1 lutego 2019

Running 2 U~cz.2 [Jaehyun&Taeyong]




Taeyong
             Nie spałem z nerwów całą noc. Johnny starał się mi tłumaczyć, że to przecież tylko zabawa, z której powinniśmy się śmiać i czerpać jak najwięcej... Wiem to, ale ta jedna myśl, że mój Jaehyun ma tworzyć parę z Jungwoo, który jest bardzo przystojny, normalnie wytrąca mnie z równowagi. Dopiero też teraz uświadomiłem sobie, jak bardzo jestem o niego zazdrosny. Chorobliwie wręcz zazdrosny. Mam nadzieję, że Jaehyun podejdzie do tego, jak do zabawy i że jest trochę bardziej wyluzowany w tej kwestii niż ja.
- Jak się spało? - po wyjściu z pokoju usłyszałem za plecami zaspany głos Marka.
- Nie spało. - westchnąłem, idąc z nim w kierunku łazienki - A ty jak tam?
- Padłem jak zabity.. szkoda, że ten sen trwał tak krótko. - zaśmiał się, odkręcając zimną wodę - Ty.. w ogóle.. jesteś zły o to, że Jaehyun i Jungwoo przebierają się za Jacka i Rose?
- Zwariowałeś? - parsknąłem śmiechem, myjąc twarz - Nie jestem... po prostu byłem wczoraj strasznie zmęczony. Może dlatego tak to wyglądało. 
- Stary, przecież cię znam..
- Nie, naprawdę.. jest okej. 
- Mhm.. no dobrze, ale wiesz. Jakby co jestem cały czas do twojej dyspozycji.
- Jasne, dzięki. - uśmiechnąłem się, zwalniając przyjacielowi łazienkę. Mieliśmy zacząć dziś próby w związku z Halloween. Normalnie bym się z tego cieszył, bo jest to jednak przyjemna odmiana w naszym grafiku, tylko ten nieszczęsny Jungwoo... niech to szlag. Wszedłem do kuchni, chcąc napić się kawy. Poza tym pozostali członkowie zaczęli wychodzić ze swoich pokoi i nie chciałem im się plątać pod nogami. Niech się dzieciaki zbierają...
- Dzień dobry. - przygotowując kawę, poczułem jak smukłe ręce Jaehyuna owijają się wokół mojej talii. Zerknąłem jedynie kątem oka w kierunku pokoju menadżera, by upewnić się, że ten jeszcze śpi.
- Puść... to nie czas na takie czułości. 
- Menadżer jeszcze śpi. - mruknął, całując mnie przy tym w kark. Poczułem jak przez całe moje ciało przebiega przyjemny dreszcz i normalnie wariowałbym już jak głupi, ale jestem tak zły, że nie jestem w stanie się z tego cieszyć - Jak się spało?
- Jaehyun, puść mnie do cholery. 
- Przestań się tak go bać... jeszcze śpi. - westchnął, opierając się o kuchenny blat.
- Nie chodzi o menadżera. - burknąłem, wręczając chłopakowi kubek z kawą.
- Dzięki.. w takim razie o co chodzi?
- O co? Chyba o kogo. 
- Achhh... Tae, proszę cię... to tylko głupie Halloween.
- No tak... jak zwykle wyolbrzymiam problem.
- Problem? Hyung, to nie jest żaden problem, to zabawa.
- W takim razie bawcie się dobrze. - chciałem iść do pokoju, ale Jaehyun złapał mnie pospiesznie za nadgarstek.
- Tae, jeśli chcesz to przebiorę się za kogoś innego... w czym problem?
- Nie, bo zburzysz wtedy wszystkim koncepcję. 
- No hej.. - chłopak przyciągnął mnie do siebie, dając mi szybkiego buziaka w kącik ust - Nie bądź zły, proszę cię. 
- Jaehyun.. - wziąłem głęboki oddech, starając się uspokoić. Nie lubię się z nim kłócić, a zwykle te przeklęte sprzeczki wychodzą z mojej strony... Muszę nad tym zapanować - Widzisz, jak on się na ciebie patrzy?
- Nie? Jak się patrzy?
- Jakby coś do ciebie czuł... nie podoba mi się to. - chłopak zaśmiał się, upijając łyk kawy.
- No co ty. Przecież bym zauważył coś takiego.
- No nie wiem.. gapi się na ciebie maślanymi oczami i jeszcze to jego wczorajsze zachowanie. Miał rumieńce na twarzy, jak chłopaki rzucili hasło, że przebierzecie się za Rose i Jacka.
- Tae przesadzasz. Pewnie zawstydziło go to, że będzie w kiecce. 
- Wątpię.. 
- Ej.. nie wiedziałem, że jesteś takim zazdrośnikiem. - uśmiechnął się, dając mi lekkiego klapsa.
- Pogięło cię? Przestań, bo zaraz ktoś zobaczy. 
- No dobra... ale nie bądź już zły, okej?
- Weź... zejdź mi z oczu. - mimowolnie się uśmiechnąłem. Nie potrafię być na niego zły. Jego jeden uśmiech wystarczy, bym zapomniał o wszystkich nieprzyjemnych rzeczach.
- Uśmiechasz się... czyli jest okej. 
- Jesteś taki pewny siebie?
- Oczywiście. - prychnąłem, szturchając jego ramię.
- Proszę cię, uważaj na niego.
- Będę... poza tym cały czas jesteśmy razem Tae. Masz na mnie oko. 
- Czekaj... sugerujesz tym, że mógłbyś wywinąć mi jakiś numer? 
- Nie. - zaśmiał się, pokazując szereg białych zębów - Boże, jesteś przeuroczy.
- Hej... staram się być poważny. 
- Nie wychodzi ci, sorki. 
- Wiesz co? Wal się. - wyminąłem go, idąc do swojego pokoju. Słyszałem jedynie za plecami jego cichy chichot, na dźwięk którego sam się uśmiechałem. Za bardzo go kocham, przez co popuszczam temu dupkowi w zbyt wielu kwestiach...

*

                       Po dojechaniu do wytwórni wskoczyliśmy w ciuchy, w których ćwiczymy, po czym udaliśmy się na salę treningową, na której mieliśmy spotkanie z menadżerem. 
- Przebrani?! - podskoczyłem na równe nogi, słysząc donośny głos mężczyzny, rozchodzący się echem po sali.
- Tak! 
- Gotowi na trening?!
- Tak! - Hyung stanął na środku pomieszczenia, uważnie nas obserwując. Po chwili jednak na jego twarzy pojawił się lekki uśmiech, rozładowujący nieco napięcie.
- Żartuję, siadajcie... musimy pogadać o tym Halloween. - usiedliśmy w ciszy, mierząc się wzrokiem. Wszyscy byliśmy bardzo ciekawi, co postanowi mężczyzna i jak będzie wyglądać nasza impreza - Rose i Jack. - zaśmiał się, sprawiając, że moje serce zabiło znacznie mocniej - Ojj dzieciaki, dzieciaki. - menadżer położył zeszyt na podłodze, uśmiechając się - Jungwoo, Jaehyun... zapraszam na środek. 
- No chodź Hyung. - zaszczebiotał Jungwoo, wychodząc ochoczo we wskazane miejsce. Do tej pory uwielbiałem tego dzieciaka. Jest niesamowicie uroczy, kochany i wrażliwy, ale odkąd zobaczyłem, jak wdzięczy się do mojego faceta, to normalnie krew mnie zalewa. Jaehyun stanął za chłopakiem, poprawiając przy tym włosy. Widziałem, że chciał zrobić krok w przód, by stanąć obok młodszego, jednak menadżer pospiesznie go zatrzymał.
- Stój tam Jaehyun.
- Em.. okej.
- Słynna scena z Titanica... proszę, to będzie dobre. - poczułem na sobie wzrok kolegów, jednak mimo to starałem się zachować zimną krew i udawać, że w ogóle mnie to nie rusza. Wpatrywałem się w Jaehyuna ponurym wzrokiem, którym jakbym tylko mógł, najchętniej bym go zabił. Czuł to.. jak tylko spotkał się z moim spojrzeniem, automatycznie się spiął. Niech tylko Jungwoo zrobi coś niewłaściwego... przysięgam, że go zabiję.
- Co niby mamy zrobić?
- Obejmij Rose, Hyung! - krzyknął Chenle, śmiejąc się w najlepsze. Widziałem zakłopotanie na twarzy mojego chłopaka. Mimo to owinął ręce wokół szczupłej talii Jungwoo, sprawiając, że wewnętrznie eksplodowałem. Wzrok młodszego chłopaka automatycznie powędrował na twarz Jaehyuna. Wpatrywał się w niego jak w obrazek... wiedziałem, że coś jest na rzeczy!
- Jack.. - Jaehyun otworzył szerzej oczy, nerwowo przy tym chichocząc.
- Przestań, pogięło cię? - dobra, nie mam zamiaru patrzeć na ten cyrk. Wstałem pospiesznie, spotykając się we wzrokiem menadżera.
- Tae, ty dokąd?
- Do łazienki... za moment wrócę.
- W porządku. - jak można być tak podłym? Nie wierzę, że Jungwoo nie robi tego specjalnie. A może ja wszystko wyolbrzymiam i przesadzam? Może powinienem ich jeszcze poobserwować zanim go zabiję?


*

Jungwoo
                 Byłem tak niesamowicie szczęśliwy, że byłem tak blisko Jaehyuna. Spodobał mi się odkąd tylko go zobaczyłem. Jak go poznałem, zakochałem się w nim bez pamięci, choć wiem, że powinienem trzymać to tylko i wyłącznie dla siebie. Jaehyun jest w związku z Taeyongiem od prawie trzech lat i świata poza sobą nie widzą. Chciałbym mieć Jaehyuna tylko dla siebie, ale nie mogę... mimo że cholernie chcę, nie mogę go odbić Tae. 
- Chyba Taeyong się wściekł.. - burknął mój obiekt westchnień, siadając obok mnie pod lustrem. 
- Nie zrobiliśmy niczego złego. 
- Ta... ale on jest strasznie zazdrosny.
- Przestań. - odruchowo złapałem go za rękę, lekko się przy tym uśmiechając - Jesteś jego chłopakiem, a nie własnością. - szepnąłem, zerkając na menadżera, jednak ten pochłonięty był pracą nad kolejnymi strojami. 
- Niby racja.. 
- Właśnie. - ścisnąłem jego dłoń, wzdychając - Głowa do góry. 
- Jungwoo, mogę cię prosić? - odkleiłem wzrok od Jaehyuna, widząc wpatrującego się we mnie Marka. 
- Tak. - no tak... przecież to najlepszy przyjaciel Taeyonga. Przecież nikt nie ma prawa zbliżyć się do Jaehyuna, bo automatycznie jest się na celowniku - Słucham. 
- Co ty robisz?
- A.. ale o czym ty mówisz?
- Jungwoo, zlituj się. Widzę, jak patrzysz na Jaehyuna i dobrze ci radzę, odpuść. 
- Ale ja nic nie robię.. 
- Pożerasz go wzrokiem... to widać. 
- Jeju, co z wami? Jestem miły, to wszystko. Na ciebie też teraz patrzę, ale to nie oznacza, że cię podrywam. - muszę trochę spauzować. Nie sądziłem, że to tak bardzo po mnie widać, że Jaehyun mi się podoba.
- Jungwoo.. 
- Odczepcie się wszyscy ode mnie. 
- Ja cię nie atakuję... po prostu..
- Nie podrywam go.. Nikogo nie podrywam, nie jestem gejem. - Mark otworzył szerzej oczy, lekko się przy tym czerwieniąc.
- Ale... ale jak to?
- Zaskoczony? Widocznie zbyt szybko przypiąłeś mi nie tą łatkę, co trzeba. 
- Przepraszam... myślałem, że.. 
- Pójdę już. - burknąłem, wracając na swoje wcześniejsze miejsce. Muszę chyba na jakiś czas odsunąć się od Jaehyuna, żeby te wszelkie podejrzenia Marka odeszły w niepamięć. Najwyżej dalej będę do niego wzdychać w ciszy i tak, by nikt tego nie zauważył. Aishh... to jest potwornie męczące..


*

Taeyong
                  Każda próba do Halloween doprowadza mnie do szału, ale staram się sobie tłumaczyć, że to w sumie nic takiego. Jungwoo chyba trochę się uspokoił i też podchodzi do tego na większym luzie. Jutro w końcu będziemy to nagrywać i mam nadzieję, że po tym wszystkim Jaehyun i Jungwoo znów się od siebie odsuną. 
- Mogę? - oderwałem wzrok od telefonu, widząc stojącego w drzwiach pokoju Jaehyuna. Johnny od razu wstał ze swojego łóżka, głęboko przy tym wzdychając.
- Już was zostawiam.
- Dzięki stary. - gdy mój współlokator opuścił pokój, mój chłopak zamknął drzwi, siadając na moim łóżku - Co robisz?
- Oglądam jakieś pierdoły..
- Odłóż na chwilę telefon. - westchnąłem, robiąc to, o co mnie poprosił. Nie miałem zbytnio ochoty na jego towarzystwo, ale z drugiej strony menadżer powiedział, że będzie dzisiaj nieco później, więc trzeba wykorzystać ten moment na rozmowę. Jaehyun przytulił się do mnie, unosząc na mnie niepewnie wzrok - Brakowało mi ciebie. - złożyłem odruchowo delikatny pocałunek na jego czole, na który ten odpowiedział szerokim uśmiechem. 
- Musimy pogadać.
- Nie lubię, jak tak mówisz. 
- Jaehyun... 
- No już. - jego twarz ukryła się w zagłębieniu mojej szyi. Przytuliłem go, czując, że moje serce bije jak oszalałe - Słucham.
- Nie wiem, jak zacząć.. 
- Tae, co jest? - wziąłem głęboki oddech, po czym stwierdziłem, że powiem prosto z mostu o co mi chodzi.
- Jestem o ciebie cholernie zazdrosny i nie potrafię nad tym panować.. - Jaehyun odkleił się ode mnie, opierając się na przedramieniu. Jego wielkie oczy wbite były w moją twarz, a klatka piersiowa poruszała się dość gwałtownie, pod wpływem szybkiego oddechu - Mam ochotę rozszarpać Jungwoo, rozumiesz to? A ty mi tego nie ułatwiasz.. Kleicie się do siebie..
- Czekaj, bo chyba cię za bardzo poniosło... o czym ty mówisz? 
- Jaehyun, ja wszystko widzę.
- Ale co widzisz? Hyung zlituj się. To przecież tylko zabawa. 
- Nie dla mnie... ja nie potrafię się przy tym bawić.
- Hyung, po jutrze będzie po wszystkim.
- Jaehyun, ja zacząłem go nienawidzić... 
- Boże, co z tobą? 
- Mówię ci tylko to, co czuję.
- Jungwoo miał rację... nie traktujesz mnie jak chłopaka, tylko jak swoją własność. - zatkało mnie. Usiadłem niepewnie, nie odrywając przy tym od niego wzroku - Przepraszam..
- Nie wierzę, że to powiedziałeś. 
- Tae, nie chciałem.
- To już nawet żalisz się Jungwoo z tego, jak ci ze mną źle?
- Nie, to nie  tak..
- A jak? - parsknąłem śmiechem, wstając z łóżka - Ja cię traktuję jak swoją własność... no pięknie.. 
- Taeyong, daj sobie coś powiedzieć do cholery. 
- Dobrze... słucham, mów. - Jaehyun poderwał się z łóżka, szybko do mnie podchodząc.
- Nigdy.. przenigdy nie spojrzałem na nikogo innego. Na pewno nie w taki sposób, w jaki ci się wydaje. 
- A ta rozmowa? - w moich oczach stanęły łzy. W życiu nie spodziewałbym się po sobie takiej reakcji. W tej chwili było mi głupio przed samym sobą.
- Nie płacz idioto. - wylądowałem w ramionach Jaehyuna. Przytulił mnie z całej siły, głaszcząc mnie po głowie i plecach - Po prostu z nim rozmawiałem i powiedziałem, że jesteś o mnie zazdrosny i że nie powinniśmy robić na próbach takich rzeczy, jakie on robił... i wtedy on powiedział... no właśnie to, co dzisiaj mi się niepotrzebnie wymsknęło.. 
- Przynajmniej wiem, co o mnie myślisz.
- Nie, ja tak nie myślę... przepraszam. - odsunąłem się od niego, spotykając się z jego spojrzeniem. W tym momencie nawet patrzenie na niego sprawiało mi ból - Hyung..
- Mógłbym już zostać sam?
- Tae, no co ty..
- Proszę cię, zostaw mnie już.
- Taeyong, przepraszam... nie bądź na mnie zły. Może nie powinienem był tego mówić, ale..
- Nie, dobrze, że to powiedziałeś... Może to właśnie problem tkwi we mnie. 
- To pogadajmy o tym. Nie każ mi wychodzić. 
- Nie każę... niczego ci nie każę. Proszę cię żebyś zostawił mnie samego..
- Przestań. - nigdy nie odpuszcza i zawsze musi mieć ostatnie słowo. Jaehyun złapał mnie za nadgarstki, gwałtownie mnie do siebie przyciągając. Gdy wylądowałem w jego ramionach, poczułem jakby schodziło ze mnie całe złe powietrze - Nie złość się. - szepnął, drapiąc mnie po głowie.
- Niczego do niego nie czujesz?
- Nie, przysięgam. I przestań gadać takie durnoty. 
- Nigdy nie dałeś mi powodów do zazdrości... dlaczego tak się zachowuję? - szepnąłem, słysząc ciężkie westchnięcie mojego chłopaka - Nigdy przez głowę mi nawet nie przeszło, żeby traktować cię przedmiotowo, jak swoją własność.
- Przecież wiem... daj dzióba.
- Nie mam ochoty.
- No daj. - mruknął, łapiąc moją twarz w obie dłonie, po czym złożył na moich ustach czuły, niesamowicie subtelny pocałunek - Dalej nie masz ochoty?
- Może mam. - chłopak uśmiechnął się, całując mnie w czoło.
- Zaufaj mi Hyung. 
- Ufam... przecież wiesz, że ci ufam, ale Jungwoo.. - westchnąłem, unosząc na niego wzrok - Uwielbiałem tego dzieciaka, a teraz nie jestem w stanie na niego spojrzeć, rozumiesz?
- Jesteś liderem Taeyong... Wiem, że jest ci ciężko w wielu kwestiach, mi też... Ale nie możesz nienawidzić dzieciaka za to, że się na mnie patrzy. Musiałbyś wtedy znienawidzić absolutnie każdego. 
- No tak... Boże, jakim jestem idiotą. 
- Zakochanym po uszy idiotą.
- Żebyś wiedział. - westchnąłem, wtulając się w jego ciepłe ciało - Przepraszam. 
- W porządku. 
- Oooo uwielbiam na was patrzeć. - zerwałem się gwałtownie, widząc stojącego w drzwiach Johnnego.
- Miało cię tu nie być.
- Sorki.. musiałem trochę podsłuchać. - chłopak uśmiechnął się, kręcąc przy tym głową - Spoko... nikt się o niczym nie dowie. 
- Johnny.. - mój chłopak zaśmiał się, wskazując skinieniem głowy na drzwi - Zostaw nas, co? 
- Achhh... najlepszym lekarstwem na drobne sprzeczki jest seks. 
- Wypad. - Jaehyun z uśmiechem na twarzy wygonił chłopaka z pokoju, zamykając za nim drzwi na klucz.
- Nie mam ochoty, przepraszam. - usiadłem na łóżku, widząc jak ten kuca przede mną. Po chwili złapał mnie za dłonie, wpatrując mi się w oczy.
- Taeyong, co się z tobą dzieje? - jedna z jego dłoni przywarła do mojego policzka. Wtuliłem w nią twarz, czując coraz większy, ogarniający mnie spokój.
- Nie wiem.. źle się ostatnio czuję. 
- Hej, no co ty.. - Jaehyun usiadł obok mnie, mocno mnie przytulając - Mów, co się dzieje.
- Niech wszystko między nami będzie dobrze, okej? I wtedy wszystko będzie w porządku. 
- Ale.. - przywarłem do jego warg, starając się wreszcie go zamknąć. Nie chciałem dłużej rozmawiać... najzwyczajniej w świecie potrzebowałem ciszy i spokoju - Tego się nie spodziewałem. 
- Czasami jeszcze potrafię zaskoczyć. - położyłem się na łóżku, biorąc przy tym głęboki oddech. Jaehyun w ciszy zrobił to samo. Tego właśnie chciałem... przytulić się do mojego faceta i poleżeć w totalnej ciszy, wsłuchując się jedynie w jego oddech i miarowe bicie serca.


*

Jaehyun
                  Wreszcie nagrywamy dziś ten nieszczęsny filmik z okazji Halloween i może wreszcie po tym wszystkim moje relacje z Tae się uspokoją i wszystko wróci do normy. Widzę, że coś jest z nim nie tak i cholernie się o niego martwię, ale nie wiem, jak mu pomóc. Najgorsze jest to, że on nie do końca chce mi mówić o tym, co czuje. Woli dureń dusić wszystko w sobie, niż ze mną szczerze porozmawiać. Może boi się mojej reakcji albo nie do końca mi ufa? Sam nie wiem... tak bardzo go kocham i jesteśmy ze sobą tak blisko, a ja nadal nie potrafię go momentami rozgryźć. 
- I jak wyglądam? - zapytałem, zachodząc od tyłu mojego Tae, przebranego za postać z anime. Swoją drogą wyglądał przeuroczo i miałem ochotę go schrupać, ale z racji tego, że znajdowaliśmy się na sali treningowej, nie miałem takiej możliwości. 
- O wow! - Hyung zaśmiał się, klaszcząc przy tym w dłonie. Wreszcie się uśmiechnął... strasznie mi tego brakowało - Świetnie wyglądasz. 
- Ty też. - szepnąłem, zaczepiając dłonią o jego palce. Na jego buzi pojawił się delikatny rumieniec, a oczy szukały schronienia w każdym możliwym kącie sali.
- Uważaj. 
- Sorki. 
- Jaehyun! - przeniosłem wzrok na Lucasa, szczerzącego się w moim kierunku - Idzie Rose! - spojrzałem w stronę drzwi, widząc stojącego w nim... przepięknie wyglądającego Jungwoo. Moje serce zabiło znacznie szybciej.. nie mam pojęcia dlaczego. Miał na sobie sukienkę i długą, brązową perukę. Wyglądał tak delikatnie i niewinnie, że automatycznie zakręciło mi się w głowie. Spodobał mi się do tego stopnia, że nie byłem w stanie oderwać od niego wzroku. 
- Czuję się jak głupek. - powiedział nieśmiało, zaraz po tym, jak do niego podszedłem. Dlaczego nie potrafię niczego powiedzieć? Jaehyun do cholery, weź się w garść! - Co myślisz, Hyung?
- Wyglądasz pięknie. - palnąłem, czując jak robi mi się gorąco. Oczy chłopaka automatycznie urosły, a jego twarz pokryła się rumieńcem. 
- Jaehyun.. 
- Naprawdę pięknie.





~c.d.n.
---------------------------------------------------------------------------------------------------------------------

1 komentarz:

  1. O NIE WIERZE CZY JAEHYUN PRZERZUCI SIE NA JUNGWOO

    OdpowiedzUsuń