15 lutego 2019

Moimi oczami~cz.2 [Jinho&Wooseok]




- Jinho.. - uniosłem głowę znad stołu, spoglądając na siedzącą obok mnie mamę - Nie smakuje ci? Zjedz coś w końcu.
- Smakuje. - westchnąłem, odkładając pałeczki, którymi od dłuższego czasu grzebałem beznamiętnie w ryżu - Po prostu nie jestem głodny.
- Mama przygotowała to dla ciebie po całym dniu w pracy. - wtrącił ojciec, podsuwając mi miskę z mięsem - Jedz.
- Ale ja naprawdę...
- Jedz. - no tak, przecież nie ma z nim żadnej dyskusji. Westchnąłem jedynie, zabierając się niechętnie za jedzenie. Cały czas myślę o tym, co robi Wooseok i do czego może być jeszcze zdolny. Boję się iść jutro do szkoły i najchętniej bym opuścił jutrzejsze lekcje, ale muszę mieć wzorową frekwencję... nie ma innej opcji - Coś się stało? Dostałeś jedynkę?
- Nie.
- Jinho, jeśli masz jakieś problemy w szkole...
- Chodzi o to.. - wziąłem głęboki oddech, unosząc wzrok na rodziców - Chodzi o to, że do mojej szkoły dołączył parę dni temu chłopak. On.. jest dość agresywny i sprawia dużo problemów..
- Coś ci zrobił? - zaniepokoiła się mama, łapiąc mnie za rękę. Wymusiłem jedynie uśmiech, zaprzeczając skinieniem głowy.
- Nie, spokojnie. 
- To o co chodzi?
- Martwię się, że szkoła straci przez niego pierwsze miejsce.. nie chcę żebyście się za mnie wstydzili..
- Kochanie..
- I słusznie. - ojciec nie byłby sobą, gdyby nie wtrącił chamskiej uwagi - Jak się nazywa ten chłopak? Zaraz poruszę odpowiednich ludzi..
- Ja... nawet nie wiem.. - znam ojca i wiem do czego jest zdolny. Lada moment Wooseok wyleciałby ze szkoły. Gdyby dowiedział się, że było to z mojej winy, z pewnością ukręciłby mi kark.
- Dowiedz się, Jinho. Nie pozwolę żeby twoje liceum spadło w rankingach. 
- Daj spokój, co by się wtedy stało? - westchnęła mama, wracając do jedzenia kolacji.
- Chcesz świecić za niego oczami? Nasz syn ma być najlepszy. 
- Przecież jest.. Jest najlepszym uczniem w szkole. Ten chłopak tego nie zmieni. 
- Tego nie wiesz. Skoro to jakaś patologia, to w każdej chwili może sprowadzić go na złą drogę. 
- Jinho ma swój rozum.. 
- Lepiej dmuchać na zimne. - ojciec spojrzał na mnie, mierząc mnie dokładnie wzrokiem - A teraz jedz. Jutro idziesz do szkoły, musisz trzeźwo myśleć.



*

                 Upragniony piątek i koniec zajęć. O dziwo nic się dzisiaj nie wydarzyło.. przez cały dzień nie spotkałem Wooseoka, przez co w końcu mogłem trochę odetchnąć i pożyć własnym życiem. 
- To co? Jakie plany na dziś? - zapytał Hongseok, poprawiając mi przy tym szalik - Może impreza?
- Coś ty... rodzice mnie nie puszczą.
- Jesteś w trzeciej klasie liceum, a nie podstawówki.
- Powiedz to im. - westchnąłem, wpatrując się w zachmurzone, bardzo spokojne niebo. W każdy piątek po skończonych lekcjach wracam grzecznie do domu, podczas gdy moi znajomi chodzą na obiady, imprezy, do kina... a ja jak ten ostatni głupek siedzę w domu. Mimo piątku i weekendu, ojciec każe mi się bardzo dużo uczyć, żebym dostał się na jak najlepsze studia. Lubię się uczyć, ale momentami strasznie mnie to męczy. Chciałbym choć raz pożyć jak moi rówieśnicy. 
- Mogę z nimi pogadać.
- Dzięki, ale to nie ma sensu.. to i tak nic nie da. - wymusiłem lekki uśmiech, chowając dłonie do kieszeni kurtki - Pójdę już.. nie będę cię zatrzymywać.
- Ale.. 
- Do poniedziałku. - ruszyłem w stronę tylnego wyjścia ze szkoły. Zawsze tamtędy chodzę, bo jest to dobra droga na skróty. Minutka i jestem na przystanku, z którego jeżdżę do domu. Zrobiło mi się przykro, gdy Hongseok wspomniał o imprezie. Nigdy na żadnej nie byłem, a chciałbym zobaczyć jak to jest. Pewnie jak tylko wrócę do domu, zostanę zagoniony do książek, podczas gdy moi przyjaciele będą szykować się do klubów i na domówki. 
- Powiedziałem ci, że od nas nie uciekniesz, tak?
- Znajdziemy cię nawet na drugim końcu Korei, dupku. - zatrzymałem się gwałtownie, słysząc niskie, męskie głosy. Krew w moich żyłach zaczęła płynąć dwa razy szybciej. Nie mam pojęcia o co chodzi, ale brzmiało to dość groźnie... zupełnie jak jakieś pogróżki - Od samego początku doskonale znałeś zasady.
- Odpieprzcie się wreszcie. - Wooseok? Nie, nie, na pewno to nie on. Za krótko go znam, by rozpoznać jego głos - Powiedziałem, że nie chcę tego robić. 
- A nas to gówno obchodzi! - usłyszałem wyraźny dźwięk charakterystyczny dla uderzenia, po którym rozległ się donośny jęk chłopaka.
- Masz ostatnio za dużo kasy, że chcesz zrezygnować? 
- Stul pysk. - to na bank Wooseok, teraz poznaję. W jego głosie jest dość charakterystyczny, zadziorny ton, po którym łatwo go zidentyfikować. 
- Będziesz teraz dilować tutaj. Tu cię jeszcze nie znają z tej strony.
- Nie chcę, nie dociera?! - znów go ktoś uderzył. Wooseok diluje?! Boże, nie wierzę. Myślałem, że takie rzeczy dzieją się tylko na filmach, ale numer.. 
- My o tym zadecydujemy gnojku. - z tego, co rozumiem, on wcale nie chce tego robić. Może jest szantażowany? Ciekawe czym. Te wszystkie siniaki i rany to wina tych osiłków? Osiłków... to pewnie Seoulscy dilerzy, a z takimi nie ma żartów. Zrobiłem krok w kierunku rogu budynku. Chciałem jeszcze lepiej słyszeć ich rozmowę, jednak pech chciał, że kopnąłem w śmietnik, a ten poniósł za sobą takie echo, że nie było sposobu, by tego nie usłyszeć.
- Kto tu jest?! - zamarłem. Chciałem uciekać jak najdalej stąd, ale nerwy całkowicie sparaliżowały moje nogi. Moje serce biło tak mocno, że byłem święcie przekonany, że słychać je było w odległości najbliższego kilometra. Co ja mam teraz zrobić?! 
- Głuchy jesteś?! - uniosłem wzrok, widząc stojącego obok mnie wysokiego, zakapturzonego mężczyznę. Miał niesamowicie szerokie ramiona, które przykryte były skórzaną kurtką, a na jego dłoniach i szyi wisiało pełno błyskotek. Mężczyzna złapał mnie za kark, wyprowadzając mnie zza budynku.
- Niech pan mnie puści! 
- Co słyszałeś szczylu?!
- Nic... nic, przysięgam.
- Gadaj! - spojrzałem na przerażonego, pobitego do krwi Wooseoka, który siedział oparty o budynek, trzymając się przy tym kurczowo brzucha. 
- Wracałem tylko do domu. - jęknąłem, starając się uwolnić z uścisku mężczyzny.
- Na pewno coś słyszał. 
- Sprzedaj mu kosę i będzie po sprawie. - do moich oczu napłynęły łzy. W co ja się do cholery wpakowałem?! 
- Nie... nie, proszę!
- Przestań się drzeć. 
- Niczego nie słyszałem, naprawdę. - mężczyzna puścił mnie, uważnie mi się przyglądając. Przeniosłem wzrok na Wooseoka, gdyż wyglądał naprawdę fatalnie. Bałem się, że jestem świadkiem nie tylko dilerskich potyczek, ale też tego, jak na moich oczach wykańcza się człowiek. Usta chłopaka uformowały się tylko w jedno słowo: "uciekaj" - Wooseok.. 
- Znasz go? - jeden z mężczyzn stojących bliżej chłopaka, przygniótł go nogą do ściany budynku, wpatrując się w niego morderczym wzrokiem.
- Nie.. - wydusił, z trudem łapiąc oddech - Nie wiem, kto to jest. 
- Ten szczyl na nas doniesie!
- Uciekaj! - wrzasnął chłopak, obrywając ponownie w twarz - No wypad! - nigdy nie przypuszczałem, że zrobię coś takiego. Że zacznę uciekać, ratując tym samym tylko i wyłącznie swój tyłek, a zapomnę całkowicie o tym, że na moich oczach był maltretowany inny człowiek. Nigdy nie biegłem tak szybko. Słyszałem za sobą szybkie kroki i nawoływania, żebym się zatrzymał... że już po mnie. Mimo to instynkt podpowiadał mi żebym dał z siebie maksimum i wiał najszybciej jak to możliwe. Odetchnąłem dopiero w momencie, gdy wybiegłem na główną ulicę, gdzie było pełno ludzi. Nie widziałem już wtedy mężczyzny.. musiał się wycofać i całe szczęście. Nie wiedziałem tylko, co mam robić. Prosić ludzi o pomoc? Przecież nie mogłem go tam tak zostawić, nie powinienem.. Te bandziory mogą mu wyrządzić ogromną krzywdę. Moje ciało trzęsło się jak galareta. Z jednej strony chciałem uciekać i znaleźć się jak najszybciej w domu. Z drugiej jednak czułem, że coś złego dzieje się chłopakowi i że powinienem wrócić tam, by mu pomóc. Co za beznadziejna, pogmatwana sytuacja.


*

                     Z trudem wysiedziałem w domu przez cały weekend. Moje myśli krążyły tylko i wyłącznie wokół Wooseoka i sytuacji, której byłem świadkiem. Ciągle myślałem o tym, jak się czuje chłopak, czy wszystko z nim w porządku, czy powinienem powiedzieć komukolwiek o tym, co słyszałem.. Z drugiej strony dyrekcja na pewno o tym wie, a moi znajomi póki co nie muszą wiedzieć, że chłopak dilował. Wydaje mi się, że ma wystarczająco przerąbane. Cała szkoła nie musi wytykać go palcami..
                    Gdy tylko wkroczyłem na dziedziniec szkoły, moje serce zaczęło bić niesamowicie szybko. Bałem się, że mężczyźni, którzy dopadli w piątek Wooseoka mogą czyhać na mnie pod szkołą, ale na szczęście ich nie widziałem. Może odpuścili... albo jest to dopiero cichy początek mojego koszmaru.
- Hyunjin! - podbiegłem do kolegi, łapiąc go gwałtownie za ramię. Brunet złapał się za klatkę piersiową, uderzając plecami o szafki... chyba przegiąłem.
- Zwariowałeś?! 
- Przepraszam. Przepraszam Hyunjin..
- Dobra, luz... - chłopak wziął głęboki oddech, otwierając swoją szafkę - Coś się stało?
- Na pewno wszystko okej?
- Tak, spokojnie. - jego szeroki uśmiech wyraźnie potwierdził jego słowa - Co jest?
- Widziałeś może dzisiaj Wooseoka?
- Co? Jeszcze nie, a do czego on ci jest potrzebny?
- A... do niczego, tak tylko pytam. 
- Mhmm... okej, niech będzie. Pewnie zaraz przyjdzie. - skinąłem jedynie głową, rozglądając się nerwowo po korytarzu. Chciałem za wszelką cenę zobaczyć, jak on wygląda, a każda kolejna minuta dłużyła mi się w nieskończoność - Patrz... o wilku mowa. - odwróciłem gwałtownie głowę w kierunku głównego wejścia. Widok chłopaka był przerażający.. nie potrafię nawet opisać stanu, w jakim się znajdował. W życiu na własne oczy nie widziałem tak zmasakrowanego człowieka - O Chryste... co mu jest?
- Przepraszam, muszę z nim pogadać. - rzuciłem, idąc szybkim krokiem w kierunku chłopaka. Wiedziałem, że mamy teraz tajemnicę, o której absolutnie nikt nie może się dowiedzieć i czułem, że niesie się za tym masa nieprzyjemnych konsekwencji, które będą się na mnie odbijać do końca życia - Wooseok.. 
- Zamknij się. - warknął, szarpiąc mnie za mundurek. Trzymając kurczowo mojego ubrania, prowadził mnie w miejsce, w którym nie było absolutnie nikogo i w którym nikt by nie podsłuchał naszej rozmowy.
- Puszczaj. - syknąłem, uwalniając się od jego masywnej, posiniaczonej ręki. Staliśmy przez dłuższą chwilę w kompletnej ciszy, wpatrując się sobie w oczy. Chyba żaden z nas nie wiedział jak zacząć tą niewygodną rozmowę - Wooseok, to trzeba gdzieś zgłosić.. - pierwszoklasista parsknął śmiechem, wpatrując się przy tym we mnie z pogardą.
- Jesteś taki głupi... to nie jest sprawa zgubionego zeszytu.
- Ja..
- Posłuchaj mnie uważnie. - chłopak złapał mnie za ramiona, ciskając mną o ścianę - Jeśli to się wyda, będę wiedzieć kto sypnął... Tylko ty o tym wiesz. 
- Nikomu nic nie powiem. 
- Nie cackam się z takimi jak ty, a ci ludzie tym bardziej, więc dobrze ci radzę, uważaj co robisz. - poczułem narastającą w gardle gulę. Miałem do niego tyle pytań, ale tak bardzo bałem się je zadać..
- Oni... pracujesz dla nich?
- Nie powinno cię to interesować. 
- Te wszystkie siniaki.. to też ich sprawka?
- Odwal się ode mnie, okej? I najlepiej nie właźmy sobie w drogę. - warknął puszczając moje ubranie.
- Ale Wooseok..
- Masz znajomych, zajmij się nimi. - dodał, wskazując na patrzącego się na nas z oddali Hyunjina. Zaraz po tym zniknął na schodach prowadzących piętro wyżej. Cholera jasna! Skoro już wpadłem w takie bagno, chciałbym mieć przy sobie osobę, która mi w tym pomoże i powie mi, co mam robić. Dlaczego ten dupek tak się zachowuje? Mam udawać, że go nie znam? Że w piątek po lekcjach nic się nie stało? Że cały ten temat i to, jak traktowany jest Wooseok są mi obojętne? Nie są. Mimo że to skończony cham i prostak, ale boję się. Boję się, że ktoś go w końcu poważnie skrzywdzi, a ten każe mi trzymać całą tą sprawę dla siebie. Jak coś mu się stanie będę współwinny, bo siedziałem z jęzorem za zębami, zamiast mu pomóc.
                        Nie myślałem na lekcjach przez cały dzień. Czułem się bardzo dziwnie. Wiedziałem, że w szkole nic mi się nie stanie, ale cały czas miałem wrażenie, że jestem obserwowany. To pewnie paranoja, w którą popadłem, ale sprawa dilerów niesamowicie mnie przestraszyła.
- Hej, słyszysz? - mrugnąłem kilkakrotnie, spoglądając na Hongseoka.
- Tak.. tak, słyszę.
- To co powiedziałem?
- No.. - opowiadał mi o piątkowej imprezie, ale szczerze mówiąc nie skupiłem się na tym za bardzo, bo cały czas myślałem o Wooseoku - Przepraszam..
- Co z tobą? Przez cały dzień nie ma z tobą kontaktu.
- Ach... słabo wypocząłem przez weekend.
- Znowu ojciec cisnął cię z nauką? - skinąłem głową widząc wychodzącego ze szkoły olbrzyma. Naprawdę wyróżnia się na tle innych uczniów.. nie sposób go przeoczyć - Aishh... dobrze, że to już trzecia klasa. Niedługo pójdziesz na stu...
- Przepraszam, muszę już iść.
- Co? Jinho, co ty..
- Do jutra. - wmieszałem się w tłum uczniów wychodzących ze szkoły. Może to głupie i trochę dziwne, ale chciałem iść za Wooseokiem. Chciałem sprawdzić, jaką rzeczywiście jest osobą. W sumie nie wiem dlaczego tak bardzo mnie to interesuje, ale poznanie jego środowiska postawiłem sobie za priorytet. Z drugiej strony powinienem liczyć się z tym, że może to być szalenie niebezpieczne.
Szedłem za chłopakiem w absolutnej ciszy. Szedł cichymi, bocznymi uliczkami, w których miałem masę zakamarków, w których mogłem się ukrywać. Momentami chciałem się śmiać z samego siebie i tego, co wyprawiam. Jakby nie patrzeć, takie zachowanie nie jest w moim stylu. Po około 20-tu minutach skręciliśmy w dość ciasną uliczkę, na której znajdowało się kilka kamiennych domów w bardzo kiepskim stanie. Do każdego z nich przynależała niewielka ziemia, jednak każde z tych podwórek było bardzo zapuszczone. Wooseok wstąpił jednak do niewielkiego, obskurnego baru na końcu uliczki. Podszedłem w tamto miejsce, chowając się za śmietnikiem. Chodzi tu po szkole pić? No ładnie. Hongseok się nie mylił.. to totalna patologia.
- Wychodzimy.
- Daj mi spokój gnojku! - zajrzałem przez okno widząc obskurne, zadymione pomieszczenie. Wooseok stał przy jednym ze stolików, przy którym siedziało czterech mężczyzn, na oko po 40-stce. Szarpał jednego z nich, jakby chciał pomóc mu wstać. Może to jego ojciec?
- Chodź do domu. 
- Odwal się szczylu! - jest rozpuszczonym gnojkiem z kupą kasy, tak Hongseok? Pierwszy raz w życiu się pomyliłeś - Piję, nie widzisz?!
- Tato, proszę cię.. - pijany mężczyzna poderwał się z miejsca, uderzając go z otwartej dłoni w twarz. Zakryłem odruchowo usta dłonią, by nie wydać z siebie nawet najmniejszego dźwięku. Co za bydle. Miałem ochotę wparować do tej speluny i nawrzeszczeć na jego ojca. Jak on mógł tak go potraktować?! - Pij... zapij się wreszcie na śmierć! - wrzasnął Wooseok, idąc w kierunku drzwi. Schowałem się między dwoma śmietnikami, z trudem powstrzymując się od wymiotów. Ten chłopak jest przerażający, ale teraz chyba zaczynam rozumieć, dlaczego kieruje nim taka złość i nienawiść do całego świata. Nie ma lekko w życiu... Gdy tylko wyszedł z baru, odpalił papierosa, idąc z nim z powrotem w kierunku walących się, niewielkich domków. Wychyliłem niepewnie głowę, widząc jak ten wchodzi na podwórko jednego z nich. Porównując warunki w jakich mieszkam ja, a w jakich on... cóż... ogromny żal i ból łapały mnie za serce. Moi rodzice mają apartament w Gangnam... apartament z prywatną siłownią i basenem, a Wooseok? Ruinę ceglanego domu z więdnącymi roślinami na podwórku. Życie jest cholernie niesprawiedliwe. Zobaczyłem jak mieszka... widziałem nawet jego ojca. Po co ja to zrobiłem? Teraz będę ciągle o tym myślał i się tym zadręczał. Jestem niestety typem osoby, która niesamowicie przejmuje się takimi rzeczami. Mam teraz nauczkę... tak to jest, jak się wtyka nos w nieswoje sprawy i interesuje się życiem innych osób...





~c.d.n.
----------------------------------------------------------------------------------------------------------------------

1 komentarz: