Obudził mnie gwałtowny ruch, który został wykonany tuż obok mnie. Otworzyłem oczy, by zobaczyć co to. Na łóżku po mojej prawej stronie siedział przestraszony JB okrywający się kołdrą.
- Co się dzieje?- zapytałem głaszcząc go po plecach.
- Miałem zły sen...- wysapał chłopak rozglądając się dookoła.
- Poleż jeszcze.- powiedziałem ciągnąc go w swoją stronę. Jaebum wtulił się we mnie głęboko oddychając - Co ci się śniło?
- Nie ważne.
- Jaebum... co to za tajemnice?
- Nie chcę o tym rozmawiać...
- Rozumiem...- westchnąłem całując go w czoło. JB zadrżał głaszcząc mnie po klatce piersiowej.
- Śpisz nago?
- Wyjątkowo mam dziś na sobie bokserki.
- Spróbowałbyś je zdjąć...- Jaebum rzucił mi spojrzenie przepełnione wstydem, po czym lekko się uśmiechnął.
- Co byś wtedy zrobił?- zapytałem cmokając go po każdym słowie.
- Pewnie bym uciekł.
- Czemuuu?
- Bo jestem wstydliwy... to powinno ci wystarczyć.
- Jaebum?- spojrzałem mu w oczy głaszcząc go po twarzy - Miałeś kiedyś kogoś?
- Em... czemu o to pytasz?
- Z czystej ciekawości.
- Miałem... ale nie chcę o tym mówić.
- Czemu jesteś taki tajemniczy i zamknięty w sobie?
- Życie mnie takim stworzyło...
- Jaebum... chciałbym wiedzieć trochę o twoim byłym partnerze... lub partnerce.
- Nie ma takiej potrzeby.- chłopak wtulił się we mnie zamykając oczy. Westchnąłem głaszcząc go po głowie. Wiem już o czym będę rozmawiał dzisiaj z szefem. Chcę wiedzieć jak najwięcej o byłym związku Jaebuma.
- Wiesz... trochę mnie to boli, że tak wszystko przede mną ukrywasz.
- Taki już jestem.- JB podniósł głowę, po czym patrząc mi w oczy zaczął głaskać mnie po twarzy - A ja wiem o tobie wszystko?
- Myślę, że tak.- nie chcę go okłamywać, ale nie mam wyjścia. Przecież nie powiem mu, że przynależę do mafii i właśnie dostałem na niego zlecenie. Chłopak uśmiechnął się jednak po chwili zamknął oczy zbliżając się do mnie. Położyłem więc go na plecach i wisząc nad nim całowałem go najdelikatniej jak tylko umiałem. Czułem pod sobą mocno bijące serce Jaebuma. Zjechałem ustami na jego policzek oraz szyję. Chłopak jęknął kładąc dłonie na mojej klatce piersiowej... wiedziałem, że będzie chciał mnie odepchnąć.
- Wystarczy.- szepnął lekko się czerwieniąc.
- Przestań się tak wstydzić.- wsunąłem dłoń pod jego bluzkę... wiedziałem, że dużo ryzykuję wykonując ten ruch.
- Skarbie proszę cię.- "skarbie"? Przestałem dopieszczać chłopaka wbijając w niego wzrok. Ten wpatrywał się we mnie z rumieńcami na twarzy - O co chodzi?- złapałem go za dłoń przykładając ją do swojego policzka.
- Czemu... czemu tak mnie nazwałeś?
- Bo... jesteś dla mnie kimś ważnym...
- Jaebum...- moje serce przybrało nagle niesamowicie szybkiego tempa - Jeśli teraz mi odmówisz to nigdy ci tego nie wybaczę.- po tych słowach zatopiłem się w jego słodkich wargach. JB nie walczył... z pokorą oddawał pocałunki błądząc dłońmi po mojej twarzy i karku. Starałem się rozkoszować tą chwilą... cieszyć każdym, nawet najmniejszym dotykiem chłopaka. Sam dokładnie nie wiem czy robię to z polecenia szefa czy coś w podświadomości mówi mi, że do tej pory oszukiwałem sam siebie spotykając się z kobietami i w rzeczywistości pisany był mi chłopak. W sumie jakby nie patrzeć lepiej czuję się będąc blisko z Jaebumem niż z tuzinem najgorętszych lasek w Seoulu. Nie wiem też co mam teraz robić... ciągnąć romans z chłopakiem czy powiedzieć mu prawdę i zniknąć z jego życia? W sumie lepszym rozwiązaniem byłaby ta druga opcja. Nie wiem jednak czy byłbym w stanie przyznać się do tak bolesnej prawdy i żyć w późniejszych latach bez niego... Z rozmyśleń wytrącił mnie głośny dźwięk telefonu Jaebuma.
- Muszę odebrać.- jęknął sięgając po telefon. Ja jednak nie potrafiłem się powstrzymać i bez przerwy całowałem go po uchu - Sł...ah... słucham?
- Jaebum?... co to za jęki?- zachichotałem gryząc go w delikatny płatek ucha. JB słodko jęknął wijąc się pode mną - Ten Jackson to twój nowy chłopak?
- C... co? Skąd wiesz o Jacksonie?
- Odebrał wczoraj twój telefon.... mówił, że się razem uczycie, ale jak widzę jest twoim kolejnym chłopakiem, który zabiera ci czas na naukę.
- Nie, tato... - kolejnym chłopakiem? To ilu on do cholery jasnej ich miał?
- Co teraz robicie?
- Tato, przestań...
- Wyślij mi dokładny adres... przyjadę po ciebie.
- Ale...- rozłączył się. Wziąłem głęboki oddech powoli siadając na łóżku. Widziałem jak trzęsącymi się rękoma JB pisze ojcu mój adres - Mój tato...
- Słyszałem...- sięgnąłem po koszulkę po czym narzuciłem ją na swoje ciało - Ilu partnerów już miałeś?
- Jackson...
- Chodzi mi o to, że... nie chcę... nie chcę być po prostu kolejną zabawką w twoich rękach...
- Co?... Jackson nie patrz tak na to.... wszystko ci wyjaśnię...
- No to słucham.- Jaebum wstał, po czym powolnym krokiem podszedł do okna.
- Odkąd mama zmarła czułem się strasznie samotny... Ojciec...- chłopak westchnął - Zaczął pracować jeszcze więcej, by nie myśleć o śmierci mamy, ale przez to wszystko zaniedbywał mnie... Nie potrafiłem spędzać czasu sam, bo prowadziło to do... robiłem różne głupie rzeczy, których teraz żałuję.... Jak zacząłem spotykać się z chłopakami... czuć ich bliskość... słuchać, że zawsze będą przy mnie... czułem, że nie jestem sam, że... może mam jeszcze dla kogo żyć...- podszedłem do chłopaka obejmując go od tyłu. JB oparł o mnie głowę głęboko wzdychając.
- Jaebum...- szepnąłem całując go w kark.
- Tak?
- Obiecaj mi tu i teraz... że... jeśli nam się nie uda... znajdziesz chłopaka, z którym spędzisz całe swoje życie... który będzie dla ciebie wystarczająco dobry, troskliwy... przy którym zawsze będziesz czuł się bezpieczny i kochany...
- Ale...
- Jaebum, obiecaj mi to.- szarowłosy odwrócił się powoli w moją stronę patrząc mi głęboko w oczy.
- Ty jesteś takim chłopakiem...
- Nie, Jaebum...
- Przy nikim nie czułem się tak dobrze jak przy tobie...
- Posłuchaj mnie...- chłopak otworzył szeroko oczy, do których z sekundy na sekundę napływało coraz więcej łez. Chciałem mu powiedzieć prawdę i rozstać się z nim raz na zawsze, ale nie potrafię. Nie po tym co mi powiedział, poza tym... wydaje mi się, że zaczynam coś do niego czuć...
- Jackson...
- Nigdy cię nie zostawię... chcę...- zamknąłem oczy stykając się czołem z czołem chłopaka - Chcę być z tobą do końca...- cisza... wymienialiśmy się jedynie ciężkimi oddechami, jednak po chwili znów mogłem smakować ust chłopaka. Pragnąłem czegoś więcej... czułem, że to jest ten moment. Nie odrywając od niego warg zaprowadziłem go w stronę łóżka, na którym po chwili oboje wylądowaliśmy. Zrywałem z niego części garderoby przyglądając się jednocześnie jego czerwonej ze wstydu twarzy. Całowałem każdy milimetr jego pachnącego ciała. Co chwilę byłem powstrzymywany przez Jaebuma, dlatego też chwyciłem za jego nadgarstki przytrzymując je nad jego głową. Moje usta ponownie smakowały jego klatki piersiowej i brzucha.
- Ja... Jackson...- jego przyspieszony oddech, rozpalone ciało i ten zawstydzony głos działały na mnie jak płachta na byka.
- Wiem, że mamy mało czasu.
- Nie... proszę, posłuchaj...- przerwałem pieszczoty przyglądając się jego twarzy. JB usiadł i zaczął głaskać mnie po karku - Jesteś wyjątkowy... z tobą... nie chcę się tak spieszyć.- więc to o to chodzi. Przytaknąłem delikatnie go całując. Wtedy też usłyszałem pukanie do drzwi - To mój ojciec...
- Ubierz się spokojnie.- powiedziałem cmokając go w czoło - Pójdę otworzyć.- zbiegłem na dół i biorąc głęboki oddech otworzyłem drzwi - Witam pana.
- Dzień dobry... gdzie jest Jaebum?- uśmiechnąłem się lekko otwierając szerzej drzwi.
- W łazience... proszę wejść, zrobię panu kawy.- mężczyzna wszedł do środka rozglądając się po wnętrzu.
- Niestety nie mam czasu na kawę... muszę wracać do pracy.
- Rozumiem.
- Powiedz mi... Jackson... myślisz poważnie o moim synu?- zaskoczył mnie tym pytaniem... nie mam pojęcia co mam odpowiedzieć.
- Wie pan co...
- Wiesz... pytam dlatego, że Jaebum miał hm... bodajże trzech partnerów. Każdy zapewniał, że będzie z nim do końca życia, a wiesz na czym się to kończyło?- pokręciłem jedynie przecząco głową - Na tym, że zaciągali go do łóżka i zostawiali. Wiesz... nie mam z nim zbyt dobrego kontaktu, ale bardzo go kocham i nie chcę żeby cierpiał.
- Ja...
- Co tak szybko?- jak dobrze, że w tym samym czasie zbiegł do nas JB.
- Masz test z matematyki... musisz się uczyć.
- Mogę to robić tutaj.
- Jaebum... dziś wracasz do domu.... Jeśli chcesz możesz spotykać się z Jacksonem u nas.
- O... mówisz poważnie?
- Wiesz, że ja nigdy nie żartuję.- chłopak uśmiechnął się spoglądając na mnie.
- Przyjedziesz do mnie jak już będziesz po wizycie wujka?
- Pewnie.- po chwili znów się całowaliśmy. Muszę przyznać, że czułem się dość dziwnie robiąc to przy jego ojcu.
- Aish... poczekam w samochodzie. Masz trzy minuty.- wyszedł. Wtedy też oparłem go o ścianę, po czym przytrzymując w górze jego ręce całowałem go po szyi i obojczykach.
- Mu... muszę... ah...
- Mamy trzy minuty.- wysapałem zatapiając się w jego ustach. Dlaczego do cholery to robię? Dlaczego nie uprowadziłem go pierwszego dnia? Czemu tak bardzo zacieśniam tą relację? Co jest ze mną do cholery nie tak?
- Wiesz... trochę mnie to boli, że tak wszystko przede mną ukrywasz.
- Taki już jestem.- JB podniósł głowę, po czym patrząc mi w oczy zaczął głaskać mnie po twarzy - A ja wiem o tobie wszystko?
- Myślę, że tak.- nie chcę go okłamywać, ale nie mam wyjścia. Przecież nie powiem mu, że przynależę do mafii i właśnie dostałem na niego zlecenie. Chłopak uśmiechnął się jednak po chwili zamknął oczy zbliżając się do mnie. Położyłem więc go na plecach i wisząc nad nim całowałem go najdelikatniej jak tylko umiałem. Czułem pod sobą mocno bijące serce Jaebuma. Zjechałem ustami na jego policzek oraz szyję. Chłopak jęknął kładąc dłonie na mojej klatce piersiowej... wiedziałem, że będzie chciał mnie odepchnąć.
- Wystarczy.- szepnął lekko się czerwieniąc.
- Przestań się tak wstydzić.- wsunąłem dłoń pod jego bluzkę... wiedziałem, że dużo ryzykuję wykonując ten ruch.
- Skarbie proszę cię.- "skarbie"? Przestałem dopieszczać chłopaka wbijając w niego wzrok. Ten wpatrywał się we mnie z rumieńcami na twarzy - O co chodzi?- złapałem go za dłoń przykładając ją do swojego policzka.
- Czemu... czemu tak mnie nazwałeś?
- Bo... jesteś dla mnie kimś ważnym...
- Jaebum...- moje serce przybrało nagle niesamowicie szybkiego tempa - Jeśli teraz mi odmówisz to nigdy ci tego nie wybaczę.- po tych słowach zatopiłem się w jego słodkich wargach. JB nie walczył... z pokorą oddawał pocałunki błądząc dłońmi po mojej twarzy i karku. Starałem się rozkoszować tą chwilą... cieszyć każdym, nawet najmniejszym dotykiem chłopaka. Sam dokładnie nie wiem czy robię to z polecenia szefa czy coś w podświadomości mówi mi, że do tej pory oszukiwałem sam siebie spotykając się z kobietami i w rzeczywistości pisany był mi chłopak. W sumie jakby nie patrzeć lepiej czuję się będąc blisko z Jaebumem niż z tuzinem najgorętszych lasek w Seoulu. Nie wiem też co mam teraz robić... ciągnąć romans z chłopakiem czy powiedzieć mu prawdę i zniknąć z jego życia? W sumie lepszym rozwiązaniem byłaby ta druga opcja. Nie wiem jednak czy byłbym w stanie przyznać się do tak bolesnej prawdy i żyć w późniejszych latach bez niego... Z rozmyśleń wytrącił mnie głośny dźwięk telefonu Jaebuma.
- Muszę odebrać.- jęknął sięgając po telefon. Ja jednak nie potrafiłem się powstrzymać i bez przerwy całowałem go po uchu - Sł...ah... słucham?
- Jaebum?... co to za jęki?- zachichotałem gryząc go w delikatny płatek ucha. JB słodko jęknął wijąc się pode mną - Ten Jackson to twój nowy chłopak?
- C... co? Skąd wiesz o Jacksonie?
- Odebrał wczoraj twój telefon.... mówił, że się razem uczycie, ale jak widzę jest twoim kolejnym chłopakiem, który zabiera ci czas na naukę.
- Nie, tato... - kolejnym chłopakiem? To ilu on do cholery jasnej ich miał?
- Co teraz robicie?
- Tato, przestań...
- Wyślij mi dokładny adres... przyjadę po ciebie.
- Ale...- rozłączył się. Wziąłem głęboki oddech powoli siadając na łóżku. Widziałem jak trzęsącymi się rękoma JB pisze ojcu mój adres - Mój tato...
- Słyszałem...- sięgnąłem po koszulkę po czym narzuciłem ją na swoje ciało - Ilu partnerów już miałeś?
- Jackson...
- Chodzi mi o to, że... nie chcę... nie chcę być po prostu kolejną zabawką w twoich rękach...
- Co?... Jackson nie patrz tak na to.... wszystko ci wyjaśnię...
- No to słucham.- Jaebum wstał, po czym powolnym krokiem podszedł do okna.
- Odkąd mama zmarła czułem się strasznie samotny... Ojciec...- chłopak westchnął - Zaczął pracować jeszcze więcej, by nie myśleć o śmierci mamy, ale przez to wszystko zaniedbywał mnie... Nie potrafiłem spędzać czasu sam, bo prowadziło to do... robiłem różne głupie rzeczy, których teraz żałuję.... Jak zacząłem spotykać się z chłopakami... czuć ich bliskość... słuchać, że zawsze będą przy mnie... czułem, że nie jestem sam, że... może mam jeszcze dla kogo żyć...- podszedłem do chłopaka obejmując go od tyłu. JB oparł o mnie głowę głęboko wzdychając.
- Jaebum...- szepnąłem całując go w kark.
- Tak?
- Obiecaj mi tu i teraz... że... jeśli nam się nie uda... znajdziesz chłopaka, z którym spędzisz całe swoje życie... który będzie dla ciebie wystarczająco dobry, troskliwy... przy którym zawsze będziesz czuł się bezpieczny i kochany...
- Ale...
- Jaebum, obiecaj mi to.- szarowłosy odwrócił się powoli w moją stronę patrząc mi głęboko w oczy.
- Ty jesteś takim chłopakiem...
- Nie, Jaebum...
- Przy nikim nie czułem się tak dobrze jak przy tobie...
- Posłuchaj mnie...- chłopak otworzył szeroko oczy, do których z sekundy na sekundę napływało coraz więcej łez. Chciałem mu powiedzieć prawdę i rozstać się z nim raz na zawsze, ale nie potrafię. Nie po tym co mi powiedział, poza tym... wydaje mi się, że zaczynam coś do niego czuć...
- Jackson...
- Nigdy cię nie zostawię... chcę...- zamknąłem oczy stykając się czołem z czołem chłopaka - Chcę być z tobą do końca...- cisza... wymienialiśmy się jedynie ciężkimi oddechami, jednak po chwili znów mogłem smakować ust chłopaka. Pragnąłem czegoś więcej... czułem, że to jest ten moment. Nie odrywając od niego warg zaprowadziłem go w stronę łóżka, na którym po chwili oboje wylądowaliśmy. Zrywałem z niego części garderoby przyglądając się jednocześnie jego czerwonej ze wstydu twarzy. Całowałem każdy milimetr jego pachnącego ciała. Co chwilę byłem powstrzymywany przez Jaebuma, dlatego też chwyciłem za jego nadgarstki przytrzymując je nad jego głową. Moje usta ponownie smakowały jego klatki piersiowej i brzucha.
- Ja... Jackson...- jego przyspieszony oddech, rozpalone ciało i ten zawstydzony głos działały na mnie jak płachta na byka.
- Wiem, że mamy mało czasu.
- Nie... proszę, posłuchaj...- przerwałem pieszczoty przyglądając się jego twarzy. JB usiadł i zaczął głaskać mnie po karku - Jesteś wyjątkowy... z tobą... nie chcę się tak spieszyć.- więc to o to chodzi. Przytaknąłem delikatnie go całując. Wtedy też usłyszałem pukanie do drzwi - To mój ojciec...
- Ubierz się spokojnie.- powiedziałem cmokając go w czoło - Pójdę otworzyć.- zbiegłem na dół i biorąc głęboki oddech otworzyłem drzwi - Witam pana.
- Dzień dobry... gdzie jest Jaebum?- uśmiechnąłem się lekko otwierając szerzej drzwi.
- W łazience... proszę wejść, zrobię panu kawy.- mężczyzna wszedł do środka rozglądając się po wnętrzu.
- Niestety nie mam czasu na kawę... muszę wracać do pracy.
- Rozumiem.
- Powiedz mi... Jackson... myślisz poważnie o moim synu?- zaskoczył mnie tym pytaniem... nie mam pojęcia co mam odpowiedzieć.
- Wie pan co...
- Wiesz... pytam dlatego, że Jaebum miał hm... bodajże trzech partnerów. Każdy zapewniał, że będzie z nim do końca życia, a wiesz na czym się to kończyło?- pokręciłem jedynie przecząco głową - Na tym, że zaciągali go do łóżka i zostawiali. Wiesz... nie mam z nim zbyt dobrego kontaktu, ale bardzo go kocham i nie chcę żeby cierpiał.
- Ja...
- Co tak szybko?- jak dobrze, że w tym samym czasie zbiegł do nas JB.
- Masz test z matematyki... musisz się uczyć.
- Mogę to robić tutaj.
- Jaebum... dziś wracasz do domu.... Jeśli chcesz możesz spotykać się z Jacksonem u nas.
- O... mówisz poważnie?
- Wiesz, że ja nigdy nie żartuję.- chłopak uśmiechnął się spoglądając na mnie.
- Przyjedziesz do mnie jak już będziesz po wizycie wujka?
- Pewnie.- po chwili znów się całowaliśmy. Muszę przyznać, że czułem się dość dziwnie robiąc to przy jego ojcu.
- Aish... poczekam w samochodzie. Masz trzy minuty.- wyszedł. Wtedy też oparłem go o ścianę, po czym przytrzymując w górze jego ręce całowałem go po szyi i obojczykach.
- Mu... muszę... ah...
- Mamy trzy minuty.- wysapałem zatapiając się w jego ustach. Dlaczego do cholery to robię? Dlaczego nie uprowadziłem go pierwszego dnia? Czemu tak bardzo zacieśniam tą relację? Co jest ze mną do cholery nie tak?
*
Dochodziła 20-sta. Leżałem na kanapie wpatrując się w telewizor. Wtedy też usłyszałem dźwięk otwieranych drzwi.
- Jackson!
- W salonie!- po kilku sekundach ujrzałem szefa, który bezczelnie stanął tuż przede mną zasłaniając mi telewizor - O co chodzi?- po chwili poczułem mocne uderzenie w twarz. Syknąłem łapiąc się za policzek.
- O co chodzi?!.... Ty gnoju, nie wiesz na czym polega twoja praca?!- wstałem patrząc wielkimi oczyma na mężczyznę.
- O czym ty mówisz?
- O tym, że wdajesz się w pedalski romans z dzieciakiem, którego mamy zabić!... Wiesz ile on jest wart?!
- Wiem co robię...- tak... po tych słowach pan Park trochę zgłupiał.
- Co...
- Myślisz, że gdybym nie wcisnął mu bajeczki o wielkiej miłości to by to tak teraz wyglądało?
- Mówiłem... wystarczy jeden pocałunek...
- Widocznie nie w jego przypadku... przy nim muszę się trochę bardziej postarać.
- Więc co będzie następnym krokiem?... seks?
- Chyba tego chciałeś, prawda Hyung?- parsknąłem śmiechem klepiąc mężczyznę po policzku - Daj mi kilka dni... Jaebum już je mi z ręki... po seksie zrobi wszystko co mu rozkażę.
- Na to liczę... chcę już dostać tego dzieciaka.... chcę moją kasę...
- Za kilka dni będziesz miał jej tyle, że nie będziesz wiedział co z nią robić.- Park uśmiechnął się stawiając na stoliku butelkę mojego ulubionego whisky - Hm...- usiadłem na kanapie kładąc nogi na stole - W zasadzie co chcesz zrobić z tym gnojkiem?
- Chcę go torturować i patrzeć na jego ból... wiesz jaką sprawia mi to przyjemność.- zaśmiałem się polewając nam alkoholu.
- To może zamiast zabijania go przetrzymuj go i torturuj gdy będziesz miał chwile słabości?
- W sumie to nie takie głupie... ale wiesz... mam też fetysz patrzenia na zachowanie ludzi tuż przed ich śmiercią... kiedy płaczą, błagają o litość, mówią o swoich planach...- szef parsknął śmiechem upijając łyk whisky - Są wtedy tacy żałośni... są przy nas tacy mali... jak nic nie warte robale.- przytaknąłem cicho się śmiejąc. Park usiadł obok mnie patrząc mi w oczy - Jestem z ciebie dumny.
- Pierwszy raz usłyszałem z twoich ust coś miłego.
- Hm...- mężczyzna dopił whiky i pogłaskał mnie po karku - Wiesz... gdy patrzyłem na ciebie i Jaebuma czułem się troszkę zazdrosny.
- O czym ty mówisz?- czułem jak moje serce przyspiesza... przyznam, że interakcje z drugim mężczyzną strasznie mnie pociągają. [włączamy]
- O tym, że...- Park zbliżył się do mnie muskając ustami moje ucho - Mam na ciebie straszną ochotę.- spojrzałem na hyunga i już miałem go pocałować kiedy znów zostałem uderzony w twarz.
- Co ty wyprawiasz?!
- Teraz mam dowód na to, że ten gnojek cię pociąga! Miałeś go tylko zgłuszyć, ty podły dupku! Nikt nie kazał ci się w nim zakochiwać!- oboje wstaliśmy. Miałem straszną ochotę mu przywalić, ale nie mogłem z racji tego, że jest niestety moim szefem - Posłuchaj mnie uważnie... chcę go mieć u siebie za trzy dni, rozumiesz? Jeśli wykonasz zadanie zastanowię się nad łagodnym wyrokiem w stosunku do niego... jeśli zawalisz.... oboje pójdziecie do piachu.... Wtorek, godzina 20-sta... nie będę czekał ani sekundy dłużej.- po tych słowach opuścił mój dom trzaskając drzwiami. Miałem dość. Kopnąłem z całej siły w fotel, krzycząc przy tym jakby to miało wyładować ze mnie całą złą energię. Nie wiem co mam teraz zrobić. Jeśli we wtorek zawiozę go do szefa skażę go na tortury, których nie będzie w stanie wytrzymać. Jeśli jednak tego nie zrobię skażę go na pewną śmierć.... Jaebum co mam do cholery jasnej z tobą zrobić Ty podły.... uroczy.... i niezwykle pociągający gnojku?
~c.d.n.
------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
No nieee noo T.T Czemu ty tak bezlitośnie się bawisz moimi feelsami? Niech Jackson i JB dożyją razem spokojnej starości w jakimś Domku na Prerii ;__; Tak szczerze, to chyba (no dobra, na pewno) uzależniłam się od Twoich opowiadań i zobaczyłam chyba każde z ostatnich 4 miesięcy w 3 dni (pozdrawiam okulistkę) ^^ Uwielbiam Twój styl, masz pełno pomysłów i cały czas nas zaskakujesz! I do tego jesteś chyba pierwszą osobą która pisze o Seventeen, za co biję pokłony i stawiam pomniki. Dlatego mam do Ciebie prośbę:
OdpowiedzUsuńBłagam, napisz coś o S.Coups x Seungkwan! Wszędzie szukam tego paringu, jestem już na ostatnim levelu zdesperowanej yaoistki, zrozum ._." Bardzo mi zależy, by Seungkwan był taką inteligentą divą jak zawsze, kocham go za to >.< Wiem, że na Twoich opowiadaniach można polegać, ale też wiem, że pewnie masz mnóstwo innych paringów, ale proszę upchnij ich w kalendarz!
Dobra, jak już się wyżyłam, to jeszcze raz powiem, że Twoje opowiadania sprawiają, że mogę zacząć przeżywać je w każdym miejscu,o czym przekonałam się czytając Joshua x Vernon w autobusie i <3 cię za to!
Głupi szef!
OdpowiedzUsuńGłupi szef!
OdpowiedzUsuńNo to teraz Jackson ma problem... Początkowo myślałam, iż szef Jacksona serio coś do niego czuje. Na szczęście tylko udawał...
OdpowiedzUsuńSzkoda mi Jaebuma, bo jakoś wcześniej nie miał szczęścia do facetów. Mam nadzieję, że szybko się to zmieni.
Pisz szybko, bo nie mogę się doczekać co będzie dalej.
Ale to wciąga! :33
OdpowiedzUsuń