Zostałem przewieziony do szpitala, gdzie pospiesznie wykonano mi niezbędne badania. Lekarz powiedział, że poza psychiką nic kompletnie nie ucierpiało w moim ciele... szkoda. Ponoć przez to, że chciałem popełnić samobójstwo, dostanę opiekę psychologa, a potem psychiatry.. rewelacja. Szkoda tylko, że to wszystko jest o dupę potłuc.. Pan Park czuwał przy moim łóżku całą noc. Był wściekły i niesamowicie zmartwiony jednocześnie.
- Proszę pana.. - mężczyzna wziął głęboki oddech, przecierając przy tym zmęczoną twarz. Dochodziła 11-sta, a ten, mimo że oboje nie spaliśmy całą noc, nie odezwał się do mnie ani słowem - Przepraszam. - milczał. Wyciągnąłem w jego kierunku rękę podpiętą do kroplówki, zachęcając go tym samym, by mnie za nią złapał.
- Powiedz mi.. - zaczął niezwykle spokojnie i cicho, przyprawiając mnie o szybsze bicie serca - Czy ty masz świadomość tego, co zrobiłeś?
- Tak.
- I zrobiłeś to świadomie.. nikt cię do tego nie zmusił..
- Dokładnie.
- Świetnie.. - mężczyzna wstał z krzesła, idąc powolnym krokiem w kierunku drzwi.
- Dokąd pan idzie?
- Chcę coś zjeść.
- Ja też..
- Ty zjesz dopiero po wszystkich badaniach. - burknął, wychodząc z sali. Jest na mnie wściekły do granic możliwości, czuję to. W sumie mu się nie dziwię... obiecałem przecież, że nie zrobię niczego głupiego. Zastanawiam się, jak zachowałby się Changbin, jakby dowiedział się, że zrobiłem sobie coś przez niego.. Z resztą, jakie to ma znaczenie? Ma teraz przy sobie Hyunjina, więc pewnie by to zlał..
- Leży tutaj, tylko proszę zachowywać się w stosunku do niego spokojnie.
- Jasne, dziękuję. - poderwałem się, będąc absolutnie przekonanym, że słyszę mojego byłego chłopaka. Chyba już całkowicie zwariowałem... a przynajmniej tak mi się wydawało. Po chwili w drzwiach sali stanął Changbin.
- Co ty.. - nie zdążyłem dokończyć zdania, gdyż ten niemalże rzucił się na mnie z pretensjami i wyrzutami.
- Co ty wyprawiasz gnoju?!
- Słucham..
- Byłem.. byłem rano u ciebie.. - z trudem łapał oddech. Musiał tutaj lecieć jak wariat - Kogo nie spotkałem, mówił, że jesteś w szpitalu. - Hyung przetarł twarz rękoma, starając się unormować oddech - Co ty chciałeś zrobić?
- Ja..
- Jesteś pieprzonym egoistą, wiesz?! - spuściłem jedynie wzrok, zamyślając się. Cieszyłem się, że go widzę, ale z drugiej strony mając świadomość, że jest teraz z kimś innym, miałem znów ochotę rozpłakać się jak dziecko - Nie masz mi nic do powiedzenia?
- Nie muszę ci się z niczego tłumaczyć, Hyung..
- Nie? Myślałem, że jesteśmy razem. - zatkało mnie. Przełknąłem dość głośno ślinę, niepewnie na niego zerkając.
- Chyba się przesłyszałem.
- Felix.. - Changbin usiadł koło mojego łóżka, łapiąc mnie gwałtownie za rękę.
- Jesteś z Hyunjinem.. jak możesz tak mącić mi w głowie?
- Napisałem ci kretynie, że to był pieprzony żart.. - parsknąłem śmiechem, nie mogąc uwierzyć w to, co słyszę.
- Jaja sobie robisz?
- Posłuchaj mnie..
- Przecież wiesz, co do ciebie czuję i jak bardzo jesteś dla mnie ważny.. - zabrałem rękę, wpatrując się w niego z niedowierzaniem - O mały włos się przez ciebie nie zabiłem..
- Nawet tak nie mów, Felix..
- Teraz się mną przejmujesz?
- Przejmuję się tobą cały czas.. cały czas, rozumiesz? Nie było dnia, żebym o tobie nie myślał..
- I dlatego postanowiłeś tak ze mnie zażartować?
- Zachowałem się jak skończony idiota, wiem..
- Mało powiedziane. - brunet usiadł na łóżku, przykładając niepewnie dłoń do mojego policzka. Czując jego dotyk, ogarnął mnie nagły spokój. Byłem na niego wściekły, ale tak długo na niego czekałem, że jestem pewien, że mimo tej złości mu wybaczę.
- Przepraszam... cholernie się o ciebie bałem, wiesz? - wziąłem głęboki oddech, odwracając przy tym lekko zmęczony wzrok.
- Czemu tak długo kazałeś mi na siebie czekać?
- Ja..
- Skoro zaakceptowałeś to, kim jestem, dlaczego od razu do mnie nie przyszedłeś? Zdajesz sobie sprawę z tego, co ja przeżywałem? - spojrzałem na niego, czując cisnące się do moich oczu łzy - Bo mnie zaakceptowałeś, prawda?
- Tak... od razu, jak poznałem prawdę. Byłem wściekły za to, że mnie okłamałeś.. - chłopak westchnął, głaszcząc mnie po policzku - Tak naprawdę, chyba dopiero wczoraj uświadomiłem sobie, jak bardzo cię potrzebuję i że rzeczywiście jesteś dla mnie niesamowicie ważny.
- Dopiero wczoraj?
- Jak dostałem twoje wiadomości, myślałem, że mi serce stanie.. To brzmiało, jak pożegnanie..
- Miało nim być. - Hyung przyglądał mi się dłuższą chwilę, jednak ostatecznie odwrócił wzrok, pociągając przy tym nosem - Changbin..
- Felix, ja nie wiem co bym zrobił, jakby coś ci się stało. Nie potrafię tego pokazać, ale cię kocham..
- Co?
- Kocham cię gówniarzu... Jestem momentami nieczułym dupkiem, ale bardzo cię potrzebuję. - szepnął, całując mnie przy tym w czoło. Moje serce biło jak szalone. Czułem się identycznie, jak podczas pierwszego zbliżenia z nim - Chcę z tobą być.. chcę cię wspierać na każdym kroku i ci pomagać.. Tylko daj mi szansę..
- Dam.
- Naprawdę? - skinąłem głową, mocno go przytulając. W momencie, gdy ten wtulił się w moje ciało, poczułem jakbym znów obejmował cały swój świat. Zacisnąłem dłonie na jego płaszczu, zaciskając przy tym mocno powieki. Nie potrafię opisać tego, co czułem. Nie wiem czy była to ulga.. szczęście.. spokój.. naprawdę nie mam pojęcia - Zaczniemy wszystko od nowa, Felix.. Bez żadnych tajemnic i kłamstw..
- Obiecuję. - Binnie spojrzał na mnie, błądząc wzrokiem między moimi oczami a wargami - Śmiało. - szepnąłem, przywierając do jego rozgrzanych ust. Jak mi go brakowało.. Wczoraj przez ogarniające mnie uczucie beznadziei chciałem się zabić.. a dzisiaj znów czuję, że chcę żyć... mam dla kogo.
- Zabiorę cię z tego przeklętego domu dziecka.. - szepnął, wbijając we mnie wzrok - Jak wytrzymałeś tam tyle czasu..
- A miałem inne wyjście? Nie miałem, Hyung..
- Felix.. przysięgam ci, że to zmienimy.
- Jak?
- Zostaw to mi. - chłopak pocałował mnie w głowę, bawiąc się przy tym moimi włosami - Ty teraz dużo odpoczywaj i niczym się nie martw, okej?
- Postaram się.
*
Po kilku dniach obserwacji wróciłem do bidula. Jestem pod stałą opieką psychologa i pana Parka, który nie spuszcza mnie z oczu nawet na sekundę. Jest to niesamowicie męczące, bo nie mogę iść nawet sam do łazienki.. autentycznie.
<- Pakuj się piegusie i chodź do mnie
Sięgnąłem po telefon, uśmiechając się pod nosem.
-> Pan Park mnie nie puści
<- Puści, już z nim gadałem.
-> Poważnie?
<- A co taki zdziwiony? Jestem Twoim chłopakiem. Nie ma dla mnie rzeczy niemożliwych
-> Jak mógłbym zapomnieć?
-> I na jak długo załatwiłeś mi wychodne?
<- Trzy dni na próbę. Ale i tak ma do Ciebie co chwilę dzwonić
-> Jesteś najlepszy Binnie!
Poderwałem się z łóżka, pakując w pośpiechu swoje rzeczy.
- A ty dokąd? - zapytał Woojin, odrywając wzrok od książki.
- Idę do Changbina.
- A Park? Puści cię?
- Tak.
- No to okej... tylko błagam cię..
- Wiem.. będę na siebie uważać.
- Felix, ja nie żartuję.. Może cię odprowadzę?
- Chyba Hyung po mnie przyjdzie.
- Wiesz.. ja naprawdę bardzo się cieszę, że znowu z nim jesteś..
- Ale?
- Ale nie zamykaj się tylko na niego.. masz wokół siebie dużo więcej osób.
- Wiem. - uśmiechnąłem się lekko, zarzucając torbę na ramię - Wiem to Woojin, nie martw się. - chłopak westchnął jedynie, sięgając ponownie po książkę.
- Dobra, leć.
- Ale.. nie jesteś na mnie zły?
- Niby za co mam być zły? Po prostu proszę cię o to, żebyś na siebie uważał, okej?
- Okej.. obiecuję.
Po długiej rozmowie z wychowawcą, po tym, jak pouczył mnie kiedy i jakie leki powinienem brać i po tym, jak odprowadził mnie pod bramę bidula, ruszyłem w końcu do mojego chłopaka. Powiem Wam szczerze, że czuję się lekko skrępowany jego obecnością. On też nie do końca wie, jak się przy mnie zachowywać, ale staramy się. Cholernie nam na sobie zależy, więc staramy się ze wszystkich sił, by utrzymać nasz związek. Z mocno bijącym sercem zapukałem w jego okno, które dosłownie po kilku sekundach otworzyło się, a Changbin podał mi rękę, pomagając mi wejść do środka. Od razu zawiesiłem się na jego szyi, wbijając się przy tym w jego wargi. Nie zamieniliśmy ze sobą nawet jednego słowa.. widocznie obydwoje uznaliśmy to za zbędne. Znów mogłem cieszyć się jego bliskością i bijącą od niego namiętnością, za którymi tak bardzo tęskniłem. Szaleję na jego punkcie, a ta rozłąka uświadomiła mi, jak bardzo pragnę mieć go cały czas przy sobie. Torba znajdująca się na moim ramieniu osunęła się na ziemię, lądując na niej z donośnym hukiem, podczas gdy ja zostałem rzucony na łóżko. Czując przylegające do mnie ciało chłopaka, mruknąłem donośnie, czując malujący się na jego buzi uśmiech, na który od razu pragnąłem spojrzeć, jednak Hyung skutecznie mi to uniemożliwił.
- Changbin..
- Hm?
- Daj mi na siebie popatrzeć.
- Będziesz na mnie patrzeć całe życie. - szepnął, całując mnie po twarzy.
- To i tak będzie dla mnie za mało. - brunet uniósł głowę, patrząc na mnie łagodnymi oczyma. Przyłożyłem dłoń do jego policzka, posyłając mu przy tym ciepły uśmiech - Kocham cię.
- Też cię kocham, Yongbokie.
- Hej..
- Pozwól mi tak do siebie mówić... chociaż czasami.
- Nie lubię tego imienia.
- A jeśli to nie jest twoje prawdziwe imię? - westchnąłem, uciekając przy tym wzrokiem.
- Wtedy bardzo chętnie się z nim pożegnam... ulży mi. - Binnie pocałował mnie w szyję, schodząc ostrożnie i bardzo powoli do mojej klatki piersiowej. Jego dłoń rozpinała moją dżinsową koszulę, a wargi pieściły rozgrzane już ciało.
- Dowiemy się kim jesteś i kim są twoi rodzice.
- Niby jak? - wplątałem dłoń w jego włosy, drapiąc go po głowie.
- Jeszcze nie wiem. Coś wymyślimy. - chłopak zassał się na moim sutku, wywołując śmiech z mojej strony.
- Hyung! - przekręciłem się na bok, chichocząc przy tym jak głupek - Nie rób tak durniu!
- Krępuje cię to?
- No trochę. - położyłem się na brzuchu, widząc po chwili kładącego się obok siebie bruneta - Co tam?
- A nic.. Musisz dać mi swoje leki i się rozpakować. Zrobiłem ci miejsce w szafie.
- Co? - uśmiechnąłem się szeroko, przysuwając się bliżej Hyunga - Naprawdę?
- Mhm.. mam co do ciebie duuuuże plany. - zaśmiałem się, chcąc go pocałować, jednak wtedy po całym pokoju rozległ się dźwięk jego telefonu - Mogę odebrać?
- Zgłupiałeś? Nie pytaj mnie o takie rzeczy.
- Zajmie mi to chwilę. - Binnie pocałował mnie, sięgając po telefon - Hyunjinie.. słucham cię. - westchnąłem, siadając na łóżku, po czym sięgnąłem po torbę, chcąc zająć się rozpakowaniem rzeczy - Chyba żartujesz.. Właśnie przyszedł do mnie Felix. - spojrzałem na chłopaka, kładąc przed nim kilka pudełek z lekami - Ale nie płacz, słyszysz? Ale... Hyunjin, zaczekaj. Za moment oddzwonię, okej?... Tak, zaraz zadzwonię, nie płacz. - Changbin się rozłączył, głęboko przy tym wzdychając.
- Co się stało?
- Ojciec go pobił. - odwróciłem wzrok, przełykając przy tym głośno ślinę.
- Pewnie chcesz, żeby tutaj przyszedł..
- Nie, ja wiem, że tobie się to nie podoba..
- Daj spokój.. zadzwoń, niech tu przyjdzie.
- Felix, przepraszam..
- Nie Hyung, rozumiem.. Naprawdę to rozumiem.
- Tylko jedna noc.. wynagrodzę ci to jakoś. - nachyliłem się do niego gwałtownie, namiętnie go przy tym całując.
- Dzwoń po niego.
- Jesteś najlepszy, wiesz?
- Staram się Binnie. - zapiąłem koszulę, po czym zająłem się rozpakowywaniem. Nie powiem, że podoba mi się wizja spędzenia nocy w tym chorym trójkącie, ale domyślam się, co musi czuć teraz Hyunjin. Jest w stosunku do mnie skończonym dupkiem, ale wiem, jak to jest, jak ktoś się nad tobą znęca i tobą poniewiera, a ty tak bardzo się boisz, że nie wiesz dokąd uciec i gdzie się schować. Jeśli mogę przyczynić się do tego, że tej jednej nocy poczuje się bezpiecznie, to czemu mam mu nie pomóc?
Po około 40-stu minutach do domu Changbina przyszedł wspomniany wcześniej Hyunjin. Rozczochrany, pobity, z rozkwaszonym nosem. Hyung wszedł z nim do pokoju, sadzając go na swoim łóżku. Jego widok wbił mnie w ziemię. Jak rodzic może tak skatować swoje dziecko? W głowie mi się to nie mieści.. Widząc coś takiego zastanawiam się, czy lepiej być sierotą czy tkwić w takim koszmarze, które gotuje mi najbliższa osoba.
- Sukinsyn.. i poszedłeś po to soju?
- Nie.. powiedziałem, że nie będzie tyle chlać i dlatego mnie pobił.
- Mówiłem ci setki razy żebyś poszedł na policję..
- Tak? I co ze mną wtedy będzie? Trafię do bidula, jak jakaś patologia? - Changbin odchrząknął, nieśmiało na mnie zerkając.
- Nie patologia, Hyunjin... pomogliby ci tam.
- Ja jestem z domu dziecka.. - wtrąciłem, widząc zdziwioną twarz Hyunjina.
- Serio?
- No tak wyszło..
- Ja.. przepraszam, nie miałem pojęcia..
- Spoko. - usiadłem obok niego, wzdychając - Skoro masz 18-naście lat, nikt nie wyśle cię do bidula. Ojca wezmą na odwyk, a ty pewnie dostaniesz jakąś zapomogę i pogonią cię do pracy.. tyle. - Changbin podał swojemu koledze ubrania na zmianę, nie odrywając przy tym ode mnie wzroku.
- Chcesz się wykąpać Hyunjin?
- Mhm.
- Okej... a i będziesz spał z Felixem na łóżku, a ja się kimnę na ziemi.
- Żartujesz? - brunet wstał z łóżka, idąc powolnym krokiem w stronę łazienki - Rzuć mi koc na ziemię i będzie spoko.
- Ale..
- Jestem ci bardzo wdzięczny za wszystko, co dla mnie robisz Hyung. Naprawdę nie potrzebuję niczego więcej. - gdy chłopak zniknął za drzwiami łazienki, westchnąłem, wbijając wzrok w podłogę.
- Skarbie.. - Changbin kucnął przede mną, łapiąc mnie za dłonie - On nie miał pojęcia..
- Taka opinia krąży wśród wszystkich ludzi.. Też tak myślałeś?
- Nie Felix.. Sam widzisz, że chciałem wam jakoś pomóc.. Długo myślałem o tym, żeby pomagać w domu dziecka i..
- No tak, masz rację. - spojrzałem na niego, wymuszając przy tym uśmiech - Co zamierzasz z nim zrobić?
- Z Hyunjinem? - skinąłem jedynie głową - Zaraz dam mu coś jeść i położę go spać.. zaśnie jak dziecko, zobaczysz.
- Musiał tu często spać, skoro tak dobrze go znasz.
- Felix..
- Nie mam żadnych pretensji, tylko pytam.
- No spał tu kilka razy, jak uciekał z domu.. Ale do niczego miedzy nami nie doszło.. ani razu. Więc nie musisz się martwić.
- Przyrzekasz?
- No co ty.. nie ufasz mi?
- Ufam Binnie.. tylko pytam.
- Przyrzekam.. nigdy nie spojrzałem na Hyunjina pod kątem potencjalnego chłopaka. To mój przyjaciel.
- W porządku. - pocałowałem go w czoło, wykładając się wygodnie na łóżku.
- Na pewno?
- Tak. - Changbin usiadł na mnie okrakiem, po czym wbił się w moje wargi, głęboko przy tym oddychając - Mm.. przy.. Hyung.. - zaśmiałem się, pieszcząc palcami jego kark - Przyłapie nas.
- A bo on to się niby nigdy nie całował.
- Może nie z chłopakiem.
- Hm.. no tego to akurat nie wiem. - z każdym kolejnym pocałunkiem, pragnąłem go coraz bardziej. Z każdą kolejną sekundą, pragnąłem jego czułości i bliskości, jak powietrza.. Miałem ochotę znów przytulić się do niego nagim ciałem.. czuć jego ciepło i jego spokojnie bijące serce. Chciałem z nim porozmawiać na tysiące tematów, które nie dają mi spokoju.. Sam twierdzi, że będziemy mieć na to całe życie.. ale co ja na to poradzę, że jestem taki niecierpliwy i pragnę znać jego opinię na każdy, możliwy temat już teraz?
- Okej.. obiecuję.
Po długiej rozmowie z wychowawcą, po tym, jak pouczył mnie kiedy i jakie leki powinienem brać i po tym, jak odprowadził mnie pod bramę bidula, ruszyłem w końcu do mojego chłopaka. Powiem Wam szczerze, że czuję się lekko skrępowany jego obecnością. On też nie do końca wie, jak się przy mnie zachowywać, ale staramy się. Cholernie nam na sobie zależy, więc staramy się ze wszystkich sił, by utrzymać nasz związek. Z mocno bijącym sercem zapukałem w jego okno, które dosłownie po kilku sekundach otworzyło się, a Changbin podał mi rękę, pomagając mi wejść do środka. Od razu zawiesiłem się na jego szyi, wbijając się przy tym w jego wargi. Nie zamieniliśmy ze sobą nawet jednego słowa.. widocznie obydwoje uznaliśmy to za zbędne. Znów mogłem cieszyć się jego bliskością i bijącą od niego namiętnością, za którymi tak bardzo tęskniłem. Szaleję na jego punkcie, a ta rozłąka uświadomiła mi, jak bardzo pragnę mieć go cały czas przy sobie. Torba znajdująca się na moim ramieniu osunęła się na ziemię, lądując na niej z donośnym hukiem, podczas gdy ja zostałem rzucony na łóżko. Czując przylegające do mnie ciało chłopaka, mruknąłem donośnie, czując malujący się na jego buzi uśmiech, na który od razu pragnąłem spojrzeć, jednak Hyung skutecznie mi to uniemożliwił.
- Changbin..
- Hm?
- Daj mi na siebie popatrzeć.
- Będziesz na mnie patrzeć całe życie. - szepnął, całując mnie po twarzy.
- To i tak będzie dla mnie za mało. - brunet uniósł głowę, patrząc na mnie łagodnymi oczyma. Przyłożyłem dłoń do jego policzka, posyłając mu przy tym ciepły uśmiech - Kocham cię.
- Też cię kocham, Yongbokie.
- Hej..
- Pozwól mi tak do siebie mówić... chociaż czasami.
- Nie lubię tego imienia.
- A jeśli to nie jest twoje prawdziwe imię? - westchnąłem, uciekając przy tym wzrokiem.
- Wtedy bardzo chętnie się z nim pożegnam... ulży mi. - Binnie pocałował mnie w szyję, schodząc ostrożnie i bardzo powoli do mojej klatki piersiowej. Jego dłoń rozpinała moją dżinsową koszulę, a wargi pieściły rozgrzane już ciało.
- Dowiemy się kim jesteś i kim są twoi rodzice.
- Niby jak? - wplątałem dłoń w jego włosy, drapiąc go po głowie.
- Jeszcze nie wiem. Coś wymyślimy. - chłopak zassał się na moim sutku, wywołując śmiech z mojej strony.
- Hyung! - przekręciłem się na bok, chichocząc przy tym jak głupek - Nie rób tak durniu!
- Krępuje cię to?
- No trochę. - położyłem się na brzuchu, widząc po chwili kładącego się obok siebie bruneta - Co tam?
- A nic.. Musisz dać mi swoje leki i się rozpakować. Zrobiłem ci miejsce w szafie.
- Co? - uśmiechnąłem się szeroko, przysuwając się bliżej Hyunga - Naprawdę?
- Mhm.. mam co do ciebie duuuuże plany. - zaśmiałem się, chcąc go pocałować, jednak wtedy po całym pokoju rozległ się dźwięk jego telefonu - Mogę odebrać?
- Zgłupiałeś? Nie pytaj mnie o takie rzeczy.
- Zajmie mi to chwilę. - Binnie pocałował mnie, sięgając po telefon - Hyunjinie.. słucham cię. - westchnąłem, siadając na łóżku, po czym sięgnąłem po torbę, chcąc zająć się rozpakowaniem rzeczy - Chyba żartujesz.. Właśnie przyszedł do mnie Felix. - spojrzałem na chłopaka, kładąc przed nim kilka pudełek z lekami - Ale nie płacz, słyszysz? Ale... Hyunjin, zaczekaj. Za moment oddzwonię, okej?... Tak, zaraz zadzwonię, nie płacz. - Changbin się rozłączył, głęboko przy tym wzdychając.
- Co się stało?
- Ojciec go pobił. - odwróciłem wzrok, przełykając przy tym głośno ślinę.
- Pewnie chcesz, żeby tutaj przyszedł..
- Nie, ja wiem, że tobie się to nie podoba..
- Daj spokój.. zadzwoń, niech tu przyjdzie.
- Felix, przepraszam..
- Nie Hyung, rozumiem.. Naprawdę to rozumiem.
- Tylko jedna noc.. wynagrodzę ci to jakoś. - nachyliłem się do niego gwałtownie, namiętnie go przy tym całując.
- Dzwoń po niego.
- Jesteś najlepszy, wiesz?
- Staram się Binnie. - zapiąłem koszulę, po czym zająłem się rozpakowywaniem. Nie powiem, że podoba mi się wizja spędzenia nocy w tym chorym trójkącie, ale domyślam się, co musi czuć teraz Hyunjin. Jest w stosunku do mnie skończonym dupkiem, ale wiem, jak to jest, jak ktoś się nad tobą znęca i tobą poniewiera, a ty tak bardzo się boisz, że nie wiesz dokąd uciec i gdzie się schować. Jeśli mogę przyczynić się do tego, że tej jednej nocy poczuje się bezpiecznie, to czemu mam mu nie pomóc?
Po około 40-stu minutach do domu Changbina przyszedł wspomniany wcześniej Hyunjin. Rozczochrany, pobity, z rozkwaszonym nosem. Hyung wszedł z nim do pokoju, sadzając go na swoim łóżku. Jego widok wbił mnie w ziemię. Jak rodzic może tak skatować swoje dziecko? W głowie mi się to nie mieści.. Widząc coś takiego zastanawiam się, czy lepiej być sierotą czy tkwić w takim koszmarze, które gotuje mi najbliższa osoba.
- Sukinsyn.. i poszedłeś po to soju?
- Nie.. powiedziałem, że nie będzie tyle chlać i dlatego mnie pobił.
- Mówiłem ci setki razy żebyś poszedł na policję..
- Tak? I co ze mną wtedy będzie? Trafię do bidula, jak jakaś patologia? - Changbin odchrząknął, nieśmiało na mnie zerkając.
- Nie patologia, Hyunjin... pomogliby ci tam.
- Ja jestem z domu dziecka.. - wtrąciłem, widząc zdziwioną twarz Hyunjina.
- Serio?
- No tak wyszło..
- Ja.. przepraszam, nie miałem pojęcia..
- Spoko. - usiadłem obok niego, wzdychając - Skoro masz 18-naście lat, nikt nie wyśle cię do bidula. Ojca wezmą na odwyk, a ty pewnie dostaniesz jakąś zapomogę i pogonią cię do pracy.. tyle. - Changbin podał swojemu koledze ubrania na zmianę, nie odrywając przy tym ode mnie wzroku.
- Chcesz się wykąpać Hyunjin?
- Mhm.
- Okej... a i będziesz spał z Felixem na łóżku, a ja się kimnę na ziemi.
- Żartujesz? - brunet wstał z łóżka, idąc powolnym krokiem w stronę łazienki - Rzuć mi koc na ziemię i będzie spoko.
- Ale..
- Jestem ci bardzo wdzięczny za wszystko, co dla mnie robisz Hyung. Naprawdę nie potrzebuję niczego więcej. - gdy chłopak zniknął za drzwiami łazienki, westchnąłem, wbijając wzrok w podłogę.
- Skarbie.. - Changbin kucnął przede mną, łapiąc mnie za dłonie - On nie miał pojęcia..
- Taka opinia krąży wśród wszystkich ludzi.. Też tak myślałeś?
- Nie Felix.. Sam widzisz, że chciałem wam jakoś pomóc.. Długo myślałem o tym, żeby pomagać w domu dziecka i..
- No tak, masz rację. - spojrzałem na niego, wymuszając przy tym uśmiech - Co zamierzasz z nim zrobić?
- Z Hyunjinem? - skinąłem jedynie głową - Zaraz dam mu coś jeść i położę go spać.. zaśnie jak dziecko, zobaczysz.
- Musiał tu często spać, skoro tak dobrze go znasz.
- Felix..
- Nie mam żadnych pretensji, tylko pytam.
- No spał tu kilka razy, jak uciekał z domu.. Ale do niczego miedzy nami nie doszło.. ani razu. Więc nie musisz się martwić.
- Przyrzekasz?
- No co ty.. nie ufasz mi?
- Ufam Binnie.. tylko pytam.
- Przyrzekam.. nigdy nie spojrzałem na Hyunjina pod kątem potencjalnego chłopaka. To mój przyjaciel.
- W porządku. - pocałowałem go w czoło, wykładając się wygodnie na łóżku.
- Na pewno?
- Tak. - Changbin usiadł na mnie okrakiem, po czym wbił się w moje wargi, głęboko przy tym oddychając - Mm.. przy.. Hyung.. - zaśmiałem się, pieszcząc palcami jego kark - Przyłapie nas.
- A bo on to się niby nigdy nie całował.
- Może nie z chłopakiem.
- Hm.. no tego to akurat nie wiem. - z każdym kolejnym pocałunkiem, pragnąłem go coraz bardziej. Z każdą kolejną sekundą, pragnąłem jego czułości i bliskości, jak powietrza.. Miałem ochotę znów przytulić się do niego nagim ciałem.. czuć jego ciepło i jego spokojnie bijące serce. Chciałem z nim porozmawiać na tysiące tematów, które nie dają mi spokoju.. Sam twierdzi, że będziemy mieć na to całe życie.. ale co ja na to poradzę, że jestem taki niecierpliwy i pragnę znać jego opinię na każdy, możliwy temat już teraz?
*
Hyung zgodnie z obietnicą, dał Hyunjinowi kolację, po czym położył go spać. My natomiast trochę porozmawialiśmy, poprzytulaliśmy się, aż w końcu zasnęliśmy jakoś około drugiej w nocy. W środku nocy poczułem jednak, jak leżący obok mnie Binnie zaczyna całować mnie po twarzy, czym automatycznie mnie obudził.
- Hyung.. - mruknąłem, przytulając się do niego - Co ty robisz?
- Nic.. miałem zły sen. - mrugnąłem kilkakrotnie, po czym uniosłem na niego wzrok - Nie chciałem cię obudzić. - przyłożyłem dłoń do jego rozgrzanego policzka, marszcząc przy tym brwi.
- Co ci się śniło?
- Ty..
- I to było takie straszne? - uśmiechnąłem się, delikatnie go całując.
- Działa ci się ogromna krzywda, a ja nie potrafiłem ci pomóc.. cały czas mam takie sny odkąd odwiedziłem cię w domu dziecka.. Stałem z boku i patrzyłem na to, jak się nad tobą znęcają.. - Changbin usiadł, przecierając dłońmi zmęczoną twarz. Fakt, nie pomógł mi wtedy i miałem do niego o to lekki żal, ale nie przypuszczałem, że ta sprawa aż śni mu się po nocach.
- Ale nic mi nie jest Hyung.. nie martw się. - szepnąłem, całując go przy tym w nagie, rozgrzane plecy - Nie powinieneś się tym zadręczać.
- Nie potrafię, Felix. - chłopak sięgnął po okulary, po czym po nałożeniu ich na nos, wstał z łóżka.
- Hyung..
- Śpij.. pójdę tylko na fajkę. - westchnąłem, idąc bez chwili namysłu w jego ślady - Wracaj do łóżka.
- Zabierz mnie na spacer.
- Co?
- No.. to romantyczne.. chyba. - uśmiechnąłem się, narzucając na siebie jego bluzę - Przy okazji pogadamy.
- O tej porze? Yongbokie..
- W nocy rozmawia się najlepiej na ciężkie tematy. - szepnąłem, przechodząc ostrożnie obok śpiącego na ziemi Hyunjina - Chodź. - złapałem go za rękę, po czym ruszyliśmy w ciszy przez jego dom. Gdy wyszliśmy na dwór, brunet wyjął z płaszcza paczkę papierosów, odpalając jednego z nich - Nie wiedziałem, że palisz.
- Kopcę jak smok. - chłopak zaciągnął się, wbijając wzrok w pochmurne niebo - Przepraszam Felix.
- Hm?
- Wtedy jak odwiedziłem cię w domu dziecka.. nie potrafiłem ci pomóc. Zachowanie tych dzieciaków nie mieściło mi się w głowie i nie miałem pojęcia, jak zareagować. - Hyung spojrzał na mnie, wkładając ponownie papierosa do ust - Mam tak ogromne wyrzuty sumienia, że śnisz mi się teraz niemalże codziennie w najczarniejszych scenariuszach.
- A.. co to za scenariusze?
- Śni mi się, że ludzie cię krzywdzą, a ja stoję z boku i się temu wszystkiemu przyglądam. A nawet jak chcę ci pomóc, to nie mogę, co zawsze coś mnie powstrzymuje.. - wyjąłem z dłoni chłopaka papierosa, rzucając go na ziemię, po czym mocno się do niego przytuliłem.
- Kocham cię.
- Ale..
- Wiem, że w rzeczywistości nie pozwoliłbyś mnie skrzywdzić.. nie powinieneś się przejmować tymi snami.
- Raz już cię zawiodłem. - westchnął, obejmując mnie.
- Nie.. mieliśmy wtedy kryzys.. miałeś prawo być na mnie zły..
- To mnie nie usprawiedliwia.
- Binnie, proszę cię.. daj już spokój. - szepnąłem, delikatnie go całując - Jesteś najlepszy. - chłopak złapał mnie ostrożnie za głowę, długo mnie w nią całując. Uśmiechnąłem się jedynie, unosząc na niego wzrok - Przejdziemy się?
- O tej porze?
- Proooooszę..
- Dobra, nie jęcz. - parsknął śmiechem, po czym złapał mnie za rękę, prowadząc mnie wąskimi, ciemnymi uliczkami - Mówiłeś, że noc sprzyja szczerym rozmowom.
- Mhm.. chyba tak jest.
- No to słucham..
- Hm?
- Skąd wziąłeś prochy? Dlaczego je wziąłeś?
- Hyung..
- Musisz mi to powiedzieć..
- Teraz?
- Chciałeś iść na spacer i szczerze rozmawiać, to słucham. - wziąłem głęboki oddech, ściskając przy tym mocniej jego dłoń.
- Co mam ci powiedzieć? Że w momencie, kiedy odszedłeś, czułem tak potworną pustkę, że nie wiedziałem, co mam ze sobą zrobić? Że codziennie skręcało mnie przez wyrzuty sumienia, że bałem się samotności i że cholernie za tobą tęskniłem? Przerosło mnie to wszystko.. - spojrzałem na niego, widząc malującą się na jego buzi złość - Hyung..
- Nie wiem, co powinienem ci powiedzieć..
- Że jesteś na mnie zły?
- Na ciebie? Przecież to ja zawiniłem.. znowu..
- Nie, Binnie..
- Felix, przestań mnie ciągle usprawiedliwiać i wybielać. Nie jestem święty i mam tego świadomość..
- Ale to stało się z mojej głupoty.
- Też.. ale gdyby nie ja, nie narażałbyś się tak bardzo.
- Powiedz mi.. dlaczego tak właściwie do tego wracamy?
- Hm?
- Mieliśmy zaczynać wszystko od początku. - zatrzymałem się, stając gwałtownie przed chłopakiem - Nie rozmawiajmy o tym, co było, proszę cię.
- Przeszłość nie daje momentami spokoju..
- Wiem.. ale postarajmy się od niej odciąć. - ułożyłem dłonie na jego chłodnej twarzy, muskając bardzo subtelnie jego wargi - Jesteś dla mnie najważniejszy na świecie i chcę się skupić tylko i wyłącznie na tobie. - Changbin jedynie przytulił mnie, otulając mnie przy tym swoim płaszczem. Wierzę, że wszystko się między nami w końcu ułoży. Potrzebujemy tylko czasu i duuuużo cierpliwości. Skoro przeszliśmy przez tak trudny okres, wierzę w to, że nic nie jest w stanie nas zagiąć.
~c.d.n.
------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
- Hyung.. - mruknąłem, przytulając się do niego - Co ty robisz?
- Nic.. miałem zły sen. - mrugnąłem kilkakrotnie, po czym uniosłem na niego wzrok - Nie chciałem cię obudzić. - przyłożyłem dłoń do jego rozgrzanego policzka, marszcząc przy tym brwi.
- Co ci się śniło?
- Ty..
- I to było takie straszne? - uśmiechnąłem się, delikatnie go całując.
- Działa ci się ogromna krzywda, a ja nie potrafiłem ci pomóc.. cały czas mam takie sny odkąd odwiedziłem cię w domu dziecka.. Stałem z boku i patrzyłem na to, jak się nad tobą znęcają.. - Changbin usiadł, przecierając dłońmi zmęczoną twarz. Fakt, nie pomógł mi wtedy i miałem do niego o to lekki żal, ale nie przypuszczałem, że ta sprawa aż śni mu się po nocach.
- Ale nic mi nie jest Hyung.. nie martw się. - szepnąłem, całując go przy tym w nagie, rozgrzane plecy - Nie powinieneś się tym zadręczać.
- Nie potrafię, Felix. - chłopak sięgnął po okulary, po czym po nałożeniu ich na nos, wstał z łóżka.
- Hyung..
- Śpij.. pójdę tylko na fajkę. - westchnąłem, idąc bez chwili namysłu w jego ślady - Wracaj do łóżka.
- Zabierz mnie na spacer.
- Co?
- No.. to romantyczne.. chyba. - uśmiechnąłem się, narzucając na siebie jego bluzę - Przy okazji pogadamy.
- O tej porze? Yongbokie..
- W nocy rozmawia się najlepiej na ciężkie tematy. - szepnąłem, przechodząc ostrożnie obok śpiącego na ziemi Hyunjina - Chodź. - złapałem go za rękę, po czym ruszyliśmy w ciszy przez jego dom. Gdy wyszliśmy na dwór, brunet wyjął z płaszcza paczkę papierosów, odpalając jednego z nich - Nie wiedziałem, że palisz.
- Kopcę jak smok. - chłopak zaciągnął się, wbijając wzrok w pochmurne niebo - Przepraszam Felix.
- Hm?
- Wtedy jak odwiedziłem cię w domu dziecka.. nie potrafiłem ci pomóc. Zachowanie tych dzieciaków nie mieściło mi się w głowie i nie miałem pojęcia, jak zareagować. - Hyung spojrzał na mnie, wkładając ponownie papierosa do ust - Mam tak ogromne wyrzuty sumienia, że śnisz mi się teraz niemalże codziennie w najczarniejszych scenariuszach.
- A.. co to za scenariusze?
- Śni mi się, że ludzie cię krzywdzą, a ja stoję z boku i się temu wszystkiemu przyglądam. A nawet jak chcę ci pomóc, to nie mogę, co zawsze coś mnie powstrzymuje.. - wyjąłem z dłoni chłopaka papierosa, rzucając go na ziemię, po czym mocno się do niego przytuliłem.
- Kocham cię.
- Ale..
- Wiem, że w rzeczywistości nie pozwoliłbyś mnie skrzywdzić.. nie powinieneś się przejmować tymi snami.
- Raz już cię zawiodłem. - westchnął, obejmując mnie.
- Nie.. mieliśmy wtedy kryzys.. miałeś prawo być na mnie zły..
- To mnie nie usprawiedliwia.
- Binnie, proszę cię.. daj już spokój. - szepnąłem, delikatnie go całując - Jesteś najlepszy. - chłopak złapał mnie ostrożnie za głowę, długo mnie w nią całując. Uśmiechnąłem się jedynie, unosząc na niego wzrok - Przejdziemy się?
- O tej porze?
- Proooooszę..
- Dobra, nie jęcz. - parsknął śmiechem, po czym złapał mnie za rękę, prowadząc mnie wąskimi, ciemnymi uliczkami - Mówiłeś, że noc sprzyja szczerym rozmowom.
- Mhm.. chyba tak jest.
- No to słucham..
- Hm?
- Skąd wziąłeś prochy? Dlaczego je wziąłeś?
- Hyung..
- Musisz mi to powiedzieć..
- Teraz?
- Chciałeś iść na spacer i szczerze rozmawiać, to słucham. - wziąłem głęboki oddech, ściskając przy tym mocniej jego dłoń.
- Co mam ci powiedzieć? Że w momencie, kiedy odszedłeś, czułem tak potworną pustkę, że nie wiedziałem, co mam ze sobą zrobić? Że codziennie skręcało mnie przez wyrzuty sumienia, że bałem się samotności i że cholernie za tobą tęskniłem? Przerosło mnie to wszystko.. - spojrzałem na niego, widząc malującą się na jego buzi złość - Hyung..
- Nie wiem, co powinienem ci powiedzieć..
- Że jesteś na mnie zły?
- Na ciebie? Przecież to ja zawiniłem.. znowu..
- Nie, Binnie..
- Felix, przestań mnie ciągle usprawiedliwiać i wybielać. Nie jestem święty i mam tego świadomość..
- Ale to stało się z mojej głupoty.
- Też.. ale gdyby nie ja, nie narażałbyś się tak bardzo.
- Powiedz mi.. dlaczego tak właściwie do tego wracamy?
- Hm?
- Mieliśmy zaczynać wszystko od początku. - zatrzymałem się, stając gwałtownie przed chłopakiem - Nie rozmawiajmy o tym, co było, proszę cię.
- Przeszłość nie daje momentami spokoju..
- Wiem.. ale postarajmy się od niej odciąć. - ułożyłem dłonie na jego chłodnej twarzy, muskając bardzo subtelnie jego wargi - Jesteś dla mnie najważniejszy na świecie i chcę się skupić tylko i wyłącznie na tobie. - Changbin jedynie przytulił mnie, otulając mnie przy tym swoim płaszczem. Wierzę, że wszystko się między nami w końcu ułoży. Potrzebujemy tylko czasu i duuuużo cierpliwości. Skoro przeszliśmy przez tak trudny okres, wierzę w to, że nic nie jest w stanie nas zagiąć.
~c.d.n.
------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Przepraszam, że ficzek pojawił się tak późno, ale mam teraz studia, pracę, redakcję i teraz, wraz z nadchodzącym comebackiem Stray Kids, mamy z dziewczynami ze SKZ PL bardzo dużo pracy.;;; Ficzki mogą pojawiać się nieco rzadziej, za co bardzo Was przepraszam.
❤️❤️❤️❤️❤️❤️❤️❤️❤️❤️❤️❤️❤️❤️❤️❤️❤️❤️❤️❤️❤️❤️❤️❤️❤️❤️❤️❤️❤️❤️❤️❤️❤️❤️❤️❤️❤️❤️❤️❤️❤️❤️❤️❤️❤️❤️❤️❤️❤️❤️❤️❤️❤️❤️❤️❤️❤️❤️❤️❤️❤️❤️❤️❤️❤️❤️❤️❤️❤️❤️❤️❤️❤️❤️❤️❤️❤️❤️❤️❤️❤️❤️❤️❤️❤️❤️❤️❤️❤️❤️❤️❤️❤️❤️❤️❤️❤️❤️❤️❤️❤️❤️❤️❤️❤️❤️❤️❤️❤️❤️❤️❤️❤️❤️❤️❤️❤️❤️❤️❤️❤️❤️❤️❤️❤️❤️❤️❤️❤️❤️❤️❤️❤️❤️❤️❤️
OdpowiedzUsuńTaki emotikonowy komentarz ;-)
Aw, cudowny rozdział~
OdpowiedzUsuńFiczkiem się nie przejmuj, i tak nas rozpieszczasz i dodajesz często. Trzymam za Ciebie kciuki i nieprzepracuj się, hwaiting ♡!