9 marca 2019

Moimi oczami~cz.8 [Jinho&Wooseok]





-> Spotkajmy się.
-> Jinho, żyjesz?
-> Hej... wszystko w porządku?
-> Okej... jeśli nie odpiszesz, to do ciebie przyjadę.
Westchnąłem jedynie, mieląc w dłoniach telefon. Powinienem mu odpisać, ale co? Że pobił mnie ojciec? Że jestem przerażony tą sytuacją? Że wstydzę mu się na oczy pokazać, bo mam całą twarz w siniakach... teraz przynajmniej wiem, jak na co dzień czuje się mój chłopak.
<- Wszystko jest okej
<- Przepraszam, że nie odpisywałem, ale musiałem się uczyć
-> No nareszcie! Chcesz żebym zawału przez ciebie dostał?
<- Przepraszam. Jak się czujesz?
-> Teraz dobrze.. martwiłem się o ciebie dupku 
<- Przepraszam
-> Przestań mnie przepraszać.. Co dzisiaj robimy?
<- Chyba nic.. nie dam rady 
-> Jak to?
-> Zrobiłem coś nie tak?
-> Hej, Jinho
Nie powinienem go ignorować. Wiem, że mnie potrzebuje, a każda próba olania jego wiadomości, jedynie go rozwściecza i powoduje, że znów tracę jego zaufanie. W momencie, w którym wymyśliłem idealną historyjkę, którą chciałem mu napisać, zadzwonił do mnie telefon.. Nie chciałem z nim rozmawiać. Bałem się, że nie wytrzymam i powiem mu całą prawdę.
- Halo.
- Cześć... powiedz mi co się dzieje.
- Wooseok..
- Zrobiłem coś nie tak, prawda? 
- Nie... po prostu.. po prostu dużo się uczę i..
- Kłamiesz. Słyszę, że kłamiesz. - poczułem kumulującą się w moim gardle gulę. Wziąłem jedynie głęboki oddech, oblizując przy tym nerwowo wargi - Powiedz mi, o co chodzi. Martwię się, rozumiesz?
- Powiedziałem rodzicom prawdę.. że byłem z tobą..
- Naprawdę? I jak to przyjęli?
- Mama to zaakceptowała, a... a ojciec..
- Był zły?
- Pobił mnie. - po drugiej stronie zapadła głucha cisza. Słyszałem jedynie swoje mocno bijące serce i ciężki oddech chłopaka - Wooseok..
- Jesteś w domu?
- Tak.
- Przyjadę do ciebie.
- Co? Nie, naprawdę dzisiaj..
- Na razie. - cholera jasna... Dobrze, że moi rodzice są w pracy. W sumie ja powinienem być teraz w szkole, ale ojciec tak mnie zlał, że zabronił mi do niej iść. Może to i lepiej. Przynajmniej ominą mnie niewygodne pytania. Bałem się reakcji chłopaka. Może się wściec na mojego ojca... cholera wie, co przyjdzie mu do głowy. Po około 40-tu minutach do moich drzwi zadzwonił dzwonek. Naciągnąłem pospiesznie golf na kawałek twarzy, idąc w ich kierunku.
- Cze.. - nie wiem nawet kiedy zdążyłem wylądować w jego ramionach. Olbrzym wtulił mnie w siebie, obdarowując moją głowę pocałunkami. Zacisnąłem dłonie na jego kurtce, czując ogarniający mnie spokój. Chyba jednak jego obecność jest najlepszym lekarstwem na całe zło tego świata.
- Pokaż się. - szepnął, biorąc ostrożnie moją twarz w obie dłonie. Uniosłem na niego wzrok, widząc przerażenie w jego oczach - Boże.. 
- To nic. - brunet przejechał kciukiem po mojej pękniętej wardze, jednak zaraz po tym nachylił się, delikatnie mnie całując.
- Jest w domu?
- Nie. 
- Poczekam aż wróci. 
- Nie, Wooseok.. 
- Zaufaj mi. - skinąłem jedynie głową, zamykając za nim drzwi - Sukinsyn.. 
- Nic nie brałeś, prawda? 
- Za kogo ty mnie masz?
- Przepraszam.. po prostu..
- Nie zrobię mu nic tylko dlatego, że jest twoim ojcem.. ale gdyby to był obcy facet, to przysięgam, że bym chuja zatłukł.
- Wooseok.. - chłopak przetarł twarz dłońmi, biorąc przy tym głęboki oddech.
- Przepraszam, nie powinienem tak mówić. 
- To nic, naprawdę. - podszedłem do mojego kochanego olbrzyma, wtulając się w jego klatkę piersiową - Przytul mnie. - chłopak objął mnie, głaszcząc mnie po głowie i plecach.
- Nie pozwolę, żeby ktoś cię krzywdził.
- Jesteś najlepszy. - złożyłem pocałunek na jego klatce piersiowej, unosząc na niego wzrok - Wiesz co?
- Co takiego?
- Chciałbym stąd uciec... z tobą. 
- Dokąd kurduplu?
- Dokądkolwiek. Zapomnieć o wszystkich problemach.. o ojcu.. o dilerach.. o szkole..
- Chcesz zapomnieć o problemach?
- Mhm.. chociaż na chwilę. - brunet zdjął kurtkę, nie odrywając przy tym ode mnie wzroku.
- Chodź... coś ci dam. 
- Co takiego? - Wooseok złapał mnie w talii, prowadząc mnie w kierunku mojego pokoju.
- Zaraz zobaczysz. 
- Mam się bać?
- Nie powinieneś. - chłopak usadził mnie na łóżku, po czym kucnął przede mną, wyciągając coś z kieszeni spodni.
- Co to?
- Maryśka.
- Co? - otworzyłem szerzej oczy, widząc jak Wooseok przygotowuje to przeklęte zielsko - Wooseok, no co ty..
- To tylko Marycha... potrzyma cię dwie godzinki i puści.
- Nie będę ćpać.
- To nie narkotyki, skąd ty się urwałeś. 
- Ale..
- Zaufaj mi.. Zapalisz, rozluźnisz się, a na powrót rodziców będziesz czyściutki.
- Na pewno? 
- Obiecuję. - szepnął, całując mnie przy tym w czoło - To co? Zaszalejesz?
- Boję się.
- Nie masz czego... to naprawdę nic złego. 
- No dobrze.. - bałem się i miałem masę obaw, ale nie potrafiłem mu odmówić. Poza tym ufam mu. Skoro Wooseok twierdzi, że po tym poczuję się lepiej, a do powrotu rodziców całe to uczucie minie, jestem w stanie mu w to uwierzyć.
- Rozpalę to i ci dam. - skinąłem jedynie głową, widząc jak chłopak odpala lufkę z zielskiem. Moje serce biło niesamowicie szybko. Czułem jakbym robił coś zakazanego i mimo obaw, czułem lekkie podekscytowanie - Trzymaj... tylko nie poparz ust. - ale smród. Zapach jest nie do zniesienia, ale zobaczymy jak tam z działaniem. Zaciągnąłem się, widząc na ustach mojego chłopaka lekki uśmiech - Nie tak. 
- Palę tak, jak umiem.
- No dobrze. - wypaliłem całą lufkę. Nie wiem nawet kiedy to zleciało. Z początku strasznie szumiało mi w głowie. Potem jednak z każdą kolejną minutą, czułem coraz większe rozluźnienie i ogarniającą mnie błogość. Czułem się tak lekko... moje myśli krążyły wokół samych dobrych rzeczy, a z moich ust nie schodził uśmiech. Cudowne uczucie - Jak się czujesz? - Wooseok siedział za mną, całując mnie po karku i ramionach - Wszystko okej?
- Mmmm... bardzo okej. - odwróciłem się niezdarnie w jego stronę, całując ostrożnie jego wargi - Auć. 
- Boli? - chłopak dotknął moich ust, wpatrując się w moje oczy.
- Boli... masz na to jakieś lekarstwo?
- Coś bym pewnie znalazł.
- A pokaż.
- A pokaż. - zaśmiał się, układając mnie na łóżku - Tu jest pierwsze lekarstwo. - mruknął, całując mnie w czoło - Tu jest drugie - szepnął obdarowując pocałunkami moją klatkę piersiową - Tu trzecie - chłopak przywarł do mojej szyi, lekko ją ssąc i podgryzając.
- O.. Wooseok. - Boże, jakie to było przyjemne. Wiłem się pod jego ciałem, czując jakbym leżał z nim na puchatej chmurze. Słabe porównanie, ale w życiu nie czułem takiej lekkości. Pieściliśmy się tak przez bardzo długi czas. Byłem non stop skupiony na bliskości mojego chłopaka, a moje myśli nie chciały nawet na sekundę odbiec do innego tematu. Zacząłem czuć się normalnie po dłuższym czasie. Widziałem, że na dworze zaczęło się już robić nieco ciemniej i dopiero w tym momencie zacząłem myśleć trzeźwiej - Wooseokie..
- Hm?
- Strasznie chce mi się jeść. - brunet zaśmiał się, obdarowując mnie kilkoma, czułymi pocałunkami - Czuję się jakbym nie jadł rok czasu. 
- Coś ci zrobię w takim razie. - przetarłem twarz dłońmi, głęboko przy tym wzdychając - A jak się czujesz?
- Źle... wszystko do mnie wraca. 
- Naprawdę? - skinąłem głową, układając dłoń na policzku Wooseoka - Nie martw się, proszę cię.
- Dziękuję. 
- Za co?
- Za wszystko.. za to, że jesteś. 
- No co ty, krasnalu..
- Ty jesteś najlepszym lekarstwem na wszystko. - musnąłem jego wargi, lekko się przy tym uśmiechając.
- Uwielbiam cię, ale robi się zbyt ckliwie.
- Oj no olbrzymie..
- Idę ci coś zrobić.
- Powiedz mi coś miłego. 
- Coś miłego? - brunet wstał z łóżka, przeciągając się - Nawet cię lubię.
- Wooseoooook..
- Bardzo cię lubię? - zrobiłem minę zbitego psa, przekręcając się leniwie na bok - Kocham cię, okej? I nie każ mi tego mówić już nigdy więcej. - uśmiechnąłem się szeroko, czując pękającą wargę, jednak w tym momencie zupełnie mi to nie przeszkadzało. Nie wiedziałem, że usłyszenie tych dwóch słów naładowuje człowieka taką masą energii. Po wykrzesaniu z siebie tego wyznania, Wooseok opuścił pokój, idąc do kuchni. Ile ja bym dał, by było już tak zawsze? Tylko on, ja i ogarniający nas spokój. Z tyłu głowy miałem jednak świadomość tego, że lada moment do domu wróci ojciec... boję się nawet myśleć, co wtedy zrobi Wooseok. Sięgnąłem po kule, kuśtykając w kierunku kuchni. Gdy do niej wszedłem, zauważyłem stojącego przy blacie chłopaka. Nie robił nic specjalnego... przygotowywał jedynie ramen. Ale wyglądał przy tym tak perfekcyjnie. Nie mam słów, jakimi mógłbym wyrazić swój zachwyt do jego osoby - Czuję, że na mnie patrzysz.
- Naprawdę? 
- Twój wzrok przeszywa na wylot. - uśmiechnąłem się, wtulając się w plecy chłopaka.
- Kocham cię. 
- Zioło cię dalej trzyma?
- Nie... potrafię powiedzieć co czuję bez takich wspomagaczy. 
- Może kiedyś też się tego nauczę.
- Powiedziałeś, co czujesz.
- Ale nie było to łatwe.
- Czemu?
- Bo nigdy tego nikomu nie powiedziałem... i nigdy też nikt nie powiedział czegoś takiego mi, więc... sam rozumiesz.
- Hej, popatrz na mnie. - Wooseok odwrócił się w moim kierunku, poprawiając mi przy tym włosy - Jesteś dla mnie najważniejszą osobą na świecie i chcę ci codziennie mówić, że cię kocham.
- Ja..
- Y y, nic nie mów... nie powinienem niczego na tobie wymuszać. - posłałem chłopakowi uśmiech, całując go w policzek - Co z tym ramenem? Za moment umrę z głodu. - Wooseok jednak milczał, nie odrywając ode mnie wzroku. Cholera jasna, znowu powiedziałem coś nie tak? - Hej.. co z tobą?
- Chodź do mnie. - brunet przyciągnął mnie do siebie, namiętnie mnie całując. Z początku było to dla mnie dość ciężkie, przez moją pękniętą wargę, jednak po kilku sekundach cały ból minął. Czułem ponownie ogarniającą mnie radość i lekkość. Chciałem jeszcze bardziej podkręcić tą chwilę, jednak wtedy usłyszeliśmy dźwięk zamka do drzwi. Oderwałem się pospiesznie od Wooseoka, oblizując nerwowo wargi.
- Jestem skarbie. 
- Cześć mamo. - szepnąłem niemalże, widząc jak ta wchodzi z zakupami do kuchni.
- Oo... mamy gościa. 
- Tak.. to..
- Wooseok, bardzo mi miło. - mój chłopak ukłonił się, lekko się przy tym uśmiechając.
- Wooseok... ach, to ciebie widziałam codziennie w szpitalu, prawda? 
- Tak. 
- Miło, że odwiedziłeś Jinho.
- To mój chłopak. - burknąłem pod nosem, widząc lekkie skołowanie na twarzy mamy. Kobieta położyła reklamówki na blacie, wpatrując się w nas szeroko otwartymi oczyma - Bardzo mi zależy na tym, żebyś go zaakceptowała... na ojca nie mogę liczyć. 
- Bardzo mi miło w takim razie. - na jej twarzy pojawił się uśmiech - Przepraszam, jestem trochę skołowana... cieszę się, no.. cieszę się synu. 
- Naprawdę?
- Jeśli ty jesteś szczęśliwy, to ja też... wy.. usiądźcie, co? Zrobię wam coś jeść, pogadamy..
- Właśnie robiłem ramen. - Wooseok wyłączył płytę grzewczą, wskazując na garnek.
- Usiądźcie, zrobię wam coś dobrego. - ale niezręczna sytuacja. Mimo to strasznie się cieszę, że przedstawiłem mamie Wooseoka. To bardzo wyrozumiała i pełna empatii kobieta, więc myślę, że z czasem oswoi się z tą myślą - No dobrze... Wooseok. Jesteś studentem?
- Ach... nie, nie. Jestem w pierwszej klasie liceum. 
- Naprawdę? Nieźle wystrzeliło cię w górę. 
- Tak, to prawda. - zaśmiał się, siadając przy stole.
- Chodzicie do tej samej szkoły?
- Tak... dołączyłem do niej trochę później i Jinho oprowadzał mnie po szkole. Tak w sumie się poznaliśmy. - myślałem, że będzie bardziej skrępowany, ale widzę, że mój chłopak nie ma w sobie za grosz wstydu... może to i lepiej.
- No tak, cały Jinho.. zawsze był taki pomocny.
- Mamo..
- No co? Przecież mówię prawdę. - uśmiechnęła się, wypakowując zakupy - Długo jesteście razem? - spojrzeliśmy na siebie z Wooseokiem, wzruszając przy tym ramionami.
- W sumie to...
- Nie liczymy.
- Po prostu jakoś tak wyszło. 
- Rozumiem... oj dzieciaki dzieciaki. - mój chłopak odchrząknął, przenosząc wzrok na moją mamę.
- A... przepraszam, że zmienię temat.. Ale kiedy pani mąż wróci do domu? - o mały włos serce mi nie stanęło. Kopnąłem go pod stołem, rzucając mu przy tym mordercze spojrzenie.
- Zaraz powinien być. - westchnęła, nastawiając przy tym jakiś garnek - Proszę was chłopcy, zamknijmy ten tem..
- Przepraszam, ale nie przemilczę tego.
- Wooseok, przestań. - chwyciłem go za rękę, czując jak z nerwów brakuje mi tchu.
- Cieszę się, że troszczysz się o Jinho, ale dyskusja z jego ojcem to nie jest najlepszy pomysł.
- Nie będę dyskutować. Powiem wprost, co o tym myślę. - dlaczego on taki jest? Czemu ciągle szuka zaczepki? Dlaczego nie potrafi przemilczeć choć jednej sprawy? Naprawdę boję się, że któregoś dnia zejdę przy nim na zawał. Minęło około 40-ści minut, kiedy po mieszkaniu rozległ się dźwięk zamka. Zamarłem.. Spojrzałem jedynie na Wooseoka błagalnym wzrokiem, choć i tak wiedziałem, że zrobi swoje.
- Wróciłem! 
- Chodź na kolację! - krzyknęła mama, po czym wstała od stołu, dostawiając ojcu naczynia.
- Idziemy do pokoju? - szepnąłem, głaszcząc olbrzyma po ręce.
- Najpierw pogadam z twoim ojcem.
- Wooseokie...
- O... mamy gościa? - wbiłem wzrok w stół, słysząc za plecami głos mojego ojca. Odkąd mnie zlał, pałam do niego tak ogromną nienawiścią, że nawet sobie nie wyobrażacie. Poza tym, boję się go. Boję się nawet na niego spojrzeć.
- Jestem chłopakiem Jinho. - brunet wstał od stołu, stając twarzą w twarz z moim ojcem. Tego jednak zamurowało. Poczerwieniał na twarzy, ale nie wypowiedział ani słowa... jego też chciał uderzyć?
- Wyjdź... wyjdź z mojego domu zboczeńcu.
- Zboczeńcu? - Wooseok parsknął śmiechem, oblizując przy tym wargi - Wyjdę.. ale najpierw powiem panu, co o tym wszystkim myślę.
- Nie interesuje mnie twoje zdanie gówniarzu.
- Domyślam się, ale mimo to, zaryzykuję. 
- Sprowadziłeś mojego syna na złą drogę. 
- Jinho to mądry chłopak i sam decyduje o tym, czego chce. Widocznie związek z chłopakiem jest tym, czego Jinho potrzebuje. - zrobiło mi się gorąco z nerwów. Wstałem od stołu, by go powstrzymać przed dalszą dyskusją, jednak poczułem wtedy na nadgarstku dłoń mamy. Sam nie mogłem uwierzyć w to, że pozwoliła na dalszą rozmowę ojca z Wooseokiem.
- Nie był pedałem, dopóki nie poznał ciebie. 
- Prowadzi pan swój biznes.. na pewno jest pan inteligentnym i oczytanym człowiekiem.. a mimo to nie wie pan, że orientacja jest czymś, co człowiek kształtuje przez lata, a nie w dwa dni.. 
- Posłuchaj gnoju..
- Jeszcze coś.. co do pobicia Jinho.. Jak mógł pan upaść tak nisko?
- Słucham?
- Tylko patologiczne sukinsyny znęcają się nad swoimi dziećmi.. i to jeszcze za co? Za to, że nie spełnia pana oczekiwań w tak błahej sprawie? Jest najlepszym uczniem w szkole... jest ambitny, pracowity, poukładany... a to, że ma chłopaka.. 
- Zamknij się, bo nie ręczę za siebie. - Wooseok parsknął śmiechem, unosząc gwałtownie do góry swoją koszulkę, prezentując w pełnej okazałości posiniaczone ciało, pełne rozległych krwiaków i blizn.
- Proszę, niech pan patrzy... To wszystko zrobił mój ojciec. Wie pan kim jest? - widziałem, że ewidentnie mojego ojca zamurowało. Wpatrywał się w ciało bruneta szeroko otwartymi oczyma, nie wydobywając z siebie nawet najmniejszego dźwięku - Całymi dniami leży na kanapie i chleje, a wieczorami szlaja się po knajpach... i pan bijąc Jinho udowodnił, że jest nikim... tak samo jak mój ojciec. - warknął, opuszczając koszulkę. Zaraz po tym spojrzał na moją mamę, lekko się kłaniając - Przepraszam... pójdę już. 
- Wooseok. - ruszyłem za chłopakiem w kierunku przedpokoju, starając się go zatrzymać - Hej.
- Lepiej będzie, jak już pójdę.
- Nie zostawiaj mnie. 
- Jak będzie chciał coś ci zrobić, to od razu do mnie zadzwoń. - chwyciłem go za nadgarstek, spotykając się z jego wściekłym spojrzeniem.
- Dziękuję za to, co zrobiłeś. 
- Najchętniej dałbym mu w pysk. - warknął, narzucając na siebie kurtkę - Pieprzony hipokryta.
- Hej. - wspiąłem się na palce, wbijając się w wargi chłopaka, jednak ten szybko przerwał pocałunek, zostawiając mnie w kompletnym osłupieniu - Wooseok..
- Przepraszam, ale za moment mnie rozniesie. - rzucił, wychodząc z domu. Zamurowało mnie. Widziałem, że jest zły, ale nie sądziłem, że widok mojego ojca tak bardzo go rozwścieczy. Mam tylko nadzieję, że w przypływie złości nie naćpa się jakimś gównem. Będę musiał później do niego zadzwonić i to skontrolować... Zamknąłem drzwi za brunetem, po czym ruszyłem powoli w kierunku swojego pokoju. Przechodząc obok kuchni, usłyszałem jednak głos taty.
- Chodź tu. - już po mnie... Wszedłem niepewnie do środka, bojąc się nawet unieść na niego wzrok.
- Przepraszam. 
- Nie sądziłem, że kiedykolwiek moje dziecko upadnie tak nisko.. - zadrżałem, ściskając dłonie w pięści. O czym on mówi? - Związek z chłopakiem i to jeszcze z patologicznego domu..
- Nie, on..
- Z ojcem z rynsztoka, który nie zdążył nauczyć gnoja, jak należy odnosić się do innych ludzi. 
- Nie pozwalam ci tak mówić.
- A mnie to gówno obchodzi, wiesz? 
- Przestań. - wtrąciła mama - To bardzo inteligentny i miły chłopak... W stosunku do mnie był bardzo kulturalny. 
- A w stosunku do mnie nie... i w tym momencie przesrał sobie sprawę po całości. - uniosłem gwałtownie głowę, wpatrując się w ojca.
- O czym ty mówisz?
- Daję ci wybór... Ty chcesz zmieniać szkołę w klasie maturalnej, czy mam załatwić mu przeniesienie gdzie indziej?
- Słucham?
- Nie rób tego..
- Jinho nie będzie zadawał się z marginesem społecznym... aha.. na studia też nie zostaniesz w Seoulu. Załatwię ci uczelnię w Busan... z dala od tego dewianta.
- Tato, nie możesz mi tego zrobić.
- Nie? A dlaczego? 
- Bo to jest osoba, na której bardzo mi zależy. - pociągnąłem nosem, czując napływające do oczu łzy.
- Nawet nie chcę tego słuchać.
- Przecież nadal się dobrze uczę... nie mam żadnej czwórki, chodzę na dodatkowe zajęcia, w weekendy się uczę, jestem na wszystkich lekcjach... Nie robię niczego złego.
- Koniec z tym pedalstwem, rozumiesz?! Trzeba cię zacząć leczyć! - bałem się go i wiedziałem, że każda próba podniesienia głosu może się dla mnie źle skończyć, ale nie wytrzymałem. Nie pozwolę, by ktoś bezpodstawnie obrażał mojego chłopaka i nie pozwolę na to, by ktoś mi go odebrał.
- Nienawidzę cię, wiesz?! Do tej pory uważałem cię za wzór! Chciałem być taki jak ty! - wytarłem nerwowo mokre policzki, trzęsąc się przy tym z nadmiaru emocji - Robiłem wszystko żebyś mógł kiedyś z dumą i spokojem oddać mi firmę! Uczę się po nocach, jestem najlepszym uczniem, udzielam się w samorządzie, ale nie! Bo to za mało! Ciągle ci mało i co nie zrobię, to mówisz, że to jest źle! W jednej chociaż kwestii chciałem sam o sobie decydować! Zakochałem się i tego nie zmienię, rozumiesz?! 
- Skarbie, nie krzycz.. - mama podeszła do mnie, wycierając moją twarz.
- Nie wiem czy dobrze robię.. - pociągnąłem nosem, spoglądając ponownie na tatę - Nie mam pojęcia czy związek z chłopakiem jest tym czego potrzebuję.. wiem, że bardzo mi zależy na Wooseoku i nie mogę go stracić, rozumiesz? On też potrzebuje mnie... staram się wyprowadzić go na prostą.
- Jinho..
- My naprawdę nikogo nie krzywdzimy i nie robimy niczego złego. 
- Idź już do siebie.. 
- Proszę cię, nie zabieraj mi tego. 
- Tato mówi żebyś poszedł do siebie... uciekaj. 
- Ale mamo..
- No szybciutko. - miałem w głowie okropny mętlik. Dodatkowo bardzo bałem się o to, że mój ojciec zdecyduje się przepisać mnie do innej szkoły. Jeszcze te studia... przecież nie mogę wyjechać do Busan. Nie ma opcji, bym zostawił tu Wooseoka. Teraz się o niego martwię. Nawet wolę nie myśleć co by było, gdybym znajdował się na drugim końcu kraju.


*

- Jinhoooo! - zatrzymałem się niechętnie, słysząc za sobą głos Hongseoka. Dobrze, że chociaż jemu codziennie dopisuje humor - Cześć!
- Hej. - burknąłem beznamiętnie, idąc dalej w kierunku szkoły.
- Ty... co z twoją twarzą?
- Nic.
- Jak to nic? Skąd te siniaki?
- Daj spokój.
- Byłeś u Wooseoka..
- Co? 
- Ostatnio jak się widzieliśmy, miałeś iść do Wooseoka. Uderzył cię?
- Pogięło cię? 
- Skąd te siniaki?
- Boże, daj spokój.
- Czyli to on... Powiem o wszystkim dyrektorowi.
- To nie on, przysięgam. I proszę cię, zmieńmy temat.
- Boisz się go? Powiedz mi prawdę. - wziąłem głęboki oddech, starając się nie wybuchnąć. Miałem ogromną ochotę w tym momencie na niego nawrzeszczeć. 
- Mówię prawdę.. między mną a Wooseokiem wszystko jest w porządku. 
- To skąd masz te siniaki? 
- Nie powinno cię to interesować. - mój przyjaciel otworzył szerzej oczy, kręcąc przy tym głową.
- Słucham?
- Mam teraz ciężki okres w życiu... daj mi spokój. 
- Hej. - chłopak złapał mnie za rękę, nie odrywając ode mnie wzroku - Co się dzieje? 
- Daj mi czas żebym sobie wszystko poukładał.
- Kurwa mać.... jesteś moim przyjacielem, boję się o ciebie, rozumiesz? Skoro to nie Wooseok stoi za tym pobiciem, to kto?
- Mój ojciec. - burknąłem, zabierając rękę - Zadowolony? - Hongseok zrobił krok w tył, głęboko przy tym oddychając.
- Że co? Jak... jak to twój ojciec?
- Dowiedział się, że jestem z Wooseokiem.
- I dlatego cię pobił?
- Tak.. dlatego, że jestem pedałem. - wydusiłem przez ściśnięte gardło, kontynuując drogę do budynku szkoły.
- Jinho, poczekaj. 
- Jinho! - usłyszałem krzyk mojego chłopaka. Nie zdążyłem się jednak odwrócić, gdyż poczułem, jak ten obejmuje mnie od tyłu - Cześć. - szepnął, dając mi szybkiego buziaka w ucho - Jak się czujesz? - nie byłem w stanie nic powiedzieć. Odwróciłem się do niego, mocno wtulając się w jego ciało. Miałem w nosie fakt, że znajdujemy się na dziedzińcu szkoły. Wiedziałem, że wszyscy zaczną nas obgadywać, ale miałem to gdzieś. Obecność Wooseoka była czymś, czego cholernie teraz potrzebowałem - Hej, co jest?
- Ojciec go zlał.. - burknął Hongseok, stając bliżej nas.
- Znowu?! 
- Nie, spokojnie... Seok mówi o tej starej sprawie. - wspiąłem się na palce, łapiąc ostrożnie twarz chłopaka w obie dłonie - Daj mi buzi.
- Na pewno o starej? Nic ci wczoraj nie zrobił?
- Nie... tylko rozmawialiśmy. - pocałowałem go, ponownie lądując w jego objęciach - Chodźmy stąd. 
- Masz lekcje Jinho. - pouczył mnie przyjaciel, robiąc krok w kierunku szkoły - Chodźcie.
- Nie mam ochoty... chcę stąd iść.
- Idziemy do mnie? - brunet pogłaskał mnie po głowie, na co ja jedynie przytaknąłem.
- Ale Jinho..
- Spokojnie... skoro Jinho nie ma siły na lekcje, niech się nie zmusza. Pójdziemy pogadać... widocznie bardziej tego potrzebuje. - mój przyjaciel przytaknął jedynie, wymieniając z moim chłopakiem znaczące spojrzenia.
- Zaopiekuj się nim... proszę cię. 
- Jest w dobrych rękach, nie bój się. 
                         Wooseok zabrał mnie do siebie. Gdy weszliśmy do jego domu, uderzył we mnie silny zapach alkoholu i dość głośno grający telewizor, przed którym na kanapie spał jego pijany ojciec.
- Napijesz się czegoś?
- Nie, dziękuję.
- A może byś coś zjadł? 
- Y y... chcę z tobą pogadać. - chłopak zamknął drzwi na zamek, siadając obok mnie na łóżku - Mogę się przytulić?
- Jasne. - usiadłem między jego nogami, mocno wtulając się w jego klatkę piersiową. Słuchając jego spokojnie bijącego serca czułem się z każdą sekundą coraz lepiej. Nie jestem sobie nawet w stanie wyobrazić, że kiedyś mogłoby mi to zostać odebrane - Co cię gryzie?
- Wooseok... - w sumie to nie wiedziałem, jak zacząć temat. Było to dla mnie bardzo trudne i bałem się każdego słowa, które wypowie w moim kierunku - Kim dla ciebie jestem?
- No... moim chłopakiem.. - wiem, że te tematy go drażnią i nie potrafi mówić o uczuciach, ale muszę wiedzieć na czym stoję. Jeśli nie jestem dla niego nikim ważnym, to może przeniesienie do innego liceum i wyjazd do Busan będą dobrą opcją, żebym nie cierpiał?
- A... myślisz o mnie jak o chwilowej przygodzie, czy... czy może podchodzisz do tego bardziej poważnie? - uniosłem głowę spotykając się z jego zawstydzonym wzrokiem - To bardzo ważne..
- Jinho..
- Wiem, że nie lubisz mówić o uczuciach i wiem, że to nie jest proste... ale zrozum proszę, że ja muszę to wiedzieć. 
- O czym rozmawiałeś ze swoim ojcem?
- Wooseok.. - spojrzałem na niego ze łzami w oczach, czując się coraz gorzej. Czułem, że za moment wybuchnę.. za bardzo przytłacza mnie ta sytuacja.
- Dobrze no.. - brunet wziął głęboki oddech, uciekając przy tym wzrokiem - Wiesz, że jesteś dla mnie najważniejszą osobą na świecie, że... że zawdzięczam ci bardzo dużo rzeczy. No kocham cię do cholery... na swój własny sposób, ale cię kocham... i wiem, że to jest szczere uczucie z mojej strony.. Nie potrafię o tym mówić, ale.. musisz wiedzieć, co czuję. - usiadłem na nim okrakiem, wieszając się na jego szyi. Nie potrafiłem już hamować emocji, nie chciałem. Wtuliłem twarz w jego szyję, dając upust emocjom. Płakałem jak dziecko, a zdezorientowany Wooseok nie miał pojęcia, jak mnie uspokoić - Hej.. popatrz na mnie. - płakałem bardzo długo. W pewnym momencie poczułem się całkowicie wypompowany z sił... zrobiło mi się aż słabo, a do tego byłem bardzo senny - Jinho. - uniosłem głowę, czując na zmęczonych powiekach delikatne wargi olbrzyma - Nie płacz, proszę cię. 
- Przepraszam.
- W porządku, nie przepraszaj... nie przepraszaj krasnalu. - Wooseok pocałował mnie w czoło, posyłając mi przy tym lekki uśmiech - Nie smuć się.
- Nie potrafię. 
- Co cię gryzie, hm? Powiedz mi, co z twoim ojcem.
- Właśnie w nim tkwi problem... nienawidzę go, rozumiesz?
- Poczekaj, spokojnie... pomału. O co chodzi?
- Wiesz co mi wczoraj powiedział? Że on nie akceptuje tego, że jestem gejem, ale to nic.. Chce żebym zmienił liceum i żebym wyjechał na studia do Busan, gdzie całe życie rozmawialiśmy o tym, że mam się starać o miejsce na Korea University. 
- Moment... wyjeżdżasz?
- Nie wiem, ale strasznie się tego boję. - Wooseok wstał z łóżka, drapiąc się nerwowo po głowie. Zaczął chodzić po pokoju, głęboko przy tym oddychając - Wooseok..
- Zaufałem ci, a ty... ty chcesz mnie zostawić? 
- Co? Zwariowałeś? 
- Jinho, ja nie mam nikogo poza tobą. Nie rób mi tego do cholery. - poderwałem się gwałtownie z łóżka, podbiegając do chłopaka.
- Nie chcę cię zostawiać. - szepnąłem, wpatrując się w niego ze łzami w oczach - Potrzebuję cię jak nikogo innego. - chciał płakać, widziałem to. Bardzo ze sobą walczył, podczas gdy jego oczy błyszczały już od łez. Jego duma jednak nie pozwoliła mu na pokazanie swojej wrażliwej strony - Nie płacz..
- Nie płaczę... nigdy nie płaczę. - brunet zagryzł wargę, wyrywając przy tym rękę z mojego uścisku - Kurwa mać! 
- Wooseokie.. - przestraszyłem się. Nie sądziłem, że decyzja mojego ojca doprowadzi go do takiego stanu. Chłopak kucnął obok łóżka, gwałtownie czegoś pod nim szukając. W końcu wyciągnął spod niego sporych rozmiarów pudełko, wyjmując woreczek z jakimś proszkiem - Co to jest? - milczał. Trzęsącymi się dłońmi wysypał zawartość opakowania na szafkę nocną, układając proszek w prostą, dość cienką kreskę - Wooseok, co to jest do cholery?
- Muszę się uspokoić..
- Ale co to jest?! 
- Koka. - zatkało mnie. Poczułem dziwny ścisk w żołądku. Ogarnął mnie przy tym strach, którego nie potrafiłem wyjaśnić. Bałem się, że jesteśmy na czyimś celowniku i że w każdej chwili ktoś może nas przyłapać - Chcesz?
- Ty.. oszalałeś? To nielegalne. 
- Trawę wczoraj jarałeś... w Korei też jest nielegalna.
- Ale..
- Chcesz czy nie?
- Mówiłeś, że nie dilujesz.
- Bo nie diluję... ale mam jeszcze sporo towaru. - burknął, wciągając w mgnieniu oka jedną z kresek.
- Przestań! - klęknąłem gwałtownie obok chłopaka, łapiąc jego twarz w obie dłonie - Błagam cię, przestań. Nie bierz tego. - po jego sinej buzi spłynęły łzy, które rozdarły moje serce na setki kawałków. Bił od niego taki ból i gorycz, których nie potrafiłem wyjaśnić. W życiu nie czułem, by czyjś lęk i cała masa negatywnych uczuć, tak bardzo odbijały się na mnie - Wooseok..
- Nie możesz mnie teraz zostawić. - szepnął, spoglądając w kierunku narkotyków znajdujących się na szafce - Zaćpam się... zaćpam się żeby o tym nie myśleć.
- Nigdzie nie wyjeżdżam, słyszysz? 
- Mówiłeś coś innego.
- To tylko durny pomysł mojego ojca. - załamał mi się głos. Przełknąłem z trudem ślinę, czując cisnące się do moich oczu łzy - Błagam cię, nie bierz tego... nie bierz tego gówna. 
- Zapomnę o tym, co złe.. - mamrotał jak potłuczony. Nie znam się na narkotykach i ich działaniu, ale koka jest chyba dość mocna.. nie wiedziałem, że tak szybko go złapie - Weź... poczęstuj się. 
- Wooseokie..
- Zapomnijmy o tym, co złe.. cieszmy się sobą póki możemy. Beztrosko i.. bądźmy po prostu szczęśliwi. - spojrzałem na biały proszek, czując jak wykręca mi żołądek na drugą stronę.
- Boję się.
- Jinhooo.. - chłopak przywarł wargami do mojego ramienia, ostrożnie mnie po nim całując - Czuję się po prochach taki spokojny... wolny.. Niczym się nie przejmuję. 
- Niczym?
- Niczym... spróbuj. - wziąłem głęboki oddech, przenosząc wzrok na jego twarz. Po chwili złożyłem pocałunek na jego czole, wbijając wzrok w jego piękne oczy.
- Wziąłbym najchętniej to wszystko... Zrobiłbym wszystko żebyś wyszedł z tego bagna. 
- Jestem dla ciebie taki ważny?
- Najważniejszy.
- To weź to.... no weź. - wiem, że to namawianie mnie wynika z tego, że narkotyk zaczął już działać. Trzeźwo myślący Wooseok w życiu nie namawiałby mnie na ćpanie - Bierz.
- Ale... jak to się robi?
- Słodziak. - zaśmiał się, zatykając mi jedną dziurkę nosa - Na raz... śmiało. - zawsze się tym brzydziłem. Narkotyki wydawały mi się największym gównem, w jakie może wpakować się człowiek, a teraz? Biorę je żeby uratować mojego faceta przed totalnym dnem. Obiecuję, że jest to pierwszy i ostatni raz kiedy mam styczność z tym cholerstwem. Jak tylko Wooseok dojdzie do siebie, poważnie z nim o tym porozmawiam. Nie chcę żebyśmy skończyli jako para ćpunów, która zatapia swoje smutki w śmiertelnym proszku. To może być fajne na raz... w ramach zaspokojenia zwykłej, ludzkiej ciekawości. Ale mój chłopak ma już poważny problem, a ja nie mogę pozwolić na to, by stoczył się przez to na dno lub co gorsza, zaćpał się na śmierć...






~c.d.n.
------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------


3 komentarze:

  1. onie to idzie w złą strone

    OdpowiedzUsuń
  2. Aż mnie zatkało
    Co sie odpier...
    Naprawde nie wiem jak to sie dalej potoczy

    OdpowiedzUsuń
  3. blagam niech ten fik nie skończy sie wyjazdem jinho bo będę miała złamane serce

    OdpowiedzUsuń