3 października 2018

Tożsamość~cz.4 [Changbin&Felix]




- Proszę! - wszedłem do pokoju wychowawcy, spotykając się na wstępie z jego wściekłym spojrzeniem - Wreszcie wróciłeś.
- Przepraszam. - burknąłem, uciekając wzrokiem. Mężczyzna podszedł do mnie, łapiąc mnie za twarz.
- Kto cię uderzył? 
- Nikt.. 
- Felix..
- Przepraszam, że zniknąłem wczoraj bez słowa.. mogę już iść do pokoju?
- Nie.. chciałbym z tobą porozmawiać. 
- Nikt mnie nie ude..
- Nie chodzi o to. - uniosłem na niego wzrok, biorąc przy tym głęboki oddech - Chcesz dźwigać wszystkie swoje problemy sam? Okej.. Nie będę się już w to mieszać.
- W takim razie o co chodzi?
- Gdzie spędziłeś noc?
- Mówiłem.. u kolegi.
- Jakiego kolegi? Gdzie? - wychowawca oparł się o biurko, uważnie mi się przyglądając - Wiesz, że takie znikanie bez słowa, upoważnia nas do zawiadomienia policji? - skinąłem głową, głęboko przy tym wzdychając - Felix.. martwiłem się o ciebie. 
- Przepraszam... byłem zaledwie kilka domów dalej.
- Ten chłopak mieszka gdzieś w okolicy, tak? - przytaknąłem, siadając na krześle stojącym na wprost biurka.
- Bardzo go polubiłem.. Lubię po prostu spędzać z nim czas. 
- Jasne, rozumiem to.. Tylko proszę cię, żebyś na drugi raz informował mnie o takich rzeczach, okej?
- Okej. 
- To jak? Opowiesz mi coś o nim? - poczułem jak moja twarz nabiera rumieńców. Oblizałem nerwowo wargi, lekko się przy tym uśmiechając.
- Ma na imię Changbin.. Studiuje na pierwszym roku. Jest.. hm.. jest dość specyficzną osobą. Trochę zamkniętą w sobie i chłodną, ale.. ale momentami jest dla mnie bardzo dobry i opiekuńczy. Potrzebuję kogoś takiego. - spojrzałem na mężczyznę, widząc malujący się na jego twarzy uśmiech.
- Cieszę się, że poznałeś taką osobę. 
- Tak.. ja też. 
- Zna prawdę o tobie? - uśmiech z mojej twarzy automatycznie zniknął. Odwróciłem wzrok, słysząc westchnięcie wychowawcy - Dlaczego nie jesteś z nim szczery?
- Bycie niechcianym dzieciakiem z bidula, to powód do dumy?
- Nie mówię o tym.. Chodzi mi o to, że chcesz zbudować z kimś przyjaźń na kłamstwie. Tak nie można, Felix.
- Wiem.. nie jestem idiotą.. 
- Absolutnie nie jesteś..
- Boję się, że przez to go stracę, rozumie to pan? Są pewne rzeczy, które nie muszą wychodzić na jaw.
- Posłuchaj..
- On ma wszystko. Wszystko.. rodziców, przyjaciół, swój pokój, niesamowitą pasję, studiuje.. a ja nie mam nic. Jak ja bym przy nim wyglądał?
- Dlatego wolisz kłamać i kreować się na osobę, którą nie jesteś, tak? - mężczyzna kucnął przede mną, wbijając we mnie wzrok - Felix.. zapamiętaj, że każde kłamstwo wyjdzie kiedyś na jaw. 
- Postaram się o to, żeby tak się nie stało.
- Dowie się.. prędzej czy później pozna prawdę i co wtedy? 
- Nie wiem, nie myślę o tym.
- Będzie zły.. będzie zły o to, że jego przyjaciel go okłamywał od samego początku. 
- Pan nie wie, jak to jest.. To jest strasznie upokarzające. 
- Ty niczym nie zawiniłeś.. To nie jest twoja wina, że masz w życiu.. lekko pod górkę..
- Lekko? - parsknąłem śmiechem, czując jak ten łapie mnie za dłonie - Pan chyba nie wie, o czym mówi.
- Pracuję tu od 20-stu lat i widzę, ile to miejsce przynosi wam bólu.. Ale robimy wszystko, żeby was jakoś w tym wspierać.
- Wiem i to doceniam.. ale nigdy nie pogodzę się z tym, że jestem z domu dziecka i nigdy nie zaakceptuję takiej wersji siebie.. Za rok to wszystko się zmieni. 
- Bardzo ci kibicuję, Felix.. I wiem, że poradzisz sobie w życiu, ale nie zmienisz swojej przeszłości, choćbyś nie wiem, jak chciał. Dlatego lepiej będzie, jak od razu przyznasz się temu koledze, że jesteś zupełnie inną osobą..
- Pójdę już. 
- Felix.. 
- Przemyślę to... obiecuję. - rzuciłem, wychodząc z jego gabinetu. Ma rację. Wiem, że ma rację, ale czuję, że go stracę, jak tylko powiem mu prawdę. Nie zniósłbym tego, bo czuję, że na chwilę obecną jest najbliższą mi osobą.


*

                         Nie byłem u Changbina od ponad trzech tygodni. Słowa mojego wychowawcy nie dają mi spokoju. Codziennie biję się z myślami, bo nie wiem, jaką opcję wybrać, by nie zranić Changbina i siebie. Po tygodniu nieobecności u niego, zacząłem dostawać od chłopaka sms'y, z pytaniami, co robię i dlaczego już go nie odwiedzam. Nie odpisałem na żadną z jego wiadomości, nie potrafię. Tęsknię za nim i chciałbym znów spędzić z nim choć jeden dzień, ale po rozmowie z wychowawcą nie będę potrafił spojrzeć mu w oczy. 
                     Siedziałem przed domem dziecka, wpatrując się w bawiące się na placu zabaw, dzieciaki. Chciałbym czasami wrócić do czasów, kiedy byłem niczego nieświadomym, beztroskim chłopcem. Wtedy wszystko wydawało się takie kolorowe i proste.. Z miesiąca na miesiąc zacząłem jednak uświadamiać sobie, że każdy kolejny rok życia, to pieprzona walka o przetrwanie. Wiem, że jeśli sam nie zadbam o swój tyłek, absolutnie nikt za mnie tego nie zrobi. Sięgnąłem do kieszeni płaszcza, zwabiony znajomym dźwiękiem sms'a. 
<- Felix, to już nie jest śmieszne. Zrobiłem coś nie tak, że się nie odzywasz? Może masz dużo nauki i dlatego nie przychodzisz? Daj mi tylko znać, czy wszystko z Tobą w porządku... Nie bądź upartym gnojkiem!
Uśmiechnąłem się pod nosem, czując przyjemne ciepło w sercu. Nie mogłem dłużej go ignorować. O nic przecież się nie posprzeczaliśmy, ani nic z tych rzeczy, a ja mimo to go odtrącam.
-> Przepraszam, miałem dużo nauki na głowie. Wszystko u mnie okej. A u Ciebie wszystko w porządku?:)
<- No wreszcie się odzywasz! Nie jest w porządku, bo się bałem, że coś Ci się stało, dzieciaku. Nie znika się tak bez słowa, wiesz?
-> Przepraszam Hyung :(
<- Dobra no... robisz teraz coś konkretnego?
-> W zasadzie to nie
<- To zapraszam
-> A zrobisz mi kawę?
<- Dzieci nie powinny pić kawy
-> ...jestem tylko o rok od Ciebie młodszy
<- Co nie zmienia faktu, że i tak jesteś dzieciakiem. Chodź szybko, bo już nawet okno otworzyłem
Zaśmiałem się, podrywając się z ławki, jednak wtedy poczułem, jak uderzam w kogoś z impetem. 
- Aishh... co z tobą? 
- Ojej.. przepraszam. - ukłoniłem się, widząc przed sobą wychowawcę.
- Coś się stało, że tak się zerwałeś?
- Em.. Changbin mnie do siebie zaprosił.
- To co? - mężczyzna spojrzał na zegarek, uśmiechając się - O 22 widzę cię w domu.
- Jasne. 
- Jakby się miało coś przedłużyć, masz dać mi znać.
- Tak, wiem.. pamiętam. 
- Dobra... to uciekaj. - posłałem w kierunku mężczyzny ciepły uśmiech, biegnąc najszybciej jak mogłem w kierunku bramy. Jestem tak cholernie szczęśliwy, że go zobaczę. W zasadzie nie robimy nic szczególnego, ale sam fakt, że przebywam w jego towarzystwie, słucham jego głosu i otrzymuję masę rad sprawia, że jestem najszczęśliwszą osobą pod słońcem. Po około pięciu minutach dobiegłem pod dom kolegi. Rozanielony do granic możliwości, kucnąłem przy jego oknie, pukając w szybę.
- Hej.
- Felix przyszedł! 
- Ooo nowy sąsiad naszego Changbina. - że co? Są u niego znajomi? Tego nie przewidziałem.. Muszę zrobić wszystko, żeby wypaść przed nimi jak najlepiej. Wszedłem do środka niezwykle zestresowany. Moim oczom ukazało się trzech chłopaków, wpatrujących się we mnie, jak w atrakcję turystyczną. Wiewiórko- podobny blondyn, lekko umięśniony chłopak z dość sympatycznym uśmiechem i brunet o tak anielskiej twarzy, że autentycznie mnie zamurowało, gdy go zobaczyłem. On jako jedyny wpatrywał się we mnie, jakby miał radar w oczach. Nie podoba mi się to..
- Fajnie cię znowu widzieć. - powiedział mój kolega, stawiając mnie przed chłopakami.
- Też to słyszeliście? - zaśmiał się blondyn - Changbin i takie słowa?
- Mi nigdy nie powiedziałeś, że się cieszysz, że mnie widzisz. - powiedział spokojnym głosem brunet, przenosząc znów na mnie wzrok. Co miał oznaczać ten tekst? W jednej chwili automatycznie się we mnie zagotowało.. 
- Darujcie sobie. - zaśmiał się, klepiąc mnie po ramieniu - No.. to jest właśnie Felix.
- Rzeczywiście piegowaty. - blondyn uścisnął moją dłoń, szeroko się uśmiechając - Jestem Jisung.
- Felix.. - burknąłem, zasłaniając odruchowo twarz wolną ręką. 
- Ejjj nie zasłaniaj ich. Sorki, tak mi się wypsnęło. 
- Idź kretynie. - jeden z chłopaków podał mi rękę, uśmiechając się - Chan.
- Felix..
- A ja jestem Hyunjin. - gdy podałem mu dłoń, ten uśmiechnął się lekko, unosząc przy tym brew - Kojarzę cię... chodzisz do Hanseong, prawda? - wytrzeszczyłem niemalże oczy, robiąc odruchowo krok w tył.
- A no właśnie, bo nasz Hyunjin też chodzi jeszcze do liceum. - zaśmiał się Jisung - Ale zbieg okoliczności.
- Mhm.. zawsze siedzisz na przerwach sam.. ciągle piszesz i jesteś zupełnie odcięty od świata. - podsumował mnie Hyunjin, siadając ponownie na krześle.
- Widzę, że bardzo interesuje cię moje życie.. 
- Nie.. po prostu cała szkoła o tobie mówi. - przełknąłem ślinę z dość sporym trudem, siadając niepewnie na łóżku Changbina.
- Nie chwaliłeś się Felix, że jesteś taki popularny. - zażartował ponownie Jisung, siadając obok mnie.
- Bo nie jestem..
- Nie jest. Jest po prostu dziwny, a ludzi to interesuje. 
- Dobra... Felix, chciałeś kawę, tak? - wtrącił Changbin, idąc do drzwi. Skinąłem jedynie głową, nie mogąc oderwać wzroku od Hyunjina - To za moment wrócę.
- Pójdę z tobą hyung. - powiedział brunet, znikając z moim kolegą za drzwiami pokoju. Wypuściłem z płuc sporą ilość powietrza, czując na sobie spojrzenia jego dwóch przyjaciół.
- Hyunjin jest pupilkiem Changbina... nie przejmuj się.
- Pupilkiem? - uniosłem wzrok na Chana, czując mocniej bijące serce.
- Lata za nim cały czas, a Changbin to wykorzystuje.
- Nie mów, że wykorzystuje, bo źle to brzmi. - upomniał go Jisung - Po prostu Hyunjin jest na każde jego zawołanie, a on... on po prostu z tego korzysta.
- Wyszło na to samo, durniu.
- Długo się znają? - aishh.. dlaczego o to zapytałem?! Chłopaki zmierzyli mnie wzrokiem, zamyślając się.
- W zasadzie to nie. Może z pół roku.
- A czemu pytasz?
- W zasadzie to sam nie wiem.. - westchnąłem, opierając się o ramę łóżka - Nie powinno mnie to interesować. 
- Nie no.. jest twoim kumplem, więc..
- Nie gadajmy o tym. - wymusiłem uśmiech, bawiąc się nerwowo palcami - A wy.. znacie się ze studiów?
- My z Changbinem?
- Mhm.
- Nieee... znamy się dobre kilka lat. 
- Robimy razem muzykę i w ogóle..
- A to z wami nagrywa. 
-Chwalił ci się?
- Bardzo lubię waszą twórczość... ostatnio też sam coś dla niego napisałem..
- W sensie, że tekst? - skinąłem jedynie głową - Czekaj.. - Jisung usiadł przy laptopie bruneta, czegoś na nim szukając - Ostatnio nagrywaliśmy to. - znam tą muzykę... ten tekst jest mój - Ty to napisałeś? 
- Cii.. - zamknąłem oczy, wsłuchując się w to, co nagrali. Rewelacja. Gdy usłyszałem głos Changbina, na mojej twarzy pojawił się lekki uśmiech. Czułem go, jednak nie potrafiłem go ukryć. Nie chciałem..
- Włączyliście Felixowi "42"? - słysząc, że wrócił do pokoju, otworzyłem oczy, biorąc od niego kubek z kawą.
- Nie mówiłeś, że on to napisał.
- Mówiłem przecież, że tekst nie jest mój.
- No tak, ale nie wspominałeś, że napisał to Felix.
- To teraz wiecie z jakim zdolnym dzieciakiem macie do czynienia. 
- Mmm szacun.. Ten tekst jest naprawdę świetny. - powiedział Chan, wstając z łóżka - To co? Zwijamy się?
- No... mam jeszcze trochę roboty na jutro. - westchnął Jisung - Zwijaj się Hyunjin.
- Nie mam nic do roboty.
- Ale Changbin nie widział się z Felixem trzy tygodnie.. daj im pogadać. 
- Jutro się zobaczymy. - mruknął mój hyung, łapiąc Hyunjina za rękę. Odchrząknąłem jedynie, odwracając przy tym wzrok. Przysięgam, że jeszcze chwila i krew mnie zaleje.
- Obiecujesz?
- Mhm.. przyjdź po szkole. 
- No dobrze..
- Odprowadzę was. - chłopcy spojrzeli na mnie, uśmiechając się.
- Miło było poznać.
- Mi was również. - wymusiłem uśmiech, lekko się przy tym kłaniając. Po chwili wszyscy wyszli z pokoju, zostawiając mnie samego. Dlaczego poczułem taką zazdrość? Jeszcze nigdy nie czułem czegoś takiego.. paskudne uczucie. A ten cały Hyunjin? Jest tak przystojny, że z automatu jest na wygranej pozycji. Nie, zaraz, stop! Przecież chcę mieć w Changbinie przyjaciela.. wygląd nie ma tu najmniejszego znaczenia. Mimo to widać, że ten chłopak chce od mojego kolegi czegoś więcej, a ten chyba nie protestuje. "Jutro się zobaczymy"? "Przyjdź do mnie po szkole?" Co to do cholery jasnej miało znaczyć? Dobrze, mnie też do siebie zapraszał, dobijał się do mnie, pisał.. ale czuję, że to nie to samo. Jeszcze dobija mnie fakt, że chodzę z tym pieprzonym ideałem do szkoły. Muszę uważać. Jestem pewien, że będzie miał teraz na mnie oko.. Jeśli dowiedziałby się gdzie mieszkam, z pewnością powiedziałby o tym Changbinowi.
- Jestem. - skinąłem głową, zabierając się spokojnie za picie kawy. Brunet zamknął okno, siadając obok mnie na łóżku - Przepraszam za Hyunjina. Jest dość bezpośrednim dzieciakiem.. 
- Zauważyłem. 
- Nie bądź na niego zły..
- Nie jestem. - chłopak usiadł na przeciwko mnie, łapiąc mnie za podkulone kolana.
- Felix, co jest?
- Też tak o mnie myślisz?
- O czym ty mówisz?
- Też myślisz, że jestem dziwadłem? 
- Jesteś. - zaśmiał się, odstawiając mój kubek na szafkę - Ale nie uważam, żebyś był przez to gorszy. Czasem fajnie być innym. - spojrzałem mu w oczy, wsłuchując się w nasze oddechy i napawając się zapachem stojącej obok nas kawy.
- Tak myślisz?
- No jasne. A teraz słucham... dlaczego się nie odzywałeś?
- Miałem sporo nauki.. przepraszam.
- I jak? Wszystko ładnie pozaliczałeś? - skinąłem głową, głęboko przy tym wzdychając - To super.
- Mogę teraz ja o coś zapytać?
- Myślę, że tak.
- Wiem, że nie powinienem, ale.. ten Hyunjin.. on.. - nawet nie mogło mi to przejść przez gardło. Bałem się.. bałem się, że przez tego gnoja stracę jedyną, bliską mi osobę - Widać, że nie jesteś mu obojętny hyung..
- Słucham? - zaśmiał się, kładąc się na łóżku - To tylko mój znajomy.
- Skoro tak mówisz.. 
- A co? Zazdrosny jesteś? 
- A mam o co? - położyłem się obok niego, wbijając wzrok w jego oczy, które tak bardzo uwielbiam i w których zawsze znajduję chwilę ukojenia.
- Nie.
- No właśnie.. nie znam pojęcia 'zazdrości'. 
- Nie znasz, a mimo to o niego wypytujesz.
- Bo jestem ciekawskim gnojkiem.. to dlatego.
- Mmm fakt... coś w tym jest. 
- Uważasz, że jestem ciekawskim gnojkiem?
- Mhm. - prychnąłem, uderzając go w ramię - Auuuuć.
- Jesteś wredny, hyung. 
- Owszem, jestem.. Jestem gruboskórnym dupkiem. 
- I to twoja prawdziwa twarz?
- Myślę, że tak.. zależy też od sytuacji. - skinąłem głową, czując jak ten znów czyta moją osobę na wylot - Co chcesz robić?
- Nie wiem.
- Pomyśl. - westchnąłem, przysuwając się bliżej niego.
- Chcę po prostu poleżeć i na ciebie popatrzeć. - Changbin uśmiechnął się lekko, przykładając dłoń do mojej twarzy. Po chwili jednak zsunął ją na tył mojej głowy, przyciągając mnie do siebie. Przytuliłem się do niego, jakby było to czymś naturalnym, co robilibyśmy od bardzo dawna. Nie krępuje mnie to.. potrzebuję tego i cholernie tego chcę. Zacisnąłem dłoń na jego koszulce, jakbym bał się, że za moment chłopak mnie zostawi i znów zostanę sam. Jego zimne wręcz wargi dotykały mojego czoła, dając mi mimo wszystko masę ciepła. Moje serce biło jak szalone, a przez głowę przewijała się tylko jedna myśl: "chcę by było tak już zawsze". Chciałbym, by ktoś mnie w końcu wysłuchał i dał mi odrobinę nadziei na lepsze życie. Na życie z kimś, na kim chyba zaczyna mi zależeć..


*

                       Mruknąłem, czując chłodny powiew powietrza na moim ciele. Odruchowo zacząłem szukać ręką Changbina, chcąc się do niego przytulić, jednak nigdzie nie mogłem go znaleźć. 
- Hyung.. - rozejrzałem się po pokoju, orientując się, że jestem w nim zupełnie sam - Changbin.. - sięgnąłem po telefon, widząc dochodzącą 9-tą rano. Znowu zostałem u niego na noc.. szczerze mówiąc nie mam pojęcia, kiedy zasnąłem - Cholera. - poderwałem się z łóżka, widząc leżącą na biurku, zgięta w pół, niewielką kartkę z napisem "Felix :)". Nie wiedząc jeszcze, jaka widnieje tam treść, czułem jak na moją twarz wypływa szeroki uśmiech. 

"Cześć dzieciaku!~
Zasnąłeś wczoraj jak zabity, wiesz? A kluczem do szybkiego pozbycia się Ciebie, jest drapanie Cię za uchem, haha. Teraz będę to robił za każdym razem, jak do mnie przyjdziesz. 
Musiałem iść rano na uczelnię i o dziwo, nie miałem serca Cię budzić. Śpiąc, wyglądałeś jak jakiś niedźwiadek, haha. Mam nadzieję, że Twoi rodzice nie będą źli, że znów nie wróciłeś do domu na noc. Miłego dnia, gnojku!"

- Dureń. - zaśmiałem się, zginając karteczkę najładniej, jak mogłem, po czym schowałem ją do przezroczystego pokrowca na telefon. Nie byłbym sobą, gdybym nie zostawił wiadomości zwrotnej. 

"Aishh Hyung,
jeśli tak bardzo Ci przeszkadzam, mogę zrezygnować z wizyt u Ciebie. Jako niedźwiedź uwiję sobie gdzieś grotę i nie wyjdę z niej do końca życia...
Oczywiście żartuję. Nie byłbym w stanie wytrzymać bez wizyt u starego, gburowatego Changbina.. Przychodząc do Ciebie, zapominam o wszystkich problemach, co bardzo mi pomaga. W zasadzie nie robimy nic szczególnego.. Rozmawiamy, widzę, że mnie słuchasz, poświęcasz mi swój czas.. chyba właśnie to daje mi tyle szczęścia. Jestem Ci za wszystko bardzo wdzięczny, hyung. Dziękuję, że jesteś."

Zaraz po tym, pościeliłem jego łóżko, na którym zostawiłem kartkę z odpowiedzią. Jest to zaledwie streszczony wstęp do tego, co naprawdę chciałbym mu przekazać. Wydaje mi się jednak, że to stanowczo za wcześnie.. mógłbym go tymi swoimi wyznaniami jedynie zniechęcić do swojej osoby. Wyszedłem tradycyjnie oknem, starając się dokładnie je za sobą zamknąć, po czym ruszyłem niechętnie do domu dziecka. Ciekaw jestem, co będzie z moją znajomością z Changbinem po tym, jak opuszczę to przeklęte miejsce. Pewnie będę mieszkać w akademiku, z dala od tego miejsca. Z pewnością nie będę już odwiedzać go tak często.. Jeśli nie wymyślę czegoś do tego momentu, chyba żywcem pęknie mi serce..
Gdy wszedłem do budynku, usłyszałem dźwięk sms'a. Wyjąłem telefon, uśmiechając się.. w końcu się uśmiecham i to szczerze. 
-> Wstałeś piegusie?
<- Tak.. wróciłem już do domu.
-> Buu... myślałem, że na mnie poczekasz
<- A co? Jesteś już po zajęciach?
-> Okazało się, że mam tylko jeden wykład :/ niepotrzebnie jechałem na tą uczelnię 
<- No jak to niepotrzebnie? Zawsze się czegoś nauczyłeś
-> No tak, też prawda.. co dzisiaj robimy?
<- Hyunjin miał do Ciebie przyjść. Nie pamiętasz?
-> No to co? Wpadaj! Obejrzymy coś, zamówimy coś dobrego
<- Nie chcę Wam przeszkadzać
-> No i mam Cię
<- ?
-> Jesteś zazdrosny! 
<- O Ciebie? Nie bądź śmieszny, mendo 
Zaśmiałem się, czując jak w coś wpadam. Jęknąłem jedynie, słysząc czyjeś syknięcie.
- Przep...
- Co ty tam masz? - Hongseok... dlaczego ten dupek zawsze wyrasta przede mną, dosłownie spod ziemi? Hyung zabrał mi telefon, wyjmując z niego karteczkę z moim imieniem.
- Oddaj mi to. - rzuciłem się na niego, chcąc zabrać mu jedyną rzecz, którą mam od Changbina i która tym samym jest dla mnie niesamowicie ważna. Jego koledzy chwycili mnie w pasie, odciągając mnie od niego - Puśćcie mnie do cholery! 
- Uciszcie go. - warknął, wczytując się w zawartość liściku. 
- Nie czytaj tego! To jest moje!
- Grabisz sobie... zamknij się. 
- To co? Wynosimy go gdzieś?
- Róbcie co chcecie, tylko mi to oddaj, proszę! - Hongseok spojrzał mi o czy, rwąc wiadomość od Changbina - Przestań! - każdy kolejny dźwięk rwanego papieru, rozszarpywał moje serce na tysiące kawałków. 
- Stary, co to było?
- Pewnie wiadomość od jakiejś laseczki. - Hyung rzucił porwaną kartkę pod moje nogi, wpatrując się we mnie z nienawiścią.
- Jak mogłeś? - pociągnąłem nosem, czując jak sypię się przez niego z dnia na dzień. Z każdym kolejnym dniem, wbija w moje serce kolejną, ostrą rzecz, która zabija mnie w potwornych męczarniach. 
- Rodzice? - parsknął śmiechem, łapiąc mnie za bluzę - Nie wiedziałem, że jesteś w stanie tak ściemniać, ważnej ci osobie..
- To nie jest twoja sprawa.
- Ej no! Co z nim robimy?
- Jest wasz... róbcie z nim, co chcecie. - warknął, zostawiając mnie na pastwę tych niezrównoważonych psychicznie, idiotów. W zasadzie było mi wszystko jedno.. Jestem osobą, która przywiązuje się do rzeczy i uzależnia się od miłych gestów. Może się to wydawać nieco śmieszne... gówniarz rozpacza po porwanym liściku od znajomego.. Owszem.. bo Changbin nie jest byle jakim znajomym. Jest dla mnie kimś niesamowicie ważnym, a fakt, że miałbym przy sobie coś, gdzie włożył cząstkę siebie, było dla mnie bardzo istotne.
- Dawaj go za dom.
- Obijemy mu tą śliczną buźkę. - szczerze mówiąc, wcale mnie to nie ruszało.. Mój los był mi w tym momencie całkowicie obojętny. Rzuciłem jedynie Hongseokowi przepełnione bólem spojrzenie, gdzie zaraz po tym zostałem szarpnięty i ciągnięty za dom dziecka. Stoją za nim różnego rodzaju ruiny porośnięte krzakami. Służą głównie starszym dzieciakom za palarnię. Czasami właśnie, jeśli ktoś ma z kimś na pieńku, jest to miejsce służące do rozwiązywania problemów.
- Zostawcie mnie.. 
- Stul dziób.
- Nic wam nie zrobiłem. - szlochałem... szlochałem jak dzieciak, któremu ktoś zabrał ukochanego pluszaka.
- Nam nie.
- Ale znowu wkurzyłeś Hongseoka. - zostałem pchnięty na totalne gruzowisko. Jęknąłem jedynie, chcąc od razu wstać, ale logicznym jest to, że bójka trzech na jednego nie miała racji bytu..
- A ty gdzie? - znowu upadłem. Poczułem tylko, jak upadam na telefon.. trzask szybki był czymś, co bardzo mocno utkwiło w mojej pamięci.. Mówiłem o tym.. drobne rzeczy, gesty, symbole.. to wszystko zostaje w mojej głowie..
- Zbiliście mój telefon. 
- Ojej... i co teraz będzie? - jeden z nich kopnął mnie w brzuch. Krzyknąłem, czując jak zaczyna mnie mdlić. Zachłysnąłem się powietrzem, walcząc o każdą jego najmniejszą namiastkę. Drugie kopnięcie.. zaraz po tym doszły do tego pięści. Jeszcze przez chwilę próbowałem się obronić, ale po silnym kopnięciu w klatkę piersiową, całkowicie odpuściłem.
- Masz już dość? - warknęła prawa ręka Hongseoka, podtrzymując mnie przy tym za bluzę. Zmrużyłem jedynie oczy, walcząc ze złapaniem oddechu. Naprawdę czułem się fatalnie..
- Dość, wystarczy już. - pierwszy raz w życiu cieszyłem się, że słyszę głos Seoka. Wylądowałem na kamieniach, okazując towarzyszący mi ból, dość wyrazistą mimiką twarzy. Nie miałem na tyle siły, by krzyczeć czy marudzić..
- W sumie porządnie dostał. 
- Przegięliście. - warknął, stając nade mną - Posrało was?
- Mówiłeś, że możemy robić, co chcemy. 
- Czyli co? Jakbym tu nie przyszedł, byście go zabili?! 
- Nie no... po co nam problemy?
- Kurwa, nie mogę was słuchać.
- Ale..
- Wypieprzać stąd.
- Seok, wyluzuj... to tylko zawszony szczyl.
- Wypierdalaj, głuchy jesteś?! 
- Dobra, weź daj spokój. 
- Chodźcie, zwijamy się. - kaszlnąłem, otwierając przy tym oczy. Hongseok kucnął przy mnie, uważnie mi się przyglądając.
- Taka kara ci wystarczy? - złapałem się za brzuch, walcząc przy siadaniu z bólem całego ciała.
- Kara?
- Nie pozwolę robić z siebie idioty, rozumiesz? 
- Ja..
- Posuwa cię? - warknął, łapiąc mnie za włosy. Zagryzłem jedynie pękniętą wargę, czując jak spływające po policzkach strużki łez, mieszają się z ohydnym smakiem krwi - Pieprzy cię?!
- Nie. 
- Nie kłam.. I tak dowiem się prawdy, gówniarzu. 
- Przysięgam. - szepnąłem, czując jak moje ciało zaczyna się trząść z bólu - Boli mnie.. - jest potworem.. Jest potworem, ale są momenty, w których ma ludzkie odruchy i szczerze liczyłem na to, że teraz je pokaże - Boli.
- Kurwa.. co cię boli? 
- Wszystko. - chłopak szarpnął mnie, biorąc mnie na ręce. Po chwili zostałem wyniesiony z gruzowiska, gdzie zostałem rzucony na ziemię, jak jakaś rzecz.
- Musisz poradzić sobie sam... Nie chcę mieć problemów. - rzucił, oddalając się ode mnie w ekspresowym tempie. Usiadłem pod ścianą domu dziecka, wyciągając ze spodni kompletnie stłuczony telefon. Moją pierwszą i jedyną myślą był Changbin. Nie chciałem pokazywać mu się w takim stanie, ale nie chciałem być teraz sam.. bardzo się tego bałem.
- Zazdrośnik dzwoni. 
- Hyung.. - pociągnąłem nosem, czując jak mocno bijące serce, rozsadza mi klatkę piersiową.
- Płaczesz? Felix, ja żartowałem.. to z Hyunjinem..
- Pomóż mi. 
- Co?
- Potrzebuję cię..





~c.d.n.
-----------------------------------------------------------------------------------------------------------------------

2 komentarze: