4 lutego 2019

Running 2 U~cz.3 [Jaehyun&Taeyong]




Jungwoo
                   Wpatrywałem się w Jaehyuna wielkimi oczyma i z mocno bijącym sercem. Czułem się na celowniku pozostałych członków NCT i było mi w związku z tym niesamowicie głupio, ale to, co usłyszałem od Jaehyuna całkowicie wbiło mnie w ziemię. Nigdy nie usłyszałem od niego takich słów.
- Patrzą się na nas. - szepnąłem, uciekając wzrokiem. Zawsze chciałem znaleźć się z nim w tak bliskiej sytuacji, ale nie przypuszczałbym, że tak mnie to zawstydzi.
- Kto? 
- Jesteśmy na sali treningowej.. 
- Ach.. - oprzytomniał... nareszcie - Tak.. przepraszam. - odszedł... Mimo to nie odrywał ode mnie wzroku, co sprawiało, że wewnętrznie wariowałem ze szczęścia. Ile bym dał, żeby tak wspaniały chłopak był mój. Ale za bardzo lubię Taeyonga, by zrobić mu takie świństwo. Poza tym, co inni by powiedzieli.. Niby jestem lubiany wśród chłopaków, ale nie wydaje mi się, by ktoś poparł to, że odbiłem liderowi faceta i to po trzech latach związku.
- Wow.. naprawdę wyglądasz jak Rose. - oderwałem wzrok od Jaehyuna, zerkając na stojącego obok mnie Doyounga - Jaehyunowi chyba też się spodobałeś. - Doyoung jest pierwszą osobą, która mnie rozgryzła i zauważyła, że chłopak mi się podoba. Jest też jedyną osobą z całego zespołu, która o tym wie. Na szczęście jest tak wspaniałym kumplem, że trzyma to tylko dla siebie.
- Powiedział mi, że pięknie wyglądam.. - szepnąłem, lekko się przy tym uśmiechając.
- Co ty mówisz..
- Poważnie.
- Wykorzystaj to. - brunet odciągnął mnie w kąt sali, tak by nikt nas nie słyszał - Wzdychasz do niego już tyle czasu..
- Tae... nie mogę mu tego zrobić. 
- Wiem, to byłoby wstrętne, ale..
- Nie i koniec. Niech będzie tak, jak jest.
- Pomyśl w końcu o sobie... kiedy w końcu ty będziesz szczęśliwy, co? - wzruszyłem jedynie ramionami, zerkając kątem oka na Jaehyuna rozmawiającego ze swoim chłopakiem - Masz zamiar do końca życia napawać się tylko i wyłącznie ich szczęściem? 
- Nie rozmawiajmy o tym teraz.. - szepnąłem, czując narastającą w gardle gulę - To trochę przykre. 
- W porządku. - Doyoung odgarnął perukę z mojej twarzy, posyłając mi przy tym lekki uśmiech - Głowa do góry. Daj dzisiaj z siebie wszystko. 
- Dam, obiecuję. 

Jaehyun
               Boże, jak on wygląda. Cholernie mnie korci, żeby zerknąć na niego choć na chwilę, ale nie mogę. Taeyong chyba skróciłby mnie o głowę. Już teraz widzę, jak się w nim gotuje. Czuję, że po powrocie do dormu zrobi mi niezłą chryje.
- Tae..
- Daj mi spokój. - burknął, skubiąc nerwowo skórki przy paznokciach.
- Zostaw, krew ci pójdzie.
- Krew to mnie za moment zaleje. 
- Nie zaczynaj... nie teraz. 
- Tak, masz rację.. przecież to i tak nie ma sensu. - westchnął, robiąc krok w kierunku drzwi.
- Hej. - złapałem go za nadgarstek, uważnie mu się przyglądając. Coraz bardziej martwię się o naszą relację. Do tej pory świetnie potrafiliśmy wszystko ukrywać. Ostatnio jednak coraz częściej puszczają mu nerwy, nad którymi nie potrafi zapanować. Wiem, że ma masę rzeczy na głowie, dużo stresu związanego z trasą i do tego doszedł Jungwoo.. ale do cholery jesteśmy profesjonalistami. Powinien wziąć się w garść i tłumić emocje w sobie, kiedy jest wśród ludzi - Dokąd idziesz?
- Do łazienki.
- Chodź. - nie zaprotestował. Wiem, że powinienem być w stosunku do niego bardziej wyrozumiały, ale ostatnio grubo przesadza ze swoją zazdrością. Kocham go i to się nigdy nie zmieni. Jungwoo... cóż... przystojny z niego chłopak, a w tym stroju wygląda naprawdę uroczo, ale co z tego. To nadal tylko i wyłącznie mój przyjaciel, a nie potencjalny obiekt westchnień.
- Panowie, a wy dokąd? - zaczepił nas menadżer, gdy dochodziliśmy do drzwi.
- Do łazienki.
- Szybko, zaraz nagrywamy. 
- W porządku. - z jednej strony mam ochotę nawrzeszczeć na Taeyonga żeby w końcu wziął się w garść i zrozumiał, że jest dla mnie najważniejszy, a z drugiej chciałbym go przytulić i nie puszczać już do końca życia. Wiążąc się z nim wiedziałem, że jest cholernie wrażliwym chłopakiem, mimo że wytwórnia nie pozwala mu na pokazywanie tej strony... teraz już chyba wiem dlaczego - Hyung.. - chłopak przetarł twarz dłońmi, pochylając się bez słowa nad jedną z umywalek, na którą po chwili spadła czerwona plama krwi - O Boże. - wyciągnąłem pospiesznie ręczniki papierowe, przykładając je do nosa chłopaka - Co jest do cholery? Iść po kogoś?
- Nie... zaraz mi przejdzie. - chłopak wyrwał papier z mojej ręki, starając się poradzić sobie ze wszystkim sam... jak zawsze. Jego pieprzona zaradność doprowadza mnie momentami do szału.
- Źle się czujesz? - namoczyłem papier w zimnej wodzie, przykładając go do nosa Hyunga.
- Nie... po prostu się zdenerwowałem. - słucham?
- Chyba nie mówisz o Jungwoo...
- A o kim? Gapisz się na niego jak głupi.
- Bo zaskoczył mnie jego wygląd.
- Też mam wskoczyć w kieckę, żebyś zwrócił na mnie uwagę? - spotkałem się z przeszklonymi oczami chłopaka. Nie potrafię się na niego złościć. Nie miałem pojęcia, że ta błaha sprawa tak bardzo go denerwuje..
- Tae.. 
- Może masz taki fetysz? Powiedz mi. - chłopak wrzucił papier do kosza, sięgając po kolejne listki - Pożerasz go wzrokiem Jaehyun, nie jestem ślepy. Co mu powiedziałeś, jak do niego podszedłeś? 
- Niczego mu nie powiedziałem, uspokój się. - wyjąłem papier z jego drobnej, chudej dłoni, uważnie wycierając jego nos - Nie denerwuj się. - dodałem szeptem, całując go w czoło - Nie zrobię niczego, co by cię zdenerwowało. 
- Jaehyun.. co mu powiedziałeś? - dlaczego on jest taki uparty?
- Ojeju... powiedziałem, że śmiesznie wygląda w tej kiecce i tyle. - co ja mam do cholery robić? Naprawdę muszę uważać, skoro on na wszystko jest tak bardzo wyczulony - Pokaż nos. 
- Nic mi nie jest... idź już na salę, zaraz przyjdę.
- Nie zostawię cię samego.
- Nie mam pięciu lat.
- To czemu tak się zachowujesz? - Taeyong wbił we mnie wzrok, zaciskając przy tym zęby. Widziałem, że jest wściekły, ale nie cofnę już tego, co powiedziałem, mimo że żałuję.
- Wiesz co? Traktujesz mnie ostatnio jak śmiecia.. 
- Tae, spójrz na siebie.. Nie zrobiłem nic złego, a ty non stop na mnie naskakujesz.. ciągle szukasz pretekstu do kłótni. Staram się być wyrozumiały, bo widzę, że dzień w dzień zaharowujesz się jak świnia, ale ja też jestem tylko człowiekiem i już nie mam momentami do tego siły, zrozum. - powiedziałem to niemalże na jednym tchu, ale miałem już dość trzymania tego w sobie - Jak cię poznałem, wydawałeś się być pewnym siebie, silnym, zdecydowanym facetem..
- A jestem przewrażliwioną łajzą, która szuka wszędzie problemów.. Przepraszam, że cię rozczarowałem. - burknął, wychodząc z łazienki. Nie chciałem nawet specjalnie go zatrzymywać. Za bardzo mnie poniosło.. Miałem go nie denerwować, a jedynie pogorszyłem sprawę...


*

Taeyong
               Gdy nagraliśmy wszystkie, potrzebne na kanał rzeczy, udaliśmy się wraz z pozostałymi podopiecznymi SM na imprezę Halloweenową, zorganizowaną w naszej wytwórni. Wcale nie miałem na nią ochoty, ale to mój zasrany obowiązek, który musiałem wypełnić. Siedząc przy stole myślałem o tym, co powiedział mi Jaehyun. Chciałbym być taką osobą, jaką opisywał. Chciałbym, by miał we mnie oparcie i by czuł się przy mnie bezpiecznie. Chciałbym mówić wprost o swoich emocjach, ale nie potrafię. Pewny siebie jestem jedynie przed kamerami i na scenie, gdzie nie mam w sumie innego wyjścia, ale kiedy reflektory gasną, a kamery w końcu wchodzą w tryb "off", chcę być prawdziwym sobą... mam dość udawania kogoś, kim nie jestem. Chcę się zmienić tylko w kilku kwestiach dla Jaehyuna, ale zmiana swojej osobowości nie jest niestety taka prosta. 
- Tae.. - oderwałem wzrok od szklanki soju, zerkając na stojącego obok stołu Jaehyuna. 
- Co?
- Możemy pogadać? - dopiłem swój alkohol, odstawiając szklankę na stół. 
- Chyba musimy. 
- Chodź, wyjdziemy stąd. - na sali panował ogromny harmider. Wszyscy świetnie się bawili, pili alkohol, tańczyli... dudniąca muzyka była tak mocna, że bałem się momentami o swoje żebra. Gdy wyszliśmy z sali, udaliśmy się sporych rozmiarów korytarzem w kierunku sali konferencyjnej.
- Myślisz, że rozmawianie tam to dobry pomysł?
- Dlaczego nie?
- Jest tam pełno kamer.
- Tak, ale bez podsłuchu. - w sumie prawda. Gdy weszliśmy do środka, Jaehyun zapalił niewielką lampę stojącą w kącie sali, po czym usiadł na stojącej obok niej kanapie - Siadaj. - gdy zrobiłem to, co mi powiedział, wbił we mnie wzrok, uważnie mi się przyglądając - Jak się czujesz? - odruchowo dotknąłem nosa, odwracając przy tym wzrok.
- W porządku. - Jaehyun westchnął, z trudem powstrzymując się przed tym, by nie złapać mnie za rękę. Widziałem to i przede wszystkim to czułem, ale obecność kamer skutecznie go przed tym hamowała.
- Tae... boję się o nas. - to jak cios w samo serce. Uniosłem na niego gwałtownie wzrok, czując jak robi mi się gorąco z nerwów.
- Co masz na myśli?
- Przez to pieprzone Halloween tylko się kłócimy. Nigdy nie mieliśmy poważnej kłótni, a teraz są one codziennie.. 
- Boisz się, że przez jedną kłótnię się rozstaniemy? Związek to nie tylko sielanka. - chłopak odwrócił wzrok, głęboko przy tym wzdychając.
- Wiem.. ale nawet sposób, w jaki o tym mówisz... Stałeś się strasznie oschły. - spojrzeliśmy na siebie w kompletnej ciszy. Dobiegał do nas jedynie stłumiony odgłos muzyki i śmiechy osób przechadzających się korytarzem - Do niedawna nasza relacja to była totalna sielanka.. Hyung, otwórz się w końcu przede mną...
- Po co? Żeby znowu zostać wyśmianym i skrytykowanym? 
- Kiedy cię wyśmiałem i skrytykowałem?
- Ostatnio robisz to cały czas, Jaehyun.. I uwierz mi, że mam świadomość tego, że ostatnio traktuję cię w nieodpowiedni sposób, ale staram się... naprawdę się staram, żeby było tak, jak kiedyś.. - wziąłem głęboki oddech, by się uspokoić. Bałem się, że przez rosnącą w gardle gulę, za moment znów dam upust swoim emocjom, a bardzo tego nie chciałem - Ale jak słyszę od ciebie, że zachowuję się jak dziecko... że.. że moja prawdziwa osobowość cię rozczarowała...
- Tae, nie powiedziałem czegoś takiego.
- Dałeś mi wyraźnie do zrozumienia, że nie jestem tą osobą, z którą chciałbyś być.. Nie zmienię tego, rozumiesz? 
- Taeyong, ja wiem, jaką jesteś osobą... wiedziałem to od samego początku..
- To dlaczego mówisz mi takie rzeczy? - chłopak usiadł bliżej mnie, dotykając ostrożnie mojej dłoni.
- Widzę, że coś się z tobą ostatnio dzieje... coś niedobrego..
- Takim gadaniem chcesz mnie zmotywować do tego, żebym się w końcu za siebie wziął? 
- Myślałem, że uświadomię ci parę rzeczy, ale to była zła droga... przepraszam. - szepnął, ściskając mocniej moją rękę.
- Jakich rzeczy?
- Chciałem ci uświadomić, że takie boczenie się przez Jungwoo...
- Właśnie, Jungwoo. - nabrałem powietrza do płuc, unosząc wzrok na Jaehyuna - Siedział przy tym samym stole co ja... cały czas na ciebie patrzył. - burknąłem przenosząc oczy na nasze dłonie.
- Tae, właśnie o tym mówię.. Co z tego, że się dzieciak na mnie patrzył? Kocham cię jak jasna cholera i to się nie zmieni... Hej. - chłopak uniósł mój podbródek, lekko się przy tym uśmiechając - Cieszę się, że jesteś o mnie zazdrosny, ale... uważam, że trochę przesadzasz, przepraszam. Nigdy nie dałem ci powodów do zazdrości, a zachowujesz się jakby to się zdarzało nagminnie. - ma rację.. Czułem, że mogę to wszystko wyolbrzymiać, ale co ja na to poradzę, że jestem w nim tak mocno zakochany? - Popracujmy nad nami, hm? - skinąłem jedynie głową, nie odrywając przy tym wzroku od jego oczu. Pragnąłem w tym momencie zatopić się w jego wargach, by zapomnieć o Bożym świecie i wszelkich problemach, które nas na co dzień dotykają, ale nie mogłem. Czuję się jak zwierzę pod odstrzałem... to cholernie męczy i też sprawia, że czuję się fatalnie.
- Przepraszam... Przepraszam cię za wszystko. Odwaliło mi przez Jungwoo.. 
- W porządku. - przerwał mi, głaszcząc moją dłoń. Bałem się... czułem, że możemy zostać nakryci w każdej chwili. To byłby tak ogromny skandal, że z pewnością wyfrunęlibyśmy z wytwórni.
- Jaehyun..
- Nie są włączone. 
- Hm? - spojrzałem w rogi pokoju, w których znajdował się monitoring.
- Widzisz? Nie miga ta czerwona lampka... są wyłączone. - szepnął, całując mnie w ucho.
- Nie, proszę cię. 
- Przestań się tak wszystkiego bać. - Jaehyun przywarł do mnie wargami, sprawiając że niemalże się rozpłynąłem - To też cię unieszczęśliwia, prawda? - potwierdziłem jego słowa skinieniem głowy, owijając ostrożnie ręce wokół jego szyi - Zaufaj mi... nie robiłbym tego, gdybym wiedział, że coś może się stać. - wgryzłem się w jego usta, spotykając się z jego ciężkim oddechem. Zapach wypitego przez nas soju wirował wokół nas, co oszałamiało mnie jeszcze bardziej. Całowałem się z moim facetem w wytwórni... w wytwórni, w której w każdej chwili ktoś mógł nas nakryć. Czemu to tak bardzo mnie ekscytowało?
- Jaehyun..
- Hm?
- Kocham cię. 
- Słucham? - uśmiechnąłem się, czując jak jego ciepłe wargi pieszczą moją szyję.
- Mówię, że cię kocham. 
- Mów mi to częściej. - otworzyłem usta, chcąc wydać z siebie cichy jęk, jednak wtedy skutecznie do pionu postawił nas głos Jungwoo.
- Ooo tu jesteś Hyung. - Jaehyun odskoczył ode mnie jak poparzony. W drzwiach stał uśmiechnięty chłopak w sukience i peruce. Prezentował się naprawdę uroczo, ale co w związku z tym? Patrzenie na niego jedynie mnie irytuje - To tylko ja, spokojnie.
- Coś się stało? - zapytałem starając się dojść do siebie.
- Em... Jongin Hyung cię szuka, Jaehyun.
- Mnie? - zapytał zdziwiony, wstając z kanapy.
- Tak. Ponoć ma jakąś ważną sprawę.
- No dobrze, już idę. - chłopak spojrzał na mnie, poprawiając mi przy tym włosy - Poczekasz tu na mnie?
- Tak. - burknąłem, nie odrywając wzroku od Jungwoo.
- Za moment wrócę. - widziałem jak ten gnojek śledzi uważnie każdy ruch mojego chłopaka. Czułem, że coś mi tutaj śmierdzi. Gdy Jaehyun wyszedł z sali konferencyjnej, podbiegłem do Jungwoo, łapiąc go za nadgarstek.
- Stój.
- Coś się stało, Hyung? - wciągnąłem zdezorientowanego chłopaka do pokoju, stawiając go pod ścianą - Au, to boli.
- Co ty kombinujesz?
- Słucham?
- Nikt go nie wołał, mam rację? - ewidentnie się zmieszał... czułem, że dupek zrobił to specjalnie.
- A..ale ja nie wiem o co chodzi.. 
- Mądry z ciebie chłopak... Dlaczego kreujesz się na takiego idiotę?
- Słucham?
- Myślisz, że nie widzę tego, co robisz? Chcesz za wszelką cenę odciągnąć ode mnie Jaehyuna.. dlaczego?
- N..nie.. Hyung, musiałeś mnie źle zrozumieć. 
- Póki co nie wyciągnę żadnych konsekwencji, ale uważaj... będę cię mieć na oku. - warknąłem, puszczając jego rękę. Jungwoo przyglądał mi się przez dłuższą chwilę z wielkim przerażeniem w oczach. Jako lider, nigdy nie chciałem dopuścić do podobnej sytuacji, ale nie miałem wyjścia. Widzę przecież, że dzieciak coś kręci. Nie pozwolę zrobić z siebie idioty.

Jaehyun
             Aishh... podły dzieciak, okłamał mnie. Po dzisiejszej imprezie jestem jednak nim tak zauroczony, że nie jestem w stanie się na niego gniewać. Teraz jednak muszę skupić się na Taeyongu. Zostawiłem go samego w sali, a mam z nim jeszcze sporo rzeczy do omówienia... i do zrobienia oczywiście.
- O... Jungwoo! - idąc długim korytarzem, zauważyłem zapłakanego chłopaka, trzymającego się kurczowo za nadgarstek. Poczułem jakby ktoś wbił mi nóż w serce.. wyglądał tak niewinnie, że aż korciło człowieka, by go przytulić. Gdy mnie zauważył zatrzymał się, wycierając pospiesznie policzki - Hej, co jest?
- Nic.
- Jungwoo. - uniosłem jego twarz, spotykając się z jego przeszklonymi oczyma - Pominę fakt, że mnie okłamałeś..
- Nie, ja..
- Co ci się stało? Ktoś cię skrzywdził? - jego policzki lekko się zarumieniły, a oddech jakby nagle przyspieszył. Dziwnie się czułem, patrząc na niego.. Nie mam pojęcia dlaczego w tamtym momencie pomyślałem o pocałowaniu go. Chyba zwariowałem. Jaehyun opanuj się... masz najwspanialszego faceta na świecie, oprzytomnij do cholery!
- Tae..
- Co z nim?
- Nie powinienem o nim źle mówić.. to mój Hyung.
- Jungwoo.. on ci to zrobił? - zapytałem z niedowierzaniem, unosząc do góry jego siny nadgarstek. Chłopak jednak milczał. Wiem, że Taeyong jest zazdrosny, ale w życiu nie podejrzewałbym, że zdolny jest posunąć się tak daleko - Powiedz mi prawdę.
- Tak, to on. - zamurowało mnie. Mój Taeyong? Wrażliwy, lekko wycofany, chcący ukryć się przed całym światem, Taeyong?
- Ale dlaczego..
- Przestraszyłem się. - co? Jungwoo wtulił się we mnie, pociągając przy tym nosem. Objąłem go tłumacząc sobie, że to przecież tylko mój przyjaciel. Ten gest przecież o niczym nie świadczy.
- Dlaczego to zrobił? - szepnąłem, czując jak ten lekko się spina.
- Hyung ma poważny problem..
- Jaki problem?
- Wszędzie węszy podstęp.. mam wrażenie, że mnie nienawidzi..
- Na pewno tak nie jest, przestań. 
- Taeyong.. on twierdzi, że chcę mu ciebie zabrać. - Jungwoo spojrzał na mnie, mieląc w dłoniach moją koszulę - Wszyscy na mnie naskakują, bo mu wierzą..
- Poczekaj.. Tae nastawia chłopaków przeciwko tobie? - o co tu do cholery jasnej chodzi? Przecież to nie jest podobne do Taeyonga. Gdy Jungwoo skinął jedynie głową, odruchowo pogłaskałem go po policzku, czując jak ten robi się coraz cieplejszy - Pogadam z nim. 
- Nie, proszę..
- Nie bój się go. To dobry facet, tylko ostatnio ma gorszy okres. - chłopak odsunął się ode mnie, lekko się przy tym kłaniając.
- Powinienem już iść.
- Poczekaj. Jeśli chodzi o Jongina.. 
- Przepraszam. - wydusił, idąc w kierunku głównej sali, w której odbywała się impreza.
- Hej... Jungwoo! - niech to... co jest z tym dzieciakiem nie tak? Od samego początku był jakiś nawiedzony, ale teraz przechodzi samego siebie. Cóż... nadszedł czas, by porozmawiać z moim chłopakiem o jego zachowaniu. Myślałem, że wszystko sobie powiedzieliśmy, że trochę już zrozumiał, ale chyba się myliłem.. Po tym, co powiedział mi Jungwoo, mogę się już chyba wszystkiego po nim spodziewać. Z drugiej jednak strony, skoro okłamał mnie w kwestii Jongina, może teraz też robi mnie w konia? I jeszcze jedna kwestia... dlaczego tak bardzo ciągnie mnie do Jungwoo? Dlaczego będąc tak blisko niego, miałem ochotę go pocałować? Przecież to chore i niedorzeczne. Zawsze tak jest. Jeśli coś ci się uda, to przez pewien okres czasu, wszystko układa ci się tak, jak chcesz.. Gdy spieprzy się jedna rzecz, ciągnie się za tobą pasmo nieszczęść, z których nie potrafisz wyjść. Tak, jak teraz. Mam zazdrosnego chłopaka, którego męczy koszmarna depresja, masę pracy i do tego Jungwoo, którego odkąd zobaczyłem w tym przeklętym stroju, nie mogę pozbyć się z myśli - Taeyong.. - mój Hyung uniósł głowę, krzyżując przy tym ręce na klatce piersiowej.
- Co chciał Jongin?
- Nic.. - westchnąłem, kucając przed Taeyongiem - Powiedz mi.. rozmawiałeś z Jungwoo?
- Dzisiaj?
- Tak.. po tym, jak wyszedłem.
- Nie. 
- On twierdzi co innego..
- Niby co?
- Widziałem jego siny nadgarstek... płakał. - nie potrafię go rozgryźć. Dlaczego jego twarz nie wyraża żadnych emocji? Czemu patrzy na mnie tak beznamiętnie? - Tae, powiedz coś. - chłopak osunął się na podłogę, mocno się we mnie wtulając.
- Nie mam już siły się kłócić. - szepnął, obejmując mnie. Gdy go objąłem, nie poczułem nic... zero. Kilka minut temu, gdy w moich ramionach wylądował Jungwoo, czułem przyspieszone bicie serca i cięższy oddech, a teraz? Może to kwestia przyzwyczajenia? W końcu tulę to wychudzone ciało od trzech lat..
- Powiedz mi tylko, czy to prawda.
- Ale co?
- Nastawiasz chłopaków przeciwko Jungwoo?
- Słucham? - chłopak uniósł głowę, wpatrując się we mnie wielkimi, przeszklonymi oczyma - W życiu nie zrobiłbym czegoś takiego.
- Jungwoo powiedział mi coś innego.
- Wiesz co? Nie mogę już o nim słuchać, naprawdę. - Hyung wstał z podłogi, jednak szybko złapałem go za rękę - Puść. 
- Tae..
- Jesteśmy razem od trzech lat, a ty wierzysz we wszystko, co powie ci Jungwoo. Już mam tego dość. 
- Porozmawiaj ze mną..
- Znowu? Znowu mam się przed tobą płaszczyć, tłumaczyć, przepraszać? Przecież i tak po wszystkim uwierzysz Jungwoo, a ja naprawdę nie mam już na to wszystko siły...





~c.d.n.
-------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz