2 stycznia 2016

Jackson & JB ~cz.4 [Morderca o gołębim sercu]




                        Miałem jechać do Jaebuma... nie wiem jednak czy jest to dobry pomysł. Nie wiem co robić... jak mam się przy nim zachowywać, co mówić... pierwszy raz w życiu czuję się tak zagubiony. Może powinienem ograniczyć z nim kontakt? 
- Co mam do cholery zrobić...- syknąłem kopiąc ponownie w stojące obok mnie meble. Stwierdziłem, że najlepszym na to sposobem będzie zwyczajne, szczeniackie napicie się... w sumie mamy sobotę więc co mi szkodzi. Do poniedziałku może wytrzeźwieję... Poszedłem więc do kuchni po dwie butelki whisky, po czym siadając w salonie na kanapie zacząłem pić... z początku kulturalnie z whiskówki, później jednak nie patrzyłem na to i piłem prosto z butelki... żałosne, wiem - Co ja mam z tobą zrobić JB?- czknąłem sięgając po telefon, jednak w tym samym momencie na wyświetlaczu pojawiło mi się połączenie od chłopaka. Uśmiechnąłem się cwaniacko, po czym odebrałem - Mmm halo?
- Jackson?... wszystko w porządku?
- Skarbie... piję... przy... przyjedziesz?- cholerna czkawka nie mogła dać mi spokoju. 
- Co?... jak to pijesz? Sam?
- No a z kim? Sam jak palec, czy jak to tam... choooodź, mam ochotę pobyć z tobą.
- Aishh przestań... jak ojciec wyjdzie do pracy to przyjadę.
- Mmhmmm... a długo to potrwa?
- Przyjadę jak najszybciej, tylko błagam cię, nie pij już.
- Tak...
- Jackson... nie pij... rozumiesz?
- Tak tak.- rozłączyłem się, po czym opierając głowę o kanapę zacząłem śmiać się jak nienormalny nie wiedząc do końca tak naprawdę z czego. Po kilku minutach zwlokłem się dosłownie na czworakach do łazienki i w ubraniach wskoczyłem pod zimny prysznic, by trochę otrzeźwieć - Zimno...- szepnąłem nie ruszając się jednak z miejsca... nie miałem na to zwyczajnie siły. Nie mam pojęcia jak dużo czasu zleciało. Wiem tylko tyle, że zdążyłem przez ten czas porządnie zmarznąć gdyż moja skóra była niemalże sina. 
- Jackson?!- Jaebum? Nie mam siły krzyczeć... może sam mnie znajdzie, a jak nie to trudno... - Jackson?- o... jest coraz bliżej łazienki, słyszę to - Ja... o boże.- chłopak podbiegł do kabiny prysznicowej zakręcając od razu wodę - Zwariowałeś?!... jak długo tu siedzisz?!- w ruch poszła masa ręczników. Przed tym jednak JB zdjął mi koszulkę i przemoczone bokserki... widziałem, że jest tym okropnie zawstydzony - Jackson, słyszysz co do ciebie mówię?- zapytał okrywając mnie ręcznikami.
- Tak...
- Co ci przyszło do głowy?!- podniosłem powoli głowę spoglądając na szarowłosego, którego oczy błyszczały od łez - Wiesz jak to się mogło skończyć?!
- Tak.... przepraszam.... nie martw się tak o mnie...
- Czy ty siebie słyszysz?... Jak mam się o ciebie nie martwić?- westchnąłem głaszcząc lodowatą dłonią policzek Jaebuma.
- Na twoim miejscu bardziej martwiłbym się o siebie.- JB odtrącił moją rękę.
- Jesteś podłym draniem... - powiedział bardzo cicho, po czym podniósł mnie zarzucając moje bezwładne ciało na ramiona. 
- Co robisz...
- Zaniosę cię do pokoju i położę do łóżka.... musisz się wygrzać.
- Aishh.... daj spokój.
- Ile wypiłeś?
- Mmm nie wiem... chyba... dwie butelki whisky.
- Ohyda... jak można tak pić do nieprzytomności?- po chwili leżałem nagi na łóżku. Z cwaniackim uśmiechem wpatrywałem się w zawstydzonego chłopaka, który z przejęciem szukał w szafie jakiś ciepłych ubrań. 
- Czego tak szukasz słodyczko ty moja?
- Jakiś ubrań... masz tu taki bałagan, że będę musiał ci tu kiedyś posprzątać.
- A proszę bardzo.- JB westchnął siadając na łóżku. Zaczął nakładać mi bokserki uciekając wzrokiem po wszystkich możliwych kątach pokoju. Zaśmiałem się ciągnąc go na siebie... nasze ciała były niemalże ze sobą sklejone - Aż tak bardzo cię to krępuje?
- Zwariowałeś?!... co ty robisz?! 
- Chciałem zobaczyć jak słodko się czerwienisz.
- Nienawidzę cię.- syknął pospiesznie ze mnie schodząc. Po nałożeniu bokserek zostałem przyodziany w kilka par skarpet, dres, koszulkę, sweter i bluzę.
- Nie przesadziłeś?
- Nie... musisz się znowu zagrzać.- Jaebum położył mnie do łóżka przykrywając mnie kołdrą i kocem - Śpij dupku.
- Ejjj... czemu mnie tak nazywasz?
- Zasłużyłeś na to...
- Jaebum...
- Wiesz jak się wystraszyłem jak zadzwoniłeś do mnie w takim stanie?!- otworzyłem szeroko oczy wpatrując się w drżącego z emocji chłopaka - A później?!.... mało mi serce nie stanęło jak zobaczyłem cię pod tym prysznicem!... Wiesz jak to wyglądało?! 
- Jaebum... ja...
- Nie rób tak nigdy więcej, błagam cię...- po jego porcelanowej twarzy spłynęły dwie strużki łez. Takie zachowanie może świadczyć tylko o jednym... musi mu na mnie zależeć... kurwa, tylko nie to.
Usiadłem przyciągając go bliżej siebie. JB od razu wtulił się we mnie cicho płacząc.
- Nie płacz.... strasznie cię za to przepraszam...- po chwili chłopak podniósł głowę delikatnie mnie całując.
- Bałem się o ciebie... ludzie po alkoholu są zdolni do wszystkiego, a ty piłeś sam... przecież jakby ci się coś stało...
- Ale się nie stało... obiecuję ci, że to był ostatni raz... przepraszam.- Jaebum ponownie zasmakował moich ust niesamowicie uroczo przy tym mrucząc. Przestał dopiero po kilku dobrych minutach. Po tym czasie spojrzał na mnie oblizując wargi.
- Zrobię ci coś ciepłego.
- Y y... przed chwilą mnie rozgrzałeś. 
- Nie gadaj głupot. Zrobię ci herbaty.
- Jaebummie...
- Zaraz wrócę.- położył mnie całując mnie w czoło, po czym pospiesznie zbiegł do kuchni. W końcu miałem chwilkę żeby pomyśleć. Całując się z nim przez myśl przeszło mi nawet odejście z mafii i rozpoczęcie życia z nim, ale to nie jest takie proste. Może dobrym rozwiązaniem będzie zapłata szefowi w zamian za darowanie Jaebumowi życia i danie mu świętego spokoju? Mam kupę kasy... jestem pewien, że mam jej znacznie więcej niż to, ile otrzymałby od jego ojca. Przecież JB jest tak niezwykłym chłopakiem.... inteligentnym, czułym, zabawnym, niezwykle słodkim... a tego wszystkiego widać, że bardzo mu na mnie zależy. Jak mówił o tym, jak bardzo się o mnie martwił byłem bliski łez, co mi się nigdy nie zdarza - Jestem.- uśmiechnąłem się siadając. Chłopak wręczył mi wielki kubek herbaty przysiadając się obok mnie - Jak się czujesz?
- Znacznie lepiej.
- Całe szczęście... nie darowałbym sobie jakby coś ci się stało. 
- Nie przesadzaj skarbie.
- Taka jest prawda... pij, bo chcę się poprzytulać.- wykonałem to polecenie błyskawicznie. Herbata mimo tego, że była niezwykle gorąca zniknęła w mgnieniu oka. Z drugiej jednak strony JB miał rację... rozgrzałem się błyskawicznie. 
- Chodź do mnie.- odstawiłem kubek opierając się wygodnie o stos wielkich poduszek. Jaebum wszedł pod kołdrę, po czym usiadł na mnie okrakiem wtulając się we mnie. Objąłem go, głaszcząc go delikatnie po głowie.
- Jak będzie ci zbyt gorąco to pozwalam ci zdjąć bluzę... zapocić też się nie możesz.
- Dobrze proszę pana.- uśmiechnąłem się przyciągając go bliżej siebie tak, że miałem jego głowę na swoim ramieniu. Wtedy też obniżyłem głos i zacząłem szeptać prosto do jego ucha - Szkoda Jaebummie, że jesteś taki nieśmiały...
- Czemu?
- Mamy teraz tak idealną okazję do zrobienia wielu fajnych rzeczy.
- Mmm, przestań.- zachichotałem zerkając na jego czerwoną twarz. 
- To jak?
- Zależy jakie fajne rzeczy masz na myśli.- oo.. widzę, że pan Nieśmiały zaczął się interesować tym tematem.
- Hmmm... mogę na przykład zrobić to...- w tym momencie zacząłem gryźć go niesamowicie ostrożnie po szyi - I jeszcze to...- moja dłoń najechała na krocze chłopaka. Jaebum jęknął chowając twarz w zagłębienie mojej szyi - Jeśli nie chcesz to powiedz... wtedy to przerwę.
- Sam nie wiem... mówiłem, że z tobą wolę poczekać.
- Wiem skarbie... ale wcale nie namawiam cię tutaj na seks... nawet bym nie śmiał. Chodzi mi o delikatne pieszczoty. 
- Zawstydzasz mnie.
- Lubię gdy jesteś tak uroczo zaczerwieniony... bardzo to lubię.- szepnąłem gryząc go w ucho. JB spojrzał na mnie przytakując. Po chwili zszedł ze mnie kładąc się na łóżku - Rozumiem, że się zgadzasz.
- Wiesz, że dla ciebie zrobię wszystko.- znów poczułem to nieprzyjemne kłucie w sercu. Nachyliłem się do niego całując go w czoło.
- Nie chcę żebyś robił to wbrew sobie.
- Jackson, ja tego chcę.- zapewnił mnie lekko się uśmiechając. Odwzajemniłem uśmiech zdejmując z niego koszulkę. Ukazała mi się idealnie wyrzeźbiona sylwetka z lekko zapadającym się brzuchem. Ułożyłem dłonie na jego talii i zacząłem delikatnie całować go po klatce piersiowej i brzuchu. Było to dla mnie nowe doznanie. Do tej pory zajmowałem się jedynie dziewczynami i w sumie było to na zasadzie "rozbieraj się i wskakuj do łóżka". Nie bawiliśmy się w żadne pieszczoty i czułości... od razu przechodziłem z nimi do rzeczy. Nie potrafiłbym zrobić tego samego z Jaebumem.
Chłopak złapał mnie za włosy delikatnie się krzywiąc. Widziałem, że mu się to podoba, ale jednocześnie też niezwykle krępuje. Ta jego nieśmiałość sprawiała, że pragnąłem go jeszcze bardziej. 
- Wszystko w porządku?- mruknąłem całując go po sutkach. JB jęknął starając się złapać oddech. 
- T...tak.
- Podoba ci się?
- Nie zadawaj takich pytań.
- Zawstydzają cię?- ugryzłem go w sutka podnosząc pospiesznie na niego wzrok.
- Jesteś podły.- szepnął zamykając oczy. Zachichotałem, po czym ponownie zacząłem smakować jego skóry... była tak pachnąca i niezwykle delikatna... najchętniej nie odrywałbym od niej ust. Całowałem każdy milimetr jego szyi, klatki piersiowej, brzucha, talii.... w tym samym czasie moja ręka zawędrowała na jego pobudzoną męskość. Sam się trochę skrępowałem, że tak szybko doprowadziłem go do takiego stanu, ale z drugiej strony jakby nie patrzeć o to mi właśnie chodziło.
- Mogę?- zapytałem odpinając powoli jego spodnie. JB skinął głową trzymając się kurczowo pościeli. Wtedy też poczułem pewne hamulce... z jednej strony niezwykle tego pragnąłem, z drugiej jednak nie wiedziałem zbytnio co mam robić i jak się do tego zabrać. Wziąłem głęboki oddech i zdjąłem z chłopaka spodnie wraz z bielizną. Jaebum dosłownie płoną ze wstydu - Nie bój się.- szepnąłem zbliżając się do jego podbrzusza. 
- Ufam... ufam ci.- westchnąłem delikatnie dmuchając ciepłym powietrzem na skórę chłopaka. Nie byłem chyba jednak do końca gotowy na zrobienie mu... aishhh, nawet mi to przez usta nie przechodzi. Podniosłem się więc do pionu patrząc na idealne ciało Jaebuma. Wtedy też nabrałem na niego niezwykłej ochoty... nie mogłem się wręcz powstrzymać. Nachyliłem się do niego całując go z ogromnym pożądaniem i zachłannością. Moja ręka dogadzała mu najszybciej jak tylko umiała. Jaebum zawiesił się na mnie odwzajemniając pocałunki. Z jego ust nieprzerwanie wydobywały się jęki i ciche krzyki - Dość.- jęknął łapiąc powietrze.
- Jeszcze chwilę.
- Jackson, proszę cię.- po chwili poczułem jak po ręce rozlewa mi się ciepła, gęsta ciecz. Głęboko oddychając spojrzałem na zawstydzonego, ledwo żywego chłopaka. Uciekał wzrokiem jak tylko mógł. Trzęsącymi się rękoma szukał czegoś czym mógłby to wytrzeć... widziałem, że jest bliski płaczu. 
- Jaebummie...- w końcu dopadł pudełko chusteczek stojące na szafce koło łóżka. Wyciągnął kilka, po czym nie podnosząc na mnie wzroku złapał mnie za rękę wycierając ją - Słyszysz?... mówię do ciebie. 
- Słyszę...- szepnął, po czym zaczął się ubierać. Złapałem go za rękę przyciągając go do siebie.
- Co się dzieje?
- Nic.
- Jaebum do cholery... skrzywdziłem cię?
- Nie.
- To o co chodzi? Czemu się tak zachowujesz?- Jaebum spojrzał na mnie powstrzymując się od łez.
- Domyśl się...- cisza... przez dłuższą chwilę wpatrywałem się w niego starając się domyślić o co może chodzić.
- Byłem zbyt brutalny... pospieszyłem się, tak?- znów cisza. Westchnąłem wtulając go w siebie. Chłopak niepewnie mnie objął wtulając się we mnie - Tak na mnie działasz... wybacz mi...
- Jackson..?
- Słucham.- JB spojrzał na mnie z rumieńcami na twarzy.
- Zawsze wszystko ci wybaczę.... to... wiesz... jak się bliżej poznamy takie sytuacje będą na porządku dziennym, ale teraz...- Jaebum westchnął czerwieniąc się jeszcze bardziej - Podobasz mi się i takie relacje z tobą strasznie mnie zawstydzają... nienawidzę się za to, że jestem taki nieśmiały...- uśmiechnąłem się delikatnie całując go w nos.
- Będziemy nad tym pracować.... pamiętaj tylko, że zawsze o wszystkim masz mi mówić, jasne? Nawet jeśli miałoby mnie to urazić.- JB skinął głową lekko się uśmiechając.
- Wiesz... chyba już pójdę...- nie sądziłem, że zawstydzi go to do tego stopnia, że po czymś takim będzie chciał ode mnie uciec.
- Rozumiem.... odwiozę cię.
- Nie... dzisiaj masz się nie ruszać z domu... jest strasznie zimno.
- Jaebum...
- Zostań w domu. Poradzę sobie.- westchnąłem przygryzając nerwowo wargi. 
- Jak dotrzesz do domu od razu do mnie napisz. 
- Obiecuję.- chłopak przywarł do mnie wargami na dłuższą chwilę, po czym spojrzał na mnie lekko się uśmiechając - Do zobaczenia.- przytaknąłem patrząc na odchodzącego chłopaka... czułem, że wszystko spieprzyłem. Gdy usłyszałem dźwięk zamykanych drzwi opadłem na łóżko głęboko wzdychając. Wtedy też usłyszałem dźwięk telefonu.
- Słucham.
- Szef wzywa cię na rozmowę.- zastępca pana Parka. 
- Teraz?
- Tak by było najlepiej.
- Niech się wali.... nie mam teraz nastroju.
- Obawiam się, że to go nie interesuje... o której będziesz?
- Jeśli ma sprawę to niech sam się do mnie pofatyguje... 
- Jackson, sprawa jest poważna... nie komplikuj jej bardziej.
- A o co chodzi?
- Wszystkiego dowiesz się tutaj... bądź koło 22, okej?
- Ja pierdolę...
- Coś się stało?
- I tak wiem, że gówno cię to obchodzi więc co za różnica...
- Jackson...
- Będę o 22.- burknąłem rozłączając się... ciekawe o co chodzi temu dupkowi tym razem...

~c.d.n.
---------------------------------------------------------------------------------------------------------------

5 komentarzy:

  1. Kocham Twoje opowiadania!
    Nienawidzę za to jak kończysz w taki sposób XD
    Zżera mnie ciekawość co dalej
    Życzę weny kochana!

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja pierdzielę O_O. Jackson nachlał się w trzy dupy, a biedny JB się o niego martwił. Dodatkowo ta cała nieśmiałość JB i telefon do Jacksona od zastępcy Parka. No, no robi się ciekawie. Opko jak zawsze 👍. Czekam na następną część.

    OdpowiedzUsuń
  3. To opowiadanie jest coraz ciekawsze. Już chce się dowiedzieć jaką decyzje w końcu podejmie Jackson. Mam nadzieję, że nie będziesz mi kazać długo czekać na następną część.
    Życzę dużo weny,
    Cuks.

    OdpowiedzUsuń
  4. Błagam, niech JB sie nic nie stanie!! :'(

    OdpowiedzUsuń