To koniec... nie wiem co planuje Minhyuk i jak chce przekonać Changkyuna do tego, by wypuścił Hyunwoo.. mogę się jedynie domyślać. Jeśli ten idiota zrealizuje moje myśli... nie... nie może... wtedy na pewno go stracę. Nie mogę pozwolić na to, by tak ważna osoba w moim życiu odeszła przez błędy sprzed kilku lat. To niedorzeczne. Jak długo Chan i jego ludzie chcą się na nim mścić? Przecież nie zrobił nic złego... Czemu więc teraz musi za to płacić?!
- To chore...- szepnąłem spoglądając na śpiącego obok mnie blondyna. Pocałowałem go delikatnie w głowę po czym bezszelestnie wyszedłem z jego sypialni. Zszedłem do kuchni i sięgnąłem po butelkę soju... nie potrafię przyjąć tej całej sytuacji na trzeźwo. Usiadłem przy stole. Polewając samemu sobie zastanawiałem się jak mam pomóc... co mam do cholery zrobić, by wszystko skończyło się pomyślnie. Nie chciałem, by w tym wszystkim ucierpiał zarówno Hyunwoo jak i Minhyuk... za bardzo mi na nich zależy.
Dochodziła druga w nocy. Z rozmyśleń wyrwało mnie pukanie do drzwi. Spokojnym krokiem udałem się w ich stronę... wiedziałem kogo mogę się za nimi spodziewać.
- Dobry wieczór.- znów ten parszywy, drwiący uśmiech.. mógł należeć tylko do jednej osoby.
- Czego chcesz?
- Chcesz trzymać mnie w progu? Nie wpuścisz mnie do środka?
- Nie...- po mojej odmowie jego uśmiech nasilił się jeszcze bardziej.
- W takim razie sam się zaproszę.- jest silniejszy ode mnie... nie ma sensu go powstrzymywać. Gdy wszedł do środka od razu zajął miejsce na kanapie stojącej w salonie.
- Czego chcesz...
- Ah tak... rozumiem, że rozmawiałeś już z Minhyukiem.- usiadłem na wprost niego... skinąłem jedynie głową - Hm... w takim razie co tu jeszcze robisz? Nie powinieneś go zostawić po czymś takim?
- Skoro nie doznałeś nigdy prawdziwej miłości, nie powinieneś wypowiadać się w tej sprawie i mówić mi co mam robić...- widziałem, że chłopak bardzo zdziwił się tym zdaniem - Jeśli kochasz jesteś w stanie wybaczyć wszystko...- czułem jak do oczu napływają mi łzy... czemu to wszystko musiało spaść właśnie na nas? By się nie rozkleić spojrzałem gwałtowanie na brata Chana - Zapytam ponownie... po co konkretnie tu przyszedłeś...
- Mówiłem, że wrócę z dalszymi wskazówkami na drugi dzień... jakby nie patrzeć dzień ten trwa już od dwóch godzin. Po co więc marnować czas? Widzisz...- chłopak wstał, po czym zaczął chodzić wokół stolika, na którym siedziałem - Plany się nieco pozmieniały. Changkyun nie chce już czekać... musi mieć konkretną odpowiedź w sprawie Minhyuka...hm...- prześladowca kucnął patrząc mi w oczy - Stęsknił się za jego bliskością.
- Stul ten parszywy pysk...
- Oj... zabolało?.. Tak Kihyun... Changkyun pieprzył Minhyuka jak zabawkę, a ten puszczalski dzieciak prosił o więcej.- nie wytrzymałem. Kopnąłem go w klatkę piersiową, przez co ten wylądował na ziemi. Stanąłem więc nad nim przydeptując jego brzuch.
- Nie mów tak o nim...
- No no... agresywny z ciebie piesek... Chan nie pogardziłby takim ochroniarzem.
- Wystarczy tego przedstawienia.- zadrżałem spoglądając w stronę głosu. W drzwiach stał młody, na oko 19-letni chłopak o czarnych włosach związanych w kucyk - Aish... podnieś się z tej ziemi... wyglądasz żałośnie.- chłopak podszedł do mnie uważnie mi się przyglądając. Jego opanowana twarz nie zdradzała żadnych emocji - Gdzie jest Minhyuk?- serce zabiło mi mocniej gdy wypowiedział jego imię.
- Śpi...
- Gdzie?
- Czego od niego chcesz?
- Powiesz mi czy mam sam poszukać?
- Pójdę po niego...- szepnąłem robiąc krok w stronę schodów. Wtedy jednak zostałem zatrzymany przez brata Changkyuna, który złapał mnie za ręce przytrzymując je na moich plecach - Co ty do cholery wyprawiasz?!
- Zabawa się skończyła... Kihyunnie...- opanowany chłopak ruszył pospiesznie na górę. Bałem się... wiedziałem, że zrobi coś bezbronnemu Minhyukowi.
- Zostaw go!... Minhyuk!!
- Nie drzyj się... szkoda twojej energii.- syknął chłopak związując mi czymś nadgarstki.
- Minhyuk!
- Skończ...- na piętro wyszedł tajemniczy brunet wraz z zaspanym Minhyukiem, którego ręce również zostały zakneblowane - Rzygać mi się chce od tej waszej pieprzonej miłości...- dokończył pchając blondyna na dół. Gdy znalazł się przy mnie spojrzał na mnie takim wzrokiem jakby przepraszał mnie za wszystko, przez co teraz przechodzę. Pocałowałem go delikatnie lekko się uśmiechając.
- Będzie dobrze...- szepnąłem powstrzymując się od płaczu.
- Widzicie chłopcy jak to łatwo teraz kogoś oszukać.- Minhyuk został pociągnięty za ramię przez brata jego byłego chłopaka - Nie będzie dobrze... mogę ci to obiecać.
- Domyślam się...- szepnął Hyuk, po czym pokornie ruszył za chłopakiem na zewnątrz.
- Na co czekasz...- chłopak w kucyku nie dawał mi spokoju.
- Dokąd nas zabieracie?
- A jak myślisz...
- Nie pozwolę wam...
- Zamknij się i idź... nie mam na ciebie całej nocy...
- Pożałujecie...- syknąłem idąc na dwór. Przed domem czekał na nas ogromny, czarny van, w którym mogłem dostrzec siedzącego już Minhyuka.
- No dalej psie... twój pan już czeka.- jak ten dupek mnie wkurza. Rzuciłem mu jedynie pełne nienawiści spojrzenie, po czym wszedłem do środka siadając obok mojego chłopaka. Ten wtulił we mnie swoją twarz. Czułem jak po mojej szyi spływają jego łzy. Pragnąłem go przytulić... zapewnić mu w ten sposób odrobinę bezpieczeństwa, ale nie mogłem... wszystko przez taśmę blokującą moje dłonie.
- Skarbie nie płacz...- szepnąłem całując go w czoło.
- Wybaczysz mi to kiedyś?
- Nie myśl o tym.
- Jeśli coś ci się stanie...
- Nic mi nie będzie... nie przejmuj się mną.
- Ojj Changkyun nie chciałby tego słyszeć.- brat tego dupka nie byłby sobą gdyby się nie wtrącił.
- Co masz na myśli...- spytał Minhyuk nie odrywając twarzy z zagłębienia mojej szyi.
- Stęsknił się za tobą. Pamiętasz jak ci było dobrze jak cię rżnął?- czułem jak ciało Minhyuka się spina... we mnie natomiast coraz bardziej się gotowało.
- Skończ...
- Czemu? Boisz się, że Kihyun cię przez to zostawi?... Wiesz... może to jak Chan będzie cię pieprzył na jego oczach rozpali w nim jeszcze większe pożądanie w stosunku do ciebie?
- Co ty powiedziałeś?- nie mogłem już dłużej milczeć.
- Kihyunnie nie...
- Pytam co powiedziałeś?!... Niech tylko ten twój pierdolnięty brat go tknie to osobiście go zabiję, słyszysz?!- samochód gwałtownie się zatrzymał. Kierowca wysiadł otwierając moje drzwi.
- Nie, błagam, on nie wie co mówi!- po twarzy Minhyuka zaczęły spływać łzy. Po chwili zostałem brutalnie wyciągnięty na zewnątrz. Nie minęła nawet sekunda, a już po moim ciele rozchodziła się fala bólu spowodowana uderzeniem w brzuch - Nie!... Błagam cię, dość!
- Jeszcze masz mi coś ciekawego do powiedzenia?- jego parszywe łapska trzymały mnie kurczowo za bluzę. Nie miałem siły odpowiedzieć.... czułem, że będę musiał zbierać energię na dalszą część tej nocy - Gdyby nie rozkaz Changkyuna dawno byś już nie żył... strasznie mnie wkurwiasz, wiesz?
- Dość...- rozpaczliwy głos Minhyuka nieco go uspokoił. Zostałem wrzucony do samochodu. Blondyn od razu się mną zajął... oczywiście na tyle na ile mógł.
- Pilnuj tego rudzielca Minhyuk... gnojek jest potwornie pyskaty.
- Przepraszam.... błagam cię, nie krzywdźcie go...- reszta drogi minęła w kompletnej ciszy. Zajechaliśmy dokładnie w to miejsce, o którym myślałem... burdel Changkyuna. Front budynku składał się z niewielkiego podwórka ogrodzonego siatką. Przy drzwiach stało kilku młodych chłopców palących papierosy.
- Wysiadać.- jak kazał tak też zrobiliśmy.
- Minhyuk, no nie wierzę!
- Kogo moje oczy widzą?!... Minhyuk!- jak widzę mój chłopak jest bardzo dobrze rozpoznawany w tym towarzystwie.
- Pohamujcie swój entuzjazm.- gdy głos zabrał brat Chana, stojący przed drzwiami chłopcy zamilkli ustępując nam przejścia - Zbierzcie wszystkich i spieprzajcie do domu.... widzimy się jutro o 12.- zostałem złapany za ramię, po czym zostałem wepchnięty do środka. W budynku było pusto... może dlatego, że dochodziła 3 w nocy. Minhyuk szedł posłusznie za tajemniczym brunetem noszącym kucyk. Teraz jednak starałem się na nim nie skupiać. Moje oczy błądziły po pomieszczeniach w poszukiwaniu Hyunwoo... czułem, że tu jest - Co powiesz psie?... podoba ci się tutaj?- warknąłem posyłając chłopakowi złowrogie spojrzenie.
- Nie nazywaj mnie tak...
- Wyluzuj.
- Kiedy zobaczę Hyunwoo?
- Nie tak szybko... przed spotkaniem z braciszkiem czeka nas miła zabawa.
- Co ty pieprzysz...
- Wszystko w swoim czasie Kihyun.... Changkyun jesteśmy!- weszliśmy do ciemnego, ogromnego i zarazem pustego pomieszczenia, na środku którego stał Chan... poznałem tą parszywą mordę.
- Aishh... czekam na was od godziny.
- Gdzie jest Hyunwoo?- ruszyłem w stronę chłopaka jednak pospiesznie zostałem zatrzymany przez jego brata.
- Ah tak Hyunwoo... za chwilę do nas dołączy.- zostałem posadzony na krześle, do którego zostały przywiązane moje dłonie oraz stopy.
- Co wy robicie?!
- Nie panikuj... to wstępny element naszej zabawy.- na przeciwko mnie postawiono dwa krzesła... na jednym z nich w taki sam sposób posadzono Minhyuka.
- Minhyuk...
- Nie martw się.- odpowiedział lekko się uśmiechając. Widziałem jednak w jego oczach ogromny strach... on zapewne wiedział co się z nami stanie. W pewnym momencie jedne z drzwi otworzyły się. Do środka wszedł mój brat ze związanymi dłońmi i opaską na oczach.
- Hyunwoo!
- Kihyun?
- Wyciągnę cię stąd, nie bój się...- powiedziałem łamiącym się głosem.
- Ojj jak szlachetnie... zaraz się zrzygam.- wstawki brata Chana potwornie mnie denerwują.
- Zamkniesz się w końcu?
- Radzę ci nie pyskować.- powiedział jak zwykle beznamiętnie tajemniczy brunet. Wziąłem więc głęboki oddech i spojrzałem na brata, który został usadzony obok mojego chłopaka.
- To co?... może już zaczniemy.- Changkyun uśmiechnął się szeroko wyciągając spod bluzy coś w rodzaju obcęgów.
- Po co ci to?- zapytałem przestraszony wpatrując się w Minhyuka, po którego policzkach zaczęły spływać łzy. Ten jednak nie odpowiadając podszedł do blondyna, po czym przed nim kucnął.
- Który paluszek jako pierwszy, hm?
- Błagam nie... nie zniosę tego...- szepnął Hyuk zaciskając oczy. Chan podnióśł się, po czym stanął za chłopakami.
- Kihyun... powiedz mi... Hyunwoo czy Minhyuk?
- Ale... o co chodzi...
- Póki co o nic... powiedz imię któregoś z nich.
- Mi...
- A więc Minhyukkie.- Changkyun złapał gwałtownie za rękę blondyna, po czym obcęgami złamał jeden z jego palców. Po pomieszczeniu rozległ się histeryczny wrzask.
- Co ty robisz?! Błagam cię, przestań!!
- Mmm Minhyuk...- Chan nie zwrócił uwagi na moją prośbę. Kucnął przed zapłakanym blondynem głaszcząc go po twarzy - Kruchy i delikatny jak zawsze.
- Zostaw go!!
- Boli cię ten widok Kihyun? Przecież sam kazałeś mi skrzywdzić Minhyuka... 1:0 dla Hyunwoo... brnijmy w to dalej.
- Nie... wystarczy!
- Ależ spokojnie... to dopiero początek.
- Nie!... jeśli chcesz kogoś krzywdzić, skrzywdź mnie!
- Twoja dobroduszność nie ma granic, co?
- Czego tak naprawdę od nas chcesz?!- chłopak podszedł do mnie łapiąc mnie za twarz. Widziałem jak Hyunwoo stara się wyrwać, jednak mocne sznury uniemożliwiały mu jakikolwiek ruch.
- Wiesz co?... w zasadzie głównie zależy mi na powrocie Minhyuka do interesu... reszta jest jedynie zabawą.
- Skoro go chcesz, czemu go krzywdzisz?
- Uwielbiam zadawać mu ból... z pozoru tak delikatny chłopak uwielbia ostrą zabawę.
- Nie mów tak...- warknąłem szarpiąc się na krześle.
- Oho... piesek zaczyna nam wariować... mam cię uspokoić?- zapytał pokazując mi obcęgi.
- Nie dotykaj go!- Chan z uśmiechem odwrócił się w stronę Hyunwoo - Z czego się tak cieszysz dupku?
- Mmm... mam przed sobą piękny trójkącik... dwójka braci i chłopak jednego z nich. Teraz ten dylemat Kihyuna... uratować swojego chłopaka?... czy brata?
- Bawi cię to?!
- Sprawia mi ogromną przyjemność.
- Ty podły gnoju!
- Nie bądź taki wyrywny... możesz tego bardzo pożałować.
- Chodzi ci o Minhyuka, tak?.... to wypuść do cholery Kihyuna! Po cholerę go tu sprowadziłeś?!
- Hyunwoo nie!... nie zostawię go tutaj.- po moich policzkach zaczęły spływać łzy... co mam robić? Mam wrażenie, że to wszystko jest jedynie złym snem i zaraz się obudzę u boku uśmiechniętego Minhyuka.
- Oooo... wreszcie się zaczęło.- uśmiechnął się Chan bawiąc się obcęgami.
- Kihyun oprzytomnij!... Ten dupek chce jedynie jego... musimy stąd spieprzać póki możemy!
- Zamknij się!.. Jak możesz mówić coś takiego?!
- Ma... rację...- szepnął blondyn podnosząc powoli głowę.
- Minhyuk...- chłopak spojrzał na Changkyuna.
- Wypuść ich...
- Tak szybko?- zapytał Chan stając za blondynem - Chcę się jeszcze trochę pobawić.- powiedział całując kark i szyję mojego partnera. Czułem jak się we mnie gotuje, jednocześnie odczuwając ogromny ścisk w sercu - Jesteś taki słodki Minhyukkie.
- Nie dotykaj go!!
- Uuu jaki zazdrośnik... to mi się podoba.- powiedział wbijając się w jego usta. Zagryzłem wargi starając się powstrzymać od płaczu. Hyunwoo jedynie spuścił głowę wbijając wzrok w ziemię... co mam do cholery robić?!
- DOŚĆ!!- wrzasnąłem szarpiąc się jak uwięzione zwierze - ODPIEPRZ SIĘ OD NIEGO I HYUWNOO, SŁYSZYSZ?!- widziałem jak chłopak podchodzi do mnie powolnym krokiem - Ja... ja będę dla ciebie pracował...
- Co?- mój brat nagle oprzytomniał - Kihyun, chyba sobie żartujesz?!
- Nie...- widziałem jak nasi oprawcy wymieniają się uśmiechami - Zrobię wszystko.... tylko ich wypuść... błagam cię Changkyun...- płakałem... chyba nigdy w życiu nie bałem się tak bardzo.
- Ile jesteś w stanie poświęcić za tą dwójkę?
- Zrobię wszystko co zechcesz, tylko ich nie krzywdź... nie mogę patrzeć na cierpienie osób, które tak bardzo kocham...- szepnąłem dławiąc się łzami.
- Mmm słodko... braciszku, mógłbyś?
- Z przyjemnością.- wezwany chłopak podszedł do mnie łapiąc mnie za włosy, po czym odchylił gwałtownie do tyłu moją głowę. Jego druga ręka natomiast ponownie uderzyła mnie z całej siły w brzuch... czułem jak robi mi się ciemno przed oczami.
- Co wy robicie?! Skończcie już!- Hyunwoo... dzięki jego wrzaskom wciąż czułem, że żyję.
- Kurwa... zrzygał mi się pod nogi!- nie wytrzymałem... ból był zbyt duży. Oczywiście w ramach kary zostałem ponownie uderzony.
- Minhyuk przerwij to, błagam cię, oni go wykończą!!- nie mogłem słuchać płaczu mojego brata...
- Będę dla was pracował!- cisza... brat Chana odszedł ode mnie zostawiając mnie w spokoju. Półprzytomnym wzrokiem spojrzałem na Minhyuka, który został uwolniony z krzesła.
- Grzeczny chłopiec... nie można było tak od razu?- Changkyun podszedł do blondyna namiętnie go całując... ten widok bolał mnie bardziej niż silne uderzenia tego osiłka. Chłopak w kucyku odwiązał Hyunwoo, który od razu podbiegł w moją stronę. Gdy zostałem uwolniony wtulił mnie w siebie głaszcząc mnie po głowie.
- Już dobrze.- szepnął głęboko oddychając. Spojrzałem w stronę całujących się chłopców.
- Minhyukkie...- blondyn przerwał pocałunek spoglądając w moją stronę.
- Minhyukkie to, Minhyukkie tamto... rzygać mi się już chce.
- C... co...
- Gówno... spieprzaj już stąd, bo patrzeć na ciebie nie mogę...
- Minhyuk...- czułem jak nogi odmawiają mi posłuszeństwa. Dobrze, że byłem trzymany przez brata.
- Nigdy cię nie kochałem Kihyun...- nie wierzę. Co on wygaduje?! Z moich oczu znów popłynęły łzy.. nie mogę uwierzyć w to, że przez ten cały czas tylko grał.
- Ups... jak tam serduszko Kihyunnie?- Changkyun musiał dołożyć swoje.
- Idziemy stąd.- szepnął Hyunwoo, po czym zaczął prowadzić mnie w stronę wyjścia, które wskazał nam chłopak w kucyku.
- Nie wierzę...- szepnąłem wpatrując się tępo przed siebie.
- Kihyunnie...
- Tyle razem przeszliśmy...
- Zaraz ci to wytłumaczę.- zostaliśmy wypchnięci na zewnątrz.
- Co mi wytłumaczysz Hyunwoo?!... Kurwa,nie!!- upadłem na kolana wyjąc histerycznie jakby to miało pomóc w uśmierzeniu bólu. A więc to koniec... tak właśnie skończyła się ta krótka, świąteczna miłość...
- Nie nazywaj mnie tak...
- Wyluzuj.
- Kiedy zobaczę Hyunwoo?
- Nie tak szybko... przed spotkaniem z braciszkiem czeka nas miła zabawa.
- Co ty pieprzysz...
- Wszystko w swoim czasie Kihyun.... Changkyun jesteśmy!- weszliśmy do ciemnego, ogromnego i zarazem pustego pomieszczenia, na środku którego stał Chan... poznałem tą parszywą mordę.
- Aishh... czekam na was od godziny.
- Gdzie jest Hyunwoo?- ruszyłem w stronę chłopaka jednak pospiesznie zostałem zatrzymany przez jego brata.
- Ah tak Hyunwoo... za chwilę do nas dołączy.- zostałem posadzony na krześle, do którego zostały przywiązane moje dłonie oraz stopy.
- Co wy robicie?!
- Nie panikuj... to wstępny element naszej zabawy.- na przeciwko mnie postawiono dwa krzesła... na jednym z nich w taki sam sposób posadzono Minhyuka.
- Minhyuk...
- Nie martw się.- odpowiedział lekko się uśmiechając. Widziałem jednak w jego oczach ogromny strach... on zapewne wiedział co się z nami stanie. W pewnym momencie jedne z drzwi otworzyły się. Do środka wszedł mój brat ze związanymi dłońmi i opaską na oczach.
- Hyunwoo!
- Kihyun?
- Wyciągnę cię stąd, nie bój się...- powiedziałem łamiącym się głosem.
- Ojj jak szlachetnie... zaraz się zrzygam.- wstawki brata Chana potwornie mnie denerwują.
- Zamkniesz się w końcu?
- Radzę ci nie pyskować.- powiedział jak zwykle beznamiętnie tajemniczy brunet. Wziąłem więc głęboki oddech i spojrzałem na brata, który został usadzony obok mojego chłopaka.
- To co?... może już zaczniemy.- Changkyun uśmiechnął się szeroko wyciągając spod bluzy coś w rodzaju obcęgów.
- Po co ci to?- zapytałem przestraszony wpatrując się w Minhyuka, po którego policzkach zaczęły spływać łzy. Ten jednak nie odpowiadając podszedł do blondyna, po czym przed nim kucnął.
- Który paluszek jako pierwszy, hm?
- Błagam nie... nie zniosę tego...- szepnął Hyuk zaciskając oczy. Chan podnióśł się, po czym stanął za chłopakami.
- Kihyun... powiedz mi... Hyunwoo czy Minhyuk?
- Ale... o co chodzi...
- Póki co o nic... powiedz imię któregoś z nich.
- Mi...
- A więc Minhyukkie.- Changkyun złapał gwałtownie za rękę blondyna, po czym obcęgami złamał jeden z jego palców. Po pomieszczeniu rozległ się histeryczny wrzask.
- Co ty robisz?! Błagam cię, przestań!!
- Mmm Minhyuk...- Chan nie zwrócił uwagi na moją prośbę. Kucnął przed zapłakanym blondynem głaszcząc go po twarzy - Kruchy i delikatny jak zawsze.
- Zostaw go!!
- Boli cię ten widok Kihyun? Przecież sam kazałeś mi skrzywdzić Minhyuka... 1:0 dla Hyunwoo... brnijmy w to dalej.
- Nie... wystarczy!
- Ależ spokojnie... to dopiero początek.
- Nie!... jeśli chcesz kogoś krzywdzić, skrzywdź mnie!
- Twoja dobroduszność nie ma granic, co?
- Czego tak naprawdę od nas chcesz?!- chłopak podszedł do mnie łapiąc mnie za twarz. Widziałem jak Hyunwoo stara się wyrwać, jednak mocne sznury uniemożliwiały mu jakikolwiek ruch.
- Wiesz co?... w zasadzie głównie zależy mi na powrocie Minhyuka do interesu... reszta jest jedynie zabawą.
- Skoro go chcesz, czemu go krzywdzisz?
- Uwielbiam zadawać mu ból... z pozoru tak delikatny chłopak uwielbia ostrą zabawę.
- Nie mów tak...- warknąłem szarpiąc się na krześle.
- Oho... piesek zaczyna nam wariować... mam cię uspokoić?- zapytał pokazując mi obcęgi.
- Nie dotykaj go!- Chan z uśmiechem odwrócił się w stronę Hyunwoo - Z czego się tak cieszysz dupku?
- Mmm... mam przed sobą piękny trójkącik... dwójka braci i chłopak jednego z nich. Teraz ten dylemat Kihyuna... uratować swojego chłopaka?... czy brata?
- Bawi cię to?!
- Sprawia mi ogromną przyjemność.
- Ty podły gnoju!
- Nie bądź taki wyrywny... możesz tego bardzo pożałować.
- Chodzi ci o Minhyuka, tak?.... to wypuść do cholery Kihyuna! Po cholerę go tu sprowadziłeś?!
- Hyunwoo nie!... nie zostawię go tutaj.- po moich policzkach zaczęły spływać łzy... co mam robić? Mam wrażenie, że to wszystko jest jedynie złym snem i zaraz się obudzę u boku uśmiechniętego Minhyuka.
- Oooo... wreszcie się zaczęło.- uśmiechnął się Chan bawiąc się obcęgami.
- Kihyun oprzytomnij!... Ten dupek chce jedynie jego... musimy stąd spieprzać póki możemy!
- Zamknij się!.. Jak możesz mówić coś takiego?!
- Ma... rację...- szepnął blondyn podnosząc powoli głowę.
- Minhyuk...- chłopak spojrzał na Changkyuna.
- Wypuść ich...
- Tak szybko?- zapytał Chan stając za blondynem - Chcę się jeszcze trochę pobawić.- powiedział całując kark i szyję mojego partnera. Czułem jak się we mnie gotuje, jednocześnie odczuwając ogromny ścisk w sercu - Jesteś taki słodki Minhyukkie.
- Nie dotykaj go!!
- Uuu jaki zazdrośnik... to mi się podoba.- powiedział wbijając się w jego usta. Zagryzłem wargi starając się powstrzymać od płaczu. Hyunwoo jedynie spuścił głowę wbijając wzrok w ziemię... co mam do cholery robić?!
- DOŚĆ!!- wrzasnąłem szarpiąc się jak uwięzione zwierze - ODPIEPRZ SIĘ OD NIEGO I HYUWNOO, SŁYSZYSZ?!- widziałem jak chłopak podchodzi do mnie powolnym krokiem - Ja... ja będę dla ciebie pracował...
- Co?- mój brat nagle oprzytomniał - Kihyun, chyba sobie żartujesz?!
- Nie...- widziałem jak nasi oprawcy wymieniają się uśmiechami - Zrobię wszystko.... tylko ich wypuść... błagam cię Changkyun...- płakałem... chyba nigdy w życiu nie bałem się tak bardzo.
- Ile jesteś w stanie poświęcić za tą dwójkę?
- Zrobię wszystko co zechcesz, tylko ich nie krzywdź... nie mogę patrzeć na cierpienie osób, które tak bardzo kocham...- szepnąłem dławiąc się łzami.
- Mmm słodko... braciszku, mógłbyś?
- Z przyjemnością.- wezwany chłopak podszedł do mnie łapiąc mnie za włosy, po czym odchylił gwałtownie do tyłu moją głowę. Jego druga ręka natomiast ponownie uderzyła mnie z całej siły w brzuch... czułem jak robi mi się ciemno przed oczami.
- Co wy robicie?! Skończcie już!- Hyunwoo... dzięki jego wrzaskom wciąż czułem, że żyję.
- Kurwa... zrzygał mi się pod nogi!- nie wytrzymałem... ból był zbyt duży. Oczywiście w ramach kary zostałem ponownie uderzony.
- Minhyuk przerwij to, błagam cię, oni go wykończą!!- nie mogłem słuchać płaczu mojego brata...
- Będę dla was pracował!- cisza... brat Chana odszedł ode mnie zostawiając mnie w spokoju. Półprzytomnym wzrokiem spojrzałem na Minhyuka, który został uwolniony z krzesła.
- Grzeczny chłopiec... nie można było tak od razu?- Changkyun podszedł do blondyna namiętnie go całując... ten widok bolał mnie bardziej niż silne uderzenia tego osiłka. Chłopak w kucyku odwiązał Hyunwoo, który od razu podbiegł w moją stronę. Gdy zostałem uwolniony wtulił mnie w siebie głaszcząc mnie po głowie.
- Już dobrze.- szepnął głęboko oddychając. Spojrzałem w stronę całujących się chłopców.
- Minhyukkie...- blondyn przerwał pocałunek spoglądając w moją stronę.
- Minhyukkie to, Minhyukkie tamto... rzygać mi się już chce.
- C... co...
- Gówno... spieprzaj już stąd, bo patrzeć na ciebie nie mogę...
- Minhyuk...- czułem jak nogi odmawiają mi posłuszeństwa. Dobrze, że byłem trzymany przez brata.
- Nigdy cię nie kochałem Kihyun...- nie wierzę. Co on wygaduje?! Z moich oczu znów popłynęły łzy.. nie mogę uwierzyć w to, że przez ten cały czas tylko grał.
- Ups... jak tam serduszko Kihyunnie?- Changkyun musiał dołożyć swoje.
- Idziemy stąd.- szepnął Hyunwoo, po czym zaczął prowadzić mnie w stronę wyjścia, które wskazał nam chłopak w kucyku.
- Nie wierzę...- szepnąłem wpatrując się tępo przed siebie.
- Kihyunnie...
- Tyle razem przeszliśmy...
- Zaraz ci to wytłumaczę.- zostaliśmy wypchnięci na zewnątrz.
- Co mi wytłumaczysz Hyunwoo?!... Kurwa,nie!!- upadłem na kolana wyjąc histerycznie jakby to miało pomóc w uśmierzeniu bólu. A więc to koniec... tak właśnie skończyła się ta krótka, świąteczna miłość...
*
Marzec. Od trzech miesięcy nie wychodzę z domu. Rzuciłem szkołę, nie rozmawiam z rodzicami... Hyunwoo również nie zdradził im, co właściwie jest powodem mojego zachowania. Rozmawiam jedynie z bratem.... rozmawiam to za dużo powiedziane. Wymienia ze mną po kilka słów dziennie, by dowiedzieć się jak się czuję. Powiem Wam, że z dnia na dzień jest coraz gorzej. Fakt... może za bardzo się zaangażowałem. W zasadzie nasz związek trwał około dwóch tygodni. Mimo to po tak krótkim czasie mogłem stwierdzić, że naprawdę pokochałem Minhyuka. Byłem.. i jestem w stanie zrobić dla niego dosłownie wszystko. Wtedy w burdelu... byłem gotów oddać za niego własne życie, byleby tylko został wypuszczony i żył w spokoju jak normalny nastolatek.
Te trzy miesiące bez niego są zwyczajną, nudną egzystencją... straciłem cały sens życia. W zasadzie Minhyuk był tym sensem, a skoro go już nie ma...
- Kihyunnie...- do drzwi zapukał Hyunwoo. Podszedłem do nich opierając o nie głowę - Stoisz pod drzwiami?
- Tak...
- Ktoś do ciebie przyszedł...
- Kto...
- Otwórz...
- Nie...- cisza. Już miałem wrócić na łóżko gdy nagle usłyszałem cichy, ciepły głos.
- Skarbie...- Minhyuk... rzuciłem się w stronę drzwi pospiesznie je otwierając. W progu stał on... mój Minhyuk... nic się nie zmienił. Czułem jak po policzkach spływają mi łzy... on zresztą również nie mógł powstrzymać się od płaczu - Możemy porozmawiać?
- Jak mogłeś...- szepnąłem zaciskając pięści.
- Oj panowie...- Hyunwoo przęjął inicjatywę. Wprowadził nas do środka patrząc znacząco na mojego byłego chłopaka - Kihyunnie, chodzi o to, że...
- Powiedziałem to specjalnie żeby Changkyun wypuścił was bez żadnych problemów...- Minhyuk złapał mnie za ręce.
- Nie dotykaj mnie...
- Skarbie, wybacz mi.... uwierz mi, że naprawdę cię kocham i wtedy... musiałem to powiedzieć... inaczej Chan nigdy nie dałby wam spokoju... zrobiłem to po to żeby cię chronić...
- Nawet nie zdajesz sobie sprawy z tego, jak podle się wtedy czułem...
- Wiem... przepraszam Kihyun... musisz mi wybaczyć.- blondyn pogłaskał mnie po twarzy... ten dotyk. Momentalnie powróciły do mnie wszystkie przyjemne wspomnienia.
- Minhyukkie...
- Burdel Changkyuna został zamknięty więc Minhyuk jest wolny i w stu procentach twój... tak tylko mówię.- rzucił Hyunwoo i pospiesznie opuścił pokój.
- To prawda?
- Tak... Kihyun posłuchaj... Próbowałem się z tobą kontaktować przez te trzy miesiące... chciałem wyjaśnić ci to wszystko, ale każda próba kończyła się niepowodzeniem. Za każdym razem byłem nakrywany przez ludzi Changkyuna...
- Cicho już bądź.- szepnąłem całując chłopaka - Tak bardzo za tobą tęskniłem...
- Kocham cię Kihyun... nigdy się to nie zmieni...- chłopak uśmiechnął się lekko spoglądając mi nieśmiało w oczy - Miłość ta może jedynie narastać... chociaż bardziej już się chyba nie da kochać.- uśmiechnąłem się przez łzy ponownie zatapiając się w jego wargach.
Czym jest nasza historia? Przestrogą? Nauką? Hm... czym by nie była mam nadzieję, że się Wam podobała i czegoś Was nauczyła. Pamiętajcie... przed poważnym zakochaniem poznajcie dobrze obiekt waszych westchnień... poznajcie jego przeszłość... nigdy nie wiadomo na kogo traficie. Z drugiej jednak strony jeśli pokochacie kogoś tak bardzo, że nie będziecie w stanie normalnie funkcjonować bez tej osoby, nie odpuszczajcie. Dbajcie o tę relację i róbcie wszystko, by nie stracić tej osoby... w końcu jakby nie patrzeć miłość uszczęśliwia. Ja dzięki Minhyukowi narodziłem się na nowo i w końcu czuję, że żyję... Żeby nie zanudzać... miejcie oczy i serducha otwarte... nigdy nie wiadomo kiedy to Wy natraficie na swoją drugą połówkę!
~Koniec.
----------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Akcja w tym opowiadaniu (jeśli tak to można nazwać ) ciągle się zmieniała i trzymała w napięciu. Nawet nie wiesz co się ze nią działo jak to czytalam KK.. Czekam ma więcej opowiadań , życzę weny , więcej dodawanych części i tak przy okazji wesołych świat i spełnienia marzeń ;)
OdpowiedzUsuńUwielbiam Twój styl pisania. Opowiadanie mnie mega zaskoczyło. Wyczekiwałam tej ostatniej części cały dzień!
OdpowiedzUsuńNie mogę się doczekać aż napiszesz coś nowego. Całusy!
można prosić o jakieś opowiadanie z seventeen lub got7? nie wiem czy przyjmujesz takie prośby ale warto próbować^^
OdpowiedzUsuńTo było mega!
OdpowiedzUsuńTego się nie spodziewałam. Taki zwrot akcji. Dodatkowo fajny morał na koniec. Ogólnie ta część wyszła Ci znów zajebiście, więc nie będę się rozpisywała.
OdpowiedzUsuńCzekam na kolejne opko.
Jedyne co mogę powiedzieć to zajebiste.Czekałam na to długo.Akcja cały czas wciągała coraz to bardziej i była wartka niczym woda w kiblu.Czekałam na kolejne rozdziały i prawdę mówiąc nigdy się nie zawiodłam.Weny i Wesołych Świąt 🎄❤
OdpowiedzUsuńTo opowiadanie było cudowne ;-; chyba najlepsze jakie dotąd od Ciebie przeczytałam. Cała ta fabuła tak wciągała ze chciałam czytać ja dalej i dalej x3 Naprawdę to było świetne ♡ Jeszcze więcej weny, wesołych świąt i szczęśliwego nnowego roku ♡
OdpowiedzUsuńJuż się przestraszyłam, że wszystko sończyło się w tym burdelu, a Kihyun ze sobą skończy albo coś. :O
OdpowiedzUsuńA tu taka niespodzianka. Minhyuk wrócił.
Opowiadanie genialne, takie gorzko-słodkie. Kocham Cię za to szczęśliwe zakończenie. ;*
Płakałam jak czytałam, dziewczyno, masz talent.. Weny! ~ ❤
OdpowiedzUsuńPłakałam jak czytałam, dziewczyno, masz talent.. Weny! ~ ❤
OdpowiedzUsuń