Obudziłem się następnego dnia koło południa. Ahh już zapomniałem czym jest dzień wolny od pracy. Postanowiłem więc wykorzystać go w taki sposób, bym nie miał później wyrzutów sumienia i pretensji do samego siebie. Po leniwym zejściu z kanapy ruszyłem do łazienki, by wziąć szybki prysznic. Po nim napiłem się kawy i zerknąłem do lodówki.
- Tradycyjnie pustki...- westchnąłem sięgając po telefon.
<- Co chcesz na obiad?
Po kilku minutach Kihyun w końcu raczył mi odpisać.
-> Nic nie rób... kupię coś jak będę wracał z roboty.
<- To na co masz ochotę?
-> Grabisz sobie...
<- Wiem <3 Mów, bo chcę iść do sklepu.
-> Znasz mnie najlepiej i wiesz co lubię... wracam do roboty.
- Dureń.- zaśmiałem się narzucając na siebie bluzę. Z uśmiechem na twarzy poszedłem do sklepu. Nie wiem dlaczego w moim serduchu panowała tak ogromna radość. Może to przez fakt, że zostałem przez kogoś zauważony?... albo przez to, że zaraz wyjeżdżam do Tokio spełniać swoje marzenia... sam nie wiem. W pewnym momencie usłyszałem dźwięk telefonu. Pospiesznie wyciągnąłem go z kieszeni odbierając:
- Jak tam w pracy ty moja ruda klusko?- cisza... Zdezorientowany spojrzałem na telefon... Shownu... ja pierdzielę - Aish... przepraszam. Myślałem, że to Kihyun.- po chwili usłyszałem cichy chichot.
- Jesteście razem czy co?
- Co?... zwariowałeś? To mój przyjaciel, dobrze o tym wiesz...
- Wiem wiem... słuchaj, mam do ciebie sprawę.
- Jaką?
- Przyjechałbyś dzisiaj wcześniej na trening?
- Sam?
- Mhm... muszę nauczyć cię pare nowych technik.
- Ale...
- Trening jest o 18... bądź na 16.
- No okej... ale...
- Do zobaczenia.- hm... czemu tak nagle się zestresowałem? Jadę jedynie na dodatkowy trening... chyba nie ma w tym nic złego. Pospiesznie wbiegłem do sklepu robiąc najpotrzebniejsze zakupy. Po wejściu do mieszkania zamyślony ruszyłem do kuchni.
- Ooo już jesteś.- wrzasnąłem spoglądając na stojącego przy blacie Kihyuna - Oho... masz coś na sumieniu.
- Zaraz mogę mieć ciebie.... jak możesz mnie tak straszyć?!
- Przepraszam...- odetchnąłem podchodząc do chłopaka, po czym delikatnie pocałowałem go w głowę.
- Nie chciałem na ciebie krzyczeć.- Kihyun uśmiechnął się lekko biorąc ode mnie zakupy.
- O czym tak myślałeś?
- Dzwonił do mnie Shownu... chce żebym przyszedł dzisiaj wcześniej na trening.- twarz rudzielca nagle się rozpromieniła.
- Uuuu to znak.
- Jaki znak?
- Pewnie będzie cię rwał.
- Aishh... ty i te twoje durne pomysły.
- Mówię ci... Po co niby miałbyś przyjeżdżać wcześniej?
- Ponoć ma mnie uczyć nowych technik.- chłopak spojrzał na mnie, jednak po chwili wybuchł śmiechem.
- Serio?... Wonho, przecież ty wszystko umiesz.
- Widocznie nie...
- Ale ściema.- Kihyun chichotał przygotowując obiad.
- Ja miałem robić dzisiaj obiad.
- Dobraaa... lepiej wyszykuj się dla Shownu w tym czasie.
- Ale pieprzysz...- rezygnowany ruszyłem do pokoju, z którego mogłem dostrzec jak sztuczny uśmiech na twarzy przyjaciela znika automatycznie po moim wyjściu z kuchni. Przebrałem się nie odbiegając od myśli związanych z moim trenerem. Nie wiem już co mam o tym wszystkim myśleć.
- Chodź jeść!- zarzuciłem na ramię torbę sportową, po czym ruszyłem w stronę kuchni.
- Nie jestem głodny.
- Musisz zjeść coś przed treningiem.
- Nie chcę.
- Dobrze... to dam ci coś na drogę.
- Powiedziałem nie!- Kihyun otworzył szeroko oczy wpatrując się we mnie z przerażeniem - Boże, Kihyun...
- Idź już...- rudzielec schował się za drzwiami swojego pokoju. Byłem na siebie wściekły. Wiedziałem jednak, że nie mam teraz czasu na rozmowy z nim... musiałem jak najszybciej iść na trening. Wyszedłem z mieszkania trzaskając drzwiami... nienawidzę się za to, że tak go potraktowałem. Ta cała sytuacja z Shownu jednak tak na mnie działa, że nie potrafię się kontrolować. Przez całą drogę myślałem tylko o Kihyunie. Wysłałem mu dziesiątki wiadomości z przeprosinami... zero odzewu.
- Jestem...- syknąłem wchodząc na salę, na trybunach której siedział już Shownu.
- Oo to super... leć do szatni i zaczniemy.- jak nakazał tak też zrobiłem. Po wejściu na boisko usiadłem na zimnych panelach wpatrując się w nie - Wszystko okej?
- Nie...- Shownu kucnął obok mnie głaszcząc mnie po plecach.
- Co się dzieje?
- Pokłóciłem się z Kihyunem.- chłopak uśmiechnął się siadając obok mnie.
- Nie umiecie bez siebie żyć... długo ta kłótnia nie potrwa.
- A daj spokój... źle go potraktowałem i tyle...
- Wystarczą przeprosiny.
- Jak widać nie w jego przypadku...
- Hm... będziesz w stanie dzisiaj ćwiczyć?
- Ta...- westchnąłem spoglądając na chłopaka. Jego twarz była niezwykle blisko mnie. W tym momencie poczułem się lekko skrępowany. Mimo stresu czułem również dziwne kłucie w brzuchu, którego za cholerę nie potrafiłem wyjaśnić.
- No to co?... zaczniemy?- mruknął niezwykle cicho wprawiając tym samym moje serce w mocniejsze bicie. Skinąłem jedynie twierdząco głową podnosząc się z ziemi - A właśnie... co robisz dzisiaj wieczorem?- czyli Kihyun miał rację...
- Nie mam żadnych planów.
- Może Kihyun nie obrazi się jak porwę cię na jakąś kolację, hm?
- C...co?
- Musimy omówić kilka spraw przed wyjazdem.
- Ah tak... jasne.- Shownu uśmiechnął się, po czym rozpoczęliśmy trening, który o dziwo skończył się bardzo szybko. Gdy reszta chłopców zaczęła się schodzić na salę, trener pozwolił mi odpocząć. Wtedy wykorzystałem okazję i pobiegłem do szatni, by porozmawiać z Kihyunem... jego jednak nie było - Nie widziałeś tutaj Kihyuna?- spojrzałem na Hyungwona, jednak ten pokręcił przecząco głową - Cholera...- wyciągnąłem telefon ponownie do niego dzwoniąc... cisza. Zdenerwowany pobiegłem do pokoju Shownu - Musimy przełożyć tą kolację...
- Co?... Dlaczego?
- Coś się dzieje z Kihyunem... muszę wracać do domu.
- Żartujesz sobie? Zaraz mistrzostwa...
- Shownu... jeśli mam być szczery Kihyun jest dla mnie ważniejszy od tych pieprzonych mistrzostw.
- Wonho...
- Przepraszam za spóźnienie...- w progu stanął przemoczony Kihyun... no tak... za oknem szalała niezła burza.
- Co się z tobą działo?!- rzuciłem się na niego powstrzymując się od płaczu - Dlaczego nie odbierasz telefonu i mi nie odpisujesz?!
- Znowu na mnie krzyczysz?- wziąłem głęboki oddech stając bliżej niego.
- Przepraszam... martwiłem się o ciebie...
- Nic mi nie jest... zaczynajcie, zaraz do was dojdę.- rudzielec ruszył do szatni. Po chwili poczułem na ramieniu rękę Shownu.
- Będzie dobrze.
- Nie ważne...- syknąłem idąc na salę. Podczas treningu Kihyun nie zerknął na mnie ani razu... cały czas jednak widziałem jak patrzy na mnie Shownu.. krępujące. Po ćwiczeniach, gdy mogliśmy już iść do szatni złapałem przyjaciela wciągając go do magazynku.
- Co ty wyprawiasz?
- Musimy porozmawiać.
- Wonho, daj mi spokój.
- Kihyun do cholery... przepraszam... jest mi strasznie głupio, że tak cię potraktowałem. Wiesz, że nigdy nie podniósłbym na ciebie głosu.
- Zabolało mnie to...
- Wiem i czuję się z tym okropnie...- chłopak westchnął. Widziałem jak jego wzrok łagodnieje.
- Co z Shownu?
- Zabiera mnie właśnie na kolację...
- Bawcie się dobrze.- znów ten sztuczny uśmiech. Kihyun wyszedł z pomieszczenia kierując się do szatni. Fuck... co ja mam zrobić żeby mi to wszystko wybaczył?
Wychodząc z magazynku wpadłem prosto na trenera.
- Czekam w samochodzie.- powiedział z uśmiechem. Odwzajemniłem go lekko, po czym pobiegłem pod prysznic. Może to wyjście na kolację to nie taki zły pomysł? Może właśnie potrzebuję tego, by zapomnieć o kłótni z przyjacielem? Po szybkim odświeżeniu się opuściłem halę, na której trenuję, po czym skierowałem się do auta Shownu. Przed wejściem do niego miałem pewne wątpliwości, jednak jego uśmiech zachęcił mnie do wejścia do środka.
- To... dokąd jedziemy?
- Zobaczysz.- chłopak posłał mi ciepły uśmiech i ruszył przed siebie. Nie odzywałem się... cała ta sytuacja niezwykle mnie krępowała. Chciałem jedynie jak najszybciej znaleźć się w domu wraz z Kihyunem.
- Wiesz...
- Hm?
- W zasadzie to nie chce mi się jeść.
- Po takim ciężkim treningu?
- Straciłem ochotę po kłótni z Kihyunem...- trener westchnął.
- Okej... w takim razie zabieram cię na przejażdżkę.- skinąłem głową wbijając wzrok w boczne okno. Po pewnym czasie zajechaliśmy na parking znajdujący się przy jednej z Seoulskich plaż. Z racji tego, że padało musieliśmy zostać w aucie - Lubię tu przyjeżdżać.- spojrzałem na Shownu.
- Czemu?
- Mogę tu o wszystkim spokojnie pomyśleć.
- Czemu więc zabrałeś tutaj mnie? Będę ci tylko przeszkadzał.
- Wręcz przeciwnie.- chłopak spojrzał na mnie kierując powoli rękę w moją stronę. Gdy złapał mnie za dłoń poczułem ciepły dreszcz rozchodzący się po moim ciele.
- Co... co ty robisz?
- Wonho...- Shownu zbliżył się do mnie. Czułem na twarzy jego ciepły oddech. Zamknąłem oczy przełykając z trudem ślinę - Wiesz, że liczę na ciebie podczas tych mistrzostw.- jego delikatne usta musnęły niepewnie kącik moich ust. Zadrżałem nieśmiało na niego spoglądając.
- Dam z siebie wszystko.- szepnąłem wpatrując się w jego oczy. Nie wiem nawet kiedy nasze usta połączyły się pocałunkiem. Muszę przyznać, że czułem się wtedy niesamowicie dobrze. Żadna ze stron nie chciała tego przerwać. Nasza pseudo randka trwała stosunkowo krótko. Shownu stwierdził, że odwiezie mnie do domu, bym odpoczął przed kolejnym dniem. Gdy wysiadałem z samochodu chłopak dopadł mnie opierając mnie o niego. Uśmiechnąłem się wpatrując mu się w oczy - Chcesz to robić tutaj?
- A czemu nie?- trener uśmiechał się głaszcząc mnie po talii.
- A jak ktoś zobaczy?
- Kij z ludźmi.- uśmiechnąłem się wbijając się w jego usta. Czy to wszystko nie poszło zbyt szybko? Cholera wie... wiem jedynie tyle, że dzisiaj poczułem się przy nim niezwykle dobrze, a to jest chyba najważniejsze - Zmykaj do domu.
- Do jutra.- cmoknąłem go kierując się w stronę mieszkania. Z mojej twarzy nie znikał uśmiech. Po wejściu do domu starałem się jak najciszej dostać do swojego pokoju. Przechodząc jednak obok sypialni Kihyuna ujrzałem go siedzącego na łóżku - Kihyun?- rudzielec spojrzał na mnie gasząc tym samym lampkę nocną.
- Dobrze, że już jesteś...
- Czekałeś na mnie?
- Jak zawsze.... nie lubię jak wracasz późno...
- Kihyunnie...
- Jak tam randka z Shownu? Udana?
- Hm... można powiedzieć, że... no...
- Jesteście razem?
- Ta...
- Gratuluję...
- Kihyun, powiesz mi, o co ci...
- Dobranoc.- o co mu do cholery jasnej chodzi? Zamknąłem drzwi do jego pokoju, po czym zmęczony rzuciłem się na swoje łóżko. Moje myśli jednak uciekały teraz w stronę Shownu... nie wierzę, że stało się to tak nagle. Jeszcze rano twierdziłem, że nigdy nie zwrócę uwagi na żadnego chłopaka, a teraz? Hm... życie jest nieźle popieprzone.
~c.d.n.
-----------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Jak ja się cieszę, że dodałaś 2 cz.
OdpowiedzUsuńJeżeli chodzi o Wonho to myślałam, że inaczej zareaguje na pocałunek z Shownu, choć dobrze, że go nie odrzucił.
Najbardziej w tym opku polubiłam Kihyuna. Wydaje mi się taki kruchy i delikatny. Jestem ciekawa czemu zaczął się tak dziwnie zachowywać w stosunku do Wonho. Może się w nim zakochał albo w Shownu lub martwi si, że przez związek Wonho i Shownu Wonho zostawi go samego. Nie wiem. Po prostu zgaduję.
Czekam na kolejną część, bo chce znać powód tego dziwnego zachowania Kihyuna.
Od pierwszej części stwierdziłam, że muszę przeczytać dalszy ciąg, liczyłam na coś supi i nie przeliczyłam się, czekam na 3 part, oby nie zabrakło Ci weny, hwaiting!
OdpowiedzUsuńUrson Yuki Kim