- Wróciłem! - odłożyłem pospiesznie notatki, które zrobiłem dziś na uczelni, po czym ruszyłem w kierunku przedpokoju, by przywitać się z moim chłopakiem.
- Hej.
- Cześć Minho. - Dongwan objął mnie, dając mi przy tym buziaka w policzek - Jak ci minął dzień?
- Ciężko.. jestem strasznie zmęczony. - westchnąłem, odwieszając jego płaszcz - A jak tam w pracy?
- Aaa... szkoda gadać.
- Coś się stało? - Hyung machnął jedynie ręką, idąc w kierunku kuchni. Mój facet pracuje w firmie komputerowej. Nie ma go w domu od rana do późnych godzin wieczornych. Bardzo ciężko pracuje, przez co coraz częściej jest rozdrażniony, nieprzyjemny i bardzo często nadużywa alkoholu. Jestem z nim od pięciu lat. W momencie ukończenia przeze mnie liceum, moi rodzice wyrzucili mnie z domu, mówiąc, że nie będą nadal utrzymywać syna geja, którym się brzydzą. Kiedy pięć lat temu poznałem Dongwana, ten już pracował i miał swoje mieszkanie. "Przygarnął" mnie do siebie i właśnie od tamtego momentu wszystko zaczęło się między nami psuć.. Niedługo będę kończyć pierwszy rok studiów, więc śmiało mogę powiedzieć, że od roku żyję z nim z przyzwyczajenia.. Kocham go, ale momentami nie mam już do tego wszystkiego siły.. - Powiedz mi, co się dzieje. Może ci jakoś pomogę?
- Pomożesz? - parsknął śmiechem, wyjmując z lodówki schłodzone soju - Firma rozrasta się w zastraszającym tempie.. Niedługo w ogóle nie będziemy się widywać.
- Będziesz musiał zostawać po godzinach?
- Mało powiedziane.
- Hyung, damy radę. - uśmiechnąłem się, podchodząc bliżej niego - Poradzimy sobie jakoś, nie martw się.
- Błagam cię, dorośnij.. Dorośnij i zacznij myśleć realnie. - odwróciłem pospiesznie wzrok, czując jakby znów wbijał mi nóż w serce. Non stop mnie obraża. Kiedyś nie przeszkadzała mu różnica wieku między nami. Zawsze mi powtarzał, że jestem jego niezdarnym, uroczym aniołkiem. Nie pamiętam, kiedy ostatni raz usłyszałem od niego podobne słowa.
- Staram się Hyung..
- Wiesz co? Słyszę to od pięciu lat. A ty skończysz za moment pierwszy rok studiów.. powinieneś mieć trochę więcej w głowie.
- Wiem.. przepraszam. - westchnąłem, opierając się o kuchenny blat - Zrobiłem kolację.. masz ochotę coś zjeść?
- Co zrobiłeś?
- Bossam... twoje ulubione.
- Dobra.. daj mi. - uniosłem na niego wzrok, robiąc krok w jego kierunku.
- Dongwan.. - przytuliłem się do niego, zamykając przy tym oczy. Po chwili poczułem jak ten mnie obejmuje, głęboko przy tym wzdychając - Kocham cię.
- Ja ciebie też gnojku.. po prostu jestem cholernie tym wszystkim zmęczony.
- Zaraz zjesz kolację, wykąpiesz się i zrobię ci masaż.. co ty na to? - uniosłem głowę, czując na czole czułego buziaka.
- Brzmi super. - uśmiechnąłem się, całując go w klatkę piersiową, do której jako jedynej, byłem w stanie dosięgnąć.
- Idź pod prysznic, a ja za ten czas wszystko przygotuję. - znamy się i jesteśmy ze sobą od pięciu lat. Poznaliśmy się zupełnie przypadkowo, jednak od razu między nami zaiskrzyło. Byłem wtedy z ojcem na zakupach. Kupowaliśmy dla mnie ubrania przed rozpoczęciem roku szkolnego, jednak przechodząc obok bardzo eleganckiego sklepu, mój ojciec postanowił coś sobie kupić, przez co do niego wstąpiliśmy. W tym samym sklepie zakupy robił Dongwan.. ja miałem zaledwie 14-naście lat.. on był studentem, co niesamowicie mi imponowało. Do tego pracował i sam się utrzymywał. W jednej chwili stał się moim wzorem do naśladowania. Podszedłem do niego z prośbą, by zdjął mi z wieszaka koszulę dla ojca, bo ja nie byłem w stanie do niej dosięgnąć. Tak się wszystko zaczęło... zaledwie dwa miesiące po tym, zostaliśmy parą, a rok po tym, przyznaliśmy się do tego moim rodzicom. Ci jednak powiedzieli, że w dniu ukończenia szkoły, mam się od nich wyprowadzić, bo nie będą utrzymywać syna-geja. Kiedyś między mną a Dongwanem układało się świetnie. Byłem jego oczkiem w głowie, którym opiekował się od świtu po noc. Rozpieszczał mnie jak księcia i ciągle powtarzał, że jestem dla niego najważniejszy. Wszystko popsuło się w momencie mojej przeprowadzki do niego. Hyung zaczął wtedy bardzo dużo pracować, bo firma, w której pracuje, zaczęła pozyskiwać coraz więcej klientów. Wracał do domu na noc, sięgał od razu po alkohol i leżał na kanapie, dopóki nie zasnął. Gdy go budziłem, by pomóc mu dojść do sypialni, ten stawał się agresywny i zaciągał mnie do łóżka wbrew mojej woli. Na początku to akceptowałem. Tłumaczyłem sobie, że to na pewno chwilowe.. że przecież Hyung musi odreagować długie godziny spędzone w pracy.. Ale to trwa od roku. Kocham się z nim praktycznie codziennie, a nie mam na to zawsze ochoty. Brakuje mi dni, kiedy jedynie leżeliśmy przytuleni do siebie i rozmawialiśmy.. kiedy wychodziliśmy do kina, spacerowaliśmy nad Hanem, robiliśmy wojny na poduszki i jeździliśmy za miasto. To były piękne, beztroskie dni, które już nigdy nie powrócą. Wstąpiłem teraz w dorosłe, brutalne życie, którego szczerze nienawidzę.
Wszedłem do sypialni, widząc leżącego w łóżku chłopaka. Czytał jakąś książkę, popijając przy tym swoje ulubione soju. Nie cierpię tego widoku. Boję się, że znowu zmusi mnie bym się z nim kochał, a nie mam na to najmniejszej ochoty.
- Jestem. - wślizgnąłem się do łóżka, wyjmując książkę z jego rąk. Dongwan uśmiechnął się lekko, uważnie mi się przyglądając - Co tak patrzysz?
- Lubię cię w takim wydaniu.
- Jakim?
- Piżamkowym. - zaśmiał się, siadając. Po chwili nachylił się do mnie, całując mnie w szyję - Ale pachniesz.
- Przestań. - szepnąłem, uciekając przy tym wzrokiem - Chciałeś masaż.
- Mam lepszy pomysł. - spiąłem się, czując jego dłoń pod koszulką, w której śpię.
- Piłeś Hyung.
- No to co?
- To skarbie, że nie lubię się z tobą kochać, jak jesteś po alkoholu.
- Nie przesadzasz?
- Wydaje mi się, że nie. - usiadłem okrakiem na jego nogach, wbijając w niego wzrok - Nie pij tyle. - szepnąłem, ostrożnie go przy tym całując.
- Minho.. ty chyba czegoś nie rozumiesz. Wracam do domu po 12-stu godzinach ciężkiej harówy...
- Ale proszę cię, nie denerwuj się..
- Po powrocie do domu, mam ochotę napić się pieprzonego soju i pójść do łóżka z moim chłopakiem. Żeby odreagować..
- Hyung.. ale ja nie zawsze mam na to ochotę. Kochamy się praktycznie codziennie..
- Znudziłem ci się, czy o co chodzi?
- Nie mów takich głupot. - pieszcząc palcami jego buzię, zbliżyłem do niego twarz, przywierając do niego czołem - Bardzo cię kocham i rozumiem, że ciężko pracujesz, ale musimy znaleźć coś innego na twoje odreagowywanie.
- Minho, do cholery..
- Nie bądź na mnie zły. - Dongwan chwycił mnie w pasie, zrzucając mnie z siebie - Hyung..
- Idź na kanapę.
- Dlaczego? Bo powiedziałem ci, co myślę?
- Nie denerwuj mnie, dobrze ci radzę. - wstałem pospiesznie z łóżka, biorąc swoją poduszkę.
- Ja nie wiem, co robi z tobą ten alkohol..
- Przestań komentować! - wbiłem w niego wzrok, czując napływające do oczu łzy - Jak coś ci nie pasuje, to wracaj do domu! Na pewno przyjmą cię z otwartymi ramionami!
- Jesteś okropny.. - rzuciłem na odchodne, idąc do salonu. Tak jest za każdym razem, kiedy wyrażę swoje zdanie. Jestem obrażany i "za karę" muszę spać sam na kanapie. Mimo to kocham go i chcę z nim być. Bardzo dużo mu zawdzięczam i mam ogromny dług wdzięczności w stosunku do niego. Dał mi dom, utrzymuje mnie, kupuje mi ubrania i daje na zakupy.. nie mogę tak po prostu od niego uciec.
- Kitku.. - w momencie, w którym zmęczony płaczem powoli zasypiałem, usłyszałem za plecami szept mojego chłopaka - Śpisz? - wziąłem głęboki oddech, czując jak ten kładzie się za mną, mocno mnie przytulając - Przepraszam. Nie chciałem tego powiedzieć.
- Ale powiedziałeś.. wiesz, że mam tylko ciebie.
- Wiem, przepraszam. - chłopak pocałował mnie w kark, głaszcząc mnie przy tym po brzuchu - Poza tym nie pozwoliłbym ci nigdzie iść.. nie wytrzymałbym bez ciebie.
- Od kilku miesięcy mam wrażenie, że już ci na mnie nie zależy.
- Co ty opowiadasz?
- Ciągle mnie obrażasz, naśmiewasz się ze mnie i mnie krytykujesz, a ja się naprawdę bardzo staram, żeby było ci ze mną dobrze i żebyś w końcu mnie docenił. - przekręciłem się na plecy, spoglądając w oczy chłopaka - Wiem, że bardzo od ciebie odstaję, ale to nie jest chyba powód do tego, żebyś mnie non stop poniżał.. To mnie boli Hyung.
- Nie miałem pojęcia, że to tak wygląda.. strasznie cię przepraszam.
- Wstydzisz się mnie?
- Zwariowałeś? Jestem dumny z tego, że mam takiego chłopaka, jak ty..
- To dlaczego mnie tak traktujesz? - wytarłem spływającą po policzku łzę, lądując zaraz po tym w ramionach Dongwana.
- Bo już nie daję sobie z tym wszystkim rady i cała moja frustracja spływa na ciebie.. Przepraszam Minho. Naprawdę nie chcę cię krzywdzić..
- A seks? To też jest pewnego rodzaju krzywdzenie mnie. - chłopak westchnął, drapiąc mnie przy tym po głowie.
- Będę nad tym pracować, obiecuję.
- Nie zrozum mnie źle, ale czasami jestem bardzo tym wszystkim zmęczony.
- Wiesz.. może powinniśmy od siebie odpocząć przez jakiś czas?
- Co? - oparłem się na łokciu, wbijając wzrok w Hyunga - Co ty sugerujesz? Jakąś separację?
- Może poukładam sobie wszystko w pracy i przemyślę parę spraw związanych z tobą.
- Nie, nie zgadzam się.
- Minho. - Dongwan przyłożył dłoń do mojego policzka, delikatnie mnie po nim głaszcząc - Jesteś dla mnie cholernie ważny i skoro krzywdzę cię na każdym kroku, to znaczy, że coś jest ze mną nie tak.. powinienem ochłonąć i się nad sobą zastanowić. Bez ciebie..
- Nie.
- Ale nie płacz wariacie.
- Nie zgadzam się. Nie wiesz, że po takich separacjach, ludzie już do siebie nie wracają?
- Nie, nie wiem.. nigdy o czymś takim nie słyszałem.
- To już wiesz. Proszę cię, nie róbmy tego.. Nie róbmy tego, Hyung. - przytuliłem się do niego, czując jak ten całuje mnie w głowę - Będziemy nad tym pracować, ale razem.
- Nie płacz już.
- To nie gadaj takich głupot. - tak.. mam dość tego ciągłego pomiatania mną, ale nie wyobrażam sobie rozstania z nim. Przebywam z nim dzień w dzień od pięciu lat. Teraz nawet dzień rozłąki byłby dla mnie koszmarem.
*
- Hej! - odsunąłem się od automatu z kawą, widząc stojącego za mną Jisunga - mojego najlepszego przyjaciela, z którym trzymam się od liceum.
- O, cześć.. Co tam?
- A daj spokój.. Tak wczoraj zabalowałem, że ledwo dzisiaj zwlokłem się z łóżka.
- Wczoraj była jakaś impreza?
- No u Jinyounga z trzeciego roku. Czekaliśmy na ciebie, miałeś przyjść.
- A tak.. zupełnie wypadło mi to z głowy. - upiłem łyk kawy, opierając się o automat.
- A ty co taki markotny? Chyba nie spałeś w nocy.
- Mm.. do rana rozmawiałem z Dongwanem.
- Taaa... rozmawiałem. - zaśmiał się, kupując sobie kawę - Już ja wiem, jak wyglądają te wasze rozmowy.
- Naprawdę rozmawialiśmy.
- Jasne. - westchnąłem, zamykając sobie usta napojem, by nie wybuchnąć - Ej no, nie denerwuj się.
- Psuje się między nami, a ty tradycyjnie robisz sobie jaja.
- Czekaj.. jak to się między wami psuje? Co się dzieje?
- Szkoda gadać, ale spoko.. jakoś to ogarniemy. - wymusiłem uśmiech, słysząc dobiegający z torby dźwięk telefonu - Sorki, o wilku mowa.. słucham.
- Cześć skarbie.
- Hej, co tam?
- Wyjdziesz na chwilkę przed uczelnię?
- Przed uczelnię? Jesteś pod moją uczelnią?
- Mhm.. chodź na moment.
- Hyung, coś się stało? - wręczyłem przyjacielowi kubek z kawą, idąc pospiesznie w kierunku wyjścia.
- Nieee, nic się nie stało, spokojnie.
- Musiało coś się stać.
- Boże, ty panikarzu.. nic się nie dzieje, zawału po drodze nie dostań.
- Bardzo śmieszne, mówię ci. - rozłączyłem się, wybiegając na parking, na którym stał mój facet. Stresuję się, bo nigdy wcześniej nie odwiedzał mnie podczas zajęć - Hyung.. - Dongwan przytulił mnie, głaszcząc mnie przy tym po plecach - Co ty tu robisz?
- Jadę do Busan na trzy dni.
- Co? Po co? - spojrzałem na niego, podczas gdy ten z uśmiechem na twarzy poprawiał moje włosy.
- Szef wysłał kilku z nas na szkolenie.
- Powiedział wam o tym dzisiaj?
- Mhm.. na porannym zebraniu. Kazał się spakować i jechać do Busan.
- Mam zostać sam?
- Tak kochanie, poradzisz sobie. Zadzwoń po Jisunga, zróbcie imprezę czy coś..
- Jejuuu. - tupnąłem nogą, wywołując śmiech ze strony chłopaka.
- Oho.. księżniczka się denerwuje. - uśmiechnąłem się pod nosem, uderzając go lekko w brzuch.
- Ja ci dam księżniczkę.
- Zobaczysz, że te trzy dni rozłąki dobrze nam zrobią. - mruknął, łapiąc moją twarz w obie dłonie - Zdążymy wreszcie za sobą zatęsknić.
- No.. ja już tęsknię.
- Daj dzióbka. - wspiąłem się na palce, obdarowując go długim, namiętnym pocałunkiem - Kocham cię.
- Uważaj na siebie, proszę cię.
- Jak dojadę do Busan, to od razu do ciebie zadzwonię.
- Z trasy też dzwoń.
- Dobrzeee.. a ty po zajęciach od razu leć do domu.
- Obiecuję. - pocałowałem go jeszcze raz, widząc kątem oka stojącego na dziedzińcu uczelni, Jisunga.
- Wiewiór po ciebie wyszedł.
- Widzę. - westchnąłem, wymuszając przy tym uśmiech - Jedź.. żebyś nie dojechał tam na noc.
- Okej, pa. - po ostatnim buziaku w czoło, Hyung wsiadł do samochodu, odjeżdżając. Śledziłem go wzrokiem dopóki nie zniknął za wysokimi budynkami.
- Macie kryzys, tak? - zmarszczyłem brwi, widząc stojącego obok siebie przyjaciela.
- Mamy.
- Wow.. gdyby każdy związek wyglądał tak podczas kryzysu, to świat byłby piękny.
- Proszę cię, przestań. - Jisung, mimo że jest moim najlepszym przyjacielem, nie ma pojęcia o tym, co momentami wyprawia ze mną Dongwan. Uważa, że mam najlepszego faceta na świecie, a nasz związek wygląda jeszcze lepiej niż w bajce.
- No dobra.. po co tu przyjechał?
- Jedzie do Busan na jakieś szkolenie..
- Ooo! Robimy imprezę!
- Zapomnij.
- No weeeź. Macie taką chatę, że pomieścimy pół uczelni.
- Nie przeginaj.. nie mam ochoty na imprezy.
- Minhooo! Zdziadziałeś w tym związku. Rozerwij się wreszcie.
- Wracam do domu.
- Co?
- Jisungie.. zdzwonimy się wieczorem, okej?
- Co się z tobą dzieje?
- Na razie. - odeśpię dzisiejszą, nieprzespaną noc i przemyślę sobie parę rzeczy. Może Hyung ma rację? Może rzeczywiście ta trzydniowa przerwa dobrze nam zrobi i faktycznie w końcu za sobą zatęsknimy? W końcu od pięciu lat nie mieliśmy ani jednego dnia przerwy. Może ta ciągła rutyna jest powodem naszych kłótni?
*
W środku nocy, obudził mnie szelest na łóżku i lekko zapadający się materac. W półprzytomny, poderwałem się ze strachu, czując jak ktoś próbuje mnie przytulić.
- Ciii... Minho, to ja. - otworzyłem szeroko oczy, widząc przed sobą zamazaną sylwetkę Dongwana - To ja, kochanie.
- Boże, Hyung.. - wypuściłem z płuc masę powietrza, lądując w jego ramionach. Przez trzy dni jego nieobecności, siedziałem non stop w mieszkaniu. Sprzątałem, prałem, prasowałem.. chciałem, by na jego powrót wszystko było idealne.
- Wracaj do spania. - szepnął, całując mnie w głowę - Pogadamy rano.
- Cieszę się, że wróciłeś. - wpakowałem mu się na nogi, mocno się do niego przytulając - Jak było?
- Opowiem ci wszystko rano. - uniosłem głowę, wbijając się w jego wargi. Hyung odwzajemniał mój pocałunek, pieszcząc dłońmi moją nagą talię. Niewiele myśląc, pociągnąłem go na łóżko, oddając się w pełni jego pieszczotom - Kotku..
- Hm?
- Jestem zmęczony po podróży. - szepnął, całując mnie po klatce piersiowej - Wrócimy do tego rano, dobrze?
- Tęskniłem. - chłopak zawisł nade mną, dając mi buziaka w czoło.
- Ja też.. ale padam na twarz.
- Rozumiem. - wtuliłem go w siebie, przykrywając go dokładnie kołdrą - Dzisiaj to ja będę cię przytulać.
- Okej. - zaśmiał się, obejmując mnie - Dobranoc dzieciaku.
Obudziliśmy się dopiero koło południa. Ja znów nie poszedłem na uczelnię, a Dongwan miał dziś wyjątkowo wolne w pracy. Mieliśmy w planach rozmowę, jednak tuż po przebudzeniu zaczęliśmy się kochać, gdzie co ciekawsze, to ja wyszedłem z inicjatywą. Stęskniłem się za nim i za jego bliskością. Wiem, że za kilka dni wszystko wróci do poprzedniego stanu rzeczy, jednak póki co starałem się nie zawracać sobie tym głowy i cieszyć się tym, co jest teraz.
- Jeszcze moment. - szepnąłem poruszając bardzo delikatnie biodrami.
- Który to już raz? - zaśmiał się, podtrzymując przy tym moje pośladki, podczas gdy jego pełne wargi pieściły moje obojczyki i szyję.
- Dopiero trzeci.
- Dopiero. - parsknął śmiechem, podgryzając dość mocno moją szyję. Jęknąłem bardzo głośno, owijając kurczowo ręce wokół jego szyi - Ułatwiłem ci zadanie. - zaśmiał się, całując mnie w policzek. Uśmiechnąłem się, starając się unormować oddech.. mimo zmęczenia, byłem w tym momencie niesamowicie szczęśliwy.
- Ledwo żyję.
- Sam tego chciałeś.
- Bo bardzo tęskniłem. - szepnąłem, całując go. Chłopak złapał mnie za pośladki, po czym jednym, zwinnym ruchem zdjął mnie z siebie, kładąc mnie na łóżku - Ej no.. daj mi jeszcze buzi.
- Idę pod prysznic. - rzucił, wstając z łóżka.
- Dongwan..
- Spociłem się.. chcę się wykąpać.
- No przestań, nie przeszkadza mi to.
- Ale mi przeszkadza. - wyszedł z pokoju. Znowu coś go ugryzło w dupę. Dałem nam kilka dni, a wszystko popsuło się w kilka minut.. wow, nowy rekord..
- Hyung. - wszedłem do łazienki, widząc jak ten stoi w kabinie prysznicowej.
- Wykąpię się i do ciebie przyjdę.
- Zrobiłem coś nie tak? - Dongwan zakręcił wodę, otwierając drzwi od kabiny.
- O czym ty mówisz?
- Zwiałeś ode mnie jak od śmiecia.. nie widzieliśmy się trzy dni.
- Minho, to były tylko trzy dni, a ty jesteś dużym chłopcem.
- Znowu zaczynasz..
- Nie, ja niczego nie zaczynam, tylko ci tłumaczę. Kochaliśmy się, a teraz chcę się odświeżyć.. zaraz zrobię nam coś jeść i pogadamy. Czego ty jeszcze chcesz?
- Czego chcę? Więcej twojej uwagi i czułości. - chłopak westchnął, wyciągając do mnie rękę.
- Chodź.
- Robisz to z litości?
- Nie. Robię to, bo cię kocham.. chodź. No chodź divo. - po długim prysznicu, Hyung wyskoczył do kuchni, przygotowując nam baaaardzo późne śniadanie, podczas którego opowiadał mi o swoim wyjeździe do Busan - I w ogóle największą rzeczą, jaka mnie wkurzyła, to fakt, że szef przyjął do firmy trzech stażystów.. jakiś studenciaków magisterki.
- No to chyba dobrze. Pomogą wam trochę w pracy. - oparłem się wygodnie na kanapie, upijając przy tym kawę.
- Chyba nie wiesz, co mówisz. Plączą się i nic nie potrafią.
- Misiek.. ty też zacząłeś pracę na studiach. Umiałeś wszystko na początku?
- Oczywiście, że tak.
- No tak... moja zdolniacha. - zaśmiałem się, czochrając jego gęste, czarne włosy.
- Patrz, pokażę ci ich. - Dongwan sięgnął po telefon, pokazując mi ich wspólne zdjęcia ze szkolenia - To jest Jinho... a ten to Shinwon.
- A ten? - zapytałem, wskazując palcem na uśmiechniętego chłopaka z lekko kręconymi włosami.
- Chan.. pieprzony gnojek, zdolny jest.
- Wyczuwasz konkurencję?
- Żartujesz? Ja jestem na stanowisku zastępcy szefa... a on dopiero zaczyna staż.
- Daj mu szansę.. trochę cię odciąży i będziesz mieć więcej czasu dla mnie. - położyłem się na kanapie, kładąc tym samym głowę na jego udzie - Nie chcę żebyś tak dużo pracował. - Dongwan zaczął bawić się moimi mokrymi po prysznicu włosami, uśmiechając się pod nosem.
- Ale podoba ci się dostatnie życie i spełnianie każdej zachcianki, hm?
- Podoba.. ale wiem, że cię to wykańcza. Mógłbym z tego wszystkiego zrezygnować.
- Tak? I co by wtedy było?
- Hm.. miałbym cię cały czas przy sobie.. Nie pracowałbyś tak dużo, przez co byś nie pił..
- A ty dalej swoje..
- Martwię się. - westchnąłem, głaszcząc go po policzku.
- O co się martwisz? Że stracisz to wszystko?
- O ciebie kretynie.. - zerwałem się z kanapy, po czym chwyciłem za swoje naczynia, idąc z nimi w kierunku kuchni.
- Minho..
- Jesteś strasznym draniem. - warknąłem, wrzucając je do zlewu.
- Droczę się z tobą.
- Wiesz co? - odwróciłem się gwałtownie, widząc stojącego za sobą chłopaka - Wal się.
- Minhoooo. - Hyung chciał złapać mnie za rękę, jednak pospiesznie się odsunąłem, idąc do naszej sypialni - Co ty wyprawiasz?
- Chcę być sam.
- No przestań się na mnie obrażać jak dziecko.
- Jestem dzieckiem.. a ty jesteś podłym dupkiem, który widzi we mnie jedynie pazernego na kasę pasożyta. - zamknąłem drzwi przed jego nosem, słysząc jego ciężkie westchnięcie.
- Skarbie, przepraszam.. wcale tak o tobie nie myślę.
- Spadaj.
- Dobrze, jak chcesz... ochłoń i później do tego wrócimy, okej?
- Ta.. - jest mi niesamowicie przykro, że jestem tak postrzegany przez Dongwana. Nie potrzebuję jego pieniędzy i nigdy nie miałem na nie parcia. Wystarczyła i nadal mi wystarcza jego uwaga, wsparcie i miłość, którymi mnie darzył. Pieniądze schodzą u mnie na drugi plan i ten dupek doskonale to wie... Gada takie głupoty, żeby było mi przykro. Nie wiem tylko, jaki ma w tym cel. Raz twierdzi, że nie chce mnie krzywdzić, a na drugi dzień jedzie po mnie, jak po psie. Sam już nie wiem, kim dla niego jestem i co Hyung do mnie czuje, ale jak tak dalej pójdzie i każdego dnia będę słuchać, jaki to ja jestem zły, bezużyteczny i głupi, to przysięgam, że się załamię..
~c.d.n.
-----------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
- Wyczuwasz konkurencję?
- Żartujesz? Ja jestem na stanowisku zastępcy szefa... a on dopiero zaczyna staż.
- Daj mu szansę.. trochę cię odciąży i będziesz mieć więcej czasu dla mnie. - położyłem się na kanapie, kładąc tym samym głowę na jego udzie - Nie chcę żebyś tak dużo pracował. - Dongwan zaczął bawić się moimi mokrymi po prysznicu włosami, uśmiechając się pod nosem.
- Ale podoba ci się dostatnie życie i spełnianie każdej zachcianki, hm?
- Podoba.. ale wiem, że cię to wykańcza. Mógłbym z tego wszystkiego zrezygnować.
- Tak? I co by wtedy było?
- Hm.. miałbym cię cały czas przy sobie.. Nie pracowałbyś tak dużo, przez co byś nie pił..
- A ty dalej swoje..
- Martwię się. - westchnąłem, głaszcząc go po policzku.
- O co się martwisz? Że stracisz to wszystko?
- O ciebie kretynie.. - zerwałem się z kanapy, po czym chwyciłem za swoje naczynia, idąc z nimi w kierunku kuchni.
- Minho..
- Jesteś strasznym draniem. - warknąłem, wrzucając je do zlewu.
- Droczę się z tobą.
- Wiesz co? - odwróciłem się gwałtownie, widząc stojącego za sobą chłopaka - Wal się.
- Minhoooo. - Hyung chciał złapać mnie za rękę, jednak pospiesznie się odsunąłem, idąc do naszej sypialni - Co ty wyprawiasz?
- Chcę być sam.
- No przestań się na mnie obrażać jak dziecko.
- Jestem dzieckiem.. a ty jesteś podłym dupkiem, który widzi we mnie jedynie pazernego na kasę pasożyta. - zamknąłem drzwi przed jego nosem, słysząc jego ciężkie westchnięcie.
- Skarbie, przepraszam.. wcale tak o tobie nie myślę.
- Spadaj.
- Dobrze, jak chcesz... ochłoń i później do tego wrócimy, okej?
- Ta.. - jest mi niesamowicie przykro, że jestem tak postrzegany przez Dongwana. Nie potrzebuję jego pieniędzy i nigdy nie miałem na nie parcia. Wystarczyła i nadal mi wystarcza jego uwaga, wsparcie i miłość, którymi mnie darzył. Pieniądze schodzą u mnie na drugi plan i ten dupek doskonale to wie... Gada takie głupoty, żeby było mi przykro. Nie wiem tylko, jaki ma w tym cel. Raz twierdzi, że nie chce mnie krzywdzić, a na drugi dzień jedzie po mnie, jak po psie. Sam już nie wiem, kim dla niego jestem i co Hyung do mnie czuje, ale jak tak dalej pójdzie i każdego dnia będę słuchać, jaki to ja jestem zły, bezużyteczny i głupi, to przysięgam, że się załamię..
~c.d.n.
-----------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Póki co Misie, nie zbieram próśb na paringi. Następni w kolejce są Yuta i WinWin, a potem Yuta i Chenle, także po tym ficzku zaczynamy maraton z NCT!:)
jezu zapowiada się mega
OdpowiedzUsuń