13 października 2018

Tożsamość~cz.7 [Changbin&Felix]





                         Siedziałem na stołówce, myśląc nad parującą kolacją. Nie byłem ani trochę głodny. Od kilku dni myślę o Changbinie i analizuję to, co mu powiedziałem. Codziennie dostaję od niego wiadomości i telefony.. Zamieniam z nim kilka słów, ale czuję się potwornie nieswojo podczas rozmów, dlatego szybko je ucinam. Hyung prosi mnie o spotkanie, ale nie wiem czy tego chcę. Tęsknię za nim, ale chyba nie jestem na to gotowy..
- Nie jesz? - uniosłem wzrok, widząc przysiadającego się do mnie Hongseoka.
- Nie. 
- A co? Chłoptaś kopnął cię w dupę? - westchnąłem jedynie, zaciskając dłoń na kubku z herbatą.
- Nie. Nie mam takiego pecha jak ty. - warknąłem, wymuszając przy tym cwaniacki uśmiech.
- Ty dupku... nawet jak zechce z tobą być, to długo nie wytrzyma z taką ciotą. - tego już za wiele. Poderwałem się z krzesła, oblewając go wrzątkiem. Nie myślałem nad tym, co robię. Nie mam zbyt wesoło w życiu, a ten potwór ciągle mi tylko dokłada - Posrało cię?! - wokół nas zgromadziła się masa ludzi, którzy zachęcali Hongseoka do pobicia mnie. Wykrzykiwali jego imię, podjudzając go do bójki.
- Mam cię dość, rozumiesz?!
- Bo co?! Bo powiedziałem prawdę?!
- Może powinieneś powiedzieć wszystkim prawdę o sobie, co?! Że nie jesteś tym Hongseokiem, na jakiego się kreujesz! 
- Zamknij mordę! - wrzasnął, popychając mnie na stoliki. Poleciałem na nie z donośnym hukiem, czując jak jestem zasypywany jedzeniem, które na nich stało.
- Dobrze!
- Dobij go!
- Bierz go Seok! 
- Hej, stop! 
- Rozejść się, ale już! - zacisnąłem powieki, słysząc głos dyrektorki i mojego wychowawcy. Złapałem się za głowę, sycząc przy tym z bólu - Felix.. hej, w porządku?
- Mhm. - mężczyzna pomógł mi wstać, podtrzymując mnie w talii.
- A tobie co się stało? - zapytała dyrektorka, spoglądając na Hongseoka.
- Oblał mnie gówniarz wrzątkiem!
- Hej! Po pierwsze, nie krzycz... po drugie, uważaj na słownictwo.
- Nie będę tolerować takich rzeczy!
- A ja nie będę tolerować twojego terroru wobec innych. A teraz proszę do mojego gabinetu.
- Nie, ja..
- Już! Bez dyskusji! 
- Chodź Felix. - szepnął pan Park, prowadząc mnie ostrożnie we wskazane miejsce. Strasznie kręciło mi się w głowie i z każdym, kolejnym krokiem, było mi niesamowicie niedobrze - Wszystko dobrze? - skinąłem jedynie głową, łapiąc go odruchowo w pasie - Zaraz usiądziesz. 
- Znowu wszyscy się nad nim trzęsą..
- Hongseok, ty lepiej milcz.. Dobrze ci radzę. 
- Bo?
- Bo za moment ci powiem, co. - odpowiedziała kobieta, otwierając drzwi do swojego gabinetu - Zapraszam. - usiadłem na jednym z krzeseł, widząc jak mój wychowawca podaje mi kubek z wodą.
- Dziękuję.
- Chłopcy... to już jest chyba setny raz, kiedy pozostali podopieczni się na was skarżą..
- Setny? Myślałem, że tysięczny.. - westchnąłem, pijąc wodę.
- Jeszcze lepiej.. Nie wyjdziemy stąd dopóki nie powiecie, co wam leży na sercach i co jest powodem takiego zachowania. 
- Nie mam zamiaru nic mówić.. 
- A ja chętnie powiem o co chodzi. - szepnąłem, wstając z krzesła.
- Siedź Felix. 
- Siedź z zamkniętą gębą, bo pożałujesz. 
- Spokój!
- Pożałujesz, słyszysz?! 
- Jeszcze słowo i stąd wylecisz. - zagroziła kobieta, sadzając go w końcu na miejscu. Chłopak od razu zamilkł, krzyżując ręce na klatce piersiowej - Spokój.. słucham Felix. Powiedz nam proszę, o co chodzi. - zacisnąłem dłonie na spodniach, czując narastającą w gardle gulę. Boję się go. Chciałbym się do wszystkiego przyznać, ale nie potrafię. Nawet jeśli teraz wychowawcy mieliby na mnie oko, w co raczej wątpię, to i tak po wyjściu stąd, Hongseok by się na mnie zemścił. Znam go całe życie i wiem, do czego jest zdolny - Felix, słuchamy. 
- Oblałem go, bo się zdenerwowałem.. to moja wina. 
- Zaczyna się. - westchnął Park - Wszyscy wiemy, że się go boisz. Ale zrozum, że musisz nam powiedzieć prawdę.
- Dokładnie.. Tak dalej być nie może. 
- Nie.. jednak nie mam nic do powiedzenia. 
- Yongbokie.. - zacisnąłem jedynie powieki, odwracając przy tym głowę - Felix.. porozmawiaj z nami, kochanie. 
- Teraz chcecie mi pomóc? A gdzie byliście sześć lat temu, kiedy to wszystko się zaczęło?
- Zamknij się.. 
- Co się zaczęło?
- Koszmar, z którego nadal nie mogę się wybudzić. - szepnąłem, wstając z krzesła - Pójdę już. 
- Proszę cię, zostań.
- Za niecały rok stąd odchodzę.. Naprawdę nie potrzebuję już pomocy. 
- Felix..
- Do widzenia. - ukłoniłem się, opuszczając salę. Bez chwili namysłu, wyjąłem ze spodni potłuczony telefon, wybierając odruchowo numer do Changbina. Chciałem po prostu usłyszeć jego głos.. tylko tyle.
- O wow... kto to do mnie dzwoni? - wziąłem głęboki oddech, opierając się o ścianę na korytarzu - Halooo.
- Cześć.
- No witam. Co tam?
- Chciałem cię po prostu usłyszeć. - osunąłem się po ścianie, chowając twarz w wolnej dłoni. To wszystko tak potwornie mnie ostatnio przytłacza. Nie wiem, co mam ze sobą zrobić, gdzie się ukryć przed całym światem, jak zorganizować czas, żeby przetrwać ostatnie miesiące w tym miejscu. Powoli zaczynam gubić się w swoich kłamstwach i nie wiem już, kim naprawdę jestem.
- Coś się stało? 
- Tęsknię. - usłyszałem jedynie jego westchnięcie.
- Codziennie do ciebie dzwonię dzieciaku i proszę, żebyś do mnie przyszedł.. Chodź, pogadamy.
- Późno jest..
- Zostaniesz u mnie na noc.. Chodź, proszę cię. 
- Nie będę umiał spojrzeć ci w oczy. - wyszeptałem, pociągając przy tym nosem.
- Felix... cholera jasna, błagam cię. Błagam cię, spotkaj się ze mną. Przyjdę po ciebie, okej?
- Nie... nie, sam przyjdę. 
- Tylko to zrób.. Też się za tobą stęskniłem. - te słowa były jak miód, wylany litrami na moje serce.
- Naprawdę?
- Naprawdę dzieciaku.. Czekam na ciebie. - rozłączył się. Nie biorąc ze sobą żadnych rzeczy, nie informując nikogo o tym, że wychodzę i że będę spać poza domem, wyszedłem jak najszybciej z bidula, idąc w kierunku domu mojego Hyunga. Bardzo się denerwowałem tym spotkaniem, ale wiedziałem, że jest ono jedyną rzeczą, której teraz potrzebuję. Niech się dzieje, co chce. Chcę go po prostu zobaczyć i się do niego przytulić, by poczuć namiastkę bliskości i bezpieczeństwa. Idąc ciemnymi uliczkami, zauważyłem jedynie palące się światło w piwnicy, w której znajduje się pokój Changbina. Mimo panującego na dworze mrozu, jego okno było otwarte, jakby ewidentnie czekało na moje przyjście.
- Hyung..
- Jesteś. - brunet podał mi rękę, pomagając mi wejść do środka. Gdy tylko go zobaczyłem, przytuliłem go, szlochając - Hej, Felix.. co się dzieje? - nie potrafiłem się od niego odkleić. Chłopak chwycił mnie za pośladki, sadzając mnie na biurku, po czym stanął między moimi nogami. Po chwili ująłem jego twarz w obie dłonie, niepewnie unosząc na niego wzrok - Nie płacz. 
- Cieszę się, że cię widzę.
- I dlatego płaczesz? - zapytał zaniepokojony, wycierając moje policzki.
- Przepraszam.
- Nie przepraszaj, tylko powiedz mi, co się dzieje. 
- Nic.. jest mi po prostu bardzo źle. 
- Chodzi o to, co mi powiedziałeś? - zetknąłem nasze czoła, zamykając przy tym oczy. Czując na twarzy jego ciepły oddech, czułem się znacznie lepiej - Chciałem z tobą o tym porozmawiać, ale jeśli nie czujesz się na siłach..
- Nie.. chcę z tobą rozmawiać o wszystkim. 
- Felix.. tamtego dnia.. rozmawiałem bardzo dużo z Chanem i Jisungiem. Wydaje mi się, że trochę poprzestawiali mi w głowie i zrozumiałem parę rzeczy..
- Jakich rzeczy, Hyung? - szepnąłem, pieszcząc opuszkami palców jego wargi. Changbin pocałował moje palce, lekko się przy tym uśmiechając.
- Przykro mi, że tak cię ostatnio potraktowałem.. ale miałeś rację. Boję się miłości.. boję się o niej mówić, ba! Nie umiem o niej mówić tak pięknie, jak ty. Ale wiem, że bardzo mi na tobie zależy i że chciałbym z tobą spróbować.. Tylko powoli. - moje oczy aż się zaświeciły. Spojrzałem mu głęboko w oczy, czując jak serce lata po całej mojej klatce piersiowej - Zaniemówiłeś?
- Mówisz poważnie?
- Mówię poważnie. - szepnął, całując mnie w czoło - Proszę cię, nie płacz już. 
- Przepraszam, że to na tobie wymusiłem..
- Nie, niczego na mnie nie wymuszałeś. Potrzebowałem po prostu czasu, żeby sobie to wszystko przemyśleć. 
- Rozumiem. - uśmiechnąłem się, muskając ostrożnie jego usta - Zrobię wszystko, żeby było ci ze mną dobrze.. obiecuję. 
- Wiem to. - szepnął, przytulając mnie - A teraz powiedz mi coś bardzo ważnego.
- Co takiego?
- Czemu jesteś cały uświniony jedzeniem? 
- Nie psuj chwili. 
- Mów... czemu jesteś brudny i czemu płakałeś, hm? Znowu ktoś cię skrzywdził?
- Ja.. pokłóciłem się z bratem i popchnął mnie na stół.. - kolejna ściema.. Rozmawiam z nim o wszystkim, a w tej jednej kwestii non stop kłamię. Dlaczego tak podle go oszukuję?!
- Chyba żartujesz.
- Często się kłócimy..
- A twoi rodzice? Nie zareagowali? - zapytał, wyjmując z szafy czyste rzeczy. Cieszyła mnie perspektywa ponownego przyodziania jego ubrań. Pachną cudownie i wiszą na mnie, jak na skrzacie.
- Zareagowali.. ale stanęli w jego obronie. Zawsze tak robią.
- Dlatego płakałeś.. - westchnął, całując mnie w głowę - Idź do łazienki.. wykąp się, przebierz, okej? A ja zrobię ci coś dobrego. 
- Hyung..
- Hm?
- Przepraszam, ale nie jestem głodny..
- Przestań mnie ciągle przepraszać... No spoko, a na co masz ochotę? 
- Kakao?
- Kakao? - zaśmiał się, wręczając mi ręcznik - Jak sobie życzysz. 
- Sobie też zrób. 
- Dobrze.. leć do łazienki. - nie rozumiem jego zmiany, ale bardzo mi się ona podoba. Chciałbym, by już tak zostało. Chcę spędzać u niego całe dnie, przytulać się do niego i rozmawiać o wszystkim. Chciałbym, by po prostu było już normalnie. Żeby wszystko się poukładało, jak należy.. Siedziałem w wannie zaledwie kilka minut. Po tym czasie do środka wszedł Hyung, wołając mnie na gorące kakao, którego nigdy nie umiem sobie odmówić.
- Jestem. 
- Dobra... chodź, bo będziesz pić zimne. - usiadłem obok niego na łóżku, sięgając po kubek z parującym napojem - Dobre?
- Pycha.
- W końcu ja robiłem.
- Ahhh... to teraz wszystko jasne. - zaśmialiśmy się, przypieczętowując to słodkim buziakiem - Hyung..
- Hm?
- Dziękuję, że tak się mną zajmujesz.
- No co ty.. taka moja rola piegusie. - uśmiechnąłem się, czując niesamowicie przyjemne ciepło w sercu. Od zawsze marzyłem o takim uczuciu i w końcu moje marzenie się spełnia. Niektórzy marzą o podróżach, willach, nowych gadżetach.. a ja zawsze pragnąłem jedynie miłości i czyjejś uwagi. W życiu nie przypuszczałbym, że jest to tak przyjemne doznanie.
- A będziesz mnie przytulać dzisiaj w nocy?
- Nie.
- Nie?
- Nie.. ty będziesz mnie przytulać. 
- Super. - szepnąłem, całując go w ramię - Będę cię przytulać całą noc. - Hyung objął mnie, upijając przy tym solidny łyk kakao.
- Co chciałbyś dzisiaj porobić?
- A nie wiem.
- Może obejrzymy jakiś film?
- Oo.. a jaki?
- No na pewno nie komedię romantyczną.
- Ale nie myśl sobie, że pozwolę ci włączyć horror. 
- To może jakiś dramat?
- Nie za ciężko na noc?
- Przecież potem sobie jakoś to wynagrodzimy. - zachichotałem jedynie, rozkładając się wygodnie w jego łóżku.
- Mam panu obsłużyć to kino? 
- Nie śmiem się tu rządzić. 
- Jesteś tu częściej jak u siebie, gnojku. - zaśmiał się, sięgając po laptopa.
- A to to ci przeszkadza? - spojrzałem na niego wielkimi oczami, widząc malujący się na jego buzi uśmiech.
- Nie, już nie.
- Już? To kiedyś ci przeszkadzało?
- Oj przestań już. - westchnął, szukając filmu - Dobra, musisz mi zaufać. Ten ci się spodoba.
- Oglądałeś go już?
- Tak, ale to było sto lat temu.
- To może lepiej obejrzeć coś, czego oboje nie widzieliśmy?
- To co? Może wylosujemy? 
- Ty przewijaj, a ja mówię "stop". - padło na melodramat z lat '90, który z początku mnie usypiał, jednak z czasem tak mnie wciągnął, że nie byłem w stanie oderwać wzroku od laptopa. Binnie co chwilę przysypiał, ale za każdym razem, gdy usłyszał to, jak pociągam nosem, automatycznie się budził, śmiejąc się ze mnie.
- Nie nudzi cię to?
- Nie żartuj, Hyung. 
- Mmm wyłączmy już to. - mruknął, przytulając się do mnie.
- Zaraz się kończy.
- No Felix. - brunet przywarł wargami do mojej szyi, jednak wtedy usłyszeliśmy donośny, kobiecy krzyk.
- Changbin, chodź na górę! - wytrzeszczyłem oczy, spoglądając na chłopaka, który jak gdyby nigdy nic, wstał spokojnie z łóżka, idąc w stronę drzwi.
- Idę! 
- Hyung..
- Dokończ oglądać.
- Ale..
- Nie schodziła tu z dwa lata... spokojnie. 
- Ale.. to twoja mama?
- No tak. 
- Może ja..
- Wyluzuj Felix. Naprawdę tu nie zejdzie, zaufaj mi. - po tych słowach opuścił pokój. Bałem się.. w sumie będąc wieczorami i w nocy w domu Changbina, miałem świadomość tego, że jego rodzice są w domu, ale nigdy ich nie słyszałem, więc po chwili całkowicie o tym zapominałem.. Ponad to, wtedy nie łączyło nas nic głębszego, a teraz, jakby przyłapali nas nago w łóżku, chyba bym umarł ze wstydu - Już.
- A.. co chciała?
- Pokazała tylko, że zrobiła zakupy na cały tydzień. - westchnął, kładąc się koło mnie - Teraz znowu mam ją na siedem dni z głowy. 
- Jak to?
- Pewnie ma z ojcem kupę roboty i będą non stop poza domem. 
- Rozumiem. - odłożyłem laptopa, czując na sobie wzrok Hyunga.
- Skończyłeś oglądać?
- Nie.. wolę cię poprzytulać. - brunet zaśmiał się, przytulając się do mnie - Lepiej?
- No.. może. 
- Pf.. udam, że tego nie słyszałem. - osunąłem się lekko, przyglądając się uważnie jego buzi - Coś cię martwi?
- Cały czas coś mnie martwi.
- A co konkretnie?
- Hm.. głównie przyszłość.
- Przyszłość.. - westchnąłem, głaszcząc go po policzku - Chyba każdy z nas się jej boi.
- Myślisz, że będziemy razem za pięć czy piętnaście lat?
- Nie wiem. - szepnąłem, oblizując nerwowo wargi - Ale bardzo bym tego chciał.
- Ja chyba też.
- Chyba? 
- Dopiero cię poznaję, Felix.. Ale czuję, że jesteś osobą, której bardzo potrzebuję.
- Obiecałem ci, że dam z siebie wszystko, żebyś czuł się przy mnie dobrze, prawda? - ten skinął jedynie głową - Dotrzymam słowa.. zawsze dotrzymuję. 
- Ufam ci. - brunet wtulił się we mnie, zamykając oczy - Chciałbyś ze mną o czymś pogadać?
- Jest cała masa tematów, o których chciałbym z tobą pogadać.. ale potrzebuję czasu.
- Masz przede mną jakieś tajemnice?
- A ty nie?
- Pewnie jakieś mam.
- Sam widzisz. - pocałowałem go w głowę, mocniej go przytulając - Uwielbiam cię Binnie. 
- A ja polubiłem to, że mówisz do mnie "Binnie". - zaśmiał się, głaszcząc mnie po talii. Westchnąłem jedynie, obdarowując pocałunkami jego czoło oraz głowę.
- Chodź bliżej mnie. Chcę cię mocno przytulić.
- Felix..
- Hm?
- Mógłbym ci coś zaproponować?
- Pewnie.
- Trochę mi głupio..
- O ludu.. dajże spokój. 
- Kochajmy się. - spojrzeliśmy sobie w oczy, głęboko przy tym oddychając. Bardzo tego chciałem, choć przyznam, że trochę mnie zaskoczył tak śmiałą propozycją. Niewiele myśląc przywarłem do jego warg, całując go z ogromnym wyczuciem i namiętnością. Ta noc była nowym etapem w moim życiu. Nie mówię tu o jakimś wejściu w dorosłe życie, bo oczywistym jest to, że seks nie wyznacza takich rzeczy. Mówię bardziej o tym, że dzięki tej nocy, pierwszy raz w życiu poczułem się kochany i bezpieczny. Że w końcu czułem się niezwykle dobrze.. że zapomniałem o wszystkich złych rzeczach, mając w głowie jedynie obraz osoby, którą niesamowicie kocham.. nie myślałem o Hongseoku i bidulu. Można powiedzieć, że całkowicie o tym zapomniałem. Nie zastanawiałem się nad tym, co czeka mnie następnego dnia.. pierwszy raz w życiu nie kalkulowałem każdej, nadchodzącej minuty. W końcu mogłem się cieszyć tym, co jest tu i teraz. Cieszyłem się delikatnością i namiętnością chłopaka, który doprowadził mnie do tak niesamowitego stanu, że momentami nie wiedziałem, na jakim świecie żyję. Byłem szczęśliwy.. tak zwyczajnie, po prostu szczęśliwy. Czując jego zapach.. to, jak nasze ciała nieśmiało ze sobą współgrały, ucząc się każdego, najmniejszego detalu.. to, jak szeptał moje imię, obdarowując mnie przy tym pocałunkami.. wszystko to składało się w idealną całość, utwierdzając mnie jedynie w przekonaniu, że niesamowicie go kocham.


*

- Felix.. ty zajmiesz się oknami. - otworzyłem szerzej usta, czując wciskane do rąk szmatki i płyn.
- Ale dlaczego ja? To najgorsza robota.
- No właśnie.. a kto ostatnio zwiewa z domu bez słowa? 
- Przecież wie pan, gdzie jestem..
- I co z tego? Póki tu mieszkasz, twoim obowiązkiem jest meldowanie mi każdej, najmniejszej rzeczy. - pan Park ma na mnie ostatnio niesamowitego gula. Rzadko kiedy zaglądałem do domu dziecka. Siedziałem praktycznie cały czas u Changbina, wypinając się całkowicie na wychowawcę i panujące tu zasady. Dziś w naszym domu jest dzień generalnych porządków. Wszystkie dzieciaki zaangażowane są w jakąś czynność. Maluchy sprzątają swoje pokoje, a cała reszta pomaga umyć okna, posprzątać świetlicę, kuchnię, łazienki, korytarze... i tak wymieniać można bez końca. Generalnie rzecz biorąc, jest co robić. 
- Zajmie mi to z tydzień.
- Przychodzą wolontariusze.. ktoś na pewno ci pomoże.
- Rewelacja. - burknąłem, idąc leniwie w kierunku parteru, od którego postanowiłem zacząć. I już wiem, że dzisiaj nie zobaczę się z Changbinem. Skończę pewnie w środku nocy.. o ile w ogóle dzisiaj to skończę. Mycie okien w trzypiętrowym bidulu to katorga. Zawsze każdy ucieka od tego zadania, bo wie, z czym to się wiąże. Nawet jakbyś starał się najbardziej na świecie, to i tak przyjdzie ktoś, kto powie ci, że są nadal brudne i że powinieneś zacząć jeszcze raz... krew może człowieka zalać.
- Przypadną ci na start okna.. co ty na to?
- Okna? No to ładnie trafiłem. - wryło mnie w ziemię. Byłem święcie przekonany, że słyszę głos i śmiech Changbina. Moment.. dzisiaj do bidula mieli przyjść wolontariusze.. nie wierzę, że mój chłopak zgłosił się na jednego z nich, o niczym mi nie mówiąc..
- Nie da się ukryć. Jest to znienawidzona wręcz przez wszystkie dzieciaki, czynność.
- No.. szczerze mówiąc nie dziwię się. Jest z tym trochę roboty.
- Felix ci pomoże.. szybko wam to pójdzie.
- Felix?
- Felix, pozwól tutaj do mnie. - zacisnąłem powieki, słysząc głos wychowawcy - Hej!
- Już.. - zszedłem niepewnie z parapetu, jednak towarzyszący mi stres był tak ogromny, że nie byłem w stanie odwrócić się w kierunku Hyunga.
- Co ty tutaj robisz.. - zacisnąłem dłonie w pięści, spotykając się ze spojrzeniem Changbina. Ewidentnie zdziwionego, zawiedzionego Changbina.. - Felix, co ty tu robisz?
- Mieszkam..
- Że co? - chłopak parsknął śmiechem, ciskając o ziemię, trzymanymi w dłoni szmatkami - Jaja sobie ze mnie robisz?
- Hyung, ja ci to wytłumaczę..
- Mieszkasz w domu dziecka, tak? - skinąłem jedynie głową, czując spływające po policzkach łzy - Od jak dawna?
- Od 18-stu lat.. - szepnąłem, zanosząc się przy tym łzami - Changbin, ja ci chciałem powiedzieć..
- Miałeś setki okazji, wiesz? 
- Wiem, ale to nie jest takie proste..
- Nie bądź śmieszny.
- Nie mów tak.
- Czyli te bajeczki o pobiciu przez brata.. o ojcu profesorze i matce artystce, to wszystko była ściema, tak?! 
- Przepraszam. - złapałem go za rękę, jednak ten pospiesznie ją zabrał.
- Brzydzę się tobą.. 
- Hyung, przestań! Mówisz tak, bo nie mam tak idealnego życia, jak ty?!
- Nie gówniarzu! Mówię tak, bo nienawidzę kłamstwa, rozumiesz?! Nie cierpię, jak robi się ze mnie idiotę! - wrzasnął niemalże, idąc pospiesznie w kierunku drzwi.
- Hyung.. - ruszyłem za nim, czując na sobie spojrzenia wszystkich dzieciaków z bidula. Krzyczeliśmy na cały dom.. nic dziwnego, że wszyscy się nami zainteresowali.
- Odwal się, Felix. Nie chcę cię znać.
- Nie mów tak! Binnie, przepraszam! Przepraszam, słyszysz?!
- Słowo "przepraszam" tego wszystkiego nie załatwi! Przez ostatnie miesiące patrzyłeś mi w oczy i kłamałeś ile wlezie! 
- Mówienie o takich rzeczach nie jest proste, zrozum mnie! 
- Nie, ja nie twierdzę, że jest proste.. - wybiegłem za nim na dwór. Chłopak zatrzymał się, uważnie mi się przyglądając - Ale chciałeś być ze mną za pięć.. i piętnaście lat.. - wydusił, po czym po jego buzi spłynęła łza... pierwsza, jaką kiedykolwiek u niego widziałem - A ja nie wyobrażam sobie być z osobą, która mnie non stop oszukuje.
- Changbin..
- Spieprzyłeś to na własne życzenie. - rzucił, idąc w kierunku bramy.
- Co... Changbin, nie zostawiaj mnie!
- Pieprz się Yongbok! O ile w ogóle masz tak na imię!
- Hyung, ja mam tylko ciebie! Błagam, nie zostawiaj mnie! - wtedy też poczułem, jak ktoś łapie mnie za ramię, powstrzymując mnie przed pobiegnięciem za chłopakiem - Changbin! 
- Nie płacz.. - zostałem owinięty ramionami pana Parka - Chodź, pogadamy.
- Mam tylko ciebie. - powtórzyłem ciszej, zanosząc się przy tym łzami. Mężczyzna wprowadził mnie do domu, prowadząc mnie długim korytarzem, pełnym gapiów.
- Pedał!
- Trzeba było nie ściemniać!
- Święty Yongbok i takie kłamstwa?! - wyzwisk nie było końca, ale szczerze mówiąc w tym wypadku, nie robiło to na mnie żadnego wrażenia.
- A wy nie macie co robić?! Rozejść się do swoich zadań, ale już! - krzyknął mężczyzna, otwierając drzwi do swojego pokoju - Felix..
- Tak wiem.. ostrzegał mnie pan. - usiadłem na krześle, nie mogąc powstrzymać łez. Nie mogło do mnie dotrzeć to, co się przed chwilą stało. Nie mogłem uwierzyć w to, że zaledwie dziesięć dni temu, po raz pierwszy kochałem się z moim chłopakiem, a dziś już go straciłem i to z własnej głupoty - Nienawidzę siebie.
- Nie mów tak. - Park kucnął przede mną, wycierając mi oczy chusteczką.
- Co ja mam teraz zrobić? 
- Dać mu czas.. ochłonie i wróci.
- Nie wróci..
- Felix..
- Nie wróci! - mężczyzna spuścił wzrok, głęboko przy tym wzdychając.
- Teraz może ci się wydawać, że to koniec świata.. ale z dnia na dzień, ból będzie coraz mniejszy. Jesteś młodą osobą, poznasz jeszcze setki ludzi w swoim życiu..
- Ja nie potrzebuję w swoim życiu setek ludzi.. potrzebuję tylko Changbina. 
- Felix.. mówiłem ci dziesiątki razy, żebyś powiedział mu prawdę.. Zawsze najgorsza prawda jest lepsza od kłamstwa.. - przytaknąłem, wydmuchując przy tym niezdarnie nos - Napisz, co czujesz. Tak, jakbyś kierował to właśnie do Changbina.. 
- Po co? Co to da?
- Dasz mu to.. Teraz rozmowa z tobą może go dodatkowo irytować, a tego przecież nie chcesz. 
- A list na pewno porwie. - wstałem z krzesła, idąc w kierunku drzwi.
- Felix.. 
- Nie mam ochoty z nikim rozmawiać.. przepraszam. 
- Co zamierzasz teraz zrobić?
- Nie mam pojęcia.. Jak mi nie wybaczy, to po prostu zniknę..





~c.d.n.
-----------------------------------------------------------------------------------------------------------------------

4 komentarze:

  1. O kurczę tego się nie spodziewałam 😮

    OdpowiedzUsuń
  2. Mam łezki w oczach. Teraz może zdarzyć się wszystko >. <

    OdpowiedzUsuń
  3. Spodziewałem się tego właśnie ;; to oczywiste po tylu kłamstwach ;/

    OdpowiedzUsuń
  4. W końcu znalazłam troche czasu żeby ponadrabiać twoje ficzki
    Jak zawsze zaskakujesz nowym pomysłem zawartym w fabule i wiesz jak poprowadzić to do końca 😍

    OdpowiedzUsuń