7 listopada 2016

Wonho&Kihyun~cz.5[Spójrz na mnie inaczej]




- Minhyuk, błagam cię, skończ...
- Dopiero zaczynam.
- Skaczesz po mnie od godziny... dość.- chłopak przerwał nachylając się do mojego ucha, w które delikatnie mnie pocałował.
- Powinieneś się cieszyć... zaspokajasz moje wszelkie potrzeby, a to znaczy, że jesteś naprawdę dobry.
- Minhyuk...- spojrzałem na blondyna czując jak w gardle narasta mi wielka gula - Skarbie...
- Tak?- chłopak zszedł ze mnie, po czym położył się obok mnie głaszcząc mnie po twarzy.
- Mógłbyś mnie odwiązać? Proszę...
- Hmm... a po co?
- Minhyukkie... przysięgam, że nie ucieknę... Naprawdę ci to przysięgam...
- To po co mam cię odwiązywać?
- Chcę w końcu pójść do łazienki... zjeść coś i... poczuć jak wraca mi krew do dłoni. Potwornie mnie bolą.
- Naprawdę?- chłopak klęknął odwiązując grube sznury - Przepraszam, nie chciałem zadawać ci bólu.- uśmiechnąłem się lekko podnosząc się do siadu. Nie wiem w zasadzie ile minęło... może jakieś dwa dni. Szczerze mówiąc całkowicie straciłem rachubę.
- Aishh... boli.
- Co?
- Wszystko durniu.- w pół przytomny wstałem czując jak kręci mi się w głowie.
- Wonho...- w oczach byłego kochanka pojawiły się łzy. Przez dwa ostatnie dni starałem się to wszystko zrozumieć... stać się nieco bardziej wyrozumiały, w końcu ten dzieciak jest chory. Może nie chory, ale na pewno jest z nim coś nie tak. To co robi nie jest przecież normalne.
- Hej... nie płacz... nie lubię jak płaczesz.- uśmiechnąłem się kierując się w stronę łazienki. Minhyuk westchnął wbijając wzrok w pościel. Starałem się wykorzystać ten moment jak najlepiej. Dość dyskretnie sięgnąłem po telefon leżący na szafce obok drzwi, po czym przyspieszyłem nieco kroku zamykając się z nim w łazience. Nie mam wiele czasu... zostało mi jedynie 4% baterii. Potwornie zestresowany napisałem sms'a do Jooheona gdyż rozmowa z nim byłaby potwornie ryzykowna.
<- Minhyuk mnie więzi. Nie mam możliwości ucieczki. Jooheon, on nie jest we mnie zakochany, to jest chore co on wyprawia. Błagam cię, jedź po Kihyuna i mu wszystko wyjaśnij. Pomóżcie mi! Nie odpisuj, bo mogę mieć przez to problemy.
Odetchnąłem spoglądając na treść wiadomości. Bez ładu i składu, ale Jooheon powinien zrozumieć o co chodzi. Pytanie jak teraz odłożyć telefon na miejsce. Czym prędzej usunąłem sms'a otwierając niepewnie drzwi.
- Minhyukkie...
- Robię ci jeść!- jak dobrze... jego sypialnia jest w zupełnie innym kierunku. Pospiesznie przemknąłem do pokoju odkładając telefon na szafkę, po czym otworzyłem szafę w poszukiwaniu jakiś ubrań - Czego szukasz?- podskoczyłem łapiąc się za serce.
- Nie strasz mnie tak.- chłopak uśmiechnął się wręczając mi kilka ubrań.
- Kupiłem je dla ciebie.
- Jak to?
- Jako prezent.
- O... dziękuję... nie musiałeś.
- Nie musiałem, ale chciałem.- blondyn nadymał policzki, po czym delikatnie mnie pocałował - Wykąp się, a ja zrobię ci coś dobrego.
- Dobrze... dziękuję Minhyukkie.- ta... muszę być dla niego miły. Jakby nie patrzeć to dobry chłopak, ale... no coś jest z nim nie tak. Po zamknięciu drzwi do łazienki dopiero mogłem odetchnąć choć na chwilę nie mówiąc już o tym jakiego rozluźnienia doznało moje ciało po wejściu do gorącej wody. Każdy mięsień skakał z radości mogąc choć na chwilę odpocząć.
- Wonho...- drzwi do łazienki otworzyły się... byłem pewien, że zamknąłem je na zamek. Jak ten dzieciak to robi?
- Słucham.- blondyn usiadł na wannie bawiąc się palcami - Co się dzieje?
- Wonho... nie zostawisz mnie, prawda?
- O czym ty mówisz?
- Ja nie umiem bez ciebie funkcjonować. 
- Minhyukkie...
- Tak, wiem... to Kihyun ci się podoba, a nie ja... ale... ja też jestem czuły i opiekuńczy, tylko trzeba dać mi szansę. 
- Minhyuk, rozmawialiśmy o tym...- westchnąłem sięgając po ręcznik - Wyjdę z łazienki i pogadamy, okej?
- Dobrze.- Minhyuk wytarł oczy, po czym leniwym krokiem opuścił łazienkę. Co ja mam niby teraz zrobić? Jak z nim rozmawiać żeby go nie urazić? Naprawdę nie wiem jak mam do tego podejść żeby w końcu zrozumiał i żył ze mną na zasadzie czysto przyjacielskiej. Po ubraniu się wyszedłem z pomieszczenia kierując się w stronę kochanka, który był w trakcie przygotowywania jedzenia - Usiądź.
- Zrobiłeś ramyun?
- Tak... wiem, że najbardziej go lubisz.- uśmiechnąłem się siadając przy stole. Blondyn pospiesznie podał mi ogromną miskę klusek z masą przepysznych, moich ulubionych dodatków - Smacznego.
- Zjem ze smakiem.- ukłoniłem się zabierając się za jedzenie - Ty nie będziesz jadł?
- Nie jestem głodny.- chłopak usiadł obok mnie uważnie mi się przyglądając - Wonho...
- Tak?
- Zgodzisz się na seks ze mną?... Nie chcę cię do tego zmuszać.- wziąłem głęboki oddech odkładając powoli pałeczki.
- Minhyukkie... posłuchaj mnie.- aishh jakie to jest stresujące. Nie chcę go skrzywdzić. Tak jak mówiłem, to naprawdę świetny chłopak, tylko trochę zagubiony - Było mi z tobą naprawdę dobrze... Uwielbiam spędzać z tobą czas chodząc na spacery albo na jedzenie, ale jeśli chodzi o łóżko... wydaje mi się, że powinniśmy z tym skończyć.- do ciemnych oczu chłopaka znów napłynęły łzy... nienawidzę tego widoku - Chodzi mi o to, że jesteś tak fajnym chłopakiem, że zasługujesz na kogoś dużo lepszego...
- Ale Wonho...- złapałem chłopaka za rękę delikatnie ją głaszcząc.
- Kogoś kto cię szczerze pokocha i doceni jakim jesteś skarbem... ja jestem dupkiem i niestety tego nie potrafię. Wybacz mi Minhyukkie.- wziąłem głęboki oddech zerkając niepewnie w jego przepełnione bólem i rozczarowaniem oczy - Ale... co by się nie działo chcę być nadal kimś... kimś w rodzaju twojego przyjaciela. Wiesz, że zawsze możesz na mnie liczyć, prawda?
- Tak...- po twarzy blondyna popłynęły strużki łez.
- Proszę cię, nie płacz... nie możesz płakać z takiego powodu.- Minhyuk wstał siadając niepewnie na moich kolanach. Wtuliłem go w siebie głaszcząc go po głowie i plecach - Znajdziemy ci naprawdę fajnego chłopaka... postaram się o to.
- Nie chcę.- blondyn spojrzał na mnie całując mnie ostrożnie w czoło - Ja... bądź z Kihyunem, ale... ja nie będę w stanie się w nikim zakochać... Za bardzo zależy mi na tobie.
- Nie mów tak.- szepnąłem ukrywając jego drobne ciało w swojej klatce piersiowej. Odczuwałem potworny ból serca. Dopiero teraz widzę, że sam jestem wszystkiemu winien. Ja do tego doprowadziłem... ja i mój pieprzony egoizm. Nie mogę tu winić za nic tego biednego chłopaka... - Będziemy się codziennie widywać... wszystko będzie tak samo Minhyukkie... wszystko poza łóżkiem... zrozum mnie.
- Rozumiem.- szepnął szlochając. Mam ochotę uderzyć się w twarz i to dziesięć razy mocniej niż zrobił to ostatnio Jooheon - Nadal będę cię kochał, ale nie będę ci już o tym mówił... tyle chyba mogę, prawda?- zacisnąłem wargi czując jak się rozklejam - Przytulaj mnie tak cały dzień.- skinąłem głową zaciskając uścisk. Teraz żałuję napisanego do Jooheona sms'a... ten dzieciak mnie teraz potrzebuje. Boję się, że jeśli go zostawię, ten coś sobie zrobi. W pewnym momencie rozległo się potwornie głośne pukanie do drzwi. Minhyuk aż podskoczył ze strachu - Kto to?- mogę jedynie zgadywać...
- Nie bój się... ja to sprawdzę.- posadziłem chłopaka na krześle obok, po czym w ogromnych nerwach ruszyłem w stronę drzwi. Po otwarciu ich ujrzałem przerażonego Jooheona z absolutnie obojętnym Kihyunem.
- Boże, nic ci nie jest.- Jooheon rzucił się na mnie mocno mnie przytulając - Gdzie jest Minhyuk?
- W kuchni...- wziąłem głęboki oddech spoglądając na przyjaciela - Jooheon, on potrzebuje ciągłej opieki... jest po prostu...
- Zostaw to mi.- chłopak ruszył w stronę kuchni zostawiając mnie sam na sam z Kihyunem.
- Kihyun...
- Nie mam ochoty z tobą rozmawiać.
- Ale ja...- wtedy usłyszałem potwornie histeryczny krzyk Minhyuka. Rzuciłem rudzielcowi przerażone spojrzenie biegnąc do kuchni.
- Dlaczego to zrobiłeś?!- podszedłem do chłopaka łapiąc go ostrożnie za twarz.
- Ciiii.... uspokój się... nie denerwuj się.- Minhyuk wziął kilka głębokich wdechów spoglądając na mnie.
- Nie... nie zostawiaj mnie.- spojrzałem na Jooheona, z którym na szczęście rozumiemy się bez słów. Ten skinął głową przenosząc wzrok na zaciekawionego całą tą sytuacją rudzielca.
- Pojedziesz do Jooheona, dobrze?
- Ale...
- Spakuj na spokojnie swoje rzeczy i pojedziemy zaraz do Jooheona, zgoda?
- Wonho...
- Będę codziennie do ciebie przyjeżdżał, obiecuję.- chłopak skinął głową, po czym udał się do swojego pokoju.
- Pomogę mu.- rzucił Kihyun idąc za chorym chłopakiem.
- Nic ci nie zrobił?- westchnąłem wymuszając uśmiech.
- Nie... obawiam się, że to ja bardziej go skrzywdziłem. Dopiero teraz to widzę...
- Nie obwiniaj się... póki co się nim zajmę, a potem pomyślimy co dalej.- skinąłem głową biorąc głęboki oddech - A... co z tobą i Kihyunem?
- Nie mam pojęcia...
- Z tego co widzę jest naprawdę wściekły...
- Wcale mu się nie dziwię.
- Kiedy zamierzasz z nim porozmawiać?- wzruszyłem ramionami zerkając do pokoju chłopaka.
- Jak najszybciej. 
- Zgarnę Minhyuka, a ty pogadaj z Kihyunem.- skinąłem głową widząc jak w naszym kierunku zmierza przybity blondyn. Kihyun w tym czasie oparł się o framugę drzwi uważnie mi się przyglądając - Dobra... Minhyuk, daj Wonho klucze do mieszkania.
- Hm? To on nie jedzie z nami?
- Przyjadę do ciebie wieczorem, okej?
- Ale mówiłeś...
- Minhyukkie...- chłopak skinął głową wręczając mi klucze. Jooheon chwycił go w talii prowadząc go do wyjścia. Gdy drzwi do mieszkania zamknęły się spojrzałem na Kihyuna, w którego oczach buchała aż nienawiść w stosunku do mnie - Kihyun...
- Nic ci nie jest?
- Nie...
- I to jest najważniejsze.- rzucił idąc w stronę przedpokoju.
- Hej... Kihyun.- pobiegłem za rudzielcem łapiąc go za rękę - Zaczekaj... chcę z tobą porozmawiać.
- O czym? Chyba już wszystko mamy wyjaśnione.
- Problem w tym, że nic między nami nie jest wyjaśnione... daj mi kilka minut, proszę cię.
- Nie mam ochoty cię słuchać...
- Kihyun...
- Masz zamiar opowiadać mi o tym ilu facetów już zaliczyłeś? Albo nie wiem... może pochwalisz mi się swoimi łóżkowymi osiągnięciami z Minhyukiem?
- Sam widzisz, że on jest chory... gada totalne głupoty, a ty głupi w to wierzysz.- rudzielec podszedł bliżej mnie patrząc mi głęboko w oczy.
- Przysięgnij mi tu i teraz, że nie kochałeś się z Minhyukiem i to co on wygadywał o twoich podbojach to nieprawda.- nie potrafię nawet skłamać, choć wiem, że w tej sytuacji powinienem - No właśnie... dla mnie temat jest zakończony.
- To prawda, co powiedział.- spuściłem głowę wbijając wzrok w podłogę - To prawda, że wykorzystywałem masę facetów dla własnych korzyści.- nie wiem w zasadzie po co się tłumaczę. Przecież i tak jestem już na skończonej pozycji - Odkąd cię poznałem skończyłem z tym. Postanowiłem skupić się jedynie na tobie i zapomnieć o przeszłości. Szczerze mówiąc miałem nadzieję, że nigdy się o tym nie dowiesz, bo jest mi potwornie wstyd. 
- Chciałbym ci wierzyć, ale nie potrafię...
- Hm?
- Wonho...- rudzielec wziął głęboki oddech - Zaufałem ci... spodobałeś mi się jak tylko cię zobaczyłem i naprawdę chciałem z tobą być. Wydawało mi się, że jesteś inny... poukładany, spokojny i... przede wszystkim wierny. Nie wiem czy byłbym w stanie być z kimś kto ma taką przeszłość.... Poza tym... no spójrz na nas. Ty dzień w dzień kochałeś się z kimś innym, jesteś doświadczony, ja... to ty byłeś pierwszą osobą, do której się zbliżyłem...
- Kihyun, dla mnie to nie ma żadnego znaczenia, naprawdę...
- Ale dla mnie jest to potwornie upokarzające... poza tym jaką mogę mieć pewność, że nie jestem twoją kolejną zabawką?
- Błagam cię, nie mów tak. Naprawdę myślę o tobie poważnie. Nigdy nie podchodziłem do nikogo tak jak do ciebie. 
- Sam nie wiem...
- Kihyun, jeśli potrzebujesz czasu...
- Masy czasu... nie wiem czy jestem w stanie ci zaufać.- jak te słowa potwornie bolą. Nie jestem w stanie przełknąć goryczy jaką karmi mnie Kihyun.
- Kihyun...- zrobiłem krok w stronę  rudzielca łapiąc go delikatnie za twarz. Ten chwycił mnie za dłonie zamykając oczy. Czułem na twarzy jego słodki, ciężki oddech. Po chwili dotykałem czołem jego czoła... nasze nosy pieściły się wzajemnie w bardzo delikatny sposób. Nie byłem w stanie się powstrzymać. Przełknąłem z trudem ślinę delikatnie go całując. Z początku muskając jedynie jego pełne wargi, by po chwili przejść do namiętnego, jednak niezwykle czułego pocałunku. Wiem, że nie powinienem był tego robić, ale jak widać mimo słownego oporu, Kihyun nie jest w stanie oprzeć się bliskości ze mną. Pocałunek trwał naprawdę długo... chciałem, by trwał w nieskończoność.
- Mm... Wonho.- rudzielec przerwał pocałunek spoglądając mi w oczy. Jego język przejechał po słodkich wargach, smakując ostatni raz cudowny smak pocałunku - Nie mogę...
- Kihyun, błagam cię...
- Porozmawiamy jak będę gotowy...
- A teraz? Co to miało być?- chwyciłem chłopaka za dłoń - Spróbuj mi zaufać.
- Do zobaczenia Wonho.- po tych słowach odwrócił się na pięcie opuszczając mieszkanie... tak po prostu. Nie wiem czy powinienem szukać winy w Minhyuku, czy w samym sobie. W sumie moje wszystkie kłamstwa prędzej czy później i tak ujrzałyby światło dzienne, tylko dlaczego akurat musiał odkryć je Kihyun? Osoba, na której zaczęło mi zależeć i z którą wiązałem plany na przyszłość? Osoba, która odwzajemnia moje uczucia i nie patrzy na mnie jak na zabawkę do łóżka... Cholera jasna. Nienawidzę się za to i szczerze mówiąc nie wiem co mam zrobić, by wszystko wróciło do normy...

~c.d.n.
-------------------------------------------------------------------------------------------------------------------


Obstawiam, że kolejna część pojawi się dopiero we czwartek gdyż mam potwornie zawalony tydzień i nie mam czasu absolutnie na nic;;; 

3 komentarze: