30 marca 2014

Tao & Key



               
             Siedziałem w garderobie i czekałem na Keya- początkującego projektanta. Miał zadebiutować na Seoulskim Fashion Week'u, a ja miałem mu w tym pomóc jako jego model. Esemesowałem z Krisem popijając trzecią już filiżankę kawy. Key okropnie się spóźniał, a ja nie miałem na tą jego zabawę całego dnia. Nagle poczułem lekkie uderzenie w plecy.
- Heeej, przepraszam za spóźnienie.- był to zasapany ze zmęczenia projektant. W rękach trzymał stosy tkanin i projektów.
- No hej... nic się nie stało.- jaki on piękny. Mogłem mu wybaczyć to 2-godzinne spóźnienie.
- To co... wstań i ściągnij spodnie i koszulkę. Muszę cię zmierzyć. - chłopak uśmiechnął się i wyciągnął miarkę. Posłusznie zrobiłem to o co mnie prosił i po chwili stałem przed nim w samej, dość opiętej bieliźnie. Twarz Keya zalała się lekkim rumieńcem.
- Hmm....no to ten...podnieś ręce. -po tych słowach zaczął mnie mierzyć wzdłuż i w szerz. Najbardziej krępujące dla nas obojga było mierzenie obwodu moich bioder. Key pobierając moje wymiary przejechał dłonią po mojej męskości.
- Jezus, przepraszam.
- Nic się nie stało...spokojnie.- o fuck jakie to było przyjemne. Zrób tak jeszcze raz, błagam. Chłopak sięgnął po kartkę i spojrzał na moje ciało.
- Masz w biodrach 85 cm.
- Co ?...niemożliwe, zmierz mnie jeszcze raz.- chłopak wziął miarkę i ponownie mnie zmierzył. I tak jak ostatnim razem przejechał ręką po moim penisie. Nie wytrzymałem...z moich ust wydobyło się ciche westchnięcie. Key udając,że tego nie słyszy naniósł poprawki na kartkę.
- Masz jednak 78 cm..
- No... mówiłem, że się pomyliłeś. 
- Em...no dobrze, weźmy się za ubrania. Zrobiłem wstępne projekty...zaraz ci je pokażę,a ty mi powiesz, który podoba ci się najbardziej.
- No dobrze, pokaż je.- usiadłem na kanapie. Key nachylił się po projekty wypinając się do mnie w niesamowicie seksowny sposób. Przygryzłem wargę i spojrzałem na jego zgrabne, jędrne pośladki.
- Tao...co robisz ?
- Co....nic nic...pokaż już te projekty. 
- Patrzyłeś na mój tyłek.
- No wiesz...jak mi się wypiąłeś tuż przed twarzą, to logiczne, że spojrzałem.
- No tak...- chłopak usiadł koło mnie i rozłożył na stoliku projekty. Wszystkie były niesamowicie kuszące i seksowne...zupełnie nie pasujące do mody męskiej.
- Pewny jesteś, że to są projekty dla mnie ?
- No tak.. a coś ci się w nich nie podoba ?
- Nie no...są w porządku, tylko są takie...
- Seksowne ?
- No właśnie..
- Jak mam niesamowicie przystojnego i seksownego modela to ubrania, które będzie prezentował muszą być takie same.- po tych słowach uśmiechnął się i zaczął przeglądać tkaniny. Łał...chyba mu wpadłem w oko. Tylko, że ja od kilku miesięcy kochałem się w Krisie.... Westchnąłem i wpatrywałem się w chłopaka z wielką uwagą. Jego delikatne dłonie w bardzo ponętny sposób przeglądały struktury tkanin.
- Wybrałeś już coś ?- zapytał i przyłożył tkaninę do mojej twarzy.
- Em...co ty robisz z tą tkaniną ?
- Sprawdzam czy będzie ci pasowała do karnacji.
- Ah...no tak. Chciałbym wyjść na wybieg w tym. - podsunąłem mu "rysunek", na którym widniała męska bielizna. Stringi, na szyję coś w rodzaju kolczatki, do tego pelerynka z delikatnego tiulu.
- Odważnie..
- No wiem...ale jeśli to ma ci pomóc zadebiutować to nie jest dla mnie żaden problem. 
- Super.- Key uśmiechnął się i zabrał się za szycie. Pracy nie było zbyt dużo. Wstałem i narzuciłem na siebie spodnie i koszulkę.
- Idę do barku...chcesz coś jeść ?
- Hm ?..aa..nie dziękuję.
- To zaraz wrócę.- poszedłem do barku i zamówiłem sobie wielką miskę ramenu z dużą ilością mięska i warzyw. Nagle dostałem sms'a od Sehuna.
<- I jak tam ci idzie pando ?
-> Super...będę paradował w stringach i kolczatce.
<- żartujesz...
-> no nie...ale pomyśl jaki będę seksowny ;)
<- oj Tao Tao...a jak ten cały Key ? Fajny ?
-> noo niczego sobie.
<- mmm to rozumiem,że się za niego bierzesz.
-> na pewno będę próbował ;) narazie ;*
Schowałem telefon, wziąłem tackę z jedzeniem i wróciłem do sali. Key siedział przy stole i z wielką uwagą i starannością szył mój strój. Usiadłem koło niego i nabrałem trochę jedzenia.
- Otwórz buzię... pokarmię cię. 
Chłopak spojrzał na mnie, uśmiechnął się i posłusznie otworzył usta. Po chwili delektował się delikatnym mięsem i kluseczkami.
- Dobre ?
- Mm pycha.
- To wcinaj jeszcze.- skończyło się na tym, że Key zjadł mój cały obiad... Po skończonym posiłku spojrzał na mnie i się uśmiechnął.
- Skończyłem. - wstał i wręczył mi dosłownie dwa kawałki materiału. - Leć do przebieralni.
- Przebiorę się tutaj...w końcu mamy to samo.- wstałem i zacząłem się rozbierać. Gdy przyszła kolej na bieliznę spojrzałem na zmieszanego chłopaka. Uśmiechnąłem się i ściągnąłem bokserki. Stałem przed Keyem tak jak mnie Bóg stworzył i wpatrywałem się w stringi.
- Emm Key ?...Jak to się zakłada ?
- Y...no...- jego ręce złapały za materiał i ułożyły go tak jak należy. - Teraz nałóż.
- Wciąż nie wiem jak... pomożesz mi ?- spojrzałem w jego oczy i posłałem mu słodki uśmiech.
- Pe...pewnie...czemu nie...- Key ukląkł. Przed jego oczami prezentował się dumnie mój penis. Chłopak położył rękę na moim biodrze i delikatnie pocałował moją męskość. Czułem jak przez całe moje ciało rozchodzi się przyjemny dreszcz. Kibum podniósł na mnie oczy i delikatnie wsunął penisa w usta. Po chwili jego język delikatnie go pieścił doprowadzając mnie do szału. Kolana ugięły mi się, a z ust wydobywały się jęki. Usiadłem na kanapie i rozszerzyłem bardziej nogi. Mój penis znajdował się w gardle projektanta, a jego delikatne dłonie pieściły moje jądra. Zacisnąłem dłoń na jego włosach i wtuliłem w nie twarz. Czułem przyjemny ucisk w brzuchu. Czułem, że niedługo będę dochodził, ale nie chciałem robić tego bezpośrednio do jego gardła.
- K...key.. - wyszeptałem i już po chwili sperma rozlewała się po wnętrzu ust kochanka. Orgazm mnie wyprzedził i niestety nie zdążyłem wyciągnąć z niego penisa. Chłopak zebrał lepką maź, nachylił się do mnie i zaczął mnie całować. Ble...nie wiedziałem,że moja sperma jest taka słona. Złapałem go za biodra i do siebie przyciągnąłem tak,że siedział na mnie okrakiem. Jego dłoń zacisnęła się na moim penisie. Znów zaczął mi dogadzać. Chłopak przerwał pocałunek i zaczął całować mnie po uchu.
- Zaraz znowu dojdę.- jęknąłem i złapałem Keya za pośladki.
- Śmiało.- wyszeptał mi do ucha i je ugryzł. Na ten gest automatycznie doszedłem na jego rękę. Zamknąłem oczy i odchyliłem głowę do tyłu. Poczułem na karku czyjś oddech.
- Weźcie się do cholery do roboty...- był to szef Keya...o chryste co za upokorzenie. Key zerwał się na równe nogi i zakrył mnie kocem.
- T...tak..właśnie mieliśmy pracować.
- Widziałem nad czym pracowaliście.- mężczyzna usiadł na kanapie i wziął w rękę projekt. - No już...do roboty.
- Pan ma zamiar tu siedzieć ?
- A to jakiś problem ?
- Nie... Tao wstawaj.- wstałem ledwo trzymając się na nogach. Key nałożył mi stringi i zaczęliśmy przymiarki i przygotowania do pokazu.


~Koniec.
------------------------------------------------------------------------------------------------------------





------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Następna notka o Hansolu i B-joo :)

29 marca 2014

Xiumin & Lay



               Siedziałem na łóżku i wpatrywałem się w śpiącego Xiumina. Dochodziła 2 w nocy. Za oknem od kilku godzin szalała wichura doprowadzająca mnie do szału. Byłem wściekły na siebie, że tak bardzo się boję. Wszyscy dookoła spali, tylko ja siedziałem na łóżku najlepszego przyjaciela i trząsłem się jak galareta.
- Xiumin...- wyszeptałem i pogłaskałem go po twarzy. Ten jednak nie reagował tylko spał dalej. Miał taką spokojną i delikatną twarz...jak aniołek. Mogłem na nią patrzeć godzinami, ale ta nieszczęsna burza nie dawała mi się nią nacieszyć. - Xiumin noooo.
- Hm ?....co jest ?- chłopak usiadł  i przetarł rękoma zaspaną twarz.
- Boję się...- wyszeptałem i złapałem go za rękę.
- Co ?...Czego się boisz ?
- Burza jest matołku. - Minseok spojrzał w okno, o które uderzały z wielką siłą gałęzie i grad.
- A no jest... no dobra, to kładź się ze mną. 
- Poważnie ?- uśmiechnąłem się i wskoczyłem pod cieplutką kołdrę, z której rozchodził się jego cudowny zapach. Zapach jego ciała, różnych kremów i pachnideł. No coś pięknego. Xiumin westchnął i położył się na plecach. Niewiele myśląc położyłem głowę na jego klatce piersiowej i wsłuchałem się w bicie serca. Było ciche, miarowe i działające na mnie uspokajająco. Xiu położył rękę na mojej głowie i zaczął przeczesywać palcami włosy.
- Dalej się boisz ?- zapytał cicho i przejechał opuszką palca po moim karku.
- Ojj bardzooo.
- Zaraz coś  z tym zrobimy.- chłopak narzucił na nas kołdrę, pod którą włączył małą latarkę.
- Weeeź, nie mam tapety.
- I co w związku z tym ?
- Wyglądam jak kupa...
- Wyglądasz ślicznie jak zawsze.
Okej...to mnie zbiło z tropu. Xiumin i takie słowa w stosunku do mnie...coś było nie halo.
- Oj...przestań.
- Taka prawda.- chłopak uśmiechnął się i położył dłoń na moim policzku. Jego kciuk delikatnie go głaskał, a Xiu patrzył raz w moje oczy, raz na usta.
- Nie chce ci się spać ?- zapytałem nieco zmieszany i położyłem rękę na dłoni chłopaka.
- Y y...możemy lepiej wykorzystać ten czas.
- To znaczy ?
- A co zawsze chciałeś robić w burze ?
- Yy....spać..
Xiu zachichotał i trącił palcem mój nos.
- Ej to nie śmieszne. 
Chłopak nic nie odpowiedział. Zbliżył się do mnie i zetknął się ze mną czołem. Czułem, jak serce rozsadza mi klatkę piersiową, a dłonie pocą się coraz bardziej. Minseok uśmiechnął się i delikatnie pocałował, po czym spojrzał mi w oczy. Jego wargi były takie ciepłe i delikatne. Miałem ochotę na więcej. Zbliżyłem się do niego i przejechałem językiem po jego ustach. Ten natomiast od razu połączył nasze usta w namiętnym i zachłannym pocałunku. Przyznam szczerze, że nigdy się nie całowałem więc nie wiedziałem zbytnio jak mam się zachować. Mimo to robiłem co mogłem żeby Xiuminowi było jak najlepiej. Nasze języki idealnie ze sobą współgrały, a z ust wydobywały się ciche westchnięcia. Na ciele moim i kochanka pojawiły się ciarki. Xiumin uśmiechnął się i przerwał pocałunek.
- A teraz do spania.- wyszeptał i pocałował mnie w czoło.
- Oj no Xiuuumiiin...teraz ?
- Tak myszko teraz. 
- Jezus, aż mi wszystko opadło.
Chłopak zaśmiał się i wtulił mnie w swoje ciało.
- Śpij matołku....jutro do tego wrócimy. - po tych słowach Xiu zamknął oczy i zasnął. Ja natomiast wtulony w jego ramiona rozmyślałem o naszym pocałunku i o tym czy mój niewyćwiczony język się spisał...


~Koniec.
------------------------------------------------------------------------------------------------------------




------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Kolejny oneshot o Tao i Keyu.
Następny o Hansolu i B-joo :)

Buźka ;*

28 marca 2014

Baekho & Taeil




             Leżałem w szpitalnej sali i wpatrywałem się w okno, z którego rozchodził się widok na cały Seoul. W głowie panowała totalna pustka. Wiem, że Block B miało wypadek, ale kiedy to było, co stało się z chłopakami, co mi jest....nie miałem o tym zielonego pojęcia. Trzy dni temu wybudziłem się ze śpiączki. Do tej pory nikt do mnie nie przyszedł, nie miałem żadnego sms'a i nieodebranego połączenia....co się do cholery z nimi działo. Zaniepokojony sięgnąłem po przewód z guzikiem znajdującym się koło łóżka i wezwałem za jego pomocą lekarza. Po kilku minutach do sali wszedł Baekho robiący tutaj praktyki.
- Hej, jak się czujesz ?- zapytał naprawdę przejęty i usiadł obok mojego łóżka. Spojrzałem na niego nieprzytomny i złapałem go za rękę.
- Gdzie...co się stało z chłopakami..- wyszeptałem,a do oczu napłynęły mi łzy.
- Nie denerwuj się...wszystko jest z nimi w porządku. Wyszli ze szpitala...- Baekho spojrzał w karty pacjenta i znów na mnie. - trzy dni temu...dokładnie wtedy, kiedy się wybudziłeś.
- Dlaczego do mnie nie przyszli ?- czułem w sercu ogromną radość z tego powodu, że nic im się nie stało i jednocześnie ból i smutek, że o mnie tak po prostu zapomnieli. Chłopak westchnął i wyciągnął z fartucha kopertę.
- To dla ciebie... powiedzieli, że jak się wybudzisz, to mam ci ją dać. -wziąłem od niego kopertę i zajrzałem do środka. Był w niej list... list skierowany do mnie.

" Taeil...bardzo się cieszymy, że przeżyłeś ten wypadek. Byłeś z nas wszystkich w najgorszym stanie. Codziennie do Ciebie przychodziliśmy, ale Ty byłeś w śpiączce. Lekarze mówili, że wkrótce powinieneś się wybudzić, ale Twoja sprawność nie będzie taka jak dawniej. Skoro to czytasz, pewnie rozmawiałeś już z Baekho i wiesz, że posadzą Cię na wózku. Menadżer i wytwórnia wspólnie zarządzili, że odejdziesz z zespołu i już ogłosili castingi na nowego członka. Mamy jednak nadzieję, że mimo to relacje między nami się nie zmienią i wciąż będziemy się przyjaźnić. 
Dzwoń do nas o każdej porze dnia i nocy.
Kochamy Cię ;* "

Odłożyłem list na szafkę i spojrzałem na Baekho.
- Taeil...bardzo mi przyk..
- Wyjdź stąd...
- Znajdę ci rehabilitanta... zrobię wszystko co będę mógł żeby ci pomóc. 
- Co zrobisz ?! Przywrócisz mi sprawność ?! Dasz mi nowe nogi ?! To koniec, rozumiesz ?! Nie mam już nic ! Domu, przyjaciół, jakiejkolwiek przyszłości, nic ! - wtuliłem twarz w poduszkę i zacząłem płakać. Czułem jak wszystko we mnie pęka. Wolałem teraz umrzeć niż żyć jako kaleka. Chłopak usiadł koło mnie, podniósł mnie i wtulił w swoje umięśnione ciało.
- Taeil... z każdej sytuacji można znaleźć jakieś wyjście. Posłuchaj mnie teraz uważnie. Zamieszkasz u mnie... zaopiekuję się tobą i przyrzekam ci na wszystko, że odzyskasz sprawność w nogach i wrócisz do zespołu. Trzeba w to włożyć wiele chęci i wysiłku, ale wierzę, że dasz sobie radę, hm ?
Kiwnąłem twierdząco głową i wtuliłem się bardziej w chłopaka. W jego ramionach czułem, że przez chwilę żyję pozbawiony jakichkolwiek problemów i zmartwień. Jak już mam tak żyć, to tylko w jego objęciach.

                                                                     *

Na drugi dzień byłem już w mieszkaniu...a raczej apartamencie Baekho. Pierwszy raz również miałem styczność z wózkiem. Było to cholernie dziwne uczucie, nie mieć władzy i kontroli nad swoim ciałem. Bardzo chciałem spotkać się teraz z zespołem na sali treningowej. Chciałem zobaczyć w jakim są stanie...czy rzeczywiście nic im nie jest. Pragnąłem zatańczyć z nimi do chociaż jednej piosenki. Westchnąłem i podjechałem wózkiem do kuchni, w której siedział zamyślony Baekho. Gdy mnie zobaczył, od razu się uśmiechnął i wyciągnął do mnie ręce.
- Chodź, poprzytulam cię.
Uśmiechnąłem się, podjechałem pod krzesło, na którym siedział chłopak i się do niego przytuliłem.
- Kiedy się ostatnio myłeś brudasku ?- zapytał i pocałował mnie w czoło.
- Nie mam pojęcia...to ty powinieneś najlepiej wiedzieć.
- Hmm....no niech pomyślę...z dobre dwa miesiące temu.
- Fu... naprawdę ?
- Yhymm...wykąpię cię...jeśli cię to nie krępuje.
- Nie no co ty... w końcu mamy między nogami to samo.- spojrzałem w oczy chłopaka i posłałem mu jeden z moich słodszych uśmiechów.
- No to co....kto pierwszy w łazience.- Baekho zachichotał i pchnął wózek w stronę łazienki. Sam ślimaczył się za mną i dawał mi okazję do wygrania. Muszę przyznać, że to było naprawdę miłe. Wjechałem do łazienki i ściągnąłem koszulkę. Dongho kucnął przy mnie i zaczął ściągać mi spodnie i bieliznę.
- Widzisz... wygrałem.- uśmiechnąłem się i wdrapałem na wyciągnięte w moją stronę ręce.
- Widzę widzę...i się bardzo z tego powodu cieszę.- znów pocałował moje pozszywane czoło i wsadził mnie do cieplutkiej wanny.
- Wskakuj ze mną do wanny.
- Nie no coś ty... nie chcę cię krępować.
- Oj przestań... chodź szybciutko.- oparłem się rękoma na brzegach wanny i podsunąłem się na jej koniec, tak, by chłopak miał miejsce żeby usiąść. Baekho uśmiechnął się i zaczął się rozbierać. Moją uwagę przykuł jego wielki i gruby penis. Łoł... rzeczywiście poczułem się teraz lekko skrępowany. Kto by pomyślał, że można wyhodować aż takie bydle.
- Na co tak patrzysz zboku ?
- Co... aa....na nic.
- Nie no spoko...to normalne, że chłopcy porównują swoje penisy.- zachichotał i usiadł koło mnie. - Twój też jest niczego sobie.
- Na co się gapisz.- uderzyłem go w ramię i się uśmiechnąłem. Dongho spojrzał na mnie ciepło i przejechał palcem po mojej męskości.
- Czujesz ?
- Y y... spróbuj jeszcze raz.
Chłopak wziął mojego penisa w rękę i zaczął mi nieśmiało dogadzać. Miałem ochotę się rozpłakać, bo kompletnie nic nie czułem.
- Teraz czujesz ?
- Nie...- głos załamał mi się, a do oczu napłynęły łzy.
- A to ?- chłopak położył mi rękę na policzku i zaczął mnie całować. Poczułem jak przez całe ciało rozchodzi się przyjemny dreszcz. Boże, jak ten dzieciak niesamowicie całuje. Jego język badał każdy milimetr moich ust. Złapałem go za włosy z tyłu głowy i pogłębiłem pocałunek. Jego ręka zjechała na moją talię i zaczęła ją pieścić. W tym momencie właśnie się zakochałem. Pierwszy raz w życiu czułem coś tak wspaniałego. Chłopak cmoknął mnie i spojrzał w oczy.
- Teraz wierzysz, że wszystko będzie dobrze ?
- Tak..- wyszeptałem, a po policzku spłynęła mi łza.
- Nie płacz sirotko. - Baekho znów mnie w siebie wtulił. Znowu poczułem ten błogi spokój,a czarne myśli odeszły w niepamięć. Mimo utraconej sprawności i pozycji w zespole czułem się bardzo szczęśliwy.

~Koniec.
------------------------------------------------------------------------------------------------------------



------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Kolejne opowiadanie o Xiuminie i Layu. 
Następne o Tao i Keyu.
Składajcie zamówienia. Każde zapisuję i będę sukcesywnie realizować. Mam nadzieję, że uda mi się napisać XiuLaya na weekendzie, ale nic nie obiecuję, bo mam bardzo dużo obowiązków związanych ze szkołą ;_; 
Trzymajcie się miśki ;* 

27 marca 2014

ChanYeol & Zelo




              EXO Show Time dobiegło końca. Siedzieliśmy w garderobie i czekaliśmy na zespół, który miał zająć nasze miejsce poprzez posiadanie własnego programu. Siedziałem na kanapie oparty o Krisa i bawiłem się telefonem.
- Jak myślicie, kto to będzie ?- zapytał Luhan, który zrobił sobie przerwę w całowaniu maknae.
- Pewnie ktoś z SM.- odpowiedział mu Kris przeczesując przy tym moje brązowe włosy.
- Może Super Junior ?
- Żartujesz sobie ? Za starzy są. SM pewnie niedługo ściągnie ich na ziemię. - Kris był stanowczy i zawsze szczery.
- Ładnie życzysz kolegom. -pokręcił głową Xiumin i wtulił się w ciało swojego chłopaka-Laya.
- Dobra czego przeżywacie ? Przyjdą i wszystko się okaże. - po słowach SuHo drzwi otworzyły się i do sali wszedł Bang YongGuk. Za nim wszedł Himchan i reszta zespołu B.A.P.
- Już myślałem, że nigdy nie skończycie nas obgadywać.- lider uśmiechnął się i spojrzał na zdezorientowane twarze członków EXO.
- To....to wy macie nas zastąpić ? Z jakiej racji...- D.O wyglądał na bardzo zdziwionego o czym świadczyły szeroko otwarte oczy, większe niż zwykle.
- A dlaczego nie ? Wytwórnia nas tu przysłała żebyście nam dali kilka wskazówek. - odpowiedział Dae, a jego usta uformowały się w cwaniacki uśmiech.
- Wasza wytwórnia kazała się spotkać dwóm odwiecznym wrogom...- od zawsze rywalizowaliśmy z B.A.P pod każdym względem...i zawsze wychodziło nam to na dobre...
- A czy musimy się bez przerwy kłócić ?...Jak dzieci.- wszystkie oczy spojrzały na wysokiego, niewinnie wyglądającego maknae B.A.P- Zelo.
- Zeloś...daj nam to załatwić.- odpowiedział Bang i wyprosił 18-latka z sali.
- Dobra, ja skoczę do kibla, a wy to załatwcie.- rzuciłem i wyszedłem za chłopakiem. Zelo stał przy automacie z napojami i płakał jak bezbronne dziecko.
- Młody nie płacz.- uśmiechnąłem się i kopnąłem w automat, z którego natychmiast wypadła puszka coli. Podniosłem napój i wręczyłem go dzieciakowi.
- Naprawdę musimy ciągle prowadzić ze sobą wojnę ?-zapytał wycierając oczy. Mimo, że był klocem mojego wzrostu w jego duszyczce wciąż tkwiło małe, bezbronne dziecko. Westchnąłem i otworzyłem mu colę.
- To Kris, SuHo i Bang ustalają zasady. A my jak te konie z klapkami na oczach musimy się ich słuchać. 
- Ale to nie ma sensu...nie widzisz tego ?
- Myszko, a co my możemy z tym zrobić ?
- Myszko ?- Zelo zaczerwienił się i spojrzał mi w oczy.
- No...myszko...zawsze mówię tak do...no..młodszych.- uśmiechnąłem się i przeczesałem jego blond loczki.
- Aa....no tak właśnie myślałem.
- Ta... dobra...wracamy do chłopaków ?
- Jakoś nie mam ochoty...- chłopak spuścił głowę. Z jego ust wydobyło się ciche beknięcie. Uśmiechnąłem się pod nosem i udałem,że tego nie słyszałem, po to by nie zawstydzać chłopaka.
- Chryste przepraszam...
- Hm ? Za co ?
- A....w sumie to...nie już nic.- widać było, że moja postawa była słuszna, bo dodała Zelo pewności siebie.
- Dobra Zeloś... chodź do chłopaków.
- Yhym...jest jakoś dziwnie cicho...może się tam pozabijali. 
Uśmiechnąłem się i złapałem go za rękę.
- Mogę cię o coś zapytać ?
- No pewnie.
- Ty... ty i Bang jesteście razem ?
- Em.... co ?...Dlaczego tak myślisz ?- Zelo wyglądał na naprawdę zdziwionego tym pytaniem.
- No tak słyszałem...to wiesz...wolałem się upewnić.
- A, no okej....A po co ci to wiedzieć ?
Nie wiedziałem, co mu odpowiedzieć. Przycisnąłem nastolatka do ściany i zacząłem go delikatnie całować. Moje dłonie w tym czasie głaskały jego szczupłą, delikatną talię. Zelo z początku nie wiedział co robić. Jednak po chwili jego język poszedł w ruch i zaczął odwzajemniać moje pocałunki. Był taki słodki i niewinny. Jego ręka zjechała przez całą moją klatkę piersiową do mojego krocza i zaczęła je nieśmiało masować. Łatwo się podniecam, więc mój członek automatycznie stwardniał. 18-latek uśmiechnął się i zaczął rozpinać mi spodnie. Nagle poczułem uderzenie w plecy.
- Zostaw go pajacu.- poczułem jak ktoś ciągnie mnie za ramie. Odwróciłem się i zobaczyłem stojącego za mną Banga.
- Słucham ?
- Zostaw go, nie dociera ?- lider B.A.P popchnął mnie na ścianę i przydusił do niej swoim ciałem.
- Stary wyluzuj. - z sali wyszedł zaniepokojony Kris.
- Nie wtrącaj się.- warknął YongGuk i uderzył mnie w brzuch.
- Hyung co ty robisz ?!- krzyknął Zelo,a po jego bladych policzkach spłynęły łzy. - Zostaw go !
- JongUp zabierz go stąd. 
Up złapał zapłakanego chłopaka za rękę i wyprowadził go z wytwórni.
- Bang kurwa co ja ci zrobiłem...- wyszeptałem resztkami sił. Ból brzuch był ogromny.
- W ramach rywalizacji zabierasz mi jeszcze Zelo ?!- krzyknął i pchnął mnie ponownie o ścianę.
- Bang cholera wyluzuj !- Tao i Kai odciągnęli ode mnie wściekłego chłopaka.
- Idźcie już stąd... - powiedział Kris i wskazał chłopakom drzwi.
- Bardzo chętnie...- Bang złapał mnie za włosy i popatrzył w oczy. - A my wrócimy jeszcze do tej rozmowy...
- Jak widzisz Zelo woli mnie...
- To się jeszcze okaże... 
- Będę o niego walczył... Tobie zależy tylko na jego dupie.
- A jeśli nawet to co...
- Jesteś żałosnym dupkiem...- poznałem ten głos.. był to Zelo, który podszedł do mnie niepewnym krokiem i mnie przytulił.
- Zelo odsuń się od niego.
- Nie Bang...ciągle muszę ciebie słuchać. Mam już tego dość...kocham ChanYeola i chcę z nim być i nie obchodzi mnie twoje zdanie w tej sprawie..
- Skoro tak to żegnam..
- To znaczy ?
- Wylatujesz z zespołu.. 
- Wybacz Bang, ale to nie ty o tym decydujesz...
Lider patrzył raz na mnie raz na Zelo. W końcu parsknął śmiechem i wyszedł z wytwórni wraz z chłopakami.
- To...to co mówiłeś przy Bangu to prawda ?
- No tak... zakochałem się w tobie dawno temu, ale bałem się cokolwiek zrobić w tym kierunku...
Uśmiechnąłem się i delikatnie pocałowałem chłopaka. Spodobała mi się jego dojrzała postawa i to,że umiał sprzeciwić się swojemu Hyungowi, nawet kosztem tego,że utracił swoją pozycje w zespole.


~Koniec.
------------------------------------------------------------------------------------------------------------




------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Kolejny oneshot z udziałem Baekho i Taeila :) 

25 marca 2014

Junsu & Jaejoong




            Siedzieliśmy w garderobie i odpoczywaliśmy po męczącej, całodniowej próbie. Tradycyjnie Junsu wylegiwał się na kanapie a Yoochun czytał jakąś filozoficzną powieść, z której pewnie niewiele rozumiał. W pewnym momencie do pokoju wparował menadżer z pudełkami pełnymi jedzenia.
- Panowie jemy !- zawołał radośnie i ustawił pudełka na stoliku, koło którego siedziałem. Sam usiadł koło mnie i zaczął pałaszować jak wilk. Zaraz po tym dołączyli do nas Junsu i Yoochun, którzy rzucili się na jedzenia jak dzicy.
- Boże zachowujcie się.- pozwoliłem sobie zwrócić im uwagę. Nienawidziłem jak ktoś jedzący w moim towarzystwie ciapał, mlaskał, głośno przeżuwał, a przy tym brudził jak jakieś bydle.
- Jae wyluzuj...a właśnie...- Junsu spojrzał na menadżera, który zadowolony klepał się po brzuchu. - Jak wrócimy do dormu to musimy obejrzeć ten nowy film,co wczoraj ściągnąłem.
- Obawiam się, że to niemożliwe. 
- A to dlaczego ?- Chun oderwał się od jedzenia i popatrzył na menadżera.
- Była straszna śnieżyca i zasypało cały Seoul. Musimy zostać na noc w wytwórni....a jutro zrobię Wam wolne i na luzaku wrócimy do domu, hm ?
- Tako...chociaż w sumie może być śmiesznie.
- A co śmiesznego może być w spędzaniu nocy w wytwórni ?- zapytałem zapijając ostre jedzenie wodą.
- Jaejoong ty znowu swoje...no co może być śmiesznego...wiem...pobawimy się w chowanego. - usta menadżera formowały się w szeroki uśmiech.
- Serio...a ile my mamy lat ? 10 ?
- Ja jestem za.- Junsu totalnie mnie zignorował, co nie powiem...troszkę zabolało.
- No i super. Dokończcie jeść i zaczniemy. 
Boże, dlaczego "zabawy" wymyślane przez Hyunga muszą być tak infantylne ? Równie dobrze moglibyśmy posiedzieć, porozmawiać o przyszłości zespołu, o pójściu do wojska,ale nie....musieliśmy się bawić w środku nocy, w śnieżycę w chowanego...Popatrzyłem na Junsu wycierającego Yoochunowi resztki jedzenia z buzi. Był tak słodki i opiekuńczy. Bardzo go ceniłem jako przyjaciela. Mogłem z nim porozmawiać o każdej porze dnia i nocy, nieważne co by się działo.
- Zaczynamy ?- zapytał menadżer klepiąc mnie w ramię.
- No... pan szuka. 
- Nieee, czemu ja ?
- Bo raz, dwa,trzy...szu-ka pan...no cóż.- usłyszałem za sobą chichot Junsu. Uśmiechnąłem się pod nosem,a moje ciało przeszedł ciepły, przyjemny dreszcz.
- Ehh dzieciaki...no dobra....ale chowacie się tylko na tym piętrze. -po tych słowach poleciał w najciemniejszy kąt garderoby i zaczął odliczanie. Yoochun popatrzył na mnie wesołymi oczyma i pobiegł w stronę łazienki.
- Będziesz tak stał ?- wyszeptał Junsu i złapał mnie za rękę. - Chodź, mam fajne miejsce.- posłusznie ruszyłem za nim. Chłopak co chwilę zerkał na mnie i chichotał jak dziecko. Po przebiegnięciu całego, ciemnego korytarza Junsu wepchnął mnie do ciasnego, pachnącego wilgocią schowka dla sprzątaczek. Sam stanął na przeciwko mnie, w taki sposób, że dotykaliśmy się klatkami piersiowymi i kroczami. Czułem jak robi mi się gorąco.
- Nie miałeś innej kryjówki ?- syknąłem. Byłem strasznie poddenerwowany i zestresowany tą sytuacją.
- Ta jest najlepsza...zawsze się tu chowam.
- No dobra...bo to miejsce dla jednej osoby, ale nie dla dwóch, dorosłych chłopów.
- Przestań w końcu narzekać. 
- A co... nie podoba ci się to ?
- No nie bardzo... nic ci nie pasuje, ciągle tylko narzekasz. 
- Taki mam charakter...
- Wiem Jae...troszkę się już na tobie poznałem.
Nie miałem siły już się z nim kłócić. Junsu co chwilę wiercił się i pocierał swoim ciałem o moje. W pewnym momencie poczułem jak spodnie robią się coraz ciaśniejsze....o cholera.....tylko nie to ! Nie teraz ! Junsu musiał to czuć...ale wstyd.
- Ym...Jae...
- Tak wiem....wierć się więcej...- czułem jak moja twarz zalewa się gorącym, czerwonym rumieńcem. Junsu bezczelnie to wykorzystał i zaczął się wiercić jeszcze bardziej.
- Boże skończ już...
- Wiem, że ci się to podoba.- chłopak uśmiechnął się i zetknął się ze mną czołem.
- Oh jezu...spadaj.
- Y y.- znów posłał mi swój czarujący uśmiech i zaczął mnie całować po uchu i szyi. Zacisnąłem oczy i zacząłem wydawać z siebie ciche jęki i mruki. Chłopak położył swoje dłonie na mojej talii i przycisnął mnie bardziej do znajdującej się za mną szafki.
- Junsu przes...
- Ciiii. -chłopak połączył nasze usta w cudownie namiętnym pocałunku. Jego język delikatnie pieścił moje podniebienie, co doprowadzało mnie do szaleństwa. Mimo to starałem się jakoś kontrolować i zachować resztki godności. Czułem jak penis twardniał mi coraz bardziej i rozsadzał mi spodnie.
- Ojj komuś się tu bardzo nudzi.- Junsu uśmiechnął się cwaniacko i kucnął przy moim kroczu. Jego dłonie powoli rozpinały mi spodnie. Czułem, co się szykuje i zupełnie nie byłem na to przygotowany. Chłopak osunął mi spodnie i namiętnie całował mojego penisa przez materiał bokserek. Moje nogi co chwilę uginały się,a ręce próbowały łapać wszystkiego,co było obok. Zęby chłopaka osunęły moje bokserki. Jego oczom ukazał się nabrzmiały, duży penis, proszący wręcz o pieszczoty. Junsu wsunął moją męskość po samo gardło pieszcząc przy tym wewnętrzną stronę moich ud. Złapałem chłopaka za włosy i szarpałem za nie najmocniej jak tylko mogłem. On jednak nie zwracał na to uwagi i zassał się na główce mojego penisa. Jego palce w tym czasie pieściły moje wejście.
- Wejdź we mnie...- sapałem i ruszałem miednicą we wszystkie strony. Junsu wstał, rozpiął spodnie i odwrócił mnie twarzą do półek. Zacisnąłem na nich dłonie i przygryzłem wargi. Czułem jak penis mojego kochanka powoli wsuwa się w moje ciasne wejście. Po chwili czułem jądra chłopaka na moich pośladkach. Wszedł we mnie....chryste ile ja na to czekałem.. Jego dłonie załapały za moje szczupłe biodra, a penis ruszał się we mnie w niesamowicie namiętny sposób. Z każdym pchnięciem wchodził we mnie coraz głębiej. Jego usta w tym czasie całowały moje plecy i czułe miejsce między łopatkami. Nie wytrzymałem i zacząłem jęczeć niemiłosiernie głośno. Junsu nachylił się do mojego ucha i zaczął do niego sapać i cicho pojękiwać.
- Zaraz dojdę...
- Nie krępuj się skarbie.- jęknął i przygryzł mi ucho. Po tym geście po nogach spłynęła mi ciepła, lepka sperma. Matko,co za przyjemne uczucie. Niech ta chwila trwa wiecznie....Odwróciłem głowę i spojrzałem w podniecone oczy Junsu. Już miałem go pocałować kiedy rozniosło się głośne walenie do drzwi.
- Skończyliście ?
Przestraszony chłopak wyszedł ze mnie pospiesznie co sprawiło mi dużo bólu. Mimo to szybko nałożyłem bokserki i spodnie i spojrzałem na ubranego już i zdenerwowanego Junsu.
- Halooo....żyjecie ?
- Otwórz te drzwi...- wyszeptałem zasapany i wytarłem pot z czoła.
- Ty je otwórz...
- Junsu no weź..
- Dobra no...- chłopak otworzył drzwi, przed którymi stał rozbawiony Yoochun i menadżer.
- No...znaleźliście nas...- lekko się uśmiechnąłem i schowałem za umięśnionym ciałem kochanka.
- Rozumiem,że mamy was jeszcze zostawić.- zachichotał Yoochun i szturchnął menadżera.
- Weź spadaj...- rzuciłem i ruszyłem w stronę garderoby. Było mi cholernie wstyd. Pierwszy raz w schowku na szczotki, do tego z czuwającym pod drzwiami menadżerem i przyjacielem z zespołu. Po wejściu do garderoby narzuciłem kurtkę i ruszyłem w stronę dormu...


~Koniec.
------------------------------------------------------------------------------------------------------------






------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Następny oneshot o Chanyeolu i Zelo :)

22 marca 2014

Ciąg dalszy D.O & Kai




               Po wysprzątaniu mieszkania usiadłem w pokoju i czekałem na powrót Kaia. W głowie miałem tysiące myśli. Miałem na niego straszną ochotę. Chciałbym się z nim kochać....czule, delikatnie, namiętnie. Tak, żeby dla nas obojga było to niezapomniane przeżycie. Zazdrościłem chłopakowi, że ma już te sprawy za sobą...dlaczego muszę być taką zasraną ciotą bojącą się własnego cienia ? Wyjrzałem przez okno, przez które padał spokojny, puszysty śnieg. W głowie miałem jedynie głos Kaia,a przed oczami jego idealne ciało.
- BU ! - poczułem jak serce rozwala mi klatkę piersiową.
- Chcesz żebym dostał zawału ?!
- Oj no przepraszam.- chłopak położył mnie na łóżku i przygniótł swoim ciałem. Wplótł palce w moje włosy i patrzył mi głęboko w oczy.
- Yy....posprzątałem ci w mieszkaniu.
- Wiem....i teraz ci się za to odwdzięczę. - Kai nachylił się i zaczął mnie namiętnie całować. Jego ręka w tym czasie głaskała mnie po talii. Nie wiedziałem co mam robić....położyłem dłonie na jego plecach. Z ust w tym czasie wydobywały się ciche jęki. Kai oderwał się od moich ust i zaczął całować mnie po szyi robiąc przy tym bolesne malinki.
- Kai boli.- syknąłem i wbiłem paznokcie w jego pośladki.
- To dopiero początek.- szepnął chłopak i ugryzł mój obojczyk. Miałem dość...nie tak to sobie wyobrażałem.
- Kai nie chcę.
- Uspokój się, przecież nic ci nie zrobię.- Kai usiadł na moich udach i zaczął ściągać mi spodnie wraz z bielizną. Jego oczom ukazał się mój ..mały? delikatny i przez nikogo nie ruszany członek. Kai uśmiechnął się pod nosem i wziął go do ust. Ssał go najmocniej jak potrafił, a jego palce w tym czasie penetrowały moje wejście. Ból był ogromny. Chciałem żeby jak najszybciej załatwił potrzebę i zostawił mnie w spokoju.
- Usiądź.- powiedział prostując się i patrząc na moje nagie, niewinne ciało.
- Po co..
- Rozbierzesz mnie.
Posłusznie usiadłem i zacząłem rozbierać chłopaka. Gdy zdjąłem mu spodnie zobaczyłem pobudzonego, stojącego członka...czyżbym go podniecał ? Kai złapał mnie za włosy i spojrzał mi w oczy.
- Loda poproszę.
- Co...proszę cię, nie chcę..
- Jezus rób i nie marudź...ja mogłem ssać twojego chuja to ty też możesz.
Nachyliłem się do krocza chłopaka i zacząłem delikatnie ssać główkę jego członka. Kai złapał mnie za tył głowy i docisnął do swojej miednicy w taki sposób, że cały jego członek znajdował się w moim gardle. Zrobiło mi się niedobrze,a do oczu napłynęły łzy. Mimo to starałem się dogadzać mu najlepiej jak mogłem.
- Dobra daruj sobie...nie umiesz tego robić.- Kai złapał mnie ponownie za włosy i rzucił mną o łóżko. Złapał mnie za moje drobne łydki i rozszerzył mi nogi. Czułem się strasznie zawstydzony i upokorzony. Kai napluł sobie na penisa i po chwili poczułem wielki ból. Jakby coś wielkiego rozrywało mnie od środka. Czułem jak po udach spływają mi ciepłe stróżki krwi. Kai nie zwracając na to uwagi wchodził we mnie coraz głębiej i mocniej. Pchał mnie jak zwierze robiące to instynktownie. Po moich policzkach spływały grube łzy. Miałem już dosyć. Kai nachylił się do mnie i zaczął gryźć po szyi i obojczykach. Zaczęło mi się robić ciemno przed oczami i czułem się coraz słabszy. Dochodząc, Kai pchnął mnie jeszcze mocniej i ugryzł z całej siły w klatkę piersiową. Nie wytrzymałem bólu i zemdlałem.
        Kai wyszedł z ciała D.O ,nałożył bokserki i wstał z łóżka. Spojrzał na delikatną, wykrzywioną z bólu twarz chłopaka, poklepał go po policzku i cwaniacko się uśmiechnął.
- Tragedii nie było.- rzucił, po czym wyszedł z pokoju zostawiając w nim obolałego i zapłakanego Kyungsoo.


~Koniec.
------------------------------------------------------------------------------------------------------------









21 marca 2014

D.O & Kai



               
                 Zimowy wieczór. Śnieg cudownie zakrywał ulice i trawniki. Siedziałem na parapecie i zamiast cieszyć się zimą wpatrywałem się w okno budynku znajdującego się na przeciwko. Mieszkał w nim młodszy ode mnie chłopak, na którego dużo ludzi mówiło "Kai". Codziennie siadałem na oknie z kubkiem kakao i wpatrywałem się w okno jego pokoju. W pewnym momencie światło zapaliło się i do pokoju wszedł Kai. Rzucił plecak na łóżko i zaczął ściągać szkolny mundurek. Uwielbiałem momenty kiedy rozbierał się do samej bielizny i paradował w niej po pokoju. Miał tak cudownie apetyczne i umięśnione ciało. Mimo, że jestem prawiczkiem miałem wiele erotycznych myśli z nim w roli głównej. Codziennie kładąc się do łóżka zamykałem oczy i wyobrażałem sobie, że całuję się z Kaim, że dotyka mojego ciała, czule do siebie mówimy i po pewnym czasie lądujemy w łóżku,a nasz seks jest cudownie delikatny i czuły. Ręka w tym czasie oczywiście robiła swoje, co kończyło się codzienną zmianą pościeli....
Kai właśnie usiadł na łóżku i ściągnął bokserki. Poczułem się trochę zażenowany. Nie wiedziałem czy odejść od okna i dać mu czas na załatwienie potrzeby czy skorzystać z okazji, popatrzeć i "zrobić to" razem z nim. Nie wytrzymałem. Członek Kaia był tak wielki i ...po prostu idealny. Pozbawiłem się dolnej części garderoby, zgasiłem światło i usiadłem na parapecie. Kai w tym czasie pieścił delikatnie swojego członka jeżdżąc po nim opuszkami palców. Po pewnym czasie napluł sobie na rękę i ujął w dłoń pobudzonego penisa. Jego ręka szybko poruszała się na stojącej męskości. Twarz mojego ideału wykrzywiła się z podniecenia i po krótkim czasie sperma zalała jego delikatną, czekoladową dłoń. Nie musiałem sobie dogadzać żeby zrobiło mi się niesamowicie dobrze. Sam nawet nie wiedziałem kiedy doszedłem....Kai wytarł rękę, wstał, zgasił światło i opuścił pokój. Siedziałem tak jeszcze około dwóch godzin z nadzieją, że wróci, ale niestety chłopak przepadł.
Na drugi dzień ubrany w mój ulubiony powycierany do granic możliwości dresik wyszedłem z domu z zamiarem pouprawiania joggingu. Miałem nadzieje, że po zrzuceniu kilku kilogramów spodobam się przystojnemu sąsiadowi. Nagle poczułem silne uderzenie w plecy, po którym upadłem na ziemię i wiłem się z bólu.
- Boże nic ci nie jest ?!- usłyszałem całkiem obcy mi głos. Podniosłem lekko głowę i zobaczyłem stojącego nade mną Kaia. Moje wielkie z natury oczy otworzyły się jeszcze bardziej. Z bliska chłopak był jeszcze piękniejszy...wyglądał jak bóg.
- N..nie....wszystko jest okej...- usiadłem i z widocznym bólem na twarzy i zacząłem masować się po dole pleców, w które dostałem.
- Tak się kończy zmienianie muzyki podczas biegania...- powiedział Kai i wziął mnie na ręce. - Pójdziemy do mnie i zobaczę co się stało, dobrze ?
- Co....n..nie ma takiej potrzeby...mieszkam na przeciwko,to...
- Aaa to ty...- chłopak uśmiechnął się cwaniacko i ruszył do domu.
- Ja ?....Co ja...
- Ty mnie codziennie podglądasz. Czaisz się jak myśliwy na kaczkę. 
Poczułem się totalnie zażenowany. Moja twarz zrobiła się czerwona a po czole spłynęła stróżka potu.
- Ja...przepraszam...
- Za co ? Weź daj spokój.- po jego ostatnim słowie weszliśmy do jego mieszkania. Panował w nim chaos. Wszystkie rzeczy były porozrzucane,a z kuchni czuć było spalone jedzenie.
- Z kim tu mieszkasz ?
- Sam... rodzice kupili mi to mieszkanie i kazali zacząć żyć na własną rękę. 
- Czemu tak ?
- A widzisz...sprawiałem trochę problemów.
- Ty ? Jakich ?
- Codziennie sprowadzałem do domu nową panienkę, to wiesz...trochę to już wkurzało rodziców.- uśmiechnął się i położył mnie na swoim łóżku. Mogłem poczuć zapach jego ciepłej pościeli. Był cudowny...miałem ochotę zabrać tą pościel i uciec z nią do domu. Kai rozebrał mnie z bluzy, podciągnął koszulkę i zaczął delikatnie masować dół pleców.
- Panienki mówisz....czyli jesteś hetero...- już żałowałem tych słów,ale cóż...czasu nie cofnę.
- No tak...ale za to ty jesteś gejem.
- Chryste musisz być taki szczery i bezpośredni ?
- A źle mówię ?
- Dobrze...- westchnąłem i w głębi duszy cieszyłem się z tego spotkania z Kaim mimo wszystko.
- Podobam ci się ?- chłopak mruknął w bardzo podniecający sposób i pocałował mnie w plecy.
- Co ? -zerwałem się, ale zaraz z powrotem opadłem na łóżko. Ból pleców był zbyt duży.
- Zapytałem czy ci się podobam...
- Po co o to pytasz...i tak jesteś hetero...
- Z ciekawości...w sumie jakbym ci się nie podobał nie podglądałbyś mnie codziennie.
- Dobra daj spokój...co za różnica...- po moich słowach Kai ujął delikatnie moją brodę i mnie pocałował. Czułem jak przez całe moje ciało przechodzi przyjemny dreszcz. Jego wargi delikatnie pieściły moje,a język próbował przebić się przez moje zaciśnięte z nerwów zęby. W końcu oderwał się ode mnie i pogłaskał po twarzy.
- Słodki jesteś.
- Przestań...-moja twarz zalała się rumieńcem.
- Może przerzucę się na chłopców ? Hmm...- znów posłał mi swój cwaniacki uśmiech i pocałował w czoło. - Idę pobiegać... masz tu na mnie czekać.
Chłopak wyszedł z mieszkania zostawiają mnie samemu sobie. "Może przerzucę się na chłopców" ? Czyżbym mu się podobał ? Wątpię...chodzący ideał i kluska...no nic...podniosłem swoje cztery litery i wziąłem się za sprzątanie domu. Teraz będę robił wszystko żeby ze mną był...


~Koniec.
------------------------------------------------------------------------------------------------------------







18 marca 2014

Xero & Atom




                 Środa....środek tygodnia. Boże, jak ja nienawidzę chodzić do tej szkoły. Czułem jak z dnia na dzień przygnębiała mnie coraz bardziej. Nauczyciele, uczniowie, atmosfera panująca tutaj...porażka. Dlatego tak bardzo lubiłem przerwy, na których mogłem odetchnąć od szkolnego zgiełku. Zwykle wychodziłem na szkolny dziedziniec, siadałem pod jabłonką i wcinałem drugie śniadanie przygotowane jak co ranek przez mojego, starszego brata. Mieszkaliśmy sami. Rodzice wysłali nas do Seulu do szkoły, a sami zostali w Busan na południu Korei. Zawsze czułem,że nie pasuję do tej szkoły. Gdyby tylko EunSang był w niej ze mną, byłoby mi raźniej. Ale nie...skubaniec musiał już być na ostatnim roku studiów.
Rozejrzałem się po dziedzińcu. Widok taki sam jak zawsze. Panny podrywające dzianych kolesi, chłopcy oglądający pornole w telefonach i tabletach, grupka kujonów uczących się na następną lekcję delektujący się mlekiem z kartonika, dziewczyny przeglądające magazyny poświęcone modzie....boże co za płytcy ludzie. Ale tego dnia wydarzyło się po raz pierwszy coś nowego. Na szkolny plac wparowała grupa 12 chłopców, ubranych w mundurki, z plecakami w rękach i z papierosami w ustach. Na ich widok uczniowie rozchodzili się i ustępowali im miejsca. Słyszałem, że w tej szkole grasuje i rządzi grupa, którą każdy nazywał Topp Dogg, ale jeszcze nigdy nie miałem okazji zobaczyć ich na własne oczy. Jak widać, byli tutaj rzadkimi gośćmi. Moją uwagę przykuł chłopak o różowo-czerwonych włosach. Miał śliczne, baaardzo skośne oczy i uroczą delikatną twarz. Siedziałem taki wpatrzony w niego, że nawet nie usłyszałem dzwonka na lekcje i nie zauważyłem pustki panującej na dziedzińcu. W pewnym momencie jeden z TD popatrzył na mnie, szturchnął różowowłosego chłopaka i pokazał w moją stronę. Serce podeszło mi do gardła, a ręce nie wiem dlaczego zaczęły się pocić i trząść. Wstałem i zacząłem pakować śniadanie do plecaka, gdy nagle poczułem na ramieniu czyjąś rękę. Odwróciłem się i spojrzałem prosto w oczy brązowowłosemu chłopakowi. Głośno przełknąłem ślinę i spojrzałem na plakietkę widniejącą na jego mundurku... "Hansol". No cóż...znam już przynajmniej jednego....Chłopak posłał mi cwaniacki uśmieszek i poklepał po ramieniu.
- Szef cię prosi.
- Szef ?- parsknąłem śmiechem i popukałem się w czoło. Chryste panie, w jakich oni żyli czasach i realiach.
- Coś cię bawi szczylu ?- jego głos brzmiał coraz groźniej.
- Emm...nie...w sumie to nie...
- No ja myślę... chodź.- po tych słowach puścił moje ramię i ruszył w stronę grupy. Poszedłem za nim z czystej ciekawości. Chłopcy rozstąpili się i już po chwili stałem oko w oko z chłopakiem o różowych, falowanych włosach..."Atom". Atom ? To imię, czy ksywa, nazwisko czy co ? Kim oni w ogóle są ? Chłopak przyglądał mi się uważnie i po pewnym czasie poklepał się po kolanie.
- Siadaj.
- Słucham ?
- Siadaj jak szef ci karze...- odpowiedział chudziutki chłopaczek w okularkach, na pozór nie pasujący do tej grupy. Po jego "przestrodze" usiadłem na kolanie Atoma i poczułem się niesamowicie idiotycznie.
- Jak się nazywasz ?- zapytał ciepło i głaskał moje udo.
- Shin Jiho...ale mówią na mnie Xero...
- Ładnie.- chłopak uśmiechnął się i delikatnie mnie pocałował.
- Co ty kurwa robisz ?!- zerwałem się na równe nogi i popatrzyłem na niego przerażony. I właśnie chyba tego nie powinienem robić... chłopak pstryknął palcami i już po chwili stali przy mnie B-joo i Sangdo i trzymali z całej siły za ramiona.
- To boli.- syknąłem i skrzywiłem się z bólu.
- Trzeba było podporządkować się szefowi. - odpowiedział Yano i uderzył mnie z pięści w brzuch.
- Yano...kazałem ci go bić ?- zapytał spokojnie Atom i popatrzył na pulchnego chłopaczka wzrokiem pozbawionym jakichkolwiek emocji.
- N...nie...przepraszam.
- No właśnie...przeproś kolegę. 
- Przepraszam.- chłopak ukłonił się i stanął za swoim "szefem".
- Szefie...co z nim zrobimy ?- zapytał Hojoon masując mi brzuch. Byli naprawdę porządnie popaprani, ale cóż...wolałem już z nimi nie dyskutować.
- Zabierzcie go do domu.- odpowiedział Atom, po czym wstał i ruszył w stronę bramy. Za nim ruszyła reszta chłopców i na końcu ja trzymany przez B-joo i Sangdo. W głowie kotłowało mi się tysiące różnych, przeciwnych myśli i pytań. Kim oni właściwie są ? Czego ode mnie chcą ? Gdzie mnie zabierają ? Co ze mną będzie ?...Odwróciłem głowę i w tym właśnie momencie pierwszy raz zatęskniłem za szkołą. Kto wie...już nigdy mogłem do niej nie wrócić. Po policzku spłynęła mi łza, automatycznie wyśmiana przez B-joo.
- Ja pierdole, chłopie nie płacz.- śmiał się, co wzbudzało we mnie jeszcze większy ból i strach.
- Czego wy chcecie ?
- A tego to ja nie wiem...znaczy..nie wiem czego akurat od ciebie chce szef. Takich chłopaczków jak ty, ma na pęczki...
Co....o czym on właściwie mówi. Może ten cały Atom prowadzi jakiś burdel, a to jego zastraszone męskie dziwki ?....Nie...to głupie. Albo działali w jakiejś mafii...ale to szybko zostaliby zdemaskowani. Cholera wie tak naprawdę kim byli i czego chcieli. Po pewnym czasie dotarliśmy nad rzekę Han, nad którą stały luksusowe apartamentowce. Grupa licealistów i takie mieszkanie ?...no ładnie. Weszliśmy do windy. Wśród chłopców panowała głucha cisza.. jedynie Atom nucił coś pod nosem i cały czas się we mnie wpatrywał. Po około 2 minutach wjechaliśmy na 30...ostatnie piętro i wysiedliśmy z windy. Po wejściu do środka zobaczyłem perfekcyjnie urządzone mieszkanie. Wyglądało zupełnie jak z katalogu. Meble i urządzenia były nowe. W domu panował totalny porządek, co było dziwne jak na grupę chłopaków. Całą tę ciszę przerwał Atom.
- Za 5 minut chcę go mieć u siebie w pokoju.- po tych słowach ruszył z gracją przez ogromny salon i zniknął za drzwiami pokoju. Wbiło mnie w ziemię. Czego on do cholery chciał ?!
- Wypuście mnie stąd.- nie wytrzymałem i zacząłem płakać.
- Wyluzuj. - powiedział Seogoong i zaczął mnie pozbawiać mundurka.
- Co ty robisz ?! Błagam cię, zostaw !- zostałem jednak skutecznie uciszony przez Hansola, który z całej siły uderzył mnie w twarz. Czułem jak z wargi i skroni leci mi ciepła strużka krwi. Seo jednak nie przerywał swojego zadania i już po chwili stałem przed chłopakami tak jak mnie Bóg stworzył. Czułem ogromny wstyd. Jedyne czego chciałem to jak najszybciej stamtąd uciec i wtulić się w EunSanga.
- No już....poszedł.- rzucił jak do psa Jenissi i pchnął mnie w stronę pokoju Atoma. Wszedłem do środka. W pokoju na ścianie wisiała plazma. Pod nią znajdowało się biurko, na którym leżały książki i laptop. Na przeciwko znajdowała się spora szafa z lustrem i oczywiście łóżko. Wielkie, wodne łóżko, na którym leżał Atom. Na widok mojego nagiego ciała przygryzł wargi i poklepał łóżko.
- Chodź do mnie.
Posłusznie położyłem się koło chłopaka. Po mojej twarzy spływały łzy wymieszane z krwią. Atom oparł się na łokciu i popatrzył na mnie.
- Jeju, co oni ci zrobili..- chłopak usiadł, sięgnął po apteczkę i delikatnie zaczął mi przemywać i zaklejać rany.
- Czego ty chcesz.. - płakałem i telepałem się bezbronne dziecko.
- Chcę tylko się zakochać i kogoś mieć...- poczułem się zbity z tropu. Rozejrzałem się po pokoju i zauważyłem leżące koło szafy sterty opakowań po lekach na depresję i urazy psychiczne. Od początku sprawiał wrażenie pierdolniętego.
- Proszę cię, dajcie mi spokój.
- Xeroś nie bój się...- Atom posadził mnie, przykrył kołdrą i mocno przytulił. Nie wiem czemu, ale w jego ramionach poczułem się bardzo bezpiecznie. - Proszę cię, zostań tu ze mną.
- N..nie mogę..
- Zostań ze mną.- po twarzy chłopaka zaczęły spływać łzy, a jego delikatne dłonie głaskały moją nagą i wrażliwą talię.
- Tylko nie płacz.- starałem się jakoś wytrzeć łzy i go uspokoić. - Będziemy widywać się w szkole....ale wypuść mnie stąd, proszę.
- Chcę cię mieć zawsze przy sobie...
- Nie wypuścisz mnie stąd, prawda ?
- Nie....zostaniesz tu już na zawsze. Nigdy nie wyjdziesz z tego pokoju.
W tym momencie wiedziałem, że to koniec.. Nigdy już nie zobaczę szkoły, rodziców, brata, który pewnie teraz umierał ze strachu o mnie... będę zdany tylko na Atoma i ten cholerny pokój.
- Xeroś dasz buzi ?
- Dam...- nachyliłem się do chłopaka i go delikatnie pocałowałem. Ten jednak przyciągnął mnie do siebie, głaskał po talii i pośladkach i pogłębiał co chwilę pocałunek. W pewnym momencie nasze pocałunki były niezwykle zachłanne, pełne namiętności i pragnienia siebie nawzajem. Jego język był niesamowicie zwinny, delikatny i doprowadzający mnie do obłędu.
- A..Atom...wystarczy.- oderwałem się od chłopaka i głęboko oddychałem.
- Dlaczego ?...Nie podobało ci się ?
- Podobało...ale daj mi trochę czasu, dobrze ?
- Dam ci tyle czasu ile tylko chcesz.- lekko się uśmiechnął i wtulił mnie w swoje umięśnione rozpalone ciało, w którym znów poczułem błogi spokój i bezpieczeństwo. Cała ta sytuacja była niesamowicie dziwna i na pewno niecodzienna, ale przyznam szczerze, że nie była taka zła. Z tego wszystkiego naprawdę mogło wyniknąć coś fajnego.


~Koniec.
------------------------------------------------------------------------------------------------------------




14 marca 2014

Daehyun & Niel & Dongwoo






                         Jak co roku zespoły k-pop'owe miały tzw. "wyjazd integracyjny" na obrzeża Seulu. Był to czas na lepsze poznanie debiutujących zespołów, wspólne treningi, zabawy i ogólnie chodziło o przyjemne spędzanie tych wolnych dni. Tradycyjnie Teen Top i Infinite zajęli wspólny domek. Robili tak dlatego, że Niel i Dongwoo od trzech lat byli razem. Jednak od jakiegoś czasu do ich związku zawitała rutyna. Ciągle te same czułe słówka, identyczna forma spędzania wolnego czasu, seks w tych samych pozycjach. Oboje pragnęli czegoś nowego, ale żaden nie miał pomysłu jak to zmienić. Właśnie zajęli pokój, rzucili się na łóżko i zaczęli namiętnie całować. Jednak żadnej stronie nie sprawiało to takiej przyjemności jak kiedyś.
- Koniec tych czułości !- do pokoju wleciał zadowolony L.Joe. - B.A.P'y będą z nami mieszkać i Daehyun wyląduje z wami w pokoju.
- Jak to ?- Niel podniósł się z łóżka i stanął z kolegą z zespołu twarzą w twarz. - Dlaczego akurat musi mieć pokój z nami ?...Przecież wiecie, że ja i Dongwoo potrzebujemy prywatności...
- Spokooojnie, on też jest gejem, także te wasze macanki nie zrobią na nim żadnego wrażenia.
- I co... ma jeszcze może spać z nami w jednym łóżku, tak ?
- No innego tu nie widzę...także nie macie wyboru.- chłopak zachichotał, poklepał Niela po ramieniu i wyszedł. Daniel spojrzał na swojego chłopaka i westchnął.
- I co teraz zrobimy ?
- Jak to co myszko ?...Popatrz na to z tej strony, że dzięki niemu możemy pozbyć się rutyny.
- No ty chyba sobie żartujesz...
- Nie... pomyśl sobie...my się kochamy, a on ci robi w tym czasie loda... alboo...ja siedzę w tobie, a on we mnie...
Niel chwilę się wahał. Usiadł na fotelu i patrzył na swojego rozmarzonego chłopaka. Widać było, że wizja trzech facetów w łóżku bardzo go podniecała. Może to nie był taki zły pomysł. Chyba raz mogliśmy spróbować czegoś nowego. Nagle drzwi do pokoju otworzyły się i wyrwały młodych mężczyzn z rozmyśleń. Do pokoju wszedł śliczny chłopaczek. Spojrzał ciepło na pozostałych i postawił bagaż.
- Hej, jestem Daehyun.- uśmiechnął się i podał rękę.
- Dongwoo.
- Niel..
- Zostawiliście mi jakieś wolne półki ?
- Em...tak tak, czekaj chwilkę.- Woo wstał i zrobił chłopakowi miejsce w szafie. - Proszę bardzo.
- Dzięki.- Dae znów posłał swój czarujący uśmiech i zaczął rozpakowywać rzeczy. - Pójdę się wykąpać...czy wy teraz chcecie skorzystać z łazienki ?
- Idź, spokojnie...my już jesteśmy wykąpani. 
Dae wziął bokserki i koszulkę i ruszył do łazienki. Niel w tym czasie usiadł koło swojego chłopaka i się do niego przytulił.
- Jak chcesz to zacząć ?- zapytał głaszcząc umięśnioną klatkę piersiową chłopaka.
- Zacznę go całować...a później się jakoś potoczy...tylko nie bądź zazdrosny myszałku, okej ?
- Postaram się....ale to i tak mnie kochasz, prawda ?
- Jezus no pewnie...jeszcze pytasz.- Dongwoo ujął twarz Daniela i go delikatnie pocałował. Ręka chłopaka powędrowała na uda Woo i zaczęła je delikatnie pieścić.
- Mam zejść do salonu ?- w pokoju stał Dae i wpatrywał się w parę z lekkim rumieńcem.
- Nieee, spokojnie. Chodź skarbie.- Woo posłał chłopakowi jeden ze swoich uwodzicielskich uśmiechów.
- Skarbie ?
- Oj...tak mi się powiedziało...siadaj. - po tych słowach poklepał swoje kolana. Dae usiadł posłusznie i spojrzał na Niela, który wyglądał na niewzruszonego całą tą sytuacją. W środku jednak wszystko w nim chodziło i się gotowało. DongWoo patrzył Dae głęboko w oczy i głaskał jego chude i odkryte udo. Temu natomiast zrobiło się automatycznie dobrze. Jego bokserki zrobiły się ciasne, a z ust wydobył się cichy jęk. Jang przygryzł wargi i zaczął całować trzęsącego się 20-latka. Daniel w tym czasie usiadł za swoim chłopakiem, włożył mu ręce pod bluzkę i zaczął bawić się jego twardymi sutkami. Woo westchnął Dae w usta i spojrzał w jego podniecone oczy.
- Połóż się.. - Daehyun posłusznie wykonał jego polecenie. Położył się na łóżku i rozszerzył nogi. Jang spojrzał na Daniela i się uśmiechnął. - Twoja kolej skarbie.
Niel zerwał z chłopaka bokserki. Jego oczom ukazał się wielki, pobudzony członek. Bez większego namysłu włożył go do ust i ssał najmocniej jak potrafił. W nagrodę dostawał głośne jęki. Woo patrzył chwilę na całą tą scenę i ściągał bokserki. Chwilę potem był już bez nich. Usiadł okrakiem na klatce piersiowej członka B.A.P i wsadził penisa do jego ust. Złapał go za włosy i pchał w dość brutalny sposób....cały Dongwoo. Ale jak widać Dae to nie przeszkadzało. W bardzo namiętny sposób ssał penisa i pieścił jego uda. W pewnym momencie nie wytrzymał i doszedł w usta rozpalonego do granic możliwości Daniela. Niel połknął spermę, ściągnął bieliznę i nabił się na członka Daehyuna. Wydał przy tym podniecający jęk, na dźwięk którego Woo odwrócił się i zaczął go całować. Daniel złapał za talię Dae i ruszał biodrami w przód i tył. Jang podniecony całą tą sytuacją wyciągnął członka z ust chłopaka i doszedł na jego twarz, po czym zszedł z jego klatki piersiowej. Niel pochylił się i zaczął namiętnie całować chłopaka. Bardzo podobała mu się zmiana partnera. Dongwoo położył się na plecach i popatrzył na Dae.
- Nabij się na mnie.- ten uśmiechnął się, ściągnął z siebie Niela i usiadał na jego członku plecami do niego. Daniel ponownie nabił się na członka Dae i zaczął go całować. Jang trzymał drobne biodra 20-latka i pchał go najmocniej jak umiał. Chłopak był bardzo ciasny i to właśnie sprawiało mu największą przyjemność.
Niel po pewnym czasie doszedł na brzuch Dae. Zebrał spermę na palce i wsadził mu je do ust, które już po chwili były ssane w bardzo mocny i podniecający sposób. W pewnym momencie drzwi do pokoju otworzyły się i do środka weszli Bang z Zelo.
- Ile można was wołać na kolacje ?
Chłopcy zerwali się na równe nogi i starali się zakrywać wszystkim, co im wpadnie pod rękę.
 - Nie umiecie pukać do cholery ?!- zapytał zdenerwowany i zawstydzony Daehyun.
- Boże słychać was na cały obóz... chodźcie już jeść, dokończycie później...- Bang starał się zachować kamienną twarz, Zelo natomiast schowany za jego ramieniem chichotał, a z jego oczu leciały łzy.
- Dobra, wypad mi stąd. - BangLo zadowoleni z przyłapania kolegów wyszli z pokoju i wybuchli śmiechem.
- Ja jebie, co za wstyd...- wyszeptał Niel i ubrał się w piżamę.
- Czy ja wiem..- chichotał Woo. - Jakby nie patrzeć oni robią dokładnie to samo...także spoko.
Dae ubrany w koszulkę i dres spojrzał na chłopaków z lekkim rumieńcem. - To co...po kolacji kończymy ?
Woo i Daniel skinęli twierdząco głowami i wspólnie zadowoleni i z wypiekami na twarzy ruszyli do kuchni.


~Koniec.
------------------------------------------------------------------------------------------------------------