4 listopada 2016

Wonho&Kihyun~cz.4[Spójrz na mnie inaczej]



- Może wejdziesz na górę?- Minhyuk złapał mnie za rękę delikatnie się uśmiechając.
- Nie mogę... muszę jeszcze wrócić do Jooheona.
- No tak.- blondyn westchnął nachylając się do mnie - Kiedy się zobaczymy?
- Minhyuk...
- Spacer? Kolacja? Nic więcej, przysięgam.- zmarszczyłem brwi spoglądając na kochanka - Chcę po prostu nadal z tobą przebywać, czy to coś złego?
- Chyba nie...- Minhyuk uśmiechnął się całując mnie w policzek.
- Wpadnij jutro na kolację.
- Dobrze.- po tych słowach chłopak pomachał mi wychodząc z samochodu. No dobrze, to było dość dziwne. Nie wiem jeszcze co on planuje, ale na pewno się tego dowiem. By nie marnować czasu odpaliłem auto kierując się ponownie w kierunku mieszkania mojego przyjaciela. Czułem, że ostro się dzisiaj pokłócimy, na co nie miałem jakoś szczególnie ochoty, ale cóż... w pełni na to zasłużyłem. Po podjechaniu na podwórko Jooheona wziąłem głęboki oddech wychodząc z samochodu. Chciałem przed wszystkim zapalić, ale z drugiej strony pragnąłem też mieć tą rozmowę za sobą.
- Jesteś...- wow... jeszcze nigdy Jooheon nie wyszedł mi naprzeciw - Chodź.- o mamooo, niech mnie ktoś stąd zabierze! Po wejściu do środka chłopak odpalił papierosa kierując się z nim w stronę kuchni. Rozebrałem się idąc za nim - Wiesz czego od ciebie chcę?
- Domyślam się.- oparłem się o blat przyglądając się uważnie przyjacielowi - Chodzi o to, że pieprzę Minhyuka chcąc być z Kihyunem, a ty jesteś potwornie zazdrosny.
- Pozwól, że tego nie skomentuję i ujmę to trochę inaczej.- zamilkłem czekając na ruch z jego strony - To co wyprawiasz jest karygodne... już nie wiem jak mam to inaczej ująć.
- Chodzi o Minhyuka...
- Chodzi o całokształt.
- Wiem, że ci go żal i swoje wszelkie pretensje opierasz na nim.
- Kurwa, Wonho...
- Słuchaj, mi na nim nie zależy, jasne? Ja tylko się z nim pieprzę. Jeśli chcesz to zakręć się odpowiednio koło niego, może da ci dupy.- po tych słowach poczułem mocne uderzenie w twarz. Mrugnąłem kilkakrotnie spoglądając na wściekłego chłopaka.
- Skoro ci na nim nie zależy, czemu po prostu się od niego nie odetniesz, co?! Przestań w końcu oszukiwać siebie i niego!- wziąłem głęboki oddech, po czym spokojnie wyciągnąłem z kieszeni spodni paczkę papierosów odpalając jednego z nich.
- To jedynie chore przywiązanie... nic do niego nie czuję.- zaciągnąłem się dymem czując się potwornie upokorzony tym, że najlepszy przyjaciel wymierzył mi cios w twarz - Jest twój... mówiłem ci to już dawno, nie musiałeś mnie bić żebym ci go odstąpił.- Jooheon usiadł obok mnie biorąc głęboki oddech.
- Ja... Wonho, chodzi mi jedynie o to, że podle wykorzystujesz jego uczucia...
- Stary, on wie, że ja nic do niego nie czuję. Mówiłem mu to już wielokrotnie.
- Dlaczego więc ciągle to robicie?- zamikłem ponownie zaciągając się ciężkim dymem.
- Bo jest nam ze sobą dobrze.
- Skoro jest wam ze sobą dobrze...
- Jooheon, nie... nie potrafię się w nim zakochać, nie chcę... My... po tym co my wyprawiamy, nie jestem w stanie spojrzeć na niego jak na partnera na całe życie, rozumiesz?... Poza tym jesteśmy przyjaciółmi i wiem, że chcesz z nim być... Wiem, że przez to, że ciągle się pieprzymy utrudniam ci to, ale zrozum, że nie jestem w stanie się powstrzymać.
- Wonho...- chłopak wyjął z mojej dłoni papierosa gasząc go o stojący na blacie talerz - Będąc z Kihyunem również będziesz kochał się z Minhyukiem na boku?- tak jak mówiłem Jooheon to mój przyjaciel... skoro już wylewamy sobie wszelkie żale, to chyba powinien wiedzieć...
- Szczerze?
- Tylko szczerze...
- Obawiam się, że nadal by mnie do niego ciągnęło...
- Tak myślałem.- Jooheon wstał podchodząc do lodówki, z której wyciągnął butelkę zimnego soju. Następnie wyjął z szafki kieliszki, które postawił na blacie polewając nam alkoholu - Nie mam pojęcia co mam ci powiedzieć... Nie mogę pojąć tej sytuacji...- łyknąłem alkohol odstawiając pusty kieliszek na stół - Może... może powinieneś przespać się z Kihyunem żeby utwierdzić się w swoim wyborze? Może jednak Minhyuk okaże się być lepszy?
- To nie będzie takie proste.
- Musiałbym cię nie znać...
- Nie chodzi o to... Jeśli chodzi o Kihyuna... chcę go dobrze poznać, wiedzieć o nim absolutnie wszystko... Chcę... chcę żeby spojrzał na mnie inaczej niż reszta moich partnerów...
- Nie jak na osobę do zabawy i zaspokajania ich potrzeb...
- Tylko na osobę, która jest w stanie się nim zaopiekować i wziąć za niego odpowiedzialność.- dokończyłem czując jak do oczu napływają mi łzy. Nigdy jeszcze nie płakałem, a już na pewno nie z powodu głupiego zakochania.
- Nie poznaję cię... ale to dobrze.- powiedział polewając nam - To znaczy, że wreszcie dojrzałeś.
- Raczej zgłupiałem... nie podoba mi się moje nowe "ja"...
- Wydaje mi się, że zmienisz zdanie jak poznasz lepiej Kihyuna, ale rzeczywiście... wydaje się być taki grzeczniutki i poukładany, że czeka cię spore wyzwanie.
- Wiem i szczerze mówiąc nie mogę się go doczekać.- można powiedzieć, że nasza kłótnia zmieniła się w dość poważną, ale też dzięki soju przyjemną, szczerą rozmowę. Po kilku kieliszkach zawędrowałem na kanapę upadając na nim z głośnym jękiem. Jooheon nakrył mnie kocem gasząc w pokoju światło - Mmm nie będę spał... chcę tylko poleżeć.
- Znam cię... pewnie zaraz padniesz.
- Y y...- wyjąłem z kieszeni telefon otwierając szeroko oczy - Kihyun do mnie napisał.- przyjaciel zaśmiał się kucając obok kanapy.
- Reagujesz jak laska w gimnazjum... co napisał?
- Jestem pijany więc ci wybaczę.- parsknąłem śmiechem spoglądając w telefon - Pyta co robię i jak się dzisiaj czuję.
- Oooo słodko.
- Oj wal się no.
- Żartuję, żartuję... kiedy ci to napisał?
- Mmm 10 minut temu. Napiszę, że...
- Ty nic lepiej nie pisz.- chłopak zabrał mi telefon siadając na ziemi.
- Ej.
- Wiem co robię.- po chwili Jooheon przyłożył telefon do swojego ucha.
- Co ty...
- Ciii... halo... hej... tak, tak tutaj Jooheon.- otworzyłem szerzej oczy nachylając się do słuchawki - Nieee, spokojnie, wszystko z nim w porządku.... Jest u mnie i... i leży na kanapie...
- Co ty pierdzielisz?- syknąłem pukając się w czoło.
- Tak... leży na kanapie, bo piliśmy i... musiał się położyć.
- Przysięgam, że cię zabiję.- szepnąłem opadając z bezsilności na kanapę.
- Ooo jasne, zapraszam.... Nie, nie wpraszasz się, nie odbieraj tak tego.... Jasne, zaraz podeślę ci adres, no... do zobaczenia.- Jooheon rozłączył się spoglądając na mnie z triumfalnym uśmiechem.
- Nienawidzę cię.
- Wiem, wiem.- westchnął wysyłając Kihyunowi swój adres - Wonho...
- Hm?
- Czemu on się tak o ciebie martwi, co?
- A bo ja wiem.
- Dobra... co przede mną ukrywasz dupku?
- Ja? Nic...
- Nie mów, że już się całowaliście.
- Ja nic nie mówię.- spojrzeliśmy na siebie wymieniając się uśmiechami.
- Wooo... taki niepozorny, a tu proszę.
- Spokojnie.- zaśmiałem się siadając - To był tylko niewinny buziak.
- Ta... ty i niewinne buziaki.
- Uwierz mi, że sam byłem zdziwiony, że potrafię coś takiego.- westchnąłem nakierowując na siebie twarz przyjaciela - Jak wyglądam?- Jooheon spojrzał na mnie wybuchając śmiechem - Dupek.- prychnąłem kierując się do łazienki.
- Pięknie jak zawsze, no ej!- po wejściu do łazienki obejrzałem się dokładnie w lustrze czy nie mam przypadkiem pozostawionych na ciele śladów po ostatnim stosunku z Minhyukiem. Na szczęście byłem czysty. Po odetchnięciu z ulgą poszedłem w stronę kuchni dopijając resztkę soju - Nie pij, bo zaśniesz przed jego przyjściem. 
- Stresuję się.- Jooheon podszedł do mnie przykładając mi rękę do czoła.
- Jesteś chory?
- Jeszcze chwila i ci walnę...
- Sorry, ale... no nie poznaję cię. Ty i stres? 
- Mówiłem, że mi na nim zależy, tak?
- No tak, ale... wow...
- A właśnie.- wziąłem głęboki oddech pokazując na swój spuchnięty policzek - Dzięki tobie będę dzisiaj wyglądał pięknie.
- Przepraszam...- twarz przyjaciela zalała się rumieńcem - Wiesz, że nie chciałem...
- Aishh wiem idioto.- syknąłem szturchając go - Jakby co to mam uczulenie czy coś.
- Ale... to widać, że ktoś cię uderzył.- westchnąłem zamyślając się.
- Jak przyjechałem to Minhyuk był dalej pijany i niechcący mnie uderzył, o.
- Może ty już lepiej nic nie wspominaj o Minhyuku w jego obecności, co?
- Daj spokój... wiem co robię.
Po około czterdziestu minutach rozległo się dość głośne pukanie do drzwi. Ściszyłem telewizor uśmiechając się. Jooheon poderwał się z fotela biegnąc do przedpokoju.
- Hej, dobrze, że już jesteś.
- Przepraszam, że tyle mi to zajęło i... przepraszam, że w zasadzie się wprosiłem, ale martwiłem się. 
- Weź się nie wydurniaj, co?- Jooheon wciągnął chłopaka do środka zamykając za nim drzwi - Rozbierz się i chodź do kuchni... masz na coś ochotę?
- Na herbatę...- okej... ten chłopak jest tak słodki, że aż nie wiem jakimi słowami mam to komentować.
- Zmarzłeś?
- Strasznie.
- Napijemy się soju... to cię lepiej rozgrzeje.
- Jestem samochodem.
- Weź przestań, prześpisz się tutaj... chcesz coś jeść?
- Nie, dziękuję... em... gdzie jest Wonho?- gdy usłyszałem swoje imię, moje serce nabrało dwa razy szybszego tempa.
- W salonie na kanapie.
- Mogę...
- Idź, nie pytaj mnie o takie rzeczy.- w pewnym momencie usłyszałem cichy trzask paneli oznajmiający, że ktoś wszedł do pokoju.
- Wonho...
- Hmmm?- usiadłem szeroko się uśmiechając.
- Oh... myślałem, że śpisz.- rudzielec ukłonił się siadając nieśmiało obok mnie.
- Jak mógłbym zasnąć wiedząc, że tu przyjedziesz, hm?- chwyciłem go za zmarznięte dłonie ogrzewając je swoim ciepłym ciałem - Woo... ale zmarzłeś.
- Zaczął padać śnieg... nienawidzę takiej pogody.- szepnął niemalże nieśmiało unosząc na mnie wzrok.
- W takim razie musimy cię zaopatrzeć w rękawiczki zmarźluchu.- Kihyun zaśmiał się, po czym oblizał niepewnie wargę.
- Wonho...
- Tak?- chłopak usiadł bliżej mnie opierając głowę na moim ramieniu.
- Ta... ta sytuacja z pocałunkiem nie daje mi spokoju.- wtedy też do salonu wszedł Jooheon z kieliszkami i kolejną butelką alkoholu, jednak gdy zobaczył zaistniałą scenkę uśmiechnął się pospiesznie wychodząc - Dlaczego to zrobiłeś?- co?! Czemu mnie o to pyta?! Aaaa, mam tak szybko przyznać się, że mi się podoba?! Nie, nie, nie, to za szybko, co ja mam teraz zrobić?
- Em...
- Wiesz... ja dość poważnie podchodzę do takich spraw...
- Ja również i...- no tak, chyba nie mam wyjścia... - Podobasz mi się.- czułem jak zalewa mnie pot. Boże, co się ze mną dzieje? - Jeśli to cię uraziło to przepraszam... ja... Przepraszam Kihyun, nie powinienem był tego robić...- chłopak uśmiechnął się łapiąc mnie niepewnie za rękę. Otworzyłem szerzej oczy zaplatając palce razem z jego.
- Cieszę się, że to zrobiłeś.- szepnął zalewając się rumieńcem - Można powiedzieć, że się nie znamy, ale wiem, że mogę ci zaufać.- to się nie dzieje naprawdę... czy nie poszło nam zbyt łatwo?
- Kihyun...
- Hm?- gdy chłopak podniósł głowę musnąłem delikatnie jego wargi. Ten pomimo początkowego speszenia ułożył dłoń na moim policzku pogłębiając pocałunek. W pewnym momencie jego drobne palce zaczęły wodzić po moim policzku,a z ust wydobyło się stłumione jęknięcie - Co ci się stało?
- Ah to... nic takiego, nie przejmuj się.
- Kto cię uderzył?- zapytał z przejęciem w głosie.
- Nie myśl o tym... to naprawdę nic takiego.
- Wonho, no...- westchnąłem całując go najdelikatniej jak mogłem w czoło.
- Minhyuk nie wytrzeźwiał do końca, zamachnął się i niechcący mi przyłożył.
- Przykładałeś coś zimnego?
- Tak, spokojnie.- nachyliłem się do rudzielca ponownie go całując. Ten odwzajemniając niepewnie pocałunek oparł się o oparcie kanapy głaszcząc mnie po klatce piersiowej. W pewnym momencie usłyszeliśmy donośne chrząknięcie zwiastujące przyjście Jooheona.
- Skarby, możemy się w końcu napić?- cały Jooheon. Zaśmiałem się spoglądając na niego.
- Oczywiście.
- No... chyba mamy co opijać, nie?- mówiąc to spojrzał na Kihyuna, który z rumieńcami na twarzy odsunął się ode mnie na dobry metr.
- Kihyun.- chłopak spojrzał na mnie nie wiedząc jak ma się zachować - Nie wstydź się... Jooheon jest taki sam.
- Oczywiście, że tak.- mój przyjaciel usiadł na fotelu polewając nam zimnego soju - Spoko, tulcie się, róbcie co chcecie, ale najpieeeerw.... zdrówko.- uśmiechnął się unosząc do góry kieliszek. Rudzielec zaśmiał się idąc w jego ślady. Po kilku kieliszkach mój chłopak rozluźnił się, dzięki czemu można było z nim normalnie porozmawiać. Hm... powiedziałem "mój chłopak", cóż... to chyba za dużo powiedziane. W sumie nie jesteśmy razem tak oficjalnie... chyba. W zasadzie nie mam pojęcia jak to wygląda, bo nigdy z nikim nie byłem - Dwa litry soju to chyba za dużo nawet jak na nas, nie Wonho?- skinąłem głową spoglądając na rozgrzanego Kihyuna.
- Kihyun... wszystko okej?
- Mmm... chyba przegiąłem.- czknął zamykając oczy.
- Chcesz już iść spać?
- Mhmm...
- Weźcie sypialnie rodziców.- wtrącił Jooheon zbierając butelki po naszej libacji.
- Dzięki.- poklepałem przyjaciela po ramieniu, po czym nachyliłem się do rudzielca biorąc go na ręce - Zarzuć mi ręce na szyję.
- Idziesz spać ze mną?- zapytał robiąc to o co go poprosiłem.
- A chcesz? Mogę spać w salonie.
- Y y... chcę spać z tobą.
- Jak sobie życzysz.- szepnąłem całując go. Na twarzy Kihyuna pojawił się lekki uśmiech, a zaraz po nim absolutna zwiecha sprawiająca, że miałem ochotę wybuchnąć śmiechem. Po zaniesieniu go na górę i położeniu do łóżka, zdjąłem z niego spodnie oraz bluzę kładąc je na krześle stojącym niedaleko, po czym nakryłem go kołdrą całując go w czoło - Śpij wiewióro.
- A ty?
- Już się kładę.- uspokoiłem go rozbierając się. Gdy byłem już w samych bokserkach i koszulce, położyłem się obok niego, jednak nie siliłem się na żaden śmielszy krok. Wtedy jednak Kihyun odwrócił się w moją stronę wtulając się we mnie jak dziecko.
- Wonhooo...
- Słucham.
- Ja normalnie nie piję... przepraszam.- uśmiechnąłem się głaszcząc go po głowie.
- To przecież normalne, nie tłumacz się i nie przepraszaj mnie. 
- Ty to jednak jesteś...
- Jaki jestem?
- Najlepszy.- czknął cmokając mnie w policzek - Śpij dobrze. 


*

              Na drugi dzień po dość ciężkim poranku, zjedzeniu śniadania i wyszykowania się Kihyun wsiadł w samochód i pojechał załatwiać sprawy związane z niedawną przeprowadzką do Seoulu. Na szczęście obiecał, że wpadnie do mnie wieczorem i obejrzymy wspólnie jakiś film. Ja natomiast po pożegnaniu się z Jooheonem wsiadłem do auta wybierając od razu numer do Minhyuka.
- Cześć Wonhoś.- przywitał mnie jak zwykle radosnym głosem.
- Hej... nie będę mógł dzisiaj do ciebie wpaść... musimy to przełożyć. 
- Mmm czemu?
- Jestem umówiony na wieczór.- chłopak westchnął.
- To zapraszam cię na obiad.- uśmiechnąłem się zatrzymując się na światłach.
- A co dobrego robisz?
- To co lubisz najbardziej.
- To poproszę to i duuuużą ilość wody.
- Masz kaca?
- Jak stąd do Chin.- blondyn zaśmiał się.
- No dobrze... to co? 14-sta?- zerknąłem na zegarek, po czym ponownie ruszyłem w drogę.
- Hmm to w zasadzie mam niewiele czasu. Kręcę się po okolicy, to może od razu do ciebie wpadnę, co?
- Nie mogę się doczekać.- mruknął.
- Minhyuk, do cholery...
- Żartuję no... wpadaj, to zrobimy coś razem.
- Okej... do zobaczenia.- mam nadzieję, że w końcu załatwimy tą sprawę raz na zawsze, choć wiem, że będzie to potwornie ciężkie. Po zajechaniu pod jego blok ruszyłem pewnym siebie krokiem w stronę mieszkania, które wynajmuje. Po zapukaniu do drzwi ujrzałem Minhyuka w samych bokserkach i białej, za dużej na niego koszuli... zawsze tak wyglądał na drugi dzień po tym, jak u mnie spał... - Hej.- rzuciłem wchodząc do środka. Chłopak zawiesił mi się na szyi całując mnie w policzek.
- Dobrze cię widzieć.- poklepałem go po plecach lekko się uśmiechając.
- Ale pachnie... zacząłeś gotować beze mnie?
- Chciałem ci zrobić niespodziankę.- uśmiechnął się wracając do kuchni - Rozbierz się i chodź do mnie!- uwielbiam go w takim zestawieniu ubrań... a raczej jego braku. Czemu on to robi? Co ten dzieciak planuje? Gdy zdjąłem buty i płaszcz ruszyłem w stronę blondyna, który w dość ponętny sposób mieszał coś na patelni - Zrobiłem wczoraj tort... chcesz spróbować?
- Przed obiadem?
- Tylko troszkę.- powiedział podchodząc do lodówki.
- No dobrze.- podszedłem do Minhyuka, który po nałożeniu masy na palec uśmiechnął się wystawiając go w moim kierunku.
- Spróbuj.- uśmiechnąłem się zlizując masę z jego chudego palca. Chłopak jęknął przygryzając zalotnie wargę - Smakuje ci?
- Bardzo.- oblizałem wargi siadając przy kuchennym blacie. Minhyuk uśmiechnął się stając między moimi nogami - Co robisz?
- Stęskniłem się za tobą... chcę na ciebie popatrzeć.- parsknąłem śmiechem układając dłonie na jego zbitych pośladkach.
- Wiem do czego zmierzasz. 
- Wonhooo...- chłopak nachylił się do mojego ucha delikatnie je całując.
- Możemy porozmawiać?
- Oczywiście... o czym?
- Rozmawiałem z Jooheonem...
- No i co?- mruknął podgryzając mi szyję.
- Jest bardzo zazdrosny o to co robimy.
- Nie rozumiem.- jego dłoń zjechała na mojego członka mocno go masując.
- Minhyuk do cholery.- chwyciłem go za rękę unosząc ją do góry - Jooheon bardzo cię lubi... może spróbujesz się do niego przekonać?- chłopak parsknął śmiechem wyrywając rękę.
- Żartujesz sobie? Wiesz, że pragnę tylko ciebie... albo będę z tobą albo z nikim.- westchnąłem powoli wstając.
- Proszę cię, przemyśl to... ja już będę spadał.
- Nigdzie nie idziesz.- warknął łapiąc mnie mocno za nadgarstek.
- Aishh co ty wyprawiasz? To boli.
- Zostaniesz tu ze mną!- po tych słowach pchnął mnie na ziemię przez co uderzyłem głową o kant stołu.
- Jezu, Minhyuk...
- Nie zostawisz mnie tutaj samego, rozumiesz?! 
- Proszę cię uspokój się... porozmawiajmy.
- Nie będę z tobą rozmawiał... znowu usłyszę, że mamy zostać tylko przyjaciółmi, bo ty kochasz Kihyuna, tak?!- chłopak usiadł na mnie okrakiem łapiąc mnie za włosy.
- Min... Minhyuk... proszę cię, spokojnie.- drżącymi dłońmi chwyciłem go w talii delikatnie go po niej głaszcząc. Dopiero teraz widzę, że nie jest to zwykłe zakochanie... to jest jakaś pieprzona, chora obsesja... W oczach blondyna pojawiły się łzy, które po chwili wypłynęły na jego bladą twarz.
- Wybacz mi...
- Minhyuk... przecież... jestem dla ciebie ważny, tak? Nie krzywdź mnie.
- Wybacz mi Wonho.- powtórzył uderzając moją głową o kamienną posadzkę.

*

                 Ciemność... odzyskałem przytomność słysząc dzwonienie w głowie i potworny szum przeszywający moje uszy. Pamiętam o kłótni z Minhyukiem... wiem też, że uderzył moją głową o ziemię. Gdzie ja teraz do cholery jestem? Otworzyłem lekko oczy czując niesamowity ból głowy i skroni. Znajdowałem się w sypialni byłego kochanka... o dziwo na jego łóżku... co jest? Poderwałem się chcąc jak najszybciej stąd uciec, ale nie mogłem. Uniemożliwiały mi to sznury, którymi przywiązane były moje ręce do ram łóżka. Ten dupek chyba już całkiem zwariował!
- Min... Minhyuk!- czy on planuje mnie tu więzić? Ja muszę śnić... przecież tak nie można do cholery. Takie rzeczy dzieją się jedynie na filmach, a nie w rzeczywistości - Minhyuk!- czułem jak po policzkach spływają mi łzy. Może on chce mnie zabić?
- Obudziłeś się?- drzwi do pokoju otworzyły. Stanął w nich Minhyuk wpuszczając do pokoju lekki strumień światła.
- Hej... hej, co ty wyprawiasz?!- chłopak wskoczył na łóżko, po czym usiadł na mnie okrakiem rozpinając guziki w swojej koszuli.
- Teraz nikt mi cię nie zabierze.- mruknął pocierając członkiem o moją męskość.
- Minhyuk, błagam cię, nie rób tego.- szepnąłem czując jak wpadam w coraz większą panikę. 
- Skarbie nie denerwuj się.- chłopak nachylił się do mnie całując mnie po szyi. Wtedy usłyszałem dźwięk mojego telefonu leżącego na łóżku - Ehh... znowu on.
- Co? Kto do mnie dzwonił?
- A jak myślisz?- Minhyuk wyprostował się sięgając po telefon - Czego?.... Nie, rozmawiasz z Minhyukiem... ahh byliście umówieni na kolację, a Wonho nie ma w domu...
- Minhyuk, nie...
- Powiedzieć ci gdzie jest?- zacząłem się szarpać, by jak najszybciej wyrwać mu telefon. Jestem w tym momencie skończony. Blondyn zaśmiał się bawiąc się moim sutkiem - Leży nagi pode mną i czeka aż skończę z tobą pieprzyć przez ten cholerny telefon.... i co? Czemu się teraz nie odzywasz?- Minhyuk ponownie zaśmiał się szyderczo, po czym westchnął - Ten wasz cały związek chyba wam nie wyjdzie. Wonho to maszynka do pieprzenia... zaliczył połowę facetów w tym mieście, a ty miałeś być jego następną ofiarą.
- Minhyuk dość!! Kihyun, nie wierz mu, on jest chory!
- Ta... dobra Kihyunnie muszę kończyć... nie mogę pozwolić żeby mój skarb na mnie czekał.

~c.d.n.
----------------------------------------------------------------------------------------------------------------------


2 komentarze:

  1. MINHYUK DZIECKO POJEBAŁO CIĘ

    OdpowiedzUsuń
  2. O fuck co czekaj nie nie rozumiem ALE SIĘ SPODZIEWAŁAM! Bosz, tyle się tu dzieje, na początku chciałam nawet kobicować Minhyukowi, a tu jeb: jednak jestem sadystycznym psycholem z obsesją, wskakuj mi do łożka! Uff, za.dużo emocji... czekam na dalsze części, bo zapowiadają się niezłe dramy ❤

    OdpowiedzUsuń