany obecnością lalki. Jednak nie tylko przez to nie mogłem spać. Cały czas miałem wrażenie jakby ktoś mnie obserwował... pierwszy raz w życiu zdarzyło mi się coś takiego i powiem szczerze, że trochę mnie to przeraziło. Wprawdzie mężczyzna od którego kupiłem kukłę twierdzi, że jej oczy zrobione są w taki sposób, że masz wrażenie jakbyś był obserwowany... może właśnie to czułem zeszłej nocy. Mimo to na drugi dzień nie odczuwałem specjalnie zmęczenia. Pożegnałem się z lalką i z uśmiechem na twarzy wyszedłem na zajęcia. Jak dobrze, że dzisiaj jest piątek. Jestem już zmęczony tym wszystkim i w końcu będę mógł odrobinę odpocząć. Podczas weekendu będę mógł również lepiej poznać moją nową zdobycz i to właśnie cieszyło mnie najbardziej. 
- Ominął cię bardzo ciekawy wykład.- znów ten nudziarz... Westchnąłem ściągając z siebie kurtkę.
- Ciebie też miło widzieć.
- Profesor był zawiedziony twoją nieobecnością.- z kim przyszło mi żyć... Warknąłem spoglądając na mojego przyjaciela stojącego obok nas.
- Masz może notatki z tego wykładu?
- Jasne.- chłopak od razu wyciągnął zeszyt wręczając mi go - Skseruj go w domu... póki co i tak nie jest mi potrzebny.
- Nie będziesz się uczył podczas weekendu?- czemu ten koleś się nas przyczepił? Jest tylu ludzi na naszym kierunku, a ten musi łazić akurat za nami.
- Nie? Mam swoje życie prywatne...- spojrzałem na przyjaciela cicho chichocząc. Wreszcie ktoś zamknął japę temu lizusowi - Dobra Zelo... chodź po kawę.- ah tak... moi znajomymi i rodzina mówią na mnie Zelo... skąd to się wzięło? Nie mam pojęcia, ale już do tego przywykłem i tak już pozostało. 
- Boże mam go dość... przyczepił się jak gówno do buta.
- Dokładnie... nie rozumiem dlaczego akurat do nas.
- Zobacz...- szepnąłem wskazując głową na idącego za nami chłopaka - Zaczyna mnie przerażać.
- Donghyun...- Jongup zatrzymał się spoglądając na chłopaka - Czego od nas chcesz do cholery? Czep się kogoś innego.- ten jednak przeniósł na mnie gwałtownie wzrok.
- Wokół ciebie panuje zła aura.
- C... co?
- Zelo, nie słuchaj go.
- Masz coś... coś co będzie cię gnębić i zatruwać ci życie aż do śmierci.
- Zaczynasz mnie wkurzać...- Jongup zacisnął pięści celując nimi w stronę kujona.
- Zaczekaj!- podszedłem do nich biorąc głęboki oddech - O czym ty mówisz?
- Wiem, że posiadasz jakiś przedmiot, który wyrządzi ci dużo zła.
- Co to za przedmiot?
- Tego nie wiem... ale odkąd go masz wokół ciebie krąży czarna chmura... nigdy nie widziałem czegoś takiego.
- Zelo chyba w to nie wierzysz.
- Poczekaj... Donghyun... ty... masz jakieś nadzwyczajne zdolności czy robisz sobie ze mnie jaja?
- Nie znam pojęcia "żart".
- W sumie racja.- burknął pod nosem Jongup.
- Wiem chyba o czym mówisz...- szepnąłem spoglądając na przyjaciela - Chodź.
- Dokąd?
- Muszę ci o czym opowiedzieć.- złapałem kolegę za rękę ciągnąc go w stronę automatu z kawą - Wczoraj... zamówiłem coś... tylko się nie śmiej.
- Nie mów, że kupiłeś sobie wibrator.
- Co?... Nie, to nie to.
- Dmuchana lalka?
- Aishh Jongup, skup się.... kupiłem wczoraj na aukcji lalkę... taką wiesz... drewnianą kukłę.
- Co? Po co ci ona?
- Mniejsza... facet, który ją sprzedawał mówił, że dziwnie czuje się w jej obecności... że czuje się obserwowany i w ogóle... co jeśli Donghyun mówił właśnie o niej?
- Boże dzieciaku, chyba w to nie wierzysz.
- Nie wiem... w nocy miałem wrażenie, że ktoś na mnie patrzy... 
- Naoglądałeś się za dużo horrorów, tyle ci powiem.
- Czemu mi nie wierzysz?
- Nie wierzę po prostu w takie bzdury.
- Szkoda...- syknąłem idąc w stronę wyjścia.
- Zelo... Zelo no nie wygłupiaj się!- wyszedłem na zewnątrz trzaskając drzwiami. Zawiodłem się na Jongupie... byłem pewien, że mnie zrozumie i poprze... trochę się rozczarowałem. Wściekły ruszyłem w stronę mieszkania. Ominę kolejne zajęcia... no cóż. Mam przynajmniej nadzieję, że nic nie przeszkodzi mi w uczęszczaniu na nie w przyszłym tygodniu. Po drodze wstąpiłem do sklepu po drobne zakupy na obiad. Miałem ochotę najeść się i iść spać... Po wejściu do mieszkania rozebrałem się, po czym zaniosłem do kuchni reklamówki z zakupami. 
- Jak tam się ma moje cudo?- uśmiechnąłem się pod nosem wchodząc do pokoju. Gdy ujrzałem leżącą na ziemi lalkę uśmiech z mojej twarzy automatycznie zniknął. Pospiesznie ją podniosłem oglądając każdy jej centymetr - Uf... nic ci nie jest.- po tych słowach posadziłem ją w wyznaczonym miejscu - Masz się stąd nie ruszać, jasne?- zaśmiałem się trącając delikatnie palcem jej nos. To głupie... rozmawiam z tą lalką jakby była człowiekiem. Może to przez samotność? Mieszkam sam... z dala od rodzinnego domu. Może rzeczywiście głupieję? Dobrze, że teraz mam lalkę... przynajmniej mam do kogo otworzyć buzię. Po wejściu do kuchni umyłem ręce i zabrałem się za krojenie warzyw. [włączamy] Wtedy też usłyszałem głośne huknięcie. Podskoczyłem odkładając na bok nóż - Co jest...- ruszyłem w stronę miejsca, z którego wydobył się ten potworny hałas. Ponownie ujrzałem leżącą na ziemi kukłę. Trochę się przestraszyłem, ale wmawiałem sobie, że to wina przeciągu czy złego usadzenia przedmiotu. Tym razem usadziłem ją na środku łóżka i pozamykałem wszystkie okna, po czym powróciłem do wykonywanej wcześniej czynności. Cisza... tak, to musiał być przeciąg. Odetchnąłem z ulgą wrzucając warzywa na patelnię. Z lekkim uśmiechem zabrałem się za przygotowanie mięsa. Zacząłem podgwizdywać piosenkę, która ostatnio dość często leci w radiu. Nagle jednak z mojego pokoju huknęła nucona przeze mnie piosenka. Zupełnie tak jakby ktoś włączył radio i to na najwyższych obrotach. Wrzasnąłem opierając się o kuchenny blat. To jakaś paranoja... Wziąłem nóż i powolnym krokiem ruszyłem w stronę sypialni. Nikogo w niej nie było... nikogo poza lalką, która siedziała przy radiu - To żart?- spanikowany wyłączyłem muzykę przyglądając się uważnie kukle - Taki jesteś twardy?- mój głos drżał, a serce biło szybko jak nigdy dotąd - W takim razie pokaż mi co jeszcze potrafisz... czemu robisz to wszystko gdy nie patrzę?!- bałem się... to wszystko wyglądało jak scena z horroru. Po moim krzyku lalka poruszyła gwałtownie głową. Przestraszyłem się do tego stopnia, że przewróciłem się na ziemię - To niemożliwe... 
- Potrzebuję miłości.- po pokoju rozeszły się szepty. Delikatny, chłopięcy głos wkradał się niechciany w moje uszy.
- Przestań!- zacisnąłem oczy chowając głowę w nogach. Nigdy się tak nie bałem. 
- Tylko miłości.- cisza... szepty ustały. Przełknąłem z trudem ślinę podnosząc powoli głowę. Ujrzałem na wprost siebie nogi... nogi, które z pewnością nie były własnością lalki tylko człowieka. Mimo to zacisnąłem pięści spoglądając w górę. Przede mną stał chłopak... wyglądał identycznie jak lalka, której... której nie było teraz w pokoju... - Jesteś moim nowym panem.- wrzasnąłem odsuwając się od dziwadła. To nie może dziać się naprawdę... coś takiego nie ma prawa się wydarzyć - Przepraszam, że cię wystraszyłem.
- Co...- czułem jak po policzkach spływają mi łzy. Nigdy jeszcze nie zdarzyło mi się płakać ze strachu - Czym... czym ty jesteś?- brunet podszedł bliżej mnie, po czym usiadł uważnie mi się przyglądając.
- Nazywam się Jungkook... od dzisiaj, skoro już znasz prawdę musisz mnie kochać i się mną opiekować.- wyraz mojej twarzy sprawił, że kukła kontynuowała - Moja dusza została uwięziona w drewnianej lalce, którą nabyłeś.- nie byłem w stanie niczego powiedzieć - Przepraszam... nie chcę żebyś się mnie bał.
- To sen, to sen, to sen...
-To rzeczywistość... Zelo.- otworzyłem szeroko oczy przyglądając się uważnie niewzruszonej lalce.
- Jak... jak to możliwe?
- Sam nadal tego nie rozgryzłem.
- Skoro... skoro ty żyjesz... dlaczego... dlaczego twój ojciec cię sprzedał...
- Po mojej śmierci nie potrafił okazać mi miłości. Wystrugał mnie i postawił na szafce jak jakiś przedmiot... z racji tego, że nie poświęcał mi swojej uwagi, nie byłem w stanie zrobić nic, by mnie zauważył... Ktoś musi poświęcać mi swój czas żebym nadal żył...
- Boże, zwariowałem...- chłopak uśmiechnął się łapiąc mnie za rękę.
- Obiecaj, że nie wystawisz mnie na aukcji... nie chcę zmieniać właściciela.- skinąłem głową lekko się odsuwając - Przytul mnie.- po tych słowach Jungkook ponownie przybrał postać lalki. Wziąłem ją niepewnie w obie ręce wtulając ją w siebie. To szaleństwo... szaleństwo to mało powiedziane. To głupie... jestem pewien, że to sen, z którego się zaraz obudzę...

~c.d.n.
------------------------------------------------------------------------------------------------------------------



16 lutego 2016

Zelo & Jungkook ~wstęp [Be my doll]




                              Słysząc po raz piąty dzwonek telefonu zacząłem podejrzewać, że coś jest nie tak. Sięgnąłem po komórkę, po czym odebrałem.
- Hmm... co jest?
- Co jest? Od 15 minut powinieneś być na zajęciach.- zerwałem się pospiesznie z łóżka i zacząłem ubierać się w pierwsze lepsze szmaty. Jak mogłem zaspać? Wprawdzie siedziałem zeszłej nocy do późna i uczyłem się, ale nie sądziłem, że przez to spóźnię się na pierwsze zajęcia.
Nazywam się Choi Junhong i jestem studentem pierwszego roku na Seoulskiej Akademii Sztuk Pięknych. Studiuję Konserwację Zabytków połączoną z Restauracją Dzieł Sztuki. Od pewnego czasu jednak bardziej niż stare meble czy obrazy fascynują mnie lalki... Mogę godzinami wpatrywać się w ręcznie robione, drewniane cudeńka. Mam wrażenie, że w każdej z nich znajduje się dusza. Gdyby tak poświęcić każdej lalce masę czasu wkładając w to jednocześnie całe swoje serce, wierzę, że któregoś dnia ta odwdzięczyłaby nam się za to. Głupie? Pewnie tak... ale gdyby nie ta zajawka już dawno bym oszalał. Po kilkunastu minutach biegania po domu stwierdziłem, że nie ma sensu lecieć na łeb na szyję na ten wykład. Trwał on zaledwie 1,5 godziny i był jedynym moim wykładem w tym dniu. Zanim tam dojadę ten i tak się skończy. Zrobiłem więc sobie kawy i owinięty kocem usiadłem do laptopa. Z ciekawości wszedłem na stronę poświęconą lalkarzom. Ostatnimi czasy coraz częściej wchodzę na takie fora... sam tak naprawdę nie wiem po co. Ludzie wystawiają tu na sprzedaż unikatowe, bardzo drogocenne lalki, własnoręcznie szyte ubranka, rzeźbione w drewnie ogromne domki i inne gadżety, które sprawiały, że lalki funkcjonowały przy swoim właścicielu jak normalne osoby. Niektórzy dodawali zdjęcia swoich kolekcji. Kilka osób na tym forum posiadało dość pokaźne, składające się z kilkunastu lalek kolekcje. Hm... chciałbym mieć choć jedną taką lalkę. Marzy mi się drewniana kukła lub delikatne, porcelanowe cudo. Oczywiście musiałby to być chłopiec... dziwne by było gdybym trzymał w domu lalkę w wersji żeńskiej. Z drugiej strony nie kupię też byle jakiej, pierwszej lalki. Mam swój wymarzony wzór i niego właśnie będę się trzymał przy wyborze lalki. Kto wie... może za kilka lat uda mi się mieć swoją, niepowtarzalną kolekcję? Uśmiechnąłem się pod nosem wchodząc w zakładkę "Lalki na sprzedaż", po czym z ogromną uwagą zacząłem przeglądać stronę. Moim oczom ukazała się masa niesamowitych, przeróżnych lalek, kukieł i pacynek. Moją uwagę przykuła jednak lalka, która niesamowicie przypominała człowieka. Po wejściu w ogłoszenie dowiedziałem się, że jest to stosunkowo nowa lalka, gdyż twórca wystrugał ją w 2007 roku. Jest niewielka... ma zaledwie 20 cm wzrostu. Przypomina ona chłopca... Mężczyzna, który wystawił go na sprzedaż napisał, że wystrugał go na wzór swojego syna, który zmarł w 2006 roku w wypadku samochodowym. Twierdzi również, że czuje się źle w obecności lalki i chce się jej jak najszybciej pozbyć. To w sumie tłumaczy jego niską jak na lalkę cenę. Na miejscu tego mężczyzny nie chciałbym raczej trzymać w domu lalki przypominającej mi o zmarłym... trochę to chore jak na mój gust. No cóż... z ciekawości napisałem maila, by dowiedzieć się kilku faktów o przedmiocie. Odpowiedź otrzymałem po kilku minutach. Dowiedziałem się, że lalka wykonana jest z najlepszej jakości drewna, jest świeżo zakonserwowana i że nie wymaga zbyt częstych i dokładnych pielęgnacji. Sprzedający napisał również, że przez jego oczy ma wrażenie jakby kukła go obserwowała... ponoć wykonane są w taki sposób jakby cię śledziły. Zaśmiałem się pod nosem prosząc o dane do przelewu. Chcę tą lalkę. Skoro to ma uwolnić tego mężczyzne od dręczących go zdarzeń...  Po przelaniu pieniędzy dowiedziałem się, że lalka zostaje automatycznie wysłana. Nie powinna iść długo. Wydaje mi się, że dostanę ją na drugi dzień z racji tego iż sprzedający mieszka w niewielkiej wsi pod Seoulem. Gdy odświeżyłem stronę aukcji by móc jeszcze chwilę popatrzeć na lalkę ta nagle zniknęła. Ogłoszenie wyparowało...
- Co jest?- jeszcze raz i jeszcze raz... nic... Mam tylko nadzieję, że nie trafiłem na oszusta i że lalka do mnie dotrze.
Reszta dnia minęła mi na rozmyślaniu nad zakupioną rzeczą. Podekscytowany przygotowałem dla niej miejsce na jednej z szafek znajdujących się w moim pokoju. Mam nadzieję, że jej się u mnie spodoba. Z taką też myślą zabrałem się za przygotowanie kolacji. Nagle jednak usłyszałem pukanie do drzwi. Zaskoczony otworzyłem spoglądając na kuriera - Tak?
- Przesyłka dla pana.
- J.. już?- jak to możliwe, że paczka dotarła do mnie w tym samym dniu? Mimo to podpisałem papierek odbierając tym samym mój nowy skarb. Uradowany niczym dziecko wziąłem ją do salonu, kładąc duże pudło na ziemi. Wziąłem głęboki oddech... serce biło mi jak szalone. Sam nie potrafię wytłumaczyć się z takiego zachowania. Powolnymi i ostrożnymi ruchami odrywałem kawałki papieru chroniące jak się okazało drewniane pudło. Po otwarciu klapy ujrzałem łudząco przypominającą człowieka lalkę. Była niesamowita... taka... prawdziwa. Uniosłem ją do góry przyglądając się uważnie każdemu, nawet najmniejszemu detalowi - Jest przepiękna.- szepnąłem uśmiechając się. Od razu usadziłem ją w wyznaczonym wcześniej miejscu. Muszę przyznać, że idealnie pasowała do wnętrza mojej sypialni.
   W tym momencie zaczęła się moja największa przygoda, która trwa do dnia dzisiejszego. Jesteście ciekawi jakie tajemnice skrywają drewniane ciała tych istot? Co kryje się za ich kryształowymi oczami? Śledźcie zatem moje wpisy. Może uda mi się Was zaskoczyć i tchnąć w Was nowe spojrzenie na zabawki.

~c.d.n.
-----------------------------------------------------------------------------------------------------------------


2 lutego 2016

Wonho & Shownu ~cz.7 [To tylko przyjaciel- Koniec]




                   Mimo trwania mistrzostw razem z Kihyunem wróciliśmy do Korei. Chciałem jak najszybciej rozpocząć treningi w kadrze. Po powrocie do domu czekało na nas bardzo wiele zmian, m.in. zapisanie Kihyuna na studia oraz na leczenie, drobne przemeblowanie mieszkania... później jak się okazało nazbierało się tego jednak więcej.
- Wonhoooo!- zmniejszyłem gaz i pospiesznie ruszyłem w stronę Kihyuna.
- Co się dzieje?- chłopak stał przy oknie. Podszedłem do niego przytulając go od tyłu.
- To nie jest samochód Shownu?- rzeczywiście pod blokiem stało auto podobne do tego, którym jeździ nasz były trener.
- Całkiem możliwe...
- Czego on chce...- rudzielec spojrzał na mnie przestraszony.
- Nie wiem, ale nie bój się... nic ci nie zrobi.- pocałowałem go sadzając go ostrożnie na łóżku - Nie ruszaj się stąd...
- Co?... Dlaczego?- wtedy też rozległo się pukanie do drzwi.
- Udawaj, że cię nie ma...
- Wonho...- wyszedłem z pokoju zamykając za sobą drzwi. Następnie z mocno bijącym sercem otworzyłem drzwi wejściowe, w których stał wspomniany wcześniej Shownu.
- Czego chcesz...- chłopak wparował do środka - Co ty robisz?!... Wypad stąd!
- Zamknij się, dobrze ci radzę...
- Zakończyliśmy współpracę... nie mamy ze sobą już nic wspólnego...
- Wonho...- z pokoju wyszedł przestraszony Kihyun.
- Co ja ci mówiłem?... idź do pokoju.
- Nie, niech zostanie.- Shownu uśmiechnął się patrząc na chłopaka.
- Czego od nas chcesz?- zapytałem wtulając w siebie rudzielca.
- Przyszedłem się rozliczyć.
- Nie rozumiem...
- Zapłata za to, że was trenowałem. Dostałeś się do kadry tylko i wyłącznie dzięki mnie.
- Gówno prawda...
- Wonho dostał się do kadry dzięki temu, że ciężko trenował i dawał z siebie wszystko... ty tu nie miałeś swojego udziału.- Shownu przeniósł wzrok na Kihyuna. Po chwili jednak podszedł do niego chcąc się do niego dobrać.
- Odpieprz się od niego...
- Niech uważa co mówi... 
- Aż tak boli cię prawda?- zostałem uderzony w twarz. Nie pozwolę na to, by poniżał mnie przy Kihyunie. Podniosłem na niego rękę lecz ten odepchnął mnie na kanapę i zaczął mnie bić. Słyszałem jedynie przeraźliwy wrzask Kihyuna. Widziałem jak stara się go ode mnie odciągnąć, jednocześnie błagając go o to by przestał.
- Zostaw go, błagam!- usłyszałem uderzenie, jednak nie odczułem żadnego bólu... musiał więc uderzyć rudzielca. Nie miałem siły mu pomóc... Shownu zabrał chłopaka do pokoju rzucając go na łóżko. Moich uszu dochodził jego histeryczny płacz i wołanie o pomoc. Poklepałem się po twarzy by oprzytomnieć. Gdy zwlokłem się z kanapy poszedłem do kuchni po nóż... starałem się wybrać ten najbardziej ostry, który zada chłopakowi mnóstwo bólu. Cicho zakradłem się do sypialni. Kihyun przygnieciony był cielskiem tego dupka. Nie wytrzymałem... ze łzami w oczach rzuciłem się na chłopaka wbijając nóż w jego kark... pchnięcie było tak silne, że przebiło jego gardło na wylot... nie miał szans. Zrzuciłem go na ziemię wtulając w siebie przestraszonego Kihyuna.
- Nic ci nie jest?- ten jedynie pokręcił przecząco głową głęboko oddychając. Pocałowałem go w czoło po czym zadzwoniłem na policję.

*

      Byłem oskarżony o morderstwo, jednak gdy razem z Kihyunem i chłopakami z naszej poprzedniej drużyny przyznaliśmy się do tego, co robił z nami Shownu sędzia zarządził ugodę. Przyznaliśmy się przed policją do bicia, gwałtów, zastraszania. Było to potwornie krępujące, ale nie mieliśmy innego wyjścia. Od tamtego wydarzenia minęły 3 miesiące. 
W zasadzie dużo się nie pozmieniało. Ja gram... Kihyun poszedł na studia. Dwa razy w tygodniu chodzi również na leczenie, jednak nie przynosi ono żadnych efektów. Muszę przyznać, że z tym lecącym okiem niesamowicie mi się podoba... jest taki uroczy i słodki. Rudzielec wstydzi się swojego wyglądu... ma kompleksy na punkcie tego, że bez przerwy wchodzi w jakieś przedmioty bądź też potyka się o coś. Dla mnie oczywiście to żaden problem. Chętnie pomagam mu w codziennych, nawet najprostszych czynnościach. 
Nigdy nie byłem dobry w prawieniu morałów... powiem tylko tyle, że nasza wymarzona miłość czasem jest na wyciągnięcie ręki... nie musimy szukać jej daleko. Czasem jedynie wystarczy otworzyć oczy i serce na najbliższą nam osobę. Kto wie, czy to właśnie nie ona obróci wasze życie o 180 stopni zmieniając je tym samym na lepsze.

~Koniec.
----------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Dla tych, którzy jeszcze nie wiedzą, na fb powstał fp "Yaoi by XiaoLu", na którym dodawane są wpisy, aktualizacje itp itd. Warto zerknąć ;)