- Felix! Hej, zaczekaj! - zatrzymałem się, widząc biegnącego w moim kierunku Hyunjina. Westchnąłem jedynie, czekając na konfrontacje z nim. Poszedłem dziś do szkoły, bo przez ostatnie dni nazbierało mi się trochę sprawdzianów do napisania. Całe dnie spędzałem u Changbina, zapominając totalnie o szkole i swoich obowiązkach, a końcowe egzaminy zbliżały się do mnie naprawdę wielkimi krokami.
- Czego chcesz? - burknąłem, krzyżując ręce na klatce piersiowej.
- Chcę pogadać.
- Pogadać? - uniosłem brew, starając się zgrywać obojętnego cwaniaka, jednak jego obecność niesamowicie mnie stresowała. Czułem po prostu, że ten chodzący, pieprzony ideał, może mi porządnie zaszkodzić - Niby o czym?
- O Changbinie.
- Oh... no to słucham.
- Przestań za nim łazić. - poczułem się, jakbym dostał obuchem w głowę. Otworzyłem jedynie szerzej oczy, czując cisnący się na moje usta, nerwowy uśmiech.
- Chyba nie rozumiem.
- Changbin jest moim Hyungiem i do tej pory całą swoją uwagę poświęcał mi.. A teraz ignoruje moje telefony i wiadomości, bo non stop przesiaduje z tobą.
- Ja go do niczego nie zmuszam i nie zakazuję mu kontaktu z tobą.
- Myślisz, że jestem idiotą? Widziałem, jak na niego patrzysz..
- Co ty chrzanisz, Hyunjin? Jest moim kolegą, tak samo, jak twoim.. Robi co chce i z kim chce, a nam nic do tego.
- I tutaj się mylisz.. Dla mnie jest kimś znacznie więcej i nie pozwolę, żebyś mi go zabrał, zrozumiałeś?
- Czekaj.. co ty, grozisz mi?
- Nie chcę, ale chyba nie mam wyjścia.
- Wyluzuj, okej?
- Jeśli chcesz, możesz mieć bardziej poobijaną gębę.
- Nie bądź śmieszny.. Takie groźby w twoich ustach nie brzmią dość poważnie. - chciałem go wyminąć, jednak ten złapał mnie za płaszcz, zatrzymując mnie - Puszczaj.
- Nie zabieraj mi go.. proszę. - zatkało mnie. Kiedy wydawać by się mogło, że wszystko wychodzi na prostą, w paradę musiał mi wejść Hyunjin - chłopak o anielskiej urodzie i dość wrednym, ciętym charakterze.
- Puść.. - odepchnąłem jego rękę, idąc pospiesznie w kierunku przystanku. Ja pierdzielę, nie wierzę. Muszę to jak najszybciej wyjaśnić z Changbiem. Nie.. nie wiem, czy powinienem to zrobić, ale ewidentnie Hyunjinowi na nim zależy i co teraz? Będzie mydlił oczy nam obu? Będzie się nami bawił, testował, który mu bardziej odpowiada? Tak nie można do cholery. A może nie chciał wchodzić ze mną w nic głębokiego, bo czuje coś do Hyunjina i nie wie, którego powinien wybrać? A przecież tak mnie zapewniał, że to tylko jego znajomy.. aishh, zwariuję za moment!
Autobus, którym zawsze jeżdżę, podjeżdża nieopodal domu mojego Hyunga. Gdy tylko z niego wysiadłem, wyjąłem telefon, pisząc do chłopaka.
<- Jesteś w domu?
-> Tak.. idziesz do mnie?
<- Otwieraj okno.
-> Hahaha tak jest!
No mi niestety nie jest do śmiechu. Wskoczyłem do pokoju chłopaka, zamykając za sobą okno. Ten siedział przy biurku, obrabiając coś na laptopie.
- Cześć. - rzucił, nawet na mnie nie spoglądając.
- Musimy pogadać.
- Oho.. zabrzmiało dość poważnie. - brunet wstał z krzesła, podchodząc bliżej mnie. Po chwili pocałował mnie w czoło, lekko się przy tym uśmiechając - No to słucham.
- Kim jest dla ciebie Hyunjin?
- Przecież już ci mówiłem.
- I mówiłeś prawdę?
- Oczywiście, że tak.. o co ci chodzi?
- Zaczepił mnie dzisiaj pod szkołą..
- Że co? I czego od ciebie chciał?
- Najpierw zaczął mi grozić.. a potem poprosił żebym cię zostawił w spokoju.. - rzuciłem plecak na ziemię, siadając na łóżku - Jeśli coś cię z nim łączy, to mi to powiedz.
- Ale co mam ci powiedzieć? Nic kompletnie mnie z nim nie łączy.
- Prosił żebym mu ciebie nie zabierał... sam widzisz, jak to brzmi..
- Poczekaj. - brunet sięgnął po telefon, wybierając do kogoś numer.
- Hyung, daj spokój.
- Zaraz ci to udowodnię. - chłopak kucnął koło mnie, biorąc na głośnomówiący.
- Halo? - gdy usłyszałem głos Hyunjina, mało mi serce nie stanęło.
- Cześć.. słuchaj, mam do ciebie pytanie.
- Słucham Hyung.
- Co nagadałeś dzisiaj Felixowi? - po drugiej stronie słuchawki zapadła cisza. Przełknąłem jedynie z trudem ślinę, spoglądając na bruneta.
- Chciałem jedynie, żeby dał ci spokój.. to wszystko.
- Możesz mi wytłumaczyć, dlaczego to zrobiłeś?
- Ja..
- Nie jestem twoją własnością, Hyunjin.
- Wiem Hyung.. ale ja mam tylko ciebie, a ten dupek mi ciebie zabiera. - Changbin westchnął, spuszczając głowę w dół. Widzę, że między nimi jest coś na rzeczy.. Dlaczego ten palant nie chce mi nic powiedzieć? - Przepraszam... po prostu widzę, że przez niego totalnie mnie olewasz..
- Nie Hyunjin, nie olewam cię.. Staram się poświęcać ci dużo uwagi..
- Ale..
- Ale zrozum, że poza tobą mam innych przyjaciół, rodzinę, studia, muzykę.. i teraz doszedł też do tego Felix.. Uszanuj to, błagam cię.
- Ta... zrozumiałem.
- Właśnie nie rozumiesz.. chcę ci tylko wytłumaczyć..
- Na razie. - rozłączył się. Uniosłem wzrok na chłopaka, czując jedynie swoje mocno bijące serce. Changbin westchnął, po czym usiadł przy biurku, jak gdyby nigdy nic, po czym zabrał się za montowanie muzyki.
- Hyung.. jeśli za moment nie powiesz mi o co chodzi, to przysięgam, że stąd wyjdę i już nigdy nie wrócę.. - milczał. Wstałem gwałtownie z łóżka, sięgając po swój plecak. Skoro nie ma zamiaru ze mną rozmawiać, to nie ma sensu, żebym tutaj siedział.
- Zostań. - złapałem za klamkę okna, jednak słysząc jego głos, coś powiedziało mi, żebym jednak dał mu szansę i go wysłuchał.
- No to słucham.
- Hyunjin jest bardzo zamknięty w sobie przez swojego ojca.. - zagryzłem wargę, odwracając się niepewnie w jego kierunku - Poznaliśmy się totalnie przez przypadek i w sumie złapaliśmy wspólny język.. Z tego co wiem, rozmawia tylko ze mną. Nie ma znajomych czy przyjaciół, z którymi mógłby pogadać.. - cóż.. doskonale wiem, co czuje..
- Co jest nie tak z jego ojcem?
- Chleje jak świnia. Hyunjin się go panicznie boi.. co chwilę ucieka z domu i przychodzi tutaj..
- Rozumiem. - odchrząknąłem, czując cisnące się do moich oczu łzy - Potrzebuje cię.. nie powinienem się wtrącać.
- Ale jedna znajomość nie wyklucza drugiej, no zlituj się.
- To nie chodzi o to.. on ewidentnie chce od ciebie czegoś więcej..
- Ale ja nie chcę, okej? I nie chcę ciągle gadać o Hyunjinie. Jest częścią mojego życia, ale jest tylko moim znajomym.. to wszystko.
- Ja też jestem tylko znajomym? - Hyung westchnął, po czym zerwał się z krzesła, podchodząc do mnie gwałtownie - Co ty.. - nie dokończyłem. Changbin wbił się w moje wargi, całując mnie niesamowicie zachłannie. Robił to w taki sposób, że aż brakowało mi tchu.
- Taka odpowiedź ci wystarczy? - odwróciłem wzrok, niepewnie przytakując - Super.. a teraz zajmij się grzecznie swoimi lekcjami, okej?
- Nie bądź na mnie taki cięty.
- To proszę cię, odpuść w końcu.. Odpuść, okej?
- Czy to jest takie dziwne, że chcę wiedzieć, na czym stoję? Mogłeś Hyung równie dobrze kręcić z nim i ze mną..
- Ja z nikim nie "kręcę", Felix.. Nie cierpię tego określenia.
- Przyjąłem.. - burknąłem, rzucając plecak na łóżko.
- Felix..
- Zrozumiałem Hyung. - usiadłem na łóżku, wyjmując po kolei swoje rzeczy. Brunet kucnął przede mną, kładąc dłonie na moich udach - Mogłeś mi to powiedzieć jakoś delikatniej.
- Wiem.. czasami nie mam wyczucia. - westchnąłem, przenosząc wzrok na chłopaka. Widząc jego spokojną, idealną twarz, złapałem go za nią, całując go długo w czoło.
- Zajmę się rzeczami na jutro.
- W porządku.. chcesz kawę?
- Nie. Ale możesz mnie pocałować.
- Mm.. nie mam teraz ochoty.
- Zrób wyjątek.
- Mam się do tego zmuszać? - oparłem się bez słowa o ramę łóżka, zabierając się za pracę domową - Felix, zadałem ci pytanie.
- Nie.. nie chcę żebyś się do czegokolwiek zmuszał.
- Zajmę się tobą później, okej?
- A będziesz miał na to ochotę?
- Zobaczymy. - Hyung wziął laptopa, siadając z nim po drugiej stronie łóżka, po czym zabrał się od razu za pracę. Ja natomiast nie mogłem powstrzymać się przed tym, by go nie dotknąć. Jedną ręką odrabiałem zadania.. drugą natomiast ułożyłem na jego nodze, ostrożnie go po niej głaszcząc - Felix.. proszę cię, daj mi chwilę popracować.
- Przepraszam. - trwaliśmy w absolutnej ciszy przez około dwie godziny. Hyung pracował nad nową piosenką.. ja odrabiałem zadania i uczyłem się na następny dzień. W zasadzie słowo "uczyłem", zostało tu trochę nadużyte. Trzymając książkę na kolanach, patrzyłem cały czas na Changbina. Nie mogłem się doczekać, kiedy w końcu się do niego przytulę i go pocałuję. Nie umiem udawać, że nic się między nami nie dzieje. Ostatnio przeleżeliśmy nago w łóżku kilka godzin.. całując się, rozmawiając, dotykając nawzajem. A dzisiaj Changbin udaje, że do niczego między nami nie doszło i że jestem mu obojętny. Wiem, że ma ciężki charakter i tak, jak kiedyś mówiłem, jest chodzącą bryłą lodu, ale wiem, że jak chce, to potrafi być czuły i opiekuńczy.. Wszystko zależy od jego pieprzonego humorku. Odłożyłem książkę na łóżko, po czym ostrożnie się przy nim położyłem, całując go w bok. Chłopak objął mnie, obdarowując mnie po chwili czułym całusem w czoło - Binnie..
- Hm?
- Długo jeszcze będziesz pracować?
- Skończyłem, a co?
- Porobimy coś razem?
- Razem? - skinąłem głową, widząc jak ten odkłada komputer na szafkę nocną - A co chcesz robić?
- Cokolwiek... byle z tobą. - usiadłem okrakiem na jego biodrach, wtulając się po chwili w jego klatkę piersiową. Słysząc jego spokojnie bijące serce, zamknąłem oczy, czując ogarniający mnie spokój i poczucie bezpieczeństwa. Brunet objął mnie, drapiąc mnie jedną dłonią po głowie.. drugą natomiast po plecach. Mogłem trwać w takiej pozycji przez wieczność. Mogę robić cokolwiek.. naprawdę cokolwiek, byleby było to robione z nim. Chciałbym kiedyś mu powiedzieć, jak wiele dla mnie znaczy i że byłbym w stanie dać się pokroić, byleby jemu było dobrze. Tak bardzo pragnę zobaczyć szczery uśmiech na jego buzi.. chciałbym, by sam z siebie mnie przytulił, pocałował, powiedział coś miłego..
- A buziaka chcesz?
- Zawsze.. ale jeśli nie masz och..
- Zrobię wyjątek. - uniosłem głowę, widząc malujący się na jego twarzy cwaniacki uśmieszek.
- Wow.. czym sobie zasłużyłem?
- Chcesz czy nie? - no tak. Jak będę się długo zastanawiać, to za moment zmieni zdanie. Usiadłem nieco wyżej, nachylając się do jego twarzy. Moje opuszki palców dotykały jej subtelnie, starając się docenić absolutnie każdy jej najmniejszy detal.
- Piękny jesteś. - szepnąłem, słysząc jego śmiech.
- Że co?
- Dla mnie jesteś idealny.
- Nie gadaj już tyle. - mruknął, smakując moich ust. Odwzajemniałem chwilę jego czułości, jednak po chwili przerwałem je, ponownie na niego spoglądając - Co tam?
- Nie lubisz komplementów?
- Nie wiem.. nie przywykłem do nich.
- Kiedy ktoś powie ci komplement, trzeba go z pokorą przyjąć i podziękować.. Sam mnie tego uczyłeś.
- Ja powiedziałem coś takiego?
- Mhm.
- Ale jestem mądry. - zaśmiałem się, opierając się brodą na jego klatce piersiowej - Lubię twoje oczy. - westchnął, głaszcząc mnie po policzku.
- Czemu?
- Są wielkie.. piękne i.. mam wrażenie, że wszystko nimi czytasz.
- Boisz się, że wyczytam to, co naprawdę czujesz?
- Nie boję się, Felix.. Zawsze możesz spróbować.
- Hmm.. - zmrużyłem oczy, uważnie mu się przyglądając. Jego serce przyspieszyło.. denerwował się. Bał się, że go rozszyfruję i będzie zmuszony zrzucić z siebie tą kamienną powłokę - Lubisz mnie Hyung.. może trochę bardziej niż innych, ale boisz się o tym mówić. Wiesz dlaczego? - ten zaprzeczył jedynie skinieniem głowy - Wiesz.. bo boisz się, że stracisz swój wizerunek zimnego, zamkniętego w sobie dupka. A w rzeczywistości taki nie jesteś.
- Jaki jestem w takim razie?
- Potrzebujesz miłości drugiej osoby tak samo mocno, jak każdy inny człowiek. Boisz się tylko do tego przyznać przed samym sobą... ja chyba też będę musiał z tym trochę poczekać.
- Nie uważasz, że to wszystko byłoby za proste, jakbyśmy od razu przyznawali się do swoich uczuć?
- Po co sobie to utrudniać?
- Żeby mieć poczucie, że trzeba o coś powalczyć... starać się o coś cennego.
- Chcę się starać o najcenniejszą osobę na świecie.. ale momentami nie potrafię się pohamować, żeby nie pójść na łatwiznę. - szepnąłem, przywierając wargami do jego szyi - Przepraszam. - poczułem, jak ląduję na plecach. Brunet zawisł nade mną, pozbawiając mnie kolejnych to partii ubrań. Gdy byłem całkowicie nagi, klęknąłem, robiąc to samo z nim. Czy krępuję się nagości przed niedawno poznaną osobą? Nie.. nie przed nim. Jestem przekonany w stu procentach, że nie umiałbym zrobić tego samego przy innych osobach, ale Changbin jest inny.. Ma w sobie coś, co sprawia, że jestem przy nim po prostu sobą... że jestem w stanie zrobić, co tylko zechce, bez nawet najmniejszego skrępowania. Usiadłem na nim, wtulając się w jego ciało. Moja twarz ukryła się w zagłębieniu jego szyi, napawając się jego cudownym zapachem, który działał na mnie, jak najsilniejszy narkotyk - Kocham twój zapach. - Hyung położył się, ciągnąc mnie za sobą. Nie byłem w stanie oderwać buzi od jego ciała. Z każdą, kolejną minutą, Changbin uzależniał mnie od siebie coraz bardziej.
- Jest jakiś szczególny?
- Tak.. Jest słodki.. delikatny.. taki ciepły. - szepnąłem muskając wargami jego ciało. Z każdym, kolejnym pocałunkiem, byłem bliski odpłynięcia. Nie potrafię opisać stanu, w jakim się znajdowałem. Nie umiem wyjaśnić tego, co robi ze mną ten chłopak.. Czuję się przy nim po prostu szczęśliwy i jest mi z nim niesamowicie dobrze. Po co w sumie zagłębiać się w szczegóły? - Hyung.
- Hm? - mruknął, całując mnie w głowę.
- Mogę cię o coś zapytać?
- Pytaj.
- Opowiedziałbyś mi coś o swoich rodzicach? - chłopak przejechał dłońmi przez moje pośladki oraz całą długość pleców, głęboko przy tym wzdychając.
- A co chcesz wiedzieć?
- Wszystko.
- Wszystko.. - powtórzył, zamyślając się - Mają własną firmę, przez co rzadko są w domu.. W sumie nigdy nie zwracali na mnie większej uwagi. Od małego byłem zdany na siebie.
- Jak to?
- Myślą, że jak dadzą mi kasę i spełnią każdą zachciankę, to wszystko załatwią... a to tak niestety nie działa.
- Wolałbyś czasem pobyć z nimi, prawda? - ten jedynie skinął głową, obejmując mnie. Przytuliłem się do niego, głaszcząc go po rozgrzanej klatce piersiowej - Rozmawiałeś z nimi o tym?
- Po co? Jestem dorosły.. nie będę się poniżać i prosić o uwagę rodziców.
- To nie jest poniżanie się.. Każdy z nas potrzebuje miłości i uwagi rodziców.
- Musisz się tak wymądrzać, cholero? - uśmiechnąłem się lekko, całując go w policzek.
- W tej kwestii muszę. I proszę cię o to, żebyś się przełamał i z nimi pogadał.
- Felix, to jest moja sprawa.. naprawdę nie chcę z nimi gadać.
- Wiem, że to twoja sprawa. - westchnąłem, pieszcząc palcem jego policzek - A w ogóle ze sobą rozmawiacie?
- Rzadko.. - szepnął, głaszcząc mnie po dole pleców - Ale nie rozmawiajmy już o tym.
- Lubisz unikać niewygodnych tematów..
- Jak każdy.
- Nie każdy.
- No to słucham.
- Hm?
- Kim są twoi rodzice? - czułem, jak moje ciało się spina. Przełknąłem nerwowo ślinę, starając się ułożyć w głowie jak najszybciej, dość prawdopodobne kłamstwo.
- Moi rodzice... tata wykłada na Uniwersytecie Koreańskim..
- Ooo a co?
- Em.. chemię..
- O wow. I nie chciałeś pójść w jego ślady?
- Nieee.. bardziej jestem duszą artystyczną po mamie.
- A czym zajmuje się twoja mama?
- Maluje, fotografuje..
- Super.. fajne połączenie w sumie. Naukowiec i artystka. - tak.. zawsze tak sobie ich wyobrażałem. Głównie mamę.. myślę, że jest wrażliwą kobietą, czułą na piękną.. niezwykle delikatną i subtelną. Jestem pewien, że musiało stać się coś poważnego, przez co zmuszona była oddać mnie do domu dziecka. Chciałbym kiedyś spojrzeć jej w oczy i poznać prawdę.. Nie miałbym do niej żalu. Chciałbym po prostu wiedzieć kim jest i dlaczego to zrobiła.
- Tak, właśnie.. - westchnąłem, po czym podciągnąłem się lekko, spoglądając Hyungowi w oczy - Twoi rodzice tu nie zaglądają?
- Nie.
- To mnie pocałuj.
- Chodź tu. - wbiłem się w jego wargi, rozpływając się pod wpływem namiętności z jego strony.
- Kocham.. kocham, jak mnie całujesz.
- Tak? I co jeszcze kochasz? - wysapał, przekręcając mnie na plecy. Kontynuowałem pocałunek, wijąc się pod jego ciałem.
- Ciebie. - wydusiłem, czując jak paraliżuje mnie strach, przez to, co powiedziałem. Changbin spojrzał na mnie wielkimi oczyma, cwaniacko się przy tym uśmiechając - Przepraszam. - wysunąłem się spod niego, gwałtownie siadając. Moje ciało trzęsło się z emocji, a głowa za nic w świecie nie potrafiła pozbierać myśli.
- To poważne słowa, Felix. - szepnął, siadając za mną. Po chwili jego ręce owinęły się wokół mojego ciała, a wargi przywarły do rozgrzanego karku.
- Nie chciałem tego powiedzieć..
- Żałujesz?
- Chyba.. chciałeś dojść do wszystkiego powoli.. - byłem na siebie wściekły. Zrobiłem z siebie kompletnego idiotę - Nie bądź na mnie zły.
- Nie jestem. - szepnął, łącząc nasze dłonie - Nie jestem, Felix.. - jest mi źle.. Całe życie czekałem, by powiedzieć komuś te dwa, magiczne słowa. Wyobrażałem sobie, że osoba, którą kocham, powie mi wtedy dokładnie to samo.. nie mogłem gorzej tego rozegrać. Przez własną głupotę spieprzyłem moment, na który czekałem 18-naście lat. Odwróciłem się powoli w kierunku Hyunga, z chęcią spojrzenia mu w oczy. Wtedy jednak po pokoju rozległ się dźwięk jego telefonu - Poczekaj. - szepnął, całując mnie w nos, sięgając po chwili po telefon - Słucham.
- No stoimy już pod domem. Otwórz nam.
- Co?
- Mówiłem ci, że zapomni. - usłyszałem w słuchawce czyjeś westchnięcie. Hyung nie wspominał, że się na dzisiaj z kimś umawiał - Umawialiśmy się na pisanie tekstów.. Chan ma kilka propozycji z muzyką.. teraz świta?
- Zapomniałem o tym.. sorki, już wam otwieram.
- A możesz? Może jesteś zajęty? - Changbin spojrzał na mnie, jednak w tym samym czasie wstałem z łóżka, ubierając się.
- Jestem.. ale jakoś to pogodzimy.
- Okej, to czekamy. - ubrałem się, rzucając w jego kierunku koszulkę i bokserki.
- Zapomniałem o tym..
- W porządku. Nie musisz mi się tłumaczyć, Hyung. - sięgnąłem po płaszcz i plecak, idąc do drzwi - Ubierz się spokojnie.. Ja ich wpuszczę.
- Ej, zaczekaj. - chłopak narzucił na siebie ubrania, wyrywając się w moim kierunku - Zostań z nami.
- Nie chcę wam przeszkadzać.
- Przeszkadzać?
- Zajmij się teraz nimi.. Ja mam jeszcze trochę do roboty..
- Felix. - Changbin złapał mnie za nadgarstek, wbijając we mnie wzrok - Co z tobą? - niczego nie rozumie.. jest totalnie niedomyślny i wszystko trzeba mu tłumaczyć, jak dziecku.
- Nic.. pójdę już.
- Chodzi o to, co mi powiedziałeś, tak? - wywinąłem jedynie oczami, idąc krętymi schodami do góry, wychodząc tym samym z piwnicy, w której Changbin ma pokój - Felix, o to chodzi?
- Domyśl się. - burknąłem, łapiąc za klamkę.
- Poczekaj, wyjaśnimy to.
- Nie, tu nie ma nic do wyjaśniania. - otworzyłem drzwi, robiąc krok na dwór - Nie chcesz tego, rozumiem. I przepraszam, że ci to powiedziałem, ale nie planowałem tego Hyung.. samo wyszło.
- Powiedziałeś tylko to, co czujesz..
- Ale ty nie czujesz tego samego! - zagryzłem wargę, czując na sobie wzrok zdziwionego Jisunga i Chana, którzy stali pod domem.
- Oh.. mogłeś powiedzieć, że nie masz czasu..
- Ma... już idę. - rzuciłem, idąc w kierunku bidula. Znów się rozkleiłem.. znów nie potrafiłem zapanować nad emocjami. Jak mogłem być takim nieuważnym kretynem?! Zepsułem wszystko. Przez odrobinę czułości z jego strony zapomniałem o Bożym świecie, paplając, co mi ślina na język przyniesie. Teraz ja będę to przeżywać, a on to kompletnie zleje.. Nie rozumiem go. Niby ma ludzkie odruchy, ale generalnie jest tak zimną istotą, że momentami nie mam do niego siły.
*
"Jestem pewien tego, co czuję. Myślałem z początku, że jest to chwilowe zauroczenie wywołane tym, że ktoś zechciał poświęcić mi odrobinę uwagi. Byłem pewien, że to szybko minie, a ja i Changbin zostaniemy dobrymi przyjaciółmi. Myliłem się. Każdy jego gest.. rozmowa z nim.. spojrzenie, sprawiają, że zapominam o wszystkim i oddaję się w pełni tylko jemu. Kocham go.. po prostu. Jest dla mnie całym światem i iskierką nadziei na lepsze życie. Nigdy nie sądziłem, że po tym, co przeszedłem, będę wiązał swoją przyszłość z chłopakiem. Była to ostatnia rzecz, której bym się po sobie spodziewał, ale jak widać, miłość nie wybiera. Nie pyta kiedy może przyjść i zaskakuje cię wyborem osoby, w której ulokujesz swoje uczucia. Żałuję jedynie tego, że przyznałem się do swoich uczuć tak szybko. Wiedziałem, że Hyung tego nie chce. Wiedziałem przecież, że nie chce dojść do wszystkiego tak szybko.. że potrzebuje czasu i chce wszystko załatwić małymi kroczkami. A ja? Wystarczyło, że zaczął mnie całować i dotykać, żebym palnął głupie "kocham cię", którego cholernie teraz żałuję. On jest taki, że to przemilczy.. Stwierdzi, że nic takiego się przecież nie stało i o wszystkim zapomni. Ja jednak odbieram to trochę inaczej. Powiedzenie tych słów jest dla mnie niezwykle ważne i naprawdę długo czekałem, by komuś je powiedzieć. Pech chciał, że zostałem wepchnięty w ramiona bryły lodu, która jest nieczuła na takie rzeczy. Jak długo mam czekać, by Changbin powiedział mi, że jestem dla niego kimś więcej? Że jest przy mnie szczęśliwy? Że mnie kocha? Że chce ze mną być? Czemu o wszystko muszę walczyć sam? Znowu..
Do tego dochodzi jeszcze Hyunjin. Pogubiony i samotny chłopak, który pragnie bliskości i uwagi Changbina, równie mocno, co ja. I teraz pytanie, co z tym zrobić? Hyung twierdzi, że niczego do niego nie czuje.. że to tylko kolega. Może i tak jest, ale jak przypomnę sobie bijący z oczu Hyunjina ból i strach, skręca mnie od środka. Nie chcę rezygnować z osoby, którą kocham.. ale nie potrafię żyć ze świadomością, że jest na świecie osoba, która potrzebuje uwagi Changbina jeszcze bardziej, jak ja. Co ja mam robić? Z kim o tym porozmawiać? Czy to, że zakochałem się w chłopaku jest odpowiednie? To nienaturalne, prawda? Wstydzę się tego, ale nie jestem w stanie nad tym zapanować.
Wydaje mi się też, że jestem złą osobą. Okłamuję go. Całą naszą znajomość buduję na kłamstwie. Rozmawialiśmy dzisiaj o naszych rodzicach. Powiedziałem mu, że mój ojciec wykłada na uczelni, a mama jest artystką. Czuję się z tym koszmarnie, ale co miałem powiedzieć? 'Nie wiem, kim są moi rodzice, bo mieszkam od urodzenia w bidulu'? Wyrzuciłby mnie z domu, jak psa. Wiem, jaka opinia krąży o takich dzieciakach, jak ja. Brudasy.. patologia, sprzedająca swoje ciało, by zarobić na nowy gadżet.. odludki.. margines społeczny.. W moim domu dziecka były przecież dwa przypadki, gdzie dziewczyny nie wytrzymały psychicznie tych docinek i popełniły samobójstwo, przy czym jedna miała zaledwie 13 lat.. Nie chciałbym skończyć tak samo.."
- Cholera jasna! - syknąłem, po czym wyrwałem z zeszytu zapisaną kartkę, zgniatając ją w dłoni. Nie radzę sobie z emocjami.. nie radzę sobie już z niczym.
- Co się dzieje? - uniosłem wzrok, widząc stojącego nade mną wychowawcę. Mężczyzna sięgnął po kartkę, co spotkało się z moim sprzeciwem.
- To moje.
- Hej.. wyrzuciłeś to, prawda? - westchnąłem, widząc jak ten siada obok mnie - Pozwolisz, że przeczytam.
- Wszystko mi jedno.
- Mhm.. poczekaj proszę chwilę. - zawsze czyta moje wywody bardzo uważnie, jakby analizował każde słowo i każdy przecinek. Trochę mnie to zawstydza, ale z drugiej strony jest jedyną osobą w bidulu, która stara się mnie zrozumieć i mi pomóc. Czemu więc mam z tego nie skorzystać? Po chwili usłyszałem jego westchnięcie. Mężczyzna schował kartkę do kieszeni kurtki, spoglądając na mnie - Jak się czujesz?
- Świetnie..
- Chcesz pogadać?
- Sam nie wiem.
- Śmiało.. jestem tutaj dla ciebie.
- Wie pan przecież o co chodzi.. chyba napisałem tam wszystko.
- Jesteś bardzo blisko z tym chłopakiem.. - skinąłem jedynie głową, czując jak robi mi się niedobrze z nerwów - Jak on zachowuje się w stosunku do ciebie?
- Jak skończony dupek.. znaczy.. nie zawsze, ale w większości przypadków.
- To znaczy?
- To znaczy, że muszę się dopominać o jego uwagę, o miłe słowo.. ja zawsze wychodzę z inicjatywą. On nie ma na nic ochoty, ciągle pracuje, a... robimy coś tylko, jak on tego chce.
- Sam słyszysz, jak to brzmi.. - skinąłem głową, czując napływające do oczu łzy.
- Cholernie go potrzebuję i jestem w stanie zrobić dla niego wszytko... a on ma mnie w dupie..
- Felix, słownictwo..
- Przepraszam. - wstałem z ławki, zbierając powoli swoje rzeczy - Pójdę już.
- Felix, pogadajmy.
- Czuję się zażenowany, rozmawiając o tym z panem.
- Dlaczego? - stanąłem z nim twarzą w twarz. Przełknąłem z trudem narastającą w gardle gulę, zaciskając mocniej dłonie na swoim zeszycie.
- Bo zakochałem się w chłopaku... dlatego.
~c.d.n.
------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Wooow, głębokie...
OdpowiedzUsuń