Nigdy w życiu nie miałem tak gwałtownej pobudki jak podczas tamtej nocy i z pewnością zapamiętam ją na długi czas. Poczułem jak ktoś bardzo mocno potrząsa mnie za ramiona. Nie miałem pojęcia co się dzieje. Towarzyszył mi ogromny ból głowy, ale nie tylko. Bolał mnie żołądek, ramiona, nogi, nawet pośladki. Do tego bardzo ciężko mi się oddychało, a obraz przed moimi oczami był lekko zamazany.
- Słyszysz mnie? - otworzyłem oczy, widząc nad sobą przestraszonego Wooseoka - Jinho..
- Mmm... słyszę.
- Boże, jaka ulga. - chłopak ciężko odetchnął, siadając obok mnie. Po chwili ukrył twarz w dłoniach, starając się uspokoić. Od razu zauważyłem, że targa nim masa emocji.
- Wooseok. - chciałem przetrzeć twarz dłonią, jednak gdy najechałem na nos, poczułem pod nim zaschniętą krew, która automatycznie mnie obudziła - Co... co to jest? - usiadłem czując jak uderza we mnie fala zimna. Dopiero wtedy zorientowałem się, że jestem nagi... dlaczego do cholery? Dlaczego niczego nie pamiętam? Czemu leciała mi krew z nosa? - Co się stało? - chłopak milczał. Mimo panującego w pokoju mroku, widziałem, że jest całkowicie nagi... co my robiliśmy? - Powiedz coś wreszcie. - przekręciłem się na bok czując okropny ścisk żołądka. Dawno nie czułem się tak paskudnie... zupełnie jak wrak człowieka. Jakby ktoś mnie przemielił, zjadł i zwrócił z powrotem. Moją uwagę przykuła szafka nocna pobrudzona białym proszkiem i kilkoma, pustymi woreczkami. Do tego leżało na niej opakowanie prezerwatyw, a na ziemi leżały zużyte trzy... Nie wierzę, że to zrobiliśmy - Wooseok...
- Chyba przegięliśmy.
- Ale... - usiadłem gwałtownie obok mojego chłopaka, wbijając w niego wzrok - Jak.. dlaczego niczego nie pamiętam?
- Przesadziliśmy z prochami... też ledwo kojarzę co się działo. Dobrze, że po koce braliśmy lżejsze prochy, bo by nas przekręciło. - burknął, sięgając po bokserki, po czym wstał z łóżka, by je założyć - W ogóle nie powinieneś niczego brać..
- Jakie to ma teraz znaczenie? - ma i to ogromne, ale nie chcę wpędzać go w poczucie winy.
- Nie pozwolę żebyś brał to gówno. Jestem skończonym idiotą, że ci na to pozwoliłem.
- Przestań, proszę cię. - owinąłem się dokładnie kołdrą, wstając z łóżka. W momencie, gdy stanąłem na ziemi, poczułem duże zawroty głowy, jednak starałem się mimo wszystko nad nimi zapanować.
- Połóż się.
- Wooseok. - podszedłem do bruneta, uważnie mu się przyglądając - My... kochaliśmy się?
- Na to wygląda.. - miałem ochotę się rozpłakać. Zawsze chciałem pamiętać ten moment. Mówi się, że takie rzeczy jak pierwszy raz, pamięta się całe życie. A ja... ja czasu już nie cofnę. Absolutnie nie żałuję tego, że kochałem się właśnie z nim. Boli mnie to, że odbyło się to po masie dragów, których zawsze bałem się jak ognia, bez krzty jakiejkolwiek świadomości. Chciałbym wtedy widzieć jego twarz, czuć jego bliskość, czuć, jak relacje między nami się zacieśniają... Zawsze byłem ciekaw jakie to uczucie. Jak to jest, jak idzie się do łóżka z osobą, którą się kocha, a my... My załatwiliśmy sprawę jak zwierzęta. Czuję się z tym koszmarnie - Przepraszam. - usiadłem bezwładnie na łóżku, starając się pozbierać myśli. Chciałem się rozpłakać. Wpatrywałem się w szafkę nocną, czując się jak degenerat i skończony śmieć. Dlaczego wziąłem to gówno? Co mnie podkusiło do cholery?
- Nie wiem, co powiedzieć.
- Ubierz się... jest tu strasznie zimno. - Wooseok wręczył mi swoje luźne ubrania, po czym zajął się ładnym ułożeniem mojego szkolnego mundurka na jego krześle. Ewidentnie nie miał pojęcia, jak się zachować. Podobnie z resztą jak ja. Narzuciłem na siebie jego rzeczy, sięgając po telefon, na którym widniała 3 w nocy i kilka nieodebranych połączeń od rodziców.
<- Po szkole poszedłeś do Wooseoka, prawda? Odezwij się skarbie.
Mama wysłała mi tego sms'a około 22. Odpisałem jej jak najszybciej, gdzie jestem, po czym odłożyłem telefon, wstając z łóżka.
- Chodź tu. - chłopak zwilżył chusteczkę, wycierając delikatnie mój nos. Wziąłem aż tyle, że dostałem krwotoku? Boję się, że coś mi się teraz stanie..
- Wooseok..
- Hm?
- Nic mi nie będzie?
- Nie... mam nadzieję, że nie.
- A.. - przełknąłem z trudem ślinę, unosząc na niego wzrok - Nasz seks... pamiętasz go?
- Niestety nie.. - westchnąłem, odwracając powoli głowę - Znaczy... pamiętam, że zaproponowałeś mi seks... potem chciałeś kolejną działkę. Mówiłeś, że dla odwagi.. Wciągnąłem z tobą i... dalej niczego nie pamiętam.
- Ty... pozwoliłeś na to?
- Jinho..
- To było dla mnie tak ważne..
- Dla mnie też, okej? Dla mnie też. - spojrzałem na niego ze łzami w oczach. Nie wierzę, że nie będę miał szansy już tego powtórzyć - Chciałem pamiętać to jak... chciałem to pamiętać, ale zawaliłem. Nie zawsze jest tak, jak tego chcemy... niestety.
- Świetnie.. - pociągnąłem nosem, odwracając się tyłem do chłopaka. Nie chciałem okazywać przy nim emocji. Nie chciałem, by widział, jak bardzo mnie to boli, ale nie wytrzymałem. Emocje w tym momencie wygrały.
- Proszę cię, nie miej do mnie pretensji... byłem pod wpływem tak samo, jak ty.
- Nie mam pretensji do ciebie... Jestem wściekły na siebie.
- Jinho, stało się..
- Trzy gumki? To co my kuźwa robiliśmy?
- Chodź. - Wooseok przytulił mnie, całując mnie w głowę - Przepraszam. - chciałem go pocałować, ale wtedy usłyszałem głośne trzaśnięcie drzwi, na dźwięk których aż podskoczyłem - Nie bój się... to mój ojciec.
- Wrócił tak późno?
- Późno? Nie wiem co się stało, że wrócił dzisiaj tak wcześnie. - westchnął, głaszcząc mnie po plecach - Połóż się do łóżka, okej? Zaraz przyjdę i porozmawiamy.
- Dokąd idziesz?
- Muszę go położyć... pieprzony menel nie trafi nawet do łóżka. - burknął wychodząc z pokoju. Czuję się strasznie dziwnie. Z jednej strony nienawidzę siebie... z drugiej nie mogę uwierzyć w to, że Wooseok na to wszystko pozwolił... z jeszcze innej strony, nie mogę pojąć tego, jak mogłem spróbować narkotyków. To wstrętne.. naprawdę brzydzę się samym sobą. Zamknąłem cicho drzwi, klękając obok łóżka, pod którym mój chłopak trzyma pudełko z prochami. Wyjąłem je i trzęsącymi się dłońmi zacząłem upychać do mojego plecaka. Chciałem się ich pozbyć. Chciałem by wraz z nimi odeszły wszystkie złe wspomnienia tego, co robiliśmy. Przede wszystkim chciałem, by mój chłopak przestał brać to cholerstwo, a wiedziałem, że to jest jedyny sposób, by się tego podjął. Wcisnąłem puste już pudełko pod łóżko, starając się uspokoić. Ta noc to jakiś koszmar, który kosztował mnie bardzo dużo nerwów i stresu.
- Odpieprz się gówniarzu! - usłyszałem krzyk ojca Wooseoka, po którym nastąpiło dość mocne uderzenie. Wybiegłem z pokoju jak poparzony. Gdy wszedłem do salonu, w którym zwykle spał jego ojciec, ujrzałem leżącego na ziemi chłopaka i stojącego nad nim mężczyznę. Gdy mnie zobaczył, otworzył szeroko oczy, błądząc wzrokiem między mną a swoim synem - Co to kurwa... a ty kto? - nie miałem ochoty z nim dyskutować. Kucnąłem obok mojego chłopaka, pomagając mu wstać. Był jeszcze odurzony narkotykami, przez co łatwiej tracił kontrolę nad koordynacją.
- Wstawaj.
- Poradzę sobie. - brunet wstał, zerkając na mnie kątem oka - Idź do pokoju.
- Ale..
- Idź.
- Co to za dzieciak?! - warknął przepitym głosem jego ojciec, robiąc krok w moim kierunku. Bardzo chciałbym stanąć w jego obronie, ale nie potrafię. To środowisko mnie przeraża... jego ojciec mnie przeraża... sytuacja, która miała miejsce poprzedniego dnia również bardzo wpłynęła na moje samopoczucie.. Ten dzień to koszmar, przysięgam.
- Połóż się już spać. Jesteś nawalony jak świnia.
- Lubię pić!
- Tato, proszę cię. - chłopak podszedł do mężczyzny, po czym jakby nigdy nic, złapał go w talii, sadzając go na kanapie - Uspokój się.
- Dużo wypiłem.
- No dużo, dużo... a teraz pora spać. - Wooseok zerknął na mnie, po czym wskazał na stojący w kącie pokoju fotel - Podasz mi koc?
- Tak. - chłopak położył swojego ojca, po czym nakrył go kocem, głęboko wzdychając.
- Śpij. - jak on się o niego troszczy.. Znów dostał od niego w twarz. Zamiast zostawić go na pastwę losu, zajął się nim i położył go spać.. Patrząc na jego zaczerwienioną twarz, znowu miałem ochotę się rozpłakać. Kiedy jego koszmar się skończy? Miałem wyprowadzać go na prostą, a mam wrażenie, że dzisiejszego dnia ściągnąłem go na dno jeszcze bardziej...
*
Zostałem u Wooseoka na noc. Było to dla mnie niezwykle niezręczne... dlaczego? Leżeliśmy obok siebie, nie zamieniając ze sobą ani jednego słowa, nie potrafiliśmy. Nie mówiliśmy o sytuacji z jego ojcem, nie rozmawialiśmy o tym, że się kochaliśmy, o narkotykach... Leżeliśmy w całkowitej ciszy, wsłuchując się jedynie w nasze oddechy i tykanie zegara. Na drugi dzień, z samego rana, powiedziałem mu, że rodzice z pewnością się o mnie martwią i powinienem już wracać do domu. Boję się, że wydarzenie z ostatniej nocy mocno wpłynie na naszą znajomość. Do tego mój plecak szkolny wypełniony był woreczkami z przeróżnymi narkotykami. Niosąc je do domu, mocno bijące serce rozsadzało moją klatkę piersiową, a lekko sparaliżowane stresem nogi, odmawiały mi posłuszeństwa. Przechodząc obok rzeki Han dotarło do mnie, że zaniesienie narkotyków do domu to fatalny pomysł. Jakby mój ojciec przekopał mi plecak, na pewno by się domyślił, że prochy należą do Wooseoka. Jestem pewien, że by go wtedy zniszczył... Wskoczyłem za bramki zabezpieczające, kierując się w stronę mostu. Chciałem pozbyć się tego wszystkiego tak, by nikt mnie nie przyłapał. Na szczęście było dość wcześnie i większość ludzi szła w tym momencie do pracy i szkoły.. Han był niemalże pusty. Gdy wszedłem pod jeden z mostów, rozejrzałem się nerwowo dookoła, zdejmując z ramion plecak.
- W co ja się wpakowałem.. - otworzyłem przegrodę, wyrzucając nerwowo woreczki do wody, kiedy usłyszałem za sobą niski, męski głos.
- Stój gnojku. - przysięgam, że byłem bliski zawału. Stanąłem na baczność, odwracając się powoli w kierunku głosu - Co tam masz? - ujrzałem przed sobą trzech, bezdomnych mężczyzn.. na oko koło 40-stki.
- Ja... to nie moje..
- Chcesz się tego pozbyć?
- Nie, ja..
- Daj nam to. - jeden z mężczyzn podszedł do mnie, łapiąc mnie bardzo mocno za rękę.
- Puść mnie, człowieku. - syknąłem z przerażeniem, wyrywając przy tym dłoń - Nikomu tego nie dam.
- Przed chwilą to wyrzucałeś!
- Nikt nie powinien mieć z tym styczności. - mówiąc to, wrzuciłem kolejne woreczki do wody, co spotkało się z ogromną agresją bezdomnych.
- Powiedziałem, że masz nam to oddać! - jeden z nich pchnął mnie na kamienie. Uderzyłem twarzą o jeden z nich, czując ból w okolicy wargi... znów ją rozbiłem. Złapałem odruchowo za plecak, chcąc zasłonić nim twarz, jednak wtedy poczułem silne kopnięcie w brzuch.
- Pieprzony gówniarz.
- Zostawcie mnie!
- Dawaj to. - jeden z mężczyzn wyrwał plecak z moich rąk, pospiesznie go opróżniając. Bałem się. Bałem się tak bardzo, że nie mogłem nawet się ruszyć. Ostatnie dni mojego życia to istny koszmar, który każdego dnia wykańcza mnie coraz bardziej. Mój ojciec, ojciec Wooseoka, nieplanowany seks, prochy, opuszczanie lekcji... mam już tego dość.
- To wszystko?
- Ta.. - oberwałem plecakiem w twarz, słysząc nad sobą śmiech bezdomnych - Na drugi raz bądź grzeczniejszy.
- Dupek. - jedyne o czym myślałem w tym momencie to Wooseok. Chciałem się z nim teraz skontaktować, ale nie mogłem. Jakby dowiedział się, że wyrzucałem jego towar, by się wściekł. W sumie to nawet boję się myśleć jak zareaguje, kiedy zobaczy, że narkotyki zniknęły. Potrzebuję się zresetować i zapomnieć o tym wszystkim choć na chwilę. Gdybym tak bardzo nie kochał Wooseoka, dawno uciekłbym z tego świata.
- W co ja się wpakowałem.. - otworzyłem przegrodę, wyrzucając nerwowo woreczki do wody, kiedy usłyszałem za sobą niski, męski głos.
- Stój gnojku. - przysięgam, że byłem bliski zawału. Stanąłem na baczność, odwracając się powoli w kierunku głosu - Co tam masz? - ujrzałem przed sobą trzech, bezdomnych mężczyzn.. na oko koło 40-stki.
- Ja... to nie moje..
- Chcesz się tego pozbyć?
- Nie, ja..
- Daj nam to. - jeden z mężczyzn podszedł do mnie, łapiąc mnie bardzo mocno za rękę.
- Puść mnie, człowieku. - syknąłem z przerażeniem, wyrywając przy tym dłoń - Nikomu tego nie dam.
- Przed chwilą to wyrzucałeś!
- Nikt nie powinien mieć z tym styczności. - mówiąc to, wrzuciłem kolejne woreczki do wody, co spotkało się z ogromną agresją bezdomnych.
- Powiedziałem, że masz nam to oddać! - jeden z nich pchnął mnie na kamienie. Uderzyłem twarzą o jeden z nich, czując ból w okolicy wargi... znów ją rozbiłem. Złapałem odruchowo za plecak, chcąc zasłonić nim twarz, jednak wtedy poczułem silne kopnięcie w brzuch.
- Pieprzony gówniarz.
- Zostawcie mnie!
- Dawaj to. - jeden z mężczyzn wyrwał plecak z moich rąk, pospiesznie go opróżniając. Bałem się. Bałem się tak bardzo, że nie mogłem nawet się ruszyć. Ostatnie dni mojego życia to istny koszmar, który każdego dnia wykańcza mnie coraz bardziej. Mój ojciec, ojciec Wooseoka, nieplanowany seks, prochy, opuszczanie lekcji... mam już tego dość.
- To wszystko?
- Ta.. - oberwałem plecakiem w twarz, słysząc nad sobą śmiech bezdomnych - Na drugi raz bądź grzeczniejszy.
- Dupek. - jedyne o czym myślałem w tym momencie to Wooseok. Chciałem się z nim teraz skontaktować, ale nie mogłem. Jakby dowiedział się, że wyrzucałem jego towar, by się wściekł. W sumie to nawet boję się myśleć jak zareaguje, kiedy zobaczy, że narkotyki zniknęły. Potrzebuję się zresetować i zapomnieć o tym wszystkim choć na chwilę. Gdybym tak bardzo nie kochał Wooseoka, dawno uciekłbym z tego świata.
*
Nie poszedłem tamtego dnia do szkoły, za bardzo się bałem. Stwierdziłem, że pójdę do niej dopiero następnego dnia. Potrzebowałem namiastki powrotu do normalności, a cały dzień spędzony w szkole mi to zapewniał.
Stałem przy swojej szkolnej szafce, chowając do niej podręczniki, kiedy usłyszałem obok siebie Hongseoka.
- Hej..
- Cześć. - burknąłem beznamiętnie, nie odrywając się od swojego zadania.
- Znowu nie było cię w szkole.
- Tak wyszło.
- Masz rozbitą wargę w drugim miejscu.
- To nic.
- To nic... wiedziałem, że znajomość z Wooseokiem to same kłopoty.
- To nie jego wina.
- On cię tak załatwił?
- Słucham? - spojrzałem na przyjaciela, nie mogąc uwierzyć w to, co słyszę - Nie zapędzasz się?
- Kiedy wreszcie powiesz mi prawdę?
- Jaką prawdę?
- O tobie i Wooseoku... Leje cię, a ty się go panicznie boisz i dlatego nic nie mówisz.
- To nie on..
- Znowu ojciec? - zamknąłem gwałtownie szafkę, spoglądając na kolegę.
- Hongseok, ty nie masz swoich spraw, którymi mógłbyś się zająć?
- Że co?
- Odczep się, okej?
- Boże, co się z tobą człowieku dzieje? Martwię się, nie rozumiesz tego?
- To przestań... Przestań, błagam cię. - warknąłem, narzucając plecak na ramię - Poradzę sobie. - ruszyłem w kierunku schodów, prowadzących do sal, w których mam zajęcia, jednak wtedy usłyszałem za plecami donośny głos mojego chłopaka.
- Jinho, stój! - nie miałem pojęcia co robić. Kalać się przed nim, przepraszać i błagać o wybaczenie? Czy spokojnie tłumaczyć, że zrobiłem to dla jego dobra?
- Woos... - zostałem pchnięty na ziemię, co automatycznie wytrąciło mnie z rytmu. Byłem w szoku. Wooseok usiadł na mnie okrakiem, łapiąc mnie za koszulę.
- Gdzie one są?!
- Nie krzycz. - wydusiłem przez ściśnięte gardło, nie mogąc uwierzyć w to, że mój chłopak chce mnie skrzywdzić.
- Mów, bo nie ręczę za siebie!
- Przestań mnie szarpać.
- Dlaczego je zabrałeś?! Masz pojęcie, co zrobiłeś?! - widziałem, że wokół nas gromadzi się coraz więcej zaciekawionych uczniów. Czułem się bardzo upokorzony przez zaistniałą sytuację, ale jeszcze bardziej bolało mnie to, co właśnie zrobił Wooseok.
- Puść, porozmawiajmy. - i wtedy stało się coś, czego tak bardzo się bałem. Olbrzym zamachnął się, chcąc uderzyć mnie w twarz. Zacisnąłem powieki, przekręcając głowę na bok, jakby to miało niby w czymś pomóc, jednak nie poczułem uderzenia.. Zerknąłem na chłopaka, widząc jak opuszcza powoli rękę... zachował jeszcze resztki rozumu - Wooseok..
- Zejdź z niego i to w tej chwili! - wśród zbiegowiska nie zabrakło też dyrektora - Wooseok, zejdź z niego, słyszysz? - brunet puścił mnie, wstając bardzo leniwie. Zaraz po tym znalazł się przy mnie Hongseok, który pomógł mi wstać - Myślałem, że zmądrzałeś, ale widzę, że się pomyliłem. - mój chłopak jednak w ogóle nie przejął się tym, co mówił dyrektor. Nie odrywając ode mnie wzroku, wymierzył we mnie palcem, głęboko przy tym oddychając.
- Dlaczego mi je zabrałeś?
- Zrobiłem to dla twojego dobra. Boję się o ciebie, rozumiesz? - wiem, jak to brzmi. Z resztą... słyszałem, jak ludzie wokół nas zaczynają szeptać, że coś na pewno między nami jest. W końcu kolega koledze nie mówi normalnie takich rzeczy - Chcę dla ciebie dobrze..
- Dobrze? Oni mnie za to zabiją... Zabiją, rozumiesz?! Mnie, mojego ojca i ciebie! I ty to nazywasz dobrem?! - na korytarzu zapadła cisza. Nawet dyrektor i nauczyciele zamilkli, wsłuchując się w to, co mamy do powiedzenia. Zamarłem... jak to zabiją? I dlaczego właśnie mnie? O co w tym wszystkim do cholery jasnej chodzi?
- Ale... ale o czym ty mówisz? Mówiłeś, że to wszystko jest twoje..
- A co ci miałem powiedzieć? Że diluję?
- Zamknij się. - syknąłem, czując cisnące się do oczu łzy. Na korytarzu zapanował gwar. W końcu kilku nauczycieli obudziło się, starając się rozgonić uczniów - Co ty... okłamałeś mnie?
- Powiedziałem ci to, co chciałeś usłyszeć. Nie chciałem cię rozczarować po raz kolejny..
- Nienawidzę kłamstwa Wooseok.. Zawsze wolę usłyszeć nawet najgorszą prawdę niż zostać okłamanym.
- Wooseok, proszę za mną. - powiedział dyrektor, łapiąc go za ramię.
- Powiedz mi, gdzie są te prochy.
- Pływają w Han... a druga część jest w rękach bezdomnych. Pobili mnie, żeby mi je zabrać. - wytarłem pospiesznie spływającą po policzku łzę, czując, że za moment wybuchnę - Zrobiłem to wszystko dla ciebie.
- Co? Kto cię pobił?
- A jakie to ma teraz znaczenie? Przed chwilą sam podniosłeś na mnie rękę.
- To koniec twojej kariery w tej szkole... proszę do mojego gabinetu.
- Idę z wami. - dlaczego nadal chcę go bronić? Czemu tak bardzo zależy mi na tym, by był kimś? By był bezpieczny? Żeby w końcu zaczął żyć jak normalny nastolatek? Żeby przejmował się tym, że nie wie, co nałożyć na imprezę, a nie rachunkami, pijanym wiecznie ojcem i walką o przetrwanie...
- Z tobą Jinho też będę chciał porozmawiać, ale na osobności.
- Nie, ja muszę być przy Wooseoku.
- Poradzi sobie bez ciebie.
- On nie chciał... Pan zna jego sytuację.
- Jinho, daj spokój. - Hongseok chwycił mnie w talii, odciągając mnie lekko na bok - Chodź.
- Proszę go nie karać.
- Zajmij się nim, Hongseok. - burknął Wooseok, idąc potulnie z dyrektorem do jego gabinetu. Nie mogę uwierzyć w to, co się właśnie stało. Byłem wściekły na Wooseoka za to, że wygadał się przed dyrekcją i nauczycielami, że diluje. Rozumiem, że był wściekły, ale żeby tak się wkopać? Przecież już po nim. Dyrektor nie da mu na pewno żadnej ulgi, a jestem pewien, że jego sytuacja rodzinna na pewno nie interesuje mężczyzny.
- Jinho..
- Jak ja mam mu pomóc? - szepnąłem, czując mokrą od łez twarz. Nie interesowało mnie to, że będę teraz na językach wszystkich... że też mogę mieć przez to kłopoty, miałem to gdzieś.. Nie liczyło się dla mnie nic innego, niż dobro mojego chłopaka - Miałem go wspierać, a na każdym kroku daję dupy..
- Jinho, nie myśl o nim. On za to odpowie..
- Nadal nic nie rozumiesz.
- Rozumiem, że się zakochałeś, ale... Boże, dlaczego nic mi nie powiedziałeś o dragach? Jeszcze mógł wciągnąć w to ciebie.. I prawie mu się to udało.
- Puść mnie, proszę.
- Nie bądź na mnie zły.
- Nie jestem. Chcę po prostu pobyć sam.
- Ale lekcje..
- Mam je głęboko w dupie. - rzuciłem przyjacielowi pełne bólu spojrzenie, po czym ruszyłem w kierunku głównych drzwi szkoły. Musiałem wyjść na dwór by odetchnąć. Było mi słabo przez nadmiar emocji. Zacząłem się teraz zastanawiać, czy Wooseok rzeczywiście mnie kocha, skoro skłonny był mnie uderzyć. Do tego sprawa z narkotykami. Co będzie jak go zamkną? Chociaż nie, jest za młody... A co jeśli ci dilerzy rzeczywiście będą chcieli go zabić? I jeszcze to kłamstwo... Mam ochotę wyklinać tą sytuację, wyżyć się na czymś, upić się i na moment o tym zapomnieć... Wiem jednak, że muszę wziąć się w garść, zacisnąć zęby i mu pomóc, tylko jak? Naprawdę nie mam już pomysłów.
- Kiedy wreszcie powiesz mi prawdę?
- Jaką prawdę?
- O tobie i Wooseoku... Leje cię, a ty się go panicznie boisz i dlatego nic nie mówisz.
- To nie on..
- Znowu ojciec? - zamknąłem gwałtownie szafkę, spoglądając na kolegę.
- Hongseok, ty nie masz swoich spraw, którymi mógłbyś się zająć?
- Że co?
- Odczep się, okej?
- Boże, co się z tobą człowieku dzieje? Martwię się, nie rozumiesz tego?
- To przestań... Przestań, błagam cię. - warknąłem, narzucając plecak na ramię - Poradzę sobie. - ruszyłem w kierunku schodów, prowadzących do sal, w których mam zajęcia, jednak wtedy usłyszałem za plecami donośny głos mojego chłopaka.
- Jinho, stój! - nie miałem pojęcia co robić. Kalać się przed nim, przepraszać i błagać o wybaczenie? Czy spokojnie tłumaczyć, że zrobiłem to dla jego dobra?
- Woos... - zostałem pchnięty na ziemię, co automatycznie wytrąciło mnie z rytmu. Byłem w szoku. Wooseok usiadł na mnie okrakiem, łapiąc mnie za koszulę.
- Gdzie one są?!
- Nie krzycz. - wydusiłem przez ściśnięte gardło, nie mogąc uwierzyć w to, że mój chłopak chce mnie skrzywdzić.
- Mów, bo nie ręczę za siebie!
- Przestań mnie szarpać.
- Dlaczego je zabrałeś?! Masz pojęcie, co zrobiłeś?! - widziałem, że wokół nas gromadzi się coraz więcej zaciekawionych uczniów. Czułem się bardzo upokorzony przez zaistniałą sytuację, ale jeszcze bardziej bolało mnie to, co właśnie zrobił Wooseok.
- Puść, porozmawiajmy. - i wtedy stało się coś, czego tak bardzo się bałem. Olbrzym zamachnął się, chcąc uderzyć mnie w twarz. Zacisnąłem powieki, przekręcając głowę na bok, jakby to miało niby w czymś pomóc, jednak nie poczułem uderzenia.. Zerknąłem na chłopaka, widząc jak opuszcza powoli rękę... zachował jeszcze resztki rozumu - Wooseok..
- Zejdź z niego i to w tej chwili! - wśród zbiegowiska nie zabrakło też dyrektora - Wooseok, zejdź z niego, słyszysz? - brunet puścił mnie, wstając bardzo leniwie. Zaraz po tym znalazł się przy mnie Hongseok, który pomógł mi wstać - Myślałem, że zmądrzałeś, ale widzę, że się pomyliłem. - mój chłopak jednak w ogóle nie przejął się tym, co mówił dyrektor. Nie odrywając ode mnie wzroku, wymierzył we mnie palcem, głęboko przy tym oddychając.
- Dlaczego mi je zabrałeś?
- Zrobiłem to dla twojego dobra. Boję się o ciebie, rozumiesz? - wiem, jak to brzmi. Z resztą... słyszałem, jak ludzie wokół nas zaczynają szeptać, że coś na pewno między nami jest. W końcu kolega koledze nie mówi normalnie takich rzeczy - Chcę dla ciebie dobrze..
- Dobrze? Oni mnie za to zabiją... Zabiją, rozumiesz?! Mnie, mojego ojca i ciebie! I ty to nazywasz dobrem?! - na korytarzu zapadła cisza. Nawet dyrektor i nauczyciele zamilkli, wsłuchując się w to, co mamy do powiedzenia. Zamarłem... jak to zabiją? I dlaczego właśnie mnie? O co w tym wszystkim do cholery jasnej chodzi?
- Ale... ale o czym ty mówisz? Mówiłeś, że to wszystko jest twoje..
- A co ci miałem powiedzieć? Że diluję?
- Zamknij się. - syknąłem, czując cisnące się do oczu łzy. Na korytarzu zapanował gwar. W końcu kilku nauczycieli obudziło się, starając się rozgonić uczniów - Co ty... okłamałeś mnie?
- Powiedziałem ci to, co chciałeś usłyszeć. Nie chciałem cię rozczarować po raz kolejny..
- Nienawidzę kłamstwa Wooseok.. Zawsze wolę usłyszeć nawet najgorszą prawdę niż zostać okłamanym.
- Wooseok, proszę za mną. - powiedział dyrektor, łapiąc go za ramię.
- Powiedz mi, gdzie są te prochy.
- Pływają w Han... a druga część jest w rękach bezdomnych. Pobili mnie, żeby mi je zabrać. - wytarłem pospiesznie spływającą po policzku łzę, czując, że za moment wybuchnę - Zrobiłem to wszystko dla ciebie.
- Co? Kto cię pobił?
- A jakie to ma teraz znaczenie? Przed chwilą sam podniosłeś na mnie rękę.
- To koniec twojej kariery w tej szkole... proszę do mojego gabinetu.
- Idę z wami. - dlaczego nadal chcę go bronić? Czemu tak bardzo zależy mi na tym, by był kimś? By był bezpieczny? Żeby w końcu zaczął żyć jak normalny nastolatek? Żeby przejmował się tym, że nie wie, co nałożyć na imprezę, a nie rachunkami, pijanym wiecznie ojcem i walką o przetrwanie...
- Z tobą Jinho też będę chciał porozmawiać, ale na osobności.
- Nie, ja muszę być przy Wooseoku.
- Poradzi sobie bez ciebie.
- On nie chciał... Pan zna jego sytuację.
- Jinho, daj spokój. - Hongseok chwycił mnie w talii, odciągając mnie lekko na bok - Chodź.
- Proszę go nie karać.
- Zajmij się nim, Hongseok. - burknął Wooseok, idąc potulnie z dyrektorem do jego gabinetu. Nie mogę uwierzyć w to, co się właśnie stało. Byłem wściekły na Wooseoka za to, że wygadał się przed dyrekcją i nauczycielami, że diluje. Rozumiem, że był wściekły, ale żeby tak się wkopać? Przecież już po nim. Dyrektor nie da mu na pewno żadnej ulgi, a jestem pewien, że jego sytuacja rodzinna na pewno nie interesuje mężczyzny.
- Jinho..
- Jak ja mam mu pomóc? - szepnąłem, czując mokrą od łez twarz. Nie interesowało mnie to, że będę teraz na językach wszystkich... że też mogę mieć przez to kłopoty, miałem to gdzieś.. Nie liczyło się dla mnie nic innego, niż dobro mojego chłopaka - Miałem go wspierać, a na każdym kroku daję dupy..
- Jinho, nie myśl o nim. On za to odpowie..
- Nadal nic nie rozumiesz.
- Rozumiem, że się zakochałeś, ale... Boże, dlaczego nic mi nie powiedziałeś o dragach? Jeszcze mógł wciągnąć w to ciebie.. I prawie mu się to udało.
- Puść mnie, proszę.
- Nie bądź na mnie zły.
- Nie jestem. Chcę po prostu pobyć sam.
- Ale lekcje..
- Mam je głęboko w dupie. - rzuciłem przyjacielowi pełne bólu spojrzenie, po czym ruszyłem w kierunku głównych drzwi szkoły. Musiałem wyjść na dwór by odetchnąć. Było mi słabo przez nadmiar emocji. Zacząłem się teraz zastanawiać, czy Wooseok rzeczywiście mnie kocha, skoro skłonny był mnie uderzyć. Do tego sprawa z narkotykami. Co będzie jak go zamkną? Chociaż nie, jest za młody... A co jeśli ci dilerzy rzeczywiście będą chcieli go zabić? I jeszcze to kłamstwo... Mam ochotę wyklinać tą sytuację, wyżyć się na czymś, upić się i na moment o tym zapomnieć... Wiem jednak, że muszę wziąć się w garść, zacisnąć zęby i mu pomóc, tylko jak? Naprawdę nie mam już pomysłów.
*
Bardzo źle znoszę ostatnie dni. Ostatni raz, gdy byłem w szkole, gdy doszło do kłótni między mną a Wooseokiem, widziałem, jak chłopaka zabiera policja. Poczułem w tamtym momencie, że przegrałem. Że to, przed czym tak bardzo broniłem mojego chłopaka, właśnie go pokonało. Zawiodłem... Mam do siebie ogromne pretensje i żal, ale tak naprawdę wciąż jestem dzieckiem... niewiele mogę zrobić, mimo że bardzo się staram. Jestem beznadziejny..
W momencie, w którym widziałem, jak Wooseok prowadzony jest do samochodu jak największy kryminalista, serce pękło mi na tysiące kawałków. To wszystko było moją winą. Gdybym nie zabrał mu tych przeklętych narkotyków, nic takiego nie miałoby miejsca. Prosiłem policję, by nic mu nie zrobiła, błagałem dyrektora, przepraszałem Wooseoka, a on? Przed wejściem do auta pocałował mnie w czoło, lekko się przy tym uśmiechając, to wszystko. Czuję tego buziaka do tej pory i za każdym razem jak o tym pomyślę, czuję jak rozpadam się na setki kawałków. Każdego wieczoru jak kładę się do łóżka nie myślę o niczym innym, tylko o tym, że chciałbym być teraz z nim, przytulać się do niego... robić cokolwiek. Wooseok nie odbiera ode mnie telefonu, nie odpisuje na moje wiadomości, całkowicie mnie ignoruje, a ja nie wiem, czy jest w areszcie, czy jest na mnie wściekły, czy rzeczywiście dorwali go dilerzy.
- Synek.. - nawet nie drgnąłem. Od paru dni nie ruszam się z łóżka, opuszczam szkołę... Rodzice o niczym nie wiedzą. Bałem się im o wszystkim powiedzieć, zwłaszcza ojcu - Jinho, wszystko w porządku? Hej.. - mama usiadła na łóżku, głaszcząc mnie po ramieniu - Musimy porozmawiać.
- O czym? - zapytałem ochrypniętym głosem, przekręcając się na plecy.
- O tobie.
- O mnie? Dlaczego?
- Bo dzieje się z tobą coś niedobrego. Bardzo się o ciebie martwię. - zamknąłem oczy, głęboko przy tym wzdychając - Pokłóciłeś się z Wooseokiem?
- Nie.
- Ktoś wam dokucza? Zakładam, że dzieciaki w tym wieku..
- Nie.. wszystko jest okej.
- Skarbie, nie jest okej... porozmawiaj ze mną.
- Nie chcę.
- Dlaczego?
- Bo cię zawiodę... bardzo zawiodę. - poczułem jak mama kładzie się obok mnie, łapiąc mnie za rękę.
- Jestem twoją matką i jestem w stanie znieść absolutnie wszystko.
- Wszystko?
- Wszystko... powiedz mi, co się stało. - spojrzałem na mamę, przełykając dość głośno ślinę.
- Nie wiem nawet od czego zacząć.
- Powiedz mi wszystko, co chcesz.
- W porządku... to... to chodzi o mnie i Wooseoka.
- Tak myślałam..
- On.. nasza historia jest strasznie skomplikowana, a... a ja zawiodłem po całej linii. Nie wiem, co mam robić.
- Jak się poznaliście? Wooseok mówił, że oprowadzałeś go po szkole.
- Bo tak było... ale potem... zaczęliśmy się ze sobą spotykać, kiedy przyłapałem go za szkołą. On... napadli na niego dilerzy..
- Kto?
- Dilerzy... Wooseok dilował, ale potem chciał z tym skończyć. Kłócił się wtedy z tymi facetami, że nie chce tego robić. Oni mnie zauważyli i... jakoś wtedy zaczęliśmy się ze sobą zadawać. Obiecałem sobie wtedy, że wyprowadzę go na prostą, że zrobię wszystko, żeby z tym skończył i żył normalnie i... po prostu dałem dupy..
- Jinho..
- Przepraszam. - oblizałem nerwowo wargi, czując napływające do oczu łzy - Kilka dni temu stało się coś, co bardzo wpłynęło na naszą znajomość i... boję się, że to koniec. - moja mama milczała. Czułem, że informacja dotycząca zajęcia mojego chłopaka, bardzo ją zaskoczyła... oczywiście w negatywny sposób. Dopiero po chwili wzięła głębszy oddech, głaszcząc mnie po głowie.
- Co się stało kilka dni temu?
- Błagam cię, nie bądź na mnie zła.
- Nie będę, obiecuję.
- My... urwałem się wtedy z lekcji, bo to było po kłótni z ojcem... Po tym jak powiedział, że chce przepisać mnie do innej szkoły. Chciałem porozmawiać z Wooseokiem i uciekliśmy z lekcji. Poszliśmy do niego, a... a jak powiedziałem mu o ojcu, to się wściekł. Bał się, że go zostawię i... wyciągnął spod łóżka pudło z narkotykami.. Mamo.. - pociągnąłem nosem, gwałtownie siadając. Mama usiadła za mną, głaszcząc mnie spokojnie po plecach. Mimo to czułem, że wie, co się stało - Naćpaliśmy się i poszedłem z nim do łóżka. - czułem się jak skończony idiota, ale z drugiej strony poczułem ulgę, że w końcu komuś o tym powiedziałem - Dlaczego ja ci o tym mówię... Boże, jaki wstyd.
- Coś ty narobił.. - szepnęła, mocno mnie przytulając. Zaskoczyła mnie... Myślałem, że zacznie krzyczeć, że za to oberwę, a ona mnie po prostu przytula.
- Przepraszam, jest mi tak wstyd.
- Daj mi chwilę.. - między nami zapadła cisza, która trwała przez kilka minut. Cały czas zastanawiałem się nad tym, co powie... co zrobi. Bardzo bałem się jej opinii.
- To nie wszystko..
- Słucham.
- Ja... na drugi dzień zabrałem mu te narkotyki i je wyrzuciłem.
- Dobrze zrobiłeś.
- Nie... Wooseok się wściekł, zaczął na mnie krzyczeć i... powiedział, że teraz ci dilerzy go zabiją... Od kilku dni nie mam z nim kontaktu i strasznie się o niego boję.
- Skarbie... polubiłam na początku tego chłopaka, ale to, czego się teraz o nim dowiedziałam..
- Mamo, on nie miał wyjścia, rozumiesz? Musiał dilować, żeby spłacać długi ojca. On nie ma tak dostatniego i spokojnego życia, jak ja.
- Rozumiem Jinho, ale..
- Powiedz mi, co ja mam zrobić. - spojrzałem na mamę, wpatrując się w jej zatroskane oczy - Jeśli ktoś mu coś zrobił, to nie daruję sobie tego.
- A co podpowiada ci serce?
- Żebym do niego pojechał i sprawdził, czy wszystko z nim w porządku.
- A rozum?
- Że powinienem posłuchać serca. - mama posłała lekki uśmiech w moim kierunku, spokojnie przy tym przytakując.
- Jedź i to sprawdź... ale obiecaj mi, że nie zrobisz niczego głupiego i od razu wrócisz do domu. Przyrzeknij mi to..
- Przyrzekam.
- Pojechać z tobą?
- Nie... lepiej nie. - wstałem z łóżka, pospiesznie zbierając się do wyjścia.
- Jinho, uważaj.
- Obiecuję.
Po około godzinie dotarłem pod dom Wooseoka. Pędziłem do niego jak głupi i w momencie wejścia na jego podwórko, czułem się jakbym miał wypluć płuca. Bez chwili namysłu zapukałem do drzwi. Czułem, że jakbym się dłużej nad tym zastanawiał, to mógłbym się wycofać.
- Czego? - drzwi otworzył mi ojciec chłopaka. Ukłoniłem się lekko, czując jak brakuje mi języka w buzi - O... ja cię znam.
- Tak, ja..
- Wooseoka nie ma.
- A... kiedy będzie?
- Nie wiem... jak wypuszczą go ze szpitala. - nogi się pode mną ugięły. Przytrzymałem się ściany, starając się unormować oddech.
- Ale..
- Dostał gówniarz nadzór kuratora, słyszałeś? Jeszcze tego nam kurwa brakowało.
- W jakim jest szpitalu?
- Tu, niedaleko.
- Ale... jak? Co się stało?
- A bo ja wiem... był nieprzytomny, obudził się.. chyba wczoraj.
- To pański syn! - nie wytrzymałem. Miałem ochotę udusić tego dupka gołymi rękoma - Naprawdę nie obchodzi pana to, co się z nim stało?!
- Nie drzyj ryja.. idź mi stąd.
- Pan nie powinien mieć pod opieką kawałka cegły... a co dopiero dziecka. - wydusiłem przez ściśnięte gardło, udając się pospiesznie w kierunku najbliższego szpitala. Byłem tak przerażony i sparaliżowany strachem, że o mały włos nie zemdlałem. Nie mam pojęcia, co się stało, ale najważniejsze, że się obudził. Mogę się jedynie domyślać, że dopadli go dilerzy, dla których pracował. Wszystko moja wina! Gdyby nie moja głupota, nie doszłoby do tego wszystkiego! Ciekawe, czy w ogóle Wooseok będzie w stanie ze mną porozmawiać. Czy będzie chciał ze mną rozmawiać. Muszę dowiedzieć się, co się z nim działo przez ostatnie dni... jak się czuje..
Wbiegłem do szpitala z ogromną zadyszką. Mimo to wytłumaczyłem jakiemuś lekarzowi, o co mi chodzi, a ten wskazał mi salę, w której leży mój chłopak. Przed wejściem do niej, bardzo bałem się tego, co w niej zastanę. Bałem się tego, co usłyszę... Wiedziałem jednak, że prędzej czy później taka rozmowa byłaby konieczna, a chyba wolę mieć to szybciej za sobą. Otworzyłem niepewnie drzwi, widząc stojące w sali łóżko i leżącego na nim, pobitego chłopaka, podpiętego do różnego rodzaju urządzeń. Jego wzrok nawet nie drgnął. Jego przekrwione oczy wbite były w sufit. W sali panowała cisza. Po jej ścianach odbijał się jedynie dźwięk przyrządów, które pomagały chłopakowi funkcjonować. Zagryzłem wargi, czując spływające po policzkach łzy... ten widok łamał mi serce - Wooseokie.. - podszedłem niepewnie do łóżka, po czym usiadłem obok niego. Jego twarz była sina... dosłownie. Wystające spod kołdry ręce również pokryte były siniakami i różnymi, zaszytymi już ranami - Co... co oni ci zrobili? - szepnąłem, łapiąc jego zimną dłoń. Chłopak milczał, jednak po chwili poczułem jak jego ręka zaciska się lekko na mojej - Przepraszam. Bardzo cię przepraszam Wooseok... gdybym tylko wiedział.. - cisza z jego strony była dla mnie bardzo niepokojąca. Mimo to chłopak przesunął kilkakrotnie kciukiem po mojej dłoni, nabierając przy tym więcej powietrza.
- Ty.. ty nie jesteś przy mnie bezpieczny. - szepnął, przenosząc na mnie zmęczony wzrok.
- Nie zaczynaj, nie teraz... błagam cię. - uniosłem jego dłoń, ostrożnie go w nią całując.
- To koniec. - poczułem jakby ktoś wbił mi nóż w plecy. Patrząc na jego stan zdrowia, nie chciałem urządzać w szpitalu histerii, ale to było silniejsze ode mnie.
- Co ty mówisz?
- Z nami koniec. - olbrzym zabrał rękę, wbijając ponownie wzrok w sufit - Idź już stąd.
- Wooseok, przestań! Przestań, słyszysz? Jak będzie z tobą lepiej to porozmawiamy i... wszystko sobie wyjaśnimy, będzie dobrze, obiecuję.
- Wyjdź już stąd Jinho... - szepnął, oblizując nerwowo wargi - Naprawdę nie chcę cię nigdy więcej widzieć.
~c.d.n.
----------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
- Coś ty narobił.. - szepnęła, mocno mnie przytulając. Zaskoczyła mnie... Myślałem, że zacznie krzyczeć, że za to oberwę, a ona mnie po prostu przytula.
- Przepraszam, jest mi tak wstyd.
- Daj mi chwilę.. - między nami zapadła cisza, która trwała przez kilka minut. Cały czas zastanawiałem się nad tym, co powie... co zrobi. Bardzo bałem się jej opinii.
- To nie wszystko..
- Słucham.
- Ja... na drugi dzień zabrałem mu te narkotyki i je wyrzuciłem.
- Dobrze zrobiłeś.
- Nie... Wooseok się wściekł, zaczął na mnie krzyczeć i... powiedział, że teraz ci dilerzy go zabiją... Od kilku dni nie mam z nim kontaktu i strasznie się o niego boję.
- Skarbie... polubiłam na początku tego chłopaka, ale to, czego się teraz o nim dowiedziałam..
- Mamo, on nie miał wyjścia, rozumiesz? Musiał dilować, żeby spłacać długi ojca. On nie ma tak dostatniego i spokojnego życia, jak ja.
- Rozumiem Jinho, ale..
- Powiedz mi, co ja mam zrobić. - spojrzałem na mamę, wpatrując się w jej zatroskane oczy - Jeśli ktoś mu coś zrobił, to nie daruję sobie tego.
- A co podpowiada ci serce?
- Żebym do niego pojechał i sprawdził, czy wszystko z nim w porządku.
- A rozum?
- Że powinienem posłuchać serca. - mama posłała lekki uśmiech w moim kierunku, spokojnie przy tym przytakując.
- Jedź i to sprawdź... ale obiecaj mi, że nie zrobisz niczego głupiego i od razu wrócisz do domu. Przyrzeknij mi to..
- Przyrzekam.
- Pojechać z tobą?
- Nie... lepiej nie. - wstałem z łóżka, pospiesznie zbierając się do wyjścia.
- Jinho, uważaj.
- Obiecuję.
Po około godzinie dotarłem pod dom Wooseoka. Pędziłem do niego jak głupi i w momencie wejścia na jego podwórko, czułem się jakbym miał wypluć płuca. Bez chwili namysłu zapukałem do drzwi. Czułem, że jakbym się dłużej nad tym zastanawiał, to mógłbym się wycofać.
- Czego? - drzwi otworzył mi ojciec chłopaka. Ukłoniłem się lekko, czując jak brakuje mi języka w buzi - O... ja cię znam.
- Tak, ja..
- Wooseoka nie ma.
- A... kiedy będzie?
- Nie wiem... jak wypuszczą go ze szpitala. - nogi się pode mną ugięły. Przytrzymałem się ściany, starając się unormować oddech.
- Ale..
- Dostał gówniarz nadzór kuratora, słyszałeś? Jeszcze tego nam kurwa brakowało.
- W jakim jest szpitalu?
- Tu, niedaleko.
- Ale... jak? Co się stało?
- A bo ja wiem... był nieprzytomny, obudził się.. chyba wczoraj.
- To pański syn! - nie wytrzymałem. Miałem ochotę udusić tego dupka gołymi rękoma - Naprawdę nie obchodzi pana to, co się z nim stało?!
- Nie drzyj ryja.. idź mi stąd.
- Pan nie powinien mieć pod opieką kawałka cegły... a co dopiero dziecka. - wydusiłem przez ściśnięte gardło, udając się pospiesznie w kierunku najbliższego szpitala. Byłem tak przerażony i sparaliżowany strachem, że o mały włos nie zemdlałem. Nie mam pojęcia, co się stało, ale najważniejsze, że się obudził. Mogę się jedynie domyślać, że dopadli go dilerzy, dla których pracował. Wszystko moja wina! Gdyby nie moja głupota, nie doszłoby do tego wszystkiego! Ciekawe, czy w ogóle Wooseok będzie w stanie ze mną porozmawiać. Czy będzie chciał ze mną rozmawiać. Muszę dowiedzieć się, co się z nim działo przez ostatnie dni... jak się czuje..
Wbiegłem do szpitala z ogromną zadyszką. Mimo to wytłumaczyłem jakiemuś lekarzowi, o co mi chodzi, a ten wskazał mi salę, w której leży mój chłopak. Przed wejściem do niej, bardzo bałem się tego, co w niej zastanę. Bałem się tego, co usłyszę... Wiedziałem jednak, że prędzej czy później taka rozmowa byłaby konieczna, a chyba wolę mieć to szybciej za sobą. Otworzyłem niepewnie drzwi, widząc stojące w sali łóżko i leżącego na nim, pobitego chłopaka, podpiętego do różnego rodzaju urządzeń. Jego wzrok nawet nie drgnął. Jego przekrwione oczy wbite były w sufit. W sali panowała cisza. Po jej ścianach odbijał się jedynie dźwięk przyrządów, które pomagały chłopakowi funkcjonować. Zagryzłem wargi, czując spływające po policzkach łzy... ten widok łamał mi serce - Wooseokie.. - podszedłem niepewnie do łóżka, po czym usiadłem obok niego. Jego twarz była sina... dosłownie. Wystające spod kołdry ręce również pokryte były siniakami i różnymi, zaszytymi już ranami - Co... co oni ci zrobili? - szepnąłem, łapiąc jego zimną dłoń. Chłopak milczał, jednak po chwili poczułem jak jego ręka zaciska się lekko na mojej - Przepraszam. Bardzo cię przepraszam Wooseok... gdybym tylko wiedział.. - cisza z jego strony była dla mnie bardzo niepokojąca. Mimo to chłopak przesunął kilkakrotnie kciukiem po mojej dłoni, nabierając przy tym więcej powietrza.
- Ty.. ty nie jesteś przy mnie bezpieczny. - szepnął, przenosząc na mnie zmęczony wzrok.
- Nie zaczynaj, nie teraz... błagam cię. - uniosłem jego dłoń, ostrożnie go w nią całując.
- To koniec. - poczułem jakby ktoś wbił mi nóż w plecy. Patrząc na jego stan zdrowia, nie chciałem urządzać w szpitalu histerii, ale to było silniejsze ode mnie.
- Co ty mówisz?
- Z nami koniec. - olbrzym zabrał rękę, wbijając ponownie wzrok w sufit - Idź już stąd.
- Wooseok, przestań! Przestań, słyszysz? Jak będzie z tobą lepiej to porozmawiamy i... wszystko sobie wyjaśnimy, będzie dobrze, obiecuję.
- Wyjdź już stąd Jinho... - szepnął, oblizując nerwowo wargi - Naprawdę nie chcę cię nigdy więcej widzieć.
~c.d.n.
----------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Przepraszam, że ficzki pojawiają się tak rzadko, ale mam teraz bardzo dużo pracy na uczelni i momentami nie jestem w stanie dodać kolejnej części. ;;
Jak tylko znajdziesz moment to pisz ile wlezie bo to mnie tak wciągnęło... Zwłaszcza teraz gdy wszystkie ficzki wydają mi sie takie dupne tylko twoje nadal trzymają poziom
OdpowiedzUsuńNieważne ile trzeba czekać na nowy rozdział, ważne że jest ❤. Ta historia mnie tak wciągnęła że o matko >,> to jeden z najlepszych ficzków jaki tu czytałam 😍
OdpowiedzUsuńkskxnkss mam nadzieję, że ten fik będzie jednym z tych dluzszych
OdpowiedzUsuń